Skocz do zawartości

Wzgórza hipokryzji okraszone kobiecym egoizmem


Rekomendowane odpowiedzi

Witam serdecznie samczą brać.

 

W tej historii poruszę pewne aspekty społecznej świadomości, kobiecego rozumowania jak i sytuacji w których musimy podjąć decyzję znajdujac się wówczas w impasie.

 

Otóż zostałem dziś doświadczony pewną sytuacją, a rzecz miała miejsce w czasie kolokwium z fizyki (studiuję.) 

Tak się złożyło iż patrząc na oceny z tego przedmiotu to porównując się do innych (a mam praktycznie same laski w grupie - to będzie ważne poźniej) jestem daleko, daleko z tyłu - z innych przedmiotów sytuacja jest odwrotna, ale do rzeczy.

Dwa dni temu postanowiłem przełamać złą passę ocen - a tym samym uchronić się od brania warunku na nowy rok, i jak siadłem w środę do książek tak odszedłem od nich dopiero po dwóch dniach aby wybrać się na zapowiedziany egzamin.

 

Jaki były tego wyniki - lub co ważniejsze - konsekwencje?

A no wyniki były takie iż na 20 osób zdały jedynie dwie - ja i do tego jeszcze jedna dziewczyna na 5, reszta na 1.  

I na jaki świetny pomysł wpadł profesor?

Otóż postawił nam ultimatum, że: albo nie wpisuje nikomu żadnej oceny (dodając przy tym komentarz, że jednak ta otrzymana dziś przeze mnie piątką miała by wpływ moje ewentualne zaliczenie) lub wpisuje zarówno mi jak i koleżance (która również jest w podobnej sytuacji jeżeli chodzi o oceny) te piątki, a reszcie grupy - te nieszczęsne jedynki. Mieliśmy wyrazić obopólna zgodę, co do której kwestii przystajemy. 

 

Początkowo byłem za tą opcją, aby poświęcić się dla grupy (bo jednak muszę spędzić z nimi jeszcze trochę czasu) - ale z drugiej strony miałem obawy czy ta decyzja którą teraz podejmę, nie odbije się na mnie później i czy nie będę musiał poprawiać roku.

Do tego wszystkiego dochodziły te błagalne spojrzenia koleżanki obok, która wciąż starała dać mi do zrozumienia w jakim dołku się ona znajduje, i, że brak tej oceny może już ją całkowicie pogrążyć - oczywiście, odpowiednio - aczkolwiek subtelnie to komentując. Widziałem ten strach i rozbieganie w jej oczach. :o

Miałem wybór.

Wybór między pogrążeniem siebie siebie i koleżanki i przypodobanie się grupie (która - tak sądzę -  i tak by mnie olała ciepłym moczem jeżeli bym nie zaliczył roku), a otrzymaniem szansy zaliczenia jednak przy jednoczesnym ukrzyżowaniu i odseparowaniu. 

 

Więc pomyślałem: Dobra Matthew, czas na męską decyzję.

"- Poprosimy o wpisanie tych ocen rzekłem." 

 

I się zaczęło...

Szał macic, i zgrzytanie zębów.

Wyobraźcie sobie teraz kilkanaście dziewczyn, które były o krok od zaliczenia ale ten suki*syn (ja ) postanowił jednak co innego.

Pomijam już fakt, że to te same dziewczyny śmiały się do rozpuku, iż egzaminator się na mnie uwziął - ale im to jest na rękę bo ich przynajmniej nie pyta - kobiety te znajdują się o wiele lepszej sytuacji jeżeli chodzi o zaliczenie niż ja.

Oczywiście stało się to czego się spodziewałem - zostałem "wykluczony" ze społeczności, a nawet usunięty z "grupy na facebook'u" :D - ta dojrzałość emocjonalna.

Zostałem również okrzyknięty - egoistą roku. 

No ale właśnie - kwestie społeczno-psychologiczne panowie.

 

Kto jest egoistą? Ta osoba która jednak ma szansę uratować siebie i osobę obok, czy jednak egoistyczną postawą wykazuje się grupa, która wymaga od jednostki aby ta dokonała autodestrukcji. mimo iż nie otrzyma nic za to w zamian?

A może zachowałem się źle? Nieodpowiednio? Co Wy o tym sądzicie?

 

Do tego wszystkiego nie chce mi się pisać nt. tego, jak szybko wiadomość dot. tej sytuacji obiegła ludzi z całego roku. (W wielu wersjach bo każda z rozwścieczonych macic dodała trochę pikanterii od siebie, aby to już calkiem przedstawić mnie jako bezdusznego potwora).

 

I w tym wszystkim moglibyśmy już zapomnieć o mojej koleżance, która również musiała na to wyrazić zgodę. 

Ją całkowicie jednak w tych opowiadanych historiach pominięto.

I czy uważacie, że to taka solidarność jajników, czy po prostu chęć odcięcia jej, co by na mnie zrzucić całe zło tego świata? Na samca, który już od samego początku wykazywał braki subordynacji?

 

Piszę o tym do Was i pytam co o tym sądzicie Panowie, bo zawsze lepiej jak ktoś na całą sytuację spojrzy obok.

Do tego mam trochę ambiwalentne (mieszane) uczucia, bo z jednej strony czuję się zadowolony, iż jak miałem szansę uratować siebie i znajomą - to ją wykorzystałem, a z drugiej strony przypłaciłem to tym, iż została zniszczona moja relacja z grupą oraz pewnie z pewną częścią ludzi z roku, bo to w jaki sposób te laski przedstawiają całą sytuację przechodzi całkowicie moje wyobrażenie - zresztą czułem te spojrzenie innych ludzi przechodząc później przez uniwerek. Niezbyt sympatyczne. Czułem się w pewnym sensie jak ktoś "wyklęty". No ale pewnie w takim świetle zostałem przedstawiony. 

Jeszcze dojdzie do tego, że będą mówić iż zmusiłem profesora siłą do uje*ania wszystkich. :P 

 

I to wszystko robią ludzie, którzy ku*wa niedawno brali udział w debacie nad tym, że ludzie oceniają innych zbyt pochopnie i co zrobić, aby zapobiec plotkom i dyskryminacji?

Tak bardzo mnie wku*wia ta hipokryzja ludzi..

Ale to swoją drogą. ;) 

 

 

Więc co Panowie? Mieć wyjebane i działać dalej niczym samotny wilk (mam świetnych znajomych poza studiami) czy może na tych studiach jestem już spalony i spróbować się jednak wkupić w łaski owej grupy? Żyć z nimi jakoś trzeba mimo wszystko.  A zostałem już kilkanaście dziś razy uświadomiony, że to co zrobiłem nie było "fair" wobec nich, i, że na studiach już nikt mi nie pomoże.

Z jednej strony nie chce być rozpoznawany na roku jako ta osoba "co ujebała grupę" bo nie zależy mi specjalnie na ocenach oraz brzydzę się wyścigiem szczurów, ale z drugiej strony... nosz ku*wa nie dajmy się zwariować i szkodzić sobie samemu na korzyść innych.

 

Co sądzicie? 

 

 

 

 

 

 

Edytowane przez Matthew
  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Matthew Kiedyś jako biały rycerz pewnie bym się zastanawiał, ale nie dziś. Dobrze zrobiłeś. Dlaczego miałbyś zrezygnować z zaliczenia i dobrej oceny skoro uczyłeś się do egzaminu? Pier...lić resztę - trzeba się było uczyć. Co to jakiś zasiłkowy socjalizm? Ze studiów prawie w ogóle już nie mam znajomych, utrzymuję większość kontaktów z paczką z liceum. A jaki ja to byłem cool gościu, och ach. Teraz to w dupie każdy ma i każdy walczy o własny nos. Pamiętaj - one wszystkie tak skiałczą i płaczą żeś cham, a gdyby to im zaproponowano taki układ wierz mi - ułamka sekundy by się nie zastanawiały.

  • Like 6
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przejdzie im...

 

Całe moje życie to pomaganie innym, na studiach to już w ogóle, nie masz pojęcia ile razy słyszałem, jak cudowną osobą jestem, że takich to ze świecą szukać, że beze mnie to by zginęły, jak one wszystkie mi się odwdzięczą itd. Teraz, kiedy semestry są już dużo prostsze i nie potrzebują mojej pomocy - jestem dla nich jak powietrze. Tylko cześć, cześć i tyle, żadnego co tam słychać. A tyle czasu poświęciłem im, by pomóc w zaliczeniu przedmiotów. Teraz zgodnie z prawem Briffaulta mają mnie w dupie, bo to co było kiedyś się nie liczy. 

 

Murzyn zrobił swoje, murzyn może odejść.

 

Gdybyś zgodził się nie wpisać oceny - w ich oczach urósłbyś do rangi frajera roku, który pewnie chce się dziewczynom podlizać, żeby którąś zaliczyć. NIGDY nie doczekałbyś się jakiejkolwiek wdzięczności, kobiety podświadomie gardzą takimi facetami, mówię Ci to z własnego doświadczenia. 

  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. To "profesor" był nie w porządku, nie chciał brać na siebie gniewu macic który spadł na ciebie

 

2. Większość lasek idzie przez studia dzięki strojeniu głupich min, a potem swoje kompleksy wyładowuje na studentach. Niestety nauka w Polsce to jedno z największych bagienek. 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie jak koledzy piszą. Ucz się liczyć tylko i wyłącznie na siebie a za dobrze wykonaną pracę oczekuj solidnej zapłaty. Znajomi ze studiów, z pracy, szkoły są tylko zazwyczaj przypadkową grupą osób w danym środowisku, gdzie każdy bez wyjątku chce dla siebie jak najlepiej. Dlaczego Ty miałbyś z tego rezygnować? W imię czego? Czasy kolektywizacji mamy już chyba za sobą.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Matthew studia, piękne czasy? 

 

Zbliżasz się do tego etapu życia, w którym będziesz musiał podejmować dużo decyzji. Chodzi o czasy po studiach. Decyzje te zdecydują o Twoich losach na wiele lat.

 

Statystycznie rzecz biorąc, co któraś decyzja będzie polegała na wyborze mniejszego zła. W takiej sytuacji każdy wybór będzie zły, natomiast Twoją rolą będzie ograniczyć straty poprzez właściwy wybór.

 

Dlatego zacznij się przyzwyczajać i nie miej wyrzutów sumienia.

 

 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Super lekcja życia.

 

Uniwersytet nie służy nauce, tylko wcielaniu w życie sprawiedliwości społecznej, profesor nie służy prezentowaniu i weryfikowaniu wiedzy, lecz prezentowaniu alternatyw dla akademickich reguł. Student który się przykłada nie jest postawiony za wzór, lecz mimowolnie wykreowany na złoczyńcę, który nie chce się ujmować za słabszymi i dla nich poświęcić, chociaż na samym początku wszyscy zaakceptowali grę według określonych reguł.

 

Ciekawe czy profesor równie ochoczo zgodziłby się na zrównanie otrzymywanej przez niego pensji z pensją najmniej wykwalifikowanych pracowników uniwersytetu - w ramach solidarności społecznej, oczywiście taką opcję przedstawionoby publicznie i pozostawiono mu wybór.

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nie miałem takich rozterek i mi łatwiej przychodziło zaliczanie egzaminów nawet wbrew całej grupie, ale ja miałem odpowiednią motywację.

 

1. Zarabiałem 1.400 zł i na studia (dwa zjazdy miesięcznie) szło mi około 500 zł na dojazdy, noclegi na miejscu i jedzenie. 

 

2. Dojazd do stolicy, w której studiowałem, pochłaniał mi 5 godzin w jedną stronę.

 

Biorąc pod uwagę te dwa argumenty, ja po prostu nie mogłem sobie pozwolić na jakieś poświęcenia dla grupy, z którą studiowałem, wbrew własnemu interesowi.

 

To po to jechałem 5 godzin na studia poświęcając ponad 30 % swoich zarobków miesięcznie, aby ratować grupę marnowaniem okazji do zaliczenia egzaminu ?

 

Ja nawet w sytuacjach, w których cała grupa rezygnowała z zaliczenia ... np. idą na egzamin dwie osoby, po nich wychodzi wściekły profesor i mówi, że jeśli wszyscy się tak przygotowali na zaliczenie, to lepiej niech wracają do domu, lepiej się przygotują i przyjadą za tydzień ... wchodziłem i próbowałem zaliczać. I zawsze mi się udawało.

 

Gdybym pojechał na zjazd i nie zaliczył egzaminu , aby nie urazić koleżanek i kolegów z grupy ... nie mógłbym spojrzeć w lustro na swoje odbicie.

 

Nie wszyscy rodzą się twardzielami, ale naprawdę trzeba nauczyć się stawiać własny interes na pierwszym miejscu.

 

To musi być priorytet w każdym aspekcie naszego życia: w pracy, w rodzinie, w relacjach koleżeńskich, w biznesie, w czasie wolnym, w relacjach miłosnych czy erotycznych.

 

WŁASNY INTERES NA PIERWSZYM MIEJSCU !

 

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wg mnie (też jestem studentem, więc wiem, jak to działa) cała wina leży po stronie profesora, gdyż nie powinien on dawać Wam żadnego ultimatum tylko wpisać wszystkim oceny zgodnie z otrzymanymi wynikami. Takim zachowaniem skarcił tylko i wyłącznie Ciebie, autorze wątku ( i w sumie tę dziewczynę, która również zdała), a Ty wybrałeś najlepszą opcję - nie dałeś im satysfakcji i zatroszczyłeś się o własny interes, a to przeważnie, biorąc pod uwagę przyszłość i możliwe zachowania tych ludzi (tu dziewczyn) jest najlepszą opcją. Brawo - postąpiłbym tak samo - w końcu nauką zapracowałeś na 5 czyli zaliczenie, więc dlaczego miałbyś z tego dobrowolnie rezygnować? A ich gadaniem najmniej bym się przejmował i wszystko zbijał jednym zdaniem - trzeba było się uczyć :D

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze to tak jak każdy tutaj pisze, to profesor żle postąpił a po drugie będąc w tej grupie, która nie zaliczyła byłoby mi kurewsko wstyd i głupio prosić Cię o takie bezsensowne poświęcenie. Sam studiowałem już jakiś czas temu i też w indeksie miałem kilka niezaliczonych egzaminów podczas pierwszego podejścia ale praktycznie zawsze wiedziałem że było to spowodowane, że za mało się przyłożyłem do egzaminu i wiedziałem że głownie tylko siebie mogę za to winić. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Starzec napisał:

To "profesor" był (tzn. jest) nie w porządku, a Ty zrobiłeś dobrze wszystko to co do Ciebie należało (to Ty miałeś zaliczyć, a On miał to ocenić, a nie demoralizować swoich studentów) ...

 

No tu braciszku zupełnie poleciałeś "ułańską fantazją".
Myślisz dlaczego tak ten profesor zrobił??????

 

1 Odegrał się na paniach za drwinki itp itd. Dodatkowo ustawił ramę, że jednak on tu rządzi, a taki dobroduszny bo zwalił winę na studenta (zacwaniakował).

2 Po wtóre właśnie zapodał proces Studentowi o asertywności, pierwszą cegiełkę do budowania pewności siebie, "zasamczył go".

 

Konkluzja jest taka Student w wyniku "matactwa" procesora RAMO bo fizycznego uzyskał zajebistą lekcje do życia,dokonał dobrego wyboru,dowiedział się jakie są faktycznie samiczki itd.

 

Każdy ze studentów miał czas i możliwość nauczyć się na odpowiednią ocenę i został oceniony.

Pech ci zaliczyli na "lacza" a nie udało się na "PANDĘ".

Brawo student

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Matthew

 

 Dobrze zrobiłeś. Ze studiów mam kontakt z jedną osobą( może kiedyś spotkam się z nimi w środowisku zawodowym), ale to już bez znaczenia. Bycie asertywnym jest najważniejsze. W ogóle nic sobie z tego nie rób. Nikt nie ma prawa wymagac od Ciebie czegokolwiek. Normalny człowiek, który nie jest szympansem, a ma odrobinę inteligencji emocjonalnej, postawi się w Twojej sytuacji i pomyśli sobie, że w sumie to też by zrobił tak jak Ty. Nie będzie Cię oskarżał o jakiś brak honoru czy zdradę, bo to jest śmieszne gadanie rodem z gimbazy. Poza tym raz podasz paluszek, to biorą później całą rękę. Ludzie nie mają za grosz honoru, za grosz przyzwoitości, za grosz kultury i wyczucia. Potrafią Ci zadzwonic w nocy, prosząc o podwiezienie. To takie testowanie, badanie tego, gdzie postawisz granicę tego, na co sobie pozwalasz.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, radeq napisał:

Pytanie do młodych roczników: po 5 latach studiów, z iloma ludźmi utrzymujecie kontakty? 

Byłem 1,5 roku na dziennych zanim zrezygnowałem: 

Utrzymuję kontakt sporadyczny, od czasu do czasu się odezwę, ale kontakt trzymam: z kolegą, który działa w branży wod-kan, drugiego kolegę rzadko spotkam gdzieś na markecie budowlanym, gdzie dalej pracuje. Kolejny był moim klientem, ale jeździ już gdzieś indziej, dwie dziewczyny z którymi mam bardzo rzadki kontakt na zasadzie życzeń świątecznych na fb i tyle. a zakończyłem je w 2010 roku.

Z zaocznych to czasem się widuje z tymi ludźmi na sklepach, a jeden z nich jest mechanikiem mojego skuterka ;) 

Generalnie wychodzę również z założenia, że można dla grupy pracować o ile jest to w naszym interesie, a tak no to ktoś się za mną wstawił na dziennych kiedy były scysje? Nie bardzo...

Jedna mnie podrywała i nie chciałem jej zaliczyć, to potem grupka się jakoś odwrócila ode mnie tak samo miałem z chodzeniem na przedmioty zaliczane awansem, bo warunki same miałem, jak potrzebowałem coś to zlewka...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyznam szczerze, że jestem pozytywnie zaskoczony co do ilości odpowiedzi na założony przeze mnie temat, oraz treściwości owych komentarzy.  Widać jak na dłoni, że na forum nieustannie wzrasta poziom dyskusji co również niezmiernie mnie - ale i pewnie każdego z was - szczerze cieszy. :) 

 

Macie całkowitą rację co do tego, iż należy dbać głównie od siebie. Wczoraj miałem jeszcze pewien mętlik myśli co do mojej decyzji, ale doszedłem do wniosku, iż jak o taką pierdołę można reagować tak emocjonalnie? Te wszystkie teksty w stylu, że "będę sam jak palec i wszystkiego pożałuję"  bądź, że "bez nich to już nie zdam studiów na pewno. :D Rozumiem iż są to kobiety i reagują emocjonalnie, jednak mimo wszystko powinny coś sobą reprezentować - a przynajmniej z racji tego, że każda ma się teraz za "wielką dorosłą" - co nieustannie między sobą powtarzają, w rozmowach pt "Co wykładowca może mi kazać skoro jestem dorosła, helloooooł".  Litości.

Zresztą pokazały już, jak bardzo powinno mi być "żal"  z powodu straty tak zacnych znajomych. :P

 

Co do profesora to patrząc przez pryzmat ogólnie przyjętych zasad i norm - zachował się całkowicie nieprofesjonalnie.

Jednakże ciekawi mnie też stanowisko @Tornado na ten temat, gdzie mówi, że cała ta zagrywka miała mnie utwierdzić w mojej męskości lub jej pozbawić - lub jak on to określił "zasamczyć". Czy to było celowe? Można jedynie gdybać.

 

Wiem, że gdybym podjął inną decyzję, to czułbym się źle z samym sobą. No ale właśnie - większość ma to w dupie, jak TY się będziesz czuł. Są tak zafiksowani na swoją osobę (głównie kobiety) i bajki które ktoś im opowiedział na ich temat, że egoizm przysłania co poniektórym zdrowy rozsądek i możliwość trzeźwego myślenia. A jak nie zrobisz czegoś po ich myśli? To wówczas Ciebie nazwą egoistą, bo nie spełniasz ICH egoistycznej woli.

Irytuje mnie to jak większość ludzi jest ślepa na ich prawdziwe motywy działań, którymi się kierują. Nie potrafią przyznać się przed sobą, dlaczego coś robią. A argumenty? Logika? Pff... Żyjemy w wieku post prawdy, gdzie emocje wygrywają nad faktami. 

 

No, to wyjaśnione. ;) 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Matthew Mianowicie Twe gdybanko "rozpierdolę" jednym przykładem jeśli pozwolisz.

 

Zakładając iż zakuwałeś całe dwa dni, w sumie jakieś 10 h pracy merytorycznej/naukowej stosownej do potrzeb owego egzaminu to.

 

Zamieniam rodzaj wysiłku na pracę zawodową w twoim późniejszym potencjalnym jestestwie.

 

Za każdy przepracowany dzień dostajesz na "łapę" 2500 PLN wynagrodzenia.

Fucha jest dwu dniowa.

Pracę wykonałeś prawidłowo jak i owa koleżanka.

Reszta pracowników zmarnowała dwa dni i materiał pracodawcy.

Warianty 2:

Dostajecie z koleżanką wynagrodzenie po 5000 PLN na głowę a reszta pokrywa straty pracodawcy.

Lub nikt nic nie dostaje i pracodawca od was się odwala na dobre .

 

KTÓRY WARIANT WYBIERASZ ?????

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

59 minut temu, Matthew napisał:

Zresztą pokazały już, jak bardzo powinno mi być "żal"  z powodu straty tak zacnych znajomych

  Spodziewam się że w najbliższym czasie zostaniesz obdarzony dużą atencją ze strony niektórych panien.

Wbrew pozorom one widzą Twoją postawę, i podziwiają ją. Tak że nie ma tego złego co na dobre nie wyjdzie.:)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.