Skocz do zawartości

To my same tworzymy słabych mężczyzn


Rekomendowane odpowiedzi

Zapraszam chętne osoby do zapoznania się z materiałem ze strony - https://michalxl600.blogspot.com

 

Cały blog jest dosyć specyficzny, bo z wieloma rzeczami się zgadzam lub wręcz przeciwnie. Niemniej jednak, ten artykuł jest długi lecz warty przeczytania. 

 

 

 "Coraz więcej kobiet powiada, że nie ma normalnych mężczyzn, że wymarli jako klasa. Pozostali tylko leniwi, zniewieściali i w ogóle ,nieciekawi przedstawiciele męskiej płci. Nie zgadzam się z tym - ja znam prawdziwych mężczyzn i w moim świecie jest ich bardzo wielu. Ale mimo wszystko problem wyrodzenia się męskości istnieje i to my same go tworzymy.

To my same stwarzamy słabych mężczyzn - my same czynimy ich pasywnymi. Czy myślicie dziś o swoich żeńskich powinnościach? Mówię o tym - w jaki sposób my wychowujemy chłopców bo słaby mężczyzna zaczyna się od jego matki. Pantoflarz, "miłośnik kapci", kanapowiec - wszystko to zaczyna się w dzieciństwie.

Mamy, które nawet przez dziesięciolecia podcierają nos chłopcom, mamy, które noszą im posiłki do łóżka, mamy, które chronią swoje dzieciątka przed trudem i przeciążeniem, mamy, które nie puszczają synka na halę sportową ale zapisują na taniec, mamy, które nie dopuszczają ojców do wychowania chłopców, mamy, które starają się radować swoimi syneczkami nie dając im być samodzielnymi. Cóż wy czynicie mamy? Komu macie zamiar "podłożyć świnię"? Kogo okłamujecie? Czy to nie straszne?

To jest nasza druga skrajność: Albo gorliwie czynimy mężczyzn z chłopców od urodzenia i zmuszamy ich, aby uzyskali męskie doświadczenie do wieku pięciu lat kiedy to są jeszcze tak mali i podatni na zranienia, że potrzebują wyłącznie miłości albo też do samej starości traktujemy synków jak chłopców.

 

Czego oczekujecie od swojego mężczyzny? Mocy, decyzyjności, odpowiedzialności, odwagi, stabilności? A czego nauczacie swojego syna? Kompromisowości, unikania utarczek, bycia plasycznym - podoba sie to wam?

Jak wychowywać chłopców?

Relacje matki i syna są zawsze szczególne- to jest wyjątkowa relacja. Ciepłe matczyne uczucia często biorą górę nad rozumem i oto ona już sznuruje jemu buciki, wyciera pupę, karmi łyżeczką ... nawet jeśli syn ma już 5, 6, 7 lat  Po co? W jakim celu? Jeśli twój syn ma więcej niż 5 lat to juz jawnie czynisz coś nie tak. "Ależ on jest jeszcze taki malutki, on beze mnie nie da sobie rady, jakże mam nie dbać o swoje maleństwo?". Jest to droga ku degradacji dla twojego syna. Jeśli chcesz aby wyrósł na mężczyznę to zadumaj się i zatrzymaj. Co w ten sposób czynisz? 

Dawniej chłopców wychowywali ojcowie. A potem po wojnach kiedy to zginęło tak wielu mężczyzn kobiety nie wiedziały co czynić z synem. Najwygodniejszą formą okazało się wychowanie domowego gatunku mężczyzny czy też nawet "mężyka".  Zamiast "prawdziwego mężczyzny" pojawił się "mężyk udomowiony". Mamusie ze wszystkich sił czyniły swoich synów "podręcznymi" (wygodnymi). I faktycznie wydawało im się to właściwe aby nieśli swoim mamom zadowolenie. Tym samym pomieszane zostały wszystkie role a po drodze jednocześnie zepsuły one "swoich chłopców".

Ostatecznie program "domowego mężyka" jest następujący: czyń to co mówi kobieta, nie denerwuj jej, nie odchodź daleko, nigdzie się nie szwędaj, siedź plackiem na tyłku, bądź posłuszny, nie sprawiaj kłopotów. Co w nim pozostało męskiego? Gdzie jest męska moc, decyzyjność, odwaga, która zawsze przysparza  jego kobiecie obaw o niego, przysparza emocjonowania i entuzjazmu spotkania ze zwycięzcą? Gdzie jego pragnienie poznania życia, osiagniecia, gdzie trudności, gdzie charakter? Gdzie jego kierownicza rola, gdzie jego moc i dzika, męska energia? Gdzie to wszystko jest? Czego więc oczekujemy wychodząc za mąż za kolejne pokolenie mężczyzn wychowanych przez kobiety?

Jeśli urodził ci się syn to jest to powód aby samej się zmienić i zmienić wyobrażenie o wychowaniu dzieci. A to dlatego, że nie urodziło się tobie po prostu dziecko ale urodził się mały mężczyzna. I albo pozwolisz mu stać się tym kim on jest albo go stłamsisz i zniszczysz - zmienisz w coś w rodzaju kobiety ale takie jakieś dziwne i niezdarne - w "mężyka domowego". Albo wychowasz mężczyznę za którego będzie ci wdzięczna twoja synowa albo przeciwnie - wyhodujesz nie wiadomo kogo z kim będzie musiała się męczyć inna kobieta.

Trudności

Chłopiec nigdy nie stanie się mężczyzną jeśli nie będzie napotykał na trudności. Jeśli czynisz wszystko za niego, jeśli nie pozostawiasz go samego z przeszkodami, jeśli nie dajesz mu szansy poradzić sobie samemu i się nauczyć, jeśli wszystko samo wpada mu w ręce - łatwo i bez wysiłku, jeśli w jego życiu wszystko dzieje sie samo bez jego uczestnictwa: "zapragnął - otrzymał" to nie przywyka on do trudu.  Wyhamujcie mamy swoje pragnienia pomocy synowi! Zostawcie je dla swoich córek, którym jest to potrzebne ( a właśnie je - z jakiegoś powodu- zmuszamy do wykonywania wszystkiego samodzielnie). Niech jego świat będzie polem bitwy - bitwy ze skarpetkami, ze sznurowadłami, z brudnymi talerzami, z trudnymi zadaniami, ze skomplikowanymi technikami walki wręcz gdzie powinien się przyłożyć i postarać aby zwyciężyć - gdzie trzeba włożyć wysiłek i wypracować "smykałkę", gdzie trzeba trenować podejmowanie decyzji.

Ojciec

Chłopiec nigdy nie stanie się mężczyzną jeśli u jego boku nie ma mężczyzny. Czego ty możesz nauczyć syna? No szczerze: tylko tego jak być kobietą. Możesz zaszczepić mu wrażliwość, empatię, uczuciowość.... to dobre ale czy to uczyni go mężczyzną? Gdy on już jest mężczyzną to potrzebuje również rozwinięcia empatii - żona potem za to podziękuje. Lecz jeśli w nim nie ma nic męskiego poza ciałem? Gdzie ma brać przykład męskiego zachowania? Skąd ma brać wzór, który mu pokaże, że jego odczucia i pragnienia są normalne i naturalne?

Gdy chłopcy się biją to mamy zazwyczaj wpadaja w panikę i  wydaje im się to horrorem. Długo będą opowiadać swoim synom, że to nienormalne ale ojcowie to zrozumieją i będą w stanie uświadomić synom, że to jak najbardziej naturalne. Najważniejsza jest przyczyna bójki - czy powód jest wart takich właśnie rozwiązań czy też da się to prościej i łagodniej. Zrozumcie mamy, że bójka jest dla chłopców normalną sprawą. Jest to męski sposób rozwiązywania problemów - bitwa z kimś kto obraża, bitwa z rabusiem czy też z przeciwnościami. My nie jesteśmy w stanie nauczyć tego synów.

Nie jesteśmy w stanie pojąc duszy swoich synów ponieważ same zbudowane jesteśmy inaczej. Oni mają inne potrzeby i inną specyfikę. Mama jest w stanie wychować syna tylko na  maleńkiego pazia, który przytrzymuje poły jej królewskiego płaszcza- a bardzo wygodnie jest rozkoszować się tym światem poprzez swojego syna. My nie jesteśmy w stanie dogadać się z nim na temat tego co jest dla niego najwłaściwsze. Wszystko to co dla nich lecznicze - dla nas bywa odrzucające - naklejamy na to etykietkę "złe", "niewłaściwe". Jak oni w takim razie staną się mężczyznami?

 

Niechże oni mają swoje męskie hobby, męskie zajęcia i rozmowy. Im więcej męskiego tym lepiej.  Wyprawy, sport, budowanie, przygody, samochody, technika, sporty walki, miecze i pistolety ...

Dajcie ojcom dostęp do synów i dajcie synom dostęp do ojców, dajcie im i innych mężczyzn - im więcej tym lepiej - dziadkowie, wujkowie, bracia, nauczyciele, przyjaciele, trenerzy. Niech ich męski świat będzie wypełniony mężczyznami - może i nieidealnymi ale mężczyznami będącymi w stanie ich zrozumieć i nakierować. Kobieta nigdy nie będzie w stanie wychować syna na mężczyznę a wyłącznie na "mężyka udomowionego". Macie dobre zamiary i pełne miłości ale komu to przyniesie jakąkolwiek korzyść?

Wolność

Chłopiec nigdy nie stanie się mężczyzną jeśli nie będzie miał dostatecznej wolności, jeśli nie będzie miał możliwości  wejść wszędzie i dotknąć wszystkiego - czasem nawet z ryzykiem dla życia i zdrowia. Taka jest męska natura - pioniera, odkrywcy i badacza, bohatera opowieści przygodowej. Jeśli musi siędzieć "równo na tyłku" a w jego wnętrzu buzuje pragnienie badacza to co ma czynić? Najczęściej zabija w sobie tego wędrowca i odkrywcę - "kowboja" i wszystkie inne "niebezpieczne" osobowości. Wszystko po to aby nie niepokoić mamy - aby nie szargać jej nerwów a w przyszłosci i nerwów żony. "Jakie tam narty zjazdowe? Żona jest przeciwna. Jaki tam spadochron? Żona tego nie wytrzyma."

Niech jego życie będzie poszukiwaniem przygody z wielką wewnętrzną swobodą. Jak najwięcej aktywnych gier i zabaw, sportu, ryzykownych przedsięwzięć. Przy okazji: ty tutaj nie jesteś potrzebna, niech oni to wszystko poznają wraz z ojcem. Będzie to pożyteczne dla nich obu.

A skoro o tym - jest to odpowiedź na pytanie: "co czynić jeśli tato sam jest mężykiem domowym? W jaki sposób nauczy on cokolwiek syna?" Tak jak my same uleczymy się z pomocą naszych córek tak i ojcowie są w stanie dojrzeć i dorosnąć poprzez relacje z synami. Ale ich relacja powinna być przede wszystkim wolna od ingerencji kobiet - wolna i pełna przygód, wrażeń oraz nowych doświadczeń - wspólnych męskich doświadczeń, doświadczeń wybranych nie przez ciebie a przez nich ( wysłanie obydwu -ojca z synem- by weszli na drzewo się nie liczy). 

Decyzje

Chłopiec nie stanie się mężczyzną jeśli nie nauczy sie podejmować decyzji, czynić wyborów i nieść za nie odpowiedzialności. Jeśli ty dokonujesz za niego wszelkich wyborów - zawsze ubezpieczasz, podpowiadasz prawidłowe rozwiązania to dziś uczyni on tak jak ty mówisz i otrzyma dobry rezultat. Ale co się stanie gdy ciebie przy nim nie będzie? Jaką decyzję będzie w stanie podjąć on sam? Czy rozumie następstwa? Czy jest zaznajomiony z odpowiedzialnością? Kto w ogóle w jego świecie  niesie odpowiedzialność za niego samego? Znowu ty? 
   

Niech on sam decyduje i wybiera. Niech eksperymentuje z wyborami i uczy się przyjmować ich następstwa. Jeśli nie odrobił zadania domowego to dostał ocenę "niedostateczną". Jeśli nie umył swojego talerza to nie ma z czego jeść - wszyscy jedzą a on myje talerz. Jeśli nie odniósł swoich spodni do kosza z rzeczami do prania to chodzi w brudnych albo siedzi w domu - itd. 
   

Niech wybiera czym się ma zajmować - ile, kiedy i jak. Niech sam wybiera jaką książkę czytać, w co się bawić, co rysować i jak, z kim się przyjaźnić, jaką bajkę oglądnąć, jakie pełnić w domu obowiązki itd. Im więcej decyzji może podjąć samodzielnie tym lepiej. Daj mu tę praktykę wraz z niepowodzeniami i zwycięstwami aby w dorosłym życiu nie bał się błędów i niepowodzeń mając duże doświadczenie pracy z nimi. 

Przewodzenie

Chłopiec nie stanie się mężczyzną jeśli nie będzie miał możliwości bycia liderem, dominowania, konkurowania. Z kim on to wszystko przepracuje jeśli go wychowuje kobieta? Jak można konkurować z mamą? W czym? A jak tu nad nią dominować kiedy ona nawet swojemu mężowi nie daje tej możliwości?

Przy tym aby kobieta u boku mężczyzny była szczęśliwa to w jego wnętrzu musi istnieć stan -  poczucie posiadania tej kobiety. "Jesteś moja" - takie przesłanie z męskich oczu powinno uspokoić kobiece serce. Wiele kobiet przez całe życie poszukuje tego i oczekuje. Ale jak chłopiec ma się tego nauczyć od swojej matki? -nijak. Nauczyć się może wyłącznie podporządkowania i tłumienia w sobie przywódcy. 

Obowiązki

Chłopiec nigdy nie stanie się mężczyzną jeśli nie ma obowiązków - jeśli ma wszystko podane pod nos i nic nie musi czynić, gdy karmisz go łyżeczką i wykonujesz za niego zadania domowe, jeśli nie wie skąd w szafie pojawiają się czyste koszulki, jeśli nie wie z której strony otworzyć lodówkę. 

Zauważ, że u dziewczynek obowiązki pojawiają się stosunkowo wcześnie pomimo tego, że można by im dać czas odpocząć bo przecież całe dorosłe życie będą prać, gotować i ubierać. Chłopcu także nie zaszkodzi umiejętność obsłużenia się samemu we wszystkim - jego późniejsza żona podziękuje ci za to.

Pomoc

Chłopiec nigdy nie stanie się mężczyzną jeśli nikomu nie jest potrzebna jego pomoc. Jeśli mama ciągle "wszystko sama" a synka ochrania to jaki sens ma stawanie się mężczyzną? Mężczyzna to ten, który jest potrzebny - ten, którego pomocy potrzebują, który może przejawić wszelkie swoje najlepsze cechy - "przeskoczyć samego siebie" dla ukochanej kobiety.  

To jest to co jako mama możesz. Proś go o pomoc - jak najczęściej, cały czas. Poproś by pomógł nieść torby, poproś by pobawił się z bratem lub siostrą, poproś by wyniósł śmieci, obrał ziemniaki i pomógł w pracy. Proś o pomoc w dowolnej sytuacji. Nie oceniaj przedwcześnie jego siły sądząc, że nie da rady.  Jeśli tak będziesz myśleć to faktycznie nie da rady i nawet nie spróbuje - wyczuje brak zaufania. 

Przywykłaś by sama jemu cały czas pomagać - starczy tego. Zatrzymaj się, dodaj mu pewności, że na pewno sam sobie poradzi i niech próbuje. Niech się trenuje - zamieniajcie sie rolami. To nie ty jemu pomagasz ale on tobie. Pomaga we wszystkim - jest twoim pomocnikiem, obrońcą, bohaterem i rycerzem.  

Wierz w niego

Wierz w niego - wierz częściej a mniej sie troskaj.  Troskę zostaw dla córek a chłopca uczynisz mężczyzną wierząc w niego. "Dasz sobie radę, jesteś silny, jesteś mężczyzną, kto da radę jeśli nie ty?,  jesteś dorosły, jesteś jak tato, jesteś prawdziwym mężczyzną!"

Niedawno nasz średni syn mi powiedział: "mamo, ja ci pomagam i dlatego jestem już jak tato - prawdziwym mężczyzną!" Ten mężczyzna nie umie jeszcze wypowiedzieć niektórych liter ale ma rację - jest już mężczyzną. Zbudowany jest zupełnie inaczej i zupełnie inaczej funkcjonuje. A ponieważ ja nic z tego nie rozumiem to sie tam nie pcham aby niczego nie napsuć.  On póki co ma 4 lata i jeszcze troszeczkę jest "moim chłopcem" ale w głębi "mojego chłopca" już dorasta "prawdziwy mężczyzna" i jest tego mężczyzny coraz więcej. Już niebawem ten mężczyzna wyprze z niego chłopca. Mi pozostanie tylko przyjąć ten fakt i nie odwracać tego procesu - nie uważać go za miłego, zabawnego, słodkiego lecz za odważnego, decyzyjnego i zdolnego....   

Daj synowi wyrosnąć na mężczyznę, daj mu wolność bycia tym kim on jest. Chcesz żeby stał się mężczyzna? A więc wychowuj sama siebie - ucz się nie komenderować nim, nie tłumić go, nie ograniczać. Ucz sie pracować ze swoimi lękami i obawami - to są twoje emocje i chłopiec nie ma nic do tego. Ucz się być kobietą i oddawać mu lejce -nawet jeśli ma zaledwie 5 albo 6 lat. Ucz się podporządkowywać, ucz się przyjmować i wierzyć. Ucz się nie karać go fizycznie i nie łamać w ten sposób jego psychiki -ucz się karać po kobiecemu poprzez odsunięcie. To jest o wiele trudniejsze aniżeli czynienie z chłopca "mężyka".

Ze swojej wielkiej miłości do synów powinnyśmy uczyć się być z nimi ostrzejsze i bardziej wymagające. Z miłości i troski o ich przyszłość musimy częściej prosić ich o pomoc, obciążać fizycznymi pracami. Z miłości do synów powinnyśmy otoczyć ich mężczyznami i usunąć się z najbliższego otoczenia pozostając w polu widzenia. Obejmuj i całuj główkę przed snem ale za dnia trzymaj się sama na wodzy i nie "ciućkaj" się z chłopcami. "Ciuckaj" się z dziewczynkami - z kim jak z kim ale z nimi tego nigdy nie za wiele.   

Albo też przygotuj się na to, że twój syn stanie się pół- mężczyzną w oczach przyszłej synowej. To będzie twoja odpowiedzialność - twoja cena za własną słabość - nieumiejętność pozwolenia synowi stania się tym kim się urodził czyli mężczyzną."

  • Like 9
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po przeczytaniu wpisu jest to moim zdaniem nadal wychowywanie syna pod kobiety.

 

30 minut temu, Selqet napisał:

Albo też przygotuj się na to, że twój syn stanie się pół- mężczyzną w oczach przyszłej synowej.

 

34 minuty temu, Selqet napisał:

jego późniejsza żona podziękuje ci za to.

 

Oraz wychowywanie białego rycerza - sługi kobiet.

31 minut temu, Selqet napisał:

To nie ty jemu pomagasz ale on tobie. Pomaga we wszystkim - jest twoim pomocnikiem, obrońcą, bohaterem i rycerzem.  

 

Ogólnie jest tam trochę dobrych rzeczy. Jednak szczegóły rażą w oczy. 

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Problem w tym jest taki, że generalnie 80% uważam za WYSOCE PRAWDOPODOBNY.

Jednak brak OJCA w rodzinie nie wyklucza lecz utrudnia wyrastanie na mężczyznę, to pole edukacji może wypełnić wychowanie uliczne lub/i szkołą typowo męska.

 

Co do wierzenia w niego to bardzo często pomijany wątek, a odbywa się on często na zasadzie "co znowu nawywijałeś", w tym momencie ego/ambicje/zdolności/chęci itd lecą lotem nurkowym w dóóóóół.

 

Brawo @Selqet za wygrzebanie tego artykułu jako uzupełnienie do "Klasy" mężczyzny .

 

Brawo TY (2).

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Artykuł ciekawy ale kilka zdań przykuło moją uwagę:

1 hour ago, Selqet said:

Zauważ, że u dziewczynek obowiązki pojawiają się stosunkowo wcześnie pomimo tego, że można by im dać czas odpocząć bo przecież całe dorosłe życie będą prać, gotować i ubierać

1 hour ago, Selqet said:

Zostawcie je dla swoich córek, którym jest to potrzebne ( a właśnie je - z jakiegoś powodu- zmuszamy do wykonywania wszystkiego samodzielnie)

1 hour ago, Selqet said:

"Ciuckaj" się z dziewczynkami - z kim jak z kim ale z nimi tego nigdy nie za wiele.  

:D no dobra może się czepiam ale artykuł ogólnie fajny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Być rodzicem teoretykiem, a rodzicem praktykiem to dwie zupełnie inne kwestie. Nie ma złotego środka na wychowanie. Każde dziecko jest inne,  ma inną wrażliwość odporność i siłę. Dla jednego dziecka sport i adrenalina to będzie radocha, dla drugiego  trauma. I można tak wiele przykładów podać.  Mój syn ma 16 lat, od 6 lat jestem mu matką i ojcem. We wszystkim trzeba znaleźć równowagę i znać swoje dzieci, aby nie narzucać im czegoś co będzie dla nich horrorem do końca życia. Matka zawsze będzie się martwić o swoje dzieci i nie wyeliminuje się tego. Jedyne co można to mu lęku, strachu nie pokazywać i dać płynąć jego rytmem. Nakierowywać, pomagać,  wspierać ,czuwać, w zaciszu, taką nie widzialną ręką, a nie nadgorliwością. A nadgorliwość ma wiele odmian, chodźby wychowanie ideału. Tylko czyjego? Bo każdy ma inny. Matka inny, żona inny, teściowa, koledzy itp...

Dziecko ma mieć silnie wpojone wartości, a potem samo zdecyduje w jakim gronie będzie chciało przebywać.

Edytowane przez Sitriel
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

46 minut temu, dobryziomek napisał:

Wpaja sie chlopakom od malego, ze agresja jest zla a pozniej rosna takie kaleki emocjonalne jak ja.

Zreszta ja chce byc silny, ale tylko dla siebie zdanie kobiet na moj temat co raz mniej mnie interesuje.

Jest to bardzo poważny problem o którym należy mówić. Karanie małego dziecka za dane emocje (płacz, krzyk, agresję) wywiera bardzo duże piętno na osobowości. Jeśli jest ktoś zainteresowany pogłębić tą tematykę polecę zapoznanie się np. z tym wątkiem

 

Jeśli ktoś ma jakieś pytania, to śmiało ;) 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wzorzec "męskości" czy relacji kobieta - mężczyzna, ich ról, pozycji i obowiązków to jeden z podstawowych, powstających (nieświadomie moim zdaniem) we wczesnym okresie dzieciństwa. 

 

Duży problem tkwi w "organizacji" życia i pracy dzisiejszej rodziny w szerokim pojęciu. Brak czasu, praca od rana do wieczora i ciągła gonitwa za dobrami materialnymi a często za tym aby utrzymać się po prostu materialnie skutkuje i bezpośrednio przekłada się na relacje między rodzicami. Do tego wpływ mediów i tzw trendów społecznych. 

 

Co ma największy wpływ na dzieci i ich dorastanie dzisiaj? 90% moim zdaniem to szeroko pojęte media, środowisko (rówieśnicy, którzy też czerpią wpływy z mediów i trendów). 

 

Do czego zmierzam.... słabych mężczyzn tworzy system. 

 

Post i tekst @Selqet bardzo dobry, bardzo dobry. 

 

Edytowane przez SennaRot
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SennaRot Zgadzam się z tym.

52 minuty temu, SennaRot napisał:

Co ma największy wpływ na dzieci i ich dorastanie dzisiaj? 90% moim zdaniem to szeroko pojęte media, środowisko (rówieśnicy, którzy też czerpią wpływy z mediów i trendów). 

Od siebie mogę dodać, że autorytet rodziców jest coraz szybciej zastępowany autorytetami z internetu, mediów, szkoły itp.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tego co obserwuję, to "najzdrowszymi" mężczyznami dookoła mnie są ci, którzy byli wychowywani w rodzinach z tradycyjnym podziałem ról. Przy czym ojciec spędzał czas z synem (co bardzo ważne, również przy wspólnej pracy) a nie zamykał się w garażu i udawał, że go nie ma :> Myślę, że gdy relacja ojciec-syn wygląda jak relacja mistrz i uczeń (nawet, jeśli uczeń się czasami buntuje ;) ), to nawet nadopiekuńcze zapędy rodzicielki są niwelowane i synek nie wyrasta na cipeusza. Tam gdzie ojciec był podstawą, a matka dawała ciepło (yep, znam takie rodziny, choć to raczej ludzie pokolenia moich rodziców i dziadków) tam wychowały się zdrowe jednostki.

 

Niestety bardzo często widzę, że u samotnych matek (samotnych ojców nie znam) synom brakuje tych męskich wzorców... Często widzę nadopiekuńcze mamuśki/babcie. Hasło "nie dasz rady" (wejść na drabinkę/ wspiąć się gdzieś itp.) na placu zabaw słyszę w zasadzie tylko z ust kobiet. Ze strony ojca nigdy nie słyszałam takiego tekstu, szczytem "nadopiekuńczości" ojca jest "uważaj" ;) 

Latem poszłam z córą żeby pochlapała się w takich 'wodotryskach' koło basenu. W zasadzie to był spontan, córa nie miała stroju, ale nie przeszkadzało jej to ;) Obok nas siedziała babcia z wnukami, wnuczka na ok. 8 lat, chłopiec 5. Wnuczka się taplała w tej wodzie, chłopiec się bał (takie strumienie wody wyskakujące w górę, coś jak fontanna). I teksty babci: "no zobacz, mała dziewczynka się nie boi (moja córka) a Ty się boisz", "nic nie potrafisz" itp. No nóż się w kieszeni otwierał na tę głupią babę... zasadniczo niepytana nie wypowiadam się na temat wychowania cudzych dzieci, ale żałuję, że wtedy jej nie zwróciłam uwagi. Jak przy takich komunikatach chłopiec ma wyrosnąć na silnego, pewnego siebie mężczyznę? No ciężko... 

 

Z drugiej strony mam przykład z najbliższego otoczenia, gdzie ojciec robi z syna cipę, naśmiewa się z niego itp., więc jak widać samo to, że mężczyzna JEST, to jeszcze za mało...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawy artykuł.

 

Uważam, że rola ojca jest nie do przecenienia. Widziałem jaki był mój ojciec. Wszystko umiał naprawić, załatwić, znał się na wielu rzeczach i miał bardzo szeroką wiedzę ogólną.

 

Przejąłem po nim zainteresowania, cechy pozytywne ale też niestety te złe. Jego uległość i totalne podporządkowanie mojej matce przełożyły się na moje pantoflarstwo.

 

Długo szukałem co jest ze mną nie tak aż trafiłem tutaj.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Gr4nt napisał:

Przejąłem po nim zainteresowania, cechy pozytywne ale też niestety te złe. Jego uległość i totalne podporządkowanie mojej matce przełożyły się na moje pantoflarstwo.

 

Znam temat.

Niestety mój ojciec mimo że poczciwy chłop, to spędzał ze mną mało czasu i teraz niestety mam negatywne efekty. No ale zdaję sobie sprawe z problemu...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@catwoman, dokładnie wszędzie musi być równowaga, zwłaszcza w emocjach dzieci. Musi mieć wsparcie i akceptację, nawet gdy się boi wody, ma nie być ciamajdą porównywaną do kogoś innego, a trzeba znaleźć coś w czym będzie dziecko dobre. Budować wartości (a tu jest właśnie ciężko, bo co to są wartości?! ), dziecko ma mieć też poczucie własnej wartości ( nie wybujałe oczywiście) , nawet jeśli nie umie pływać, szacunek do siebie i innych. Aby w dorosłym życiu być na tyle stabilnym i umieć rozróżnić, manipulacje, wykorzystywanie, życzliwość, przyjaciela i wroga. Dzisiejsze czasy są o tyle cięższe, że jak kobieta dba o męża, to jest kurą domową ( wśród koleżanek ), i odwrotnie mężczyzna dbający o żonę (białorycerzem wśród panów, a wśród pań frajerem). Trzeba się uzupełniać, bo jednak fajnie jest żyć w parze,  mimo wszystko potrzebujemy siebie do szczęścia. Dzieci też będą chcieli kiedyś zabudować szczęśliwe rodziny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę techniki i człowiek się gubi … nie mogę rozkminić jak wrzucać kawałki cytatów … Kurczę, jest ze mną gorzej niż myślałem :) 

 

W takim razie wypunktuję swoje własne uwagi odnośnie ww. artykułu:

 

1. Kobiety narzekają, że nie mam już prawdziwych mężczyzn … a są jeszcze prawdziwe kobiety ?

 

2. Kobieta nie jest od wychowania syna, raczej do "odchowania" do 7 roku życia. W tym momencie pałeczkę przejmuje ojciec i to on jest od wychowania syna, czytaj - od wpajania mu odpowiednich zasad i wartości oraz przygotowania go do życia w społeczeństwie.

 

3. Serio są takie sytuację, że matka zmusza na siłę syna, by chodził na taniec, jeśli on chce chodzić na sport ? Ja o takich przypadkach nie słyszałem … Taniec … a co w nim złego. Od zawsze w takiej wiktoriańskiej Anglii taniec był jednym z atrybutem dżentelmena … obok jazdy konnej rugby, łowiectwa, boksu, szermierki, pływania itp. rzecz jasna :)

 

4. Degradację mężczyzn przeprowadzają nie tylko matki ale także tysiące nauczycielek w szkołach … Widzę to na co dzień ...

 

5. Chłopiec nie rodzi się mężczyzną, ale dzieckiem. Mężczyzną ma go zrobić ojciec, który przejmuje nad nim opiekę około 7 roku życia. W najstarszych kulturach, też u Słowian, było zwyczajem, że około 6-7 roku życia chłopiec odchodził spod skrzydeł matki i żeńskiej części rodziny, i przechodził do męskiej części rodziny, która uczyła go jak stać się mężczyzną

 

6. kiedyś gdzieś czytałem, że dzieci jak mają wybór: iść z matką na podwórko lub z ojcem to zawsze wybiorą ojca … przy ojcu dzieciak może się nawet taplać w błocie … piszę to trochę żartem … może się wyszaleć i być sobą … przy mamusi będzie musiał siedzieć grzecznie na ławce i się nie ruszać, bo rodzicielka ubierze dzieciaka w najlepsze nowe ciuchy i dzieciak nie może ich wybrudzić, bo co ludzie powiedzą … wyjdzie że jest złą matką, bo dziecko ma na sobie brudne ubranie :)

 

7. mężczyzna potrzebuję empatii ? przede wszystkim potrzebuje w sobie naturalnej agresji, którą przekuję na siłę:

 

a. do obrony własnej rodziny

b. do robienia kariery

c. do zarabiania pieniędzy

d. do realizacji własnych celów …

 

a kobieta ma się nie wcinać, bo dzięki temu, że zostawi go w spokoju w podejmowanych przez niego decyzjach, dla niej może się to … tylko opłacić

 

8. ojciec służy do tego, by pokazać synowi, że jego odczucia i pragnienia są naturalne ? oh, really ?

 

Ojciec ma wpoić synowi męskie wartości i zasady, wyrobić synowi charakter i kręgosłup moralny, dzięki czemu syn nie będzie miękki i nie będzie się wahał w swoich postanowieniach … tylko miękki mężczyzna będzie się rozczulał jak panienka nad swoimi „odczuciami” …

 

och skrytykowali mnie … Boże, jak źle się z tym czuję, jak mnie biednego będą teraz oceniać ludzie …

 

a dlaczego ona nie odpisała od razu na mego smsa … może jej na mnie nie zależy …

 

słowo „odczucia” kojarzą mi się bardziej z kobietą a nie z mężczyzną …

 

9. matki nie tylko naklejają synom etykietki, że są źli, ale potrafią nawet zniszczyć życie własnego syna, jeśli on nie spełnia jej oczekiwań, tzn. próbują się wyrwać z ram  jej pięknego obrazka, którym one chcą się chwalić ludziom … ojciec w większości przypadków co najwyżej obrazi się śmiertelnie na syna i może w tym stanie tkwić nawet do końca życia, ale ! nigdy nie będzie próbował zniszczyć życia własnego syna, a przynajmniej ja nigdy nie słyszałem o takich przypadkach …

 

10. biorąc pod uwagę, że mam 17-letnie doświadczenie z pracą z dziećmi w wieku 7 – 16 lat, absolutnie się nie zgadzam, że samotne matki wychowują synków na tzw. spokojnych udomowionych chłopców …

 

nie w każdym przypadku, często jest odwrotnie … jeśli syn jest zadziorny i ma twardy charakter, zwłaszcza w okresie dojrzewania, idzie na wojnę z matką, jeśli mieszkają sami i jeśli z jakiś powodów nie może tej wojny wygrać, bo i jak, rozwija się w nim ogromna agresja wobec kobiet … przede wszystkim nauczycielek …

 

w czerwcu z naszej szkoły odeszła moja klasa trzecia gimnazjum … około 20 osób, z czego 14 chłopaków w wieku 16-17 lat … 90% z nich wychowywanych albo przez samotne matki albo przez matki, gdzie ojciec nie ma nic do powiedzenia w domu … wszyscy uczniowie, którzy wykazywali agresję do niektórych nauczycielek, byli tłamszeni w domu przez własne matki …

 

11. syn chowany przez samotną matkę nie musi z nią konkurować … matka powinna pozwolić synowi zająć się całą męską stroną domu zwłaszcza, gdy syn ma 16-18 lat i ma smykałkę do „tego”

 

I jeszcze jedno  …

 

Nie jest do końca tragedią jeśli nie ma w rodzinie ojca, który wychowałby syna na mężczyznę, ale jeśli nie ma nawet innego mężczyzny w rodzinie, który zastąpiłby mu ojca.

 

Myślę, że aby ta zamiana nastąpiła spokojnie, tak aby matka nie miała z tym problemu, brakującego ojca powinien zastąpić mężczyzna spokrewniony z matką.

 

Brakującego ojca dla chłopca powinien zastąpić wujek (brat matki) lub dziadek (ojciec matki).

 

I to jest ich obowiązek w rodzinie jako mężczyzn.

 

Mimo miłości jaką darzą swoją siostrę/córkę, powinni być świadomi na tyle, by wiedzieć, że pozostawianie chłopca pod opieką kobiety do niczego dobrego w życiu tego chłopca nie doprowadzi.

 

Chociaż zdaję sobie sprawę, że w większości przypadków są to obecnie tylko pobożne życzenia.

 

Dawniej były jakieś zasady „dbania” o każdego członka rodziny, np. młodszy brat brał za żonę wdowę po swoim zmarłym bracie, a syna sierotę brał na wychowanie wuj.

 

Liczyło się dobro rodziny … każdego jej członka.

 

Bo rodzina to pierwsze, podstawowe i najważniejsze … państwo … o jakie powinniśmy dbać i o które powinniśmy się troszczyć.

 

Na koniec pytanie retoryczne:

 

Czy dożyjemy kiedyś czasów, że męska solidarność tak daleko się posunie, że w rodzinie mężczyźni tak będą dbali o spoistość tej rodziny, że gdy żonie zacznie odwalać, to mąż nie będzie sam, lecz po jego stronie staną solidarnie jego szwagier i teść i utemperują kobitę, dla dobra RODZINY ?

 

No cóż, marzenia ściętej głowy, zapewne …

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mogę powiedzieć tyle, że mając oboje rodziców, to głównie mama mnie wychowywała, natomiast tatko, temat delikatnie olał, o co mam się z nim często kłóciła i twierdził: "ja będę zarabiał a Ty ich wychowuj bo wiesz lepiej". No niestety wyszedłem na takiego jakiego jestem z moim nieznacznym aspergerem i zaburzeniami niewerbalnego uczenia się. Mimo iż wyrobiłem się całkiem nieźle jeśli chodzi o biznes i kontrahentów (nic tak nie przyspiesza procesu jak bankructwo i próby poszukiwania każdej złotówki), o tyle jeszcze muszę się nauczyć relacji damsko-męskich, z tym jest dużo gorzej, bo kobiety to istoty społeczne, a jeśli ja miałem fobie społeczne to ciężko będzie odwrócić 28 lat takiego życia, ale myślę, że jakiś czas jeśli będę ćwiczył to pewnie mi się uda to na w miarę sensowy poziom wzbić :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Nathan Rothschild i jest dużo ważnych kwestii, na które zwróciłeś uwagę. 

Skoro pracujesz z dziećmi, może też zwróciłeś uwagę na współczesne podejście nauczycieli.  Przeszłam już z synem przez prawie wszystkie etapy edukacji ( syn już szkoła średnia ) odkąd chodzę na wywiadówki słyszę ciągle to samo zdanie. ,, Rodzice nie dopilnowali, rodzice nie sprawdzili, rodzice to i tamto. Od razu widać, które dziecko jest zadbane przez rodziców itp.." 

Mój mąż gdy jeszcze żył, zadał pytanie na jednej z wywiadówek: a kiedy dzieci w końcu będą miały obowiązki?? Bo jak narazie to tylko my rodzice je mamy.

 

 Synek wraca kiedyś ze szkoły i mówi: 

    -bo mama mi nie przygotowała stroju na wf, bo plan się zmienił,  a mąż na to,

   -a sam nie mogłeś? 

Kto dzieciom wpaja, że im nie było dane, przygotowane, dopilnowane....

 

I tak też kształtuje się charakter dzieci, wszystko wina rodziców bo nie pilnowali, a dzieci nie umieją się uprasować, spakować itp. ( rodzic ze strachu przed wrzuceniem do worka pod tytułem: ,,niedbając" ) nadgorliwie pilnuje.  

 

I o zgrozo, w szkole średniej to samo słyszę na wywiadówkach. To nie dzieci są strofowane, a rodzice.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Jest absolutnie niedopuszczalne, aby wychowawca mówił takie rzeczy i mówię to jako wychowawca z 16 letnim stażem (w pierwszym roku pracy nie dostałem jeszcze wychowawstwa):

 

"Od razu widać, które dziecko jest zadbane przez rodziców".

 

To ze strony nauczyciela zwykłe chamstwo i buractwo.

 

Z moich obserwacji wynika, chociaż mogę się mylić w skali ogólnopolskiej, że w miarę normalni to są raczej ci nauczyciele, którzy znają trochę życia, tzn. nie ci, którzy skończyli dzienne studia za kasę od rodziców, ale za swoje pieniądze, bo np. pracując fizycznie i studiując zaocznie.

 

Często ci nauczyciele, których praca w oświacie jest pierwszą i jedyną pracą w życiu mają się za jakąś wielką elytę ą ę ...

 

Powiem nieskromnie, że ja jestem chyba najbardziej lubianym nauczycielem w swojej szkole, ale też wymagającym i potrafiącym postawić do pionu ... coś w typie tego słynnego cytatu z "Samowolki":

 

Kapral jest jak matka, ale surowa matka.

 

Ale ja nie jestem typowym belfrem, bo ja generalnie lubię ludzi, a dla mnie ludzie to tacy co mają 5 lat, 65 lat i taki co prosi mnie pod kioskiem:

 

Kolego, pożyczysz mi 2 zł na chleb i mleko :)

 

Przed pracą w szkole pracowałem też 2 i pół roku w fabryce studiując zaocznie i za małolata w wakacje na budowie, więc ja ... jestem "inny" :) 

 

Generalnie jak ktoś idzie pracować w szkole tylko dla kasy to nie powinien tego robić. Powinien też lubić ludzi. Tak zwyczajnie. I być wobec nich wyrozumiałym. 

 

A ludzie w szkole to nie tylko uczniowie, ale także ... panowie kierowcy gimbusów, panie kucharki, panie sprzątaczki, stróż i last but not least ... RODZICE.

 

W mojej szkole są tacy nauczyciele, którzy rozmawiają tylko z nauczycielami, a jak mijają kogoś z obsługi to albo udają, że nie widzą, albo mówią "do widzenia" tak przez zęby.

 

Poza tym mi w pracy najbardziej pomagają dwie rzeczy:

 

1. pamięć skąd wyszedłem: praca w fabryce na taśmie 48 h na tydzień za 450 - 600 zł

2. jestem z przekonania pozytywistą ... no wiesz .. doktor Judym itp. :) 

 

Ja miałem tak dobre kontakty z rodzicami uczniów, że matki które same wychowywały swoich synów (a miałem takich chłopaków w klasie około 70-80%) ...

 

same dzwoniły do mnie prosząc o radę co mają robić bo już nie dają rady z nimi w domu, chociaż dobrze wiedziały, że ja nie mam własnych dzieci.

 

2. cieszę się, że to Twój mąż chodził do syna na wywiadówki .. TAK ! tak właśnie ma być ... nic mnie tak nie wpienia jak ciągły widok od 16 lat, że na wywiadówki do synów chodzą matki, a nie ojcowie, nawet jeśli oni nie pracują ... to ojciec jest za syna odpowiedzialny do jasnej cholery :) 

 

3. Na pytanie kto dzieciom wpaja, że im nie było dane, dopilnowane ... sama sobie odpowiedziałaś:

 

"Bo mama mi nie przygotowała stroju na w-f, bo plan się zmienił, a mąż na to - a sam nie mogłeś ?

 

Mama nauczyła syna, że syn nie musi sam siebie pilnować :) 

 

4. Kolejna sprawa - nie jest tak do końca prawdą, że to rodzice mają wszystkiego uczyć ... czy korona z głowy spadnie nauczycielce z przedszkola, jeśli zobaczy że 5-latek chodzi z rozwiązanymi sznurowadłami ?

Jedna nauczycielka uda, że nie widzi i dzieciak się potknie i rozwali głowę.

 

Druga nauczycielka zadzwoni do matki i ją opierdaczy, że nie dba o dziecko.

 

Trzecia nauczycielka zawiąże za dziecko buta, a czwarta nauczy dziecko jak samemu tego buta zawiązać.

 

Która najbardziej nadaje się na nauczycielkę w przedszkolu ?

 

Ja zawsze mówię - nauczyciel nie jest od uczenia, bo wtedy nazywałby się uczyciel. Jest od nauczenia, więc niech naucza nowych rzeczy.

 

Ja uczę historii, ale też szachów, kultury osobistej, słówek angielskiego i wszystkiego co się da. Dla wielu z tych dzieci jest lepszym ojcem, którego w realu nigdy nie będą miały lub nigdy nie miały.

 

W szkole na lekcjach techniki można uczyć się robienia sałatek, kanapek itp.

 

Dobra szkoła ma wspierać rodziców, a nie ich dołować. Rodzic też ma prawo nie wiedzieć wszystkiego.

 

Ale oczywiście  rodzice są różni. Nawet tacy: pytam się dzieciaka z 1 klasy, dlaczego nie ma czapki i rękawiczek. Mówi, że zapomniał wziąć z domu rano. Ja pytam: mama zapomniała ci dać. On: nie, sam zapomniałem. Ja: a co na to mama. Dzieciak: nic, spała, jak wychodziłem. 

 

Matka spała, a dziecko samo się po swojemu ubrało i wyszło w wiosce na ruchliwe pobocze czekać na gimbuz. Taka sytuacja.

 

Na koniec zdradzę Ci tajemnicę, ale taką super hiper top secret :)

 

Nowe przepisy oświatowe które weszły w tym roku w życiu w związku z reformą szkolnictwa dają ogromny wpływ rodzicom na funkcjonowanie szkoły. Warto się dowiedzieć i z nich korzystać. Naprawdę. 

 

Pozdrawiam :) 

 

 

 

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Nathan Rothschild napisał:

Myślę, że aby ta zamiana nastąpiła spokojnie, tak aby matka nie miała z tym problemu, brakującego ojca powinien zastąpić mężczyzna spokrewniony z matką.

 

Brakującego ojca dla chłopca powinien zastąpić wujek (brat matki) lub dziadek (ojciec matki).

 

A co jeśli matka nie ma brata, a jej ojciec nie żyje?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Nathan Rothschild napisał:

czy korona z głowy spadnie nauczycielce z przedszkola, jeśli zobaczy że 5-latek chodzi z rozwiązanymi sznurowadłami ?

Jedna nauczycielka uda, że nie widzi i dzieciak się potknie i rozwali głowę.

 

Druga nauczycielka zadzwoni do matki i ją opierdaczy, że nie dba o dziecko.

 

Trzecia nauczycielka zawiąże za dziecko buta, a czwarta nauczy dziecko jak samemu tego buta zawiązać.

"Poznacie ich po ich owocach". To jest bardzo ważne, bo wiele ktoś może mówić i być wyśmienitym erudytą itd. a słowa mogą czasami nie iść w parze z czynami. Uczenie samodzielności spełnia bardzo ważną rolę w wychowywaniu następnych pokoleń. 

 

@Eleanor moim zdaniem funkcję uzupełniającą może spełniać np trener karate. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.