Skocz do zawartości

Wędrówka jako inicjacja w dorosłość - poszukiwanie samego siebie


wiktorforst

Rekomendowane odpowiedzi

Piszę to będąc trochę rozemocjonowany, ale sama myśl sprawia, że rozbrzmiewają we mnie uczucia ciekawości, ekscytacji, radości a z drugiej strony niepokoju i zwątpienia w samego siebie.

 

Otóż za niedługo kończę szkołę średnią, w maju matura, do której już się przygotowuję i tak się w sumie zastanawiam co bym mógl robić w życiu i dosłownie nic co wzbudza we mnie jakiekolwiek emocje nie przychodzi mi do głowy. Chciałbym isć na studia i dalej się uczyć, ale nie mam pojęcia własnie co, a nie chce się rzucać na na nieznane. Do tej niepewności swojej przyszłości dochodzą niepewności natury emocjonalnej, które są skutkiem jałowego dzieciństwa, braku dobrych wzorców i braku autorytetu. Zbudowałem jako tako już fundament samego siebie, ale szczerze mówiąc gdy zaakceptowałemn siebie, swoje myśli i pragnienia zrozumiałem że jakoś szczególnie w tym miejscu siebie nie rozwinę i że tkwiąc w strefie komfortu będę dalej kontynuował jałowość i bierność mojego życia, że stanę się po jakimś czasie zombie, którym i tak już w jakiejś części jestem. Chciałbym poznawać ludzi, kultury, kraje, rozwijać samego siebie, uczyć się nowych rzeczy, przezwycięzyć swoje słabości, ułomności, a przede wszystkim doświadczać... życia.

 

Od roku w głowie pojawia mi się myśl o podróżach, wędrówce po świecie. Wyjechać na rok, dwa, trzy lata i wrócić z nowymi doświadczeniami, z nową wiedzą i gotowym fundamentem własnej wartości. Chciałbym zobaczyć Europe, szczególnie Rosje, Bałkany, Skandynawie, marzy mi się podróż do Indii oraz po obu Amerykach. W zeszłe wakacje zrobiłem sobie małą wycieczke. Początkowo miałem jechać ze znajomym, ale ten niestety się wysypał i odważyłem sie na mały trip po Polsce, który trwał 2 tygodnie. Szczerze mówiąc brakuje mi tej wolności.. myśli, że następny czyn i kierunek zależy tylko wyłącznie ode mnie. Poznałem dzięki tym dwóm tygodniom swoje ograniczenia i zauważyłem ogólny brak chęci i przemęczenia w codziennym egzystowaniu, bo niestety po jakimś czasie znów stan bycia zombie, powrócił. Chcę się porwać na nieznanę, sprawdzić samego siebie, wiem po sobie, że nawet w kryzysowej sytuacji jakoś z tego wyjdę. Niestety w głowie pojawiają się myśli zwątpienia w samego siebie. Czy podołam, czy w trakcie podróży poradzę sobie ze zdobywaniem środków na dalszą podróż, czy coś złego się nie stanie..

 

Teraz kieruje pytanie do was panowie, czy takie parcie się na nieznane w wieku 20 lat, bez jakiegoś szczegółowego planu ma sens? Jakie są wasze doświadczenia z podróżowaniem i taką inicjacją w dorosłość poprzez podróż właśnie? Jak zmieniliście się bardzo i jakie wnioski wyciągneliście z podróżniczego etapu w waszym życiu? Jak zdobywać środki w czasie podróży?

 

Takim moim początkiem właśnie miałby być okres wakacji 2018 roku. Myśłałem nad tym, aby wyjechać juz odrazu za granicę i nazbierać odpowiednie środki, takie fundamentalne i awaryjne, a potem ewentualnie w trakcie podróży łapać jakieś robótki, żeby jakiś pieniążek był. Czy taki pomysł jest możliwy? W jakich miejscach na świecie taki sposób daje jakieś korzyści?

 

Po nazbieraniu funduszy od razu już chciałbym ruszyć przed siebie. I tak wewnętrznie czuję że CHCE, ale umysł uwikłany w komformistyczny tryb życia mówi NIE.

 

Zastanawiam się także nad środkiem jakim miałbym się poruszać. Motocykl, albo transport autostopem/busami/pociągiem?

 

Z góry dziękuje za odpowiedzi :):wub:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Heh, ja od początku mojej edukacji nie wiem, co chcę robić w życiu i skończyłem przez to na gównianym kierunku. Lepiej już iść do roboty, niż marnować czas na studia. Ja kończę ten kierunek i spierdalam do innego miasta. Może trafi mi się praca, którą polubię, a jak nie, to chuj z tym.

 

 

"Gdy nie wiesz, do którego portu płyniesz, żaden wiatr nie jest dobry" 

36 minut temu, wiktorforst napisał:

Chciałbym isć na studia i dalej się uczyć, ale nie mam pojęcia własnie co, a nie chce się rzucać na na nieznane

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

34 minuty temu, Gaunter o Dimm napisał:

Heh, ja od początku mojej edukacji nie wiem, co chcę robić w życiu i skończyłem przez to na gównianym kierunku. Lepiej już iść do roboty, niż marnować czas na studia. Ja kończę ten kierunek i spierdalam do innego miasta. Może trafi mi się praca, którą polubię, a jak nie, to chuj z tym.

 

 

"Gdy nie wiesz, do którego portu płyniesz, żaden wiatr nie jest dobry" 

 

Właśnie temu miałby służyć mój wyjazd. Znalezieniem rzeczy, w której mogłbym się kreatywnie odnaleźć, niekoniecznie muszę studiować.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja byłem zafascynowany tym tematem inicjacji, fakt książki "Żelazny Jan" Bly'a oraz "Dzikie serce" Eldredge'a dają do myślenia i wywołują pozytywne emocje i skojarzenia. I faktycznie doskonałe remedium opisane w tych książkach - kontakt z Bogiem zastępujący kontakt z brakiem ojca ziemskiego. Jednak mnie to jakoś nie przekonuje i uciekłem jakiś czas temu od tematu, ale często to do mnie wraca, że jestem po prostu chłopcem, a tylko lat przybywa. Nie przeszedłem ewolucji jak w pokemonach z Bulbazaura w Ivizaura :) A z wiekiem jest to coraz trudniejsze. Jak ktoś chce to piszcie na PW, chętnie bym pojechał w puszczę i mieszkał tam z miesiąc, ale sam się nie odważę :D:rolleyes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja rada, zaczep się w jakimś miejscu na trochę dłużej, może złap jakaś prace i spróbuj nie tylko podróżować ale też trochę popracować. Raz, że może złapiesz trochę grosza. Dwa, może da Ci to pomysł na życie zawodowe. Nawet jeżeli nie złapiesz jeszcze wiedzy co byś chciał robić w życiu to może przynajmniej dowiesz się czego na pewno nie chcesz robić a to też ważne i pomoże w przyszłości podjąć decyzję. Dwa, trzy lata to długo jak na twój wiek. Po trzech latach niektórzy Twoi ogarnięci rówieśnicy będą mogli już sobie coś wpisać do CV. Daj sobie rok, z tego pół roku podróżuj, pół roku popracuj fizycznie, jeśli za granicą np. w Niemczech lub Wielkiej Brytanii to ucz się intensywnie języka i zobacz, czy taka forma pracy Cie zadowala. A ogólnie pomysł super :) Może masz jakiś znajomych w Wielkiej Brytanii lub Niemczech, którzy pomogą Ci ogarnąć prace?? Tam zacznij.  

 

Zostaje mi życzyć Tobie powodzenia @wiktorforst :) Obyś zrealizował swoje pomaturalne plany. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

*HISTORIA PRAWDZIWA*

 

Witam serdecznie samczą brać - jak widać i duch podróżowania tli się w użytkownikach tego forum. ^_^

Sam temat wydaje mi się bardzo osobisty. 

 

Dlaczego?

 

Ponieważ sam po zakończeniu szkoły średniej wyruszyłem w świat autostopem. W czasie kiedy wszyscy dostawali torsji ze stresu na myśl o maturze, ja wybiegałem już myślami co i gdzie będę robił. Co zwiedzę. Gdzie będę spał i kogo poznam. Co będę jadł i jakie przygody mi się przytrafią. :D Niesamowite uczucie. Ale do rzeczy...

 

Od małego zawsze ciągnęło mnie w świat. Zaczynając od programów przyrodniczych z Czubówną :P , przez książki i na blogach lub vlogach z podróży kończąc. Tak samo jak ty nie byłem pewny tego co chciałbym robić tudzież osiągnąć w życiu, i podróż którą miałem odbyć miała pozwolić mi to odkryć. Uważałem również, że nie wybiorę się na żadne studia zanim nie zrealizuje swojego celu - gdybym nigdy nie postawił przysłowiowej "kropki nad i" to pewnie do dziś plułbym sobie z tego powodu w brodę.

To czego doświadczyłem, i to czego dowiedziałem się o sobie w czasie mojej podróży stopem nad Ocean Atlantycki jest nie do opisania. Zrozumieć wszystkie uczucia które temu wszystkiemu towarzyszą mogą zrozumieć jedynie osoby które zdecydowały się na coś podobnego w swoim życiu. I mówię to z całkowitą powagą. To szczęście i lekkość które towarzyszy Ci gdy budzisz się sam na południowych "stepach" Hiszpanii, a nieopodal twojego namiotu paradują byki nad niebieskim niebem jest czymś unikatowym. Czymś co warto doświadczyć. 

 

Czy odnalazłem swoje "powołanie" w czasie mojej podróży? Odpowiedzi są dwie - i są one sprzeczne. Dlaczego? Ponieważ doszedłem do wniosku, że nie istnieje taka jedyna rzecz do której wykonywania zostaliśmy specjalnie stworzeni. Ten model, w którym jednostka ma mieć przypisaną jedną działalność jest jedynie wypadkową systemu w którym żyjemy, i który próbuje zamykać ludzi w schematach.

Poważnie.

My - jako ludzie - jesteśmy tak wszechstronnie uzdolnieni, że nie ma sensu ograniczać się do robienia jednej rzeczy. Więc nawet jeżeli gdzieś tam kiedyś będzie musiał wybrać "ten swój czarny konik" jakim będą studia czy praca to pamiętaj, że to wciąż będzie tylko element twojego życia, a resztę czasu wciąż będziesz mógł zapełnić czymkolwiek chcesz. 

 

Zapamiętaj sobie jedno - kiedy wrócisz z podróży, już nie będziesz tą samą osobą. Ona zmienia człowieka - przewartościowujesz wówczas całe swoje życie. Po powrocie z wielu znajomych których miałem ostała się jedynie garstka - to Ci sami, którzy pisali do mnie z troską i ciekawością jak mi się wiedzie. A co z resztą? Po prostu stali się dla mnie - obiektywnie rzecz ujmując - niedojrzali. Sam zwrócisz na to uwagę, jak inny punkt odniesienia będziesz mieć w stosunku do pewnych spraw niż ludzie których znasz.

Przerabiam to teraz na studiach, kiedy czekam przed salą egzaminacyjną i widzę jak te wszystkie osoby dookoła się trzęsą ze stresu i strachu.

I tak stoję sobie wokół nich i zastanawiam się - po co?... 

 

Czego tu się bać? Egzamin to tylko kartka papieru którą musisz zapełnić - nie zrobi Ci krzywdy.

Bać to się mogłem wtedy, kiedy wypryskałem całą puszkę gazu pieprzowego na dzikie psy które zaatakowały samotnego mnie w południowych górach Portugalii.

 

Bać to się mogłem wtedy, kiedy w środku nocy budząc się nad Atlantykiem zdałem sobie sprawę, że przypływ zaraz zmyje mój namiot razem ze mną i zabierze ze sobą w głąb oceanu. I widzisz? TO jest teraz moim punktem odniesienia. Kiedy przeżyjesz tak wiele - życie wówczas wydaje się o wiele prostsze. A moi trzęsący się znajomi ze studiów?

Oni tych punktów odniesienia nie mają. Oni nigdy nie mieli okazji sprawdzić siebie. Zbadać swoich możliwości. Dlatego zwykła kartka papieru może ich wykończyć.

Czy nie są to słabi ludzie według Ciebie?

Skąd Ci ludzie mają wiedzieć na ile ich stać skoro nigdy nie znajdowali się w sytuacji w której byli zdani tylko i wyłącznie na siebie? No właśnie.

Niektórzy za twoje podejście do pewnych spraw będą Cię skrycie podziwiać - inni nienawidzić. Sam się o tym przekonasz.

 

W tej sytuacji w której znajdujesz się aktualnie Ty - ja znajdowałem się 2 lata temu. Czy zmieniłbym decyzję?

Nigdy. Decyzja o spakowaniu plecaka i podniesieniu kciuka w stronę auta jadącego na zachód - to moja spuścizna. Spuścizna młodego człowieka, a mam zamiar sięgnąć jeszcze dalej. (Tutaj chciałbym wspomnieć o ogromnym zdziwieniu portugalskich policjantów, którzy zatrzymują samego - 18-letniego, młodego chłopaka na autostradzie w środku nocy gdzieś w Portugalii.)  Dla nich to był kosmos. :D  Coś niewyobrażalnego. I takich perypetii z udziałem ludzi miałem mnóstwo - co też pozwoliło mi ich lepiej poznać. Tutaj musisz również wiedzieć, że niejednokrotnie usłyszysz całe życiorysy osób, które pomogą Ci w podróży. Do dziś wspominam 60 letniego kierowcę ciężarówki który opowiadał mi o swojej sytuacji rodzinnej i czego ja - młody człowiek powinienem unikać. Pamiętam to historię bezdomnego z Madrytu, z którym podzieliłem się kolacją w środku nocy na ławce w parku. 

To są rzeczy, dla których warto żyć.

 

A, i ważna kwestia - pieniądze. Ludzie uważają, że bez nich nie da się podróżować i z reguły przypisują mi niebotyczne sumy które musiałem ze sobą zabrać na wyprawę.

A jaka jest prawda? 

Koszt plecaka z butami, śpiworem i namiotem (ahh, do dziś pamiętam widok zatroskanej matki w oknie, która obserwowała mnie spędzającego noce w śpiworze w ogrodzie przy domu - testowałem wówczas śpiwór, czy w miarę dobrze trzyma ciepło :D )...no, o czym ja? A tak - koszta. A więc rzeczy na wyprawę 1500zł. To wszystko. Pomijam już fakt, że ukradli mi to wszystko (plecak) podczas jednej z nocy spędzonych w Paryżu. :P  Czy się załamałem? Nie! Usiadłem na ławce - pośmiałem się sam z siebie, a później poszedłem kupić najtańszy plecak i najtańsze ciuchy na zmianę. A ile wynosił mój budżet przeznaczony na wyprawę? Całe 350 euro. Na dwa miesiące podróży i spania pod gołym niebem tyle mi wystarczyło. - Choć często zdarzało się też tak, że ludzie gościli mnie u siebie w domach, co też proponowali w czasie podwózki. Ahh... Ta 20-letnia portugalka, która zaprosiła mnie do siebie na mieszkanie w Lizbonie. B)^_^ 

 

Mógłbym tak jeszcze pisać, i pisać ale nie chciałbym nikogo tutaj zanudzić. ;) Więc jaki werdykt?

Jedź. Po prostu jedź. Dla samego życia.

 

A jeżeli masz jakiekolwiek pytania w kwestii przygotowania, wskazówek, co jeść i gdzie spać oraz kwestii wszelako pojętego "bezpieczeństwa" - napisz do mnie na priv. Może kiedyś nawet wybierzemy się gdzieś razem? (Tutaj muszę wspomnieć o naszej grupie dla autostopowiczów na facebook'u. Jest nas tam 40 tysięcy, i codziennie ktoś szuka kogoś do pary na jakąś wyprawę - zawsze to raźniej, a kobieta mając przy sobie faceta czuje się bezpieczniej. ;) Z kolei facetowi mając kobietę u swego boku łatwiej jest łapać stopa, ponieważ kobieta "łagodzi wizerunek" na drodze. :P ) 

 

Gromkie brawa za odważne myślenie dla Ciebie.

Cześć 

 

 

No i przed podróżą obowiązkowo obejrzyj sobie film pt "Into The Wild", na podstawie książki "Wszystko za życie" Krakeau. Opowiada on o Christopherze McCandlesie, który wyruszył w samotną podróż po Ameryce a skończył ją na Alasce, gdzie też zginął. Niesamowita historia młodego człowieka. Również w podróży widział szansę na odnalezienie siebie i własnego szczęścia. I na koniec je odnalazł, zapisując to w swoim dzienniku.

_________________________________

 

Edytowane przez Matthew
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuje panowie za odpowiedzi, a szczególnie Tobie Matthew, za opisywanie swojej historii, co szczerze mówiąc jeszcze bardziej podsyciło moją chęć wyrwania się na nieznane. Bardzo bym chciał zrealizować ten pomysł i mam nadzieję, że uzbieram jakąś część środków do matury. Mam pomysł popracowania 2-3-4 miesięcy za granicą(UK, Niemcy), a potem ewentualne łapanie robótek podczas podróży. To jest mój 1 cel podróży, potem już wchodzi w grę całkowita wolność, podążanie coraz bardziej na południe. 

 

Jeśli są jeszcze chętni do napisania swojego zdania, historii podróży to zapraszam.

 

Swoją drogą Matthew, chyba nie mam możliwości napisania do Ciebie priv :/

Edytowane przez wiktorforst
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.