Skocz do zawartości

Co zawsze chcieliście zrobić ale nigdy nie mieliście odwagi?


Rekomendowane odpowiedzi

3 godziny temu, catwoman napisał:

O, właśnie, zawsze chciałam się wykąpać w morzu/ jeziorze na waleta

Mam to za sobą. Ale zostało to niejako wymuszone zdarzeniem losowym.

 

Mianowicie - w środku dnia, w pełni lata, przy pełnym pomoście ludzi, na końcu ktorego znajdowała się skocznia do wody - postanowiłem skoczyć z gracją "na głowkę".

Zamiar się udał.

 

W momencie kiedy wpadłem do wody - poczułem, że utraciłem kąpielówki.

Zdjęło mi je w momencie przechodzenia mojego tłustego, wolnościowego dupska przez granicę dwóch ośrodków - wody i powietrza, ktore róznią się gęstością około tysiąc razy. Co matematycznie tłumaczy powód błyskawicznego roznegliżowania mnie.

 

Myśl jest szybsza niż światło, więc zanim mnie oświeciło - wiedziałem, że właśnie wywołałem niezamierzony efekt komiczny.

 

Niemal natychmiast doszedłem do wniosku, że "always look at the bright side of the life" a co za tym idzie - szklanka jest do połowy pełna.

Wniosek ten był konsekwencją uświadomienia sobie, że kąpielówki męskie wyczerpują całkowicie definicję kostiumu kąpielowego jednoczęsciowego.

A skoro jedno - to na pewno już gorzej nie będzie.

 

Dlatego płynąłem w kierunku pomostu zupełnie wyluzowany czerpiąc prawdziwą przyjemność z kąpieli z gołym, porażającym wszystko dokoła swym blaskiem - dupskiem.

Prawie się w tym zakochałem - bo przeciez nie ma miłości bez nagości.

 

Jakieś dziesięc lat później utwierdziłem się w tej świadomości jeszcze bardziej, że szklanka wówczas była do połowy pełna.

Bo miałem i tak wtedy lepiej niż pewien bandyta.

 

Oto bowiem na jednym z gdańskich blokowisk policja wraz z antyterrorystami zorganizowała obławę w celu ujęcia członka pewnej grupy przestępczej, ktory miał przebywać w jednym z mieszkań na pierwszym piętrze.

Rzeczywiście przebywał.

Antyterroryści wyważyli drzwi do rozpatrywanego mieszkania - w chwili kiedy delikwent zażywał kąpieli pod prysznicem.

Był jednak bystry i zorientował się co się święci. Wyskoczył więc przez łazienkowe okno z budynku - goły jak święty turecki.

 

Następnie wbiegł do sąsiedniego bloku i sforsował pierwsze drzwi do mieszkania na parterze, po czym sterroryzował nożyczkami panią domu, aby zrabować majtki - gdyż był pruderyjny.

Ubrawszy się w pozyskane gacie w wyniku rozboju z użyciem niebezpiecznego narzędzia - wyskoczył przez okno, co zauwazyła emerytka z nudów wyglądająca z okna na czwartym piętrze.

 

Rzuciła w jego stronę doniczką.

Trafiła go w dynię. Cudem przeżył :)

 

Edytowane przez Bonzo
  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sex ....w restauracji pełnej ludzi ?.

Stare dobre czasy kiedy leciałem ostro po bandzie damsko męskiej .

Niedowiarkom powiem że da się .

 

Sieć restauracji w stylu " dine in a dark " .

Naprawdę warto się wybrać dla samego doświadczenia  smaku dobrego posiłku w kompletnej ciemności ! 

 

Dobre jedzonko , kompletna ciemność , toważystwo gorącej kobiety i stopniowe "podgrzewanie " atmosfery z mojej strony.

Wybuchowa mieszanka ! 

 

Na koniec , zabawne zdarzenie , moja towarzyszka po wyjściu z sali zdała sobie sprwę że .... gdzieś się jej zapodział stanik ....

 

Usłyszałem że jakiś drogi , koronkowy , tyle za niego dałam ....bla bla bla .... ty go zdarłeś i gdzieś pieprznołeś to teraz tam wracaj i go szukaj !

 

No nic , wracam i pytam obsługi czy mogę wejść na salę , bo moja znajoma  zgubiła pewną część garderoby i chcę ją odzyskać .

Wyraz tważy kolesia z obsługi był bezcenny !!! 

Jego następne pytanie też ?

-  stanik czy stringi ???

- stanik ...... 

- to poczekaj , zaraz sprawdzę ?

 

Stanik się znalazł , ja się dowiedziałem od obsługi że takich par mają kilka w ciągu miesiąca , i już przywykli .

 

PS . Następnym razem , poproszę o stolik koło ściany ...

Żeby miała się o co oprzeć ?.

 

 

 

  • Like 2
  • Haha 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, badmoon napisał:

Ludzie, ja mam swoje lata, ale dla Was naprawdę to jakieś przeżycie? Za moich czasów to była norma. Robiłem to setki razy, nawet grupowo. Na plaży nudystów też bywałem. Co się z Wami dzieciaki dzieje, do cholery?? Gaci nie umiecie zdejmowac??

Jestem republikanką, nie robię takich rzeczy ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, Gr4nt napisał:

A ja ponapierdalał bym się z kimś.

Zapisz się na boks albo mma, będziesz miał potem sparingi. Bjj od razu sparingi. Emocje podobne a nie skończysz źle.

A do wszystkich snujących romantyczne marzenia o wojnie - kończą się często po prostu tak, i wpatrywanie w zdjęcia " I WW WOUNDS "  polecam każdemu komu w życiu brak "wojennego doświadczenia" :

 

p01q04kf.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, KurtStudent napisał:

Zapisz się na boks albo mma, będziesz miał potem sparingi. Bjj od razu sparingi. Emocje podobne a nie skończysz źle.

A do wszystkich snujących romantyczne marzenia o wojnie - kończą się często po prostu tak, i wpatrywanie w zdjęcia " I WW WOUNDS "  polecam każdemu komu w życiu brak "wojennego doświadczenia" :

 

p01q04kf.jpg

Dlatego właśnie nigdy tego nie zrobiłem

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, KurtStudent napisał:

A do wszystkich snujących romantyczne marzenia o wojnie - kończą się często po prostu tak, i wpatrywanie w zdjęcia " I WW WOUNDS "  polecam każdemu komu w życiu brak "wojennego doświadczenia"

Przecież całkiem znośnie go poskładali jak na tamte czasy :mellow: Jak ktoś lubi tego typu wojenne ryzyko to przecież wystarczy kupić wykrywacz metalu i wykopać sobie jakiegoś :Dniewybucha

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, catwoman napisał:

O, właśnie, zawsze chciałam się wykąpać w morzu/ jeziorze na waleta, ale obawa o to, że będę gwiazdą youtube'a skutecznie mnie powstrzymywała...

Byłem dwa razy na plaży nudystów w Gdańsku, pomiędzy Stogami, a Górkami zachodnimi. Zdziwiłem się jak dużo osób tam było, ale dzięki temu nikt na siebie nie zwraca szczególnej uwagi :)

 

A ja dosyć trywialnie - chciałbym w końcu skoczyć na bungee :D

Edytowane przez Kaktus
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, badmoon napisał:

To trochę moja też wina, to był granat radziecki, taki trzonkowy, trzonek żelazny, próbowaliśmy rozbroić, w końcu wyrzuciliśmy w miejscu, jak nam się zdawało- bezpiecznym, trawy wydmowe po szyję.

Za granaty się nigdy nie zabierałem. Zapewne z powodu ich braku.

Tym niemniej mam w swym zyciu epizody pirotechniczne.

 

Oto bowiem w podstawówce, a było to jakoś w okolicy klasy siódmej (1986) - postanowiłem z kumplem zrobić bum.

W szkole na korytarzu wisiały gaśnice pianowe typu BCE czy coś takiego.

Po lekcjach zdemontowaliśmy jedną taką gaśnicę, wynieśliśmy dyskretnie ze szkoły i schowaliśmy w pobliskich krzakach.

Założenie było takie:

- jesli sprawa przyschnie - gaśnica nasza

- jesli sprawa zaś wznieci dym - tak samo dyskretnie zwrócimy gaśnicę na miejsce.

 

Kilka dni później okazało się, że woźny powiesił drugą gaśnicę, a o tym że brakuje pierwotnej - nikt ani słowem nie wspomniał. Zatem - mamy gasnicę.

 

Któregoś wieczora zabraliśmy ją z krzaków, opróżniliśmy z piany (trzeba było uderzyć takim zbijakiem w ziemię i waliło pianą) i zabraliśmy do mnie do piwnicy.

W denku gaśnicy nawierciłem otwór d=8 mm używając wiertarki kultowej firmy Celma Cieszyn.

Ładunkiem była mieszanina saletry potasowej (KNO3) oraz zwykłego cukru. Saletra jest dobrym utleniaczem - bo zawiera w jednej cząsteczce aż trzy atomy tlenu, a cukier składa sie głównie z węgla. MUSI się palić i to szybko a w dodatku bez dostępu powietrza. Tlen przecież jest z saletry :).

Mieszanina wypełniała całe wiadro.

Długi czas został poświecony by gaśnicę napełnić.

 

Było to w maju. Późnym wieczorem. Zanieślismy gaśnicę na szkolny teren i ułożyliśmy w miejscu bardzo mało uczęszczanym (zarośla).  A ścislej - została ona włożona w wydrążony pień ściętego prawdopodobnie jeszcze przed wojną drzewa.

Oczywiście wymyślony został zapalnik elektryczny - by mieć możliwosć odpalenia ładunku w sposób zdalny.

Zapalnikiem był zimny ogień owinięty drutem oporowym - włożony w dziurę w gasnicy.

 

Dwieście metrów grubego kabla (spadki napięcia !) połaczyło zapalnik z akumulatorem motocyklowym.

Schowaliśmy się za wysokim na dwa metry murem oporowym.

 

Odpalamy. Najpierw był gwizd. Długi, donośny, gasł powoli.

Potem był huk. Fala gorącego powietrza przeleciała nad nami. Z nieba poleciał piasek, trawa i trociny z rozerwanego pniaka.

 

I wtedy powiedziałem dokładnie to samo co powiedzieli 6 sierpnia 1945 roku piloci bombowca (Boeing B-29 Superfortress), z ktorego zrzucono bombę atomowa na Hiroszimę.

"O Boże cośmy zrobili !"

 

Ucieklismy do domów w popłochu. Wpadłem do mieszkania i spytałem ojca - tata, tata a co to tak hukneło ?

Ojciec odpowiedział:

- nie wiem, prawdopodobnie gazownia wybuchła.

 

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Bonzo napisał:

- nie wiem, prawdopodobnie gazownia wybuchła.

:lol:

 

Też miałem za szczyla podobne epizody, tyle że po zabawach z bączkami wypełnionymi saletrą stwierdziliśmy z kolegami zgodnie, że to dla leszczy.Wrzucaliśmy więc dp ogniska takie śmieszne pordzewiałe cylindry średnicy ok 80mm z aluminiowymi noskami.Efekt nieco nas przeraził, a odłamek który ściął z 2 metra od nas małą sosenke utwierdził nas w przekonaniu, że jednak wrócimy do bączków... Tak się bawiło 20 lat temu, aż dziw że nikt nie poległ :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Jebak Leśny napisał:

Tak się bawiło 20 lat temu, aż dziw że nikt nie poległ :D

 

Fakt :)

W późniejszym okresie (pogaśnicowym) postanowiłem - jak to kiedyś śpiewała Hanna Banaszak - "przezyć czarujący epizodzik" w wersji jeszcze bardziej hardkorowej.

Otóz przygotowałem na tokarce rurę grubościenną o długości około 30 cm i średnicy 114.3 mm ze ścianką jakieś 10 mm. Końce zostały zafazowane (8/45) elegancko pod spaw.

Do tego wypaliłem palnikiem do cięcia, z grubej blachy rzędu 15 mm - dwa denka do szczelnego zaślepienia rury z dwóch stron.

W jednym z denek wywierciłem niewielki otworek, rzędu 6 mm i denka przyspawałem migomatem, duzym prądem i grubym drutem (około milimetra) - do rury obustronnie spoiną czołową.

Uzyskałem wzorcowy przetop i całość stanowiła doskonały monolit.

 

Zostało to napełnione mieszaniną nadmanganianu potasu i pyłu aluminiowego (mieszanina fotobłyskowa). Oraz odpalone elektrycznie, podobnie jak gaśnica.

 

Rurbomba wykonała roboty ziemne o poważnym zakresie :)

 

Później, na studiach dowiedziałem się, że zjawisko zachodzące w tym wynalazku klasyfikowane jest w teorii sprężystości jako zagadnienie Lamego.

 

Wiele lat później opisałem szczegółową procedurę przygotowania w/w wynalazka na jednym z forów internetowych.

 

Ktoś zainteresowany zagadnieniem - zadał mi wówczas takie pytanie:

 

- "A nie można zaspawać po napełnieniu" ?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz za takie konstrukcje zamknęli by Cię w Guantanamo :D Był kiedyś taki "hobbista" zwany rurabomberem, jemu wystarczyły elementy rur kanalizacyjnych.Zasadniczo takie konstrukcje są bardzo prymitywne i w porównaniu z takim pociskiem artyleryjskim w którym detonacja zachodzi z szybkością ok 8000 m/s, to pikuś.

 

30 minut temu, Bonzo napisał:

"A nie można zaspawać po napełnieniu" ?

Dobre :lol:

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Jebak Leśny

Ano zamkneliby :)

W dyskusji ze spawaniem po napełnieniu odezwał się wtedy także jeszcze jeden początkujący piroman ale już z pewnego rodzaju praktyką.

Mianowicie opisał, iż swego czasu z kumplami zrobili bombę z saletry i cukru oraz rurki wodociągowej.

Z uwagi na fakt, że nie mieli spawarki - postąpili tak oto:

 

Ucięli rurę rzędu dwa cale, wodną ocynk. Następnie obustronnie nagwintowali gwintownicą hydrauliczną, nakręcili z każdej ze stron po mufce 2" i zaslepili z jednej strony korkiem.

Nasypali do pełna mieszanki i zakręcili żabką drugi korek na szczelno.

 

Operacja przeprowadzana była na wsi, w szopie, gdzie rolas,  wujek autora posta zorganizował podręczny warsztacik.

 

W tym momencie okazało się, że bomba posiada niedoróbkę, gdyż nie ma tego jak odpalić.

Bo w korku nie nawiercono otworka.

Zatem umocowali boys wynalazek w imadle i zaczeli wiercić w korku. Tępym wiertłem, :) bo innego nie było :)

 

Cytuję dalej mniej wiecej:

 

"Jak zaczeło syczeć to po prostu spierdoliliśmy z warsztatu. Buchnęło tak że podskoczył dach. Imadła nigdy nie udało się odnaleźć."

  • Like 1
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...
W dniu 30.11.2017 o 00:59, Bonzo napisał:

Mianowicie - w środku dnia, w pełni lata, przy pełnym pomoście ludzi, na końcu ktorego znajdowała się skocznia do wody - postanowiłem skoczyć z gracją "na głowkę".

Zamiar się udał.

Miałam podobnie kąpiąc się ze znajomymi. 

Koleżanka dla zabawy postanowiła mi ściągnąć górną część stroju kąpielowego,  który był wiązany. 

Póżniej wyłowił to jakiś gruby facet - nurkując niby przypadkiem. 

Machał mi tym ,  kiedy siedziałam już na brzegu. Nie przyznawałam się ,  że to moje,  gdyż było mi wstyd. 

Raz też mi mój chłopak nurkował w poszukiwaniu okularów,  które mi spadły do morza. 

Czego on dla mnie nie zrobił. :)

 

W sumie to robiłam wszystko na co miałam ochotę,  a co mieściło się w granicach normy. 

Z wodą mi się kojarzy,  jak się założyłam z chłopakiem( on się nie chciał zakładać),  że nie dopłynę w jedno odległe miejsce ,  oczywiście dopłynęłam, ale potem nie miałam sił wrócić,  i jeszcze zachłysnęłam się morską wodą.   I musiał mnie uspokajać,  oczywiście pomijając,  że musiał płynąć ze mną. 

W każdy razie nazwał mnie wariatką i się obraził na mnie,  bo przecież on ponosił za mnie odpowiedzialność. Co ja mówię,  obraził się,  był wkurzony i cały dzień się nie odzywał. Siedziałam tam zbesztana na piachu,  jak mała dziewczynka. 

 

A co chciałabym zrobić. 

Wspiąć się na jakiś szczyt,  ale jak patrzę na góry,  to mnie one przerażają. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.