Skocz do zawartości

Pomimo nauki, wciąż kijowy angielski.


self-aware

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Szybka rozkmina. Mam w miarę dobrą pracę (w sensie, siedze we Front Endzie, chociaż dopiero na poziomie juniora). Tak się składa, że w pracy nie muszę ogarniać angielskiego z mowy i słuchu ani trochę, wystarczy, ze kumam w miarę dokumentację. Uczę się języka w domu itd, ale szczerze mówiąc widzę bardzo marne rezultaty. Przyszło mi ostatnio chwilę z kimś pogadać i była to TRAGEDIA :) 

 

Wiem, ze brak angielskiego prawdopodobnie (na pewno? :P) bardzo ograniczy mi możliwości w IT w przyszłości. Poza tym marzy mi się opcja szukania zleceń jako freelancer również na stronach zagranicznych ($$) ...

 

Rozkmina: Pomyślałem, że pocisnę tak jeszcze parę miesięcy i rzucam wszystko w cholerę i jadę do Anglii. Zacznę oczywiście od jakiejś roboty na produkcji czy coś, gdyż bez języka nie ma opcji na nic lepszego. Natomiast myślę, że nie ma lepszej opcji na naukę niż rzucenie się na tego typu wodę, czyli mieszkanie po prostu w Anglii. Taki wyjazd chciałbym aby trwał około rok. Po paru miesiącach jeśli złapałbym bakcyla w angielskim może nawet udałoby się trochę popracować tam jako junior web dev? W każdym bądź razie myślę, że taki wyjazd mógłby mi dużo dać. Z drugiej strony, złapałem tutaj tą prace juniorka i jest mimo wszystko całkiem spoko, więc trochę boję się to stracić.

 

Co sądzicie? Wiadomo, ze decyzja jest moja i nie pytam się Was "jak żyć Pany?", ale co sądzicie o moim dylemacie?

Edytowane przez self-aware
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To dobra decyzja by była. Ja przyjeżdzając do UK w maju myślałem ,że umiem angielski i się dogadam. Życie mnie zweryfikowało. Co chwila w konwersacji blokady, nie rozumiałem 70% tego co mówili do mnie. Musiałem co chwila prosić kogoś aby powtarzał (kilka razy). Jeśli potrzebujesz mówiony angielski podbić z poziomem to nic innego jak wyjazd. Jeśli ma być to pisany ang to dasz rade sam ogarnąć oglądając różne filmiki z napisami i ucząc się na własną rękę. Mozesz też zapisać się na jakieś angielsko tematyczne forum typu reddit (przykład). 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@self-aware Dokładnie to co @Insightful. Przed wyjazdem do UK myślałem, że umiem angielski bo uczyłem się go odkąd skończyłem 11 lat. Ale progress jaki miałem po wyjeździe do UK to jak start rakiety kosmicznej. Rozumieć i umieć czytać a nawet mówić to jedno, ale płynnie mówić to co się myśli w czasie rzeczywistym to zupełnie co innego. Na pewno taki wyjazd ci dużo da. Od siebie dodam, że jeśli będziesz szukał pracy to celuj tam, gdzie są sami Anglicy. Na początku będzie trudno, ale dużo się nauczysz. Jak trafisz do Rumunów, Ukraińców, Litwinów, Polaków na robocie... Masz przejebane. Będziesz się uwsteczniał. Jak tak miałem - pracowałem z anglikami - mówiłem super płynnie. Popracowałem z Rumunami przez kilka miesięcy - zacząłem dukać jak świnia. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minutes ago, Tomko said:

Od siebie dodam, że jeśli będziesz szukał pracy to celuj tam, gdzie są sami Anglicy. Na początku będzie trudno, ale dużo się nauczysz. Jak trafisz do Rumunów, Ukraińców, Litwinów, Polaków na robocie... Masz przejebane. Będziesz się uwsteczniał. Jak tak miałem - pracowałem z anglikami - mówiłem super płynnie.

Nic dodać nic ująć. Ja pracowałem na zmianie z Polakami, rozmowy (+ ich jakość) ciągle po polsku. Teraz na zmianie mam samych anglików i się uczę. A na tej zmianie gdzie byłem już 5/6 to Polacy :D

I weź tu się człowieku naucz cokolwiek.

Edytowane przez Insightful
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Plan urodził mi się taki, aby przed wyjazdem uczyć się angola ostro z 2 miesiące (jak już będę na bezrobociu). Ostro czyli powiedzmy jakieś 12h dzień w dzień, poniedziałek - niedziela (ewentualnie niedziela wolna). Myslę też, żeby wrócić na te 2 miechy do domu rodziców... Nie chcę, ale dzięki temu, ze nie będe płacił za wynajem kawalerki zaoszczędzę kasę  i to wszystko wydałbym na naukę z nativem przez skype tak jak radzi wyżej @ZielonaKoniczyna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@self-aware

 

Mam podobny problem. Znam sporo słów po angielsku, z gramatyką jest gorzej, ale jak przyjdzie co do czego, to jestem zablokowany nawet w restauracji czy w barze. Często to bierna znajomość. Zresztą co mi po słownictwie, skoro nie rozumiem, co ktoś do mnie mówi( dla mnie po prostu to jest za szybko). Według mnie wyjazd to dobre rozwiązanie. Znam ludzi, którzy nauczyli się dobrze języka i mówią płynnie, a nie wyjechali, ale oni: uczą się tego języka dobrych kilka lat intensywnie, co oznacza oglądanie seriali w danym języki, słuchanie muzyki w tym języku, nauka słownictwa i gramatyki, czytanie w tym języku, mówienie do siebie w tym języku, interesowanie się historią i kulturą danego państwa, co ułatwia zanurzenie się w języku.

 

A takie wkuwanie słówek, sucha gramatyka zawsze coś da, ale jednak jestem zdania, że spektakularne rezultaty wymagają codziennej, zbalansowanej, intensywnej pracy przez kilka lat 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@blck.shp - Akurat FCE mnie nie interesuje. Chodzi mi tylko o to, aby umieć jezyk angielski. O szkole anglojęzycznej też myślałem... Generalnie dużo myśli, spory dylemat.

 

@ciekawyswiata  - Dokładnie tak jak mówisz. Ja chcę umieć angielski na poziomie, który umozliwia mi rozmawianie z innymi, zdobywanie informacji itd. Znać angielski to baardzo przydatna sprawa.

Edytowane przez self-aware
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Thalion - uważam, że to możliwe zwłaszcza, że w tej naucę liczę też np czytanie artykułów po angielsku. Chodzi o to, że nie chce 12h wkuwac slownictwa. Czytanie, słuchanie, mówienie... Ciągłe zmienianie. Kiedys uczyłem się około 4h dziennie. Było ciężko ale dałem radę + potem uczyłem się web developerki.

 

Generalnie, odpowiednia motywacja i jestem pewien, że zmuszę się do katorżniczej nauki (zresztą to 2 miesiące takiej nauki, więc nie tak długo znowu).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moją metodą były filmy z napisami. Dużo filmów z napisami. Kilka dziennie. Czego byś się nie nauczył w Polsce nastaw się na to, że po przyjeździe do UK zaczniesz się uczyć na nowo... Zależy jeszcze w jakie okolice trafisz, ale na ogół angielski jakim posługują się rodowici Anglicy różni się bardzo od tego który można poznać w szkole. Miejscowi mają cholernie niestaranną wymowę, ucinają końcówki, używają slangu. Najgorzej wspominam rozmowy przez telefon, bo w cztery oczy to jeszcze można czytać z ruchu warg, a przez telefon to nie działa. I tak jak bracia przede mną: z daleka od Polaków, od razu na głęboką wodę i "do or die".

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyjazd rozpatrz plusy i minusy

 

Wyjazd do nauki języka i praca na produkcji to niestety niezbyt dobry pomysł - po pierwsze będziesz pracował za najniższe stawki z przyjezdnymi gdzie mało co będziesz miał styczność z językiem.

Jeżeli już chcesz wyjeżdżać to uderzaj do restauracji, cateringu - albo postaraj się szukać coś w swoim kierunku (kto szuka ten znajdzie)

Będąc na miejscu dowiaduj się o darmowe szkoły językowe (nie wiem jak na południu w Szkocji jest ESOL)

 

ale zacznij naukę z native speakerem.

 

Postaraj się nie poświęcać kariery w wyuczonym zawodzie na rzecz języka - postaraj się robić to jednocześnie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, self-aware napisał:

Wiem, ze brak angielskiego prawdopodobnie (na pewno? :P) bardzo ograniczy mi możliwości w IT w przyszłości. Poza tym marzy mi się opcja szukania zleceń jako freelancer również na stronach zagranicznych ($$) ...

1. Oglądasz tutoriale na youtube z FE? Czytasz o nowościach po angielsku? Rzucić karierę w IT, by pojechać ,, na zmywak" by nauczyć się języka? Ja studiowałem lingwistykę na studiach, ale angielskiego nauczyłem się przez godziny oglądania filmów na yt. To nazywa się fachowo imersją językową. Masz wtedy więcej kontaktu z językiem obcym niż z ojczystym. W tym mocno pomocny jest yt. Zobacz np filmik poniżej i powiedz mi ile rozumiesz:

 

2. Język mówiony różni się diametralnie od tego podręcznikowego. Każdy Polak, który mieszkał we wschodnim Londynie potwierdzi, że taki Cockney jest nie do ogarnięcia dla ludzi spoza UK za pierwszym razem, ani za dziesiątym. Z kolei jeśli pojedziesz do Newcastle i będziesz słyszał geordie, to się załamiesz, bo nie zrozumiesz zupełnie nic. Będzie to mówiony slang, który zupełnie Ci się nie przyda jeśli tam nie będziesz mieszkać na dłużej. Natomiast jeśli trafisz na Polaków albo innych cudzoziemców, to też możesz to sobie obić o kant tyłka, bo albo będziesz rozmawiał po polsku, albo nauczysz się mówić z błędami. A wykonując prace fizyczne pawdopodobieństwo trafienia na cudzoziemców jest ogromne. Jeśli Twoim celem nie jest przeprowadzka na stałe do jakiegoś anglojęzycznego kraju, tylko rozumienie i swobodne nawijanie, to poleciłbym Ci ogólnie naukę z yt, ulubionych piosenek i wyłapywał z nich idiomy, bo tak jak w polskim, ludzie nawijają w nieformalnym języku, którego nie ma w książkach do nauki polskiego.

 

3. Nie chodzi, by nagle zacząć mówić slangiem i rozumieć o czym śpiewa 50 cent albo Eminem, ale o posługiwanie się językiem mówionym w kontekście biznesowym oraz socjalnym. Do tego mogę Ci polecić Business English Magazine, (wygląda to tak: http://www.business-english.com.pl/magazine/BEM/BEM46/#page/21) gdzie masz całą masę słownictwa i struktur gramatycznych, które możesz użyć w kontekście właśnie biznesowym. Masz też słownik https://www.diki.pl/ który jest chyba najlepszym słownikiem pol-ang. Masz tam całą masę zwrotów, slangu,  gotowych zdań, języka formalnego etc. Nie wiem też jaki sposób nauki najlepiej do Ciebie przemawia. Słuchowiec, wzrokowiec? Ja uczę się słówek z fiszek/ flashcards. Są gotowe zestawy do kupienia w empikach lub księgarniach językowych.

 

4. To co ja sam robie, to mówienie do siebie po angielsku. Brzmi dziwnie, ale jak coś sobie robię, to zawsze komentuję to pod nosem po angielsku. Zawsze będzie taki moment, że czegoś nie będziesz wiedział. Zapisujesz to sobie, czego nie wiesz, tłumaczysz, i używasz tego przez kilka najbliższych zdań. I tak cały czas. Budujesz sobie bazę słownictwa, która Cię jakoś dotyczy, bo przecież to Twój styl wypowiedzi, tylko że po angielsku. W taki sposób na pewno wzrośnie Ci swoboda mówienia, bo będziesz dysponował dużą ilością słów. A jak będziesz znał dużo słów, to łatwiej będziesz rozumiał co inni mówią.

Edytowane przez manygguh
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm... Standardowo, jedni za, drudzy przeciw :) 

 

@Kelner Panic - Kilka filmów z napisami dziennie? Musiałbym być bezrobotny :) Poza tym w ten sposób nie nauczę się mówic. Natomiast podoba mi się końcowa "sentencja", do or die.

 

@NowyStart - Gdybym mógł zostać tam Junior FE to wiadomo, że chciałbym zamiast roboty na jakiejś tam produkcji... Problem w tym, że ja w mówieniu jestem fatalny (w słuchu TAM pewnie też), jak miałbym pracować jako web developer? Wydaje mi się to po prostu nierealne.

 

@manygguh - Dzięki za tak obszerną odpowiedź :) 

 

1. Wiem, że ten zmywak nie brzmi dobrze... Natomiast po prostu uznałem, że nauka języka jest tego warta. Filmik rozumiem tak średnio na jeża. Oglądam często na YT filmiki o FE, natomiast bardziej patrzę po prostu na kod i stąd rozumiem co i jak.

 

2. Prawdopodobnie Luton w moim przypadku (przynajmniej na początek). W sumie to tutaj nie wiem jak się odnieść, bo nie byłem w Anglii :)

 

3. Diki, fiszki, nauka z podręczników... Wszystkiego próbowałem i nadal czuję, że mój angol jest mierny okrutnie :( No i taka nauka nie daje nic w rozmowie i słuchu, jedynie w czytaniu i może pisaniu.

 

4. Nie zaszkodzi spróbować tej metody. Słyszałem o tym kiedyś nawet ale nie testowałem.

 

Cóż, czeka mnie rozkmina. Ogólnie rzecz biorąc czuję niecheć do rzucenia pracy IT, natomiast jak szukam innych ofert (też w IT) to wszędzie oczekują bardzo dobrego angielskiego, coś z tym muszę zrobić. Intuicja mówi z jednej strony, żeby zostać. Z drugiej, a ch*j tam, spróbuj.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tym twierdzeniem, ze jak wyjedziesz do UK to odrazu załapiesz język to też często bardzo na wyrost jest, bo gdyby była to prawda to każdy emigrant by śmigał po angielsku a wcale tak nie jest. Sam znam osoby, które tutaj mieszkają po 10-12 lat a mówią gorzej niż dzieci w polskim gimnazjum. Nie nauczysz się mówić płynnie i wyrażać swoje myśli tylko poprzez pracę z anglikami ponieważ na co dzień używa się tylko stosunkowo niewielkiej liczby wyrazów, zwrotów. Po drugie nawet jeśli pracujesz z tubylcami to to też rzadko są oni jacyś elokwentni no chyba żebyś pracował naprawdę z inteligencją typu profesorowie itp. Biurowi pracownicy niewiele się różnią od tych co pracują w magazynach (może poza tym, że mają większe mniemanie o sobie). W UK często się zdarza, że przełożony jest po podstawówce albo jakieś kursy dla dorosłych tylko skończył i dostał tą posadę dzięki lojalności wobec firmy albo poprzez zasiedzenie czyli staż. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Etutor.pl - przetestowałem kilka aplikacji, kursów typu supermemo, kursów z nativem. Nie ma lepiej przygotowanej stronki z przekrojowym kursem online do nauki angielskiego dla Polaków. Mam z 200 godzin przerobionych na tej stronce/apce i pierwszy raz od 10 lat poczułem, że poszedłem z angielskim wyraźnie do przodu.

 

Polecam kupić kurs po cenie z Black Friday (do końca dnia), wyjdzie po 10 zł na miesiąc - tyle co kebab. Jak Ci się nie spodoba, to można zwrócić w ciągu tygodnia czy dwóch. Enjoy!

https://www.etutor.pl/offers/angielski-black-friday-2017

 

I nie bierz kursu biznesowego. Jest dużo gorszy (mniej różnorodne ćwiczenia, niższy poziom, brak obrazków, droższy).

Edytowane przez TomZy
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polecam tak jak chłopaki wyżej, słuchanie youtube to jest sposób w jaki ja się nauczyłem angielskiego tak na prawdę że mogę rozmawiać bez problemu. Chociaż na maturze miałem niezły wynik ponad 90 procent z tego co pamiętam to nie byłem w stanie oglądać filmów, seriali etc, a teraz bez problemu. Moim zdaniem minimum godzina dziennie nie musi być tylko z FE, wszystko co Cię interesuje byle po angielsku, zobaczysz jak to otwiera przed tobą szansę na wiedzę, od 3 lat chłonę treści angielskie na różne tematy i widzę że większość jest przejmowana przez polaków i powtarzana w Polsce. Jeśli chcesz być na bieżąco to jest to konieczność.


Jeśli masz możliwości finansowe to wykup lekcje 1 na 1 z nativem parę razy w miesiącu. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, self-aware said:

Cóż, czeka mnie rozkmina. Ogólnie rzecz biorąc czuję niecheć do rzucenia pracy IT, natomiast jak szukam innych ofert (też w IT) to wszędzie oczekują bardzo dobrego angielskiego, coś z tym muszę zrobić. Intuicja mówi z jednej strony, żeby zostać. Z drugiej, a ch*j tam, spróbuj.

Dokładnie zanim wyjedziesz rozpatrz wszystkie opcje dostępne na miejscu - nauka z native speakerem - choćbyś miał wydać dużą kasę i zacisnąć zęby.

 

Mieszkam już prawie 13 latek w UK i także na początku się czaiłem i obawiałem o swój język. W podstawowych pracach w większości trafisz na lokalnych ludzi bez szkół gdzie gadają slangiem i w zależności gdzie trafisz akcenty powalają prawie każde miasto ma inny a niedaj boże trafisz na Newcastle albo Szkocje haha.

 

Jeżeli chcesz się nauczyć języka który ma być przydatny w rozwoju kariery to niestety powinieneś patrzeć na coś gdzie są ludzie wykształceni wtedy gadają zupełnie inaczej po ludzku.

a i tak będziesz musiał iść do szkoły bo często tutejsi gadają bez ładu i składu i mają problemy z przespelować wyraz - a napisanie poważnego pisma to już jest wyższa szkoła jazdy.

 

I najważniejsze jak będą musieli Cię zrozumieć i będzie im to potrzebne to wysilą się i zrozumieją tak to działa uwierz w siebie i działaj bo wydaje mi się, że sam jesteś swoim najgorszym wrogiem i surowo się oceniasz. Perfekcjonizm to zło :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O! mamy ten sam problem brat.

Też wchodzę w IT i też mam problemy ze znalezieniem pracy.... przez angielski. Dokumentację mniej więcej rozumiem ale z mówionym i słuchanym to jest masakra. Na nic był angielski w szkole czy na studiach.

Przerwa w FE - trochę słabo bo przez rok technologia się trochę zmieni i będziesz bardzo do tyłu.

 

Co do pracy na magazynie - moim zdaniem odpada. Słownictwo tam mówione nic Ci nie da, musiałbyś pracować gdzieś w biurze, wśród programistów.

 

Z poważaniem,

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jak wielu przedpiśców:  fabryka czy inny magazyn to sami Polacy, Rumuni czy inni Czeczeni; angielskiego sie nie nauczysz, zarobisz mało i stracisz tylko energię do nauki

 

Co bym proponował, to praca w zawodzie w Polsce albo za granicą, niekoniecznie w Anglii. Dlaczego? Bo w Anglii używają angielskiego kompletnego mniej lub bardziej, idiomów, synonimów, a w Polsce czy np. Niemczech raczej prostego, jednoznacznego, bez niuansów i odcieni. Porządna firma w Polsce wyśle Ciebie na naukę języka i tak.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję wszystkim za odpowiedzi. Są bardzo cenne. Troszeczkę mnie przybił fakt, że wyjazd to raczej dupny pomysł. Tak delikatnie wyszło jakby Anglia była najgorszym miejscem do nauki angielskiego, fajny paradoks :D 

 

Nie zadecydowałem jeszcze co konkretnie zrobię w "najbliższej" przyszłości. Natomiast zadecydowałem, że bez względu na to gdzie poniesie mnie intuicja, rozum (lub głupota :)), zaczynam tak na poważnie, czyli mega systematycznie naukę angielskiego ponownie od dzisiaj (właściwie zaczynam zaraz po napisaniu tego posta :) Piszę to tak dla siebie, tłuściutko... Żeby dupsko ruszyć). Skorzystam z yt, z tego etutora oraz z metody gadania do siebie.

 

Ponadto, mogę miesięcznie zainwestować tak z 500-600zł na siebie, więc w sumie mógłbym to wydać na jakąś rozmowę z Native. Może ktoś kogoś zna i poleca?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja już mam swoje lata i kiedy zaczynałem się uczyć, to o internecie nawet w gazetach nie pisali, a w ówczesnej, prawdziwie publicznej, telewizji leciał kurs "Welcome to English":

https://www.youtube.com/results?search_query=welcome+to+english+telewizyjny+kurs+języka+angielskiego

Zaleta: profesjonalnie zrobiony przez BBC i TVP, żadne youtubowe amatorszczyzny. No i można się ze strojów i fryzur pośmiać.

 

A tutaj na zachętę "English TV lessons for Japanese"

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

Mineło troszkę czasu i decyzja jest taka, że jadę do Anglii ;) Chodzi to za mną jakoś, spróbowanie... No to spróbuję. Nauka systematyczna od czasu napisania tego postu jest, jednak teraz chcę jeszcze bardziej cisnąć. Czy ktoś jeszcze ma jakieś porady? Najlepiej chciałbym je od ludzi, którzy w UK byli lub są. Korepetycje z nativem? Do wyjazdu jeszcze trochę czasu, więc coś tam na pewno mogę się podszkolić.

 

Na początku pewnie jakaś chujowa robota z Rumunami itd. ale postaram się jak najszybciej znaleźć coś gdzie będę miał wokół Anglików. Nie ma sensu jednak zbyt dużo rozkminiać co zrobię TAM, gdyż jestem TU i chcę ten czas wykorzystać możliwie dobrze.

 

ps. Co z Brexit? Wypieprzą mnie? Czy jak to będzie?

 

ps2. Czy tam są jakieś darmowe szkoły języka dla obcokrajowców?

Edytowane przez self-aware
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.