Skocz do zawartości

Piłsudski czy Dmowski ? Odwieczny spór Polaków.


Rekomendowane odpowiedzi

Swój post dedykuję Selqet :) 

 

W przyszłym roku minie okrągła setna rocznica odzyskania przez Polskę niepodległości. Po 123 latach niewoli nasz kraj odrodził się na nowo. Oczywiście te „123” lata to pojęcie umowne, bo w rzeczywistości ta niewola trwała o wiele dłużej, np. niektóre ziemie na zachodzie Polski, które utraciliśmy już podczas pierwszego rozbioru (1772) odzyskaliśmy częściowo dopiero po 146 latach. A co z Gdańskiem ? Najsłynniejsze polskie okno na świat, które utraciliśmy w 1793 roku, wróciło do Polski dopiero … w 1945 roku.

 

Od chwili powrotu Polski na mapę Europy rozgorzał wśród Polaków spór o to, kto odegrał większą rolę w odzyskaniu przez nasz kraj niepodległości, Józef Piłsudski czy Roman Dmowski.

 

Dlaczego akurat oni dwa byli bohaterami tej „rywalizacji” i kto wygrał ten spór ?

 

Obaj panowie byli prawie rówieśnikami. Dmowski urodził się w 1864 roku, a Piłsudski trzy lata później. Obaj byli także wybitnymi, każdy na swój sposób, liderami własnych ugrupowań politycznych: Dmowski – narodowa demokracja (endecja), a Piłsudski – PPS (odłam niepodległościowy). W związku z tym, że obaj stanęli na czele przeciwstawnych ideologicznie partii, inaczej widzieli szansę na odzyskanie przez Polskę niepodległości. Już przed I wojną światową społeczeństwo polskie pod wpływem działalności wspomnianych wyżej panów podzieliło się z grubsza na dwie główne orientacje polityczne:

 

Orientacja prorosyjska, propagowana przez Dmowskiego – dążąca do utworzenia wojsk polskich u boku carskiej Rosji i walka przeciwko Niemcom i Austro-Węgrom.

 

Orientacja proaustriacka, propagowana przez Piłsudskiego – dążąca do utworzenia polskich wojsk, które u boku armii austro-węgierskiej i ewentualnie niemieckiej u boku Austro-Węgier i Niemiec, i walka przeciwko Rosji.

 

Która z orientacji politycznych okazała się skuteczniejsza ?

 

Żadna.

 

Plan Dmowskiego nie wypalił, ponieważ Rosja w gruncie rzeczy nie była szczerze zainteresowana popieraniem sprawy polskiej, a tzw. Legion Puławski został wkrótce rozwiązany. Koncepcja narodowa zawaliła się ostatecznie w momencie, gdy w Rosji wybuchła rewolucja lutowa i upadł carat.

 

Plan Piłsudskiego też w sumie nie wypalił, bo mimo stworzenia Brygad Legionów (trzech), w 1917 roku doszło z inicjatywy Piłsudskiego do tzw. kryzysu przysięgowego i dwie z trzech Brygad Legionów rozwiązano, oficerów internowano, a Piłsudski z Sosnkowskim zostali wywiezieni do Gdańska a następnie uwięzieni w Berlinie. Jeszcze taka ciekawostka, o której niewiele osób wie. Kto tak naprawdę odegrał być może największą rolę w odzyskaniu przez Polskę niepodległości i uratowania jej w chwili największej próby ?

 

Radzę w tym momencie wstrzymać oddech :)  

 

Niemcy.

 

Niemcy wydając Akt 5 Listopada w 1916 roku odtworzyli Królestwo Polskie dając zgodę na polskie rząd, polską administrację i polską oświatę. Niemcy co prawda zaczęli także tworzyć z naszych rodaków tzw. Polnische Wehrmacht, który miał być niemieckim mięsem armatnim na froncie wschodnim, ale … w momencie „wybuchu” polskiej niepodległości to było jedyne wojsko jakie posiadaliśmy i to ono broniło polskich granic na wschodzie w walkach przeciwko Ukraińcom i bolszewikom, zanim jeszcze nadjechała z Francji jadąc pociągiem przez Włochy Błękitna Armia generała Hallera. To Polnische Wehrmacht stał się podstawą powstającego w 1918 roku Wojska Polskiego.

 

A wracając do postawionego wcześniej pytania. Kto wygrał spór o zostanie ojcem polskiej niepodległości ?

 

W II Rzeczpospolitej oczywiście Józef Piłsudski, już Marszałek Polski. I nic dziwnego. Historię zawsze pisali zwycięzcy. Od przewrotu majowego w 1926 roku jego fanatyczni sanacyjni zwolennicy budowli mit Marszałka, jako zbawcę Ojczyzny. Mieli na to dość czasu. Sanacja rządziła Polską przedwojenną ponad 13 lat (1926 – 1939). Mało brakowało, a dziś na meczach reprezentacji polskiej śpiewalibyśmy „I Brygadę”, a nie „Mazurek Dąbrowskiego”. Warto też przypomnieć, że przez całe lata trwał także spór o to, kiedy dokładnie Polska odzyskała niepodległość. Dopiero w 1937 roku ustanowiono dzień 11 listopada na termin obchodzenia Święta Niepodległości. Przed II wojną światową Polacy tylko dwa razy obchodzii to święto. Trzeci raz nastąpił dopiero w 1990 roku.

 

W jednym ze swoich komentarzy napisałem, że z wiekiem coraz bardziej odchodzę od Piłsudskiego i skłaniam się ku Dmowskiemu i ogólnie poglądom endeckim.

 

Czy to oznacza, że byłem kiedyś jakimś fanatycznym „piłsudczykiem” ? Nie, w żadnym wypadku. Józefem Piłsudskim fascynowałem się przez długie lata tak zwyczajnie, po ludzku, ponieważ parę rzeczy mamy wspólnych, jak chociażby pochodzenie po przodkach (Wileńszczyzna) czy fascynacja romantyczną historią Polski (powstania itp.). Przez wiele lat uważałem, że Józef Piłsudski był wybitną postacią, równą najwybitniejszym polskim królom, i nie przeszkadzał mi nawet zamach majowy, którego dokonał, łamiąc prawo i Konstytucję Marcową z 1921 roku. Uważałem, że miał swoje racje. Nie ulega wątpliwości, że swoją działalnością Piłsudski podtrzymywał w narodzie pamięć o szlachetnych zrywach niepodległościowych Polaków.

 

Wypowiedział kiedyś takie słowa, że Polacy chcieliby niepodległości, ale żeby ona kosztowała ich kilka kropel potu i dwie krople krwi, czy jakoś tak. Uważałem i dalej częściowo uważam, że działalność Piłsudskiego do 1914 roku próbowała odgrywać ogromną rolę w wybudzeniu społeczeństwa polskiego przede wszystkim w zaborze rosyjskim, aby nie doszło do wynarodowienia naszego narodu. Egzekucje wysokich urzędników carskiej Ochrany, napady na pociągi przewożące pieniądze rządowe (vide Bezdany 1908) czy tysiące stron rozprowadzanej w zaborze rosyjskim „bibuły”.

 

A wszystko szło ku temu, że do tego wynarodowienia pod zaborem rosyjskim może dojść. Po upadku Powstania Styczniowego (1863 – 1864) przez kolejne 50 lat ! w Polsce nie było (poza Rewolucją robotniczą, 1905 – 1907) żadnego zrywu niepodległościowego. Doprowadziło to do sytuacji, że mieszkańcy zaboru rosyjskiego stracili „motywację” (nie lubię tego słowa) do chociażby myślenia o wolnym kraju.

 

Niestety, ale krecią robotę realizowali tutaj endecy z panem Romanem na czele, którzy ostrze swoje walki skierowali nie przeciw wrogom Polski, a przeciw ludziom Piłsudskiego. I swoją robotę wykonywali skutecznie.

 

W 1904 roku, gdy Piłsudski w Tokio prowadził negocjacje z wywiadem wojskowym Japonii, w celu uzbrojenia Polaków, aby ci wywołali antyrosyjskie powstanie w Polsce, podczas trwającej właśnie wojny rosyjsko – japońskiej, Dmowski będący wówczas również w Tokio, robił wszystko aby do współpracy polsko – japońskiej nie dopuścić. W czasie Rewolucji 1905 – 1907 roku dochodziło do bratobójczych walk, podczas których bojówki PPS i bojówki endecji wyrzynały się nawzajem. Robota Dmowskiego była tak skuteczna, że kiedy w 1914 roku wojsko rosyjskie wymaszerowywało z Warszawy na front przeciwko Niemcom, Warszawiacy żegnali je słowami:

 

Nasze wojsko idzie walczyć z Niemcami.

 

A kiedy I kompania kadrowa Piłsudskiego wkroczyła w granice zaboru rosyjskiego nawołując mieszkających tam Polaków do wywołania powstania antyrosyjskiego, spotkała się z zerowym odzewem. Około 20-letnia robota pana Romana zrobiła swoje. Można by zadać takie pytanie: czy skoro już dawno zostało udowodnione, że pan Józef był szpiegiem austro – węgierskim, japońskim i niemieckim, to …

 

Pan Roman był szpiegiem rosyjskim, rosyjskim agentem wpływu lub zwyczajnym pożytecznym idiotą ?

 

Jak to się zatem stało, że mimo wszystko zacząłem się jakiś czas temu przekonywać do Dmowskiego i endecji ? Czy nagle zafascynowałem się nim, bo odkryłem jakieś tajne akta, które potwierdzają, że twórca endecji był jakąś chodzącą doskonałością ? Nie. Pan Roman miał wiele grzechów na sumieniu, m.in.

 

1. błędna polityka partyjna nastawiona na wierne trwanie u boku Rosji, która była naszym wrogiem i miała najwięcej polskiej krwi na swoich rękach

 

2. legitymowanie władzy carskiej poprzez udział w pracach rosyjskiej Dumy – był jej członkiem

 

3. podpisanie tzw. adresu poddańczego dla cara w momencie wybuchu I wojny światowej

 

4. moralna odpowiedzialność za zabójstwo pierwszego polskiego prezydenta profesora Gabriela Narutowicza w grudniu 1922 roku

 

5. moralna odpowiedzialność za „incydenty” antysemickie w Polsce przedwojennej jak choćby słynne getto ławkowe na Uniwersytecie Warszawskim.

 

Roman Dmowski uosabiał wszystko to co kiedyś potępiałem w historii i polityce: błędną politykę, sojusze z największymi wrogami Polski, antysemityzm, brak odpowiedzialności za państwo. Moje opinie o nim nie potrafiły zmienić nawet tak niepodważalne fakty historyczne, jak jego wybitna rola w trakcie obrad Kongresu Wersalskiego (1919) ustanawiającego nowy porządek europejski po I wojnie światowej. To Dmowski zadbał o powiększenie nowo odrodzonego państwa o Wielkopolskę i prawie połowę Śląska. Niestety, ale same wygranie powstań to za mało. Zdobycze te musiały jeszcze oficjalnie zaklepać zwycięskie mocarstwa.

 

Więc jakie konkretne czynniki wpłynęły na to, że po tylu latach zacząłem przesuwać się mimo wszystko w stronę Romana Dmowskiego ? Trzy czynniki:

 

1. z wiekiem człowiek nabiera więcej doświadczenia życiowego, często takiego przyziemnego, co sprawia że zaczyna się odchodzić od romantycznego spojrzenia na świat i nabiera się trzeźwego, chłodnego, realistyczniejszego spojrzenia na niektóre sprawy

 

2. książki pana Piotra Zychowicza, przede wszystkim „Opcja niemiecka”

 

3. dzieci.

 

To wszystko sprawiło, że zrozumiałem, że w życiu narodów nie zawsze najważniejsze jest posiadanie państwa, ale … przetrwanie narodu. To jest najważniejsze.

 

Udowodnili to Żydzi, którzy prawie 1.900 lat nie posiadali swojego państwa, a jednak przetrwali. Tak zwana romantyczna historia polskich zrywów niepodległościowych to doskonały przepis, jak wyniszczyć tkankę narodową. Wszystkie powstania polskie nie dały nic, na czele z hekatombą Powstania Warszawskiego w 1944 roku.

 

W historii nawet nie świata, a Europy, było wiele przypadków, kiedy powstawały państwa, nawet jeśli dane narody nie prowadziły samodzielnej walki o niepodległość. Jeśli się nie mylę, to takim państwem była np. Rumunia, która powstała jako państwo w 1878 roku po zwycięskiej wojnie Rosji z Turcją.

 

Każde kolejne polskie powstanie przynosiło ogromne straty dla naszego narodu: tysiące zabitych, tysiące zesłanych na Syberię i tysiące tych, którzy udali się na emigrację. Każdy kolejny polski zryw narodowościowy uszczuplał nasze elity, które powinny być sercem i duszą każdego narodu.

 

Wspomniałem o dzieciach.

 

Co prawda nie mam swoich, ale mam siostrzeńca (1,5 roku) i siostrzenicę (6 lat) – dzieci mojej siostry. Od ponad 16 lat uczę w szkole i jestem na co dzień „otoczony” dziećmi w wieku 7 – 16 lat, np. uczę 10-latków gry w szachy. I powiem szczerze, nie wyobrażam sobie, że te dzieci mógłby ktoś posłać do walki, tak jak to zrobili np. dowódcy Armii Krajowej wywołujący Powstanie Warszawskie. Dowódcy, którzy wysłali tysiące dzieciaków z pustymi rękami przeciwko dzielnych chłopcom z Dywizji Spadochronowej SS Herman Goering.

 

Trzeba być naprawdę bydlakiem bez sumienia i bez serca, aby poświęcać życie dzieci w imię jakiegoś fałszywie pojętego poczucia honoru. Ale żeby nie wyjść na hipokrytę, bo ostatnio w jednym z komentarzy gloryfikowałem pojęcie męskiego honoru, wyjaśnię o co mi chodzi. Dla mnie pojęcie honoru mężczyzny jest czymś naprawdę wartościowym i uważam, że jeśli będzie taka potrzeba dziejowa, mężczyzna w obronie swojego honoru, swoich zasad i swoich wartości może nawet oddać życie …

 

… ale własne ! A nie cudze, zwłaszcza dzieci !

 

Dla dowódców AK, typu Okulicki, wywołanie powstania w Warszawie na pewno było sprawą honoru. No wiecie, taki krzyk rozpaczy, że my Polacy żyjemy i że będziemy walczyć wstrząsając sumieniem świata, nawet jeśli mielibyśmy zginąć. No i zginęliśmy … 18 tysięcy powstańców (w większości dzieci i młodzież) poszło do piachu, a wraz z nimi 200 tysięcy cywilów i cała Warszawa, która stała się kupą gruzu.

 

No, ale przecież pan Bór – Komorowski obronił swój honor prawdziwego Polaka – patrioty i później chodził dumny jak paw po ulicach Londynu.

 

Walka o właściwą sprawę jest czymś honorowym, ale nie jest honorowym wysyłanie dzieci na śmierć. To hańba ! Hańba dowódcom wojskowym i politykom, którzy wysyłali dzieci na pewną śmierć, kiedy oni w tym samym czasie chronili swoje stare pomarszczone dupska w sztabie.

 

Pomyślmy co by się stało, gdyby nie było Powstania Warszawskiego ? Czy po wojnie komuniści tak łatwo zdobyliby władzę w Polsce ? I czy walka Niezłomnych czy Wylętych rzeczywiście skazana byłaby na walkę z wiatrakami ?

 

I nie ważne czy Powstanie było prowokacją sowiecką, czy niezależną decyzję panów typu Okulicki, chociaż wiadomo już, że był szpiclem sowieckim.

 

W czasie II wojny światowej wybito nam całą elitę: Wawer, Palmiry, Akcja A-B, Katyń, Gułag, zamach w Gibraltarze, Powstanie Warszawskie, obława augustowska.

 

Pamiętajmy o tych wydarzeniach, kiedy będziemy rozmyślać, dlaczego wspóczesna Polska wygląda tak jak wygląda. Jak ktoś kiedyś powiedział, dzisiejsze elyty to dzieci i wnuki władzy przyniesionej w 1945 roku na sowieckich bagnetach, a córki i wnuczki dawnych kucharek i sprzątaczek udają teraz w telewizji wielkie ekspertki od kindersztuby, ubierania się i zachowywania się na bankietach.

 

Po wielu przemyśleniach doszedłem do wniosku, że to jednak pan Roman Dmowski miał rację. Gdyby nie rządy sanacji w przedwojennej Polsce i ogromna indoktrynacja romantyczno – patriotyczna w przedwojennych szkołach nigdy nie doszłoby do hekatomby Powstania Warszawskiego. Pan Bór – Komorowski miał krew na rękach i na sumieniu polskich dzieci, a po wojnie chodził wyprostowany jak struna po Londynie. Czy wiecie, że w trakcie Powstania Listopadowego (1830 – 1831) oficerowie potrafili zastrzelić swego dowódcę za mniejszą „hańbę” ? A polscy oficerowie jeszcze przed 1939 roku zhańbieni, mieli odwagę strzelić sobie w łeb ? Zobaczcie na przykładzie pana Bora – Komorowskiego jak w ciągu kilku lat okupacji nisko upadł honor oficera polskiego.

 

My Polacy powinniśmy się uczyć od najlepszych, a narodem, który najlepiej opanował sztukę przetrwania są Żydzi. Żydzi przez prawie dwa tysiące lat robili wszystko, aby ich naród przetrwał. Największy nacisk kładli na kształcenie swoich dzieci i to porządne kształcenie, aby kiedy nadejdzie chwila dziejowa, mieli elity, które będą przyszłością ich odrodzonej Ojczyzny.

 

Musimy troszczyć się o nasze dzieci. Kształcić je, przygotowywać na nadchodzącą przyszłość i uczyć je, aby podejmowały mądre, chłodne i racjonalne decyzje dotyczące ich samych i naszego kraju i narodu.

 

Nie głupie szafowanie krwią narodu, ale przetrwanie. Tylko to się liczy. Nasze dzieci są przyszłością naszego narodu. Ostatnią rzeczą, jaka powinna je spotkać to … wojna.

 

W naszej historii mieliśmy wiele różnych sojuszy, które miały nas chronić przed zagrożeniem. W swojej świętej naiwności ufaliśmy dokumentom, które w chwili próby okazywały się nic nie wartymi świstkami papieru. Prawie wszystkie sojusze, które oferowały nam inne państwa nie zostały przez nich dotrzymane. Okazały się nic nie warte.

 

Jest skrajną naiwnością polityczną pokładanie nadziei w tym, że ktoś zupełnie bezinteresownie przyjdzie nam z pomocą. W polityce nie ma przyjaźni, ale wyłącznie własne egoistyczne interesy. Może najwyższa pora, aby przestać być niczym błądzące dziecko we mgle i stać się politycznym realistą.

 

Premier brytyjski Palmerston powiedział w 1852 roku:

 

Wielka Brytania nie ma stałych wrogów i stałych przyjaciół. Ma tylko stałe interesy.

 

My Polacy, powinniśmy przyjąć jego słowa za swoje motto narodowe i państwowe … i tego się trzymać.

 

Właśnie dlatego odrzuciłem romantyzm Piłsudskiego i zacząłem się skłaniać ku realizmowi narodowemu Romana Dmowskiego.

 

Nie sztuką jest umierać za Ojczyznę, ale dla niej pracować i wnosić odpowiednie wartości w życie ludzi, którzy nas otaczają, nawet jeśli tymi ludźmi będą tylko i aż nasze dzieci …

 

 

P.S.

 

W związku z tym, że mam problem z wysyłaniem wiadomości z konta swojego profilu, jeśli ktoś będzie miał do mnie jakieś pytanie prywatnie, to proszę o przysłanie mi swojego adresu mailowego, a odezwę się na priv. Pozdrawiam.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałem książkę Ziemkiewicza o Piłsudskim i przyznaję rację autorowi (głównie na podstawie faktów, choć zapewne mnie przekonał) - Piłsudski był wielki w czasie próby (powiedzmy 1918-1920), włączając w to wojnę z bolszewikami. Wcześniej i później był szkodnikiem, z tym, że znacznie więcej szkód narobił później.

 

Twój post jest za długi; nie chce mi się go czytać i nie będę polemizował. Dwie szybkie uwagi: Dmowski słusznie oceniał, że Prusy są śmiertelnym wrogiem, dążacym do zniszczenia Polski i zniemczenia polskich ziem, a Rosja - nie. Zresztą - to przecież car Aleksander odbudował państwo poskie (Królestwo Polskie, z własną konstutucją, sejmem, wojskiem). Druga - Niemcy oczywiście obiecali państwo polskie, ale miało to być państwo małe, o marginalnym znaczeniu (powiedzmy, Czech albo Słowacji).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Nathan Rothschild napisał:

Pan Roman miał wiele grzechów na sumieniu, m.in.

 

1. błędna polityka partyjna nastawiona na wierne trwanie u boku Rosji, która była naszym wrogiem i miała najwięcej polskiej krwi na swoich rękach

 

2. legitymowanie władzy carskiej poprzez udział w pracach rosyjskiej Dumy – był jej członkiem

 

3. podpisanie tzw. adresu poddańczego dla cara w momencie wybuchu I wojny światowej

 

4. moralna odpowiedzialność za zabójstwo pierwszego polskiego prezydenta profesora Gabriela Narutowicza w grudniu 1922 roku

 

5. moralna odpowiedzialność za „incydenty” antysemickie w Polsce przedwojennej jak choćby słynne getto ławkowe na Uniwersytecie Warszawskim.

 

Ad 1:

Rosja była postrzegana przez lata jako najsilniejsza, zabrała nam najwięcej ziem i miała zdecydowanie najwięcej do powiedzenia na Wschodzie, a dodatkowo była postrzegana jako sojuszniczka Francji. Wszystkie poważne koncepcje odzyskania naszych ziem odbywały się w oparciu o Rosję (ks. Adam Czartoryski, hrabia Wielopolski), dlatego iż była najsilniejsza, więc założenia Dmowskiego było słuszne.

 

Ad 2:

Przecież robił to tylko dlatego, iż widział w tym środek walki o interesy polskie. Dmowski nie lubił Rosji, uważał Rosjan za słabszych od Polaków, zacofanych, cywilizacyjnie stających niżej od nas. To jest właśnie praca u podstaw. Wchodzisz do siedziby przeciwników i rozpychasz się, chcąc jak najwięcej wywalczyć miejsca dla siebie w postaci ośrodków kultury polskiej, wspierania polskich inicjatyw, walkę o głosy Polaków itd. Patrzysz jak romantyk. Ojej, zadał się z wrogiem. Zdrajca!

Idąc tym tokiem rozumowania większość ludzi służących w Wojsku Polskim zdradziło. A gdzie mieli się uczyć? O co mieli się oprzeć? O kosy i szable? Zawsze dostawaliśmy wtedy po dupie, więc w końcu mądry Dmowski postawił na pracę u podstaw, administrację, kulturę, krzewienie polskości.

 

Ad 3:

To był środek do wybicia się na niepodległość. Nie robił tego ze względu na szacunek jaki miał dla cara, bo sam Dmowski nie ukrywał, że Rosją gardzi. Zasiadanie w Dumie, bycie blisko rosyjskich polityków dało mu określoną pozycję i wstęp na salony europejskie, dzięki czemu mógł spotykać się z francuskimi, brytyjskimi, watykańskimi politykami i przedstawiam im kwestię polską.

 

Ad 4:

Bądźmy poważni.

 

Ad 5:

Wina decydentów, czyli tych którzy rządzili Polską oraz władz uczelni.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdecydowanie wybieram Dmowskiego :D  Był antyfeministką - https://pl.wikipedia.org/wiki/Roman_Dmowski#Pogl.C4.85dy_Dmowskiego

"Dmowski był przeciwny feminizmowi, gdyż uważał równouprawnienie kobiet za szkodliwe dla ruchu narodowego i idei Polski narodowej"

Edytowane przez MoszeKortuxy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.