Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Wyglada ze z tego jednego watku mogloby powstac nowe forum.

 

O TOR-ze mi sie nasunelo...

Policja (nie nasza) sama wystawila na nim pulapke i ci wszyscy chetni na kupno broni, dragow, pedofilski sex i zabijanie gosci co bzykali ich zony wpadali w nia jak mucha w siec pajaka.

Niby jak uziemili jesli nie kilka to kilkadziesiat serwerow TOR-a a wlasciciel jednego popelnil samobojstwo?

Na madrego zawsze znajdzie sie madrzejszy. Wczesniej czy pozniej.

W necie tez.

 

Edytowane przez JoeBlue
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Gr4nt napisał:

@dobryziomek Czytałem już kiedyś ten wątek.

 

Czekam raczej na dogłębną analizę przeprowadzoną przez @Bonzo :)

W kwestii co w wypadku jesli bzykającym mężatkę jest żonaty kolo ?

 

Moim zdaniem niewiele to zmienia. Może poza tym że to dla mężatki sytuacja bardziej bezpieczna.

Bo o ile i kawaler bzykający i bzykający czyjś mąż - w ryj mogą identycznie pouczyć - to w wypadku męża jest mniejsza szansa na to, że romans ujrzy światło dzienne.

Mąż bowiem będzie mocniej trzymał jęzor za zębami - ponieważ jak się wyda - to choćby w kwestii jego ryja - może być combo - i od męża bzykanej, i od żony własnej.

 

Konfiguracje tu mogą być rózne.

Bo na przykład możnaby także porozważać - a co w wypadku jeśli mąż bzykanej przez kogoś mężatki - sam zaposiada kochankę ? I w dodatku żona o tym wie, ale korzysta z okazji do siedzenia cicho i wyjmie dowody dopiero jak sama zostanie przez męża przyłapana.

Zakładając, że mąż tego od dawna nie wie i sam cicho siedzi.

Mamy wówczas do czynienia z klasycznym przypadkiem zimnej wojny. Dokładnie tak samo jak w latach 1945-1990 pomiędzy USA a ZSRR.

 

Znam osobiście jeszcze ciekawszy przypadek.

Otóz rozpatrujemy dwa małzenstwa - mąż A, żona A oraz mąż B i żona B.

Mąż A romansował z żoną B nie mając pojęcia iż żona A romansuje z mężem B

Mąż B także nie wiedział iż jego żona romansuje z mężem A.

Wydało się to po pewnym czasie prawie jednocześnie - co zaskutkowało tym, że były dwa rozwody. W tym samym sądzie okręgowym i w dodatku - w podobnym terminie. Wyroki rozwodowe były za kazdym razem z orzeczeniem winy obojga małżonków.

A uprzednio, nim do rozpraw doszło - dwie zadymy w obu domach również prawie jednoczesnie.

I następnie powstały dwa nieformalne związki (konkubinat rozwodniczy) - polegające po prostu na wzajemnym swapie małżonków.

 

Uważam że w takim wypadku dym nie jest uzasadniony ponieważ wart Pac pałaca a pałac Paca.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wynika z tego, że monogamia nie jest dla ludzi.

 

Po co się tak okłamywać tekstami o wierności itd. skoro życie pokazuje, że jest zupełnie inaczej. Jednostki które, zbyt do siebie biorą teksty przysięgi małżeńskiej przeżywają później cierpienia.

 

Mogło by być wszystko od razu jasne, każdy z każdym a dzieci wychowywane przez jakąś komunę czy coś w tym stylu. Facet zapładnia jak najwięcej kobiet, kobieta daje najlepszemu na jakiego ją stać w danym momencie. Wszyscy to akceptują bo nie ma fałszywych norm moralnych i społecznych. Dzieci jest dużo. Nie ma żon i mężów.

 

Przynajmniej jest uczciwie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Camilovesky napisał:

Jednak czyste kurestwo wypływa z tego wątku. No zdradzac można ale jak ktoś nas zdradzi to beee. Śmierdzący hipokryci.

 

Można oczywiście podchodzić do kwestii pukania zajętych kobiet idealistycznie:

nie pukam zajętej, bo to jakbym kradł, co jest bzdurą, ponieważ kobieta zajęta,

podobnie mężczyzna zajęty nie jest niczyją własnością. Zdradza on/ona w związku.

Zdradą byłoby wejście w relację intymną (niekoniecznie zaraz zbliżenie) z kobietą

mężczyzny, który jest naszym kolegą/przyjacielem. Można sobie wyobrazić pogardę

dla kobiety zajętej, którą się posuwa - jest wówczas w oczach takiego 'szmatą', kimś,

do kogo nie czuje się szacunku, ale używa jak rzeczy, taki rodzaj perwersji przy całym

zachowanym anturażu dobrych manier.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mężczyznę od faceta rozróżnia to, że ma zasady.

Do zdrady przyczynia się zarówno ten co puka, i ta co daje, dla mnie nie ma różnicy - to takie wyjątkowo kobiece: "ale to on zdradził nie ja" - już się kiedyś z tym raz spotkałem u pewnej panny.

To jest tak jak z: "Ale to jego wina" i obarczanie odpowiedzialnością na mężczyznę więc w zasadzie pieprzenie głupot, że pukam mężatkę, bo to ona zdradza nie ja, jest tym samym poziomem mentalnego spierdolenia i różnicy w tym wypadku nie ma.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, Camilovesky napisał:

Mężczyznę od faceta rozróżnia to, że ma zasady.

 

Takie uogólnienie jest niepoważne i szkodliwe dla mężczyzn zresztą.

Jest wymówką, kolejną z wielu dla kobiet, które się w ten sposób

usprawiedliwia. Wszelkie niegodziwości są kwitowane: bo to kobieta,

a kobieta: nie myśli, nie ma zasad, itd. Tymczasem w realnym świecie

one zdobywają coraz więcej praw będących często bezprawiem i cokolwiek

robią dalej są traktowane ulgowo... no bo... to kobiety, a kobiety jak wiadomo

są inne, nie mają zasad, nie myślą itp. Takim gadaniem sami mężczyźni kopią

sobie kolejne dołki.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Camilovesky napisał:

Mężczyznę od faceta rozróżnia to, że ma zasady.

Do zdrady przyczynia się zarówno ten co puka, i ta co daje, dla mnie nie ma różnicy - to takie wyjątkowo kobiece: "ale to on zdradził nie ja" - już się kiedyś z tym raz spotkałem u pewnej panny.

To jest tak jak z: "Ale to jego wina" i obarczanie odpowiedzialnością na mężczyznę więc w zasadzie pieprzenie głupot, że pukam mężatkę, bo to ona zdradza nie ja, jest tym samym poziomem mentalnego spierdolenia i różnicy w tym wypadku nie ma.

Panowie:

Rozróżnić trzeba dwie kwestie - idealizm i rzeczywistość.

 

Ten kto kiedyś wymyślił monogamię - doskonale wiedział, że nic z tego nie będzie. Biologia.

No ale zyskał w ten sposób narzędzie władzy - grzech.

 

Człowiek, ktory popełni grzech - może zostanie ukarany a może nie. Ale w głowie u niego jest wyraźna informacja - źle robię.

To powoduje poczucie winy, wyrzuty sumienia, obniża samoocenę.

Taki człowiek robi się w swoim własnym mniemaniu mniejszy - i dlatego zdecydowanie łatwiej nim sterować. Czyli - rządzić. Bo nie będzie podskakiwał gdyż czuje, że jest mniejszy niż gdyby nie zgrzeszył.

 

Bóg kiedyś na świat sprowadził potop. Mineło od tego czasu wiele wieków i Bóg na świat nie zsyła drugiego potopu - gdyż przekonał się o bezskuteczności pierwszego.

 

Ja sobie zdaję sprawę, że mężczyźni POWINNI szanować cudze żony, podobnie jak kobiety POWINNY szanować cudzych mężów.

Z tym, że to niemożliwe.

Wielu ludzi w historii ludzkości biło na alarm, że nalezy świat poprawić - to wtedy wszyscy ludzie będą braćmi, nie będzie wojen, nie będzie zdrad, nie będzie kłótni.

Za każdym razem kończyło się to w jeden i ten sam sposób - wołaniem na puszczy lub pisaniem na Berdyczów. Najczęsciej - i jednym i drugim.

 

Einstein powiedział kiedyś że głupotą jest powtarzać ciągle te same czynności oczekując innych wyników.

 

Dlatego też moje zdanie jest takie - jesli mąż i żona ślubują sobie wierność (lub też w związku nieformalnym umawiamy się na to samo) - to jak to już zauwazyli Starożytni Rzymianie - pacta sunt servanda. Co się przekłada na "umów nalezy dotrzymywać".

I to żona mężowi obiecuje, a mąż - żonie.

 

Wolny ruchacz mężatki - nikomu nie obiecywał żadnych zasad. Ja wiem, że powinien. Ale deklaracji nie złożył.

Więc to żona powinna być odporna na zaloty a nie on się hamować. On może wykorzystywać legalnie cały arsenał swych samczych środków - by przelecieć cudzą żonę - lecz nie zrobi tego do momentu kiedy ona nie złamie danej swemu mężowi obietnicy. Choćby skały srały a kutasami z nieba padało.

 

Bo związek to dwoje ludzi. I tych dwoje się umawia na określone zasady. Tylko dwoje.

Nikt nie wymaga deklaracji w chwili ślubu od wszystkich facetów - tej kobiety nie ruszamy bo właśnie wyszła za mąż.

Bo to niemożliwe.

 

Dlatego też moje zdanie jest takie - nie widze niczego nagannego w tym, że ktoś posuwa cudze żony. Jego sprawa. Jesli będą z tego tytułu konsekwencje - to on je poniesie.

Jesli cudza żona zdradza - jedyny zarzut jaki jej można postawić - to złamanie danej obietnicy.

 

Natomiast jesli okaże się, że zdradzająca żona ma tak samo niewiernego męża - jakikolwiek problem znika.

- zdradziłaś mnie - wrzaśnie mąż

- ty mnie również - odpowie żona

- jak mogłaś ?, ślubowałaś wierność, była umowa !

- no cóż staruszku, ty wprowadziłeś do umowy lewy punkt, ja też !

- ale ty pierwsza !

- kochany, nie kłóćmy się o kolejność - bo kto pierwszy kogo - na tym etapie już nie dojdziemy.

 

Bo aby dojść kto kogo pierwszy zdradził - to strona, ktora uważa że była druga - musiałaby udowodnić swoją wierność.

To w ogóle jest ciekawe. Bo trzebaby udowodnić, że się czegoś nie zrobiło.

Czyli - wykazać, że istnieje nieistniejące.

Załóżmy, że ktoś nigdy nie był w Krośnie. Jak ma to udowodnić ? Przecież to niemożliwe.

Bo to, że żaden z mieszkańców Krosna nie widział tego człowieka w rozpatrywanym mieście - jeszcze nie przesądza, że go tam nie było.

 

Dlatego udowadnia się tylko to co miało miejsce a nie wykazuje tego co miejsca nie miało.

Przeto nikt nie jest w stanie udowodnić, że nie jest wielbłądem

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, Bonzo napisał:

Ten kto kiedyś wymyślił monogamię - doskonale wiedział, że nic z tego nie będzie. Biologia.

No ale zyskał w ten sposób narzędzie władzy - grzech.

To do mnie przemawia.

 

22 minuty temu, Bonzo napisał:

Bo związek to dwoje ludzi. I tych dwoje się umawia na określone zasady. Tylko dwoje.

To też. I reszta tak samo.

 

Przekonałeś mnie do swoich racji.

 

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

45 minut temu, Gr4nt napisał:

Przekonałeś mnie do swoich racji.

Bo powiem Wam Bracia o co tu chodzi.

Otóz - na tym forum wyrywa się ludzi z Matrixa.

Ja na to szerzej patrzę - to nie chodzi o tylko Matrix związany z kobietami. Ta sprawa jest szersza.

 

Matrixem jest na przykład przeświadczenie, że nie wolno bzykać cudzych żon. Tak nam wszystki kiedyś wdrukowano do głów.

Z tym że co z tego ?

Przecież to nie działa. Przecież prawie zawsze zdrada wychodzi kiedy zdradzany dałby sobie rękę uciąć za wiernosć żony.

 

Dlatego emocje trzeba z mózgu wyrzucić i pozamiatac po nich do czysta i zrobić w ten sposób, w czystym mózgu miejsce logice.

 

Ta jest oczywista - jesli się na coś umawiasz - dotrzymaj tego.

I jesli umowa zostanie złamana - to tylko pokrzywdzona strona tej umowy ma prawo mieć pretensje za jej złamanie.

 

Dlatego też dla mnie potępianie ruchaczy mężatek jest po prostu śmieszne, babskie i niepodparte niczym co w głowie normalnego, logicznego samca osadzone być powinno.

 

Co to jest Matrix ?

Matrix to jest macierz.

247px-Matrix.svg.png

Macierz to jest matematycza tablica do opisu zjawisk w fizyce. 

Czym jest fizyka ? Nauką o życiu.

 

Macierze są różne. Od jednoelementowych (tensory zerowej walencji - zwykła liczba), trzyelementowych (wektor czyli tensor pierwszej walencji), dziewięcioelementowych (macierz 3x3 - tensor drugiej walencji)) po 27-elementowe (tensor trzeciej walencji - czyli kostka w przestrzeni, zapis na kartce jest nie tylko lewo prawo ale i góra dół). Są tensory walencji czwartej (81 elementów ale tu się wyobraźnia normalnych ludzi kończy, to tylko Lorentz z Einsteinem widzieli)

 

Jesli jeden element zmienisz - to już macierz jest inna. Może przestać być symetryczna, od razu ma inne wartości własne, staje się ujemnie określona albo osobliwa - wtedy nie da się jej odwrócić)

 

Chodzi o to by w głowie sobie poukładać pewne rzeczy i swoją własną macierz doprowadzić do postaci logicznej i prawidłowej. I to TY SAM musisz zrobić, bo nikt inny tego za Ciebie nie dokona.

Natomiast jest od cholery takich, ktorzy w Twojej macierzy ochotnie pozmienialiby elementy. Tak by im, a nie Tobie pasowały.

Pół biedy jesli zdajesz sobie sprawę, że ktoś je zmienia.

Gorzej - jesli operacja odbywa się bez przerywania snu.

Wtedy sam wierzysz w to, że Twoja macierz jest prawidłowa i bronisz jej do upadłego. W końcu upadasz i przychodzi olśnienie, kiedy to stwierdzasz w krótkich, męskich, żołnierskich słowach - "kurwa, ktoś mnie tutaj w chuja zrobił".

Łyżka nie istnieje !

 

I dlatego też słynny film Matrix - nie bez przyczyny miał taki tytuł.

Edytowane przez Bonzo
  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, Bonzo napisał:

Rozróżnić trzeba dwie kwestie - idealizm i rzeczywistość.

Właśnie i tutaj się z kolegą zgodzę.Po wielu latach spędzonych na różnych forach poznaniu wielu ludzi i ich poglądów,stwierdzam,że ludzie żyją w jakiejś iluzji świata idealnego,który istnieje tylko w ich głowach...

Bo każdy wie,że tak i tak być powinno i wtedy świat byłby idealny,ale....no jakoś nie jest...no i nie będzie.

 

Wydaje mi się,że to kolejny matrix,który ktoś próbuje nam wsadzić do głowy,tak jak ten w który większość wierzy,że kobieta,dzieci,pieniądze,władza dają  nam szczęście.

20 godzin temu, Bonzo napisał:

Wolny ruchacz mężatki - nikomu nie obiecywał żadnych zasad.

Tutaj bym polemizował,wydaje mi się,że tu chodzi o wierność sobie i własnym zasadom,które teoretycznie każdy facet powinien mieć,ale czy każdy musi być idealny,dopasowany do jakiegoś wzorca zachowań ?

A może ktoś ma zasady typu,że rucha tylko mężatki ? :o 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Leniwiec napisał:

A może ktoś ma zasady typu,że rucha tylko mężatki ? :o 

A są i tacy, ostatnio gadałem z takim Włochem mocno po 30tce, który wyznawał tego typu zasadę i twierdził, że dobrze mu to szło... 

 

Bo czymże jest matrix? Niektórzy myślą, że jak wyzwolili sie z biaorycersko-związkowych pierdół, to opuścili matrix na dobre, a ja twierdzę, że wychodząc z jednego matrixa, wchodzisz w nowy matrix, na innych zasadach, który ma swoje plusy i minusy, nie da się zwyczajnie inaczej na tej planecie. 

Ezoteryczna teoria o egregorach do mnie przemawia, czyli gdy odłączasz się od jednego egregora energetycznie, wchodzisz w drugi operujcy innym zestawem przekonań i inaczej się zwyczajnie nie da, no chyba że się jest Eckhartem Tolle który doznał spontanicznego oświecenia.

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 15.12.2017 o 14:15, Bonzo napisał:

Przecież prawie zawsze zdrada wychodzi kiedy zdradzany dałby sobie rękę uciąć za wiernosć żony.

 

A istnieje też stado ludzi, którzy W DOBREJ WIERZE przysięgali się na wszystkie świętości, że "Ja to mojej myszki/mojego misia to PRZENIGDY na rogacza nie przerobię".

Realia się zmieniają, a wraz z nimi postanowienia...

 

@Bonzo - piękna analiza :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

50 minut temu, Stary_Niedzwiedz napisał:

 

A istnieje też stado ludzi, którzy W DOBREJ WIERZE przysięgali się na wszystkie świętości, że "Ja to mojej myszki/mojego misia to PRZENIGDY na rogacza nie przerobię".

Realia się zmieniają, a wraz z nimi postanowienia...

 

@Bonzo - piękna analiza :-)

Dawno temu ja też zaufałem pewnej kobiecie, wtedy dałbym sobie za nią rękę uciąć. I wiesz, co... I bym teraz, kurwa, nie miał ręki.     Mowa o mojej zonce

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

46 minut temu, ORPIL3 napisał:

Dawno temu ja też zaufałem pewnej kobiecie, wtedy dałbym sobie za nią rękę uciąć. I wiesz, co... I bym teraz, kurwa, nie miał ręki.     Mowa o mojej zonce

W sumie...?

Gdyby takie miały być konsekwencje, mielibyśmy sporo jednorękich na ulicach - Taka wizualizacja mi się włączyła.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako gowniarz dwa razy walilem mężatke. Ona tu a stary w reichu zapierdalal. Czułem się Bogiem. Miałem 20 lat ona 34. Myślałem że jestem kimś jak wyrywa dorosła kobietę i do tego mężatke. Prawda okazała się że byłem zwykłym bolcem na boku i nie jedynym. Tak podejrzewam. 

Edytowane przez ORPIL3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No a jak :unsure:wróciła. Jako gowniarz miałem wiele kobiet, dziewczyn w zależności od wieku. Około 20. W tamtych czasach połowę z nich miałem z czatow. Resztę z poznanych na żywo. Najpierw walilem je jako kawaler unikając związków, potem zdradzalem swoją dziewczynę która rogami dorownywala doroslemu jeleniowi. Aż przyszedł moment na refleksje. Sam sobą się brzydzilem. I powiedziałem dość. Nie minęły dwa miesiące i spotkałem swoje jeszcze obecną a niedługo była żonę. Z bad boya  stalem się frajerem i cipka facetem. Zdrada zony otworzyła mi oczy szkoda, że przy takiej sytuacji a nie innej. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.