Skocz do zawartości

Dandys

Rekomendowane odpowiedzi

Co do porównania restauracji z fastfoodem typu mcd to chyba oczywiste. Kelner w prawdziwej restauracji podchodzi do stolika i pyta co stolik sobie życzy. Oprócz tego zazwyczaj musi wiedzieć co jest w karcie dań czy alkoholi, który potrafi być długa. Plus jeszcze jakie składniki w to wchodzą, jak co jest doprawiane czy gotowane itp. Kelner czy kelnerka często podchodzi też do stolika z zapytaniem czy smakowało, czy życzą sobie państwo coś na deser, alkohol itd. Dbają o klienta jak o swojego gościa, więc z uśmiechem i z miłym podejściem do gościa. Muszą to być osoby komunikatywne na pewno.

 

Co do mcd to jest to jak sama nazwa wskazuje miejsce szybkiej obsługi, czyli podchodzisz do kasy, zamawiasz coś i dostajesz po 2 minutach gotowe. Nie będę się wypowiadał o jakości podawanych rzeczy bo to chyba wiadome. 

 

Co do napiwków to myślę, że z doświadczenia mogę powiedzieć, że w jakiś sposób się należą. Praca w restauracji bywa bardzo stresująca. Musisz być gotowy na różnego typu ludzi, którzy nie zawsze potrafią się zachować, szczególnie po alkoholu. Bywają też ludzie nie okazujący szacunku i traktujący z góry, z ciętymi komentarzami i gburowatym charakterem. Naprawdę nie zazdroszczę osobom podchodzić do osób chorych mentalnie. Dodatkowo pracują zazwyczaj w godzinach wieczornych/nocnych, bo wtedy tak naprawdę większość osób ma czas. 

 

Jeśli ktoś chcę nabrać pokory i nauczyć się cierpliwości to naprawdę polecam taką pracę. Myślę, że jeśli ktoś mnie dobrze obsłuży i widać że się stara to nie widzę problemu w daniu napiwku. W każdym razie nie jest to wymuszone, więc jak kto lubi.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

47 minut temu, Damian napisał:

Pisze się "kelnerkom"

Nie zdążyłem poprawić.

 

39 minut temu, SennaRot napisał:

Przecież Mr Pink wyjaśnił sprawę w Rezerwowych Psach :D:D:D

Zgadzam się z "Panem Różowym."

39 minut temu, WysportowanyPrzystojny napisał:

Nie daję. Potem pracodawcy zamiast płacić godziwe pensje kelnerkom, kelnerom, to liczą że zapłacą 1200, a reszte to z napiwków sobie dorobisz kilka stów. 

Tak samo podchodzę do tej sprawy.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyjęło się w naszym kręgu kulturowym że daje się 10% chyba że serwis został doliczony do rachunku. Kwota może być większa, jeśli obsługa była szczególnie pomocna. Często napiwki idą na całą załogę, włącznie z kucharzem, barmanem do podziału, a nie tylko dla osoby która bezpośrednio obsługiwała. Korona z głowy nie spadnie jak się dorzuci ten ułamek. Jak się bywa w tym samym miejscu to czasami otrzymuje się coś gratis lub taniej :) Natomiast reputacja sknery jest słaba, nie bardzo jest z tego pożytek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ponadto wiele miejsc pracy robi przewały na napiwkach, gdzie np. pracodawca ograbia pracowników z lwiej części napiwków, lub idą do wspólnej puli i są dzielone według widzimisię szefa, ewentualnie pula jest dzielona pomiędzy pracowników według jakiegoś klucza. 

 

Dam wam przykład, w okresie studiów kumpel pracował w kasynie jako krupier i wszystkie napiwki szły do wspólnej puli, na koniec dnia 1/2 napiwków szła do podziału między szefa sali i jego głównego przydupasa. 1/4 między kierowników stołów, a 1/4 między szeregowych krupierów, którzy to te napiwki faktycznie otrzymali.

 

Kolejny przykład, jedna z restauracji w Lublinie. Kasa idzie do wspólnej puli i jest dzielona między wszystkich pracowników, po równo, nie zostaje w całości dla kelnerów/ kelnerek ;) Taki komunizm.

 

Kolejny przykład, też z restauracji, 1/3 napiwków zgarniał właściciel, 1/3 kierownik, a 1/3 była do podziału między kelnerów.   

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Spokojny napisał:

 Jak się bywa w tym samym miejscu to czasami otrzymuje się coś gratis lub taniej :) Natomiast reputacja sknery jest słaba, nie bardzo jest z tego pożytek.

 

Jak się bywa często w tym samym miejscu i się nie daje napiwków to już wtedy gratis dokładka murowana :D. I pamiętajmy o zasadzie : nie drzyj japy na kelnera póki nie przyniósł papu.

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie Mamusia uczyła, że jeśli nie mam na napiwek, to nie wchodzę do knajpy.

 

Napiwek powinien wynosić 10-15% kwoty (przy większych kwotach daję w okolicach dolnej granicy). Dajemy tylko w sytuacji, kiedy obsługuje nas kelner(ka) przy stoliku - dlatego w Mac-u napiwków się nie daje; wbrew dumnej nazwie na reklamach jest to bar, nie restauracja (bo nie ma obsługi kelnerskiej). Napiwek najlepiej zapłacić gotówką kernerce do ręki - wtedy trafi do niej, a nie do jakiejś puli. Jednocześnie - nie daję napiwku, jeśli jestem wyjątkowo niezadowolony z obsługi. To w praktyce jednak oznacza konieczność unikania restauracji przez pewien czas.

 

Zwyczaj dawania napiwków w Polsce jest dość dawny. To prawda, że kelnerki pracują za najniższe stawki, bo pracodawca zakłada, że i tak sobie dorobią napiwkami.

 

Płacę także za szatnię - nawet jeśli jest darmowa (teatr, opera).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pracowałem w restauracji jako kelner, w której 90% napiwków szło do kieszeni kelnera a 10% dla kuchni. Dlatego sam zostawiam zawsze jeżeli obsługa jest poprawna minimum 10%, przy rachunkach poniżej 50 zł zawsze min. 5 zł. Fryzjerom również zostawiam coś z nawiązką to samo tyczy się profesji typu kafelkarz, monter itd. itp. - oczywiście jeżeli wszystko jest solidnie zrobione. Mały pieniądz, a zawsze jest się lepiej i milej traktowanym przy kolejnych wizytach/usługach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Kapitan Horyzont napisał:

 To prawda, że kelnerki pracują za najniższe stawki, bo pracodawca zakłada, że i tak sobie dorobią napiwkami.

No i widzisz @Kapitan Horyzont , nie ma niczego złego w tym, że nie daję napiwków, wręcz przeciwnie.

Ja po prostu, chcę nauczyć pracodawcy szacunku do pracownika. Gdyby nikt nie dawał napiwków, to w końcu musieliby podnieść pensje.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Dandys napisał:

No i widzisz @Kapitan Horyzont , nie ma niczego złego w tym, że nie daję napiwków, wręcz przeciwnie.

Ja po prostu, chcę nauczyć pracodawcy szacunku do pracownika. Gdyby nikt nie dawał napiwków, to w końcu musieliby podnieść pensje.

Brzmi to jak racjonalizowanie własnego sknerstwa, a w najlepszym razie myślenie życzeniowe, bo prawdziwej logiki w tym niestety nie ma. Stwierdzenie typu "gdyby nikt nie dawał napiwków" dowodzi, że cały ten sposób myślenia bazuje na przesłankach wadliwych, bo utopijnych, które po prostu nie zachodzą i absolutnie nic nie wskazuje na to, by mogły zajść w zastanych warunkach. 

 

Niczego się w ten sposób pracodawcy nie nauczy. Z przyczyn ekonomicznych i tak będzie zatrudniał ludzi za najniższą możliwą pensję i tylko od tego, czy znajdą się pracownicy, zależy, jaka to będzie kwota.

 

Ponadto, nawet w lokalach, gdzie wynagrodzenie jest dla kelnerów, kelnerek bardzo dobre, powyżej przeciętnej, napiwki są mile widziane - to jedna z głównych zalet tego rodzaju pozbawione prestiżu pracy, polegającej de facto na bieganiu w te i z powrotem oraz usługiwaniu innym. Okresowo mogą być naprawdę bardzo wysokie - wyższe niż nawet najlepsze płace na tym stanowisku.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

54 minuty temu, Spokojny napisał:

Brzmi to jak racjonalizowanie własnego sknerstwa

Bardziej jak propozycja.

 

55 minut temu, Spokojny napisał:

bo prawdziwej logiki w tym niestety nie ma.

Jest, tylko nie chcesz jej znaleźć.

Gdyby było tak jak ja mówię, to pracodawcy byliby zmuszeni do podniesienia pensji.

To chyba "logiczne" dlaczego.

 

Godzinę temu, Spokojny napisał:

Ponadto, nawet w lokalach, gdzie wynagrodzenie jest dla kelnerów, kelnerek bardzo dobre, powyżej przeciętnej, napiwki są mile widziane - to jedna z głównych zalet tego rodzaju pozbawione prestiżu pracy, polegającej de facto na bieganiu w te i z powrotem oraz usługiwaniu innym. Okresowo mogą być naprawdę bardzo wysokie - wyższe niż nawet najlepsze płace na tym stanowisku.

 

Mówisz tu o restauracjach o wyższym standardzie. Tutaj nie wystarczy ładnie się uśmiechać, trzeba znać co najmniej dwa języki obce, i dobrze znać się na kulinariach . 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 12.12.2017 o 15:24, Dandys napisał:
W dniu 12.12.2017 o 14:19, Spokojny napisał:

bo prawdziwej logiki w tym niestety nie ma.

Jest, tylko nie chcesz jej znaleźć.

Gdyby było tak jak ja mówię, to pracodawcy byliby zmuszeni do podniesienia pensji.

To chyba "logiczne" dlaczego.

Gdyby babcia miała wąsy...

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Dandys

rozumiem, że nie umiesz przyznać się do błędu, ale ja Cię nie wyręczę. 

 

Twoją logikę naprawdę trafnie podsumowuje powiedzonko, którego definicję na wszelki wypadek Ci przytoczę, bo nie mam pewności, czy je znasz i rozumiesz.

 

Cytat

Gdyby babcia miała wąsy, toby była dziadkiem


Definicja


ponieważ warunek jest niemożliwy do spełnienia, więc snucie przypuszczeń - z uwzględnieniem nieprawdopodobnej sytuacji - nie ma sensu

 

I to tyle ode mnie w tym temacie. Miłego dnia.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.