Skocz do zawartości

Czy warto iść do wojska?


Rekomendowane odpowiedzi

Braciak cioteczny jest żołnierzem zawodowym w stopniu podpułkownika. On nie narzeka ale musiał wiele przejść, szkolić się, uczyć żeby dojść do takiego pułapu a nie każdemu się to udaje z prostej przyczyny - układy, znajomości itd. Jeździł na misję do Afganistanu i Libii bo wiadome większa kasa a nie był w takim stopniu jak teraz. Ogólnie ciężki kawałek chleba zarówno psychiczny jak i fizyczny. Na zarobki nie narzeka, wkręcił żonę i braciaka swojego który z kolei dostał mieszkanie na osiedlu wojskowym i tam ze swoją kobitą oraz dziećmi mieszka. Jego to rajcuje bo jest saperem xD i wiadome może się pomylić tylko raz

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie, nie każdy.

 

W mojej okolicy było 2 żołnierzy którzy wrócili do domu po iluś latach służby. Ciągłe widzenie śmierci, zwłok, utraty bliskich kompanów doprowadziło ich (mimo iż to silni ludzie) do załamania. Nikomu nie życzyli, aby jechał na misje, chyba,że ktoś dokładnie wie z czym będzie miał do czynienia i to akceptuje.

Poczytaj wyznania zawodowych żołnierzy, ich historie, rady, przeżycia. Wiele nie będziesz się różnił.

 

Marek w którejś audycji mówił właśnie o wojskowych. Żołnierz - ten który wykonuje rozkazy bez cienia ale. Zbieranie rozlanej wody nitką czy podobne akcje to standard. Po wielu trudach dopiero udaje Ci się dojść do jednego z pierwszych wyższych stopni.

 

Przemyśl to kilka razy. Jak już się zdecydujesz - gnaj do przodu. Zwyciężaj.

Co byś nie wybrał - powodzenia!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Amnesia Haze napisał:

Jakie macie zdanie na ten temat i czy ktoś tu jest zawodowym żołnierzem?

Zadaj sobie pytanie co chcesz tam robić za 5 lat?
Być Dowódcą drużyny, plutonu, kompanii? 

Nie każdy się tam nadaje.
Ludzie tam twardzi.
Trudne charaktery.
Jako dowódca drużyny czy plutonu będziesz nimi dowodził.
To nie szkółka niedzielna.
Na początku wyłącz mózg i wykonuj rozkazy, polecenia bez własnej woli.

Wg mnie zrób tak.
Zapisz się na jakieś przeszkolenie dla cywilów.
Zrobią Ci po jakimś czasie przysięgę.
Sam tak zrobiłem.
Byłem na 6 tygodniowym szkoleniu korpusu podchorążych jako student.
Było ciekawie. Dostaliśmy w pizdę i było ciężko. Ale nie mieliśmy styczności ze starym wojskiem jeszcze wtedy Zetką (służba zasadnicza) dzięki temu nie było gnębnienia z ich strony. Służba dyżurna pilnowała żeby stare wojsko sie nie wjebało do nas na salony :D

traktuje to jako przygodę życia.
Byłem w Dęblinie.

Wtedy podemij decyzję.
PS. Kim chcesz tam być?
- pilotem F16
- kierowcą leoparda
- komandosem
- piechota
- marynarka

- saper

- wojska inżyhnieryjne

Co do wojny w wietnamie
PS. 91% weteranów mówi, że cieszy się, że mogli wtedy służyć. 74% odpowiedziało, że ponownie by się zdecydowało na służbę, nawet znając wszystkie tego konsekwencje. 

Edytowane przez Łapinski
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Według  mnie gdzie zaczyna się jakakolwiek służba państwowa,  tam kończy się logika. Popatrz kto rządzi naszym krajem, a potem zadaj sobie pytanie czy jesteś gotów wykonywać bez zastanowienia ich rozkazy. Nie rzadko ryzykując własne życie jako najemnik za granicami naszego kraju. Bo czym są te wszystkie misje zagraniczne..

Są jakieś szkolenia NSR-u dla ochotników. Możesz spróbować. 

Edytowane przez Lukulus
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, Łapinski napisał:

91% weteranów mówi, że cieszy się, że mogli wtedy służyć. 74% odpowiedziało, że ponownie by się zdecydowało na służbę

Pewnie naiwnie myśląc, że i tym razem by przeżyli. Zapewne 58 325 zabitych, 313 tysięcy rannych (w tym 153 311 z trwałymi uszkodzeniami ciała) i 2413 zaginionych miałoby inne zdanie.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Rnext napisał:

313 tysięcy rannych

75 000 zostało ciężko rannych.

3 minuty temu, Rnext napisał:

w tym 153 311 z trwałymi uszkodzeniami ciała

23 214 otrzymało orzeczenie o 100% utracie sprawności

3 minuty temu, Rnext napisał:

2413 zaginionych

Według danych na 15 stycznia 2004 roku nadal zaginionych było 1 875 Amerykanów. 

 

Weterani wojny w Wietnamie mają niższy wskaźnik bezrobocia niż nie-weterani w tym samym wieku. Średnie zarobki weteranów są o 18% wyższe od nie-weteranów. 87% Amerykanów mówi, że weteranów z Wietnamu darzy szacunkiem. 

Wśród weteranów i nie-weteranów w tym samym wieku nie ma różnicy w odsetku zażywających narkotyki. 

Weteran z Wietnamu statystycznie ma niewielkie szanse popełnienia przestępstwa. Tylko 0,5% weteranów trafiło do więzienia. 

 

85% weteranów z powodzeniem udało się przystosować do cywilnego życia. 

W sierpniu 1995 roku nadal żyło 1 713 823 weteranów wojny w Wietnamie. W czasie tego samego badania 9 492 958 Amerykanów fałszywie przyznało się do służby w czasie tej wojny. 

 

Mit mówi, że 50 tys.-100 tys. weteranów wojny w Wietnamie popełniło samobójstwo - 6 do 11 razy więcej niż nie-weterani w tej grupie wiekowej. W rzeczywistości na swoje życie z powodzeniem targnęło się 9 000 weteranów. Wyniki badania CDC Vietnam Experience Study Mortality Assessment wykazały, że w okresie pierwszych 5 lat po zakończeniu służby prawdopodobieństwo popełnienia samobójstwa jest 1,7 razy większe niż w podobnej grupie nie-weteranów. Po tym okresie statystyki wyrównują się.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś unikałem wojska jak się dało, a pochodzę z roczników, gdzie te dziadostwo było przymusowe...

Obecnie bym zrobił tak i chyba zacznę od nowego roku: jakieś szkolenia survivalowe, strzeleckie itp., mimo iż regularnym wojskiem nie będzie, a jednak będzie z tym związane. Po prostu oderwanie od nudnego życia doktoranta :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koledzy.
Po co to wszystko jest?
Służba zasadnicza, ćwiczenia rezerwistów, szkolenia cywilów w dziedzinie posługiwania się bronią?
Ano na wypadek wojny.
Skoro ktoś myśli, że teraz to już na naszych ziemiach wojny nie będzie jest w błędzie.
Popieram każdą inicjatywę szkoleń wojskowych.
Dlaczego?

Ten przekaz radiowy, który na mnie działa bardzo stanowczo.
Smutne ale trzeba pamiętać.

czasem jest taka sytuacja że musisz sobie sam poradzić.
 

 

 

 

Edytowane przez Łapinski
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam kolegę, który w zeszłym roku był na półrocznym kursie przygotowawczym. Skończył go i ... wrócił do domu. Miał spory ciąg i parcie na wojsko, strasznie jarał się tym, że będzie żołnierzem. Po tym kursie minął już ponad rok i w między czasie był na jakimś kursie miesięcznym. Wracał co dzień do domu i mówił, że to taka kolonia jak dla dzieci.

 

Generalnie to żeby się dostać do jednostki na kontrakt to trzeba mieć plecy albo być w topie wyników  testów. Ważniejsze plecy. Ale jak już Ci się uda dostać kontrakt zawodowy to na początku szału z kasą też nie ma. Ot zwykła robota na etacie.

 

Inną opcją są szkoły resortowe gdzie po zakończeniu z marszu dostajesz jakiś stopień. Kiedyś startowałem do szkoły chorążych ale mnie nie przyjęli :P

 

Inny znajomy dostał się na kontrakt i był na misji w Bośni. Jak zobaczył jak koledze urywa nogę na minie to siadła mu psycha i się rozpił. Zarobił dużo pieniędzy. Ale nie dość żeby wyleczyć psychikę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopaki mają rację.
Ale ja proponuję Ci jakies przeszkolenie żeby znać podstawy. Musztrę, kałacha, broń krótką, okopanie się. Takie wiesz podstawy.

Jeśli chodzi o szeregowego zawodowego. Poszukaj tabel w internecie o zarobkach. Możesz dostać mieszkanie od Monu.
Bez pleców (plecaki) trudno będzie Ci się dostać na kurs kaprala.
Kontrakty dla szeregowych wydłużone. Kiedyś było chyba 10 lat.
Idź na studia wojskowe i od razu wal na oficera.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

49 minut temu, Łapinski napisał:

Jeden idzie do wojska i jest świadomy że będzie zabijał a drugi idzie na piekarza robic bułki i chlebek.

Jesteś pewien że o tym piszę?

49 minut temu, Łapinski napisał:

Każdy żyje po swojemu

Zwłaszcza te 2 mln ubitych tam cywili.

Naiwna teza. Matrix nie jest po to, żeby ludzie żyli po swojemu.

  • Like 1
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Łapinski said:

Co do wojny w wietnamie
PS. 91% weteranów mówi, że cieszy się, że mogli wtedy służyć

 

11 minutes ago, Rnext said:

2 mln ubitych tam cywili

1 hour ago, Łapinski said:

W sierpniu 1995 roku nadal żyło 1 713 823 weteranów wojny w Wietnamie.

Co w roku 1995 daje wynik 1 559 978 chorych psychicznie ludzi. Bo jak ktoś cieszy się, że brał udział w ludobójstwie na taką skalę, to jest to co najmniej choroba psychiczna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Rnext napisał:

Matrix nie jest po to, żeby ludzie żyli po swojemu.

W sumie racja.


Ale mimo wszystko w razie wojny obronnej każdy musi dbać o siebie.

 

3 godziny temu, developers napisał:

Bo jak ktoś cieszy się, że brał udział w ludobójstwie na taką skalę,

W 44 i 45 USA I ALIANCI bombardujący niemieckie miasta gdzie ginęła masa cywilów (robili ludobójstwo) i co?
Podwójne standardy?
 

Cholera post pod postem :( sorki

Scalone - Mosze Kortuxy. Następnym razem uważaj.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 minut temu, Cortazar napisał:

Inny znajomy dostał się na kontrakt i był na misji w Bośni. Jak zobaczył jak koledze urywa nogę na minie to siadła mu psycha i się rozpił. Zarobił dużo pieniędzy. Ale nie dość żeby wyleczyć psychikę.

Bo nie każdy ma odpowiedni profil psychologiczny do takiej roboty, choć większość myśli, że jak pobiega nieco po poligonie w plamiakach i starym kałaszem to i na wojence będzie niczym Rambo.Jedzie potem taki na misję i przy pierwszej okazji ostrzału obsrane gacie i płacz.Potem psycholodzy, trauma, nerwice i nałogi to tłumiące.Tak właśnie kończą ludzie ze słabą psychiką, którzy nie mieli nigdy w życiu okazji do przetestowania się w ekstremalnych sytuacjach.

Efektem tego są też realia życia w współczesnym społeczeństwie, gdzie ludzie maksymalnie izolowani od dramatycznych doświadczeń stają się zupełnie nie odpornymi psychicznymi kalekami.

I nie okłamujmy się, to co przezywają żołnierze aktualnie na misjach to jest pikuś w porównaniu do realnej walki frontowej z równorzędnym przeciwnikiem - miesiącami siedząc w okopie w syfie nie mogąc nawet wystawić łba ponad dziurę w której się żyje i sra - głównie ze strachu bo żarcia też brak...

Takie pierdzenie w stołek na bazie i patrole to jest luksus za który frontowy wojak z okresu I czy II wś dałby sobie odstrzelić nogę.Takich delikwentów zresztą pogardliwie nazywano dekownikami - dziś to narodowi bohaterzy B)

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Jebak Leśny napisał:

Takie pierdzenie w stołek na bazie i patrole to jest luksus za który frontowy wojak z okresu I czy II wś dałby sobie odstrzelić nogę.Takich delikwentów zresztą pogardliwie nazywano dekownikami - dziś to narodowi bohaterzy

Zmieniają się czasy i wojny też się zmieniają.
Nie wiem dlaczego masz do tych drugich takie pogardliwe nastawienie.
 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Łapinski napisał:

Nie wiem dlaczego masz do tych drugich takie pogardliwe nastawienie.

 

Bo to zwykli najemnicy są jeśli chodzi o współczesnych "misjonarzy" i to zwykle marnej jakości.Zresztą chyba wystarczająco uzasadniłem czemu bycie dupą nie jest powodem do bycia bohaterem i użalania się nad sobą?

 

Edytowane przez Jebak Leśny
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Jebak Leśny Zgadza się.

 

Jednak w jaki sposób 18-20 letni młodzian decydując się zostać żołnierzem może zdobyć ekstremalne doświadczenie bojowe? Komisje wojskowe biorą każdego kto się zgłosi. Kiedyś to nawet nie sprawdzali tylko brali hurtowo do armii. Nawet jak mówiłeś, że się nie nadajesz to ci mówili, że się wyrobisz albo armia cie wyrobi. Armia nigdy nie powie całej prawdy jak to wygląda od środka. Takich przeżyć jak na froncie nie da się wyszkolić w koszarach. Być może są jakieś techniki w FBI lub innych służbach specjalnych ale tam to chyba od małego szkolą przez wiele lat. Zwykły człowiek z ulicy jak się zgłosi do armii to może zostać wykorzystany jedynie jako 'mięso armatnie'.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Cortazar napisał:

Jednak w jaki sposób 18-20 letni młodzian decydując się zostać żołnierzem może zdobyć ekstremalne doświadczenie bojowe?

Tu nie chodzi o doświadczenia stricte bojowe, tylko o doświadczenia które zbudują w człowieku samoświadomość do czego jest zdolny i co może wytrzymać.Trzeba przesunąć sobie granice do oporu i wyjść ze strefy komfortu.Można to zrobić choćby pod kontrolą zażywając sportów ekstremalnych bo jak słusznie zauważyłeś w naszym Wojsku Polskim podejście do tego tematu jest żenująco pomijane i zauważane dopiero jak delikwent wróci połamany psychicznie - czyli za późno.

 

Wyjazd na misje nie jest przymusowy, zgłaszający się do armii liczą na ciepłą garnizonową posadkę bez żadnych ekscesów.I słusznie zakładają bo ryzyko wojny przez te kilkanaście lat służby jest aktualnie znikome.Potem emeryturka i piwko w łapce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.