Skocz do zawartości

16 godzin pracy, nauki i doskonalenia się dziennie. Czy to możliwe?


Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Ostatnio dużo słuchałem audiobooka "Biografia Elona Muska", oraz wielu innych pamiętników ludzi z dawnych lat, "Atlas Zbuntowany" Ayn Rand, gdzie był pokazany ten heroiczny duch człowieka. Zainspirowało mnie to do tego "Czy możliwe jest, abym był produktywny 16 godzin dziennie na dobę?". W książce "Biografia Elona Muska" (Elon Musk to miliarder, który dorobił się wręcz od pracy własnej), w którym było napisane, że w młodości dużo się uczył, pochłaniał wiedzę,  stworzył grę, a teraz od zawsze niemal pracuje tyle godzin dziennie, tym samym podstawowe rzeczy robiąc najszybciej jak się da. Rzeczy prywatne robić możliwie najszybciej, oraz jeść - nie tracić czasu. Czasu, czyli zasobu skończonego, który można wykorzystać bardziej produktywnie, niż zastanawianie się nad zjedzeniem kolejnego kotleta, poderwaniem dziewczyn (mówię ogólnie, nie konkretnie o Elonie), lub oczywiście pałowaniem wiplera.

Czy udawało Wam się kiedyś produktywnie całkowicie spędzić czas np. od 7:00 do 23:00 i jeszcze zachować pogodę ducha w ogóle nie żałując tego? Jak do tego dążyć?

Wiele tysięcy godzin w roku schodzi na rzeczy całkowicie zbędne, które mogłyby być inaczej przeznaczone, czy jednak od nadmiernej pracy można zwariować? Albo może nadmierna aktywność jest tylko reakcją podświadomości - naszego mózgu na nowy tryb?

Jest to niezwykle ważne, aby dużo pracować, tworzyć, czytać, wymyślać, ponieważ zostaje po nas tyle, ile jesteśmy zmienić swoim istnieniem.

Próbowałem wiele razy planować sobie dzień idealny, ale zbyt często nie udawało mi się kończyć poprzedniej czynności, pojawiało się coś nowego lub zwyczajnie nie miałem sił. Jak Wam udaje się i co was motywuje do waszych dziennych postanowień i ciężkiego wysiłku postanowionego od Was samych?

Mam 20 lat i często myślę o tym, aby obecny czas spędzić tak, aby za 10 lat w ogóle tego nie żałować. Teraz studiuję geoinformatykę, choć i tak wiem, że studia mi wszystkiego nie dadzą - inwestowanie w siebie jest nieskończone.

Wiele już pożałowałem za stracony czas sprzed paru lat.

Mieliście również takie przemyślenia? Jak przezwyciężacie w siebie w dążeniu do ciężkiej pracy nad sobą, oraz niemarnowaniu ani sekundy w tym skończonym życiu (oraz skończonym świecie, jak już wtapiać się w wymiary :D )

Pozdrawiam. Szczęśliwego nowego roku!

Edytowane przez Strusprawa1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem tak się nie da normalnie funkcjonować, a jedynie jakieś jednostki są w stanie tego dokonać. Trzeba chyba znaleźć zdrowy kompromis między zabawa a nauką (chodzi mi tu o pracę, rozwój itp). Jak ktoś jechał ciągle na wysokich obrotach, to prędzej czy później styki by popalil. Jak znaleźć motywację? Tego nikt Ci nie jest w stanie powiedzieć. Sam osobiście mam poczucie tracing czasu, ale jak to przezwyciężyć, że wolę zagrać w grę, niż czytać książkę? Zmuszać się ciągl? W tym momencie czytanie książki, które powinno być miłe będzie się kojarzyło z katorga, I zamiast coś wynieść z lektury, będziesz czytał po lebkach, byle skończyć, byle mieć to za sobą. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem podobne myśli.

 

Zauważyłem,że im bardziej jest to zgodne wewnętrznie ze mną, tym mogę tego więcej robić. Przykładowo: jestem zafascynowany światem. Ale nie tego, hmm ... lokalnego, co u Hani z sąsiedztwa, jak u kuzyna dziewczyny dzieci, czy są grzeczne - odrzucam to. Świadomie. Bo nie chcę marnować czasu. Wprawdzie jest wiele rzeczy nieproduktywnych z ,,ogólnego" punktu widzenia/powszechnej opinii ale sprawiają mi one radość. A tu, na tym forum, otrzymujemy wskazówki  m.in jak być szczęśliwi.

Jestem ciekawy tego jak działa człowiek czy o co chodzi w biznesie - więc co logiczne, mogę spędzić kilka godzin na dowiadywaniu się o tym. Samo czytanie? Nie, po 2 godzinach wymiękam. Nudzę się. Samo oglądanie? Niee, to samo. Samo słuchanie? Po jakimś czasie jestem zmęczony. Jednak mieszając to wszystko, w proporcjach jakie Ci najbardziej odpowiadają wewnętrznie - jest super. Główny warunek - musi to być temat/zajęcie w 100% Cię ciekawi. Takie, przy którym niejako zatracasz się w czasie. I nie jest to moja ... pasja. Słowami trudno to wyrazić. Fascynacja światem jest z rokiem na rok coraz większa (kiedyś, gdy miałem z 8-10 lat raczej mnie to nie interesowało, tylko zapychanie czasu grami). Może to chwilowe - nie wiem. Na razie idę za tym co czuję. A zgoda z samym sobą jest super  ^_^

A, i też jestem stosunkowo młody.

 

Po swoich doświadczeniach wiem,że coś takiego jest możliwe. Nie wiem czy w takiej skali, bo sam doszedłem do o wiele wiele ,,mniejszego" momentu, ale zakładam,że tak.

Na początku był entuzjazm i pochodne. Po kilku godzinach nadal.

 

I nie smuć się jeżeli jeszcze nie odkryłeś co cię naprawdę wciąga. Wsłuchaj się w siebie. Czytaj, ucz się. Myśl logicznie. Może jakaś dziedzina (czy to ezoteryczna, czy w pełni potwierdzona naukowo) da Tobie podpowiedź, a Ty korzystając z szansy zobaczysz coś na co warto poświęcać czas. Swój bezcenny czas.

Bo o to w tym chodzi. Żeby poświęcać go produktywnie, mądrze i świadomie. Ale co tym będzie - to wiesz tylko Ty.

Tak mi się wydaje.

To forum, jak i audycje odwalają niesamowitą robotę. Idea Marka Kotońskiego jest świetną akcją. Baardzo pomaga. 

 

 

Co do motywacji - będziesz ją miał. Jak jesteś czymś naprawdę zainteresowany, chcesz zgłębiać daną dziedzine - uwierz mi, motywacja będzie. I w dodatku ta najsilniejsza, bo wewnętrzna.

A i jeszcze jedna sprawa - pieniądze są najczęściej pochodną tego wszystkiego. Są niejako ... skutkiem ubocznym.

 

 

 

PS: mi pomogła ogólno pojęta ezoteryka - czytywanie Human Design, sprawdzanie, wyciąganie wniosków. Numerologia, znaki chińskie itd.

Nie żadne fanatyczne wiary tylko czytanie. Jesteś jeszcze młody, podświadomość nie nasiąkła bardzo mocno schematami. Jednocześnie umiesz myśleć (jak na swój wiek) logicznie. Jesteś więc w świetnym punkcie.

Nie znam okultyzmu (i wielu innych) -  tych od odwróconych krzyży. Nie poznałem wszystkiego, bo coś wewnętrznie mi mówi,że nie chcę tam być, znać tego i zajmować się tym. Tobie radzę to samo.

 

Z pozdrowieniami z (jeszcze) 2017

                                          Oby do 2118 ;) i jeden dzień dłużej

Edytowane przez OdważnyZdobywca
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsza myśl jaka mi przyszła do głowy, gdy przeczytałem ten temat to, że jest to niemożliwe, ponieważ sam od jakiegoś czasu próbuję coś takiego wdrożyć ze słabym skutkiem.

 

Jednakże był pewien okres w moim życiu od lutego do czerwca na pierwszym roku studiów, gdzie pracowałem non-stop. W przerwie międzysemestralnej zdałem sobie sprawę, że ucząc się tak jak w pierwszym semestrze nie jest możliwe zdanie letnich egzaminów. Wtedy od nowego semestru, w dni wolne po wstaniu i zrobieniu śniadania od razu schodziłem do pokoju nauki w akademiku, gdzie siedziałem do około 14-15, wychodziłem coś zjeść i wracałem do nauki siedząc do 22, a później miałem godzinę na skorzystanie z fejsa (jako, że zajmowało mi to zwykle kilkanaście minut resztę czasu poświęcałem na robienie testów na komputerze), później kolacja i spać. Gdy miałem zajęcia to rozkład dnia był podobny tylko zaraz po powrocie z zajęć szedłem do pokoju nauki i siedziałem do 22.

 

Czynniki, które bardzo mi pomogły w utrzymaniu tego stanu:

- bardzo duża motywacja - egzaminu nie zdawała średnio 1/3 roku, a koszt powtarzania przedmiotu wynosił 6 tysięcy złotych, a uczciwie patrząc nie miałem szans jego zdania

- możliwość nauki w odizolowanym miejscu, gdzie nie było żadnej elektroniki, komputera, komórki, tylko ja i książki (i inni ludzie)

- nie lubiłem lokatora z którym wtedy mieszkałem i nawet nie miałem ochoty wracać do pokoju, więc to była dodatkowa motywacja, żeby siedzieć gdzie indziej (i się uczyć)

- blokada, którą nastawiłem na komputer umożliwiająca korzystanie z niego tylko w godzinach 22-23, żeby przeglądnąć wiadomości, nie miałem zatem szczególnych interesujących zajęć w pokoju, żeby tam siedzieć

 

Efekty:

- zdałem z palcem w dupie i dostałem stypendium za ten rok

- z pozycji jednego z najgorszych w grupie wybiłem się na najlepszego

- byłem zawsze przygotowany na każde zajęcia, co jest dość przyjemnym uczuciem

- nie zaobserwowałem jakichś depresji, złego samopoczucia czy przemęczenia w tym okresie aczkolwiek jak spadła presja po egzaminie to stare nawyki momentalnie wróciły

 

Jeśli chciałbyś tak pracować to według mnie przede wszystkim trzeba wyeliminować czynniki rozpraszające, czyli wszystko to co jest przyjemniejsze od tej pracy. Tak jak alkoholik po odwyku nie powinien mieć alkoholu w domu w zasięgu wzroku tak osoba chcąca efektywnie pracować nie powinna mieć żadnych rozpraszaczy. Wypieprzyć telefony, laptopy, internet, telewizję i wszystko, co jest potencjalnie przyjemniejsze od nauki (łóżko też). Żeby lepiej to zobrazować to wyobraź sobie więzienie o zaostrzonym rygorze, gdzie siedzisz przez 22 godziny dziennie w ciasnej, pustej celi i nie masz kompletnie nic do roboty. Gdybyś dostał do czytania największe gówno w języku chińskim to byś się zaczytywał z pasją w tych znaczkach, bo nie miałbyś nic lepszego do roboty. I mniej więcej takie warunki trzeba sobie wytworzyć, żeby ta praca była największą przyjemnością na jaką sobie możesz pozwolić albo liczyć na swoją silną wolę, co jest wyjątkowo zgubne i zwykle się nie sprawdza, a przynajmniej ja się na mojej woli już wielokrotnie przejechałem.

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że się da jednak jeśli już masz pewne zasoby. Przykładowo dojazdy, przygotowanie posiłków, nawet wyjście na mieście na obiad itp. Nawet to że organizacja biznesu też pochłania czas (w Polsce - odwiedziny u księgowej, albo w sądzie). Tak więc zorganizowanie sobie tak pracy wymaga już pewnego poziomu posiadania zasobów. 

 

W okresie, kiedy naprawdę wariacko rozwijałem jeden z projektów dobicie do 12 godzin pracy graniczyło i tak z cudem (w dłuższej perspektywie, a nie kilku dni).  To już zabiera sporo czasu. Zrobienie prania, posprzątanie, więc nie sądzę, że da się to zrobić od razu.

 

Ale najważniejsze:

 

- dlaczego?

 

nie po co? Nie chodzi czy dla pieniędzy, prestiżu itp. Ja np. jestem na etapie na którym chcę teraz mniej pracować a robić więcej rzeczy, które lubię. Chcę np. zrobić w tym roku wszystkie szlaki piesze PTTK w mojej okolicy. Trafi się ktoś kto będzie chciał iść super. Nie przejdę je sam. W 2018 mam postanowienie, że nie będę pracował w weekendy i nie więcej jak 35 godzin tygodniowo.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Uważam, że 16 godzin efektywnego działania jest możliwe, ale jako efekt przygotowania i wypracowania odpowiednich nawyków i przekonań. 

 

takie bym zagadnienia wziął pod uwagę:

 

  • poznać bariery, swoje szkodliwe przekonania i zachowania,
  • wyeliminować to co zabiera energię, czas,
  • poznać swoje ego i jego mechanizmy,
  • dieta,
  • medytacja, relaks,
  • aktywność fizyczna,
  • pozytywne emocje,
  • samoświadomość,
  • emocjonalna inteligencja,
  • duchowa higiena,
  • odwaga,
  • praktyka "tu i teraz"

 

Dla mnie poświęcanie czasu na te sprawy to jest właśnie produktywne działanie :) 

Edytowane przez Szkaradny
formatowanie
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Nie wiem czy wiecie, ale Jan Paweł II spał 5 godzin dziennie, więc jest to możliwe.

Kwestia tylko motywacji i napędu.

 

2. Jednakże współczesne badania pokazują, że nawet 6 godzin snu jest gorsze od jego braku (źródło).

Poza tym jeżeli budujesz masę mięśniową, to sen jest niezbędny.

Druga sprawa, że brak snu osłabia pamięć.

 

3. Mateusz Grzesiak - słynny coach , nauczał ludzi spać 4 godziny dziennie, brał za to pieniądze , po czym sam wylądował w szpitalu z tego powodu (prawdopodobnie problemy z sercem).

 

Edytowane przez PewnySiebie
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.