Skocz do zawartości

Moja historia -> wpływ na relacje z kobietami


Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich serdecznie.

 

Pytanie i temat będzie dotyczyć kwestii relacji damsko-męskich, lecz aby zrozumieć moje postępowanie i nastawienie koniecznym jest opowiedzenie krótko o swoim dzieciństwie, wychowaniu, edukacji. Oprócz tego myślę że warto czasem wygadać się w tak prywatnej kwestii - mam znajomych i przyjaciół, lecz nie zwierzałem się zbytnio ze swojej drogi.

Pochodzę z małej miejscowości, kilkuset mieszkańców. Moja rodzina jest stereotypową wiejską rodziną - mocno wierzący, zajmowali się rolnictwem od pokoleń, brak zainteresowań spoza tematu lokalnego życia. Swoją edukację rozpocząłem na wsi - przedszkole, podstawówka, gimnazjum. Zawsze odstawałem od reszty, byłem spokojny, bardzo dobrze się uczyłem, interesowałem się nauką. Zadawałem często rodzicom trudne pytania, uzyskując w odpowiedzi tylko "po co się głupio pytasz". Każde zainteresowanie nie związane z rolnictwem (np. gra na gitarze, sporty, książki) było przez rodziców tłumione i zakazywane, bądź utrudniane. Postanowiłem, że będę przykładał się do nauki, pójdę do liceum, potem na studia. Udało się; wyprowadziłem się, ukończyłem studia magisterskie na politechnice, teraz tam pracuję i robię doktorat. Po paru latach zdałem sobie sprawę z tego, że poniekąd pomogli mi nauczyciele w podstawówce i gimnazjum, ponieważ traktowali mnie inaczej i zachęcali do dodatkowych aktywności, konkursów, przeważnie mnie brali do tablicy. 

 

Rodzicom nie podoba się podjęta przeze mnie droga, chodź wprost tego nie mówią, ale jest to jasno widoczne. Całkowicie ich rozumiem - w końcu każdy od pokoleń był rolnikiem, nie wyprowadzał się ze wsi (od 1szego roku studiów do teraz mieszkam w mieście, gdzie mieści się moja uczelnia). Szczególnie ojciec miał nadzieję że przejmę od niego rodzinną tradycję.

 

Teraz przejdźmy do sedna tematu.

Chodząc do liceum w pobliskim mieście, a potem wyprowadzając się na studia, miałem zaniżoną samoocenę, czego przyczyną było głównie wychowanie i niepowodzenie w kontaktach z kobietami w czasie mieszkania na wsi. Z pierwszą przyczyną poradziłem sobie. Uniezależniłem się od rodziców, zdałem sobie sprawę z tego, że to że być może chcą dla mnie dobrze nie znaczy, że dają mi dobre rady. Nie mam do nich żalu o nic, ponieważ niezdrowo jest żyć mając żal do kogokolwiek. Marek też mówił o tym w swoich audycjach.

Kobiety na mojej wsi uważały mnie za "kujona" - tutaj każdy kto chodź odrobinę przejmował się nauką, był regularnie krytykowany przez obie płcie. Panie uznawały mnie za gorszego przez to, że dobrze się uczę. Jednak w ogólnym rozrachunku nie byłem nielubiany, ponieważ nie pyszniłem się nigdy swoimi wynikami i byłem zawsze pomocny.

Po przesłuchaniu licznych audycji Marka dotyczących podświadomości, zrozumiałem, co jest przyczyną tego, że nie robię dużego wrażenia na kobietach. 

Świadomość mówi mi: jestem przystojny (tak naprawdę myślę, nie jest to tylko "zdanie babci"), zadbany, mam dużo zainteresowań, dobra sylwetka (siłownia, sporty), pozycja społeczna, pieniądze, umiejętność postępowania z ludźmi. Zdanie dziewczyn z wiejskiej szkoły nie ma znaczenia, same już teraz zmieniły podejście, lecz nie zainteresowały sobą nikogo z "wyższej półki" i ich mężowie/mężczyźni wykonują prace fizyczne, mało zarabiają, typowe sebixy. BTW nie mam do nich żalu i nie czuję się lepszy, życzę każdemu jak najlepiej, chciałem tylko opisać jak potoczyły się ich losy.

Podświadomość, nauczona przez lata na wsi, mówi: dziewczyny będą Cię odrzucać, będą Tobą pogardzać, jesteś nikim dla kobiet. Kiedy widzę ładną dziewczynę 10/10 od razu jest mi smutno, myślę wtedy "takie Panie nie są dla mnie".

 

Powyższe rozmyślenia są powodem, dla którego zainteresowałem się tematem relacji damsko-męskich, czytałem artykuły, słuchałem audycji Marka, przeczytałem Kobietopedię, oglądałem kanały o uwodzeniu. Nie przyjmowałem żadnych schematów i opinii za najlepszą opcję, tylko korzystałem z różnych źródeł. 

Załóżmy, że mam już pewną wiedzę, teraz trzeba ją przekłuć na praktykę. Działanie w moim mieście odpada (tak postanowiłem), ze względu na podejście "gdzie mieszkasz i pracujesz tam penisem nie wojujesz". 

Planuję robić sobie wypady do klubu w pobliskim mieście oraz zagadywać dziewczyny na ulicy bądź w codziennych sytuacjach, również nie u siebie. Być może z czasem zacznę działać także bliżej, fajnie byłoby mieć pod ręką sex-koleżanki.

Myślę, że miałbym więcej sukcesów w dziedzinie mojej pracy (którą lubię, naprawdę się tym interesuję) oraz w moich hobby, gdybym odnosił sukcesy na polu kobiet, ponieważ coś co zawsze było dla mnie niewykonalne zostałoby przeze mnie dokonane.

 

Oglądając filmy na YT, trafiłem na kanał "Jack Manley TV" (wyszukajcie sobie proszę, nie mogę podlinkować). Na każdym filmie całuje się z kilkunastoma dopiero co zagadanymi kobietami. Jak sądzicie: dzięki czemu ma takie powodzenie - pewność siebie, uroda, czy może po prostu inne niż panujące w Polsce schematy i obyczaje? Nie byłem nigdy na imprezie w klubie; czy w Polsce może to wyglądać podobnie?

 

Pozdrawiam serdecznie i proszę o porady dla początkującego w kontaktach z kobietami samca.

 

Krzysiek, 24 lata

Edytowane przez krzy_siek
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@krzy_siek, powiem Ci tyle, w kwestii kanałów na których całują się z przechodniami. Nie wierz w to, był taki ziomek nazywał się PrankInvasion. I pięknie wyszło, że płacił dziewczynom żeby "przelizały" się z nim. A on robił dużo większą kasę na reklamach. Nie wierz w takie głupoty ;)

 

A tak poza tym ziomkiem, to w USA czy Kanadzie, jest luźniejsze podejście, i można czasem się pocałować z przypadkową dziewczyną, ale nie wierz we wszystko co widzisz w necie.

Edytowane przez venom
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze Ci @venom napisał, nie wierz nigdy w takie filmiki, bo są one bardzo często sprytnie ustawiane. 

Kilkudziesięciosekundowe ujęcią są wycinane z kilkugodzinnych podbojów po ulicy takich "youtuberów".

 

Jeśli zgłebiłeś wiedzę z forum, książek i Marka audycji, po prostu zacznij działać. 

Osobiście polecam stosować wiedzę w spotkaniach"na żywo", a nie zaczynać od portali randkowych (których jestem notabene przeciwnikiem). 

Powodzenia. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Wikary, wiesz co, myślę że na początek nie będę poznawać dziewczyn tam gdzie żyję (tym bardziej sąsiedzi, znajomi znajomych, imprezy rodzinne), ponieważ na początku będę popełniać dużo błędów, co zniechęca do działania. Kiedy podejmuję działanie na dziewczynach spoza mojego środowiska i otoczenia, nie boję się kompromitacji, nikt się nie dowie o tym co głupiego zrobiłem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Często gęsto zdarzają się ludzie nie tylko w moim otoczeniu ale i na tym forum co pytają się jak zacząć rozmowę z dziewczyną i potem ją ciągnąć. Nie ma określonego schematu jak w matematyce, dziwnym trafem trochę chłopaków wpadło w błędne koło, że dziewczynę podrywa się tak lub tak. Weź pod uwagę - kobieta też człowiek (nie odbieraj tego jako atak albo coś w tym rodzaju). Ma swoje zainteresowania, wartości, honor czy talenty, dla przykładu raz na domówce wyrwałem dziewczynę na Wiedźmina. Czytała książki grała w grę tak samo jak ja i zaczęła się gadka, druga sytuacja na klubach kiedy rozmawiałem z dziewczyną i zadzwonił mi Iphone (chyba kojarzysz ten specyficzny dzwonek dla tej marki) to też zaczęła na mnie patrzeć "przychylnie". 

Nie wiem czy zagadywanie do dziewczyn na ulicy w naszym kraju jakoś się przyjmie, raz w życiu zagadałem do dziewczyny w autobusie i jakoś to było ale jak kumpel coś działał na przystanku to przejechała po nim wzrokiem. Kluby spoko spot do rozwijania relacji damsko-męskich lecz radziłbym Ci chodzić z ekipą do takich miejsc bo czasami zdarzają się takie przypadki, że działasz już jakiś czas z dziewczyną na parkiecie a nagle wpada jej ogier, natomiast ona odwraca się do Ciebie dupą i tłumaczy się, że to twoja wina. Oczywiście wcześniej zarzekała się iż nie ma osoby towarzyszącej, a co dopiero chłopaka/mężczyzny. Lepiej mieć zaplecze, honor w takich miejscach jest mało warty i bez żadnych skrupułów przekopią Cię w sześciu.

Podsumowując możesz łatwo zamaskować swój mały wzrost jak dobrze uderzysz np. w zainteresowania. Nie ma reguły - loteria. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma schematu, ale poczucie humoru i pewność siebie to bardzo mocne atuty w rękawie. Z tym zagadywaniem na ulicy to śliski temat. Jedna zagada będzie miło, druga weźmie Cię za kreatyna bądź zboczeńca i zacznie krzyczeć. W klubach łatwiej alko robi swoje, ale trzeba uważać to co pisze użytkownik MR. Nixon to prawda. Będziesz chciał być ,, fajny " a wyjdziesz przekopany. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, krzy_siek napisał:

Witam wszystkich serdecznie.

 

Pytanie i temat będzie dotyczyć kwestii relacji damsko-męskich, lecz aby zrozumieć moje postępowanie i nastawienie koniecznym jest opowiedzenie krótko o swoim dzieciństwie, wychowaniu, edukacji. Oprócz tego myślę że warto czasem wygadać się w tak prywatnej kwestii - mam znajomych i przyjaciół, lecz nie zwierzałem się zbytnio ze swojej drogi.

Pochodzę z małej miejscowości, kilkuset mieszkańców. Moja rodzina jest stereotypową wiejską rodziną - mocno wierzący, zajmowali się rolnictwem od pokoleń, brak zainteresowań spoza tematu lokalnego życia. Swoją edukację rozpocząłem na wsi - przedszkole, podstawówka, gimnazjum. Zawsze odstawałem od reszty, byłem spokojny, bardzo dobrze się uczyłem, interesowałem się nauką. Zadawałem często rodzicom trudne pytania, uzyskując w odpowiedzi tylko "po co się głupio pytasz". Każde zainteresowanie nie związane z rolnictwem (np. gra na gitarze, sporty, książki) było przez rodziców tłumione i zakazywane, bądź utrudniane. Postanowiłem, że będę przykładał się do nauki, pójdę do liceum, potem na studia. Udało się; wyprowadziłem się, ukończyłem studia magisterskie na politechnice, teraz tam pracuję i robię doktorat. Po paru latach zdałem sobie sprawę z tego, że poniekąd pomogli mi nauczyciele w podstawówce i gimnazjum, ponieważ traktowali mnie inaczej i zachęcali do dodatkowych aktywności, konkursów, przeważnie mnie brali do tablicy. 

 

Rodzicom nie podoba się podjęta przeze mnie droga, chodź wprost tego nie mówią, ale jest to jasno widoczne. Całkowicie ich rozumiem - w końcu każdy od pokoleń był rolnikiem, nie wyprowadzał się ze wsi (od 1szego roku studiów do teraz mieszkam w mieście, gdzie mieści się moja uczelnia). Szczególnie ojciec miał nadzieję że przejmę od niego rodzinną tradycję.

 

Teraz przejdźmy do sedna tematu.

Chodząc do liceum w pobliskim mieście, a potem wyprowadzając się na studia, miałem zaniżoną samoocenę, czego przyczyną było głównie wychowanie i niepowodzenie w kontaktach z kobietami w czasie mieszkania na wsi. Z pierwszą przyczyną poradziłem sobie. Uniezależniłem się od rodziców, zdałem sobie sprawę z tego, że to że być może chcą dla mnie dobrze nie znaczy, że dają mi dobre rady. Nie mam do nich żalu o nic, ponieważ niezdrowo jest żyć mając żal do kogokolwiek. Marek też mówił o tym w swoich audycjach.

Kobiety na mojej wsi uważały mnie za "kujona" - tutaj każdy kto chodź odrobinę przejmował się nauką, był regularnie krytykowany przez obie płcie. Panie uznawały mnie za gorszego przez to, że dobrze się uczę. Jednak w ogólnym rozrachunku nie byłem nielubiany, ponieważ nie pyszniłem się nigdy swoimi wynikami i byłem zawsze pomocny.

Po przesłuchaniu licznych audycji Marka dotyczących podświadomości, zrozumiałem, co jest przyczyną tego, że nie robię dużego wrażenia na kobietach. 

Świadomość mówi mi: jestem przystojny (tak naprawdę myślę, nie jest to tylko "zdanie babci"), zadbany, mam dużo zainteresowań, dobra sylwetka (siłownia, sporty), pozycja społeczna, pieniądze, umiejętność postępowania z ludźmi. Zdanie dziewczyn z wiejskiej szkoły nie ma znaczenia, same już teraz zmieniły podejście, lecz nie zainteresowały sobą nikogo z "wyższej półki" i ich mężowie/mężczyźni wykonują prace fizyczne, mało zarabiają, typowe sebixy. BTW nie mam do nich żalu i nie czuję się lepszy, życzę każdemu jak najlepiej, chciałem tylko opisać jak potoczyły się ich losy.

Podświadomość, nauczona przez lata na wsi, mówi: dziewczyny będą Cię odrzucać, będą Tobą pogardzać, jesteś nikim dla kobiet. Kiedy widzę ładną dziewczynę 10/10 od razu jest mi smutno, myślę wtedy "takie Panie nie są dla mnie".

 

Powyższe rozmyślenia są powodem, dla którego zainteresowałem się tematem relacji damsko-męskich, czytałem artykuły, słuchałem audycji Marka, przeczytałem Kobietopedię, oglądałem kanały o uwodzeniu. Nie przyjmowałem żadnych schematów i opinii za najlepszą opcję, tylko korzystałem z różnych źródeł. 

Załóżmy, że mam już pewną wiedzę, teraz trzeba ją przekłuć na praktykę. Działanie w moim mieście odpada (tak postanowiłem), ze względu na podejście "gdzie mieszkasz i pracujesz tam penisem nie wojujesz". 

Planuję robić sobie wypady do klubu w pobliskim mieście oraz zagadywać dziewczyny na ulicy bądź w codziennych sytuacjach, również nie u siebie. Być może z czasem zacznę działać także bliżej, fajnie byłoby mieć pod ręką sex-koleżanki.

Myślę, że miałbym więcej sukcesów w dziedzinie mojej pracy (którą lubię, naprawdę się tym interesuję) oraz w moich hobby, gdybym odnosił sukcesy na polu kobiet, ponieważ coś co zawsze było dla mnie niewykonalne zostałoby przeze mnie dokonane.

 

Oglądając filmy na YT, trafiłem na kanał "Jack Manley TV" (wyszukajcie sobie proszę, nie mogę podlinkować). Na każdym filmie całuje się z kilkunastoma dopiero co zagadanymi kobietami. Jak sądzicie: dzięki czemu ma takie powodzenie - pewność siebie, uroda, czy może po prostu inne niż panujące w Polsce schematy i obyczaje? Nie byłem nigdy na imprezie w klubie; czy w Polsce może to wyglądać podobnie?

 

Pozdrawiam serdecznie i proszę o porady dla początkującego w kontaktach z kobietami samca.

 

Krzysiek, 24 lata



Krzysiek.

Jak już gdzieś nadmieniłem wcześniej, siedziałem dość głęboko w PUA. Lata temu zacząłem. Wtedy na polskim rynku nie było jeszcze żadnej ( przynajmniej ja nie trafiłem) konkretnej książki polskiego autora na ten temat.
Wszyscy zaczynali od książek zachodnich, głownie amerykańskich autorów.  Czytali, uczyli się z nich, i zaliczali spore wpadki, łącznie z wpier...olem od facetów.  Pamiętam, że swojego czasu była spora konsternacja, i podejrzenia, że owe książki to tylko fajnie napisane bzdury dla naiwnych aby zbijać kasę.
Usiedliśmy w kilku nad raportami owych "poszkodowanych" i od razu zajarzyliśmy o co chodzi. U wszystkich powtórzył się ten sam schemat - wprowadzali w życie tricki które działały w amerykańskich realiach, a w polskich przynosiły efekt odwrotny.
Powód jest prosty. W krajach zachodnich są inne "obyczaje" w podrywaniu. Kolega z NY opowiadał mi z 17 lat temu jak się zdziwił kiedy poszedł tam do baru, a kelner przynosił mu darmowe drinki "od tamtych pań...". Tam jest większy luz, a laski od niepamiętnych czasów już się pukały na tylnych siedzeniach cadillaców. Gdzie w Polsce w tym samym czasie, za pocałowanie laski w usta można było dostać od niej w łeb. Nie mówiąc o wdrażaniu technik "rozpal ją i zabierz do łóżka", co mogło się skończyć połamanymi rękoma przez braci czy jej ojca.
W Finlandii obecnie można być postawionym przed prokuratorem za "molestowanie" kiedy chciałbyś poderwać laskę na ulicy, a ona poczułaby się nagabywana.

W Polsce podrywasz "po polsku". Czytaj i słuchaj Polaków.



Obecnie jest inaczej trochę, Polki się rżną jak zboże
 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.