Skocz do zawartości

Wewnętrzne rozdarcie religijne


Rekomendowane odpowiedzi

Witam Braci Samców.

 

Od dłuższego czasu zaobserwowałem, że coś jest ostatnio ze mną nie tak. Może zacznę od początku. Kiedyś pisałem temat o moim przyjacielu z którym nie mam już od szkoły gimnazjalnej kontaktu, który mi się śni co kilka dni. Chodziłem z nim od zerówki do gimnazjum. W klasie podstawowej dołączyła do nas filia z drugiej szkoły i z dwóch zrobiła się jedna, wtedy poznałem mojego kolegę, zmienię imię dla zachowania anonimowości i nazwę go Janek. Janek wzbudził zainteresowanie moim przyjacielem i zaczęli się kumplować odsuwając się ode mnie czyniąc mnie mega o to zazdrosnym. Przez okres okres końca podstawówki mój przyjaciel mocno kolegował się z Jankiem, dopiero od 2 klasy gimnazjum z Jankiem zakolegowałem się mocniej i poszliśmy razem do szkoły średniej. W szkole średniej ostatnie dwa lata coś zaczęło się z nim dziać, chodził do pani pedagog. Stał się bardzo religijną osobą. Codzienne chodzenie do kościoła, zagłębianie się aż w teorie spiskowe, nadejścia czasów itp. a ja wraz z nim chłonąłem tę wiedzę. Teraz mamy po 24 lata, on już jest pewien, że proroctwa czasów ostatecznych się wypełniają i nie lada moment będzie wojna i Pan zstąpi z nieba na ziemię. Ja od 2 lat słucham Marka, czuję, że ma racje po części z tą religią a z drugiej strony patrząc co się na świecie dzieje i co Janek mówi to wszystko się ze sobą zgadza wg. Biblii. Sam nie wiem co robić. Jak z nim nie mam kontaktu to czuję się świetnie a jak trochę z nim popiszę lub porozmawiam to od razu czuję strach, piekło, potępienie i te sprawy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, Niepowtarzalny napisał:

Jak z nim nie mam kontaktu to czuję się świetnie a jak trochę z nim popiszę lub porozmawiam to od razu czuję strach, piekło, potępienie i te sprawy.

Widzę, że sam wpadłeś na to jak rozwiązać ten problem :)

 

Ja już nie wierzę w "nauki" kk i przynajmniej na poziomie świadomości spływają po mnie takie rewelacje. 

 

Btw ten temat jest raczej zaczątkiem do dyskusji o wierze, a nie na temat samodoskonalenia. Tu odpowiedź jest prosta: jeżeli kościół Cię niszczy to go odstaw, kolegę też.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

42 minutes ago, Niepowtarzalny said:

Jak z nim nie mam kontaktu to czuję się świetnie a jak trochę z nim popiszę lub porozmawiam to od razu czuję strach, piekło, potępienie i te sprawy.

Twój kolega ma rację lub jej nie ma - coś strasznego wkrótce się wydarzy lub nie.

W obu przypadkach Twój strach się nie opłaca. Jedyne co "zyskasz" to marne samopoczucie.

Jeśli przyjmiesz postawę optymisty, to przynajmniej będziesz się lepiej czuł, aż do momentu apokalipsy, rozstąpienia się bram piekieł, czy co też tam Ci Twój kolega plecie.

 

W skrócie: nie słuchaj kolegi.

Edytowane przez wstrzasajaco_przystojny
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdyby tak patrzyć na "nauki" różnych religii to końce swiata powinny być w zasadzie co chwile. W samym chrześcijaństwie miał być w latach 1000, 1033, co każde 100 lecie, 2000 rok itp. Niech się już wypchają z tymi końcami świata... Takie głupoty pierdzielą a za każdym razem nowe pokolenia to łykają. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

57 minut temu, Niepowtarzalny napisał:

Jak z nim nie mam kontaktu to czuję się świetnie a jak trochę z nim popiszę lub porozmawiam to od razu czuję strach, piekło, potępienie i te sprawy.

Może po prostu daj mu do zrozumienia, że nie masz ochoty rozmawiać na tematy religijne, bo nie podzielasz jego poglądów, jak zrozumie to super, jak nie, to może warto ograniczyć kontakt. W końcu jeśli coś powoduje, że mamy złe samopoczucie i negatywne myśli, to nic dobrego z tego raczej dla Ciebie nie wyniknie ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej.

Miałem w pewnym sensie podobnie. Z wyznaniem rzymskokatolickim rozstałem się w gimnazjum, by pod wpływem uduchowionego kolegi, powrócić w czasach liceum do znajomego smrodku. U siebie zauważyłem dwie rzeczy. Do religii powracałem w tych momentach, w których codzienna lekkość bytu była ponad moje siły. Szukałem, wiem dzisiaj, gotowego rozwiązania swoich problemów. Ot tak, żeby ktoś poprowadził mnie za rękę. Gdy sytuacja ulegała poprawie, dochodziłem do wniosku, że to nie prawdziwa wiara, a substytut, który pełni funkcję chwilowego opatrunku. Drugi wniosek jest taki, że w owym czasie (liceum) byłem niezwykle podatny na wywody kolegi. Był niezwykle pogodny, ładnie się wysławiał, emanowało od niego pewnego rodzaju ciepło (fakt faktem został księdzem). Kiedy urwałem z nim kontakt wiara zanikła. Cóż tak mam. Ponownie zacząłem samodzielnie myśleć o sensie życia, moralności i innych podobnych kwestiach.

Co do wydarzeń, o których wspominasz. Jesteśmy tak skonstruowani, że lubimy znajdować w świecie rzeczy, które potwierdzają nasze przekonania. Na świecie od zarania dziejów występowało zło, długo przed powstaniem jakiejkolwiek religii. Osobiście wydaje mi się mało prawdopodobne, by świat się skończył za naszego życia ;)

 

Staraj się myśleć samodzielnie, krytycznie. Taką radę dałbym sobie i według takiej żyję ;)

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja pamiętam, jak wydana została piosenka 'Gangnam style', która osiągnęła pułap kilku miliardów wyświetleń, po czym w Internecie zaczęły się pojawiać obrazki z tekstem z Biblii, czy innej księgi, parafrazując: Kiedy tańczący koń osiągnie dziewięć zer, to coś tam się stanie. I oczywiście nic się nie stało. I tak samo było ze Smoleńskiem. Były cytaty, że jak metalowy ptak, z przywódcą państwa, spadnie, to też będzie apokalipsa. Nic oczywiście się nie stało. :D

Edytowane przez blck.shp
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem panowie co o tym myśleć. A jak na przykład urodziłbym się gdzieś na końcu świata i nie wiedział o tym wszystkim. Każdy uważa, że jego religia jest najlepsza, przez to mamy konflikty itp. Zaczyna mnie to denerwować, ta cała manipulacja i zastraszanie piekłem. Człowiek zastraszony nie może żyć tak jak chce pełnią życia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Niepowtarzalny napisał:

Nie wiem panowie co o tym myśleć. A jak na przykład urodziłbym się gdzieś na końcu świata i nie wiedział o tym wszystkim. Każdy uważa, że jego religia jest najlepsza, przez to mamy konflikty itp. Zaczyna mnie to denerwować, ta cała manipulacja i zastraszanie piekłem. Człowiek zastraszony nie może żyć tak jak chce pełnią życia.

To, co by było, gdyby... nie jest istotne w tym momencie. Masz to szczęście, że żyjesz w miarę rozsądnym kraju, gdzie masz możliwość konfrontowania różnych poglądów i idei. Jestem bez religii od kilku dobrych lat. Rozważania, jakie prowadzę często sam ze sobą, nie są łatwe, ale lepsza brutalna prawda niż najsłodsze kłamstwo. Gdy odwróciłem się od religii przestałem czuć się niegodnym. O dziwo, mimo że religia była dla mnie bandażem, to wiem teraz, że takim który gdzieś tam mocno uwiera. Piekła nie ma hulaj dusza i jak mówił ktoś gdzieś niebo jest puste ;) Tyle ode mnie w temacie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drogi Bracie @Niepowtarzalny, jedyne co ja mogę Ci doradzić, tak szczerze, to myśl samodzielnie. W religiach jest wiele nakazów i zakazów, które są po prostu głupie. Poczytaj sobie wiele książek na tematy religijne, na tematy duchowości i wyciągnij sam wnioski, bo póki nie wiesz nic (lub niewiele) i głównie Twoja wiedza sprowadza się do katolicyzmu to tak naprawdę nie stworzyłeś sobie sam możliwości aby zrezygnować z tego. Teraz chcesz zrobić taki myk, gdzie "fastfood" zastąpisz własnoręcznie przygotowanym "jedzeniem". Fast food może i jest smaczny ale jakie tam gówno jest, wie tylko ten, co to przyrządzał i Ci sprzedał. Taka aluzja. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Soczek napisał:

(...) Gdy odwróciłem się od religii przestałem czuć się niegodnym. O dziwo, mimo że religia była dla mnie bandażem, to wiem teraz, że takim który gdzieś tam mocno uwiera.(...)

Takie postrzeganie siebie nie było zdrowe. Zgaduję, że to owoc katolicyzmu? Przekonałem się na własnej skórze, że to co Biblia mówi daje ulgę. Jak już uwierzysz naprawdę, da ci to spokój i komfort jakiego nie zaznałeś. Wtedy zdasz sobie sprawę, że co by nie było, to życie ziemskie jest tylko chwilą, namiastką. Nie będziesz miał lęków związanych ze śmiercią.Nie ma w Biblii wielu, wielu rzeczy które KRK praktykuje. @Niepowtarzalny Apokalipsa nie nadejdzie, póki Ewangelia nie będzie rozgłoszona na wszystkich krańcach Ziemi. Póki co jeszcze trochę brakuje. Co do śmierci bez jej poznania (Ewangelii) nie martwiłbym się również. Bóg nie ukarze potępieniem ludzi nieświadomych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Ruslan napisał:

Takie postrzeganie siebie nie było zdrowe. Zgaduję, że to owoc katolicyzmu? Przekonałem się na własnej skórze, że to co Biblia mówi daje ulgę. Jak już uwierzysz naprawdę, da ci to spokój i komfort jakiego nie zaznałeś. Wtedy zdasz sobie sprawę, że co by nie było, to życie ziemskie jest tylko chwilą, namiastką. Nie będziesz miał lęków związanych ze śmiercią.Nie ma w Biblii wielu, wielu rzeczy które KRK praktykuje.

Zgadzam się z tym, że taki obraz siebie nie był dla mnie dobry. To trochę tak jakby znieczulać ranę, by potem sypać na nią sól. Biblia, szczególnie Nowy Testament przynosił czasem ulgę. Dzisiaj jednak jestem nieporównywalnie szczęśliwszym człowiekiem. Nie zawsze jest łatwo, bo wizja własnego przetrwania jest kusząca, a nawet powiedziałbym uzależniająca, gdy weźmie się pod uwagę instynkt przetrwania jaki ma człowiek. Jednak moim zdaniem za życie w takim komforcie płaci się o wiele większą cenę niż jest to warte. Nie wykluczam duchowości, sam uważam się za istotę duchową, jednakże moje poszukiwania zmierzają w innym kierunku. Sam jestem sobie sterem i żeglarzem ;) A niech mnie. A jeśli się mylę :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli chodzi o konkretne wersy to może być ten:

2 Koryntian:

16 Dlatego to nie poddajemy się zwątpieniu, chociaż bowiem niszczeje nasz człowiek zewnętrzny, to jednak ten, który jest wewnątrz, odnawia się z dnia na dzień. 17 Niewielkie bowiem utrapienia naszego obecnego czasu gotują bezmiar chwały przyszłego wieku 18 dla nas, którzy się wpatrujemy nie w to, co widzialne, lecz w to, co niewidzialne. To bowiem, co widzialne, przemija, to zaś, co niewidzialne, trwa wiecznie.

 

 

Edytowane przez Ruslan
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Quo Vadis? OK. Jest napisane, że zbawienie otrzymujesz za darmo, pod warunkiem że wierzysz. Jest napisane że każdy zgrzeszył, ale przez wiarę będzie mu to wybaczone. Dlatego nie rozumiem już katolików którzy żyją umartwiając się nad swoim losem. " Albowiem nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości, i trzeźwego myślenia."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.