Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie Bracia ;)

Nieśmiało, lecz z prośbą o ocenę, pragnę wkleić swój tekst. Krótkie opowiadanie o próbie walki z nałogiem nikotynowym. Z góry dziękuję za konstruktywną krytykę.

 

W ręce trzymał klucz, którym zamknie drzwi od swojego niewielkiego mieszkania, położonego na ósmym piętrze, w bloku na krańcu miasta, w którym żyje od kilku lat. Następnie wysunął nieznanie swoją dłoń w kierunku zamka. Jego uszu dobiegł dźwięk, ciężki, chrobocący. Przekręcił klucz dwukrotnie w prawą stronę. Drugą ręką nacisnął na zimną stal klamki, upewniając się, że jego dobytek został odpowiednio zabezpieczony. Przezorność była jego mocną cechą charakteru. Miał w zwyczaju sprawdzać, czy z kranu nie cieknie, chociażby kropla wody, w gniazdkach nie znajdują się podłączone przewody, a drzwi zostały zamknięte. Natręctwa, ktoś mógłby rzucić bezwolnie, wypełniały go błogim spokojem, dodawały mu odwagi. Odwrócił się w kierunku windy. Kilkunastoletnia metalowa klatka, z obdrapanymi drzwiami, przypominała mu jeden z horrorów, w którym sam pan ciemności wymierzał karę towarzyszącym mu współpasażerom. W tamtej chwili nie mógł sobie przypomnieć tytułu filmu. Wiedział na pewno, że nie był to obraz, do którego warto powrócić, któregoś zimnego wieczoru, z piwem w jednej ręce, tanimi przekąskami w drugiej. Już zapragnął wcisnąć kwadratowy przycisk z podświetlanym na czerwono symbolem trójkąta, lecz coś drgnęło jego ciałem. Zauważył, że od stóp do głów czuje niepokojące drgania, jakby zaraz miał upaść na betonową posadzkę i skonać w konwulsjach. Przeczucie niepokoju odeszło wraz
z postanowieniem, że tym razem skorzysta ze schodów. Kilka pięter w dół dobrze mu zrobi – pomyślał – i zaczął schodzić. Mijając kolejne segmenty mieszkań, takich samych, bez wyrazu, zauważył, że faktura ścian, zaczęła tańczyć przed jego oczami. Gdzieniegdzie puste przestrzenie, z zagłębieniami, migały ostrzegawczo, plując zapachem gnijących jesiennych liści. Im niżej, tym sygnały odbierane przez jego podświadomość, maglowały jego wnętrze, zadając mu ból. Początkowo delikatny, z czasem tępy i kłujący, jak gdyby stado krwiożerczych mrówek zaczęło budować gniazdo w jego czasze, a on sam był w nim intruzem. Po chwili nieprzyjemnych, dla niego, doznań przed jego obliczem ukazały się drzwi. Stare, toporne, metalowe bloki wypełnione zabrudzonym szkłem. Naparł na nie całym ciałem, lecz nie drgnęły dalej niż na odległość palca. Ponowił próbę, tym razem z większym uporem, co przyniosło spodziewany rezultat. Wychodził już na zewnątrz, gdy silny cios w jego twarz…

***

… orzeźwił zmęczone podróżą ciało. Krew rozlała się ciepłem po arteriach, adrenalina zwiększyła pojemność płuc, którymi zaciągnął pierwszy głęboki smak powietrza. Ruszył niepewnie w stronę osiedlowego sklepu. Pod podeszwami butów rozległ się śpiew trzeszczącego trelu śniegu, głęboko osadzonego na płytach chodnika. Poważne drzewa spoglądały z góry na spustoszenia, które przyniosła ze sobą styczniowa zima. Pozbawione listowia gałęzie zdawały się mierzyć ostrzami w przechodniów, sprawiając wrażenie, że gdyby tylko wyraziły chęć, mogłyby przerwać nić życia każdego z nich. Mijane samochody stały jeden za drugim, tworząc szereg przypominający tasiemca. Znalazłszy przerwę między ciągiem zaparkowanych aut, postanowił, że przejdzie na drugą stronę. Od sklepu dzieliła go niewielka przestrzeń, ze znakiem z prawej strony i śmietnikiem z lewej. Wiatr, przynoszący do tej pory ulgę nieznośnie wypychał jego ciało w kierunku, z którego przyszedł. Zaśmiał się w myślach wyobrażając sobie jak odlatuje niczym kawałek kartonu lub reklamówki. Jego myśl zatoczyła koło wokół możliwości powrotu. Szorstkie ciepło obezwładniło jego ciało. Zrobił krok w tył, by następnie zatrzymać się na kilka chwil przed sklepem. Dam radę, wracam – pomyślał i drgnął
jak pacynka. Wracam, wytrzymam, nie muszę palić – powtarzał swoją mantrę. Przeczuwał, że ma w sobie siłę, która niejednokrotnie wybroniła go z przeróżnych opresji. Człowiek, który ratuje innym życie, ma umiejętność skupiania całej swojej uwagi na jednym wycinku rzeczywistości, jednocześnie mając oczy z tyłu głowy, nie może ugiąć się pod ciężarem nałogu. Jestem do kurwy nędzy ratownikiem medycznym – wyszeptał. Kąpałem się we krwi rannych, wstrzykiwałem adrenalinę prosto w serce, miałem na rękach flaki ofiar wypadków – wyszeptał jeszcze głośniej. Nie mogę, po prostu nie mogę – krzyknął, zaciskając obie pięści, po czym rozejrzał się czy nikt go nie słyszy. Przez moment wydawało mu się, że został zupełnie sam. W miejscu, gdzie stał sklep panowała głucha przestrzeń. Mleczna mgła pochłaniająca światło wirowała przed jego oczami. Przekręcił delikatnie swoją głowę, przechylił
ją na bok, by następnie wrócić do jej pierwotnego położenia. Mgła odeszła. Został tylko budynek oblepiony reklamami mięsa w promocji. Lewą ręką zbadał otoczenie przed sobą, jakby nadal nie wierzył, że to, co widział, zniknęło na dobre. Wszedł do sklepu, zdając sobie sprawę, że nie znajdzie siły a to co czuje, a czuje się beznadziejnie, nigdy się nie skończy.

***

Panorama miasta przypominała wielką planszę do gry w monopoli. Pionki snujące się po polach z nadzieją na wygraną, budynki z żarzącymi się światłami, gotowe by je posiąść, banki tych, którzy pierwsi dotarli na metę oraz dla tych, którzy muszą oddać swoje wnętrzności pod hipotekę. Jedni i drudzy – myślał, spoglądając na horyzont, za którym zachodziły ostatnie promienie słońca, mają jedną wspólną cechę. To pachnąca kandyzowanymi wiśniami, śliwkami i morelami potrzeba, by zrobić sobie dobrze. Cena, jaką przyjdzie za nią płacić iskrzy się gdzieś w oddali, kiełkując do momentu, aż płomień strawi wszystko. Również to, co wydawało się nie wchodzić pod zastaw, w końcu zostanie im zabrane.

Słońce zaszło. Noc zgęstniała, opadając na barki i skórę. Lekki ciężar dymu wtłoczył się ospale w komórki ciała, zastępując poczucie winy. Do tego momentu przesadnie kłujące, oblepiające ciało niczym wełniany sweter w nazbyt ogrzewanym pomieszczeniu. Sukces jest kwestią interpretacji – pomyślał i zatonął w cierpkich myślach o jutrze.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wow, to się naprawdę dobrze czyta!

21 godzin temu, Soczek napisał:

Pozbawione listowia gałęzie zdawały się mierzyć ostrzami w przechodniów, sprawiając wrażenie, że gdyby tylko wyraziły chęć, mogłyby przerwać nić życia każdego z nich.

Uwielbiam takie fragmenty. Fajne nawiązanie do mitologicznych Parek.
 

 

21 godzin temu, Soczek napisał:

Początkowo delikatny, z czasem tępy i kłujący, jak gdyby stado krwiożerczych mrówek zaczęło budować gniazdo w jego czasze, a on sam był w nim intruzem.

I takie ;) 

Ale widzę parę rzeczy, które mi się nie podobają.
Eliza Orzeszkowa jest nazywana królową lania wody, ponieważ w swojej książce "Nad Niemnem" poświęciła wiele drzew, które oddały swoje cenne wnętrze na kartki, na których przez wiele stron opisywana była tylko przyroda. I w sumie nic się więcej nie działo. Przyroda, tu i tam gra świerszczyk. Nic się nie dzieje. A czytelnik się trochę nudzi. Trochę bardzo. Właśnie trochę to rozciągasz, i obywatel dzisiejszej rzeczywistości może się tym znudzić.
 

 

21 godzin temu, Soczek napisał:

Mgła odeszła. Został tylko budynek oblepiony reklamami mięsa w promocji.

 

Nie lubię takich fragmentów, zawsze mnie drażnią, i przy tym czuję że autor chciał uzupełnić coś, na co nie miał lepszego pomysłu. Taka zapchajdziura. Powinieneś może zrobić coś w stylu: ślady czegoś tam -> nocnej libacji, miejsca snu jakiegoś pana od którego odeszła żona i przy okazji chapnęła mu wszystko co miał.. I skonstatować to mądrym: dzień jak codzień. Trochę żartuję tutaj, a trochę nie.

Nie bierz jakoś tego bardzo do siebie, nie podobały mi się może 2-4 fragmenty, a cała reszta jest bardzo okej. Ale każdemu nie dogodzisz, może dla innej osoby cały tekst będzie idealny ;) 

Fajny masz zasób słów, i widać że masz ku pisaniu predyspozycje.
Sam czuje dziwny ciąg, żeby rano usiąść i zacząć pisać - cokolwiek, ale czas goni i chwilowo nie mam kiedy tego zrobić.

Mam parę pytań.
Długo już sobie pisujesz?
Od zawsze Cię do tego ciągnęło?
Co mówiły polonistki na Twoje wypracowania w szkole? ;) 
Chciałbyś iść w tym kierunku finansowo?

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Messer Dzięki wielkie za to, że zechciałeś poświęcić swój czas i odnieść się do mojego tekstu. ;)

W dniu 18.01.2018 o 21:06, Messer napisał:

Nie lubię takich fragmentów, zawsze mnie drażnią, i przy tym czuję że autor chciał uzupełnić coś, na co nie miał lepszego pomysłu. Taka zapchajdziura. Powinieneś może zrobić coś w stylu: ślady czegoś tam -> nocnej libacji, miejsca snu jakiegoś pana od którego odeszła żona i przy okazji chapnęła mu wszystko co miał.. I skonstatować to mądrym: dzień jak codzień. Trochę żartuję tutaj, a trochę nie.

Rzeczywiście pewne fragmenty są zbędne i nie wnoszą nic nowego do historii. Z tym się zgodzę i stwierdzam, że muszę nad tym popracować. Może podejść bardziej na chłodno do tekstu.

W dniu 18.01.2018 o 21:06, Messer napisał:

Sam czuje dziwny ciąg, żeby rano usiąść i zacząć pisać - cokolwiek, ale czas goni i chwilowo nie mam kiedy tego zrobić.


Mam parę pytań.
Długo już sobie pisujesz?
Od zawsze Cię do tego ciągnęło?
Co mówiły polonistki na Twoje wypracowania w szkole? ;) 
Chciałbyś iść w tym kierunku finansowo?

To właśnie był pretekst do napisania opowiadania. Usiadłem i zacząłem stukać w klawiaturę. Krótki zarys/ konspekt historii i jazda z tematem :D

 

1.Jest to moje pierwsze opowiadanie (ukończone, bo przeważnie zaczynałem i nie kończyłem). Wcześniej pisałem wiersze, teksty hip - hopowe, nawet artykuły naukowe. :D

2.Gdzieś tam w środku mam chęć na to, żeby pisać. Od zawsze ciągnęło mnie do krótkich form literackich. Marzy mi się jednak napisanie książki. Czuję, że potrzebna jest mi praktyka
i samozaparcie.

3.Powiem Ci, że nie pamiętam co mówiły. Nie słuchałem ich za uważnie ;p Z języka polskiego zawsze byłem dobry w interpretacji wierszy. Szczególnie ciągnęło mnie do okresu romantyzmu. W takim klimacie pisałem też swoje pierwsze wiersze.

4. Wizja wydania swojej książki jest dla mnie bardzo przyjemna. Od dawna marze, żeby wydać coś swojego. Do tej pory opublikowałem dwa artykuły naukowe (z czego za jeden nawet ktoś chciał mi zapłacić:D). Gdyby kiedyś udało mi się żyć z pisania, byłbym zadowolony. ;D

 

Jeszcze raz dzięki za czas i opinię!

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.