Skocz do zawartości

Wampir z przedszkola


Rekomendowane odpowiedzi

Bracia,

naszedł czas, żebym podzielił się swoją historią. Będzie to moja spowiedź przed wami. Myślę, że przyniesie mi to ostateczne oczyszczenie, bo mimo że jej koniec nastąpił pół roku temu i zdążyłem pozbyć się większości negatywnych emocji, coś we mnie jeszcze zostało. Do rzeczy.

Rok temu pracowałem w przedszkolu, byłem asystentem dziecka z niepełnosprawnością. Wydawało mi się, że jest to na tym etapie życia praca marzeń. Wszystko układało się wzorcowo, koleżanki z pracy miłe, pomocne. Obdarzono mnie szacunkiem i zaufaniem, chociaż byłem tam najmłodszy (wszystkie panie po 40). Pierwszy miesiąc nie było chłopca w placówce, więc chodziłem do innej grupy (w przedszkolu są grupy dla dzieci od 3 roku życia do 6). Po miesiącu, gdy dziecko wróciło, trafiłem do właściwej grupy (tej, do której byłem w pierwotnym zamierzeniu zatrudniony). Tu drodzy Panowie zaczyna się moja historia.

Osoba, z którą przyszło mi pracować, moim zdaniem pełna lęków, nerwic i nienawiści kierowanej w stronę samczej części społeczeństwa, odnalazła idealną ofiarę. Wiecie Panowie dobrze, że panie mają swoje specjalne metody niszczenia człowieka. Ja kulturalny, miły, przyjazny (teraz wiem, że cipowaty) a tu osoba, która się nie pierd*li. Nie wchodząc w szczegóły, Pani ta robiła mi wiele świństw w pracy. Przenosiła moje dodatkowe zajęcia, gdy jej pasowało (musiałem osobiście tłumaczyć się rodzicom, dlaczego nie było zajęć), na każdym kroku pokazywała mi, że jestem gówno warty, pomawiała mnie wśród innych koleżanek, mówiła o mnie bzdury do dyrekcji. Może i byłoby to
do zniesienia, gdybym nie musiał przebywać z nią w sali po kilka godzin dziennie. Sytuacja stawała się coraz bardziej napięta. Ta osoba zaczęła już w pewnym momencie krzyczeć na mnie z byle powodu. Ja reagowałem spokojnie, chociaż ze stresu łamał mi się głos. Gdy ona to widziała, to jeszcze mocniej atakowała. Były momenty, że nie jadłem po kilka dni, nie mogłem spać w nocy. Rozmowy z dyrekcją nic nie pomogły. Problem zamieciono, choć każdy wiedział co się dzieje. Potem okazało się, że ja jestem tym złym. Co ciekawe wszystkie inne Pani nauczycielki stały za mną murem, nikt nic oficjalnie mi nie powiedział tylko między słowami, dochodziły do mnie również głosy, że z tą osobą nikt już nie chce pracować, i że mi współczują. W Maju wypowiedziałem umowę, bo miałem dość. Dyrekcja zaproponowała mi, żebym się zastanowił, bo w tym momencie robiłem staż nauczycielski
i szkoda było go przerwać. Powód tej propozycji był jasny. Mimo że przez tą panią miałem złą opinię w oczach dyrekcji, to gdybym odszedł, musiałyby do tego chłopca znaleźć kogoś na już. Wolały więc żebym został. Mi zależało na stażu i postanowiłem, że skoro tyle wytrzymałem to i pociągnę jeszcze
do czerwca.

Na koniec roku szkolnego dowiedziałem się, że opinia o mojej pracy jest negatywna (potrzebowałem opinię do drugiej roboty). Ok, przyjąłbym to do wiadomości tylko wiecie co? Przez cały rok nie było na mnie ani jednej skargi, moja praca oceniana była wysoko, staż zaliczyłem na ocenę bardzo dobrą. Miałem oficjalne wizyty dyrekcji na zajęciach i moje zajęcia, praca z dziećmi była oceniana wysoko. Więc głowię się, czemu na koniec dyrektorki zmieniły zdanie?!

W międzyczasie rozstałem się z dziewczyną (5 lat związku), z czego ostatnie 3 miesiące (czerwiec – sierpień) mieszkaliśmy razem (kwestia umowy i braku pieniędzy na wyprowadzkę). Ona też mi dała do wiwatu (bolca sprowadzała na mieszkanie jak mnie nie było)… Po tym czasie (wrzesień) wróciłem do rodzinnego miasta, żeby ochłonąć. Zajęło mi to trochę czasu. Obecnie czuję się na tyle dobrze,
że szukam zatrudnienia. Mam jednak mega lęk, że jeśli znowu ktoś zacznie mnie tak traktować w pracy to pierdolne to i zostanę bez roboty. Mam w sobie jakieś przeczucie, że nie pozwolę sobie już na takie traktowanie i zareaguję bardzo emocjonalnie. Nawet na najmniejszą zaczepką.

Wybaczcie, jeśli w mojej wypowiedzi jest dużo chaosu. Piszę to pod wpływem emocji, chociaż wydaje mi się, ze większość rzeczy przepracowałem. Dużo tak naprawdę pomogły mi audycje Marka. Odnalazłem w nich opowieść o człowieku, który się nie poddaje, jest świadomy tego, co się wokół niego dzieje i reaguje. Powiem szczerze, że nie wiem czego oczekuję od Was Bracia. Opierdolu, rady, wsparcia?

Dzięki

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyobraź sobie że są dwa państwa.

Jedno silne a drugie słabe, silne państwo atakuje i niszczy słabe. 

Ktòre państwo było winne ?

Silne czy może słabe?

Już bardzo dawno temu ktoś mądry powiedział że winne było państwo słabe, swoją słabością i jej okazywaniem sprowokowało atak....

 

Wygląda na to że dopiero wchodzisz na rynek pracy, trafiłeś na starą lisicę? ktòra być może się boi "świeżej krwi" w sensie osoby ktòra dopiero skończyła szkołę i prawdopodobnie ma lepsze wykształcenie i potencjał (choć sam sobie z tego nie zdajesz sprawy) i bezwzględnie zostałeś przez nią spacyfikowany.

Mam dziwne wrażenie że gdybyś był kompletnym matołem w tym co robisz, byłbyś ulubieńcem starej lisicy ?.

 

Kilka razy coś takiego widziałem, sam nawet coś takiego przeszłem będąc młodym "kotem" ktòry dopiero skończył szkołę i wszedł na rynek pracy.

 

Była to jedna z najcenniejszych lekcji od życia, choć kiedy się to działo ... miałem inne zdanie?.

 

Teraz mając wiele lat doświadzczenia w tym co robię, jestem wpełni świadomym swojego potencjału.

Jestem też bogatszy o jakieś ~30 kg mięcha więcej. Co jest tak samo ważne jak doświadczenie.

Sam się dziwię jakie inne, wręcz poddańcze podejście mają ludzie kiedy dominujesz nad nimi mięchem, nawet starannie ukrytym pod ubraniem ?.

 

Szukaj pracy, nie poddawaj się jestem przekonany że jesteś dobry być może bardzo dobry w tym co robisz, choć z racji małego doświadzczenia zawodowego jeszcze sobie z tego sprawy nie zdajesz.

To dlatego stara lisiczka tak cię potraktowała. Ona poprostu się Ciebie bała. 

Nie zapomnij o rozwoju fizycznym, jest to tak samo ważne jak edukacja.Polecam siłkę i mòj ulubiony boks tajski. Szybki, wymagający i kur**sko brytalny.

 

Kiedy "młody kot" jest tak traktowany jak Ty przez starych wyjadaczy w moim otoczeniu, automatycznie ma on 100% mojej uwagi! 

Znajduję projekt na ktòrym pracuje tylko ze mną, bez "starych liskòw" .

Sam go oceniam i albo się okazuje że młody " jest do dupy, g** o wie i ma dwie lewe ręce" (wersja starych lisów) albo ma łeb na karku, potencjał i szybko pobije "stare lisy" pod moim czujnym i wymagającym okiem .

 

 

 

 

 

  • Like 6
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 21.01.2018 o 07:20, Red_Pill napisał:

Wyobraź sobie że są dwa państwa.

Jedno silne a drugie słabe, silne państwo atakuje i niszczy słabe. 

Ktòre państwo było winne ?

Silne czy może słabe?

Już bardzo dawno temu ktoś mądry powiedział że winne było państwo słabe, swoją słabością i jej okazywaniem sprowokowało atak....

 

Wygląda na to że dopiero wchodzisz na rynek pracy, trafiłeś na starą lisicę? ktòra być może się boi "świeżej krwi" w sensie osoby ktòra dopiero skończyła szkołę i prawdopodobnie ma lepsze wykształcenie i potencjał (choć sam sobie z tego nie zdajesz sprawy) i bezwzględnie zostałeś przez nią spacyfikowany.

Mam dziwne wrażenie że gdybyś był kompletnym matołem w tym co robisz, byłbyś ulubieńcem starej lisicy ?.

Rzeczywiście moja słabość spotęgowała całą sytuację. Miałem wcześniej dwuletnie doświadczenie zawodowe. Wiadomo, że spotykałem różne osoby. Wychodzę z założenia, że nie wszyscy muszą mnie lubić. Jednak takie postępowanie całkowicie zbiło mnie z tropu. Nie wiedziałem jak się zachować. Być może rzeczywiście stanowiłem zagrożenie dla tej osoby, bo posiadam kompetencje i umiejętności, których jej brakuje. Gdyby podciągnąć pod to słabą samoocenę tej osoby, wszystko układa się w logiczną całość. Atak na mnie być może był obroną tej osoby. Przed jej słabościami. Tylko, że nie dawałem poczucia, że czuję się lepszy. Wystarczyło jednak (tak myślę) wykonywać swoją robotę dobrze. Mam takie przekonanie chociażby na podstawie rozmów z innymi osobami, z którymi pracowałem.

 

W dniu 21.01.2018 o 07:20, Red_Pill napisał:

Szukaj pracy, nie poddawaj się jestem przekonany że jesteś dobry być może bardzo dobry w tym co robisz, choć z racji małego doświadzczenia zawodowego jeszcze sobie z tego sprawy nie zdajesz.

To dlatego stara lisiczka tak cię potraktowała. Ona poprostu się Ciebie bała. 

Nie zapomnij o rozwoju fizycznym, jest to tak samo ważne jak edukacja.Polecam siłkę i mòj ulubiony boks tajski. Szybki, wymagający i kur**sko brytalny.

 

Kiedy "młody kot" jest tak traktowany jak Ty przez starych wyjadaczy w moim otoczeniu, automatycznie ma on 100% mojej uwagi! 

Znajduję projekt na ktòrym pracuje tylko ze mną, bez "starych liskòw" .

Sam go oceniam i albo się okazuje że młody " jest do dupy, g** o wie i ma dwie lewe ręce" (wersja starych lisów) albo ma łeb na karku, potencjał i szybko pobije "stare lisy" pod moim czujnym i wymagającym okiem .

Dobrze spotkać taką osobę na swojej drodze ;) Miałem to szczęście w nieszczęściu, że jedna pani wspierała mnie w tym okresie. Dziękuję Ci za te mądre słowa!

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Soczek Podpisuje się pod tym co napisał tutaj @Red_Pill. Baba widziała, że jesteś słaby, pewnie zrobiła jakiś shit test, Ty nie zareagowałeś, to zaczęła sobie pozwalać na jeszcze i jeszcze. Nie szukaj motywu w jej działaniu. Jedno jest pewne i nad tym musisz popracować, a mianowicie nad siłą(nie mówię tu o sile stricte fizycznej) ale siłą mentalną, męskim spokojem. Na pewno zauważyłeś, że są faceci od których bije taka wewnętrzna moc. Moc, której nie wiedząc czemu ludzie pokroju takich mend jak ta z przedszkola się boją. 

 

Następnym razem każdy shit test zbijaj u zalążka, tak mocno, żeby nikomu nie przychodziło do głowy więcej go powtórzyć :) 

 

Trzymaj się stary. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłeś na stażu i babsko drżało o swoją posadę wiec robiła ci krecią robotę żeby nie okazało się że jesteś kompetentny i nadajesz się lub broń boże jesteś niezastąpiony,  masz lepszy kontakt z dziećmi i rodzicami niż ona . Wiec  robiła wszystko by wykazać brak twoich kompetencji, niesłowność, brak solidności i sprowokować twoje agresywne zachowanie. Reszta stała za nią murem bo ręka rękę myje: dziś ona - jutro jedna z nich.

Babska mogły się nie lubić ale były "swoje" znały się, pijały razem "kafke" do fajka i wzajemnie sobie obrabiały dupę przy "ciostku z kremem" -a to cementuje i wymuszą między nimi swego rodzaju lojalność - a ty byłeś spoza ich środowiska więc popierały swoją.

Edytowane przez wojkr
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

49 minut temu, giorgio napisał:

Baba widziała, że jesteś słaby, pewnie zrobiła jakiś shit test, Ty nie zareagowałeś, to zaczęła sobie pozwalać na jeszcze i jeszcze. Nie szukaj motywu w jej działaniu. Jedno jest pewne i nad tym musisz popracować, a mianowicie nad siłą(nie mówię tu o sile stricte fizycznej) ale siłą mentalną, męskim spokojem. Na pewno zauważyłeś, że są faceci od których bije taka wewnętrzna moc.

Dzięki wiedzy z forum zauważyłem, że byłem poddawany shit testom. Nie reagowałem do momentu, kiedy granica została przekroczona. Wtedy jednak okazało się, że nie mam szacunku ani pozycji. Był czas, że próbowałem się z nią jakoś dogadać. Zapewniałem ją, że nie mam złych intencji. To tylko doprowadziło do eskalacji. Teraz zdaję sobie sprawę, że powinienem postawić granicę na początku. Tylko pytanie brzmi, jakby to się skończyło. Czy zrobiłbym staż? Wydaje mi się, że wyleciałbym stamtąd z hukiem. Po czasie myślę, że to cenna lekcja i tej kobiecie nie udało się przeszkodzić w realizacji mojego celu - czyli awansu zawodowego. Cena jaką przyszło mi zapłacić była stosunkowo duża, ale w życiu nie ma nic za darmo.

 

12 minut temu, wojkr napisał:

Byłeś na stażu i babsko drżało o swoją posadę wiec robiła ci krecią robotę żeby nie okazało się że jesteś kompetentny i nadajesz się lub broń boże jesteś niezastąpiony,  masz lepszy kontakt z dziećmi i rodzicami niż ona . Wiec  robiła wszystko by wykazać brak twoich kompetencji, niesłowność, brak solidności i sprowokować twoje agresywne zachowanie. Reszta stała za nią murem bo ręka rękę myje: dziś ona - jutro jedna z nich.

Babska mogły się nie lubić ale były "swoje" znały się, pijały razem "kafke" do fajka i wzajemnie sobie obrabiały dupę przy "ciostku z kremem" -a to cementuje i wymuszą między nimi swego rodzaju lojalność - a ty byłeś spoza ich środowiska więc popierały swoją.

O to, to, to. Mógłbym książkę napisać jak to wygląda. Tutaj kawka a za plecami jazda. Najlepsze jest to, że mało kto tą osobę lubił i szanował, ale ciągle utrzymywał się status quo. Ja tam przyszedłem z nieco innej bajki. Byłem jedyną osobą w placówce, która posiadała takie kompetencje. Chyba z automatu wszedłem w ramy tego ,,obcego''. Tylko, że to kwestia charakteru, podejścia do ludzi, bo z innymi nie miałem problemów. Chociaż kto wie, co krążyło poza moją świadomością. Z nikim nie jadłem ciastka z kremem :D

Edytowane przez Soczek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś pracowałem w DPS-ie .... schemat był podobny, była klika i wszyscy uprawiali wzajemną adoracje i mieli brązowe nosy od włażenia sobie w dupę.... a za plecami sobie obrabiali, każdy każdemu o każdym.

Najgorsze co mogło być to uznanie przełożonego za dobrze wykonana pracę czy własną inicjatywę i strach w oczach "starej gwardii" 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.