Skocz do zawartości

Dysonans w nazwie działu :)


Rekomendowane odpowiedzi

Taki lekki offtop.

A więc nazwa forum to 'Bracia Samcy'. Można więc się doszukać idei, że wszyscy chłopcy, faceci a później mężczyźni (bo nie każdy wyrasta na meżczyznę, większość zatrzymuje się na przejściowym etapie faceta - ale to już inny temat) - to bracia. Jedność myśli, jedność idei, jedność wyznawanych poglądów - czyli płaszczyzna duchowego, intelektualnego i filozoficznego porozumienia. Tym bardziej że wszyscy borykamy się z podobnymi wyzwaniami, szczególnie ze strony naszych partnerek.

Do czego piję. Skoro 'zaliczanie mężatek' to jak nic zaliczana musi posiadać męża, a ten jest samcem. Ergo - naszym bratem w duchu męskiej wspólnoty doświadczeń. Zaliczając jego żonę, napiszmy to szczerze, wyrządzamy mu krzywdę. Przerażającą krzywdę, z której może się już nie podnieść lub zwalczenie traumy zajmie mu długie lata. Więc jeżeli czynimy to świadomie, wiedząc że kobieta ma męża to jest to z naszej strony, napiszmy szczerze - mentalne skurwysyństwo. Mam swoje lata i wiem, że dla niektórych 'facecików' zamaczenie ogóra jest totalną kwintesencją ich istnienia, crem de la creme egzystencji i nic poz tym się nie liczy, ale to wybaczcie za określenie - egzystencja na poziomie szympansa a nawet oczlika-rozwielitki. Seks jest ważny, ale robienie z niego centrum życia i podporzadkowania mu całej swojej aktywności - to już przesada.

Zła karma, oj zła.

Ktoś gdzieś napisał, że przelatując czyjąś żonę robi mężowi przysługę - żeby niby przejrzał na oczy. Drogą analogii mogę napisać, że gdy ukradnę komuś samochód to wyświadczam mu podobną 'przysługę' - nie będzie musiał tracić pieniędzy na jego tankowanie, naprawy etc. No, niezła mi przysługa ...

Więc Panowie, albo pewnego rodzaju poczucie wspólnoty płciowej wynikającej z jedności przeżyć i doświadczeń albo robienie sobie nawzajem skurwysyństw. Bo jedno, jak bum-cyk-cyk, wyklucza drugie. To domeną kobiet wydaje się być podkładanie świń przyjaciółkom, w tym odbijanie sobie partnerów, ale to wynika z tego że wśród kobiet nie ma prawdziwie pojmowanej przyjaźni - jest grupa wspierająca sie we zwajemnych interesach, w której panuje kruche zawieszenie broni. Chcemy upodabniać się w tym zakresie do kobiet? Ja na pewno nie.

 

Kłaniam się nisko,

Subiektywny

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kilka ciepłych słów....

 

1. Też mam swoje lata i świata nie naprawisz. Żyj zgodnie z swoim sumieniem, bo to Ty masz być szczęśliwy.

2. Nie nam oceniać długofalowo co komu wyszło na dobre.

3. Gdyby suka nie dała, pies by nie wziął.

4. Ja rozumiem dlaczego mężatki, bo one po prostu są w miarę "bezpieczne", szukają przygód i emocji a nie konia roboczego, więc jeżeli ktoś ma takie same potrzeby.... Jesteśmy dorośli i mamy świadomość konsekwencji.

5. Jeżeli uważasz, że jesteś lepszy bo masz swoje zasady, ok :) I don't care :)

6. Faceci dzielą się na facetów i pizdy.

 

Pozdrawiam

Saint

 

PS. Nie kłaniaj się mi, tylko podaj mi rękę :) Nie jestem Twoim klientem ;)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Była na tym forum dyskusja na ten temat. I trafnie określił to Pikaczu - napisał, że to kobieta zdradza swojego męża a nie jej kochanek. Nie wiadomo co zachodzi między małżonkami w ich domu. Nie wiadomo kim jest i jak ją traktuje jej mąż.

Ja uważam, że nie można wchodzić między małżonków, żeby se zamoczyć (czyli na siłę uwodzić czyjąś żonę). Ale jeśli kobieta sama tego chce? Od wieków tak było, że ludzie skakali na boki. I trzeba to ryzyko wkalkulować w bycie z związku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Była na tym forum dyskusja na ten temat. I trafnie określił to Pikaczu - napisał, że to kobieta zdradza swojego męża a nie jej kochanek. Nie wiadomo co zachodzi między małżonkami w ich domu. Nie wiadomo kim jest i jak ją traktuje jej mąż.

Ja uważam, że nie można wchodzić między małżonków, żeby se zamoczyć (czyli na siłę uwodzić czyjąś żonę). Ale jeśli kobieta sama tego chce? Od wieków tak było, że ludzie skakali na boki. I trzeba to ryzyko wkalkulować w bycie z związku.

 

Wiadomo że to baba decyduje, ale subiektywny napisał o sytuacji kiedy wiemy że baba jest mężatką. Przelecenie takiej jest niedopuszczalne ;-). Jak męża nie kocha to niech się jak człowiek rozwiedzie i niech zaczyna życie z nowym panem, tylko że panie tak nie postępują, bo nie o to w tym chodzi.

 

PS. Prośby by ten dział oraz dział portalu randkowego zdjąć już były ze strony części (raczej po 30-tce) braci samców. Niestety działy jak były tak są ;-) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szkoda czasu na dyskusje - temat byl juz przewalkowany dosyc mocno.

 

Malzenstwo w 95% wypadkow to ZUO (dla mezczyzn) i trzeba ta chora instytucje niszczyc na wszelkie mozliwe sposoby - w tym kontekscie - bzykniecie zonki to wyswiadczenie przyslugi 'jeleniowi'. To ze komus sie to nie podoba bo czuje empatie w stosunku do jelenia - to jego problem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Szkoda czasu na dyskusje - temat byl juz przewalkowany dosyc mocno.

 

Malzenstwo w 95% wypadkow to ZUO (dla mezczyzn) i trzeba ta chora instytucje niszczyc na wszelkie mozliwe sposoby - w tym kontekscie - bzykniecie zonki to wyswiadczenie przyslugi 'jeleniowi'. To ze komus sie to nie podoba bo czuje empatie w stosunku do jelenia - to jego problem.

nie do końca ja bym to tak określił. wg mnie małżeństwo dla młodego to nieszczęście a dla starego wygoda, a następnie niech każdy zdecyduje czy czuje się stary czy młody to mu wyjdzie czy się żenić czy nie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Nie do końca tak, że jak suka nie da, pies nie weźmie. Nie jest jedynie tak, że to kobiety manipulują, ale faceci też mają swoje sztuczki. Nie mówcie, że nie. Jest coś w tym, że często kobieta nie zwraca na Ciebie uwagi, ale wystarczy, że się przy niej chwilę pokręcisz i zacznie o Tobie myśleć, to już pozamiatane. Dlatego odpuszczam poruszany tu temat - nie dalej jak pół roku temu żona kumpla się do mnie przyczepiła na imprezie i chcicę miała konkretną. U mnie na początku wiadomo - przecież nie mogę pokazać, że jestem miękka faja (efekt męskiego ego + alkoholu = najgorsza mieszanka), ale jakoś po chwili zdrowy rozsądek wrócił i temat uciąłem. Później na trzeźwo tylko zadzwoniłem, wyjaśniłem kwestię i po sprawie. Bzykanie mężatek jest wg mnie nieetyczne. Fakt, jak to wspomniał ktoś wyżej, nie wiemy jak laska ma w domu z mężem, ale skąd wiemy, czy w danym momencie nas nie manipuluje, a mężulek w tym momencie zajmuje się w domu dwójką dzieci. Jeżeli mamy uczyć baby, jak wygląda świat, to czasem trzeba takiej powiedzieć, żeby lepiej wróciła do chaty i robiła co do niej należy, a gwarantuję, że będzie miała do nas szacunek większy niż gdybyśmy ją przelecieli na jej zawołanie. PS Na świecie jest tyle kobiet, że co jakiś czas można odpuścić. Nie ta to inna :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No właśnie ja też jestem zdania, że przelecenie komuś kobiety jest przysługą i posługując się jedynie logicznym myśleniem najlepszym wyjściem (dla "jelenia", myśląc długoterminowo) byłoby przeruchanie komuś kobiety, tak żeby "jeleń" się o tym dowiedział. Mieszanka wybuchowa, ale chyba nic lepiej by nie rozpieprzyło w mak matrixa "beta-providera" niż taka terapia szokowa. Oczywiście przy założeniu, że nie trzeba by było spędzać z tymi osobami ani chwili w przyszłości.

 

W sytuacji jak samica kumpla się przymila to w sumie (zakładając że nie mamy na niego całkowicie wyjebane) fakt, lepiej sytuację załagodzić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...
Gość Pan Kleks

Im bardziej poznaje ludzi ( ogolnie i niektorych z tego forum), tym bardziej kocham zwierzeta ( psy w szczegolnosci) :P .

 

Chce sie zmierzyc z jednym tematem i rzucic rekawice wszystkim ktorzy mysla w ten sposob - i tu cytuje:

 

"przelecenie komuś kobiety jest przysługą i posługując się jedynie logicznym myśleniem najlepszym wyjściem dla "jelenia", myśląc długoterminowo"

 

No to jedziemy z koksem:

 

1. Facet, ktory swiadomie bierze sie za cudze zony pakuje sie w bagno i na pewno sie pobrudzi. Na miejscu takiego szczerze bym sie zastanowil, co go do tego sklania. Moze sam potrzebuje "przebudzenia" zeby nie spieprzyc sobie zycia.

2. Dobra alternatywa dla zdrady to jest HONOROWE wyjscie z malzenstwa a potem rob co chcesz. Nie uklada sie - trudno. Trzeba sie kulturalnie rozstac i tyle. Lapanie za dwie galezie to tchorzostwo podszyte klamstwami.

3. Niektore malzenstwa da sie uratowac poprzez pomoc a nie destrukcje. Idac w mysl zasady jak cos jest slabe to mozna to wzmocnic lub zlamac. Nie sadze zeby zlamanie bylo dobrym wyjsciem. Jak juz sie polamalo to jest za późno.

4. Zdrada to wylaczna odpowiedzialnosc zdradzajacego. Jak w zwiazku sa problemy to jest opowiedzialnosc obojga. Natomiast zdrada juz nie.

5. Osoby ktore mowia na zdradzonych w stylu "jelen" czy "glupia" maja problem ze zrozumieniem faktu z p. 4. Jest to super plytkie podejscie podszyte pogarda = mowiacy ma problem.

 

Dla mnie facet ktory pomaga zdradzic staje sie poniekad wrogiem czlowieczenstwa i siebie samego.

 

Napisalem ten post nie po to zeby pogardzac wiadoma grupa samcow. Pisze w celu przekonania ich do czegos w co gleboko wierze ze jest dobre dla wszystkich.

 

Pozdrawiam,

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Niekoniecznie. Są ludzie, którzy ze swoimi czynami nie wiążą zaangażowania emocjonalnego. Od przeleciał i tyle, było fajnie. Teraz szuka kolejnej do przelecenia.

2. Pełna zgoda. Trzymanie się dwóch gałęzi do rzecz oczywista dla kobiet (koła zapasowe, zabezpieczenie na wszelki wypadek jak nie wyjdzie z jedna, to wyjdzie z drugą).

    Poczytaj historie pisane przez forumowiczów - pełno tu dwóch gałęzi, mnie samego to doświadczyło za młodych lat. Panna najpierw była z kimś i kręciła ze mną (na

    dwa fronty), wybrała mnie, po kilku latach była ze mną i jednocześnie kręciła z nowym (na dwa fronty) a upewniwszy się co do nowego, mi podziękowała. Tak działają.

3.Nie mam zdania.

4.I tak, i nie. Ten zdradzony/ta zdradzona poniekąd przyczyniła się do zdrady - nawet nieświadomie i w dobrej wierze. Pomijam cudzołożników - kompulsywnych 

   seksoholików. Odpowienio działając (kij i marchewka, cukierek i kijek na tyłek) można zminimalizować prawdopodobieństwo zdrady. Wykluczyć - nie. Wyłącznie

   zminimalizować.

5.Owszem. Ale część ludzi egzystuje na takim sobie poziomie rozwoju. Dla nich 'heheheheh', 'heheheheheh hyhyhyhyhy' - ale debil, ale ćwok, ale jeleń, ale frajer - to    

   taka uproszczona projekcja ich prostego wnętrza w opisie rzeczywistości. Nie wymagaj. Edukuj. A tych co się nie da edukować - traktuj jak na to zasługują: jak mięso 

   armatnie i drony robocze. To ważne funkcje społeczne choć znajdują się najniżej w piramidzie społecznej.

 

S.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Im bardziej poznaje ludzi ( ogólnie i niektórych z tego forum), tym bardziej kocham zwierzęta ( psy w szczególności) .

 

Ludzie to są zwierzęta... Trochę bardziej inteligentne od innych, lubiące otaczać się przedmiotami, ale dalej zwierzęta. Co więcej każde zwierze ma swój wachlarz zachowań przy czym w warunkach naturalnych jest on przeważnie ograniczony i jednakowy. U ludzi jest szerszy wachlarz zachowań i jest on wprogramowany różnie u różnych ludzi. Przykładowo u bardziej pierwotnych ludzi - w jednej wiosce obowiązywały związki 1:1 i nie było możliwości zdrady, w drugiej wiosce z innej części świata każdy się pieprzył z każdym. Dzisiaj jest to wymieszane i te wewnętrzne wzorce są pomieszane. Nie mniej jednak to nie zdrowy rozsądek o tym decyduje, a to jak to się w nas zakodowało. Jeśli partnerka ma zakodowane możliwość pieprzenia wielu samców, to przy odpowiednim bodźcu ze środowiska pójdzie za tym instynktem (czy też kotwicą) bo tak już ma. Jeśli natomiast ma zakodowane, że jeden partner na całe życie i w dodatku jest w miarę mądra i nie ma nic co jej w baniaku zamiesza, to będzie trzymać się jednego partnera. "Zwierzęta" kochasz bo wiesz jakich programów się po nich spodziewać i wiesz, że są trwałe. U ludzi to często niewiadoma i jest to pomieszane. A zasady ustalane werbalnie np. "ślubuję Ci swoją cipkę aż do śmierci" w porównaniu do tych wewnętrznych wgranych w dzieciństwie są po prostu ewolucyjnie słabe, w większości za słabe. Ja przeżywałem wiele frustracji, nie tylko jeśli chodzi o związki, ale w ogóle miałem wkurwienie na irracjonalność ludzi... ale w końcu dotarło do mnie, że do zwierząt nie można mieć pretensji, w każdym razie nic to nie da. Choćbym nie wiem jak mocno tupał nóżką, świata zewnętrznego nie zmienię. Mogę jedynie wybrać wariant, który mi odpowiada i o to dbać, choć i tak nie będę miał gwarancji... Z taką świadomością żyje mi się łatwiej. Spodobało mi się to co napisałeś w sąsiednim wątku - chodzi o zajęcie się sobą. Na to mamy jakiś wpływ, na wszystko inne pośredni i niepewny.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A mnie się nie chce Tobie odpisywać, bo masz "gorącą głowę i nerwowe paluszki" :) Ostygniesz, poczytasz... podyskutujemy ;)

 

 

Pyta mały słoń ojca:

- Tato, po co nam taka długa trąba?

- Dorośniesz..... zrozumiesz...... :D

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Pan Kleks

A potem sie zalicie ze nie ma normalnych kobiet. Jak ja chcialem wychowac corke w rodzinie na wartosciowego czlowieka i ktos mi to popsul to bedziecie taka osobe usprawiedliwiac. Ja pier....

Ten kto usprawiedliwia zdrade powinien miec zakaz narzekania ze go kobieta zle potraktowala.

 

Ps. Mam goraca glowe bo ktos mi zmarnowal 10 lat zycia. A dwoje dzieci nie bedzie mialo rodziny. Trudno, stalo sie, trzeba odpuscic zeby zyc dalej. Reset.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kleks? Cóż za niedopatrzenie z Twojej strony! Wybacz, ale muszę zwrócić Ci uwagę, taką drobną korektę redakcyjną. Napisałeś bowiem, przypuszczam

że przez zwykłe roztargnienie, zdanie:

 

Mam goraca glowe bo ktos mi zmarnowal 10 lat zycia

 

Pozwól, że Ci je nieco przemodeluję. Powinno brzmieć tak:

 

Przez ostatnie dziesięć lat życia nabyłem bezcenne doświadczenia, zarówno pozytywne jak negatywne, które dzięki własnemu zmysłowi obserwacji, wolnej woli i analitycznemu umysłowi wykorzystam celem wprowadzenia istotnych zmian. Zmiany te, dotyczące zarówno mnie jak i mojego podejścia do osób trzecich, w istotny sposób wpłyną na nową jakość życia, które zamierzam toczyć. Za wszystkie doświadczenia jestem wdzięczy losowi, bowiem wzbogacają moją osobowość i staje się, dzięki nim, mądrzejszym życiowo człowiekiem. Zamierzam wyciagnąć słuszne wnioski, dokonać niezbędnych zmian w swoim zachowaniu i oczekiwaniach oraz otworzyć nową kartę życia. Mam wiele, wiele czasu przede mną i wiem, że nauka ta zostanie przeze mnie odpowienio spożytkowana. Ku dobru własnemu i bliskich, którzy będą mnie otaczać.

 

Ja wiem, że to trochę dłuższe jest ale jakoś da się wkleić, nieprawdaż ?

 

S.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

A potem sie zalicie ze nie ma normalnych kobiet. Jak ja chcialem wychowac corke w rodzinie na wartosciowego czlowieka i ktos mi to popsul to bedziecie taka osobe usprawiedliwiac. Ja pier....

Ten kto usprawiedliwia zdrade powinien miec zakaz narzekania ze go kobieta zle potraktowala.

 

Ps. Mam goraca glowe bo ktos mi zmarnowal 10 lat zycia. A dwoje dzieci nie bedzie mialo rodziny. Trudno, stalo sie, trzeba odpuscic zeby zyc dalej. Reset.

 

Jeleniem byles i dlatego zmarnowales 10 lat zycia. Jak widac takim jak Ty mozna walic mlotkiem w glowe a nic nie dociera!

 

Ciekawe czy skusisz sie i zostaniesz jeleniem ponownie???

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

Nie zła rozkminka,  jednej strony "bracia" samcy, a z drugiej chęć zamoczenia w partnerce "brata", he he.

 

Najgorszym typem samca jest taki co "słodzi i słodzi" robi podchody przez długi okres czasu bo taki założył sobie cel , aż mu taka ulegnie będąc pod wpływem chwilowych nieporozumień z mężem. Taki facet jest taką samą hieną jak te kobiety które wychodzą za mąż z powodów czysto materialnych. Jest to szczególnie widoczne w pracy ponieważ oboje sa skazani na kontakt ze sobą, który znacząco takiemu hieno-facetowi sprzyja.

 

Nie mam nic do samców którym cudze baby same włażą lub nie opierają się gdy je podrywać. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najgorszym typem samca jest taki co "słodzi i słodzi" robi podchody przez długi okres czasu bo taki założył sobie cel , aż mu taka ulegnie będąc pod wpływem chwilowych nieporozumień z mężem. Taki facet jest taką samą hieną jak te kobiety które wychodzą za mąż z powodów czysto materialnych. Jest to szczególnie widoczne w pracy ponieważ oboje sa skazani na kontakt ze sobą, który znacząco takiemu hieno-facetowi sprzyja.

 

Wiesz BJ, sam założyłem ten wątek. Było to parę miesięcy temu. Obecnie przyznaję, że częściowo rozumiem argumenty tych, którzy nie widzą problemu z zaliczaniem mężatek by potrząsnąć ich mężem. Bo jak sam zauważyłeś - babiarz-hiena czatuje i łasi się - aż się 'pożywi' na mężatce korzystając z jej słabości. A wiesz czym się żywią hieny? Padliną.

I taką właśnie 'padliną' jest mężatka, która 'w chwili słabości ulega'. Bo te chwile słabości kobieta może sobie dowolnie wmówić i zracjonalizować, ot po prostu jako mąż 'już się nią nie interesujesz jak dawniej itd'. Czyli na dobrą sprawę, powód do 'ulegnięcia' zawsze się znajdzie, bylejaki i wyimaginowany :/ Dla zdradzonego męża taki postępek, jak się o tym dowie, może być DETONATOREM do pozbycia się ze swojego życia takiej padliny, raz i definitywnie. Bo hieniarz-nagabywacz może się łasić i łasić - ale jak nie dostanie zielonego światła do kobiety-padliny to kichę ugra.

 

Klucz do sypialni jest zawsze w rękach kobiety. I to ona decyduje przed kim ją otworzy.

 

S.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Zwracam sie do Panow, ktorzy tak bronia meskiej solidarnosci i pietnuja wszelkie mumery z mezatkami. Nie przesadzajmy! Czlowiek nie jest istota monogamiczna i natury sie nie oszuka. Oczywiscie we wszystkim sa granice. Ja np. nie wyobrazam sobie zeby puknac partnerke mojego kumpla, albo chociaz znajomego kolesia. Nawet jesli go tylko znam chwile. No ale jesli go nie znam to naprawde jakis wielkich skrupulow bym nie mial (i nigdy nie mialem)

 

A zeby nie byc goloslownym, to dodam jeszcze, ze kilka ladnych lat temu facetowi ktory puknal wtedy moja zone postawil bym najlepszego whiskacza !  Spytacie dlaczego??

 

Odpowiem... bylem w toksycznym zwiazku malzenskim z typowym wampirem/pasozytem. Ciagnela kase ile wlezie za ktore kupowala sobie rozliczne kursy, studia. Znikala z domu na cale dnie a ja zajmowalem sie domem, dzieckiem i jeszcze na wszystko zarabialem! Myslicie ze byla wdzieczna? Oczywiscie ze nie! Wiecznie zafoszona, a kiedy tylko wspominalem ze  modlaby cokolwiek zrobic w domu (bo ja juz nie wyrabiam) to foszyla sie jeszcze bardziej i opowiadala jaki to ja jestem knur, podcinam jej skrzydla i chce zrobic z niej kure domowa!

 

I wtedy trafil sie ON.... tez golodupiec-fantasta, zyjacy mzonkami i wiecznie "samodoskonalacy" sie gosc. Musiala w nim wyczuc "bratnia dusze" bo...sama zaproponowala rozwod!

 

Sam, kierowany glupim poczuciem obowiazku nigdy bym sie na to nie zdecydowal (bo dobro syna, bo przysiegalem, bo jestem odpowiedzialnym mezczyzna a nie gnojkiem itp).

W tym momencie facet ktory bzykna moja zone jest moim wybawca! Czuje do niego wielka wdziecznosc :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.