Skocz do zawartości

Stały i odwieczny temat - częstotliwość stosunków przed i po ślubie (zamieszkaniu razem).


Subiektywny

Rekomendowane odpowiedzi

Czasami dyskutujemy przy butelce w gronie przyjaciół i znajomych o sprawach damsko-męskich. Jednym z odwieczych tematów poruszanych prawie przez wszystkich meżczyzn jest podejście ich partnerek do seksu. Na początku - ile dusza zapragnie, tu, tam i owam. W domu, samochodzie, na łące, w lesie oparta o drzewo, w windzie czy w wersji 'ala bezdomy' na klatce w bloku. Do czasu oczywiście. Po małżeństwie lub wspólnym, dłuższym zamieszkaniu jako para - intensywny seks się kończy. Zaczynają się krótsze, dłuższe czy nawet wyjątkowo przeciągające się posuchy. Bo głowa, bo zmęczona, by myśli cały czas o ... (tu wstaw dowolą rzecz), bo nie dziś, bo nie w nastroju itd - wyliczankę można właściwie wydłużyć w nieskończoność. Ergo - powód jest dowolny i zawsze się znajdzie. Dotyczy to zarówno partnerek, nazwijmy je 'prostszych' jak i bardziej 'ą,ę'. Czy to sprzątaczka, fryzjerka, gospodyni domowa czy artystka, lekarka czy biznes woman - objawia się to w równym stopniu, więc nie jest zależne od wykształcenia, zajęcia, światopoglądu czy spektrum zainteresowań.

 

Jestem ciekaw Waszych metod na radzenie sobie z tym, nie ukrywajmy, problemem. Metod sprawdzonych w życiu, przetestowanych, o wysokim prawdopodobieństwie powodzenia. Mnie również problem ten dotyczył i od czasu do czasu dotyczy. I nie ważne czy partnerka miała na imię Magda, Ewelina, Emila, Agnieszka czy Mariola. Delikatne sugestie, lekko mocniejsze sugestie, podjęcie prób rozmów (równie delikatnych, żeby 'broń boże nie urazić') nigdy nie przynosiły długofalowego skutku. A być w pozycji wiernego oczekiwania, aż coś raczy z pańskiej łaski 'skapnąć' to wstyd, upokorzenie, robienie z siebie pośmiewiska i popychadła - prostu prosta droga do szeroko rozumianego zjazdu w dół i ustawienie się w kiepskiej pozycji.

 

Pozdrawiam, S.

 

PS. Coraz częściej myślę, że bez zdecydowanej przewagi ekonomiczno-bytowej (wysokość zarobków, twoje własne lokum gdzie mieszkacie, brak zobowiązań małżeńskich' oraz wywierania przynajmniej domyślnej presji strachu 'nie chce ci się - zaraz cię wymienię na nowy MŁODSZY (he!) i chętny model' - nie da rady. Znaczy się - do układów a'la zwierzęco-jaskiniowych.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znajomy powiedział mi przy wódce, że odkąd małżonka zaszła w ciąże, to z seksu nici. Jego dziecko ma ponad półroku. Czyli jest około półtoraroku bez seksu. Żona nie uważa tego za żaden problem.

Jest Dzidia, więc cel pani został osiągnięty. Samiec zrobił swoje,teraz niech dalej robi na rodzinę. A oczekiwanie seksu jest takie niepoważne. Przecież myśli pani zaprzątnięte są wielomami problemami.

 

Uważam, że brak seksu jest zaprzeczeniem sensu małżeństwa. Coś w podobie do zdrady (faceci żenią się z myślą o łatwo dostępnym bzykanku - a tu po ślubie lub dziecku, pani odcina ich od tej przyjemności).

Im dłużej żyję,tym bardziej uważam, że nie ma co się bawić w taki celibat tylko szukać okazji na boku i bzykać co się rusza i na drzewo nie ucieka. Bo żadne rozmowy nie pomogą. A kiedyś potępiałem tych którzy zdradzali dziewczyny. Z perspektywy lat widzę, że oni mieli rację.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Subiektywny, to bardzo ciekawy post. 

Samemu napisałeś, że ta 'przypadłość' nie jest związana z czynnikami na które ludzie sami mają wpływ - wykształcenie, zawód, czy pośrednio - miejsce urodzenia (które jest również wybierane, ale przez rodziców).

Zatem jest to coś co jest nierozerwalnie związane z ciałem. Jedyne co mi przychodzi na myśl to uwarunkowanie biologiczne. A żeby sobie z tym poradzić od naszej strony, to trzeba zastosować biologiczne metody - czyli niestety wymiana na lepszy model.
W końcu rozpatrując sprawę z dystansu, to nie żyjemy wcale w tak odległych czasach od epoki jaskiniowej. Raptem jakieś 30-40 tyś lat. Co to jest, dla rozwoju gatunku? Ja bym się wcale tak nie przejmował jakie to podejście zwierzęco-jaskiniowe jest 'złe'. Bo nie jest. To kultura (czyli coś absolutnie wtórnego) tak nam nakładła do jaskiniowych łbów, a my się daliśmy na to nabrać. Kolejny przejaw matrixa.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdyby nie normy kulturowe, ten matrix - to panie bardziej liczyłyby się z facetami. Byłaby prosta piłka i efekt.

A takto w tej rozgrywce przegrywają faceci i ich potrzeby.

W jaskini jakby kobieta nie dała facetowi, to on poszedłby do innej i z tamtą dzielił swoje zasoby oraz zadbał o bezpieczeństwo. O alimentach nie było mowy. Tym bardziej o łożeniu na babę przez 5 lat po rozwodzie.

Z drugiej strony tamte kobiety nie miały depilatorów ;) Tak źle i tak niedobrze ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kobieta działa na dość prostych zasadach. Na horyzoncie pojawia się facet, któremu udało się zdjąć jej majteczki. Zaczyna się okres ostrego jebania. Apetyty panny są nieposkromione. I tu mogą zajść dwa scenariusze. Scenariusz pierwszy:kobieta zachodzi w ciąże - a więc seks jest już zbędny. Scenariusz drugi: po pewnym okresie bolcowania ciąży nie ma. I tu organizm daje jej sygnał "nie ma co tracić sił i środków na seks skoro nie ma z tego dzieci" - popęd znika. Związek trawa na zasadzie przyzwyczajenia ale ognia to tam już nie ma - to ten słynny kryzys po dwóch latach.

 

Opcje są według mnie następujące:

1) nie żenisz, tylko zmieniasz partnerki co jakiś czas.

2) żenisz się i jak zaczyna się szambo rozwód i następna 

3) żenisz się ze świadomością, ze takie jest życie i trzeba to zaakceptować. Tu pojawia się pytanie jak sobie z tym poradzić. Opcji jest troche: masturbacja, prostytutki, kochanki. Najważniejsze to nie ustawiać się w pozycji seksualnego żebraka.. Według mnie ważne jest skoncetrowanie się na sobie i swoich pasjach, tak aby panna miała świadomość, że oprócz jej piczy masz jeszcze inne rzeczy na tej ziemi.

 

A o rozwiązaniu problemu przez rozmowę z kobietą zapomnij. One uwielbiają te teksty a w praktyce nic z tego nie wychodzi. Zresztą dla nich to nie jest żaden problem, więc o czym tu mówić?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czasami dyskutujemy przy butelce w gronie przyjaciół i znajomych o sprawach damsko-męskich. Jednym z odwieczych tematów poruszanych prawie przez wszystkich meżczyzn jest podejście ich partnerek do seksu. Na początku - ile dusza zapragnie, tu, tam i owam. W domu, samochodzie, na łące, w lesie oparta o drzewo, w windzie czy w wersji 'ala bezdomy' na klatce w bloku. Do czasu oczywiście. Po małżeństwie lub wspólnym, dłuższym zamieszkaniu jako para - intensywny seks się kończy. Zaczynają się krótsze, dłuższe czy nawet wyjątkowo przeciągające się posuchy. Bo głowa, bo zmęczona, by myśli cały czas o ... (tu wstaw dowolą rzecz), bo nie dziś, bo nie w nastroju itd - wyliczankę można właściwie wydłużyć w nieskończoność. Ergo - powód jest dowolny i zawsze się znajdzie. Dotyczy to zarówno partnerek, nazwijmy je 'prostszych' jak i bardziej 'ą,ę'. Czy to sprzątaczka, fryzjerka, gospodyni domowa czy artystka, lekarka czy biznes woman - objawia się to w równym stopniu, więc nie jest zależne od wykształcenia, zajęcia, światopoglądu czy spektrum zainteresowań.

 

Jestem ciekaw Waszych metod na radzenie sobie z tym, nie ukrywajmy, problemem. Metod sprawdzonych w życiu, przetestowanych, o wysokim prawdopodobieństwie powodzenia. Mnie również problem ten dotyczył i od czasu do czasu dotyczy. I nie ważne czy partnerka miała na imię Magda, Ewelina, Emila, Agnieszka czy Mariola. Delikatne sugestie, lekko mocniejsze sugestie, podjęcie prób rozmów (równie delikatnych, żeby 'broń boże nie urazić') nigdy nie przynosiły długofalowego skutku. A być w pozycji wiernego oczekiwania, aż coś raczy z pańskiej łaski 'skapnąć' to wstyd, upokorzenie, robienie z siebie pośmiewiska i popychadła - prostu prosta droga do szeroko rozumianego zjazdu w dół i ustawienie się w kiepskiej pozycji.

 

Pozdrawiam, S.

 

PS. Coraz częściej myślę, że bez zdecydowanej przewagi ekonomiczno-bytowej (wysokość zarobków, twoje własne lokum gdzie mieszkacie, brak zobowiązań małżeńskich' oraz wywierania przynajmniej domyślnej presji strachu 'nie chce ci się - zaraz cię wymienię na nowy MŁODSZY (he!) i chętny model' - nie da rady. Znaczy się - do układów a'la zwierzęco-jaskiniowych.

 

Moja metoda (czy raczej nie metoda a przepracowane podejście do seksu / charakter) to nie widzieć w nim wartości, bo szczerze mówiąc, seks sam w sobie wartości nie ma.

Moim zdaniem, jak pani widzi, że nie skręca Cię bo jej nie ruchasz, to sama dostaje "pierdolca" i inicjuje kontakty, a jak to się mówi "pewne rzeczy można tylko dostać" ;-)

Jedna uwaga, to musisz być naprawdę Ty a nie poza - baby mają ściemniaczo-detektor.

Moja była małżonka cuda na kiju wymyślała, by mi się przypodobać w tej kwestii i to niezależnie od tego czy początek, ciąża, urodzone dziecko, itd. Nawet jak ją pożegnałem, to inicjowała kontakty bym wrócił.

W innych, nieformalnych związkach też działało.

 

Sumując, jak baba widzi, że nie ma czym grać, bo ma tylko dupę (a czas działa na jej niekorzyść), to jest albo miła albo daje za wygraną i szuka "prostszego w obsłudze" ;-)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od siebie dodam, że kwestia dotyczy nie tylko seksu ale innych dziedzin w tym takich jak:

 

a) ograniczenie udziału w sprzątaniu domu i utrzymywaniu porządku (bardzo częsty), przerzucenie jak największej części domowych obowiązków na faceta.

b.) coraz rzadsze gotowanie (Misiu, zamów coś sobie lub wrzuć pizzę do piecyka...)

c) zaprzestanie dbania o siebie w domu (przyslowiowe rozklapane kapcie, szlafrok i papiloty na głowie). Oczywiście przy wyjściu na miasto make up i ubranie na 101%.

d) coraz mniejsza wyrozmiałość na hobby partnera (coś co kiedyś pochwalała lub tolerowała teraz staje się solą w oku i powodem do inicjowania spięć/kłótni).

 

S.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Subiektywny, nie jest może to tak że pewne wzorce kobieta wynosi z domu rodzinnego wprost od mamusi? Bo z tego co obserwuje wsztsko jest na ''Jaka matka taka córka'' i wręcz absolutna władza kobiet w związkach. Skoro kobieta ma władze absolutna to po c dawać dupska? Obecny kult kobiety ''anioła'' szczególnie w Polsce gdzie kobiecie nie można prawie nic powiedzieć, zwrócić uwagi że ze zaparkowała bo od razu z mordą do Ciebie... To pokazuje jaki mamy obraz kobiet i jakimi wzorcami nasiąkły.Wczoraj taki Pan (57 lat) po rozwodzie, powiedział ''Ruchaj wszystko co sie rusza i nigdy sie nie żen, mowie Ci to ja doświadczony człowiek po rozwodzie'' ;) Małżeństwo jest jak nałóg, niby narkotyki, papieroski wódeczka fajne ale nikt o konsekwencjach już nie mówi...Aczkolwiek nie mówię że nie chciałbym nikogo poznac, wręcz przeciwnie, ale z moich obserwacji wynika że to ciężki kawałek chleba.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No coś w tym wszystkim jest"Pika nigdy sie nie żeń...i reszta śpiewki"

Z jednej strony kumam bo brak sexu, awantury z dupy, nerwówki, babskie widzimisię


A z drugiej strony radzieccy wraz amerykańskimi naukowcami dowiedli w telaviwie że udany związek ludzi sukcesu to taki gdzie żona sie nie wpierdalała i wspiera chłopa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Czasami dyskutujemy przy butelce w gronie przyjaciół i znajomych o sprawach damsko-męskich. Jednym z odwieczych tematów poruszanych prawie przez wszystkich meżczyzn jest podejście ich partnerek do seksu. Na początku - ile dusza zapragnie, tu, tam i owam. W domu, samochodzie, na łące, w lesie oparta o drzewo, w windzie czy w wersji 'ala bezdomy' na klatce w bloku. Do czasu oczywiście. Po małżeństwie lub wspólnym, dłuższym zamieszkaniu jako para - intensywny seks się kończy. Zaczynają się krótsze, dłuższe czy nawet wyjątkowo przeciągające się posuchy. Bo głowa, bo zmęczona, by myśli cały czas o ... (tu wstaw dowolą rzecz), bo nie dziś, bo nie w nastroju itd - wyliczankę można właściwie wydłużyć w nieskończoność. Ergo - powód jest dowolny i zawsze się znajdzie. Dotyczy to zarówno partnerek, nazwijmy je 'prostszych' jak i bardziej 'ą,ę'. Czy to sprzątaczka, fryzjerka, gospodyni domowa czy artystka, lekarka czy biznes woman - objawia się to w równym stopniu, więc nie jest zależne od wykształcenia, zajęcia, światopoglądu czy spektrum zainteresowań.

 

Jestem ciekaw Waszych metod na radzenie sobie z tym, nie ukrywajmy, problemem. Metod sprawdzonych w życiu, przetestowanych, o wysokim prawdopodobieństwie powodzenia. Mnie również problem ten dotyczył i od czasu do czasu dotyczy. I nie ważne czy partnerka miała na imię Magda, Ewelina, Emila, Agnieszka czy Mariola. Delikatne sugestie, lekko mocniejsze sugestie, podjęcie prób rozmów (równie delikatnych, żeby 'broń boże nie urazić') nigdy nie przynosiły długofalowego skutku. A być w pozycji wiernego oczekiwania, aż coś raczy z pańskiej łaski 'skapnąć' to wstyd, upokorzenie, robienie z siebie pośmiewiska i popychadła - prostu prosta droga do szeroko rozumianego zjazdu w dół i ustawienie się w kiepskiej pozycji.

 

Pozdrawiam, S.

 

PS. Coraz częściej myślę, że bez zdecydowanej przewagi ekonomiczno-bytowej (wysokość zarobków, twoje własne lokum gdzie mieszkacie, brak zobowiązań małżeńskich' oraz wywierania przynajmniej domyślnej presji strachu 'nie chce ci się - zaraz cię wymienię na nowy MŁODSZY (he!) i chętny model' - nie da rady. Znaczy się - do układów a'la zwierzęco-jaskiniowych.

 

Nigdy nie mialem takich problemow - tak jak ktos juz tutaj pisal - dawaliscie soba manipulowac to piczki odebraly Wam takze seks. Ja kazdej panienice jasno komunikowalem ze zwiazek to na moich zasadach - i seks zawsze byl (i nadal jest)....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czemu kobiecy sposób wyboru związków jest nieefektywny?

Odnosząc się do artykułu Rollo "Love Experience" który opisał, że mężczyźni i kobiety są hipergamiczni jestem w stanie temu zaprzeczyć. Rozgraniczmy, że ludzie (i kobiety i mężczyźni) optymalizują, ale tylko kobiety są hipergamiczne (instynktownie szukają zdrowszych genów niż własne, by ludzkość nie wyginęła). Różnicą są progi dopuszczalnej do seksu atrakcyjności które są inne dla obu płci. W czasach równouprawnienia kobiety nie poślubiają mężczyzn którzy są dla nich atrakcyjni seksualnie. Odkąd kobieca seksualność została w pewien sposób wyzwolona tworzy to sytuacje w których większość kobiet uprawia seks z mężczyznami, którymi nie są szczerze zainteresowane. Przeciętny mężczyzna odczuwa satysfakcję uprawiając seks z przeciętną kobietą, ale przeciętna kobieta nie odczuwa tego z przeciętnym mężczyzną.

Miej na uwadzę, że pisząc o atrakcyjności piszę o atrakcyjności seksualnej. Czyli gdy kobieta autentycznie chce uprawiać seks z danym mężczyzną i to samo dotyczy mężczyzn.

Hipergamia oznacza "zainteresowaniem osobą o wyższej wartości seksualnej niż własna" (w skrócie SMV, które będę używał w tym artykule). Jest to cecha wyłącznie kobieca.

Równouprawnienie do którego dążą kobiety jest sprzeczne z naturą. W dawnych czasach kobieta była gorsza od mężczyzny w wielu aspektach. Była tego świadoma, nie protestowała, nie miała kompleksów z tego powodu. Dzięki czemu mogła na mężczyznę patrzeć z fascynacją - i społeczną i seksualną. Dziś gdy kobiety wywalczyły sobie prawa zaczynają wywyższać się nad mężczyzn przez co hipergamia nie pozwala im tych mężczyzn kochać. Hipergamia mówi o tym, że kobieta kocha tylko kogoś kto ma wyższą od niej wartość na rynku seksualnym. Brak idealnych mężczyzn (lepszych niż równych w równouprawnieniu) powoduje to, że kobiety są wiecznie nieszczęśliwe i sfrustrowane, oraz przestają wierzyć w miłość. Te problemy stworzyły sobie same kobiety nie rozumiejąc swojej natury, która każe im być uległą, gorszą i słabszą wobec mężczyzny. Teraz do rzeczy.

Optymalizacja vs Hipergamia

Wszyscy optymalizujemy. Innymi słowy, mężczyźni czy kobiety szukają najlepszego co mogą w życiu dostać, w każdej dziedzinie: seks, szkoła, praca, kariera, małżeństwa, wakacje, dom, kupno samochodu, cokolwiek. W każdym miejscu i czasie, w każdej sytuacji i okoliczności, wszyscy szukamy najlepszego co możemy uzyskać, by później móc to innym zaoferować. Mogą to być pieniądze, sex appeal, zasoby, umiejętności, wiedza, znajomości. Wszyscy, mężczyźni i kobiety optymalizują.

I teraz dochodzi do głosu hipergamia. Wszyscy optymializujemy, ale patrząc na hipergamię skupiamy się na zdobywaniu innych cech, które będą dodawały nam schodków w progu atrakcyjności. Obie płci różnią się atrakcyjnością. Mężczyźni po prostu optymalizują; kobiety optymalizują po to by uzyskać to czego chce ich hipergamiczna natura.

Męskie podejście

Mężczyźni mają dużo szerszy zakres filtrów atrakcyjności niż kobiety. To oznacza mniejsze wymagania by chcieć uprawiać seks. Większość mężczyzn jest zainteresowana większością kobiet. Mężczyzna zawsze będzie zainteresowany kobietą powyżej jego SMV (seksualna wartość rynkowa), na tym samym poziomie SMV, a także troszkę poniżej.

Większość mężczyzn ma próg zainteresowania seksualnego ciut poniżej własnego. Mężczyzna nie będzie uprawiał seksu z kobietą, którą nie jest zainteresowany seksualnie. Nigdy nie zainwestuje w nią, nigdy nie będzie zaangażowany. Jednakże jak pisałem, mężczyzna może być zainteresowany kobietą o niższej wartości seksualnej niż on sam. W praktyce wygląda to tak. Wyjściową będzie SMV +0, czyli gdy kobieta z mężczyzną mają równy poziom wartości seksualnej. Mężczyzna także będzie zainteresowany kobietami SMV +1, +2, +3, ale też -1 i nawet w wielu przypadkach -2. Czyli gdy kobieta jest od niego mniej atrakcyjna.

Próg może być różny od okoliczności. Mężczyzna 9 lub 10 (skala 1/10) będzie miał dużo szerszy zakres zainteresowania seksualnego kobietami. Taki mężczyzna zainteresuje się seksualnie kobietami 10,9,8,7,6, a nawet 5. Mężczyzna 5 (przeciętny) jeśli jest wyposzczony zainteresuje się kobietą 2. Mężczyzna 2 ma już bardzo spłycony zakres, ponieważ będzie mógł uprawiać seks z kobietami 2 i 1. Przypominam, że te kobiety są poniżej jego wartości seksualnej (SMV), ale nie poniżej progu atrakcyjności (po chłopsku: mimo że będzie to kobieta 1 to i tak spodoba mu się na seks, podnieci go).

Weźmy przeciętnego mężczyznę. 5. Bez zająknięcia zainteresuje go kobieta 6 i wyżej. Będzie także zainteresowany odpowiedniczką, czyli SMV 5. W wielu przypadkach zainteresuje sie kobietą 4, czasami też 3. Jego najlepszą relacją będzie relacja z kobietą 4, ponieważ kobieta zrealizuje w nim swoją hipergamiczną naturę zdobywając samca o wyższej wartości seksualnej na rynku. Ponieważ on jest 5, nie będzie mógł utrzymać relacji z kobietą 6 i wyżej na zbyt długi czas. Kobieta 5 także po pewnym czasie związku nie będzie usatysfakcjonowana mężczyzną 5, ponieważ kobiety nie są zainteresowane swoimi odpowiednikami SMV.

Kiedy dochodzi do małżeństwa priorytetem mężczyzny jest to, by był zainteresowany seksualnie kobietą. Mężczyzna nie poślubi kobiety, z którą nie chce uprawiać seksu. Dla mężczyzn seks jest zerojedynkowy. Albo chcą seksu, albo nie. Albo są totalnie napaleni, albo kompletnie tego nie chcą. Nie ma nic po środku, nie ma "może", nie ma "gdyby", nie ma "ostatecznie mogę to zrobić". Mężczyźni nie rozkładają tego na czynniki i pod pewnymi warunkami.

Kobiece podejście

To działa zupełnie inaczej u kobiet. Kobiety mają znacznie wyższe wymagania i tym samym węższy zakres, w którym będą chciały uprawiać seks. Typowa kobieta NIE JEST zainteresowana większością mężczyzn. Progi atrakcyjności dla niej są równe lub powyżej jej własnej SMV. Hipergamia tego wymaga. Progiem zainteresowania dla kobiety będzie więc SMV +1,+2,+3 i wyżej. Ona nie jest prawdziwie zainteresowana SMV +0 (odpowiednik własnej atrakcyjności) i NIGDY nie jest zainteresowania kimś o niższej atrakcyjności (SMV -1 i niżej).

Podamy przykład kobiety 6. Będzie bardzo zainteresowana mężczyzną 9. Spodoba jej się też mężczyzna 8 i 7. Troszkę zainteresowania wykrzesi do mężczyzny 6. Aczkolwiek ona nigdy nie zainteresuje się mężczyzną 5 i niżej. Dopuszczalna granica atrakcyjności seksualnej płci przeciwnej dla kobiet jest SMV+0 (w przeciwieństwie do -2 mężczyzn).

I tu sie zaczyna zabawa.

Próg atrakcyjności kobieta ustawia na +0, ale to nie znaczy że ona nie dopuści do siebie mężczyzny o niższej atrakcyjności. Mężczyzna może nadrobić swój brak atrakcyjności tym co kobieta potrzebuje społecznie. W większości zawiera się to w 3 składniowych: pieniądze, zasoby i zaangażowanie. Są jeszcze inne "wymagania" typu wiek, przeszłość seksualna, chęć na posiadanie dzieci, poglądy, presja kulturowa i rodziny. Kobieta może iść ze swoją naturą na kompromis interesując się gorszym wg niej mężczyzną dając mu tzw pseudo miłość.

Pragnę, mogę, nie chcę

Kobiety mają inne podejście do seksu niż mężczyźni. Nie jest to zerojedynkowe. Kobieta pragnie seksu, mogłaby go uprawiać (warunkowo) i kategorycznie nie chce. Nasza hipotetyczna kobieta 6 chciałaby seksu z 7, ale rzeczywiście pragnęłaby seksu z mężczyzną 8 i 9 (10 powiedzmy zostawia sobie na fantazje). Mogłaby też uprawiać seks z mężczyzną 6, czy nawet niektórymi 5, ale TYLKO wtedy gdyby nadrobili wymaganiami społecznymi którymi są: pieniądze, stabilizacja, zasoby, zaangażowanie (miłość mężczyzny do kobiety, nie na odwrót), inne cechy. Ona kompletnie nie chce uprawiać seksu z mężczyzną 4 i poniżej (chyba że jest Billem Gatesem, Donaldem Trumpem, ale wtedy zaciśnie zęby, a podczas stosunku będzie myślała o jakimś przystojniaku).

To jest wszystko znane, jeśli pomyślisz o swoich obserwacjach. Kobieta 6 pragnie seksu z mężczyzną 8 i właśnie dlatego mężczyzna 8 nie musi nic wnosić w związek, by kobieta go pragnęła. Mężczyzna 6 musi nadrabiać innymi cechami, by ona się "przemogła". Mężczyzna 5 i niżej będzie przynosił zasoby, ale ona nigdy naprawdę tego seksu z nim nie będzie chciała. Zwiąże się z nim, dostanie czasem seks, ale nie będzie to prawdziwa jej chęć.

Im wyższe SMV posiada mężczyzna, tym mniej musi wnosić do relacji by mieć seks. Im niższe SMV, tym mężczyzna musi więcej wnosić np zasobów by to dostać. Będzie pracował, inwestował i będzie zaangażowany. Ona jednak nie będzie nim prawdziwie zainteresowana, tylko jego zaangażowaniem ("oh on mnie adoruje, jest taki dobry"). Może negocjować zobowiązania, ale nie dostanie od niej przyciągania.

Jak to wszystko działa

Dla mężczyzn jest to proste. Mężczyzna będzie uprawiał seks z satysfakcją z kobietą o jego poziomie lub ciut niżej. Będzie oferował jej zaangażowanie, będzie chciał wziąć z nią ślub. Mężczyźni poślubiają tylko te kobiety z którymi chcą uprawiać seks i są nimi prawdziwie zainteresowani. Kobiety uprawiają seks z mężczyznami dla nich nieatrakcyjnymi. Uprawianie seksu więc nie jest żadnym wyznacznikiem zainteresowania kobiety mężczyzną, a jego zaangażowaniem czy zasobami (stąd popularne: kobiety lecą na kasę, kobiety nie zachowują się inaczej niż prostytutki). Mężczyzna będzie optymalizował, czyli wybierze sobie najlepszą kobietę na którą go stać, ale tylko taka która będzie dla niego atrakcyjna seksualnie. Czyli jeśli progiem mężczyzny 5 jest kobieta 4, to wybierze sobie najlepszą kobietę 4 spośród możliwych. To jest optymalizacja męska. Szukanie najlepszego, ale na swoim progu, który jest często niższy niż własny. Mężczyzna zaoferuje kobiecie jego progu zaangażowanie, nawet wtedy kiedy nie da mu seksu. Dla kontrastu kobieta która jest poniżej jego progu nie ma mu nic do zaoferowania, więc niczego od niego nie dostanie.

Co się dzieje z mężczyznami, którzy nie mogą uprawiać seksu z kobietami z którymi chcieliby to robić? Obywają się bez, lub uciekają w pornografię. Mężczyzna nie widzi innego wyjścia w oparciu o bilans zysków i strat nie mając innego wyboru. Kobiety często sądzą, że to kwestia charakteru, złego "podrywu", ale to wszystko wynika z atrakcyjności seksualnej (geny).

Dla kobiet jest to bardziej skomplikowane. Oczywiście do samego seksu kobieta mężczyznę zawsze znajdzie, ale sprawa ma się inaczej gdyby chciała z takim się związać lub poślubić. Na świecie nie ma tak dużo mężczyzn 8, 9 czy 10, którzy byliby zainteresowani kobietami 5 i wyżej (a te kobiety są właśnie nimi zainteresowane prawdziwie). Najbardziej atrakcyjni mężczyźni są NIEDOSTĘPNI. Albo zajęci, albo nie chcą się wiązać prowadząc bogate życie seksualne. Kobiety wtedy decydują się na rolę kochanki lub zdradzają. W konsekwencji większość kobiet nie może poślubić mężczyzn, których pragną. Jeśli chcą związku obniżają poprzeczkę (będąc nieszczęśliwymi).

Kobiety chcące związku idą na ugodę rezygnując z najbardziej seksownych mężczyzn, których mogą mieć w luźnych relacjach, a nie mogą "zmusić" ich do zaangażowania w związek. Kobiety jednak nadal szukają najlepszego dla siebie, by uniknąć rezygnowania z większości swoich wymagań. Z wiekiem jest to coraz trudniejsze.

Kobieta obniży swoją skalę SMV, by mieć związek, rekompensując to sobie zasobami mężczyzny i jego zaangażowaniem, jego "pozostałymi" cechami, ale nie oznacza tego że będzie nim zainteresowana (zauroczona, zakochana). To że on będzie posiadał dla niej ważne cechy społeczne kwalifikujące do związku nie znaczy, że będzie nim seksualnie zainteresowana. Często nazywa się to związkami z rozsądku. To że ona wymaga zaangażowania od mężczyzny mniej atrakcyjnego (dbaj o mnie, to będziesz mnie miał - dla kontrastu ci atrakcyni w ogóle nie dbają ,a kobiety im nadskakują) nie znaczy że ona PRAGNIE z nim seksu. To znaczy że ona mu ten seks DA i MOŻE go z nim mieć. Może, więc nie jest to dla niej satysfakcja. Jej satysfakcja nie jest zalezna od tego mężczyzny, od jego "techniki" czy umiejętności, tylko od tego że nie jest nim seksualnie zainteresowana.

Jest to kluczowe, by mężczyźni to zrozumieli.

Kobieta jest skłonna do coraz większych negocjacji, poświęceń i zmniejszenia wymagań wraz z postępem jej wieku. Wtedy będzie skłonna do związania się z mężczyzną, z którym MOŻE uprawiać seks, rezygnując z mężczyzn która PRAGNIE do seksu.

Mężczyzna, z którym ona pragnie uprawiać seks wystarczy by był sobą przez cały czas, by utrzymać jej zainteresowanie. Mężczyzna, z którym ona jedynie mogłaby uprawiać seks bez prawdziwego pragnienia, musi wnosić do związku dużo więcej. Jeśli nie uda mu się to z byle powodu, jego małżeństwo i relacja jest skończona.

Kobiety nieatrakcyjne fizycznie i będące świadome swoich słabych genów najczęściej nie patrzą na atrakcję seksualną mężczyzny ("ja nie patrzę na wygląd, ma dla mnie małe znaczenie lub żadne"). One ustawiły sobie SMV na poziomie 1 dzięki czemu będą zainteresowane mężczyznami od 2 wzwyż. Czasami nazywają się romantyczkami. Jest to ckliwe, ale tak naprawdę one cierpią przez swój brak atrakcyjności.

Różnicą jest to, że mężczyźni nie postępują tak jak kobiety. Jeśli nie pragną seksu z daną kobietą to nie pragną. Full stop. Nie ma tu miejsca na kompromisy. Mężczyźni nie uprawiają seksu gdy tego autentycznie nie chcą. Mężczyźni nie oferują zasobów, pieniędzy i zaangażowania (adoracji, chęci związku) kobietom z którym nie chcą uprawiać seksu. Mężczyźni nie poślubią kobiety, z którą nie chcą uprawiać seksu. Jeśli mężczyzna podjął decyzję by uprawiać seks z daną kobietą, to znaczy że ona jest dla niego seksualnie atrakcyjna. Mężczyzna nie zrobi niczego dla kobiety dla niego nieatrakcyjnej.

Jeśli chodzi o relację seksualną, kobiety nigdy nie idą na kompromis. W każdym wieku szukają najlepszego możliwego dla nich mężczyzny, który ma od nich wyższą wartość. Będą uprawiały seks z mężczyznami SMV +2, +3 ponieważ znaleźć takiego to dla nich żaden problem. SMV +1 czasami dostaną od nich seks ponieważ się jej podobają. Mężczyźni z SMV +0 i niżej nie dostaną od nich niczego, choć... te kobiety będą od nich wymagały zaangażowania (adoruj mnie, a być może uczucia się pojawią, bo liczy się charakter).

Jest to zabawne, ponieważ kobieta trzyma w otoczeniu kilku adoratorów którymi nie jest zainteresowana, uprawia seks z niezainteresowanymi związkiem alfami, czekając na innego alfę, z którym wejdzie w związek. Co ciekawe on nigdy się nie pojawia, ponieważ nie istnieje w przyrodzie, a wtedy kobieta decyduje się na zerwanie relacji seksualnej z alfa, dla beta providera którym nie jest aż tak zainteresowana, a który chce związku.

Kobiety wchodzą w związki z mężczyznami, którymi nie są seksualnie zainteresowane na wysokim poziomie. Czemu tak robią? Ponieważ nie mają wyboru. Praktycznie żadna z nich nie poślubi mężczyzny, z którym sypiała w relacji czysto seksualnej (fuck friends or whatever). Ona może uprawiać seks z mniej atrakcyjnymi, ale tylko wtedy kiedy oni coś wniosą dodatkowego. Ludzie w otoczeniu komentują, że jeśli się związali to na pewno ona jest nim seksualnie zainteresowana, że on się jej podoba. Racjonalizują sobie to.

"Poślubiła go, prawda? Mają dzieci! Wyglądają na szczęśliwą rodzinkę". Wniosek otoczenia? Kochają się. Zwykle jest to nieprawda i to ze strony kobiety. Winą niekochania obarcza mężczyznę, ponieważ nie zna swojej hipergamicznej natury i weszła w związek z kimś kto nie był dla niej atrakcyjny seksualnie.

Seks bez pragnienia ze strony kobiety jest okej dla dużej części mężczyzn. Nie zauważają też różnicy kiedy kobieta tego seksu pragnie, czy tylko udaje zaangażowanie. Małżeństwa jednak przestają przez to funkcjonować poprawnie. Mężczyźni także są obarczani winą, gdy byli za dobrzy. Co to oznacza? Że mężczyzna oferował zasoby kobiecie, gdy ona ich NIE CHCIAŁA. Nie chciała ponieważ nie była nim prawdziwie zainteresowana. Okłamywała go (i często siebie). To dlatego też kobiety zostają przy mężczyznach, którzy je źle traktują. Z tymi mężczyznami jednak łączy je seksualna więź. Są oni dla nich atrakcyjni seksualnie. Społecznie nie, ale to się NIE LICZY dla kobiety, choć pragnęłaby i atracji seksualnej i społecznej (mężczyzna 10, dobry i zaangażowany).

To właśnie dlatego kobiety po ślubie przestają chcieć uprawiać seks (ból głowy). Wcześniej dawały go tylko po to, by uzyskać ślub, status społeczny, nierzadko pieniądze. Seks był celem, a nie ich pragnieniem. Czasami go uprawiają, ale nie dlatego że chcą, a dlatego że czasem muszą się rozładować. Wskaźnik zdrad wśród kobiet sięga ponad 30%, oraz ponad 50 gdy mężczyzna ma równy lub niższy status społeczny niż kobieta (nie może nadrobić seksualności pieniędzmi). Kobieta jeśli dostanie wybór atrakcyjniejszego mężczyzny z łatwością zerwie obecny związek. Stąd powiedzenie i przechodzeniu kobiety z gałęzi na gałąź czy wyrachowaniu. Nie wińmy jednak za to kobiety. To ich natura, która zmusza do podtrzymania gatunku ludzkiego.

Mężczyźni nie mają problemu z połączeniem seksu w związku, ponieważ będą zainteresowani większością kobiet. Kobiece podejście jednak powoduje mnóstwo problemów, a badania pokazują, że większość kobiet poślubia mężczyzn którymi nie są zainteresowane seksualnie.

Jak to odnieść do mężczyzn?

1. Najważniejsze pytanie: czy ona pragnie uprawiać seks ze mną? Czy mogłaby używając jako kartę przetargową, "za coś", czy mnie pragnie jako mnie?

2. Jeśli ona nakazuje Ci czekać na seks, ociąga się z tym, ona tylko mogłaby ten seks uprawiać, ale nie ma na niego chęci. Jeśli nie jest entuzjastycznie nastawiona do seksu z Tobą to nadal tylko mogłaby ten seks uprawiać, ale go NIE CHCE. Nie jesteś dla niej atrakcyjny.

3. Kobiece "pragnąć" i móc" uprawiać seks jest podobne. Kobiety to idealne aktorki. Potrafią udawać miłość, zaangażowanie, by zmusić Cię do poświęcenia dla niej zasobów i zaangażowania. Rozkochają Cię, choć same nie są Tobą seksualnie (miłosnie) zainteresowane.

Jak odróżnić kiedy kobieta chce od Ciebie czegoś uzyskać, a naprawdę jest zaangażowana uczuciowo? Popatrz na jej byłych kochanków. Jeśli nie jesteś do nich podobny to nie ma możliwości, byś był obiektem jej szczerego zainteresowania. W jakim ona jest wieku? Jeśli około 30 wzwyż to prawdopodobnie płaci cenę za starzenie się i obniża wymagania. Nadal nie jest to jej prawdziwe uczucie. Jeśli zmienia nastawienie do seksu, jest często chłodna, to znaczy że nie jesteś dla niej atrakcyjny. Jeśli zasłania się dziećmi, przyszłością, zmianą pracy czy chęcią poczucia nowości, lub gdy mówi że ją ograniczasz - nadal nie jesteś atrakcyjny dla niej.

4. Pamiętaj - możesz ten seks dostać, może sie z tobą kobieta umawiać na randki. To nie znaczy, ze jesteś dla niej atrakcyjny, a znaczy że ona ma w tym jakiś inny cel.

 

 

 

Co wy na to?

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Mężczyźni mają dużo szerszy zakres filtrów atrakcyjności niż kobiety. To oznacza mniejsze wymagania by chcieć uprawiać seks. Większość mężczyzn jest zainteresowana większością kobiet."

jestem tego zaprzeczeniem%-)

"To działa zupełnie inaczej u kobiet. Kobiety mają znacznie wyższe wymagania i tym samym węższy zakres, w którym będą chciały uprawiać seks. Typowa kobieta NIE JEST zainteresowana większością mężczyzn. Progi atrakcyjności dla niej są równe lub powyżej jej własnej SMV. Hipergamia tego wymaga."

Gówno prawda zobacz ile niemot i twarzowców dyma laski

i ogólnie co my na to oczym tu nie raz pisalismy? czy na to ze art wkleiłes w którym roi sie od szkoły Mysterego?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czemu zaprzeczeniem? Logicznie możesz sobie wybierać, ale jakby doszło do sytuacji stykowej to by ci nie drygnął nie mogąc dokończyć dzieła?

 

A przeczytałeś do końca? Kobieta uprawia seks z kimś dla niej nieatrakcyjnym z jakichś innych powodów niż jego atrakcyjność (a z pewnością nie uczucia, które często wmawia). Często taka kobieta nie ma wyboru, nikt się nią nie interesuje (związkowo, miłosnie), albo tamten gościu daje jej jakieś korzyści w związku (kasa, zaangazowanie, związek, opinia przed rodziną i koleżankami, chęć posiadania dziecka). Nie znam przypadku by jakaś niedorajda miała np relacje fuck friends z przynajmniej HB6. Brzydkie kobiety bardzo szybko sie obrączkują, bo wiedzą że nikt nimi się nie interesuje, a z wiekiem będzie tylko gorzej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem tak wybredny ze z dziesiatek widzianych dziennie kobiet podobaja mi sie średnio 3.

Widze ze jeszcze nie widziałeś lalki jak modelka z niemota i twarzowcem,bo tak o poprostu ruchać sie jej chce a nikt inny pod reka nie był.

Nie przenos hamerykańskich realiów na Polskie podwórko

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do wszystkich tych mądrości dodać należy, że kobieta regularnie podwyższa sobie współczynnik jebliwości i tak z wyjściowej czwóreczki robi się na pewien czas 6/7 a czasem i wyżej jeśli przykładowo kształt twarzoczaszki daje możliwość nałożenia innego rodzaju makijażu. I tak to z czegoś bardzo przeciętnego robi się laska.

 

Wydaje mi się, że jej samoocena i związane z nią wymagania rośnie. Tyle, że to po prawdzie gówno daje na dłuższą metę i jest rodzajem autohipnozy.

I właśnie w ten sposób panowie budzimy się obok nocnika :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z kręgu moich bliższych i dalszych znajomych znam dwóch, słownie dwóch gości, którzy przebierają w laskach jak chcą. I są swoim przeciwieństwem.

 

Gość nr 1 - wieczny student politechniki, regularnie wywalany i ponownie przyjmowany. Wysoki, dość przystojny - nie wiem ile w skali bo to facet, pewnie powyżej 5. Pies na baby z charakteru - bajera, bezpośrednia bezczelność (bo inaczej tego nie nazwę), galaktyczna pewność siebie. Zasoby mierne. Zawsze coś zachaczy na ząb, a właściwie na inną część ciała ;)

 

Gość nr 2. Średni z wyglądu, tak koło 5 (przeciętny). Wieczna nadwaga. Dwie spółki z o.o. Porsche i BMW X6, także kilka innych aut ale w leasingu. Loft w Łodzi z prywatną windą. Sympatyczny jako kolega ale lotność umysłu, jako taka, średnia. Znany z organizacji niezłych imprez. Kasą szasna równo. Ilość dziewczynek chętnych do przewinięcia się przez jego łóżko - pewnie z batalion na rok.

 

I tyle.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.