Skocz do zawartości

Zawezwanie do symbolicznego pójścia krok dalej.


Rekomendowane odpowiedzi

Panowie, Koledzy forumowicze.

 

Naszła mnie pewna myśl. Idea ta, pędząc przez niezmierzoną pustkę kosmosu dziwnym zbiegiem okoliczności trafiła w mą głowę i zakorzeniła się wypuszczając liczne plącza. A dotyczy głebszego, jak mi się wydaje, sensu istnienia tego forum oraz naszych zbiorowych doświadczeń, doświadczeń o wspólnym mianowniku, któremu na imię "relacje z kobietami".

 

Przebywając wśród Was od pewnego czasu zauważam, że większość uświadamia sobie ramy Matrixu społecznych i kulturowych konotacju układów damsko-męskich. Aspektu biologicznego, naturalnie zwierzęcego - który jest oczywistym fundamentem i podstawą dla nałożonych na niego ograniczeń, nakazów i zakazów wynikających z wtórnego zjawiska kultury i funkcjonowania społeczeństwa.

Przytaczamy opowieści z życia, znajdujemy wspólne cechy łączące wszystkie te wydarzenia. Identyfikujemy, opisujemy i staramy się wyciągać wnioski.

 

Część z nas podjęła (lub znajduje się blisko podjęcia) decyzji o nie braniu udziału w tej społeczno-kulturowo-biologicznej grze, część uczestniczy i szuka odpowiedzi na nurtujące ich pytania. Z pewnością nie brak też osób, które tak jak ja, szukają metod na ulepszenia i poprawienie relacji damsko-męskich poprzez dokonanie optymalizacji w zakresie podejścia, wzorców, myślenia oraz własnego zachowania. Tak, by było jeszcze lepiej niż jest. Nazwijmy to pokrótce aktualizacją oprogramowania.

 

I tu pojawia się ta Idea!

 

Czy nie należy pójść o krok dalej? Zamiast myśli o przucaniu 'damsko-męskij gry' - dołączyć do niej świadomie. Każdego dnia dorzucać na miarę swoich skromnych możliwości drobne cegiełki na cokół pomnika 'nowoczesnego mężczyzny ery postindustrialnej'. Mężczyzny świadomego reguł gry. Przekuwać wiedzę zaczerpniętą choćby na forum do ulepszania relacji! Uszczęśliwiając siebie i będąc dumnym z odpowiedniego podejścia - uszczęśliwiać swoje partnerki, te aktualne i te przyszłe. Jednym zdaniem - przejść od zajęć teoretycznych do praktyki na całym polu.

Każdy z nas ma jakieś cele, cele objęte wspólnym mianowniekiem 'lepszej relacji z kobietami'. Wyznaczyć sobie te cele, jasne i przede wszystkim - możliwe do realizacji. Opisać je a później zaprowadzić dzienniki, w których opiszemy jak nam idzie. Dzięki życzliwej postawie Bardziej Doświadczonych Kolegów będziemy mogli liczyć na wskazówki oraz wsparcie, a gdy trzeba - motywujące szturchniecie w bok!

 

Przed nami Wiosna, jedna z najpiękniejszych pór roku. Otwarcie, początek nowego. Niech to będzie symboliczne zawezwanie do podjęcia aktywności z naszej strony. Niech ta wiedza, którą zakumulowaliśmy jako kolektyw stanie się energią i motywacją do wdrażenia jej wskazówek w codziennym życiu.

 

Co­kol­wiek za­mie­rzasz zro­bić, o czym­kolwiek marzysz, zacznij działać. Śmiałość za­wiera w so­bie ge­niusz, siłę i magię. Johann Wolfgang Goethe.

 

S.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Idea swietna, podpisuje sie pod nia dwiema rekami, ale...

Moje "ale" dotyczy pewnych spraw zwiazanych z moim zyciem dotychczasowym. Sa to aspekty gleboko prywatne, ktore sobie dopiero uswiadomilem, sa przerazajace dla mnie i jeszcze nie oswoilem sie z nimi. Ba, zauwazam, ze staram sie je nawet wyprzec. Nie bede wstanie prowadzic dziennika ( rowniez nie chce tego robic), stawiac sobie celow i opisywac swej drogi, gdyz ktos zly moglby mnie zniszczyc, bo w pewnym momencie bede bardziej bezbronny niz dziecko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Arox,

 

Bo to nie musi być akurat dziennik. Samo 'zawezwanie' jest luźne, pozostawia otwarta furtkę dla różnych koncepcji.

Wyznaczenie celów można zrobić nawet na kartce papieru, a później konrtolować proces ich realizacji choćby

poprzez zadawanie pytań na forum. Cokolwiek. Byle z tego zgromadzonego na forum materiału wykrzesać solidny ogień.

Poza tym wszyscy cenimy swoją anonimowość :)

 

S.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio zacząłem oglądać filmiki na YT z Ravgorem i Wapniakiem i pokazują dużo możliwości za zagadywanie i pozbywanie się wstydu z rozmowie z ludźmi i bardzo się nakręciłem w tym temacie.

 

Zastanawiam się czy chciałbym jak najwięcej zaliczać, czy budować relacje. Może najpierw pierwsze, a potem drugie. 

 

To może na początek chciałbym nauczyć się rozmawiać będąc sobą, a nie zajmować się przypodobaniem się innym, sprawianiem przyjemności innym tym co mówię, bo to nie działa. Nie być uległym, nie przedstawiać postawy serwilistycznej - idę do ludzi o innej postawie i poglądach i od razu mówię tak, jak oni mówią, nie dawać się upokarzać dla zabawy w rozmowie (Marek pisał o tym artykuł, proponował by nie uczyć się jak najlepszych ripost, ale zacząć tańczyć nago przed lustrem, aż pokochamy się, a potem takie rozmowy nie będą nam szkodzić i swobodnie będziemy wybierać najlepszą odpowiedź na zaczepki).

 

Jak już nauczę się, że poświęcanie się dla innych nie jest ważne, potem chce się nauczyć jak rozmawiać by dostać to co chcę. Nie lubię gadania o pogodzie, chcę by moje rozmowy były celowe, choć w sumie jak jest okazja na normalną rozmowę, to nie mam nic do powiedzenia, wolałbym rozmówcom napisać wypowiedź na kartce. Zazwyczaj gdy wymyślę odpowiedź to się temat zmienia.

 

Zimno na razie, jak się ociepli. 

 

Mogę zacząć prowadzić bardziej ogólny dziennik, nie tylko o relacjach kobieta-mężczyzna. Jak napiszę, że coś zrobię, to jest większa presja.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomysł nie jest nowy. Było to wałkowane na Return of Kings.

Jak dla mnie, to jest tylko uzależnione od wolnej woli - czyli indywidualny wybór.

 

Nie wiedziałem, szukałem nawet wątku Return of Kings na forum ale okazało się, że to strona www ;)

Tak czy inaczej - osobiście wdrażam, właściwie jestem już w trakcie.

Mam tzw. pierwszy plan oraz kwestie drugoplanowe. Pierwszy dotyczy relacji małżeńskich, drugi - ogólnego podejścia do

kobiet. I w jednym i w drugim - mam to i owo do zupgreadowania, trzeba odrzucić pewne wyuczone schematy postępowania,

zmienić pewne rzeczy w sobie (tu będzie ciężej, bo dotyczy do dość mocno zakorzenionych reakcji, reakcji de facto obronnych np.

lęku przed odrzuceniem/krytyką. Zakorzenione bardzo, bardzo dawno temu...). Używać świadomie nowych technik podejścia z

pełną konsekwencją - tu widzę już widoczną poprawę od pewnego czasu, lektura forum mi w tym zdecydowanie pomogła i

otworzyła szerzej oczy.

 

 

 

Ostatnio zacząłem oglądać filmiki na YT z Ravgorem i Wapniakiem i pokazują dużo możliwości za zagadywanie i pozbywanie się wstydu z rozmowie z ludźmi i bardzo się nakręciłem w tym temacie.

Zastanawiam się czy chciałbym jak najwięcej zaliczać, czy budować relacje. Może najpierw pierwsze, a potem drugie. 

To może na początek chciałbym nauczyć się rozmawiać będąc sobą, a nie zajmować się przypodobaniem się innym, sprawianiem przyjemności innym tym co mówię, bo to nie działa. Nie być uległym, nie przedstawiać postawy serwilistycznej - idę do ludzi o innej postawie i poglądach i od razu mówię tak, jak oni mówią, nie dawać się upokarzać dla zabawy w rozmowie (Marek pisał o tym artykuł, proponował by nie uczyć się jak najlepszych ripost, ale zacząć tańczyć nago przed lustrem, aż pokochamy się, a potem takie rozmowy nie będą nam szkodzić i swobodnie będziemy wybierać najlepszą odpowiedź na zaczepki).

 

Jestem za. I bardzo zainteresowany. Tu również widzę polę do popisu w instalacji nowego softu samemu sobie. Gdzieś też cały czas wychodzi zakorzeniona nieśmiałość w podejściu do obcych, szczególnie kobiet i podświadome mówienie tego, co uważam że w danej chwili ludzie chcą usłyszeć. Taki quasi-serwilizm i pewnego rodzaju próba przypodobania się. Też mam sporo do zrobienia. Późno już na to, złych nawyków nabrałem przeż życie sporo i się zakorzeniły, ale lepiej późno niż wcale :) Podsumowałbym to tak: więcej działania, mnie rozmyslania co-i-jak oraz nie zwracanie uwagi na kwestie 'no i co sobie pomyślą...', 'ale będzie przypał...', 'kurde, wstydzę się'. Bo czasami łapię się na tym, że zachowuje się jak piętnastolatek ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczytaj się w tą stronę. Tam jest od chuja materiałów z całego świata dotyczących budowania relacji niekoniecznie z laskami z jewropy. Czyli mówiąc krótko: 'jak ustawić babę - plan długoterminowy'.

Plus jak pogrzebiesz to dotrzesz do całej społeczności mężczyzn, którzy za tą ideą stoją.

 

Nie ma co wynajdywać koła na nowo. Tam jest dużo wiedzy, którą wystarczy tylko przenieść na nasz grunt.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tam (stety czy niestety) na nie z dwóch prostych powodów.

1/ Koszt alternatywny zajmowania się tematem kobiet w ogóle (nie dotyczy pomocy osobom "nieuświadomionym w temacie", bo to już zajmowanie się braćmi samcami czy też "naprawiaiem świata" ;-).

2/ Jakiekolwiek modyfikacje mojego myślenia/mówienia/działania "pod odbiorcę", równają się dla mnie z twierdzeniem "oszukiwanie siebie samego".

 

PS. Plus dodatni dla reszty braci samców jest taki, że wam więcej zostanie :-) Czy to przyjemności, czy wręcz przeciwnie, to juz Wasza w tym głowa.

 

PS2.

 

<ciach>
 
Uszczęśliwiając siebie i będąc dumnym z odpowiedniego podejścia - uszczęśliwiać swoje partnerki, te aktualne i te przyszłe. Jednym zdaniem - przejść od zajęć teoretycznych do praktyki na całym polu. <ciach>

 

Błąd logiczny. Nie da się partnerki uszczęśliwić (chyba, że mówimy o masochistkach i szybkim wymienianiu je na inne masochistki - wtedy jest jakieś tam prawdopodobieństwo szczęścia u owych - choć jak zwykle na chwilę) :-)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra czas na małe wyjaśnienie. Bo po ostatniej dyskusji w tym wątku: http://braciasamcy.pl/index.php/topic/1592-prze%C5%82amanie/page-3#entry22414 oraz po temacie w którym aktualnie piszę widzę że się przyda. 

Trochę wami w tym poście potrząsnę w myśl profilaktycznego trzymania porządku w szeregach.

Jak to zazwyczaj w stumilowym lesie bywa, tu na forum nie jesteśmy jednomyślni (na szczęście) i jest między naszymi poglądami dużo różnic. Jedną z nich teraz wam zapodam czarno/kolorowo na białym.
Wewnątrz tego 'naszego gara' jest jeden podział, który nasi bracia samcy zza oceanu już dawno przerobili, a u nas część ludzi tego nie widzi, lub nie chce widzieć i zaczynają się z tego powodu tworzyć nieprzyjemne sytuacje jak w temacie powyżej linkowanym.

 

Mianowicie:
Większość z bywających tu ludzi ma mniej więcej ogląd i świadomość jak wygląda mechanika płci i chyba się z tym w większości Panowie zgodzicie prawda? 
Panowie, którzy tkwią w nieuświadomieniu tej mechaniki, (ich odsetek jest na forum znikomy) to tak zwani - blue-pill-men.
Część z ludzi, którzy poznali ta mechanikę ma jeszcze nadzieję na 'normalny' związek z kobitą, i takich ludzi określa się jako - purple-pill-men.

Druga część, tych złudzeń się pozbyła całkowicie, szukając lepszych i mniej kosztownych czasowo/finansowo hobby niż związki, kobiety lub ich kolekcjonowanie - red-pill-men.

O ile w przypadku Panów niebieskich tolerowane jest u nas to, że potrafimy taką osobę osobaczyć na czym świat stoi, że nie widzi oczywistych i logicznych spraw

....ALE

należy zrozumieć, że w przypadku czerwonym i purpurowym ten podział jest zależny od czyjegoś wyboru i woli! I nie jest efektem bycia zapiwniczonym no-lifem jadącym 5 razy dziennie na ręcznym (lub też nie jadącym wcale). -- Tak, Pikaczu, piję do Ciebie. --  Dlatego w myśl przestrzegania regulaminu UPOMINAM PUBLICZNIE WSZYSTKICH UŻYTKOWNIKÓW o nie stosowaniu personalnych wycieczek w stylu wytykania komuś jego drogi życiowej jako bycia: lamusem/frajerem/nolifem/itp - póki co bez konsekwencji.

Jeżeli ktoś chce się łudzić nadzieją - jego wola, nikt mu tutaj innej drogi narzucać nie będzie i nie będzie mu odmawiał prawa do wygłaszania tejże i szukania w niej sensu życia. ALE TO SAMO MA BYĆ W DRUGĄ STRONĘ, ZROZUMIANO?.

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie jest to temat delikatny i wielowymiarowy, a może nawet wieloetapowy. Dlatego jestem na tak i na nie.

 

Procesy psychiczne dotyczące kształtowania osobowości dotyczą dwóch procesów - różnicowania i integracji.

 

Żeby zachodził dobry proces osobotwórczy, to trzeba dbać o harmonie tych procesów (powinny się przeplatać, następować po sobie, łączyć).

 

Na gruncie społecznych relacji damsko-męskich to jest to kwestia z jednej strony niezależności i a z drugiej podtrzymywania relacji ( próbuje uniknąć słowa "związek" ;) ).

 

Tłem dla tego tematu jest intelekt i samokontrola oraz emocje i motywacja, mianownikiem wspólnym jest inteligencja emocjonalna.

 

Od czego zacząć?

Jak przez to przejść?

Jakie cele wyznaczyć?

Na czym się skupić?

Gdzie szukać szczęścia?

Płynąć-czy-kontrolować?

Być czy mieć?

Zwyczajność-czy-ponadprzeciętność?

 

To cholernie indywidualne sprawy. :) Jesteśmy różni, mamy inne potrzeby.

 

Wydaje się jednak, że jest jedna stała prawidłowość o której często wspomina Marek.

 

W pierwszej kolejności jest szacunek do siebie i samoakceptacja (to jest ta niezależność i różnicowanie).

 

Są okresy w których to zewnętrzna rzeczywistość wpływa na nasze wnętrze, ale przez większość życia jest dokładnie odwrotnie.

 

To nasza wewnętrzna rzeczywistość odbija się na zewnątrz.

 

Najlepiej uszczęśliwia się kobietę dzieląc się własnym szczęściem, radosnym stanem umysłu.

 

Uszczęśliwianie się przy pomocy kobiety - zły pomysł, ale w gruncie rzeczy często po prostu niewykonalny.

 

Jest jeden dobry powód by żyć dobrze z kobietami. Wiele z nich rządzi innymi samcami swoimi pipkami. Konkluzja jest taka, czy tego chcemy, czy nie chcemy to będziemy się z nimi stykać. Unikanie i ignorowanie zabiera tyle samo energii co układanie je sobie. (Ja po prostu mam pewną alergię na głupotę, która sprawia, że czasami mam w dupie poprawność polityczną :P ).

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W pierwszej kolejności jest szacunek do siebie i samoakceptacja (to jest ta niezależność i różnicowanie).

 

 

Nie każdy (spora część populacji) to rozumie i odrzuca te koncepcje jeszcze przed etapem jakiegokolwiek, ewentualnego wdrażania jako coś niespójnego, wyssanego z palca, a często zwyczajnie pojebanego, bo ludziom nie chce się myśleć i wolą iść na łatwiznę.

Nie mówię tu o nas na forum, ale o osobach z zewnątrz. Tłumaczyłem to ostatnio kumplowi. Jak do ściany. Szkoda tylko mojego cennego czasu. Patrzył na mnie jak na przybysza z Marsa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Vinc. Ja jestem spokojny jak tafla górskiego jeziorka :). Krzyk to metoda i narzędzie trzymania porządku i sprawowania wuadzy, o ile stosujesz go na zimno, nie wczuwając się w emocje.

 

Jak ktoś jest wrażliwy, to na niego podziała wielkość czcionki, jak nie jest wrażliwy, to podziała logiczna treść. Tak czy inaczej przekaz dotrze - mission accomplished.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie każdy (spora część populacji) to rozumie i odrzuca te koncepcje jeszcze przed etapem jakiegokolwiek, ewentualnego wdrażania jako coś niespójnego, wyssanego z palca a często zwyczajnie pojebanego, bo ludziom nie chce się myśleć i wolą iśc na łatwiznę.

 

Słusznie piszesz. :) Dobrze, że zwróciłeś na to uwagę. Wynika to z tego, że integracja jest ewolucyjnie silniejszym mechanizmem, dla stada baranów korzystne jest, że wszyscy wyglądają tak samo i beczą na zawołanie w tym samym czasie. Bycie wyjątkowym wiąże się z ryzykiem i wymaga pracy.  Z drugiej strony społeczeństwo potrzebuje też takich indywidualistów, wyjątkowych jednostek, liderów i nerdów. Tak więc dobrze to rozgrywając dla każdego coś dobrego się znajdzie. Na szczycie się jest jednak samemu przeważnie. The_Man o tym mówił.

 

Nie mówię tu o nas na forum, ale o osobach z zewnątrz. Tłumaczyłem to ostatnio kumplowi. Jak do ściany. Szkoda tylko mojego cennego czasu. Patrzył na mnie jak na przybysza z Marsa.

 

Bywa i tak -_-

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko że przesyt indywidualistów jak i osobowości wybitnych, niezależnych, nie dostrajających się do tonu naczelnego głosu (media, społeczeństwo, mody, kanony, trendy itp.) również nie jest dla świata dobry. Z dwojga złego wolę opcję która obecnie istnieje. Czyli masy, hordy ciemniaków i garstka ludzi świadomych. Jakby wyglądał ten padół gdyby sami oświeceni po nim chodzili? To by było dopiero piekło. Pracować by zwyczajnie nie było komu. Niestety, Subiektywny miał rację - potrzeba ludziom bata i trzymania za ryj, w niewiedzy i ignorancji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko że przesyt indywidualistów jak i osobowości wybitnych, niezależnych, nie dostrajających się do tonu naczelnego głosu (media, społeczeństwo, mody, kanony, trendy itp.) również nie jest dla świata dobry. Z dwojga złego wolę opcję która obecnie istnieje. Czyli masy, hordy ciemniaków i garstka ludzi świadomych. Jakby wyglądał ten padół gdyby sami oświeceni po nim chodzili? To by było dopiero piekło. Pracować by zwyczajnie nie było komu. Niestety, Subiektywny miał rację - potrzeba ludziom bata i trzymania za ryj, w niewiedzy i ignorancji.

 

Ja się z tym zgadzam :) Choć walczę z nawykami zbawiania świata z lat młodości :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tam nie wyrzucam bohatera ze swej duszy. Nie zamierzam zajmować się ratowaniem świata, ten świat nie widzi problemów tam gdzie ja. Dla mnie jest oburzające, żeby iść w stadzie i słuchać pasterza, który wcale nie musi być mądrzejszy ode mnie. Ale większość to lubi, masochiści-niewolnicy... posłuszeństwo jest obrzydliwe, ale może być przyjemne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie,

 

Lektura Waszych postów inspiruje i poszerza horyzonty.

Dobrze, że jesteście.

Na marginesie uściślę, bo być może niezbyt wyraźnie napisałem - nie chodzi o proces 'uszczęśliwiania się za pomocą kobiety' bo całkowita zgoda, to tak nie działa (podobnie jak za pomocą auta, używek, jakiegoś hobby etc). Szczęśliwym, prawdziwie, można być wyłącznie wewnętrznie, z samopoczucia i poniekąd wdrożonego, zaprogramowanego nawyku.

Na obecnym etapie życiowym (podkreślę - na obecnym, co będzie za lat dwa, pięć czy dziesięć - tego nie wiem) wydaje się być pigularzem purpurowym. I równie popieram, że tu gdzie jesteśmy jest miejsce i dla niebieskiech, i dla purpurowych i dla czerwonych jak bycza krew. Twoje życie, twój wybór, twoje późniejsze konsekwencje - zarówno pozytywne jak i nie. Szanuje w pełni poglądy innych, mogę się z nimi nie zgadzać czy częściowo polemizować - ale szanuję. Bo to ich wybór, ich święte prawo do samostanowienia.

 

 

Jakby wyglądał ten padół gdyby sami oświeceni po nim chodzili? To by było dopiero piekło. Pracować by zwyczajnie nie było komu. Niestety, Subiektywny miał rację - potrzeba ludziom bata i trzymania za ryj, w niewiedzy i ignorancji.

 

Tak Vincent, piramida społeczna nie może stać do góry nogami, nie utrzyma się. W obecnych czasach co prawda nie ma aż tak bezpośredniego bata i bezpośredniego trzymania za ryj ale nadal w cenie, dla tych na górze, jest trzymanie masy w niewiedzy i ignorancji. Bezpośredni bat i stricte zamordyzm zamieniono na odgórne sterowanie pragnieniami, celami życiowymi mas oraz usilnym wmówieniem 'że Szatana nie ma a ty możesz wyszstko' - taka mantra dla szczurów w kołowrotku. I piramida społeczna jak funkcjonowała za czasów panowanie Ramzesydów, tak nadal funkcjonuje. Tylko metody na utrzymywanie posłuchu z lekka ucywilizowane, ale jak zaczniesz bardziej fikać - pojawi się i bacik i zamordyzm. Poza tym większość nie chce oświecenia i wiedzy. Im jest wygodnie tak jak jest. Dając im wiedzę, zabierasz im komfort i burzysz poukładaną wizję życia. Wiedza to niebezpieczny, zatruty owoc. Już w biblijnym Raju wiedza wynikająca z poznania była zaczątkiem zmian i późniejszych kłopotów.

 

Jak napisałem w którymś z powyższych postów. Jestem w trakcie zmian. Niosą one dla mnie, co już zaobserwowałem, zauważalną dawkę stresu i gorszego samopoczucia - ale mam świadomość, że jest to cena którą muszę ponieść by wykorzenić nabyte przez lata nawyki. To jak z rezygnacją z palenia czy codziennych 'trzech piwek po pracy' - jest niemiłe dla organizmu (umysłu, ego) ale w dłuższym rezultacie - przynosi olbrzymi bonus i wyraźną poprawę funkcjonowania. Proces trwa. Ponadto, jak tylko zrobi się cieplej by można było rozwinąć życie towarzyskie 'na mieście' - za pomocą technik bazujących m.in. PUA (jestem w trakcie lektury) zawrzeć nowej jakości kontakty z kobietami. Bo na brak 'znajomych kobiet z którymi żyję na miłej, koleżeńsko-sympatycznej relacji' narzekać nie mogę ale zauważyłem, że od jakichś 4-5 lat nastąpił istotny spadek nowopoznanych i utrzymywanych znajomości. I trzeba to zmienić, najwyższa pora - nie ma na co czekać. I może warto tak ukierunkowywać te znajomości, by z koleżeńsko-towarzyskich były w stanie, gdy zajdzie taka potrzeba, zmienić się w pożądanym kierunku. Coś jak stworzenie siatki, zabrzmi to śmiesznie ale porównanie jest adekwatne, agentek-śpiochów ;)

 

Dzięki za inspirujące posty,

 

S.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko że przesyt indywidualistów jak i osobowości wybitnych, niezależnych, nie dostrajających się do tonu naczelnego głosu (media, społeczeństwo, mody, kanony, trendy itp.) również nie jest dla świata dobry.

 

Vincent, możesz sobie tym głowy nie zawracać. Rozkład Gaussa na to nie pozwoli. Statystycznie nie jest to możliwe.

 

Brzytwa, już wiem dlaczego Purple Rain, Prince'a tak mi wpadał w ucho heheheheh :D

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ktoś może lubić bajerę i podchodzenie do kobiet traktować jak nabywanie skilla. Wtedy jest to w zasadzie nie szukanie kobiety, a raczej gra w biologiczne szachy. Człowiek nie myśli o pójściu do łóżka, bo to może być efekt uboczny, trofeum co by sie inne samce jarały, a raczej chodzi o satysfakcje z tego, że się potrafi. Nawet jak nie wyjdzie to będzie nowy "experience".

Napisałem, że kobieta szczęścia nie daje. Zagalopowałem się, ale nie w tym sensie, że teraz zmieniłem zdanie, tylko takim, że ludzie różne rzeczy/stany określają mianem szczęścia. Sprawa jest taka jak przy paleniu maryśki, jeden pali i normalnie funkcjonuje, ma z tego radochę. Drugi pali i dostaje chwilowej ekstazy, ale spieprza mu to życie. Kobieta jest narkotykiem. Dosłownie, kontakt z drugim człowiekiem powoduje wydzielanie się dużych ilości hormonów, w przypadku kontekstu seksualnego wystrzeliwują te poziomy pod sufit. Jak ktoś widzi pewną kobietę i go z wrażenia paraliżuje, to nie paraliżuje go przecież sam widok, tylko gwałtowe uwolnienie się hormonów i endorfin. Pewnie jakby z taką dziewczyną pobył dłużej to poziom napięcia by spadł. Lecz do czego zmierzam, właśnie sprawa rozbija się o to, że nie lubimy tracić kontroli nad sytuacją, nad sobą, swoimi reakcjami i swoimi zachowaniami. Kobieta wjeżdża w psychikę jak buldożer u niektórych. Może to stać się też życiową blokadą.

Z drugiej strony ja mam coś takiego, że większość kobiet mnie nie rusza, tak, że mi się nawet nie chce.... ale jak już na którąś mój organizm zareaguje, to dostaje złotego strzała i nie wiem co robić. Rzadko mi się zdarza taka naturalna bejera = chemia + kontrola.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ktoś może lubić bajerę i podchodzenie do kobiet traktować jak nabywanie skilla. Wtedy jest to w zasadzie nie szukanie kobiety, a raczej gra w biologiczne szachy. Człowiek nie myśli o pójściu do łóżka, bo to może być efekt uboczny, trofeum co by sie inne samce jarały, a raczej chodzi o satysfakcje z tego, że się potrafi. Nawet jak nie wyjdzie to będzie nowy "experience".

 

 

Mniej więcej o to właśnie mi chodzi ! Nowe doświadczenia, wyrobienie nowych umiejętności i ich utrwalenie do poziomu nawyku, satysfakcja - 'umiem, wiem jak i nie ma problemu gdyby-przyszło-co-do-czego' wpływająca na podbicie samooceny. O 'łóżko' nawet mi nie chodzi, jak się trafi taka sytuacja to wyłącznie posłuży do nabycia skilla, konsumować nie zamierza (bo nie czuję na dzień dzisiejszy potrzeby).

Ja lubię taki klimat luźnej, włoskiej sprezzatury.

 

S.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.