Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Nie próbowałem, ale wiem, że w czasie tripu powinieneś mieć trzeźwego "opiekuna". Pozamykaj wcześniej okna ;) Nie wiem czy znasz ten portal: http://hyperreal.info/  Dużo można się dowiedzieć. Od LSD podobno są jeszcze bardziej psychodeliczne DMT i Szałwia wieszcza (Salvia divinorum).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przede wszystkim dobry trip sitter , nie koniecznie doświadczony, ale taki przy którym czujesz się bezpiecznie. Najgorsza osoba na tripie to taka do której masz świadomy albo podświadomy żal o coś.

 

Przygotuj też sobie dobre miejsce, takie gdzie będziesz miał możliwość odosobnić się(oczywiście nie chodzi o zamykanie w łazience, raczej delikatnie zaznaczyć że jesteś bardziej sam) albo usiąść z kim blisko siebie. Nie koniecznie zamykaj od razu okna, zdarzyło mi się ze znajomymi po prostu stać w oknie, palić fajki i podziwiać okolicę. Ogólnie jeśli palisz, przygotuj sobie odpowiednią liczbę fajek, jeśli będziesz miał przy sobie całą paczkę to pewnie ją spalisz. Wodę na tripa najlepiej w plastiku, nie tłucze się. I ręczniki papierowe, bo się wylewa. 

 

Dobrze jest mieć przy sobie trochę marihuaniny, jeśli coś idzie nie tak, dwa "wszczyki" mogą pomóc.

Jeśli myślisz że już minęło, to zastanów się jeszcze raz. Mój znajomy myślał że już wszystko dobrze i postanowił wyprowadzić psa. Całkowicie normalnie założył mu obrożę, zawiązał buty, otworzył zasuwę w drzwiach i poszedł. Potem wrócił, wstukał kod w domofonie, podszedł do drzwi i zaczęło się. Okropnie się chłopak namęczył bo zamiast ciągnąc do siebie drzwi, pchał je nie zdając sobie sprawy.

 

Pamiętaj że czas może wyczyniać naprawdę dziwaczne rzeczy, nie ogarniesz ile to już trwa i ile jeszcze może potrwać.

 

No i cóż, nie bój się tego. Odpręż się i obserwuj. Nie denerwuj się tym na co nie masz wpływu.

 

PS. Zawsze przypomina mi się reklama specyfiku Eliminacid "A czy ty masz zakwaszony organizm?". <emotka z uśmiechem>

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem Ci Marku, że byłem kiedyś na imprezie i spontanicznie wziąłem pół LSD, byłem z przyjaciółką, ale wtedy był taki etap, że to zmierzało do innej relacji. Miałem takie schizy że siadłem sobie z nią na ławce obejmując ją mocno, tak żeby nikt mi jej nie zabrał i czułem się jak zwierze, które musi chronić swojego terytorium i swojej samicy. W oddali tańczyły jakieś dwie laski i wtedy czułem się tak jak tygrys który się czai tuż przed atakiem żeby zaraz te antylopy rozszarpać. Czułem w sobie taki instynkt zabójcy. A z nią się całowałem, dotykałem i byłem w innym świecie, było to takie spontaniczne, byliśmy tylko my i w ogóle nie myślałem taka ekstaza. Było bardzo głośno, a ja na środku sali warczałem jak najgłośniej potrafiłem :D

 

Ogólnie tak jakby uruchomiła się we mnie ta część osobowości, która przez całe życie była stłumiona, nazwał bym to tożsamością plemienną, zbiorową. Odczułem bardzo instynkt łowcy, dominowania i namiętności, jakiej nigdy nie przeżyłem w seksie, nigdy na takim poziomie się nie odblokowałem. Myślę, że ma to trwały wpływ na moją psychikę, tak jakby wykształciły się nowe połączenie mózgowe, które nigdy nie były stymulowane, odpowiadające za te instynkty.

 

Ale były też nie przyjemne rzeczy, trwające chwilę i sobie z nimi poradziłem. Jak już to moje instynktowne zachowanie zaczęło ją męczyć i mi powiedziała, że jestem natarczywy. Wyolbrzymiło się to w mojej głowie do niesamowitych rozmiarów i przez chwilę, zacząłem myśleć o tym, że tak na prawdę nigdy jej nie zdobędę.

 

Było też tak że chyba z 4 razy traciłem zmysł widzenia, nagle rozbłyskiwało się światło i tak na 3-4 sekundy nic nie widziałem. Heh i cały czas nie mogłem nikogo poznać, kto jest kto :D

 

A jak wracałem w nocy z nią autobusem, to się cały czas śmiałem i cały czas byłem zdekoncentrowany i zapominałem co chcę powiedzieć. Potem rano jak siedzieliśmy na ławce, nie mogłem sobie poradzić z tak drastycznym i nagłym nabyciem pewnych preferencji psychicznych i przez jakieś 2 tygodnie, że tak to nazwę było to asymilowane.

 

Nie żałuję :D

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Jako doświadczony triopowiec dam Tobie Marku i kilku innym samcom kilka rad.

 

Po pierwsze faza po LSD trwa długo od 6 do 8 i 10 godzin.

Jeden karton pod język.Po godzinie lub dwóch zobaczysz efekt działania. Zależy od papieru.

Kolory są jaskrawsze i jaśniejsze. Obraz lekko faluje.

Wszystko zdaje się jakby płyne i ruchome.

Dzieje się tak ze względu na sposób działania LSD.

LSD blokuje pewne receptory w mózgu (już nie pamiętam nazwy) po czym przestaje je blokować.

Wtedy Twój mózg zalewa fala wcześniej przyblokowanych hormonów. Efekt?

Twój umysł widzi wszystkie szczegóły na raz przez kilka godzin.

Przez LSD nie możesz zobaczyć stałej.

Cały czas widzisz wszystko i każdy element z osobna. Dlatego obraz faluje i zmienia się przez każdy szczegół.

Dzięku temu możesz dostrzeć elementy które normalnie są przykryte pod obrazem całości.

Efekt wizualny jest taki że otoczenie pływa i faluje jeżeli skupisz wzrok na czymś.

Obraz jest ruchomy lekko faluje. Po dwóch papierach wygina się jeszcze bardziej.

3 to już rzeźnia.

W momencie szczytu ciężko np. zbić bongo. Bo nie możesz znaleść stałej.

Nie wiesz czy wbiłeś mało czy dużo. Widzisz co chwile innny szczegół. Obraz jest ruchomy.

Dlatego ciężko określić czy mało czy dużo. Ciężko ale się w końcu da rade. Zależy też ile papierów.

Ja najczęściej po 1.Zdażyły się też dwa(jak był słaby papier lub NBOM(o nbom pisze dalej) i raz trzy na raz.

 

Podobnie myśli. Każda myśl jest wyjaskrawiona i bardziej odczuwalna.

Masz gonitwe myśli.

Faza ma swoje momenty trzeźwości. Wydaje Ci się że już Ci zeszło.

Chwila ciszy niby wszystko ok i zaraz znów jazda i tak przez 6 do 8godzin.

3 i 4 godzina jest najintesywniejsza.

Jeżeli interesujesz się psychologią po LSD zobaczysz więcej.

Rozpoczniesz gonitwe myśli które doprowadzą Cie do wniosków które odczujesz jako olśnienie jako duchową mądrość.

Przeżycie astralne, obcowanie z bogiem i prawdą totalną.

Dotkniesz sedna materii, przejżysz matrix na wylot, zobaczysz program w całej okazałości.

Zobaczysz twarz programu. Będzie to np. strach czający się jak złodziej między filarami w greckim koloseum.

Najważniejsze myśli i doznania będziesz pamiętał na drugi dzień.

Ja np. po ostaniej podróży z LSD zobaczyłem jak bardzo w mojej głowie siedzą rodzice. Mama i tata.

Ich programy które mi wpajają od dziećiństwa.

Zobaczysz je fizycznie oczami. Z boku głowy z boku pola widzenia.

Jak siedzą obok i czuwają. W końcu naszego ego dzieli się na dziecko, rodzic i dorosły.

Odczujesz to i wychwycisz.

Mnogość mysli możesz nawet notować. Wszystkich możesz nie zapamiętać.

Będąc kiedyś w związku po LSD zobaczyłem co kobieta chce odemnie przez to słodkie pierdzenie.

A co chce? "Zestarzej sie ze mną". To zobaczyłem. "Słodkie melodie miłości układay się w historie zestarzej się ze mną mimo wszystko".

 

Najlepiej jeść w bezpiecznym miejscu które znasz. Jadłem z kilkoma osobami.

Jadłem sam. Jadłem na mieście nocą. Robiłem zakupy na papierze.

Jadłem na domówkach. Jadłem sam na chacie. Jadłem w lesie i na łonie przydory.

Nad jeziorami.

Byłem też po LSD na disko. Wyglądało to wszystko tak: parkiet i tańczące dupy jak taniec godowy.

Gonitwa samców za zapłodnieniem. Jak zwierzęta. Sedno materi. Sedno przyrody i rozwoju. Twarz natury.

Zwierzęca część ludzkiej natury.

Obecnie żyje mam sie dobrze. Studia skończone dawno.

Praca dobra jest. Odwiedzam różne duże firmy rozsiane po Polsce.

Prowadze rozmowy z dyrektorami,kierownikami prezesami itd.

Troche kobiet w moim życiu też było. Nie chce mieć dzieci ani rodziny.

Mam sie dobrze.

 

Dziś ciężko o dobre LSD. LSD samo w sobie ma też swoje odmiany. Z tego co kojarze to LSD ma dwie odmiany.

W 2010 roku w niemczech na uniwerku stowrzono związek chemiczny o podobnym działaniu co LSD.

Nazywa się NBOM. Ma kilka odmian.

Jednak w przeciwieństwie do LSD nie był latami testowany i badany na ludziach.

Jest tani i jest sprzedawany przez nieświadomych sprzedawców jako LSD.

Też jest w postaci nasączonych papierków.

Prawdziwe LSD nie ma smaku.

Czasem możesz poczuć jak wrzucisz pod język karton LSD lekki metaliczny smak lub coś na kształ uczucia lizania bateri.

Podczas syntezy LSD którą robi się w ciemności wytrąca się pewna część związków która może dawać metaliczny posmak.

Czyli zanieczyszcznie. I wtedy też jest to LSD. Czyli karton bez smaku lub lekki metaliczny posmak to LSD.

NBOM natomiast ma gorzki szczypiący w język smak. Nawet pali język.

Jesli jest słodkie lub gorzkie jest to jakiś związek chemiczny o podobnym działaniu a nie LSD.

NBOM ma działanie podobne do LSD ale dodatkowo ma działanie pobudzające jako anfa czy mdma.

LSD nie daje takich efektów.

Jadłem i LSD i NBOM. Efekty dość podobne.

NBOM szybciej schodzi idzie spać po tym.

Po LSD ciężko zasnąć przez gonitwe myśli.

Gandza lub hasz zwiększa faza. Wyostrsza zmysły.

Ja przezywałem fazy po LSD na czysto lub z haszem i gandzą. Czasem jakieś piwko lub alko na zejście lub w trakcie.

Żeby uprzyjemnić faze lądowania.Różnie. Eksperymentowałem. Laboratorium jak u Hofmana.

Co do NBOM można go kupić przez neta jako dopalacz.

NBOM ma kilka odmian. Na ulicy rzadko wiedzą co sprzedają. Np.

http://www.gumtree.pl/cp-sprzedam-inne/lodz/sprzedam-blottery-25b-nbome-25d-nbome-odbior-osobisty-606577369

http://lodz.oglaszamy24.pl/ogloszenie/758207967/lodz-Sprzedam-blottery-25b-NBOMe-25d-NBOMe-odbior-osobisty.html

http://www.rc-lab.cz/product.php?id_product=58

Tutaj raport Światowej Komisji ds. zdrowia o NBOM. W przeciwieństwie do LSD mało o nim wiedzą.

http://www.who.int/medicines/areas/quality_safety/4_17_review.pdf

 

Jeść można samemu lub z kimś kto też je.

Najlepiej żeby to była osoba w miare zaufana i taka którą lubisz.

 

Ja na LSD byłem na wycieczkach na łonie natury.

Widoki i drzewa niesamowite. Jeden kumpel trzeźwy nas woził a my w 3 na piapierze.

Jadłem sam na chacie więc obrazy, tapety, filmy, gry i muzyka.

Słuchałem na LSD np. rapu i klasyki czyli Mozarta.

Dzwięki stają się żywe. Np. bas w rapie zamienia się w zawodnika sumo.

Kompozycja Mozarta w goniące się i skaczące wesoło instrumenty.

Gdyby nie LSD nie spojrzał bym na muzykę w taki sposób.

Słuchając jej na trzeźwo teraz mogę znaleść ten szczegół który mi się zmaterializował.

Coś pieknego.

Warto zjeść LSD. NBOM też można w  celach naukowych.


LSD pomaga przemyśleć i zobaczyć wszystko.

W postaci kropel w Polsce nie spotkałem nigdy. Tylko kartony i nasączone papierki.

Obecnie tylko czasem pije, pale hasz i gandze i czasem LSD.

Innych rzeczy nie tykam od kilku lat. Próbowałem ale ich nie biore.

Za bardzo niszczą.

Konkluzja: LSD warto zjeść! Polecam!!

 

O LSD polecam też film który próbuje zwizualizować faze po papierze.

The trip (1967) Corman.R. poslki tytuł "Pordróż"

http://www.filmweb.pl/film/Podr%C3%B3%C5%BC-1967-10958

 

O LSD polecam dwa rapowe kawałki :

i

 

"First time I diAnnotated acid was in Flatbush, Brooklyn
East Flatbush to be exact if you looking for accuracy
Fuck you shackles, I'm free
Thank You LSD and mushroom fragments in tea
Watching Yellow Submarine and laughing at Blue Meanies
The true meaning
Open the door and walk through the ceiling
The matrix is gone, I view clearly
Realizing society is brainwashed is a brutal feeling
Finally see who's really the truth and who's the demon
Who's still sleeping in the womb dreaming? Who's scheming?
Who's smoking angel dust with Rick and Russell?
Who's equipped to hustle?
Who's the one that always thinks first and who's the muscle?
Who's the bible burner?
Did that guy that wrote Fight Club realize that 'Tyler Durden' rhymes with 'violent murder'?
Sometimes I gotta
Rethink my strategy
Rethink reality
Rethink sanity"

 


P.S

Co do DMT to działanie troche podobne do LSD.

Z tym że masz wrażenie jakby ktoś złapał Cie za mózg i pociągnął w góre wszystkie komórki.

Faza też kilka godzin. Trzymasz telefon w ręce i nie możesz zgiąć palców.

Raz telefon jest jak cegła. Po czym staje się lekki i płynny jak woda.

Brałem DMT i nawet spoko ale wrażenie na mnie nie zrobiło.

Odczułem też troche negatynych rzeczy które nie przypadły mi do gustu. np. zeszytwnienie palców nie mogłem napisać sms w telefonie.

Wole LSD.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Muszę się przyznać braciom samcom i siostrom samiczkom, że uwielbiam i biorę LSD od roku 2010, zawsze raz na pół roku. Alkoholu prawie w ogóle, papierosa wypaliłem jednego w życiu, marichuany nie tykam amfetaminy od 6 lat nie brałem, bo mnie nudzi i jest po niej ogromny zjazd psychiczny następnego dnia.

 

Co innego LSD - DLA MNIE NIE MA NIC LEPSZEGO!!! Możecie mnie uważać za ćpuna, ale każdy seans to za każdym razem co innego. Nigdy nie wiesz jak zareagujesz i właśnie ta nieprzewidywalność jest taka niesamowita, zawsze brałem LSD w grupie sprawdzonych przyjaciół i zawsze w plenerze i z tego co widzę na każdego kwas inaczej działa. Dlaczego tak uwielbiam kwas? Poszerza perspektywy widzenia świata, jak żaden inny narkotyk. Pozwala zajrzeć we wnętrze siebie i to baaardzo głęboko, spenetrować najgłębsze zakamarki własnego ja. To bardzo inetektualna używka, zmuszająca do refleksji i rozwoju. Jesli ktoś liczy na dobrą "bibę", podrywanie tabunów lasek na imprezach, zyskanie większej pewności siebie, siły czy energii a nawet większej koncentracji przed egzaminem, to niech sobie odpuści - to nie ta liga.  Aż strach pomyśleć co by było, gdyby każdy miał dostęp do tego. Nadal za dużo jest osób które traktują to stricte rozrywkowo, prymitywnych prostaczków szukających nowych wrażeń (choć to nie ta kategoria używek), a zdecydowanie mniej osób, które chcą dzięki temu wspiąć się o poziom wyżej w swoim rozwoju i duchowym i emocjonalnym i w każdym innym jaki im przyjdzie do głowy. Kwestia umiejętnego wykorzystania potencjału swojego umysłu, jaki otwiera się po zażyciu LSD. Ja osobiście polecam łono natury, dużo przestrzeni, unikać przestrzeni silnie zurbanizowanych, czy też zamkniętych (raz skończyłoby się to dla mnie tragicznie - prawie wyskoczyłbym z balkonu na 11 piętrze, w ostatniej chwili mnie wciągnęli z powrotem), mało ludzi - tylko sprawdzone grono przyjaciół którzy są już dobrzy w te klocki, słuchawki na uszach (ja raz grałem na gitarze po LSD i wyszła z tego naprawde przerażająca psychodelia). Często wystarczy zadbać tylko o odpowiednie miejsce i towarzystwo żeby było OK i żebyśmy coś wartościowego wynieśli z takiego doświadczenia. I jeszcze jedno - NIE SIADAĆ ZA KÓŁKO PO LSD!!! Kolega w ten sposób omal nie stracił życia.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W związku z tym, że miałem ciekawe efekty po tym LSD i było to dla mnie swoistym nabraniem poczucia tożsamości, zapisałem sobie w takim jednym zeszyciku cytaty, które odczułem:

 

"podstawowym elementem tego doświadczenia jest przekroczenia świadomości indywidualnej (zwykłych granic ego) jak też ograniczeń czasu i przestrzeni [...] pacjenci docierali do nieświadomości zbiorowej"

 

" [...] napotkał przykłady pacjentów, którzy cofali się w rozwoju ewolucyjnym i identyfikowali z każdym gatunkiem ewolucyjnej drabiny"

 

"[...] następuje nagły wzrost przewodnictwa, impulsy między neuronami są silniejsze co prowadzi do wykorzystywania połączeń które w normalnym stanie, nie byłyby wykorzystywane. Może to prowadzić do trwałych zmian w strukturze połączeń między neuronami, co może mieć zarówno dobry jak i zły skutek"

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...
  • 5 miesięcy temu...
@ Vincent

To na co trafiłeś podczas swoich podróży było prawdziwym LSD czy NBOM ?

Ja zaczynałem w 2000r. wtedy NBOM jeszcze nie było.

Od 3-4 lat widze że wszędzie NBOM sie panoszy sprzedawane jako LSD przez nieświadomych.

 

Tutaj video z normalną żonką z 1950  :)  :

 

http://pictorial.jezebel.com/heres-a-normal-1950s-housewife-just-tripping-balls-on-a-1693576357

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie przy braniu takich substancji interesuje jak już po wszystkim wpływa to na mózg. Skoro widzi się takie rzeczy w trakcie działania, to co jest potem? Cenię swój mózg. 

I nie chciałbym się uzależnić, jeśli by mi się spodobało to nie wierzę sobie, że mógłbym się powstrzymać od spróbowania ponownie. Chyba, że z LSD jest inaczej niż z innymi używkami.

 

A zażywaliście Ayahuaskę? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie przy braniu takich substancji interesuje jak już po wszystkim wpływa to na mózg. Skoro widzi się takie rzeczy w trakcie działania, to co jest potem? Cenię swój mózg. 

I nie chciałbym się uzależnić, jeśli by mi się spodobało to nie wierzę sobie, że mógłbym się powstrzymać od spróbowania ponownie. Chyba, że z LSD jest inaczej niż z innymi używkami.

 

 

Musisz się jeszcze dużo nauczyć. ;) LSD jest jednym z najmniej uzależniających narkotyków. Najgorszy jest po prostu etanol. To wielki mit, że po przyjęciu narkotyku nie możesz się powstrzymać od wzięcia kolejny raz. Po prostu ludzie lubią uciekać od rzeczywistości, a narkotykiem nazywa się w mediach i polityce wszystkie używki, które są nielegalne. Nigdzie nie mówi się, że etanol to narkotyk, a tak jest. Ale większość nawet po ostrej najebce nie popada w uzależnienie. Jeśli robisz to dla przyjemnośći, a nie dla ukojenia bólu egzystencjalnego, to nie ma się generalnie czego bać. Oczywiście zawsze trzeba dowiedzieć się jaki wpływ na organizm ma dana substancja i dlatego nikt normalny nie upija się kilka razy w tygodniu. Np po przyjęciu kokainy nic ci nie będzie, ale regularnie branie uzależni. Jeśli nie masz problemu z uzależnieniem od nikotyny czy alkoholu, to pomyśl, że potencjał uzależniający najgorszego narkotyku czyli etanolu jest wyższy od większości narkotyków. Heroina, kokaina, czy amfetamina to inna bajka, bo z czasem niszczą zdrowie. Ale nie jest tak, że po przyjęciu kokainy nie możesz się powstrzymać dalej, Bzdura. Jest tak samo jak z alko po prostu. Trzeba mieć świadomość, że to mocna używka, a nie kurwa śniadanie obiad i kolacja.

Tym bardziej lajtowe jest LSD. A LSD to halucynogen, potencjalnie nie uzależnia fizycznie, może uzależnić psychicznie (podobnie jak hazard, seks, kawa, papieros, itd.). Generalnie wszystkie używki są dla mądrych ludzi i nawet uzależnienie od kawy jest szkodliwe dla organizmu. Przed wzięciem czegokolwiek dużo poczytaj na dany temat. Nie pytaj znajomych, tylko poczytaj o działaniu. A w ogóle to ja nie namawiam, lecz powtarzam w kółko.....pal ziółko, pal ziółko, pal ziółko. ;)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marcin ma w tym wypadku absolutną rację.

LSD nie uzależnia. Mało tego, stosowane jest w terapiach do walki z alhoholizmem.

Ja biorę najwyżej 2-3 razy do roku. Nie częściej. Nie ma szans bym popadł w nałóg. Taka częstotliwość w zupełności mi wystarcza. Nie odczuwam żadnej potrzeby, żeby brać intensywniej.

 

Porównywanie C2H5OH do LSD, to jakby próbować zestawić w jednym rzędzie malucha z Rolls-Roycem. To jest absolutnie nieporównywalne. Odkąd spróbowałem kwasu, alkohol niemal kompletnie przestał mnie interesować. Jest zwyczajnie prostacki i prymitywny przy LSD. Obecnie piję okazjonalnie, tylko dla smaku. Niezwykle rzadko dla uchlania.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:) tak jestem zaprawiony w tym temacie.

nbom nie daje takich przeżyć jak lsd.

video z żonką z 1950 dokładnie pokazuje czystość i piękno tego stanu.

nie mam tu na myśli samego nazwijmy to "odurzenia" tylko stan którego się doświadcza.

duchowe mistyczne doświadczenie.

ja patrząc na to video dokładnie wiem co ona czuła.

empatia 100% ON. sam to poczułem.

patrząc na to z perpektywy czasu i zestawiając z moją obecną wiedzą mogę powiedzieć, że do takich mistycznych duchowych stanów da się dojść przed medytacje i bycie tu i teraz.

z tym że to wymaga sporej dawki czasu i mega skupienia.

nie jestem aż tak dobry w te klocki.

wciąż się ucze.

Ayahuaske nie próbowałem.

Pani z video fajnie to opisuje.

podobne doświadczenia wynosiłem po lsd.

na pewno lsd nie uzależnia.

jest taki ogrom wrażeń i przeżyć że się nie chce znów

ponieważ czujesz że musisz ochłonąć.

ochłonąć np.3 miesiące/ pół roku.

masz aż nadto wrażeń.

z tym alkoholem przypomniałeś mi jak "miałki" alkohol wydawał mi się po lsd.

znaczy po lsd nawet nie piłem przez pewien czas żeby nie zanieczyszczać w sobie tego stanu,uczucia, głębi która jest po lsd.

ta głębia jest przez pewien czas.tydzień,2tyg,miesiąc, może 2 i słabnie.

pod natłokiem spraw/życia/ego/programów/ alkoholu zanika.

potem zostaje wspomnienie w które zawsze możesz wejść żeby sobie to przypomnieć.doświadczyć znów.

tak to pamiętam jak jeszcze nie byłem tak świadomy jak teraz.

idąc dalej powiem nawet że to piękno i głębia jest do osiągniecia poprzez prace nad sobą i obserwowanie siebie.

uwaga i ćwieczenia.

 

polecam poczytać przed jakimikolwiek próbami w internecie opisy/skutki itd.

 

utwór w tym temacie:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podbijam do posta wyżej.

 

Jeśli chcecie spróbować - nie podchodzić bez odpowiedniego przygotowania jak i podbudowania swego stanu wiedzy odpowiednią lekturą.

 

Prawda!!! u mnie ta głębia utrzymywała się maksymalnie ponad 2,5 tygodnia po seansie na łonie natury. Wydarzeniem absolutnie niezapomnianym była moja próba gry na gitarze 15 min po rozpoczęciu działania kwasu. Gryf się na moich oczach zmienił w kobrę i wił się w mojej ręce. W ogóle sama percepcja dźwięków jest czymś jakby z innego wymiaru w porównaniu z ich odbiorem na trzeźwo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

potwierdzam. dzwięki i muzyka to zupełnie inny wymiar.

właśnie, a doświadczyłeś jakiś flasbacków?

 

u mnie wyglądało to tak :

od czasu do czasu zauważałem takie przebłyski,rozjaśnione kolory, poświaty jak po lsd.

latami myślałem że to są właśnie flasbacki po lsd.

momentalne / kilkuminutowe rzadko wystepujące.

przeczytałem poleconą przez Marka ksiązke "potęga teraźniejszości".

dziękuje za to. potężna ksiązka.

uporządkowało i wypełniło to pewne luki w mojej wiedzy, poznaniu i postrzeganiu.

doszło do mnie że te stany które uważałem za flasbacki po lsd to przez lata były przebłyski bycia poza umysłem/ego.

bycie całym sobą tu i teraz.

czytając książke doświadczyłem kilku takich "przebłysków".

od chwilowych do kilkudziesięcio minutowych.

teraz ćwicze się w nich i świadomym wchodzeniu w nie i byciu poza ego gdy nie jest mi potrzebne.

nie jest łatwo.

jak to widzisz?

doznałeś jakiegoś flashabcku ?

czytałeś "potęgę terazniejszości" ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie przy braniu takich substancji interesuje jak już po wszystkim wpływa to na mózg. Skoro widzi się takie rzeczy w trakcie działania, to co jest potem? Cenię swój mózg. 

I nie chciałbym się uzależnić, jeśli by mi się spodobało to nie wierzę sobie, że mógłbym się powstrzymać od spróbowania ponownie. Chyba, że z LSD jest inaczej niż z innymi używkami.

 

A zażywaliście Ayahuaskę? 

 

Hah kurwa nie mogę słuchać tej babki :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Muszę się przyznać braciom samcom i siostrom samiczkom, że uwielbiam i biorę LSD od roku 2010, zawsze raz na pół roku. Alkoholu prawie w ogóle, papierosa wypaliłem jednego w życiu, marichuany nie tykam amfetaminy od 6 lat nie brałem, bo mnie nudzi i jest po niej ogromny zjazd psychiczny następnego dnia.

 

Co innego LSD - DLA MNIE NIE MA NIC LEPSZEGO!!! Możecie mnie uważać za ćpuna, ale każdy seans to za każdym razem co innego. Nigdy nie wiesz jak zareagujesz i właśnie ta nieprzewidywalność jest taka niesamowita, zawsze brałem LSD w grupie sprawdzonych przyjaciół i zawsze w plenerze i z tego co widzę na każdego kwas inaczej działa. Dlaczego tak uwielbiam kwas? Poszerza perspektywy widzenia świata, jak żaden inny narkotyk. Pozwala zajrzeć we wnętrze siebie i to baaardzo głęboko, spenetrować najgłębsze zakamarki własnego ja. To bardzo inetektualna używka, zmuszająca do refleksji i rozwoju. Jesli ktoś liczy na dobrą "bibę", podrywanie tabunów lasek na imprezach, zyskanie większej pewności siebie, siły czy energii a nawet większej koncentracji przed egzaminem, to niech sobie odpuści - to nie ta liga.  Aż strach pomyśleć co by było, gdyby każdy miał dostęp do tego. Nadal za dużo jest osób które traktują to stricte rozrywkowo, prymitywnych prostaczków szukających nowych wrażeń (choć to nie ta kategoria używek), a zdecydowanie mniej osób, które chcą dzięki temu wspiąć się o poziom wyżej w swoim rozwoju i duchowym i emocjonalnym i w każdym innym jaki im przyjdzie do głowy. Kwestia umiejętnego wykorzystania potencjału swojego umysłu, jaki otwiera się po zażyciu LSD. Ja osobiście polecam łono natury, dużo przestrzeni, unikać przestrzeni silnie zurbanizowanych, czy też zamkniętych (raz skończyłoby się to dla mnie tragicznie - prawie wyskoczyłbym z balkonu na 11 piętrze, w ostatniej chwili mnie wciągnęli z powrotem), mało ludzi - tylko sprawdzone grono przyjaciół którzy są już dobrzy w te klocki, słuchawki na uszach (ja raz grałem na gitarze po LSD i wyszła z tego naprawde przerażająca psychodelia). Często wystarczy zadbać tylko o odpowiednie miejsce i towarzystwo żeby było OK i żebyśmy coś wartościowego wynieśli z takiego doświadczenia. I jeszcze jedno - NIE SIADAĆ ZA KÓŁKO PO LSD!!! Kolega w ten sposób omal nie stracił życia.

 

 

"Nasza baśń powiada, że po utonięciu psa trzeba złapać za wiadra. Żaden olbrzym nie przyjdzie i nie wybierze za nas wody; żadne magiczne sztuczki nic tu nie pomogą. Ani święta woda z Lourdes, ani LSD czy kokaina. Trzeba to zrobić samemu, wiadro za wiadrem. Przypomina to mozolną dyscyplinę, jakiej wymaga sztuka." Robert Bly Żelazny Jan

 

Woda jest tutaj nieświadomością, i żeby dojść do głębi, do dna, trzeba wybrać całą wodę. Tak to rozumiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

DamiPriv. No niby tak, ale jak czytałeś 'Żelaznego', to wiesz też, że jest cała masa mężczyzn, którzy utkwili dajmy na to na etapie 'popiołów'. Dragi typu LSD, ayahuasca, szałwia, peyotl czy tam inne szamańskie środki czasami pomagają takich delikwentów przepchnąć przez mentalną ścianę. Albo chociaż na chwilę ukazać im jak oszukańcze potrafią być zmysły. To czy ta metoda zadziała i u kogo, to już inny temat. Jak jesteś na 'duchowym' starcie (czyli nie masz wiedzy chociażby o świadomości/podświadomości) to takie eksperymenta mogą bardziej zaszkodzić niż pomóc.


Dyskusja na temat sensowności 'brania' przeniesiona tutaj: http://braciasamcy.pl/index.php/topic/1639-branie-za-i-przeciw/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.