Skocz do zawartości

Sen: zabicie siebie.


Marek Kotoński

Rekomendowane odpowiedzi

Dziś mi się śniło, że bardzo realnie morduję siebie jakimś ciosem ostrym narzędziem w gardło - przytulałem siebie, dokładnie widziałem swoje ciało, twarz, czułem drgania, ostatni oddech, wiotczenie ciała. Teraz jak to piszę wydaje się to nieco wstrętne, ale w śnie było takie... neutralne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi się śniło, że wybiegłem z pociągu, jakiś koleś został zmasakrowany przez pociąg, potem nie zapłaciłem jakiemuś kryminaliście i też zacząłem przed nim uciekać, potem byłem w kościele, śmiałem się z księdzem, co za pokręcony sen.  Budziłem się dzisiaj po każdym cyklu snu... co półtora godziny, zawsze budziłem się tylko raz po 3 godzinach snu, choć fajnie wiedzieć zawsze ile się jeszcze pośpi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś miałem podobny sen o zabijaniu siebie. Biegałem po jakimś labiryncie, goniłem jakąs cycatą brunetkę. W końcu ją dogoniłem bo labirynt był zakończony pokojem urządzonym coś a'la sypialnia. Kiedy zaczynałem zdzierać z niej sukienke to do pokoju wszedł mój sobowtór/klon a moze moje drugie ja..wyciągnąl pistolet i wyłapałem kulke w łeb. Oczywiście od razu się obudziłem cały zlany potem. W sumie dwa razy mi się to przyśniło w życiu..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Ja w wieku 4 albo 5 lat miałem sen, który nie dotyczył bezpośrednio zabijania ale samookaleczenia. Najbardziej przerażający sen mojego życia. Dokładnie wrył się w moją pamięć i zdaje mi się, że w pewnym sensie dotykał ważnych spraw mojego życia. Śniło mi się że byłem w cyrku. Na widowni pełno ludzi, oglądamy program jest ciekawie i wesoło. Nagle na środku pojawia się klaun i pada z jego strony pytanie: kto chce wziąć udział w zabawie. Ja się zgłaszam. Na środku areny klaun informuje mnie, że będę podpalony i czy się na to zgadzam. Ja ochoczo wyrażam zgodę. Następnie na moją głowę zostaje wylana benzyna i podpalona. Przez chwilę tarzam się w piasku i gaszę płomienie. Nie czuję bólu ale w trzymanym przez klauna lustrze dostrzegam straszne deformacje i blizny na mojej głowie, błagam go, żeby to cofnąć. A klaun ze smiechem odpowiada, że to już niemożliwe - zresztą sam tego chciałem.

 

Gdzie widzę analogię z własnym życiem: cyrk ja w życiu społecznym. Wyjście na arenę i udział w zabawie klauna to patologiczna chęć zaistnienia wśród ludzi, która pchała mnie do szukania towarzystwa na siłę, robienie czegoś dla samej akceptacji - odpierdalanie niebezpiecznych głupot, pijaństwo, rezygnacja z własnych zainteresowań tylko dla poklasku. I te właśnie rzeczy były największą przeszkodą w znalezieniu szczęścia i satyfakcji w życiu. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.