Skocz do zawartości

Wynagrodzenie


Miner

Rekomendowane odpowiedzi

2 godziny temu, jaro670 napisał:

  Może kiedyś biznes mnie pociągnie ale sam w sobie jest mało ekscytujący (jak dla mnie) a dla samego hajsu to szkoda życia. Aha ,nie muszę dodawać co rodzina o mnie sądzi bo przecież życie jest taaakie poważne.

Czyli nie masz biznesu tylko z etatu uzbierałeś na te żaglówki i objazdy świata? Jak Ci się udało.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

34 minuty temu, AdrianoPeruggio napisał:

Czyli nie masz biznesu tylko z etatu uzbierałeś na te żaglówki i objazdy świata? Jak Ci się udało.

 

Pracuję w spoko firmie w której zdarzały się fajne fuchy a atrakcje kupowałem zawsze po najniższych okazyjnych cenach. Trochę cierpliwości i sporo rzeczy da się ogarnąć. Nie jestem z tych co kupowali pierwsze aparaty foto z 2mln pixeli za 3000 zł tylko wolę poczekać. Moto kupiłem wczesną zimą za 2200 choć było warte 4000 bo facetowi się znudziło i przeszkadzało w garażu. Ostatnio perkę wartą 2000 kupiłem za 1000 bo się chłopakowi śpieszyło ale na taką okazję polowałem ponad rok. Latanie ryjanem i tym podobnymi, turystyka zawsze organizowana indywidualnie, hostele itp. A będzie jeszcze taniej bo na wiosnę chcę kupić berlingo/kangoo albo Merca Gelendę i przerobić na mini camper. Aha i tych wszystkich atrakcji nie mam na raz, łódkę sprzedałem to kupiłem paralotnię i kurs itd. Lubię szukać ,próbować wszystkiego. A co najważniejsze to nigdy się NIE OŻENIŁEM. Chociaż raz było baaardzo blisko.

Edytowane przez jaro670
  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

45 minut temu, AdrianoPeruggio napisał:

Czyli nie masz biznesu tylko z etatu uzbierałeś na te żaglówki i objazdy świata? Jak Ci się udało.

 

Etat etatowi nie równy. Ostatnio gadałem szczerze z kolegą który jest inżynierem w firmie zajmującej się integracją systemów w budownictwie. Jego zarobki:

 

~10tyś na miesiąc

służbowy samochód

służbowe mieszkanie

premie rzędu 15-30tyś na rok

 

Takiej kasy nie robi wielu rodzimych "biznesmenów"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, AdrianoPeruggio napisał:

Te niskoobsługowe to co masz na myśli?

 

Dochód pasywny nie wymagający mojej pracy przy nim 8h dziennie od poniedziałku do piątku. Wystarczy trzymać rękę na pulsie.

Wynajem mieszkań, wynajem lokali usługowych, wynajem garaży/miejsc postojowych w garażach wielostanowiskowych etc.

Akcje spółek dywidendowych, niegdyś poważnie myślałem o obligacjach - ale wszystkie papierki, a w zasadzie 'elektroniczne zapisy' mają to do siebie, że dość

łatwo idą w niebyt.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z ciekawych opcji inwestycyjnych to słyszałem o czymś takim jak zakup pokoju w hotelu. Plusy są dwa: można spędzić wczasy w ulubionej lokacji po taniości, przez resztę roku hotel coś tam odpala właścicielowi. Ale tylko słyszałem, z bliska nie widziałem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, lupele napisał:

 

Etat etatowi nie równy. Ostatnio gadałem szczerze z kolegą który jest inżynierem w firmie zajmującej się integracją systemów w budownictwie. Jego zarobki:

 

~10tyś na miesiąc

służbowy samochód

służbowe mieszkanie

premie rzędu 15-30tyś na rok

 

Takiej kasy nie robi wielu rodzimych "biznesmenów"

 

W zagranicznych korpo to standard, byle manager (kierownik) ma nawet więcej, o dyrektorach nie wspomnę...

Ja mam podobnie, tylko brak mieszkania służbowego ;)...ale kiedyś przez dwa lata dostawałem kasę za relokację do innego miasta.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Mosze Red napisał:

 

Facet sam z siebie nie potrzebuje mega lansu, wiele rzeczy uważa za zbędne (i ma rację), dopiero loszka jak się dorwie do kasy zaczyna ją trwonić.  

 

 

Jedna z pań, z którą lat temu sporo pracowałem zwykła mawiać, że samochód to może być ekonomiczny, ale na pewno nie kobieta. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wspomniałem o wymianie grzejników - owszem, to żadna filozofia, ale wymaga pewnej wiedzy i sprzętu. Trzeba mieć komplet kluczy, zamrażarkę do rur, gwintownicę do rur. Ja takich narzędzi nie mam i koszt ich zakupu z pewnością przewyższałby cenę usługi.

Znam ludzi, którzy próbowali wymieniać w bloku grzejniki samodzielnie - pozalewali kilka mieszkań pod nimi. Ja wolę nie ryzykować. Tym bardziej, że na hydraulice po prostu się nie znam, bo nigdy się tym nie zajmowałem. Ryzyko niepowodzenia jest większe niż ewentualne oszczędności.

 

Dla mnie dziwne jest to, że ludzie nie potrafią podłączyć żyrandola. No są tacy i co z tego? Nie można znać się na wszystkim. Czasami łatwiej jest zapłacić za usługę niż uczyć się nowych rzeczy.

 

Ze sprawą inwestowania na przyszłość spotkałem się przeglądając różne blogi o inwestycjach. Ci ludzie twierdzą, że dochód człowieka rośnie do pewnego momentu. W pewnym wieku zaczyna spadać. Ot, choćby kwestia emerytur, które najpewniej będą w nędznej wysokości. Dlatego ważne jest to, aby odkladac pieniądze na przyszłość wtedy, gdy to jest możliwe. Niektórym trudno jest zrezygnować z pewnych zakupów, bo prestiż. Mało kto oszczędza kasiorę z myślą o przyszłości.

Nieruchomości są dobrą opcją. Sam o tym myślę, ale na razie muszę ogarnąć swoje finanse.

 

Kiedyś na przetargu rozmawiałem z gościem, który mówi, że skupuje nieruchomości rolne w kilku województwach. Wystarczy zaorać pole bodaj dwa razy w roku i kasiora z dotacji wpływa na konto. Można też wydzierżawić działkę, najczęściej ludzie robią to za dotacje. Za ha brali ok. 1500zł rocznie, co daje niezły procent zwrotu z inwestycji.

Trochę się pozmieniało z tymi dotacjami, ale kilka lat temu był to naprawdę niezły biznes. Ludzie sadzili to, co przynosiło najwięcej pieniędzy, nie produkujac niczego. Znani są politycy, którzy zakładali plantacje orzecha włoskiego ;)

 

Przed wprowadzeniem ustawy o ochronie ziemi, ANR oferowała często dość ciekawe nieruchomości. Czasami można było znaleźć naprawdę atrakcyjne grunty. Niektóre bez problemu mogłyby zostać przekształcone na działki budowlane. Teraz niewiele jest ofert sprzedaży. Większość to oferty dzierżawy, więc trudniej jest znaleźć coś ciekawego.

 

Często spotykam się z opinią, że inwestycja w nieruchomości jest najlepsza i pewna, bo ziemi więcej nie będzie. Problem pojawia się wtedy, gdy coś zaczyna się dziać na danym terenie. Złoto można spakować do kieszeni i wywieźć, ziemię trzeba zostawić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 15.12.2016 o 11:50, jaro670 napisał:

Czy my sie nie za bardzo przejmujemy wszystkim , za 20-30 lat będziemy leżeć i śmierdzieć i będziemy jedynie kłopotem dla służb od utylizacji śmierdzących odpadów. Jakie to będzie miało znaczenie czy kupiliśmy dom, merca czy jeździliśmy fabią. Ja swój etap posiadania dla sąsiadów chyba przeszedłem w poprzednich wcieleniach bo dziś hajs mi jest potrzebny tylko i wyłącznie do zabawy i tylko takie jego zdobywanie ma dla mnie sens, podróże, sprzęt latający, sprzęt grający czy co kto tam lubi a domy, mieszkania nieruchomości na które harujemy całe życie staną się tylko pożywką do rodzinnych kłótni i skakania sobie do oczu. Ja mam 13 letnią corollę i wymienię ją jak przestanie jeździć bo do tego służy.  Następnym autem będzie jakiś stary,pancerny Merc Gelenda z lat 80 którym chciałbym jeździć przez następne 20 lat.  Dla mojej rodziny jestem oczywiście dzieciakiem bo miałem już swoją żaglówkę,narty, kajak, paralotnię, 2 motocykle, objechałem całą europę i trochę Afryki , teraz pora na Azję. Urlop to dla mnie zdecydowanie za mało, ja chcę mieć fun przez cały rok. Teraz kupiłem perkę i się na niej uczę grać bo zimą zajęć mniej. Może kiedyś biznes mnie pociągnie ale sam w sobie jest mało ekscytujący (jak dla mnie) a dla samego hajsu to szkoda życia. Aha ,nie muszę dodawać co rodzina o mnie sądzi bo przecież życie jest taaakie poważne. 

Chociaż może rzeczywiście jestem dużym dzieciuchem ale chuj tam ,dobrze mi z tym.

 

Kiedys zostalem zaproszony na wujka na piwo do jego firmy byli tam tez jego kumpel z podobnych sfer(wlasna ustabilizowana firma zatrudniajaca ok 15-20 ludzi)Gdy zeszlo na rozmowy filozoficzne to uktwilo mi 1 zdanie "Pomimo tego ze jestem spelniony, osiagnalem juz prawie wszystkie cele przeze mnie zalozone, to zycie i tak nie ma najmniejszego sensu"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 15.12.2016 o 11:50, jaro670 napisał:

Czy my sie nie za bardzo przejmujemy wszystkim , za 20-30 lat będziemy leżeć i śmierdzieć i będziemy jedynie kłopotem dla służb od utylizacji śmierdzących odpadów. Jakie to będzie miało znaczenie czy kupiliśmy dom, merca czy jeździliśmy fabią. Ja swój etap posiadania dla sąsiadów chyba przeszedłem w poprzednich wcieleniach bo dziś hajs mi jest potrzebny tylko i wyłącznie do zabawy i tylko takie jego zdobywanie ma dla mnie sens, podróże, sprzęt latający, sprzęt grający czy co kto tam lubi a domy, mieszkania nieruchomości na które harujemy całe życie staną się tylko pożywką do rodzinnych kłótni i skakania sobie do oczu. Ja mam 13 letnią corollę i wymienię ją jak przestanie jeździć bo do tego służy.  Następnym autem będzie jakiś stary,pancerny Merc Gelenda z lat 80 którym chciałbym jeździć przez następne 20 lat.  Dla mojej rodziny jestem oczywiście dzieciakiem bo miałem już swoją żaglówkę,narty, kajak, paralotnię, 2 motocykle, objechałem całą europę i trochę Afryki , teraz pora na Azję. Urlop to dla mnie zdecydowanie za mało, ja chcę mieć fun przez cały rok. Teraz kupiłem perkę i się na niej uczę grać bo zimą zajęć mniej. Może kiedyś biznes mnie pociągnie ale sam w sobie jest mało ekscytujący (jak dla mnie) a dla samego hajsu to szkoda życia. Aha ,nie muszę dodawać co rodzina o mnie sądzi bo przecież życie jest taaakie poważne. 

Chociaż może rzeczywiście jestem dużym dzieciuchem ale chuj tam ,dobrze mi z tym.

Ja niedawno kupiłem trąbkę, bo lubię ten instrument i uczę się wydobyć sensowny dźwięk ;)
Wcześniej marzyłem o gitarze elektrycznej i kupiłem za pierwszą wypłatę. Kiedyś brat miał taką, ale qtas nie pozwalał mi grać odkąd zauważył, że coś mi się udaje.
Co do samochodu, to mam identyczne podejście. Moja Cari w przyszłym roku skończy 15 lat i nie chce mi się jej zmieniać. Lubię ją :) Zafunduję jej remont nadwozia, ponaprawiam drobne usterki i będę jeździł dalej - jeśli nadal będzie sprawować się tak, jak do tej pory. To dobre auto.
W ubiegłym roku kupiłem mieszkanie. Mógłbym kupić dom, bo na to pozwalała max zdolność kredytowa... ale po co? Żeby martwić się o dojazd? Żeby myśleć ciągle o tym, czy wystarczy mi na spłatę kredytu? Teraz oddaję jakieś 12% wynagrodzenia i żyję spokojnie. Rata kredytu jest niższa niż opłaty za mieszkanie zimą :D Nie kupowałem nic na zapas, bo to bez sensu. Tylko to, co jest mi potrzebne.

Mnie jeszcze brakuje takiego luzu. Przez całe życie martwiłem się o wszystko, wszystko planowałem i nie było miejsca na radość. Odkąd jestem na tym forum, wszystko się zmienia. Już robię plany zwiedzania Polski na moto :) 

Przez lata byłem uważany za dziwaka.... "bo brat kupił sobie komputer, kamerę i coś tam jeszcze, a ty nic". Nikt nie rozumiał, że kasa była na koncie. Ja kupiłem motocykl. Mam popierdolonych starych, którzy nie pozwolili mi trzymać go u nich na działce, więc kupiłem także garaż :D - Zawsze jakieś rozwiązanie się znajdzie.


Pieniądze szczęścia nie dają. Szczęście mogą dać rzeczy, które za pieniądze można kupić ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawy temat i ciekawie się rozwinął. W moim, dużym mieście, 3000 PLN na rękę wciąż stanowi dla zdecydowanej większości moich znajomych, tych którzy nie wyjechali, kwotę marzeń. Przedział wiekowy 30-35 lat. Przy czym rzeczywiście jest to już suma za którą da się tutaj w pojedynkę bezstresowo żyć.

Mój obecny średni miesięczny dochód to ok. 8-9 tys. (działalność handlowa), ale jak sobie ostatnio policzyłem to na zajęcia bezpośrednio związane z pracą poświęcam jakieś 50-55 godzin tygodniowo i nie przewiduję żeby w przeciągu najbliższych 2-3 lat ta ilość czasu mogła się zmniejszyć bez jednoczesnego spadku dochodów. 

Wydaję dużo, ale że moje trzy największe pasje wiążą się z przedmiotami o charakterze kolekcjonerskim to przyjemności łączą się z inwestowaniem - średnia roczna stopa zwrotu na poziomie 15% za rzeczy, które się w międzyczasie użytkuje. Gdybym uwzględnił czwartą jeszcze do niedawna pasję, tj. kobiety to byłbym na minusie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 15.12.2016 o 14:12, jaro670 napisał:

 Trochę cierpliwości i sporo rzeczy da się ogarnąć. Nie jestem z tych co kupowali pierwsze aparaty foto z 2mln pixeli za 3000 zł tylko wolę poczekać. Moto kupiłem wczesną zimą za 2200 choć było warte 4000 bo facetowi się znudziło i przeszkadzało w garażu. Ostatnio perkę wartą 2000 kupiłem za 1000 bo się chłopakowi śpieszyło ale na taką okazję polowałem ponad rok.

 

Mam dokładnie identyczne podejście.

Kupuje od napaleńców i tych, którzy muszą mieć nówkę, tu i TERAZ. Odkupuję rzeczy w stanie zbliżonym do idealnego za 50%-60% ceny sklepowej. Czasem poluję na nie długo - ale da się.

Ubrania, nawet te formalne premium? Buty też premium? NIGDY gdy wchodzi nowa kolekcja. Spokojnie poczekam rok czy półtora by fajny garnitur wyceniany pierwotnie na 2500 zł kupić za 999zł. Buty z początkową ceną 899 zł? Spokojnie, poczekam, mam w czym chodzić... Rok czasu i te same buty można upolować za 299-349 zł w końcówce sprzedaży.

Da się? Da się. I oszczędza się od cholery kasy !

Nowy smartfon z ceną wyjściową 3000 pln? Poczekamy rok, odkupimy za ok.1000-1200 zł - robię tak notorycznie od lat.

Moje używane rzeczy, których nie potrzebuję? Elektronika, akcesoria sportowe, ciuchy? Wszystko sprzedaje na allegro, gumtree i olx. Wszystko! Więc mam czysto i ład w szafach.

 

Przez dorosłe życie w ten sposób oszczędziłem kilka taczek stuzłotówek. A żona śmieje się i czasem lekko drwi, że jestem sknera. Wtedy się uśmiecham i pokazuje jej szafy - zawalone ciuchami, w których nie chodzi, niektóra mają nawet nie odcięte metki - ot kupione, walnięte do szafy i NIGDY nie założone.

Czy muszę Wam dodawać, że małżonka co chwila wydaje z siebie informacje werbalną, że 'nie ma się w co ubrać' ;) Ano chyba nie muszę. Kto żyje z kobietą ten wie, że to taka ich podstawowa, wbudowana a system operacyjny aplikacja zawsze pracująca w tle. Składa się z dwóch części. Pierwsza odpowiada za algorytm 'parzy mnie kasa, muszę ją wydać! Muszę to mieć, muszę to kupić !' oraz drugiej 'ja nie mam się w co ubrać!' po której następuje skok do pierwszej części aplikacji.

 

Da się? Da się :)

 

S.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Subiektywny napisał:

Nowy smartfon z ceną wyjściową 3000 pln? Poczekamy rok, odkupimy za ok.1000-1200 zł - robię tak notorycznie od lat.

 

To ja się pochwalę, że tydzień temu kupiłem tableta za mniej niż połowę ceny z premiery (2 letni chyba), teraz jeszcze umowa kupna-sprzedaży na spółkę co by hajs odzyskać nieopodatkowany i koszt wrzucić w koszty :wub:

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja to najchętniej bym się wrócił do starego telefonu z klawiaturą, ahhhh bateria trzymałaby tydzień i nie musiałbym codziennie ładować. Jednak czasem potrzebuję latarki i jakiegoś w miarę dobrego aparatu coby sobie fotkę pstryknąć jak gdzieś jestem :) Aha no i notatnik i kalkulator dla TO DO LIST i liczenia zaoszczędzonego hajsu :D Chociaż przez całe liceum używałem telefonu z klawiaturą i jakoś nikt się nie śmiał :D Ale to były inne czasy, życie było proste :P

 

A tak poza tym to polecam prowadzenie budżetu domowego na własną rękę. Zapisywanie swoich wydatków to tylko kilka sekund pracy codziennie, a potem można się przyjrzeć na jakie pierdoły nam idzie dużo i wywalić w sumie połowę z tych rzeczy. Ja cały rok 2016 prowadzę i sporo mnie to nauczyło. Przede wszystkim samodyscyplina, a poza tym zawsze wiem którędy ucieka kasa a przynajmniej chciałaby uciec ;)

 

@Silny nie wiem czy jest możliwość wstawienia nazw innych blogów na temat oszczędzania, ale chętnie bym się podzielił z Braćmi tymi perełkami, które czytam na bieżąco na temat oszczędzania i minimalizmu tak w formie prezentu świątecznego ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nie mam problemów z oszczędzaniem. Po prostu nie chodzę do sklepów ;) Kupuję to, co jest mi na daną chwilę potrzebne. Nie muszę nawet starać się oszczędzać. Nie wiem, ile na co wydaję - po prostu wydaję możliwie najmniej. Unikam dużych sklepów. Niczego nie kupuję na zapas albo z myślą: "kiedyś się przyda". Wchodzę do sklepu z konkretną listą zakupów w głowie i bardzo rzadko zdarza mi się, abym kupił coś więcej niż to, co sobie zaplanowałem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...
Dnia 15.12.2016 o 15:10, Subiektywny napisał:

 

Dochód pasywny nie wymagający mojej pracy przy nim 8h dziennie od poniedziałku do piątku. Wystarczy trzymać rękę na pulsie.

Wynajem mieszkań, wynajem lokali usługowych, wynajem garaży/miejsc postojowych w garażach wielostanowiskowych etc.

Akcje spółek dywidendowych, niegdyś poważnie myślałem o obligacjach - ale wszystkie papierki, a w zasadzie 'elektroniczne zapisy' mają to do siebie, że dość

łatwo idą w niebyt.

 

Pozwolę się włączyć do tematu, ponieważ będąc kiedyś zafascynowany ideą dochodu pasywnego, bardzo szybko przekonałem się i zrozumiałem, że nie istnieje to w takiej formie o jakiej piszesz. 


Prawdziwy dochód pasywny osiągać mogą jedynie osoby dysponujące naprawdę dużym kapitałem, które nie muszą zajmować sobie czasu/głowy/stresu nad bieżącym monitorowaniem swoich wpływów mając od tego najlepszych ludzi. 

Nie wystarczy bowiem niestety tylko "trzymać rękę na pulsie" jak piszesz. 


Zapytasz statystycznego Kowalskiego jak zainwestowałby swoje pieniądze odpowie Ci oczywiście, że kupiłby nieruchomość i ją wynajmował. 
Dziś roczna stopa zwrotu z inwestycji w nieruchomości na wynajem waha się w okolicach 2-3% o czym wiele ludzi nie ma pojęcia...
Ludzie kompletnie ignorują koszty i ryzyka jakie wiążą się z posiadaniem nieruchomości, ślepo marząc o dochodach z wynajmu, które po sięgnięciu po prosty kalkulator i przeliczeniu wszystkiego na chłodno nawet nie przekraczają rzeczywistej inflacji.

 

Oczywiście możesz osiągnąć fajne zyski z nieruchomości szukając atrakcyjnych ofert na rynku czy biorąc udział w licytacjach komorniczych i bawić się w tzw. "flipy", lecz jest to po prostu praca i nijak ma się do dochodu pasywnego.  

 

W mojej opinii najbliższej dochodu pasywnego nazwać możemy m.in. tantiemy,patenty, licencje, dochody z lokat czy obligacje rządowe. 
Wszelkie inne o których piszesz włączając choćby dywidendy z akcji są niestety mylnym złudzeniem i mitem.

Ja nazwałbym je po prostu zwykłymi dodatkowymi dochodami, które wymagają pracy: ciągłego monitorowania - analizy,czasu, stresu.

Niestety ktoś tak urządził ten świat, że bez pracy nie ma kołaczy i warto już teraz porzucić w swojej głowie ten mit o dochodzie pasywnym za x-lat, który pozwalałby nam nic nie robić a pieniądze same by wpływały do kieszeni.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 hours ago, snoopy said:

1. Prawdziwy dochód pasywny osiągać mogą jedynie osoby dysponujące naprawdę dużym kapitałem

[...]

2. Ludzie kompletnie ignorują koszty i ryzyka jakie wiążą się z posiadaniem nieruchomości, ślepo marząc o dochodach z wynajmu, które po sięgnięciu po prosty kalkulator i przeliczeniu wszystkiego na chłodno nawet nie przekraczają rzeczywistej inflacji.

[...]

3. Niestety ktoś tak urządził ten świat, że bez pracy nie ma kołaczy i warto już teraz porzucić w swojej głowie ten mit o dochodzie pasywnym za x-lat, który pozwalałby nam nic nie robić a pieniądze same by wpływały do kieszeni.

 

Ad 1:

Wlasnie.

Zeby mozna bylo byc pasywnym trzeba najpierw byc aktywnym powyzej przecietnej.

Zeby z tego zyc - DUZO powyzej przecietnej.

 

Ad 2:

2.1. Na plus z wynajmu sie jednak wychodzi, inaczej nikt by nie wynajmowal.

2.2. Latwo sie liczy czyjes pieniadze. Malo kto odroznia przychod od dochodu.

Takim zwykle mowie: "Jesli to taka kasa - wez kredyt, kup kilka chałup i zyj na Seszelach a kasa bedzie szla sama."

Standartowa odpowiedź: Eeee, booo, yyyy.

 

Ad 3:

3.1. To ci sie kłóci z "1".

3.2. Fakt ze jesli czegokolwiek nie pilnujesz - nawet duza kase ktos ci wyssie.

Niemniej - miec czujne oko to ciut mniejszy zapieprz niz zapieprz bezposredni.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.