Skocz do zawartości

No fap


self

Rekomendowane odpowiedzi

3 godziny temu, Terteus napisał:

U mnie leci właśnie 14. tydzień postu. Pewność siebie i ogólna motywacja, wydaje mi się, chyba trochę spadły w porównaniu do początkowego okresu, ale może tylko przyzwyczaiłem się. Nie jest źle.

Do minusów zaliczę, oczywiście, coraz większe parcie na przygruchanie sobie młodej dzierlatki. Normalnie uznałbym to za plus, ale teraz mam ważniejsze rzeczy na głowie niż bieganie za babami i trochę mnie to rozprasza. Najgorzej było w czasie ciepłych i słonecznych dni września - wystarczyło, że chwilę zapatrzyłem się na uda czy dekolt, i wyobraźnia błyskawicznie uruchamiała się. Ale przetrwałem. Idzie zima, więc powinno być łatwiej. Teoretycznie :).

 

A jak u Was, Panowie? Chwalcie się :).

 

Gratuluję mocno, podziwiam i się dziwuję :) Ja nie mam się czym pochwalić. Stwierdziłem, że nie ma sensu się spinać z racji tego że:

 

1 godzinę temu, Eredin napisał:

 Kiedyś najdłużej wytrzymałem 4 dni (gdy się zmuszałem i kombinowałem), teraz gdy nabrałem szacunku do siebie, problem zniknął automatycznie i podejrzewam, że już nigdy nie wróci.

...musiałbym się zmuszać i kombinować a to bez sensu. Pracuję nad swoimi emocjami bo tutaj widzę źródło dość częstego walenia Niemca w hełm. Dążę do ogarnięcia siebie, swoich emocji. Potrzebuję też solidnego planu jak do tego dążyć włączając w to wysiłek fizyczny. Jeszcze nie wiem jaki. Wszystko się wyjaśni w najbliższym czasie jak już ten plan sobie ułożę i napiszę umowę z samym sobą.

 

Jeszcze raz panowie podziwiam Was za wytrwałość :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla Twojego mózgu to już normalny stan. Do tego trzeba dążyć fapacze ;D

A jak rozwiązujesz problem z bolącymi jajcami?

Ileż to ja się nacierpiałem gdy mi jakaś panna dawała nadzieję na baraszkowanie, przytulała, całowała, masowała a potem... nic. Tylko ból jąder...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, Terteus napisał:

U mnie leci właśnie 14. tydzień postu. Pewność siebie i ogólna motywacja, wydaje mi się, chyba trochę spadły w porównaniu do początkowego okresu

 

Brawo! Ale to lecisz na "hard mode" (no fap + no sex :P) ?

Ja po dłuższym okresie odczułem spadek tych mocy tak samo jak ty, ale na siłowni lepsze wyniki i lepsza regeneracja, a psychika chyba też lepiej , ale kosztem częstszego myślenia o seksie, co mnie mocno frustrowało nie będę ukrywał.

 

19 godzin temu, Eredin napisał:

Nie uprawiam trzepuku od początku kwietnia czyli niedługo będzie pół roku. Kiedyś najdłużej wytrzymałem 4 dni (gdy się zmuszałem i kombinowałem), teraz gdy nabrałem szacunku do siebie, problem zniknął automatycznie i podejrzewam, że już nigdy nie wróci. 

 

Polecam. Tradycyjny seks uprawiam, ale nie za często. Nie potrzebuję nadmiaru, traktuję to jako przyjemność jedną z wielu, a energię wolę przeznaczyć na coś innego. 

 

Takie trochę bezpośrednie pytania, ale...

1) Dlaczego prostytutki , a nie jakaś zwyczajna dziewczyna skoro masz więcej energii i na pewno nadmiar energii jest? To wymówka ?

2) Wiadomo, że no fap + seks = sukces , ale co ile wystarcza Ci seks żeby nie popaść we frustrację?

3) A dałbyś radę bez seksu wytrzymać tak długo?

 

17 godzin temu, Artem napisał:

Ileż to ja się nacierpiałem gdy mi jakaś panna dawała nadzieję na baraszkowanie, przytulała, całowała, masowała a potem... nic. Tylko ból jąder...

 

Ze swojego doświadczenia wiem jaki to ból. Jak miałem to 1 raz, to myślałem, że to jakaś poważna choroba ;).

Był opisany w jakiejś książce przypadek gościa, który czekał do ślubu ze swoją dziewczyną i miał takie bóle, bo dziewczyna go podniecała. Poszli do seksuologa i kazał im albo uprawiać seks, albo masturbacja...

Edytowane przez ThePowerOfNow
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, radeq napisał:

Dziś miałem sen, gdzie pod koniec zapinałem laskę, czułem już, że dochodzę, ale pomyślałem, że nie mogę dojść bo gacie zabrudzę i się wybudziłem :D 6 dni przerwy tylko. 

Hahaha taka incepcja trochę. Jak już świadomie snisz to idź na całość. I załóż pampersa :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety wszystkie moje sny są popierdolone i te erotyczne też. Raz mi się śniło, że uprawiałem seks z przypadkowo napotkanymi nastolatkami na ulicy i żeby nie było normalnie, gdy przeruchałem wszystkie, to otworzyłem portal do Miami(taki jak w filmach fantasy) i tam wziąłem się za mulatki. 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Cytat

 

Takie trochę bezpośrednie pytania, ale...

1) Dlaczego prostytutki , a nie jakaś zwyczajna dziewczyna skoro masz więcej energii i na pewno nadmiar energii jest? To wymówka ?

2) Wiadomo, że no fap + seks = sukces , ale co ile wystarcza Ci seks żeby nie popaść we frustrację?

3) A dałbyś radę bez seksu wytrzymać tak długo?

 

 

1. Bo jestem teraz za granicą i nie znam aż tak dobrze języka, żeby rwać lokalne niewiasty. Nie włóczę się po dyskotekach itp. A poza tym jak już gdzieś na forum pisałem, prostytutki to dla mnie wygoda. Nie zawsze mi się chce szukać okazji, a jak wiadomo jestem człowiekiem ,,zamkniętym w obrębie swojego życia'' - w samochodzie, na motocyklu, przed komputerem, konsolą czy na siłowni nie ma dziewczyn. No dobra, na siłowni są, ale chodzę tam trenować, a nie rozglądać się i paplać bzdury. 

 

2. Raz na miesiąc i jest dobrze, ale czuję, że nawet bez tego nie byłoby najgorszej.

 

3. Szczerze? 20 lat dałem radę, więc... ;) No dobra, powiedzmy, że 5-6, bo okres dzieciństwa się nie liczy.

 

Ja stoję obok swoich popędów. Widzę je, czuję je, ale nie rządzą mną. I dlatego czuję się szczęśliwy i wolny. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ThePowerOfNow, tak, na hard mode :). Co do frustracji, to nie jest tak, że nachodzą mnie nieczyste myśli i nie mogę się na niczym skupić. Rozumiem ten stan, wiem, dlaczego mój mózg tak reaguje, i staram się nie poddawać temu. Ważne, żeby samemu dodatkowo się nie nakręcać.

 

 

22 godziny temu, Artem napisał:

Ileż to ja się nacierpiałem gdy mi jakaś panna dawała nadzieję na baraszkowanie, przytulała, całowała, masowała a potem... nic.

Na to najlepszym sposobem jest zrobić sobie dobrze :lol:.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie dzisiaj 58 dzień HARD MODE. 

Bez sexu, bez fapania, bez porno :) 

Czuję się dobrze. Mam czasami takie dni, że czuję się trochę bez siły czyli pewnie mam FLATLINE. Ale w ogólnym rozrachunku jestem zadowolony.

Rano często namioty jakich dawno nie miałem. Często myśli i sny o sexie :D Póki co bez nocnych polucji. 

 

Tak czy inaczej tak dużo energii nie miałem chyba od czasu bycia nastolatkiem. Mogę mniej spać a dalej się wysypiam i ogólnie szybciej się regeneruje po siłowni nawet przy mniejszej ilości godzin snu.

Zauważam, że robię się coraz bardziej pewny siebie i lubię coraz bardziej patrzeć ludziom w oczy jak z kimś rozmawiam. Szczególnie kobietom, większość się peszy co jest trochę śmieszne, jakiś czas temu jedna mi powiedziała, że onieśmielam ją i ciężko jej patrzeć w moje oczy bo mam taki błysk hehe :P 

Mam pozytywne nastawienie do życia. Potrafię się bardziej cieszyć z życia i małych rzeczy. Ale może też być to wpływ lektur które przerabiam ostatnio.

 

Z ciekawych rzeczy widzę, że jakość włosów mi się polepszyła, szczególnie zarost stał się gęstszy i ciemniejszy. Mam mniej wyprysków na twarzy. Pewnie przez kumulację cynku w organizmie.

Głos się lekko obniżył.

 

Tak jak @Eredin pisał przestaje się ostatnio nawet nad tym skupiać. Staram się wykorzystywać tą energię w produktywny sposób. Nie mam zamiaru do tego nigdy więcej wracać. A jak będę miał stałą partnerkę to będę praktykował Karezze.

 

Nie sądzę, że NOFAP odmieni czyjeś życie diametralnie. Ale na pewno jest to jeden z aspektów który może wpływać na jakość życia.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, infamous napisał:

Zauważam, że robię się coraz bardziej pewny siebie i lubię coraz bardziej patrzeć ludziom w oczy jak z kimś rozmawiam. Szczególnie kobietom

Też to zauważyłem. Kiedyś dłuższe patrzenie mnie peszyło, a teraz mogę się gapić jak pojebany i to zwykle laska pierwsza odwraca wzrok :).

 

 

10 minut temu, infamous napisał:

Nie sądzę, że NOFAP odmieni czyjeś życie diametralnie. Ale na pewno jest to jeden z aspektów który może wpływać na jakość życia.

Amen.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie, dodam garść swoich spostrzeżeń, które uważam za słuszne.

 

W porzucaniu każdego nałogu najważniejszy jest fakt, żeby wyrzucić potrzebę robienia czegoś z wnętrza siebie, ze swojej duszy.

 

Nic nie da ograniczanie, próby dokonania czegoś na siłę. Gdyby coś nie zaskoczyło we mnie w środku, nadal polerowałbym torpedę aż by trzeszczało.

 

Próbowałem ograniczać, kombinowałem czym tu zastąpić tą czynność - nic. Dawałem sobie czas, że np. nie będę tego robił przez miesiąc i samo zniknie - nic, po kilku dniach wracałem.

 

Coś we mnie zgasło, ,,od środka'' przestało mi się chcieć to robić - problem minął jak ręką odjął.

 

To tak jak ktoś pali papierosy i stwierdzi, że ograniczy do paczki na tydzień czy coś w tym stylu. To nic nie da, fizycznie będzie palił mało/może nawet wcale, ale nałóg w środku dalej będzie istniał.

 

Trzeba usunąć źródło, reszta zrobi się sama.

 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja sie wypowiem bo w listopadzie minie rok jak trwam w postanowieniu. Razem z podjeciem no fap zabralem sie za Street Workout
Wiadomo było parę upadków ale to dosłownie na palcach mogę policzyć.

Jeżeli ktoś chce z tym zerwać to MUSI MIEC CEL!!!!
To tak jak z ćwiczeniami. Jeżeli idziedzie bez sensu machac hantlami albo bezsensu podciagac sie to minie wam bardzo szybko.
TRZEBA MIEC CEL, MOTYWACJE, POWOD.
U mnie zaczelo sie od momentu gdy uświadomiłem sobie, że mam problemy z przedwczesnym wytryskiem. Zaczalem szukac przyczyny. Po paru dniach doszedlem do sedna. Dochodze za szybko bo non stop wale. Jak wale to byle szybciej i oczywiscie do porno.
Polecialem po porade do wujka google i trafilem na bloga nadopaminie.blogspot czy jakos tak. Po przeczytaniu tego wszystkiego uswiadomilem sobie że jestem uzalezniony.
No i zaczalem walke. Od razu. Bez zastanowienia. Mało tego: byłem tak zmotywowany że powiedziałem swojej babie że mam problem. (jeżeli pytacie jak zareagowała to odpowiadam- byłem białym rycerzem więc ona miała to w piździe - sprecyzuje: - co? ale dlaczego mówiłeś że tego nie robisz? dlaczego mnie okłamywałeś? dla mnie to jest normalne i nie ma w tym nic złego, ale dlaczego mnie okłamywałeś?)
Moj cel? Oduczenie ciała głupich nawyków, kontrola wytrysku oraz wyjście z nałogu.

Po pierwszych 3 tygodniach zauwazylem w jakim gownie siedzialem. Moj umysl non stop przypominal sobie porno akcje a ja lazilem roztrzesiony. Dosłownie dostawałem na łeb. Czułem się jak jakiś narkoman.  Mialem ogromna potrzebe zaspokojenia. To byl dobry znak. Bylo widac że coś sie zmienia.
Nocne ejakulacje to byl standard.
Po miesiacu brak nocnych ejakulacji. Stan ogolnie dobry.
 

Dzis prawie rok:] Moja motywacja? Wiem ze po fapowaniu będę: mniej kreatywny, moja pewność siebie i energia zyciowa spadnie i co najwazniejsze... Czułbym obrzydzenie.
Teraz gdy na to patrze - po prostu nie mógłbym. U mnie największym plusem była szczerość ze sobą samym. Nie ma nic lepszego gdy mówisz sobie "stary ja nie chce tego robić, zapomnij o tym"
Panowie jedyną metodą rozładowania powinien być stosunek z kobietą AMEN Nie wierzcie w to powszechne przekonanie że porno i masturbacja to nic złego. To są dwie bardzo poważne rzeczy o których nawet lekarze nie mają najmniejszego pojęcia. Wszystko tłumaczymy tym że " popęd trzeba zaspokajać", "będą Cie boleć jądra", "to jest zdrowe"

Jeżeli tak jest to prosze wejść sobie na wcześniej wspomniany blog i pocztać historie ludzi. Jeżeli popęd trzeba zaspokajać to jak wytłumaczymy fakt że ja pomimo miesięcznej przerwy w stosunkach ( bo moja kobieta stwierdziła po 6 latach że ona nie może być z kimś kto nie chce ślubu) nie musze tego robić? Jak to jest że jakoś mnie jądra nie bolą?

... i najważniejsze. Zawsze pytam ludzi: uważacie, że to nie problem? To powiedz jak długo potrafisz wytrzymać bez?  3 dni? Tydzień ? Aaaaa no właśnie. Popęd powiadasz? Musisz się zaspokoić? To ciało dyktuje Ci co masz robić? Nie panujesz nad nim?

Ja wyrwałem się z tego bagna i powiem szczerze że nagrodą jest dla mnie czysty umysł, piękne ciało (gdzieś ta energia musiała uchodzić więc ćwiczyłem jak poje*any) i co najważniejsze 100%'owa kontrola wytrysku. Na tym ostatnim zalezalo mi najbardziej i cel osiągnełem.

Powiedzcie chłopaki, nie warto?

 

(wybaczcie za styl i brak interpunkcji itp. ale na pół już śpie)


Edit: dla wszystkich typów w stylu: chce wiedzieć czy dam radę, chce wiedzieć czy idzie skierować energie na... chce wiedzieć.
Jak masz tak pier*olić z CZYMKOLWIEK to sobie odpuść. Wiesz dlaczego innym wychodzi a Tobie nie? Bo nie szukają, nie sr*ją na około, nie dumają bezsensownie tylko mówią: kur*a zrobię to.

 

... i po prostu to robią.

Edytowane przez qbacki
  • Like 5
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Eredin napisał:

W porzucaniu każdego nałogu najważniejszy jest fakt, żeby wyrzucić potrzebę robienia czegoś z wnętrza siebie, ze swojej duszy.

 

Nic nie da ograniczanie, próby dokonania czegoś na siłę. Gdyby coś nie zaskoczyło we mnie w środku, nadal polerowałbym torpedę aż by trzeszczało.

 

Próbowałem ograniczać, kombinowałem czym tu zastąpić tą czynność - nic. Dawałem sobie czas, że np. nie będę tego robił przez miesiąc i samo zniknie - nic, po kilku dniach wracałem.

 

Coś we mnie zgasło, ,,od środka'' przestało mi się chcieć to robić - problem minął jak ręką odjął.

 

To tak jak ktoś pali papierosy i stwierdzi, że ograniczy do paczki na tydzień czy coś w tym stylu. To nic nie da, fizycznie będzie palił mało/może nawet wcale, ale nałóg w środku dalej będzie istniał.

 

Trzeba usunąć źródło, reszta zrobi się sama.

Dlatego staram się z tym nie walczyć ani nie spinac a odpuszczać sobie poczucie winy. Mam ochotę to to robie tylko obserwuje emocje dlaczego to robie. Zdaza mi się przed czymś uciekać ale i też obserwuję co mi się wtedy pojawia najczęściej niechęć odczuwania jakiejś emocji lub potrzebą niezaspokojona bliskości. Co do bliskości to nie mam pomysłu jak sobie z tym poradzić? Znaleźć dziewczynę?

Eredin jak to się stało że nagle coś się w Tobie zmieniło i Ci się nagle odechcialo? Co robiłeś ze tak się stało no i co konkretnie w Tobie "pyklo"?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, qbacki napisał:

Panowie jedyną metodą rozładowania powinien być stosunek z kobietą AMEN Nie wierzcie w to powszechne przekonanie że porno i masturbacja to nic złego. To są dwie bardzo poważne rzeczy o których nawet lekarze nie mają najmniejszego pojęcia. Wszystko tłumaczymy tym że " popęd trzeba zaspokajać", "będą Cie boleć jądra", "to jest zdrowe"

Pięknie, fajnie ale co ma zrobić facet, którego jedyną szansą na seks jest roksa? Mnie nie stać na takie rozwiązanie, a poza tym nie potrafiłbym tego zrobić. Muszę znać osobę, z którą idę do łóżka i czuć jakąś więź, bo bez tego seks jest tylko zwykłym mechanicznym jebaniem.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Eredin jak to się stało że nagle coś się w Tobie zmieniło i Ci się nagle odechcialo? Co robiłeś ze tak się stało no i co konkretnie w Tobie "pyklo"?

 

Pocieszę Cię, że jeden ważny krok już za Tobą, a jest nim przyjście na forum. ;)

 

Powiem tak: podejście do życia, które mam teraz, było schowane głęboko pod rycerstwem i innymi programami społecznymi. Ja to już miałem, tylko uśpione. Znalazłem forum i okazało się, że to, co chce się przebić ,,ze środka'' jest słuszne i zaprowadzi mnie wiele wyżej niż społeczna mitologia. Przychodząc na forum już kochałem siebie dosyć mocno, a po kilku miesiącach pobytu tutaj to już osiągnąłem chyba najwyższe poziomy samooceny :D 

 

I w ten sposób zaczęły odpadać ode mnie głupie zachcianki i przyzwyczajenia. Słodycze? Pochłaniałem całe ciężarówki tychże. Koniowalenie? Nie wyobrażałem sobie dnia bez tego. NIC nie robiłem, nie myślałem o tym, że chcę z tym zerwać (kiedyś podejmowałem próby zerwania z nałogami, ale NIC nie dały, bo nałóg istniał WE MNIE, a mnie podczas ,,nieużywania'' nieustannie ciągnęło) - i samo zniknęło. Po prostu. Jakbym się urodził na nowo jako inny człowiek.

 

Zawsze będę to powtarzał: nic nie da rzucanie palenia, jeśli ktoś lubi ,,kurzyć'', ale z jakiegoś powodu chce przestać. Nic nie da przejście na abstynencję, gdy ktoś w tym czasie bez przerwy wypatruje okazji do wypicia. 

 

Trzeba przekonać swoją duszę, podświadomość (jak zwał tak zwał) - a wtedy ona usunie poczucie przyjemności związane z nałogiem i zastąpi je poczuciem nieprzyjemności, niechęci. To jest uniwersalna ścieżka do zmian w psychice i życiu. Pozbywanie się czegoś, co się lubi, jest katorgą. Ale pozbycie się czegoś, na co się już nie może patrzeć... jest normalnym stanem. :) 

 

U mnie dusza przekonała się ,,sama'' po drodze. Mam wysoką samoocenę i poniżej mojej godności jest szkodzenie swemu ciału i psychice oraz uleganie czemuś jak bezwolna istota. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 9/16/2016 o 21:19, ThePowerOfNow napisał:
 

 

@ThePowerOfNow chcialbym Ci podziekowac za link-a. Temat mnie tak zaciekawil, ze kupilem sobie ta ksiazke jako print. Czy masz/macie z tym doswiadczenia?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.