Skocz do zawartości

No fap


self

Rekomendowane odpowiedzi

Mam podobnie jak @Jednonogi Kapelusz, tylko że mój rekord to 51 dni, w sumie nie wiem po chuja przerwałem... odzwyczaiłem  się już i mi się nie chciało. Chciałem zobaczyć czy chęci wrócą... no i wróciły fap fap fap xD

Obniżenie "energii" czy tam "wibracji" jest u mnie znaczne, z dnia na dzień z kozaka w pizdę ,aż się przestraszyłem po ostatniej takiej akcji. Gdyby trafiło się wtedy jakieś duże wyzwanie to chuj by bombki strzelił i bym speniał albo spartolił.

Robić z tym coś czy po prostu dalej unikać pornosów? Nawet o tym nie myślę na co dzień, nie chciał bym robić sobie w głowie pierdolnika z tego powodu.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Jednonogi Kapelusz tak właśnie działa ten świat, wypełnia twoją wolę, twoja wersja jest prawdziwa tak samo jak moja, obie są prawdziwe w zależności od tego w co wierzysz. Ty uwierzyłeś, twoja podświadomość także, a zatem szybko naprowadziła cię na naukowe badania prowadzone oczywiście przez amerykańskich naukowców, które twoje życzenie wypełniają. Jest tak jak sobie życzysz, ale będzie także tak jak ja sobie życzę. U mnie nad wszystkimi emocjami władzę sprawuje podświadomość, a ja sam siebie kocham, więc czuję się dobrze 24/7, niezależnie od tego co robię, zawsze i wszędzie mam motywację. Ty kazałeś swojej podświadomości uwierzyć w badania amerykańskich naukowców, więc uwierzyła, a zatem wszystko co w tych badaniach zostało napisane urzeczywistni się w twoim życiu. No chyba, że zmienisz program.

 

Tylko ważna uwaga; to działa tylko w odniesieniu do nas samych, dzieje się nam tak jak wierzmy. Jednakże nie mamy wpływu i musimy podlegać globalnym prawom natury (oddziaływania silne i słabe, elektrostatyka, grawitacja, pęd, przyśpieszenie itd). 

 

To jest właśnie zewnętrzny zamiar, czy nie korzystniej byłoby go przekierować na coś innego aniżeli analizowanie sterty badań amerykańskich naukowców? 

 

Ot takie przewrotne i zwariowane są zasady działania tego świata. Tak absurdalne, że większość ludzi kierując się pozornym pragmatyzmem prędzej uwierzy stercie badań i wpływowi otoczenia, nawet w cuda uwierzy, w przypadki, powie, że widocznie tak musiało być, aniżeli im, właśnie prawom wszechświata. 

Edytowane przez Spira
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Spira zgadzam się z Tobą co do tej manipulacji samym sobą w kwestii skutków nofapu. Doświadczam tego nie raz. Ale uważasz że można się fapać non stop i nie wychodzić z domu, izolować się od ludzi i ciągle się kochać? Czy może dzięi afirmacji i miłości do siebie samego człowiek nie czuje aż takiej potrzeby by się zaspokajać przed porno.

No właśnie i kwestia porno. Co na ten temat sądzisz? Też uważasz że takie a nie inne podejście i przekonanie wpływa na to że zaczynam częściej się nakręcać na porno i reagować nawet widząc głupią reklamę bielizny? 

Jeśli tak jest jak mówisz to kolejna kwestia jak to zmienić. Afirmacje same wystarczą? Miłość i akceptacja samego siebie? Jak wyjść z tej pętli poczucia winy po zwaleniu sobie konia ;D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Świat "wypełnia moją wolę", bo tak został przez naturę skonstruowany mój organizm, że wstrzemięźliwość seksualna popłaca, nie zaburza funkcjonowania organizmu. Jeśli będę chał wódę w dzień w dzień i będę uważał to za dobro, to świat nie wypełni mojej woli i nie będę miał się świetnie, bo zasada jest taka, że chlanie (podobnie jak częsta masturbacja) wyniszcza organizm i tyle, nie ma tu żadnej magii.

 

Poza tym najpierw intuicyjnie zacząłem nofap, wiele miesięcy później znalazłem badania.

 

Opieranie swojego życia na amerykańskich mistrzach duchowych, którzy zjadłszy tony LSD, pokochali i rozpropagowali ezoterykę (z której skądinąd nierzadko płynie wiele mądrości), polecałbym wziąć pod zastanowienie i nie łykać wszystkiego jak leci, podporządkowując pod to całego świata

 

Edytowane przez Jednonogi Kapelusz
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Jednonogi Kapelusz Ależ przykład z wódą to zupełnie nie trafiony przykład, bo wódka to materiał obcy, to nie ma nic wspólnego z podświadomością i proszę jej do tego nie mieszać, bo ona nie ma z tym nic wspólnego. Ona nie wyprodukowała alkoholu, ty go sam, dobrowolnie wprowadziłeś i on podlega globalnym zasadom świata, a więc wyniszcza organizm. 

 

28 minut temu, Jednonogi Kapelusz napisał:

że chlanie (podobnie jak częsta masturbacja) wyniszcza organizm i tyle, nie ma tu żadnej magii.

 

Magii żadnej nie ma, pełna zgoda, nie ma także tłumu gości wrzeszczących z bólu po wyciętej nerce, popadających w depresje, chcących skończysz swoje życie, tylko z powodu głupiego seksu z samym sobą. Tłum gości, którzy cierpią przez alkohol jest za to ogromny. Tutaj w ogóle nie ma żadnego masowego przykładu, który potwierdza to co piszesz. Znajdź mi grupę kilkuset zatraceńców, którzy cierpią z powodu masturbacji, mają wyniszczony przez nią organizm i chcą od niej uciec ale nie mogą, a Ci uwierzę. A teraz znajdź grupę kilkuset milionów ludzi, którzy mówią, że alkohol to najgorsze zło i którzy z jego powodu cierpią, mają wyniszczony organizm. Grupę alkoholików znajdziesz w mig, a co z fapaczami? Niczego na horyzoncie nie widać, są tylko badania amerykańskich naukowców. 

 

28 minut temu, Jednonogi Kapelusz napisał:

Opieranie swojego życia na amerykańskich mistrzach duchowych, którzy zjadłszy tony LSD, pokochali i rozpropagowali ezoterykę (z której skądinąd nierzadko płynie wiele mądrości), polecałbym wziąć pod zastanowienie i nie łykać wszystkiego jak leci, podporządkowując pod to całego świata

 

Haha, to już jest skrajna projekcja, proszę o konkretne przykłady. Myślisz stereotypami, że wszyscy ezoterycy to pojeby, stulejarze, narkomani i psychopaci. Właśnie ja się podporządkowuje prawom tego świata, parafrazując; podporządkowuje się temu światu, ty natomiast z nim walczysz.  

 

@Artem czemu chcesz się niby izolować od kogokolwiek? Izolujesz się tylko dlatego, że się boisz. Gdy jesteś pewnym własnej wartości to niczego się nie boisz, a zatem nie boisz się także sięgać po swoje. Ja o porno nie myślę nic, nie nadaję temu żadnej ważności, ot film jak każdy inny, ważność nadajecie sami. Demonizujecie coś, albo gloryfikujecie, a prawda jest taka, że to tylko ludzkie zagrywki, to tylko ludzie przesadnie coś przeżywają, dla postronnego obserwatora (np kosmity, który przyleciał na Ziemię) zarówno pornos, bajka, film dokumentalny to wszystko jedno i to samo, to tylko kilka-tysięcy kolejno następujących po sobie klatek, nic szczególnego.

 

Po zwaleniu konia czujesz się winny, nie dlatego, że zwaliłeś, tylko dlatego, że jest w tobie poczucie winy. Przeczytaj sobie stosunkowo dobry od Marka to wszystko zrozumiesz.

 

Nie demonizujcie już tego fapania, nie znam nikogo, kto by od tego umarł. A znam wielu, którzy padli od alkoholu czy fajek. To jest zupełnie inna klasa, to jest stawianie kolejnego bożka i wychwalanie go. To tylko zwykła potrzeba fizjologiczna, wyobraźcie sobie taką sytuację, że zbiera się grupka naukowców, oczywiście z Ameryki, piszą oni kilka tysięcy stron o tym, że sen jest szkodliwy, bo coś tam. Akurat mieli szczęście, ich idea z miejsca stała się modna i utworzyła się grupka ludzi, która w to uwierzyła i głośno mówi, że sen jest zły i należy spać 60 minut dziennie. Czujecie absurd sytuacji? 

Edytowane przez Spira
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

38 minut temu, Spira napisał:

Ależ przykład z wódą to zupełnie nie trafiony przykład, bo wódka to materiał obcy, to nie ma nic wspólnego z podświadomością i proszę jej do tego nie mieszać, bo ona nie ma z tym nic wspólnego. Ona nie wyprodukowała alkoholu, ty go sam, dobrowolnie wprowadziłeś i on podlega globalnym zasadom świata, a więc wyniszcza organizm. 

Ty sam dobrowolnie się trzepiesz i wyniszczasz organizm ale Ok,  teraz się skup. Wóda podobnie jak masturbacja i porno poprzez zaburzanie biochemii mózgu wprowadza Cię w stan w euforii.

Defacto to nie wóda daje Ci euforię tylko wzmożone wydzielanie dopaminy i deregulacja receptorów gaba, czyli wóda jest tylko aktywatorem procesów w głowie, które prowadzą do nadmiernego zużycia Twoich hormonów i całej reszty związków.

Podobnie jest z trzepaniem - fizyczne pocieranie członka i obrazy na monitorze, uruchamiają całą kaskadę procesów w Twoim ciele. Nadmierna epskozycja na te czynniki doprowadza do wyniszczenia organizmu. Takie jest prawo wszechświata i tyle.

 

38 minut temu, Spira napisał:

 Tłum gości, którzy cierpią przez alkohol jest za to ogromny.

Ależ oczywiście, że jest mnóstwo osób mających problem z samogwałtem, wystarczy wpisać frazę w googlach - uzależnieni od masturbacji, albo spojrzeć na grupę na reddicie/nofap, gdzie masz 180 tysięcy fapstronautów. 

 

Fapanie to cichy zabójca (męskości), mało kto się nad tym zastanawia. Matrix tak działa

 

38 minut temu, Spira napisał:

Przykłady

No proszę Cię nie udawaj Greka: Robert Anton Wilson, Crowley i tak dalej ... 

 

Zarówno nadmiar masturbacji jak i ezoteryki i kwasa odrywa od rzeczywistości.

 

Jestem praktykiem, swoje doświadczyłem, ufam nauce, ufam sobie. Pozdro.

 

 

Edytowane przez Jednonogi Kapelusz
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Jednonogi Kapelusz Jakie zaburzenie biochemii? W takim razie każda emocja to zaburzenie biochemii, bo coś się w mózgu musi przestawić, aby np poczuć szczęście - endorfiny, żal - coś innego, smutek - coś jeszcze innego, depresje - coś jeszcze bardzie innego. 

 

W takim razie śmiech także zaburza biochemie, a więc można się od niego uzależnić, na szczęście niewielu ludzi cierpi na tą przykrą przypadłość. Ale zaraz! Popatrzmy np. na smutek! Przecież masa ludzi cierpi na przygnębienie, wystarczy w Google wpisać "jak poradzić sobie ze smutkiem", "jak poradzić sobie z melancholią". Idąc twoim tropem to wszystko zaburza biochemię mózgu! Uśmiechniesz się - wydzielają się hormony, czyli związki chemiczne, zaczniesz płakać - to samo! Bójmy się wszyscy zatem, bo śmianie się wyniszcza organizm!

 

A co gdy pomyślimy o parach, które bzykają się jak króliki, dwa razy dziennie! Koszmar, przecież oni zejdą szybciej, niż Czesiek z monopolowego! 

 

Drogi kolego, wszystko jest w głowie, lekarstwo od trucizny różni tylko dawka, to czy się uzależnisz czy nie zależy od podświadomości, a jak nie wierzysz w te brednie to od twojej odporności psychicznej, każdy ma ją na jakimś poziomie, jedni uzależnią się szybciej, inni wolniej. 

 

Poza tym popatrz na siebie, polucje nocne! Na pewno ich doświadczasz, ba każdy z nas ich doświadcza, jak za długo sobie nie strzeli - popatrz! Ty także wyniszczasz swój organizm? I co na to poradzisz? No nic, nie jesteś w stanie, jesteś więźniem własnym popędów, pozostaje zapaść w depresje.

 

Ten cały ruch nofap śmierdzi mi systemem i kolejnym programem poczucia winy - walisz sobie, po prostu najzwyczajniej w świecie wyrównujesz poziom napięcia seksualnego - JESTEŚ WINNY, wyniszczasz swój organizm, zaburzasz biochemię mózgu (tak samo jak każda inna emocja, ale to przemilczymy), zostaniesz impotentem, jesteś najgorszym ścierwem! My za to jesteśmy CI LEPSI, nie walimy sobie, dbamy o siebie. A więc standardowo bardzo, poczucie winy, niższości dla tych, którzy są przeciwni systemowi i poczucie wyższości dla tych, którzy to wyznają. Książkowy wręcz przykład. 

Edytowane przez Spira
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Spira Emocje są w ramach normalnego działania naszego systemu emocjonalnego. Jest granica choć, niedokładnie nakreślona (nic w końcu nie jest) co jest zdrowiem a co nie tka w dużym skrócie. I  taka anhedonia jest zaburzeniem biochemi a smutek nie. Smutek pojawia się z naszego przyzwolenia a nawet polecenia. W przypadku zaburzenia jetseśmy postawieni przed faktem dokonanym. Z tym potępianiem ruchu nofap to można powiedzieć to samo o każdym zjawisku. "Nie ma ucieczki przed formą ,tylko w inną formę".

Ponadto mam wrażenie troche przeceniasz podświadomość nadajesz jej wręcz boskich cech. Mówisz że rzeczywistość jest taka jak chce a później wspominasz o tym że trzeba troche czasu. Czy tego podświadomością nie można zmienić? i jest więcej takich przypadków gdzie nie można zmienić czegoś podświadomością i cała dyskusja toczy się o postawienie  granicy heglowskiej tezy i antytezy.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napiszę to najbardziej łapotologicznie jak potrafię:

 

Masz tygodniowy ciąg na alkoholu/ masturbacji - było  milutko. W tym czasie wyjebałeś się jednak z substancji odżywczych, hormonów, i całej gamy związków budujących Twój organizm. Czujesz się źle. Masz kaca nie dlatego, że podświadomość Ci to wkręciła, tylko dlatego, że roztrzaskałeś się na poziomie biologicznym. Masz niedobór substancji, warunkujący dobrą kondycję organizmu. A jak wiemy, w zdrowym ciele, zdrowy duch.

 

Oczywiście kac po alkoholu a syndrom zniszczonej męskości po kilkukrotnym spuszczaniu z kija tygodniowo, latami prowadzi do swoistych zaburzeń.

Książka o podświadomości, napisana przez amatora LSD (uduchowionego pana z ameryki, po rocznym stażu w Indiach) może Cię pocieszyć ale nie odbuduje Twojej gospodarki hormonalnej, metabolicznej, której prawidłowa homeostaza jest warunkiem koniecznym do życia w zgodzie i harmonii z naturą. Do bycia szczęśliwym.

 

I nie demonizuj tak tego poczucia winy. Nofap to prosta sprawa - jesteś wstrzemięźliwy, ograniczasz fap, bo wiesz ze po latach ciągłego trzepania doprowadziłeś się często do ruiny. Przestajesz fapać z miłości do siebie, stajesz przeciwko systemowi, który tworzy rynek porno wart dziesiątki jak nie setki miliardów dolarów.

 

Edytowane przez Jednonogi Kapelusz
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Brzygot to jest całkiem ciekawy temat. Otóż moim zdaniem alkohol, narkotyki i inne poprawiacze samopoczucia wcale nie zaburzają biochemii mózgu, one ją wręcz przywracają, normalizują, neutralizują, doprowadzają do stanu równowagi. Przykład; alkohol, przecież każdy wie dlaczego pije, bo przygnębiają go przykre emocje i życie (czyli aberracja, odchylenie od stanu normalności), chce sobie dodać odwagi (również aberracja). Ktoś pije, bo chce poczuć się dobrze. Jego słabe poczucie nie jest normalne, jest spaczeniem. Ktoś pije, bo chcę poczuć przyjemność z przebywaniem z samym sobą, czyli to co ja czuję 24/7, tak samo z pewnością siebie, ktoś chce sobie jej dodać, aby zacząć flirt z dziewczynami o ponadprzeciętnej powierzchowności, a ja tą pewność siebie mam bez alkoholu, naturalną, 24/7.

 

Niestety, alkohol prócz poprawiania humoru wyniszcza także organizm i pewnie to jest jedynym hamulcem, aby nie pić 24/7. Gdyby alkohol poprawiał humor bez ządnych konsekwencji, a więc tylko przywracał biochemię, a nie wyniszczał ciała to zapewne każdy piłby 24/7 :P

 

Jakbyś wczytał się dokładnie w to co napisałem, to wiedziałbyś, że napisałem nie więcej, ani nie mniej, a dokładnie tyle, że twoja podświadomość kontroluje wszystkie procesy w twoim ciele, a więc i emocje, twoje samopoczucie, twoje lęki, a więc i pewności siebie. Wszystkie emocje są od podświadomości, więc jak ktoś mi piszę, ze no-fap zwiększa pewność siebie, to ja się śmieje, bo to nie no-fap, tylko podświadomość, wgrał jej nowy program, więc się mu według niego dzieje. 

 

Natomiast podświadomość NIE MA wpływu na świat zewnętrzny, a więc nie da ci bogactwa od tak. Ona może ci bardzo pomóc zewnętrznym zamiarem, niejako silnym wiatrem, który popchnie cię do celów, które sobie postawisz. I na modyfikowanie rzeczywistości trzeba czasu, ale na modyfikowanie samego siebie, tego co odczuwasz nie, albowiem wszystkie emocje pochodzą od podświadomości. Zatem jej nie gloryfikuje, tylko trzeźwo, obiektywnie oceniam jej umiejętności i korzystam z jej nieskończonej dobroci, nikt cię tak nie kocha, jak twoja własna podświadomość.

 

@Jednonogi Kapelusz, spędziwszy całą noc w kontemplacji tego co napisałeś, dogłębnie rozważywszy cały ten problem masturbacji, moja dusza znalazła odpowiedź. Doskonale rozumiem twoją silną idiosynkrazję do utraty bogatych związków odżywczych, przecież literalnie strzelamy złotem, krzemem i innymi cennymi pierwiastkami i substancjami odżywczymi, które nasze ciało z wysiłkiem produkuje, łącząc się z tobą w animozji do tego całego procesu, znalazłem rozwiązanie, albowiem już wytłumaczyliśmy sobie to, że masturbacja nie zmienia biochemii mózgu, no chyba że zakładamy, że wszystko ją zmienia - uśmiech, płacz, depresja, podniecenie, wściekłość, itd - zatem, jedyną przywarą masturbacji jest świadome wyrzucanie bogactwa, zatem oto odpowiedź, którą znalazła moja podświadomość - po masturbacji, połykaj własny materiał genetyczny. Wiele milionów pań na całym świecie tak robi, a Ty nie możesz? Wszyscy są szczęśliwi, kryzys całkowicie zażegnany, koniec z marnotrawieniem dobrobytu, przetwarzamy go z powrotem i nic nie marnujemy :)

 

Co do przemysłu porno to on właśnie uderza w system, prawie każda kobieta nienawidzi pornosów, a przynajmniej tak globalnie wyznaje, wpisz sobie w google "mój mąż ogląda porno, co zrobić aby przestał?". Masa pań nienawidzi pornografii, bo wprowadza ona niepewność do jej życia, że jej ukochany się nią znudzi i że wystarczą mu do szczęścia pornosy. 

 

Co do poczucia winy, to poczucie winy trzeba demonizować, poczucie winy to nienawiść do samego siebie, to gotowość i zgoda na przyjęcie kary. Co w tym fajnego? Nic. To jest zgnilizna i trzeba się jej pozbyć tak szybko, jak szybko tylko to jest możliwe, ASAP.

Edytowane przez Spira
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Jednonogi Kapelusz napisał:

Nie będę z Tobą dyskutowal, masz zerową wiedzę nt fizjologii człowieka. Myli Ci się pseudopsychologia z biomedycyna. Zryles sobie gar az milo ezoterycznymi dzielami. Powodzenia.

 

Nie będę z Tobą również dyskutował, patrzysz na mnie protekcjonalnie, oceniasz mnie, "wiesz lepiej", masz zerową wiedzę o tym jak działa podświadomość, jak obraca się energia w świecie, co to jest ważność, zamiar, itd. Myli ci się program podświadomości z emocjami. Ja cię nie obrażę, ani nie będę usiłował wywołać poczucia winy. Po prostu myślę i uważam inaczej, tobie się to nie podoba, nie umiesz tego zaakceptować, usilnie próbujesz mnie zmienić, więc atakujesz. Pozwolę ci być tym, czym chcesz być. 

 

Skoro uważasz, że na wszystko jest lek i jest to tak proste, to pokaż mi lek, który po zażyciu wyleczy alkoholika z nałogu. Jak mi go pokażesz to uwierzę w to co mówisz. A póki co będę wierzył sobie, że uzależnienie to program podświadomości. Gdyby wszystkie informacje o podświadomości było fejkiem, to nie było by ani żadnej religii, ani żadnej reklamy, ani żadnych szantażów emocjonalnych, ani niczego takiego. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierdu, pierdu a życie płynie dalej. 

Po pierwsze Twoje tanie "podprogowe" reakcje, mające rzekomo wywołać we mnie poczucie winy, nizszosci łapie w lotce. Skrywasz się pod maską duchowego mędrca, licząc na poklask gawiedzi. Pochwlanie pornobiznesu pozostaw lucyferianom.  Po drugie - podświadomość nie dzialalaby gdyby nie odbiornik rzeczywistości - ciało. Im gorzej prosperujacy odbiornik, tym podświadomość ma chuja do gadania. Nofap to utrzymywanie zdrowia psychofizycznego w dobrej kondycji. To uswiadomienie sobie zebractwa, siedzac na skrzynce złota. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem po co wy sie klocicie, skoro jeden pisze o materii, a drugi o energii (jeden i drugi ma racje). Jeden bedzie medytowal i w ten sposob budowal swoja pewnosc siebie, a drugi bedzie sparowal, dostawal po mordzie i w ten sposob bedzie pewny siebie. Jeden zmienia nawyki w podswiadomosci (bezposrednio), a drugi modyfikuje nawyki w materii, ktore zmieniaja jego podswiadomosc/energie. I teraz pytanie: co jest bardziej skuteczne? Ja nie jestem na tyle rozwiniety duchowo zeby robic to bezposrednio w medytacji, wiec wiekszosc rzeczy ktore chce zmienic zahacza o materie. Ktos moze byc mocno rozwiniety duchowo i potrafi to zrobic w kilka sekund (duchowosc), a ja musze trenowac latami (materia).
Rowniez jestem gosciem, ktory rzadko ma wytrysk, a jesli juz mam dojsc to sciskam mocno miesnie kegla i wytrysk jest minimalny (kropelki), co osobiscie uznaje za duzy sukces. Wrazenia mam takie same jak Jednonogi Kapelusz - zwiekszona pewnosc siebie, zwiekszona wytrzymalosc, wieksza agresja, "szerszy" umysl itd.

Rozumiem ciebie, Spira, bo wizualizacje, ze np. idziesz z dwoma niedzwiedziami przez ulice (jak jestes niepewny siebie i chcesz to zmienic) moga zdzialac cuda i mozesz zmienic swoje nawyki w kilka tygodni. Tylko musisz mocno wierzyc. Wiec lapie o co ci chodzi.

Edytowane przez Dyktator
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawie rozprawiacie;

Dodałbym tylko, że istnieją cechy osobnicze, zapewne każdy zna ludzi z niesamowitym wigorem i wiecznie zmęczonych.

 

Energia seksualna jest u każdego na różnym poziomie jeden więc niech ją oszczędza a drugi może korzystać do woli bez uszczerbku.

 

Co do podświadomości to ja uważam, że jest ona ściśle związana z materią przecież gość po lobotomii traci tożsamość. Dlatego też zdrowe i silne ciało jest podstawą do zabawy w samorozwój.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napiszę coś od siebie. Nie uprawiam koniowalenia od początku kwietnia, jak Marek wypuścił audycję na ten temat. Po prostu ją przesłuchałem i mi się samoczynnie odechciało, do tego podejrzewam, że potężny wzrost samooceny również odegrał dosyć znaczącą pieśń w tym wszystkim.

 

-teraz widzę, jak dużo energii wszelakiej traciłem. Kiedyś byłem ospały, zniechęcony, najlepiej bym przespał całe życie z małymi przerwami

-mimo tego, że wysiłku ani treningów mi nigdy nie brakowało, miałem mało siły fizycznej, zero takiej ''eksplozywności'', takiego wystrzału (za to innych było za dużo :P), pozytywnego pierdolnięcia. Teraz czuję w sobie tyle siły jak nigdy, nie mam aktualnie dostępu do siłowni (brak czasu, trochę chęci, trenuję sobie w domu jakieś pompki i inne tego typu rzeczy), a czuję więcej siły praktycznej niż gdy ciskałem stówę na klatę. Czasami myślę, że jakbym chciał znowu robić masę, to dopiero teraz mogę zaczynać... Przez co czasem miewam rozterki opisane w tym temacie 

 

 

Czuję tyle siły w sobie, że cały czas mi czegoś brakuje. Nie pożytkuję w pełni tej energii, mimo, że wysiłku na co dzień mi nie brakuje.

 

-jaśniejszy umysł. Nie jestem otępiały jak kiedyś byłem, przychodzi mi do głowy dużo konstruktywnych pomysłów, przemyśleń odnośnie życia itp.

-nie tracę czasu i energii na jakieś gówno, a organizm sam sobie radzi, czasem pozbędzie się nadmiaru w nocy i tyle. Od czasu nietrzepliwości kutasiłem tylko raz niewiastę, za jakiś czas znowu coś wpadnie, ale też bez ciśnienia. 

 

 

Panowie, warto. Jedni powiedzą, że sobie wmawiam, inni, że nie. Nieważne. Liczy się efekt. Prawdopodobnie już nigdy do tego nie wrócę. 

 

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Waliłem praktycznie codziennie od dobrych kilkunastu lat. Było to rytuałem i tylko szukałem okazji żeby sobie ulżyć. Wtedy nie zdawałem sobie za nic sprawy z tego jak to na mnie wpływa, a fakt był taki że byłem w to wpierdolony po uszy.  Uzależnienie to raz, kompleksy wynikające z zestawiania swojego chuja z kutasem Johnego Sinsa to dwa. Konkretnie rozjebało mi to podświadomość... Jak patrzę na to z perspektywy czasu to miałem tak skrzywioną percepcję, że aż się wierzyć nie chce...

 

Do nofapu podchodziłem dotychczas dwukrotnie- za pierwszym razem wytrzymałem jakoś 60 dni i pod wpływem długotrwałego podniecenia tak mnie rozbolały jądra... że chuj bombki strzelił....

Obecnie 131 dni wolności od nałogu- samoocena trochę do góry..., więcej energii... ale zostało jeszcze wiele innych problemów do rozwiązania olania. :) więc moja ocena nie jest zbyt miarodajna.

 

Nie zamierzam wracać do koniobijstwa. :)

Edytowane przez psychodelanajawie
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Serio zazdroszczę wam siły woli. Odrzuciłem całkowicie alkohol, umiem powstrzymać się od słodyczy i śmieciowego żarcia (chociaż kiedyś nie mogłem wytrzymać tygodnia bez ciastek i chipsow), nie słodzę, ograniczam inne niezdrowe rzeczy itd., ale z przestaniem walenia w ogóle mi nie idzie. Miałem dziesiątki podejść i zawsze kończyło się to na max paru dniach. Rok temu brałem paroksetynę i nie waliłem tylko dzięki niej chyba dwa miesiące, jednak z tego co kojarzę, to nie zaobserwowałem żadnego wzrostu samooceny i ogólnego polepszenia samopoczucia. Serio. Czułem się tak jak dawniej. U mnie zmiana myślenia nie pomaga, bo na sam widok na ulicy fajne laski mi staje. Jestem od tego uzależniony, ale nie bardzo wiem gdzie szukać pomocy. Wiem, że samemu nie uda mi się z tym wygrać. Być może znowu zdecyduje się przyjmować te leki, żeby przynajmniej pomogły mi w niewaleniu. Muszę coś z tym zrobić, 8 lat niemal codziennego walenia to trochę za dużo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak ktoś ma wysokie libido , lepiej jak wali codziennie, niż zaciąż kobietę do której nic nie czuje.

 

9 minut temu, verde napisał:

Wiem, że samemu nie uda mi się z tym wygrać.

 

można zawsze brać brom lub zostać eunuchem.

Kobiety też się czasami masturbują w miarę potrzeb, ale wiadomo że z reguły nie muszą, bo mają milion opcji na seks.

Jak masturbacja wpływa negatywnie na Twoje życie, to ogranicz, jeżeli pozwala Ci to pozbyć się napięcia seksualnego i czujesz się lepiej to zaakceptuj to.

W każdym bądź razie ja wytrzymałem 6 miesięcy na hard mode no fap i na mnie to nie działa.

Ale nie neguję no fap, bo są goście co walą kilkanaście razy dziennie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moj "longest streak" to 27 dni. Nie moge napisac, tak jak np. @Eredin, ze czulem jakas wieksza sile we mnie. Bym powiedzial, ze nie. OK, czulem sie moze bardziej zadowolony z siebie, ze udalo mi sie tak dlugo wytrzymac, ale sila bym to nie nazwal. Raczej zadowoleniem z siebie.

 

Za to zauwazylem, ze mysli o seksie coraz czesciej i mocniej mnie nachodzily. Wypelnialy mi po prostu coraz wiecej czasu. 

 

@Jednonogi Kapelusz napisal z jednych w watkow, ze oprozniamy sie z energii.... Zakladajac, ze ktos tego nie robi 3 razy dziennie, tylko ze 2-3 razy na tydzien, to o jaka energie chodzi? No i robiac seks i wypryskujac do "gumki" - jaka jest roznica (ze strony fizjologicznej)?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To za dlugi wątek na czytanie ale w czasach gdy mozna miec loda za 50pln a sex za 100 walenie konia to rozpacz.

Nawet bedac z najgorszą dziwką obcujesz z drugim czlowiekiem.

Nawiasem mowiac, nie sa gorsze niz reszta spoleczenstwa.

Wsrod doktorow habilitowanych tez sa idioci wiec zeby byl balans wsrod dziwek sa laski z taka klasa ze mozna sie im ukłonic z szacunkiem.

FAPANIE to objaw strachu przed kontaktem z innymi ludzmi.

Tez nie mam sexu na zawolanie ale od cholernie dawna sie nie branzlowalem.

Po prostu od jakiegos momentu dotarlo do mnie ze to ponizej mojego honoru/poziomu/godnosci - HGW czego jeszcze.

Przede wszystkim innym - to zabiera testosteron z organizmu a facet bez testosteronu to panienka.

 

Dziwka jest w zasiegu 100 pln, jednego telefonu i pol godziny jazdy po miescie.

 

Po w/w stwierdzeniach czekam na ukamienowanie.

 

Edytowane przez JoeBlue
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.