Skocz do zawartości

'Pomaganie' a wyzysk na linii rodzic-dziecko.


Rekomendowane odpowiedzi

Myślę, że temat bardzo aktualny dla wielu Braci, tu na forum.

Gdzie leży granica (lub czy w ogóle leży) pomagania swoim rodzicom - na przykład kiedy są starsi i nie ze wszystkim dają sobie radę?
Z własnego doświadczenia i obserwacji widzę, że rodzice w takiej sytuacji (w szczególności matki) mają tendencję do przeginania pały i zaczynają się żądania i traktowanie potomstwa jak niewolnika. Odwieczny argument - dałem ci wychowanie/naukę, dałam ci życie - więc teraz oddaj. Wmuszanie tego, że jesteśmy coś winni zwrócić. Samemu czuję, że mam to poczucie winy, ale jednocześnie intuicyjnie wiem, że jest ono we mnie wmuszone przez tysiące razy powtarzane mi słowa. Nie czuję że 'pomaganie' jest naturalne.

Jestem na etapie konkretnego buntu w tej kwestii. Podstawowy argument logiczny z mojej strony - nie ja podejmowałem decyzję o posiadaniu dziecka i nie jestem odpowiedzialny za to, że rodzic poniósł z tego tytułu koszty. Przecież to jest takie oczywiste! Ale z drugiej strony nie mam ochoty zrywać kontaktu. Zjeść ciastko i mieć ciastko.
Czy z rodzicem da się kiedykolwiek 'normalnie' porozmawiać i wytłumaczyć takie kwestie jak ta 'presja pomagania'? Ponieważ im jestem starszy tym bardziej mam wrażenie jakby rodzice pochodzili z innej planety niż dzieci.

Jak sobie poradziliście w tej kwestii? Czy jest możliwe unormowanie relacji z rodzicami na tym polu?

Pytania te kieruję zwłaszcza do starszych wiekiem Braci.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż, pomagam na ile mogę matce - w każdy weekend jeżdzę do niej, sprzątam, piorę, prasuje, robię zakupy na cały tydzień, coś naprawię jak trzeba, a matka jest wobec mnie przeważnie nastawiona anty, na atak. Jakakolwiek próba dyskusja z nią i uświdaomienia czy wyjaśnienia jej cokolwiek co kłóci się z jej wizją świata rodem z telewizji kończy się piekłem - płaczem, krzykiem, wymuszaniem na mnie winy, wyzwiskami. To ja jestem zawsze agresorem, to ja się zawsze awanturuje, mimo że jestem spokojny i opanowany. Do tego próbuje ingerować na każdym kroku w moje prywatne życie, zarzuca mi że jestem nienormalny itp. Ostatnio poziom absurdu i nagromadzenia emocji osiągnął tak irracjonalny poziom, że powiedziałem DOSYĆ. Od tej pory jak tylko próbuje zaczynać, natychmiast zbieram się i wychodzę a ona wie, że najszybciej zobaczy mnie za 2 tygodnie a zdaje sobie doskonale sprawę, że de facto ma tylko mnie do pomocy. Podobnie jest z rozmową przez telefon - w przypadku jakiegokolwiek ataku z jej strony, natychmiast się rozłączam bez słowa pożegnania i przez tydzień nie odbieram. I nic tu nie pomoże z jej strony obwinianie mnie o to że jestem "niewdzięcznym psychopatą", tą sztuczkę już mam dawno przerobioną. Ucięcie kontaktu to jedyna metoda która naprawdę skutkuje. Teraz jest jakby spokojniej, a ja mogę bez problemu pomagać jej w pracach domowych. Możę w końcu zrozumiałą troszku przyczynę i skutek.

 

Moja rada? Pomagać, ale nie dać z siebie zrobić parobasa. Wyprzeć z podświadomości myślenie że to jednak żywiciele i chronić przede wszystkim i zawsze własną psychikę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiele razy pracowałem z ludźmi, a także widziałem na własne oczy, że matki często wcale nie kochają swoich dzieci - bezwzględnie niszczą je używając miłych słówek, terroryzują, szarpią i dosłownie ŻYWIĄ negatywnymi emocjami, które wzbudzają. Poczucie winy, poczucie że dziecko zniszczyło życie rodzica, to podstawy tego jak niektórzy rodzice pogrywają ze swoimi dziećmi.

 

Jeśli rodzice są ok, warto pomagać, to oczywiste. Moi są bardzo ok. Jeśli są manipulantami, pamiętajmy że trzeba chronić swoją psychikę przed gwałtem - i wtedy nie pomagać. Pomaganie odbywa się zawsze w akompaniamencie wzbudzania poczucia winy i wyzwisk, jak pisał Vincent, więc z człowieka robi się wariat, kaleka. I mamy dwie kaleki - jaki z tego zysk dla świata? Że wampir emocjonalny mamusia wygodniej żyła, kosztem zniszczonej psychiki własnego dziecka?

 

Mamy tylko swoje życie - i duszę, o którą trzeba zadbać. Jeśli ktoś nas niszczy, musimy chronić to coś niewinnego, co mamy w sobie - i uciekać od rodzica. Nie ma innej opcji. Gdybym tego nie widział na własne oczy, pewnie łudziłbym się że jakaś opcja jest, np. poważnej rozmowy. Nie ma. Niektórzy ludzie nie chcą nic zrozumieć, prędzej umrą niż zmienią zdanie. I jeśli te zdanie Cię niszczy, Twoim obowiązkiem wobec własnej duszy jest uciekać. Można wysłać hajs by czuć się w porządku - ale siebie i swojej psychiki oddać nie można.

 

Jedyne co ludzi trzyma przy toksycznych rodzicach, to umiejętnie im zaprogramowane poczucie winy. Gdyby nie ono, uciekaliby - jak człowieka walnie prąd, ucieka - a jak zżera żywcem wampir udający rodzica, zostają. Szaleństwo.

 

Dlatego rodzice ogólnie nienawidzą rozwoju osobistego - podskórnie czują co się święci.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

     Od starych  dostałem niewiele w sensie materialnym, zostawili mi mieszkanie służbowe jak wyjeżdżali na stałe do Raichu.

Wesele sam wyprawiłem, nie przyjechali nawet, w prezencie dostałem od nich videło GoldStar :D .  Wychowywany byłem w dyscyplinie, co zaprocentowało w obecnym życiu. jak matka została sama to kilkakrotnie wymagała o de mnie abym jeździł do Niemiec przeprowadzał małe remonty, uważała to za normalne że mam na własny koszt jechać 1000km i jej pomagać. Nie otrzymywałem nic w zamian, życie. Miałem żal że nawet na wnuki miała wywalone.

   Co do kosztów utrzymania i wychowania dzieci. Fakt to ja chciałem mieć potomstwo, ale nie uznaje słów "ja się na świat nie prosiłem".

Moim chłopakom nie jednokrotnie uświadamiam że za 500tys PLN( średni koszt wychowania dziecka do 25-go roku życia to 250tys), kupił bym sobie ze dwa mieszkania z których mógłbym dokładać do emerytury. A niech wiedzą ile nas kosztują i będą świadomi że kiedyś też być może będę potrzebował ich pomocy. I wtedy nie będzie to pomoc ale zwrot zainwestowanych środków.

 

    Zakomunikowałem im również że uczą się dla siebie, i nawet niech nie myślą że będę im pomagał po zakończeniu studiów. Sami mają się ogarnąć, bo życie to nie je bajka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ja tam mam inną sytuacje%-)chate sobie przejąłem bo wkońcu trzeba jakos powiekszac niezbedną przestrzeń życiową.hajs sie zgadzal.wszystko było na dobrym torze no ale nózka sie powinęła.i jak to sie mówi"czas cos odjebac zeby hajs sie zgadzał"

3 sytuacje

Nadopiekuńczy rodzice to zuo

Złoty środek to poukladana rodzina

no i trzeci zuy rodzice puszczają w jakims czasie w samopas dzieciaka i radz sobie sam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Adolf - nie rozumiem tego.
Z jednej strony piszesz, że samemu świadomie zdecydowałeś się mieć dzieci - czyli automatycznie DAĆ im wychowanie + "dach nad głową i miskę ryżu". A z drugiej piszesz, że budujesz w nich poczucie tego, że mają coś Tobie zwrócić na starość. Coś, co w pierwszym punkcie sam, dobrowolnie zdecydowałeś się im DAĆ.
To jest kompletnie nielogiczne, ponieważ w takiej sytuacji odmawiasz synom prawa do posiadania własnej woli i decyzji. Stawiasz ich przed faktem dokonanym, zanim oni uzyskają jakąkolwiek świadomość świata i jego praw oraz możliwość decydowania o własnym losie! Tak robią z frajerami kobiety, kiedy łapią ich 'na dzieciaka'! To wstęp do niewolnictwa! Wychowanie nie kredyt, rodzic nie bank, a dziecko nie dłużnik. 

Jeżeli miałbym mieć dzieciaka, to dałbym mu BEZZWROTNIE tyle ile byłbym w stanie i nie żądał niczego w zamian. W myśl zasady: Sprowadzam na świat dzieciaka, jak mnie na niego kurwa STAĆ. A jak mnie na coś stać, to nikomu nie marudzę, że nie mam na nic innego kasy. A jak mnie nie stać to nie kupuję. Kredytów nie biorę. Proste jak precel. Jeżeli syn nie chciałby mi pomagać i zdecydowałby się wyjechać na drugą półkulę, to z jakiej racji miałbym od niego czegoś żądać i wymagać, skoro to moja decyzja spowodowała, że się pojawił na tym świecie? Mam żądać od drugiego człowieka zwrotu tego co samemu mu świadomie dałem? No do pały. Po męsku: mój wybór - moje konsekwencje.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Adolf, zgadzam się z tym co napisał Brzytwa w każdym słowie.

 

Przenosisz teraz to co Ciebie spotkało na swoje dzieci. Sam niewiele dostałeś od starych to i sam nie chcesz wiele dać?

Dlaczego nie chcesz wyjść poza ten schemat? Stworzysz kolejne pokolenie, które pójdzie podobnym tropem, sam dostałem od starego czapke śliwek i jeszcze mi wypomniał ile go kosztowałem to moje dzieci też tego doświadczą.

 

Nie obraź się, ale gdybyś był moim starym i powiedział mi, że nie uznajesz słów " ja się na ten świat nie prosiłem" i wyliczył ile kosztowałem to bym CI tylko odrzekł, że to twoj problem a nie mój :)

 

Czym się kierowałeś płodząc potmostwo? od początku sobie to obliczyłeś? 

Mój nos podpowiada mi jedno "strach". Pewnie zaprzeczysz, i to mnie nie zdziwi.

 

Bałeś się samotności na stare lata? Albo, że koledzy wytkną palcami, że bez dzieciaków? że inny? nie miałeś dla kogo żyć? nudziło CI się w życiu?

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

   Brzytwa.

 

 Trąbiąc chłopakom ile kosztują, uświadamiam im że nic w życiu nie ma za darmo, informuje ich że małżonka i ja włożyliśmy dużo trudu w wychowanie i doprowadzenie do tego aby wyszli na ludzi. W ten sposób tworzy się szacunek do rodzica. Mam być zakłamany i głaskać ich po główkach? Nie życie jest twarde, i lepiej żeby o de mnie usłyszeli że nie ma nic za darmo niż później wzięli jakiś zjebany kredyt.

  Poniosłem wysiłek finansowy czy tego chcą czy nie. Ale było to ukierunkowane na to aby w życiu sobie poradzili. A mówienie o pieniądzach? To wstyd dla Ciebie? Będę potrzebował pomocy, to będę jej  oczekiwał bez żadnej łachy że ktoś mi coś daje.

   Walczę o swoje, ktoś tu napisał w innym poście jak to chłop całe swoje życie pracował, wychował 5 dzieci i wyruchali go. Skończył w przytułku ubezwłasnowolniony. Uprzedzam takie zachowanie moich dzieci. Mają szanować rodziców i być świadomi że to co osiągnęli mają dzięki nam.

   Brzytwa, wydaje mi się że ty patrzysz z punktu widzenia dłużnika, żejesteś coś swoim starym winien. Nie zgadzasz się z tym bo na świat się nie pchałeś. Ale to ONI Ciebie wychowali!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Adolf, zgadzam się z tym co napisał Brzytwa w każdym słowie.

 

Przenosisz teraz to co Ciebie spotkało na swoje dzieci. Sam niewiele dostałeś od starych to i sam nie chcesz wiele dać?

Dlaczego nie chcesz wyjść poza ten schemat? Stworzysz kolejne pokolenie, które pójdzie podobnym tropem, sam dostałem od starego czapke śliwek i jeszcze mi wypomniał ile go kosztowałem to moje dzieci też tego doświadczą.

 

Nie obraź się, ale gdybyś był moim starym i powiedział mi, że nie uznajesz słów " ja się na ten świat nie prosiłem" i wyliczył ile kosztowałem to bym CI tylko odrzekł, że to twoj problem a nie mój :)

 

Czym się kierowałeś płodząc potmostwo? od początku sobie to obliczyłeś? 

Mój nos podpowiada mi jedno "strach". Pewnie zaprzeczysz, i to mnie nie zdziwi.

 

Bałeś się samotności na stare lata? Albo, że koledzy wytkną palcami, że bez dzieciaków? że inny? nie miałeś dla kogo żyć? nudziło CI się w życiu?

   Red, mnie nikt, tak jak was nie uczył jak być powinno, jakie są realia między babą a facetem. Matka powiedziała ożeń się w końcu i usiądź na dupie. To się ożeniłem, trzeba było wg schematu mieć dzieci to miałem. Trzeba było zapierdalać na rodzinę, to zapierdalałem.

Sam niewiele dostałeś od starych to i sam nie chcesz wiele dać?

Wychowanie na ludzi, zapewnienie pewnego poziomu życia,zapewnienie spokojnego i bezpiecznego dziecinstwa, wg Ciebie Red to nie wiele?

Co więcej mam im dać? Kasę na samochód, mieszkanie? Poświęciłem im 25 lat i starczy. Może to egoistyczne, ale kurwa teraz JA!

 

Nie obraź się, ale gdybyś był moim starym i powiedział mi, że nie uznajesz słów " ja się na ten świat nie prosiłem" i wyliczył ile kosztowałem to bym CI tylko odrzekł, że to twoj problem a nie mój  :)

 

Nie odpowiedzą mi w ten sposób bo bym ich zjadł, mam mocne argumenty w dyskusji na ten temat, a oni siedzą w mojej kieszeni. Nie odpowiedzą być może ze strachu, ale strach to też forma szacunku. I zeby nie było nigdy nie uderzyłem swojego dziecka.

 

Czym się kierowałeś płodząc potmostwo? od początku sobie to obliczyłeś? 

Mój nos podpowiada mi jedno "strach". Pewnie zaprzeczysz, i to mnie nie zdziwi.

 

Bałeś się samotności na stare lata? Albo, że koledzy wytkną palcami, że bez dzieciaków? że inny? nie miałeś dla kogo żyć? nudziło CI się w życiu?

 

Z tym strachem jest inaczej. To ja boję się o swoją Kobietę, o swoje dzieci czy sobie poradzą jak odkorkuje. Staram się cały czas chronić przed światem, bo nie będzie lekko. Jeżeli to ja zostanę sam to sobie poradzę, jestem jak karaluch, przeżyję w każdych warunkach. Ożeniłem się realizując pewien wymuszony schemat społeczny. Nie byłem świadom tego co robię. Miałem 23 lata jak zostałem sam w Polsce. Bez pracy i z rachunkami. Już widzę Was machomeni jak sobie radzicie w 1989, bez dobrej rady, bez pieniędzy i kumplami co o życiu wiedzieli tyle co ja.

 

Vincent: Skończyło się ostrzeżeniem za nabijanie postów pod sobą. Proszę używać opcji "zgłoś"!

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spoko Adolf , przynajmniej szczerze to opisałeś.

 

Nie będziemy się licytować kto zaczynał w jakich czasach i jak bardzo miał przejebane, bo każdy okres ma swoje plusy i minusy. Każdy z nas, kiedyś tam zaczynał, w jakich czasach to nie ma zanczenia.Równie dobrze mógłbym Ci powiedzieć, że zaczynajać w PL w latach 90' miales ogromne szanse na rozwoj wlasnego biznesu bo wtedy niczego w tym kraju nie było i mnostwo firm powstalu od garażu do korporacji. I co ? ALeksnader Wielki też kiedyś zaczynał, nawet kibla wtedy nie było.

 

Strach -  forma szacunku ??? Hitlera się bali, i z szacunku chcieli go odjebać?:D  

 

Pisząc, że niewiele dałeś swoim dzieciom miałem na myśli wszystko to co wykracza poza ramy podstaw czyli dach nad glowa, jedzenie, cieplo itp. Więc przepraszam jeśli Cię to dotknęło.

 

" Red, mnie nikt, tak jak was nie uczył jak być powinno, jakie są realia między babą a facetem. Matka powiedziała ożeń się w końcu i usiądź na dupie. To się ożeniłem, trzeba było wg schematu mieć dzieci to miałem. Trzeba było zapierdalać na rodzinę, to zapierdalałem."

 

Jednym słowem, wyłączyłeś własne myślenie i poddawanie w wątpliwość to co mówiła matka i społeczeństwo.

 

ALe masz racje, kiedyś nie było tak kolorowo jak chodzi o rozwój i własne myślenie. Bo większość POLSKIEJ intelignecji wysłano do kołchozów albo zgładzono, a kukiełkową władzę w kraju sprawowały baranki na usługach zagranicznego mocarstwa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pika nie idź tą drogą. 

Jeśli jakiś gość, do którego zawsze miałeś szacunek,  nadepnie Ci na odcisk, zbruka Twoja kobietę, nie odda Ci szmalcu, porysuje fure z premedytacją, to co zrobisz?

Olejesz temat bo go szanowałeś?

Ja nie widze związku szacunku i strachu, mogę kogoś szanować, za to kim jest, ale jeśli mi nadepnie na odcisk to mu najebie mimo tego, że go szanuje.

 

Mogę się kogoś bać bo jest silniejszy, większy, ma lepszego skilla, ale to wcale nie znaczy, że go szanuję, bo załatwię go w inny sposób nie koniecznie w walce fizycznej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

   Brzytwa.

 

 Trąbiąc chłopakom ile kosztują, uświadamiam im że nic w życiu nie ma za darmo, informuje ich że małżonka i ja włożyliśmy dużo trudu w wychowanie i doprowadzenie do tego aby wyszli na ludzi. W ten sposób tworzy się szacunek do rodzica. Mam być zakłamany i głaskać ich po główkach? Nie życie jest twarde, i lepiej żeby o de mnie usłyszeli że nie ma nic za darmo niż później wzięli jakiś zjebany kredyt.

  Poniosłem wysiłek finansowy czy tego chcą czy nie. Ale było to ukierunkowane na to aby w życiu sobie poradzili. A mówienie o pieniądzach? To wstyd dla Ciebie? Będę potrzebował pomocy, to będę jej  oczekiwał bez żadnej łachy że ktoś mi coś daje.

   Walczę o swoje, ktoś tu napisał w innym poście jak to chłop całe swoje życie pracował, wychował 5 dzieci i wyruchali go. Skończył w przytułku ubezwłasnowolniony. Uprzedzam takie zachowanie moich dzieci. Mają szanować rodziców i być świadomi że to co osiągnęli mają dzięki nam.

   Brzytwa, wydaje mi się że ty patrzysz z punktu widzenia dłużnika, żejesteś coś swoim starym winien. Nie zgadzasz się z tym bo na świat się nie pchałeś. Ale to ONI Ciebie wychowali!

Przepraszam bardzo, czy ktoś (wliczając Twoich synów), Cię zmuszał do ich zrobienia? Jeżeli tak, to padłeś ofiarą manipulacji. A twoje dzieci nie są za to odpowiedzialne i nie powinny ponosić za to konsekwencji, tylko Ty i kobita z którą zrobiłeś dzieciaka. Tak wygląda życie - nieznajomość praw życia nie zwalnia od ich przestrzegania.

To powiem Tobie gdyby rodzice cały czas mi wypominali jak to wiele na mnie wydali, to wolałbym nie mieć takich rodziców. Na chuj mam szanować kogoś, kto nie umie w życiu policzyć prostego rachunku, czy go STAĆ na utrzymanie w życiu dodatkowej gęby do wykarmienia? Na tej samej zasadzie mógłbym teraz, kiedy na przykład nie mam własnej chaty trzasnąć jakiejś pannie bobasa i wypominać dzieciakowi ten fakt do końca życia, że "zrobiłem/wychowałem/ubrałem Cię jak nie miałem nawet domu" - to jakaś chora hipokryzja.

Nigdzie nie napisałem, że dziecko ma być głaskane po główce, ani, że nie będę z nim gadał o pieniądzach. Nie wmawiaj mi czegoś, czego nie napisałem. To co napisałem, to że nie będę ŻĄDAŁ ZWROTU PONIESIONYCH KOSZTÓW Z TYTUŁU WYCHOWANIA. A to ma się nijak do rozmów o kasie.

Dobrze piszesz, że nie ma nic za darmo - zrobiłeś dzieci (nawet jak nie wiesz jakie to koszta), to za nie KURWA PŁAĆ, a nie wymagaj od nich, że mają Ci coś zwrócić. I nie mieszaj tego z przekazaniem dzieciom jakichkolwiek wartości, bo robienie za kogoś czyjejś roboty to nie nauka a wyzysk.

Chłop zrobił 5 dzieci, nie miał świadomości jak się kręci cyrk - to go wyruchali. To jest życie kurwa, a nie pączek z masłem. Jak nie wiesz jakie są życiowe prawa, to Cie wyruchają. Jakby chłop był przytomny, to zamiast robić 5 dzieci, zrobiłby 4, a kasę na 5 dziecko odłożył na zapewnienie sobie opieki na starość. To jest minimum strategicznego myślenia. A nie robić jak baba - odwalić manianę a potem "jakoś to będzie", "chuj, niech dzieciak robi, niech się odpłaci".

Wiesz z jakiego punktu widzenia ja patrzę? Ze swojego własnego. I wiem, że KAŻDY tak robi. Dlatego nie będę zmuszał swojego dzieciaka, żeby patrzył z mojego punktu patrzenia, skoro on ma swój własny - to jest podstawa SZACUNKU. A nie wychowywanie w poczuciu, że rodzic będzie:

 

oczekiwał bez żadnej łachy że ktoś mi coś daje.

 

No i co z tego, że mnie wychowali? Ktoś im kazał? Ja im kazałem? Nie kurwa, podjęli taką decyzję więc ponieśli koszty zabawy zwanej 'dziecko'. I nie mam zamiaru zbawiać ich świata, bo nie uwzględnili w swoich planach życiowych tzw 'amortyzacji kosztów' - czy jak to tam się zwie. Nie jestem odpowiedzialny, za byt materialny i plany życiowe moich rodziców, czy to przeszłe, czy obecne.

Jak chciałeś mieć na starość pomoc, to trzeba było te 500k zainwestować w robota - robot nie ma własnych planów i na pewno "będzie się słuchał jak należy", albo zwyczajnie po ludzku - odłożyć na fachową opiekę.

Jeżeli będę chciał pomóc, to pomogę rodzicom - ale z własnej, nieprzymuszonej woli. A jak będę tylko słyszał oczekiwania i przymus 'pomagania' to sory, ale ja pakuje mandżur i nara.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisze tak, można pomagać rodzicom do pewnego stopnia. Natomiast nie należy pomagać w tego typu przypadkach jak;

1. Pomagasz i po pewnym czasie Oni przyzwyczajają sie do Twojej pomocy, nie myślac jak wyjśc wteszcie z dołka. Po chuj wychodzić jak syn pomoże? To działa na zasadzie daniu ryb bo wędki nie wezmą.

2. Jeśli jawnie manipulują poprzez wzbudzania poczucia winy. " Nie pożyczysz? No dobra jak wolisz"

3. Brak słowności; pożyczamy od Ciebie ostatni raz, po miesiacu proszą o kolejną pożyczke

4. Często świadome zapominanie pożyczonych pieniędzy sprzed kilku lat...

5. Brak pokory; wymądrzanie sie i "złote rady" ojca na wszystkie tematy a długi po czubek głowy.

Niestety mam zbyt dobre serce i z w/w powodów ulegam. Panowie powiem wam tak, to wstyd kiedy rodzice patrzą na ręce swoich dzieci. Jeszcze raz podkreślam można poratować, ale trzeba nauczyć sie asertywnosci. Jeśli po odmowie pożyczki przestają się odzywać i traktują jak obcego to tylko utwierdza mnie w przekonaniu że nie warto takim ludziom pomagać. Niech palą wroty...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brzytwa w tym temacie ma racje,zrobiłeś sobie z dzieci fundusz ubezpieczeniowy na starość i na pewno jeszcze nazywasz to miłością. Skończyć się to może tak ze dzieci się od ciebie odizolują a ty będziesz narzekał jak Ci to zmarnowały życie,bo ty je kochałeś a a ich nie obchodzi stary ojciec. Temat dobrze znany i wałkowany od lat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Relacja rodzic - dziecko może być bardzo różna w zależności od tego jak było w domu.Osobiście jestem tradycionalistą i uważam,że dzieci powinny opiekować się swoimi rodzicami ( bierzemy pod uwagę normalne domowe relacje z przeszłości) .Nie po drodze mi z tymi wszytskimi ,,nowinkami,, gdzie najlepiej starszych umieścić w przytułku a za moment pozbawić życia przez eutanazję.Dziecko zostalo powołane do życia i mogło być olane jak miliony dzieci .Jeśli rodzice je wychowali, wkładali czas , pieniądze itd. to należy im się za to szacunek.To naturalne.Formy wychowania moga być różne.Jeden da wszystko o co dzieciak poprosi inny nie.Liczy się efekt końcowy.Jak dane dziecko będzie sobie radziło w życiu. Moim zdaniem powinno być tak,że obie strony nie nadużywają siebie nawzajem ale mają jednocześnie świadomość ,że w dzieciach czy w rodzicach w sytuacji podbramkowej zawsze znajdą pomoc i azyl.To jest znów to o czym piszę w co drugim poście: szacunek .Jeśli szanujesz swoich rodziców to będziesz im pomagał i w drugą stronę, jeśli rodzice szanują swoje dzicko nie będą nadużywali jego pomocy a przynajmniej będą robili wszytsko co w ich mocy aby tego nie robić.

Pozdrawiam:)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spoko Adolf , przynajmniej szczerze to opisałeś.

 

Nie będziemy się licytować kto zaczynał w jakich czasach i jak bardzo miał przejebane, bo każdy okres ma swoje plusy i minusy. Każdy z nas, kiedyś tam zaczynał, w jakich czasach to nie ma zanczenia.Równie dobrze mógłbym Ci powiedzieć, że zaczynajać w PL w latach 90' miales ogromne szanse na rozwoj wlasnego biznesu bo wtedy niczego w tym kraju nie było i mnostwo firm powstalu od garażu do korporacji. I co ? ALeksnader Wielki też kiedyś zaczynał, nawet kibla wtedy nie było.

Masz rację w roku 89 było dużo możliwości. Żeby się utrzymać na powierzchni handlowałem min. wódą pod sklepem monopolowym. Ściągałem sprzęt elektroniczny z niemiec, dojebali mi poprzez wpadkę, grzywnę za pół roku pracy, dobra wziąłem na klatę, działałem nielegalnie, mogłem się spodziewać. Nie każdy jest stworzony do biznesu. Nie każdy miał wystarczające możliwości stworzone przez rodziców. Dawałem sobie radę jak umiałem. Nie poległem, próbowałem.

Strach -  forma szacunku ??? Hitlera się bali, i z szacunku chcieli go odjebać? :D  

 

Strach jest formą szacunku wobec rodziców. Przypomnij sobie ile razy nie odpyskowałeś, skłamałeś rodzicom ze strachu? Nie przypominasz sobie? Normalne, wyparłeś to z siebie. Strach czyni to że nie robimy czegoś złego obawiając się kary. Adolf Hitler i jego pomocnicy jest tu kiepskim przykładem.

 

Jednym słowem, wyłączyłeś własne myślenie i poddawanie w wątpliwość to co mówiła matka i społeczeństwo.

Co ty pierdolisz? Słyszysz Siebie?

W w wieku 23 lat pozostawionym sobie samemu? Z kumplami, których rozum ograniczał się do wypicia i za ruchania?

ALe masz racje, kiedyś nie było tak kolorowo jak chodzi o rozwój i własne myślenie. Bo większość POLSKIEJ intelignecji wysłano do kołchozów albo zgładzono, a kukiełkową władzę w kraju sprawowały baranki na usługach zagranicznego mocarstwa.

Zmieniasz mój przyjacielu temat, próbujesz zwalić na warunki które mały nas ukształtować. To słabe.

 

 

Teraz do Brzytwy.

 

Przepraszam bardzo, czy ktoś (wliczając Twoich synów), Cię zmuszał do ich zrobienia? Jeżeli tak, to padłeś ofiarą manipulacji. A twoje dzieci nie są za to odpowiedzialne i nie powinny ponosić za to konsekwencji, tylko Ty i kobita z którą zrobiłeś dzieciaka. Tak wygląda życie - nieznajomość praw życia nie zwalnia od ich przestrzegania.

 

Nie normalny to jesteś Ty, ze swoim podejściem. Co ty nazywasz konsekwencjami? To że założyłem rodzinę będąc młodym człowiekiem?, To że z decydowałem się wszystko pociągnąć pomimo przeciwności? To że wychowałem młodych w szacunku do swoich rodziców? Zastanów się co pierdolisz, bo to homosapiens nie przyczyni do rozwoju.

 

To powiem Tobie gdyby rodzice cały czas mi wypominali jak to wiele na mnie wydali, to wolałbym nie mieć takich rodziców. Na chuj mam szanować kogoś, kto nie umie w życiu policzyć prostego rachunku, czy go STAĆ na utrzymanie w życiu dodatkowej gęby do wykarmienia? Na tej samej zasadzie mógłbym teraz, kiedy na przykład nie mam własnej chaty trzasnąć jakiejś pannie bobasa i wypominać dzieciakowi ten fakt do końca życia, że "zrobiłem/wychowałem/ubrałem Cię jak nie miałem nawet domu" - to jakaś chora hipokryzja.

Siedzi w Tobie poczcie krzywdy. Na chuj starzy mnie wychowywali? Przecież ja jestem wolny! Jesteś na tym świecie dzięki nim. Myślisz tak jak myślisz dzięki nim, może coś sobie wjebałeś do łba dzięki mądrym książkom, ale to rodzice Cię wychowali, i jakąś cząstkę masz w sobie. Odnośnie czy mnie stać na dziecko, czy nie,. Twoja wypowiedź jest żałosna. Stworzyłeś, to się zaopiekuj. Pomimo teorii z tego forum. Życie pisze swoje scenariusze. Reszta z Twoich wypowiedzi to pierdoły za które powinieneś się wstydzić.

Gówno wiesz o życiu i niech tak pozostanie.

 

Na koniec, ja nie jestem panem żabką.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jest znów to o czym piszę w co drugim poście: szacunek .Jeśli szanujesz swoich rodziców to będziesz im pomagał i w drugą stronę, jeśli rodzice szanują swoje dzicko nie będą nadużywali jego pomocy a przynajmniej będą robili wszytsko co w ich mocy aby tego nie robić.

Pozdrawiam:)

Podziękował :) Czyli nie jestem sam w tym, że szacunek musi iść w dwie strony naraz a nie tylko w jedną.

Nie wiem kim jesteś Adolf. I nie przyszłoby mi do głowy cokolwiek insynuować kim możesz być. Za to usłyszałem tutaj znamienny tekst: że "g o życiu wiem". Ano może i g wiem. Nie mnie to oceniać. Ale w życiu nie pomyślałbym żeby robić sobie dzieciaka, po to żeby chronić własną dupkę jak mi sił nie starczy na starość. Jakoś tak po ludzku wstyd by mi było tego - czytaj ze zrozumieniem - wymagać.

A argumenty...

Nie normalny to jesteś Ty,

Siedzi w Tobie poczcie krzywdy. 

Twoja wypowiedź jest żałosna.

Reszta z Twoich wypowiedzi to pierdoły za które powinieneś się wstydzić.

Gówno wiesz o życiu i niech tak pozostanie.

...jakoś mi brzydko pachną - sam wiesz chyba jaką płcią? :)

Polecam ochłodę w te upały. I na zakończenie - to co mnie najbardziej interesuje w Twoich wypowiedziach to mechanizm i logiczne nieścisłości, które w nim są. Nie zaś Twoja osoba. Nie walczę tu z Tobą ale z Twoimi argumentami, które niestety sprowadziłeś do poziomu 'poniżej poziomu'.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cały czas słyszę podobne argumenty jak mówię, że nie mam zamiaru podpisywać żadnej niuni KWITA. "Będziesz miał żonę, to pogadamy" I co? I sprzęgło.

W tym kraju, to już bodajże masz 20k długu publicznego na noworodka (suma nadal rośnie) a Ty chcesz jeszcze takiego człowieka obarczać odpowiedzialnością za los dorosłej osoby, która miała całe życie na zrozumienie swoich własnych błędów.

Pytanie odnośnie systemu emerytalnego wydzielam do odpowiedniego wątku: http://braciasamcy.pl/index.php/topic/2074-emerytura-kto-ma-robi%C4%87-na-kogo/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.