Skocz do zawartości

Evanda, sonata, trójka bądź szóstka


Marek Kotoński

Rekomendowane odpowiedzi

Co ty Marek masz z tymi egzotycznymi markami.  Gdy bym miał parę tysi do wydania, kupił bym zadbanego Merca (klina) 250D.

Kilka lat jazdy bez awaryjnej. Miałem dwie "beczki", nie do zajechania i ten komfort! Teraz Merce niestety popsuły się, to nie ta marka i prestiż co kiedyś. Znajomy właśnie takiego klina teraz sprzedaje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uważaj Marku na mazdy 6 jesli to o I-generacje chodzi, bo lubi je rdza i diesle są do kitu. Mam te złe info od dwóch znajomych niezadowolonych użytkowników tej mazdy 6 w dieslu. A i założenie gazu do mazdy 6 2.3 v6 260 KM kosztuje okolo 5 koła jakbys zamierzal zaszalec. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stary merc nie wchodzi w grę :) A jak silnik, to benzynka, najlepiej zasmrodzony, chociaż bardzo mało jeżdżę, więc nie wiem czy się opłaca. Mazdy rdzewieją, ale mechanicznie benzyniaki są chwalone, no i są ładne. Evanda to ulepszona następczyni leganzy (np. blachę ulepszyli), a to auto mechanicznie cud malina, stare oplowskie silniki, mechanik mi mówił, że przy sonatach i leganzach to by zbankrutował.

 

Muszę mieć sprawne, wygodne auto. To tak naprawdę mój wózek inwalidzki, bo na piechotę z racji choroby nie mogę się przemieszczać. A kia moja sprawna, ale wiek robi swoje, po prostu się boję.

 

Najgorzej że ja nie mogę pojechać oglądać auta, jak jest gdzieś dalej. Nie mam też nikogo do pomocy. Przewalona sytuacja, no ale poradzę sobie, jak zwykle.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zebym cos z tego miał, lecz podsune stronkę motoraporter.pl. Szukasz auta, rzeczoznawca sprawdza auto za Ciebie przysyla obszerny raport z wieloma zdjęciami w zależności od wybranej opcji szczegółowości raportu. Pisze czy warto czy nie. Nie korzystałem, lecz jak nie ma sie zielonego pojecia o szukaniu dobrego auta i czasu na nie, moze warto zarezykowac.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Adolf - niestety mam IBS, co oznacza że nie wchodzi w grę samodzielne poruszanie się. Tylko samochód mnie ratuje, umożliwia przemieszczanie, dlatego to dla mnie bardzo ważna sprawa. Nie dam rady przejechać się nawet tramwajem, autobusem, albo z kimś innym, chyba że kogoś bardzo dobrze znam. Jestem krótko mówiąc, więźniem własnego ciałka, a raczej układu nerwowego. Dlatego auto musi być w miarę możliwości maksymalnie pewne, a 20 letni merc pewny nie jest jak kilkuletni koreaniec.

 

Lukulus - to kosztuje, nie mam aż tyle oszczędności. Bardziej celuję w okazje od znajomych - też się można przejechać, ale szansa na trafienie dobrego auta znacznie większa.

 

Vincent - no cóż :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.