Skocz do zawartości

Kryzys wieku młodego


Tyler

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie Bracia,

 

Dla wielu z Was to co napiszę będzie zapewne zabawne, pomyślicie "kryzys w tym wieku"? A jednak...Przed sobą mam ćwierćwiecze wiekowe i ta perspektywa mnie dołuje w dosłownym tego słowa znaczeniu. Mam przyzwoitą pracę, znajomych na których zawsze mogę liczyć, dobre stosunki z kobietami, jednak mimo tego czuję się przygnębiony.Powód? Nie czuję aby moje życie codzienne sprawiało mi satysfakcję, inaczej sobie wyobrażałem moją przyszłość. Mam wrażenie, że moje życie jest monotonne i zwyczajnie nudne. Obowiązki, dom, chwile przyjemności i tak na okrągło. Zwyczajnie nie jestem zadowolony ze swojej egzystencji. Czy Wy w tym wieku również tak się czuliście? Do cholery przecież nie przeżywam kryzysu wieku średniego bo jeszcze za wcześnie, jednak czuję się zwyczajnie źle. Macie może jakieś porady na zmianę podejścia? 

 

Tyler

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zmien coś, wyskocz z rutyny, zrob coś nowego, coś na co zawsze miałeś ochote a brakowało Ci odwagi, czasu.  Uruchom challenge mode, ja mialem też kiedyś podobnie i zawsze sobie z tym tak radziłem. nadal sobie tak z tym radze jak juz czuje z emnie coś monotonia przybija to wdrazam cos nowego, zmieniam i jest git :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To co mnie pomogło na mojej drodze w tym wypadku, to wymyślenie sobie bardzo wybujałego marzenia. 

 

Poza tym i tak kiedyś umrzesz.

 

Po 3 : powstałeś z pyłu kosmicznego + lecisz na ogromnej kuli która zapierdala w niewyobrażalnym tempie.

 

Pozdrawiam Cię :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ReddAnthony, zastanawiam się od dłuższego czasu nad nowym celem, do którego będę dążyć. Liczę na to, że w jakimś stopniu to podniesie mnie na duchu. 

 

Molu, najbardziej chujowa motywacja ever:D Twoje słowa jeszcze bardziej dołują aniżeli pomagają :)

 

P.S. medytacje i inne rozwoje duchowe nic pomogły w żadnym stopniu.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla wielu z Was to co napiszę będzie zapewne zabawne, pomyślicie "kryzys w tym wieku"? A jednak...Przed sobą mam ćwierćwiecze wiekowe i ta perspektywa mnie dołuje w dosłownym tego słowa znaczeniu. Mam przyzwoitą pracę, znajomych na których zawsze mogę liczyć, dobre stosunki z kobietami, jednak mimo tego czuję się przygnębiony.Powód? Nie czuję aby moje życie codzienne sprawiało mi satysfakcję, inaczej sobie wyobrażałem moją przyszłość. Mam wrażenie, że moje życie jest monotonne i zwyczajnie nudne. Obowiązki, dom, chwile przyjemności i tak na okrągło. Zwyczajnie nie jestem zadowolony ze swojej egzystencji. Czy Wy w tym wieku również tak się czuliście? Do cholery przecież nie przeżywam kryzysu wieku średniego bo jeszcze za wcześnie, jednak czuję się zwyczajnie źle. Macie może jakieś porady na zmianę podejścia?

 

Tzw. kryzys wieku średniego jest z wiekiem tylko skorelowany, ale nie wynika z niego.

Ten "kryzys" pojawia się, gdy mężczyna uświadamia sobie, że całe dotychczasowe dorosłe życie realizował wyłącznie potrzeby innych (kobiety - zwykle żony), a nigdy własnych, i teraz zaczyna to zmieniać. Także kryzys wieku średniego to jest moment zmiany na lepsze, a nie moment kiedy zaczyna się złe samopoczucie. Otoczenie (kobieta) oczywiście odbiera to jako że mężczyźnie odbiło - nie chce już stawiać jej potrzeb ponad wszystko.

 

 

Co do Twojego przypadku:

Może jeszcze niedawno byłeś studentem, teraz nie jesteś, przez co znacznie zmniejszyła Ci się ilość czasu spędzanego z innymi ludźmi, spędzanego - wydawać by się mogło - bez konkretnego celu?

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ambroży, prawdopodobnie jest wiele prawdy w tym co napisałeś. Okres studiów był bardzo obfity w spotkania ze znajomymi, imprezy, poznawanie wielu dam. Teraz to wszystko ograniczyło się do 15%. Wydaje mi się, że lekarstwem na moje samopoczucie będzie postawienie sobie dość trudnego do osiągnięcia celu, do którego będę musiał dążyć każdego dnia przez kilka najbliższych lat. Świta mi w głowie jeden " projekt" , nie chcę się z nim jednak z nikim dzielić ponieważ boję się, że znajdą się osoby, które będą starały się mnie odwieść od tego planu. Tak czy siak jeszcze dwa lata temu nie podejrzewałbym siebie o to, że będę się czuł w taki a nie inny sposób. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tyler, ja na ogol robie tak, ze jak mam jakis daleki cel, to dziele go nakrotsze cele. Dazenie prosto do celu i to takiego mega dalekiego moze  byc frustrujace. Lepiej go podzielin na mniejsze skladowe. 

 

Ja tak robie i idzie mi świetnie, malymi kroczkami zawsze zblizam sie do tego wiekszego celu. Obojetne co by to nie bylo, Czy jest to cel sportowy, czy zawodowy, czy czysto hobbystyczny.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ambroży, prawdopodobnie jest wiele prawdy w tym co napisałeś. Okres studiów był bardzo obfity w spotkania ze znajomymi, imprezy, poznawanie wielu dam. Teraz to wszystko ograniczyło się do 15%.

 

Nie przeceniałbym tu wagi imprez i poznawania dziewczyn. Po opuszczeniu środowiska studenckiego brakuje nie tego, lecz zwykłego spędzania dużej ilości czasu z bliskimi nam ludźmi. Wspólnego przesiedzenia przerwy między zajęciami itp.

 

W pracy też być może spędzamy czas z ludźmi, ale już nie z tymi których sami sobie wybieramy, lecz z którymi nam kazał współpracować przełożony. Dochodzi też problem, o którym piszę w pewnie co drugiej swojej wypowiedzi tutaj: w okresie studiów jeszcze cokolwiek akceptowalne jest nawiązywanie silnych męskich przyjaźni. Też co prawda może się łączyć z drwinami, ale dla bardzo wielu osób jest to jednak normalne. Natomiast ktoś kto ma ponad 25 lat i chce mieć przyjaciela-mężczyznę? Pomimo że jest to całkowicie zgodne z męską naturą, to już większość, rozumująca za pomocą telewizora i filmów, uważa to za coś nienormalnego.

 

Wydaje mi się, że lekarstwem na moje samopoczucie będzie postawienie sobie dość trudnego do osiągnięcia celu, do którego będę musiał dążyć każdego dnia przez kilka najbliższych lat.

 

Przerabiałem to...

Działa, jeśli znajdziesz sobie cel, który będziesz realizował wspólnie z kimś kogo lubisz, albo pozwoli Ci zaprzyjaźnić się z kimś nowym. Piszę "przerabiałem to", jakby to był czas przeszły, bo sam cel zszedł na dalszy plan - pierwsze miejsce zajęła osobista relacja z ludźmi.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestes własnie w takim momencie o jakim wspomniał ambroży i zgadzam sie w calej rozciagłosci z nim...

To jest wielkie błogoslawienstwo dla nas, uswiadamiasz sobie ze zapierdalasz i myslisz po to aby zdobyc:

Ruchanie

Uznanie

Chwałe

Akceptacje

To wynik negatywnego dzieciecego programowania przez starszych, rodzenstwo...

Poprostu cale zycie lecisz i robisz cos co Twoim zdaniem sprawi ze otrzymasz to czego nie otrzymales w dziecinstwie..

Dodalbym do tego, porywnywanie sie z gwiazdorami, upodabnianie sie do nich, co ma Ci dac to co rzekomo da Ci szczescie i to co wypisalem wczesniej...

Ja juz koncze ten schemat robola, to boli, bo cos tracisz, przywiazales sie i nie chcesz tego puscic...

To boli ale jest konieczne, pamietaj, kto chce zachowac zycie straci je...

Trzymajmy sie razem a będzie git :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę że przeczytanie literalnego tłumaczenia Nowego Testamentu wraz z wdrożeniem w życie, może pomóc na twoje bolączki ;-)

 

A tłumaczenie Koranu czy Tory wraz z wdrożeniem w życie, nie będzie pomocą na te bolączki? xD Moim zdaniem tego typu bolączki są oderwaniem od cyklu biologicznego.

 

Tyler. Z punktu widzenia biologi, w wieku 27 lat powinieneś się rozmnażać i mieszkać z samicą. Walczyć i dbać o potomstwo. Im dłużej zwleka się z takimi decyzjami, tym trudniej je podjąć.

Twoim kryzysem nie jest brak celu, ale brak decyzyjności, ponieważ jeżeli nawet jakiś cel się pojawi, roztrząsanie miliona wątpliwości w internecie spowoduje paraliż decyzyjny :)

Zacznij decydować o swoim życiu.

 

Zupełnie inną historią jest, że wielu z nas oczekuje od życie hoooy wie jakich fajerwerków i życia na krawędzi(ale żeby nie ryzykować za bardzo, bo można się skaleczyć), ale najlepiej na kanapie przed TV.

No i żeby lodówka była z browarem xD

 

Byle by tylko zwyczajnie, monotonnie i nudno nie było......... Straszne xD Ja tam ze sobą się nie nudzę, mam bogatą osobowość ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kryzys, jako taki, kojarzy się właśnie z wiekiem średnim. A więc z mężczyznami w okolicach 40-50 roku życia.

Paradoksalnie wiąże się on z dojściem do pewnego rozwoju rozwoju osobistego, w którym odkrywa się że przez ostatnie naście

czy więcej lat poświęcało się dla kogoś czy czegoś zaniedbując swoje potrzeby. Kobiety nienawidzą tego momentu u mężczyzn, bo

mężczyzna zaczyna wówczas kalkulować jak kobieta: ile z siebie daje a co w zamian dostaje. W większości przypadków

bilans jest mocno ujemny, wkład jest nieproporcjonalnie duży a otrzymywany zwrotnie przekaz - żałośnie ochłapowaty.

 

Ci którzy są, nazwijmy to tak, niżej w rozwoju osobistym i świtopoglądowym - zaczynają się rozglądać za młodszymi laskami.

Jeśli mają zasoby to realizują marzenia z lat młodzieńczych - krwistoczerwony kabriolet, Harley-Davidson czy nawet jachcik jakiś.

Ci ciutkę inaczej zorientowani na życie (mniejsze parcie na nową cipkę i zaspokajanie próżności) zaczynają realizować swoje

pasje i przetasowują wartości w życiu. Kobiety tego nienawidzą (poczytajcie kobiece fora!) bo oznacza to koniec kariery w stylu

'woła roboczego' dla mężczyzny i generalnie wymknięcie się spod kontroli i nadozu kobiety. I tyle.

 

Co do Twojego 'kryzysu' @Tyler to przypuszczam, że wiąże się on z końcem pewnego etapu w życiu i rozpoczęciem kolejnego.

Coś się skończyło, coś się zaczyna. Pewne rzeczy już się nie powtórzą a na ich miejsce wejdą nowe. Takich etapów w życiu może

być kilka i wiążą się we wchodzeniem w nowe role społeczne i zawodowe, a także z przeżytymi latami.

Sam miałem takich zmian, dość diametralnych, kilka. Coś utraciłem (i przyznaję, że już to nie wróciło...) a dostałem w zamian coś

innego.  Koniec studiów, koniec czasu 'beztroski' kiedy mieszkałem razem z rodzicami a ilość wolnego czasu i liczebność przyjaciół

i znajomych była odwrotnie proporconalna do stanu posiadania zasobów finansowych. Czasy kiedy kupione w sobotni wieczór cztery

piwa, pęto kiełbachy, pół bochenka chleba i perspektywa spędzenia wieczoru i nocy przy ognisku z kumlami kręciły bardziej niż obecnie

najbardziej wyszukane i drogie drinki w modnym klubie. Było, minęło.

Zaakceptuj to, to naturalny stan rzeczy. Sain też ma trochę racji pisząc o wieku i roli, jaka się z nim wiąże od strony biologicznej.

Nas, mężczyzn, dotyka to w mniejszym stopniu niż kobiety ale dotyka.

Będzie ok ;)

 

S.

 

PS. Ja dość traumatycznie przeżyłem zmianę z 'weekendowo - imprezowego' stylu życia na życie ... bardziej osiadłe. Swego czasu weekend

zaczynał się w piątek zaraz po południu a kończył w niedzielę późnym wieczorem. I cały czas 'na mieście'. Dziesiątki znajomych twarzy, clubbing

pełną gębą. A potem ... nic. Towarzystwo się posypało, związki obrodziły dziećmi. 'Klabing' zakończył się posiadówkami-domówkami...

Jak czasami mnie poniesie (a ponosi) to wydzwaniam i esesmesuje celem zebrania ekipy 'na wyjście' ale w odpowiedzi dostaję infa

'zwalony po pracy jestem', 'żona mnie nie puści' itp.

Ano właśnie.

Łapię się na tym, że brakuje mi tego jak cholera. Czasem w piątek, po pracy, zachodzę sobie do starych miejsc. Na kawkę, czasem na Danielsa z kolą.

Posiedzę z godzinkę, poczytam, pouśmiecham się w miłych konwersacjach do barmanek a potem ... wracam do domu. Ech.

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Subiektywny widzę to samo po swoich kumplach, którzy mają dziewczyny.

Mimo jedynie ćwierćwiecza na karku są kompletnie pod pantoflem, nie zrobią nic co mogłoby zdenerwować ich wybranki. Najgorsze, że widzę, że nie są w tym szczęśliwi, chodzą wkurwieni cały czas na wszystko i na nic, samemu nie wiedząc dlaczego. Oczywiście nie mam zamiaru nic im tłumaczyć bo tylko spotkałbym się z ich wrogością,..

Smutne, też miałem bardzo zgraną ekipę 5-6 facetów a teraz zostało nas 3. Sami single.

Najgorsze, że nawet będąc kompletnie zielonym w relacjach damsko-męskich nie zaniedbywałem przyjaciół a gdy oni znaleźli kobiety zniknęli kompletnie.

Także łączę się w bólu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kryzys, jako taki, kojarzy się właśnie z wiekiem średnim. A więc z mężczyznami w okolicach 40-50 roku życia.

Paradoksalnie wiąże się on z dojściem do pewnego rozwoju rozwoju osobistego, w którym odkrywa się że przez ostatnie naście

czy więcej lat poświęcało się dla kogoś czy czegoś zaniedbując swoje potrzeby. Kobiety nienawidzą tego momentu u mężczyzn, bo

mężczyzna zaczyna wówczas kalkulować jak kobieta: ile z siebie daje a co w zamian dostaje. W większości przypadków

bilans jest mocno ujemny, wkład jest nieproporcjonalnie duży a otrzymywany zwrotnie przekaz - żałośnie ochłapowaty.

 

A ja tak kalkulowałem odkąd pamiętam, nigdy nie latałem za żadną panienką, wolałem być sam niż tkwić w związku w którym druga osoba się nie stara, tylko czeka na mój ruch. Na pewno nie powiedziałbym, że jestem nieszczęśliwy, ale kryzys wieku średniego z tego co mówisz wynika z faktu, że mężczyzna uświadamia sobie po 20-30 latach, że dawał się wykorzystywać przez większość swojego życia, a to faktycznie może być frustrujące ;).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak czytam i czytam i pytanie mi się nasuwa.

Czy do takowego kryzysu można zaliczyć sytuację gdy facet całe życie się łajdaczył i takie a nagle coś mu się w głowie jakaś śrubką luzuje i nagle chce dzieci, związku, domku (koniecznie na wsi, kolor niekoniecznie biały) i całej reszty szajsu zwanego STABILIZACJĄ? W główkę coś się stało, rozumiecie.

 

A może jest to tylko efekt złego, podpatrzonego kto wie gdzie i u kogo, modelu? Fałszywego poniekąd.

 

Tak mi ostatnio po głowie chodzi to pytanie :rolleyes:

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Małe sprostowanie. Na pewno nie mogę powiedzieć, że czuję się wykorzystywany przez kobiety. Do tej pory to ja grałem nie fair, tzn. olewałem je po uprzednim narobieniu nadziei. Być może właśnie przez takie postępowanie odczuwam teraz potrzebę bycia w porządku i nawiązania lepszego kontaktu z jedną partnerką a nie z wieloma. Poznawanie wielu kobiet już mnie prawdę mówiąc znudziło. Nie wniosło to niczego głębszego aniżeli chwilowego zaspokojenia własnych potrzeb. Wydaje mi się, że z powierzchownego punktu widzenia, poznawanie wielu kobiet jest dość atrakcyjne jednak na dłuższą metę jest to zwyczajnie nudzące. Nie chcę być źle zrozumiany, jednak spanie z wieloma kobietami z obecnego punktu widzenia nie przyczyniło się to do polepszenia mojego życia, jedynie zwielokrotniłem więcej doświadczeń ( seksualnych również ) z wieloma partnerkami. Jednak czy to przyczyniło się w jakimś stopniu do polepszenia mojego samopoczucia? Wydaje mi się, że wzmogło to jedynie moją świadomość ku temu, że nie jestem zdolny do trwałego związku a jedynie do chwilowych kontaktów na tle seksualnym. 

 

wroński, wydaje mi się, że masz wiele racji w tym co napisałeś. Nie odczuwam co prawda potrzeby założenia rodziny, jednak trwalszy związek byłby chyba wskazany. Prawdę mówiąc kobieta wywołuje we mnie motywację do ulepszania własnej osobowości, czy to w kwestii psychologicznej czy fizycznej. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pytanie o sens życia to pytanie, które chyba każdy podskórnie sobie zadaje, prędzej czy później, z reguły później, ja w wieku 26 lat. U jednych, jak u mnie, ma to związek z religią, u innych nie. Jak być szczęśliwym? Każdy chce czego innego, jeden zaszaleć, bo uznał, że miał nudne życie, drugi chce stabilizacji, a ja chcę zaszaleć i być zbawionym, czyli zjeść ciastko i mieć ciastko. Najlepiej dążyć do bogactwa, samowystarczalności finansowej, i żeby praca wiązała się z hobby, dawała satysfakcję, otaczać się dobrymi ludźmi i separować od złych. Ja jestem ciekawy świata więc kiedy uporam się z męczącymi rozkminami, już opisywanymi przeze mnie na forum, będę dążył do poznawania nowych miejsc i ludzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coś jest z tymi kryzysami, kilka lat przed 30 zacząłem mieć kryzys braku trwałego związku i braku dzieci :) . Normalnie zazdrościłem parom z wózkiem. Kumple na bok, stała laska i małżeństwo.

Odciąłem się od kumpli bo spotkania kończyły się zbyt pijacko, praca, odpowiedzialność za rodzinę.

Teraz po 40-stce mam w drugą stronę, chciałbym znowu popijać z kumplami, umawiać się na randki, ale jednocześnie mieć żonę (kryzys wieku średniego?).

W weekendy wypady gdzieś z rodziną, ewentualnie siędzę przed kompem i zżera mnie nuda, zastanawiam się co zmienić i jak, bo czasem cholery można dostać, nie ma do kogo gęby otworzyć, ani z kim gdzieś wyskoczyć, np na Chmielaki (impreza piwna w Krasnymstawie)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masz jakies pasje? Zainteresowania? Poszukaj ludzi ktorzy lubia to samo...

Ja czesto ze znajomymi, zapalonymi fanami motoryzacji śmigamy na Silverstone...

Kwota 100£ za przejażdzke Lambo bądz Astonem Martinem z silnikami powyżej 500hp

Polecam!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Normalnie zazdrościłem parom z wózkiem. Kumple na bok, stała laska i małżeństwo.

Odciąłem się od kumpli bo spotkania kończyły się zbyt pijacko, praca, odpowiedzialność za rodzinę.

 

- to przez uwarunkowanie pchane na siłę do mózgu (prasa/ tv/ społeczeństwo/ rodzina) wypaczony obraz rzeczywistości - z wiekiem mija

 

 

 

Teraz po 40-stce mam w drugą stronę, chciałbym znowu popijać z kumplami, umawiać się na randki, ale jednocześnie mieć żonę (kryzys wieku średniego?).

 

- nie mam jescze 40 lat, ale co stoi na przeszkodzie żebyś popił z kumplami? (czyżby dziwny syndrom jest małżeństwo kończą się koledzy/ czytaj odcięcie przez kobietę od znajomych)

- umawiać się na randki - normalne chcesz kryć młodsze bardziej atrakcyjne samice, jeśli chodzi o dupy to nigdy nie ma nic nowego może być tylko ktoś nowy tyle się zmienia 

 

 

 

W weekendy wypady gdzieś z rodziną, ewentualnie siędzę przed kompem i zżera mnie nuda, zastanawiam się co zmienić i jak, bo czasem cholery można dostać, nie ma do kogo gęby otworzyć, ani z kim gdzieś wyskoczyć, np na Chmielaki (impreza piwna w Krasnymstawie)

 

- tak to jest jak się odstawia wszelkie zainteresowania i dawne znajomości na rzecz rodziny, weź telefon , podzwoń do kumpli, umów się na wypad nad jeziorko, a żonie powiedz że jedziesz na weekend z kumplami i chuj jej do tego 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- to przez uwarunkowanie pchane na siłę do mózgu (prasa/ tv/ społeczeństwo/ rodzina) wypaczony obraz rzeczywistości - z wiekiem mija

 

 

- nie mam jescze 40 lat, ale co stoi na przeszkodzie żebyś popił z kumplami? (czyżby dziwny syndrom jest małżeństwo kończą się koledzy/ czytaj odcięcie przez kobietę od znajomych)

- umawiać się na randki - normalne chcesz kryć młodsze bardziej atrakcyjne samice, jeśli chodzi o dupy to nigdy nie ma nic nowego może być tylko ktoś nowy tyle się zmienia 

 

 

- tak to jest jak się odstawia wszelkie zainteresowania i dawne znajomości na rzecz rodziny, weź telefon , podzwoń do kumpli, umów się na wypad nad jeziorko, a żonie powiedz że jedziesz na weekend z kumplami i chuj jej do tego 

Kumplostwo się rozjebało, też w większości pozakładali rodziny, zostało 2 zgorzkniałych już kawalerów, tak się zmienili, nie wiem presja społeczna czy wiek im dokucza.

 

Wybór dzieci nie był z mediów, czułem wewnętrznie, że zajebiście byłoby bawić takie własne maleństwa, oczywiście od przewijania jest żona!

 

Od kumpli po części sam się odciąłem, za dużo było z nimi picia alko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W sumie w śród moich dobrych kumpli i przyjaciół z czasów szkoły podstawowej i średniej trochę się rozeszło po świecie (głównie za chlebem) ale kontakt dobry mamy nadal.

 

Z tymi, którzy są na miejscu lub mieszkają dość blisko dalej trzymamy się razem, nie zmieniły tego ani ich małżeństwa ani inne sprawy, jasne czasem więcej zachodu jest bo trzeba terminy ogarnąć, a jak wiadomo w tym wieku to już  więcej obowiązków jest.

 

Jak czułeś potrzebę posiadania dzieci i się zrealizowałeś w ten sposób to jak najbardziej ok.

 

Zgorzknienia raczej nie doświadczyłem, zapewne dla tego iż mam  dużo kontaktu z młodzieżą, pewnie to też ma spore znaczenie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.