Skocz do zawartości

Koszmar minionego małżeństwa


Rekomendowane odpowiedzi

Słowem wstępu:

 

Pragnę zaznaczyć iż przedstawiona historia nie jest moja lecz jednego z moich przyjaciół, aczkolwiek przewijać się będą wątki z moją osobą w tle.

Zamieszczam ją za jego zgodą, aby inni mogli wyciągnąć lekcję.

Wszystko rozpoczęło się w styczniu 2013, a zakończyło sierpniu 2015 (kilka dni temu).

Zaznaczam, historia będzie dość długa.

 

CZĘŚĆ I - Przemek się zalofciał

 

Na początku 2013 roku, mój przyjaciel (wtedy 33 latek) lekarz z zawodu (współwłaściciel prywatnej przychodni) poznał dziewczynę (wtedy 25 lat). Kobieta dość urodziwa, niewysoka, szczupła brunetka o biblijnym imieniu Ewa. Jak to zwykle bywa, "zgodność charakterów" + "zajebisty sex" + "miła dla wszystkich" i jak by to ujęły panie Przemek zaczął mieć motylki w brzuszku, ja to ujmę inaczej zaczął myśleć dolną częścią ciała, ewentualnie dla mniej kumatych bardziej dosadnie - chuj go prowadzał.

 

Oczywiście Ewa otoczyła się aura zalet wszelakich, była niesłychanie miła dla wszystkich przyjaciół Przemka, podlizywała się jak mogła jego rodzicom. Jak to przyszła teściowa dobrze gotuje, jak dom ma zadbany. Jakie to teść ma interesujące hobby (Pan Marek tworzy modele budynków z zapałek :D ). I w ogóle jacy to wszyscy są zajebiści, szczęśliwi i idealni.

 

Mniej więcej podobny stosunek był do przyjaciół Przemka, bardzo szybko wkręciła się w nasze grono. Też wszyscy byli wspaniali i zajebiści, jakże by inaczej ^^

Panna poczuła zew wyższej klasy społecznej, zaczęła brać lekcje jazdy konnej, nagle stała się miłośniczką teatru i opery. Chłopak się cieszył iż laska się cyt. "rozwija".

Zapomniałem nadmienić iż z zawodu Ewa była kucharką - policealne studium gastronomiczne (taka dygresja celem uzupełnienia), pracowała za minimalną krajową.

 

Po około roku Przemek się oświadczył, oczywiście panna zdążyła sobie wyrobić w miarę dobrą markę, więc nikt z rodziny ani przyjaciół nie oponował, odradzał, w skrócie nikt się nie wpierdalał. Do tego szybkie parcie na ślub, termin ustalony za 2 miesiące od zaręczyn.

 

CZĘŚĆ II - skaza na diamencie czyli wesele i co było dalej

 

Pierwsze zgrzyty zaczęły sie wraz z zaręczynami i pojawieniu się teściów.

Teściowa o nieodpartym uroku tłustej pełno mlecznej krowy, teść o aparycji knura i na podobnym poziomie intelektualnym, w tym duecie krówka grała pierwsze skrzypce. Stanęło na tym iż przyjęcie weselne odbędzie się w rodzinnej okolicy panny młodej (przecież cała wieś musi zobaczyć jak się zostaje panią doktorową), a same zaślubiny w parafii pana młodego w mieście. Pewne komplikacje logistyczne się z tym wiązały bo część gości trzeba było przetransportować busem, no ale co tam jak powiedział Przemek ślub się bierze raz za wszystko zapłacę. Pierwotnie drużbą pana młodego miał być jego najlepszy kumpel Jacek i tak ustalił ze swoją Ewą, ona miała wybrać druhnę. Pierwszy zgrzyt pojawił się jak wycyckano Jacka z drużbowania, teściowa stwierdziła że tak nie będzie bo druhną jest kuzynka i ona ma chłopaka(zaawansowany nażeczony) to on będzie drużbą. Panie cisnęły chłopaka tak długo aż się zgodził, oczywiście musiał powiedzieć Jackowi że nie będzie drużbą, najbliżsi przyjaciele, znający się od piaskownicy i taka sprawa...... zostawiam to waszej ocenie.

 

Dwa dni przed weselem pojechaliśmy pomóc stroić salę (taka lokalna tradycja), było nas 10 chłopa nie licząc Pana Marka i przyszłego teścia.

Rozstawiliśmy stoliki, w kwadracie tak żeby na środku był parkiet taneczny. Później wieszanie jakichś ozdóbek, baloniki, wstążeczki, przybieranie drzwi sztucznymi kwiatami (chuj wie czemu to akurat faceci mieli robić). Później przyszły panie, nakryły stoły obrusami, państwo młodzi zadecydowali jak rozsadzić gości. Rozstawili karteczki z imionami i nazwiskami. Tak jak państwo młodzi ustalili czyli na środku młodzi, z jednej strony ich rodzice, z drugiej drużbowie.

Na przeciwko państwa młodych rozsadzono przyjaciół pana młodego i panny młodej (tak żeby młodzi ludzie w swoim towarzystwie przebywali).

Panie zostały dokończyć sprawy logistyczne, my się ewakuowaliśmy z panem młodym do miasta na mięsko z grilla i Jim beama.

 

Był oczywiście wieczór kawalerski kolejnego dnia, który wyprawiliśmy, ale że Przemek był romantycznie zakochany w Ewie odpuściliśmy tradycyjny striptiz i dziwki, było spokojnie, nie ma co opisywać.

 

Ślub jak ślub, ksiądz zrobił swoje, panie płakały ze wzruszenia, panowie ze smutkiem żegnali kolejnego poległego towarzysza.

Wesele, gdy dojechaliśmy z wielką pompą do sali weselnej i weszliśmy do środka ku naszemu zdziwieniu wszyscy zostali relokowani, zmienił się rozstaw gości. Ewcia z mamusią przestawiły karteczki jak pojechaliśmy.

Nasz przyjaciel prócz rodziców został bez wsparcia, przy głównym stole cała rodzinka panny młodej i jej przyjaciółki z partnerami. Dalsza rodzina pana młodego posadzona przy bocznych ławach, w tym rodzeństwo. Przyjaciół pana młodego z partnerkami czyli naszą ekipę wyjebano pod samą scenę w najbardziej odległa i najgłośniejszą część sali, koło dodatkowego stołu dla dzieci.

Wszyscy byli zdegustowani łącznie z rodzicami i rodzeństwem Przemka, ale nikt o miejsce nie będzie rabanu robił, przełknęliśmy zniewagę.

Żarcie było dobre, tradycyjne, wódka też dobra, kapela niczego sobie, świeżo upieczona pani doktorowa zadowolona.

 

Po jakichś 2 godzinach jak sytuacja się rozluźniła. przesunęliśmy nasze stoły dalej od sceny, Przemek wziął Ewę pod rękę (wiele do gadania nie miała) i razem z rodzicami i rodzeństwem dołączyli do naszej gromadki, dalej już było fajnie, wesele trwało do 5 rano, były też w niedzielę poprawiny, powiedzmy że pierwsze negatywne wrażenia zostały zatarte..... do czasu.

 

Na poprawinach Przemek wszystkim podziękował, okazało się iż prócz prezentów w formie przedmiotowej, w formie kopert zebrało się ponad 30 tysięcy więcej niż kosztowało całe wesele. Nie ma się czemu dziwić Przemek powszechnie lubiany, a goście po stronie jego rodziny i przyjaciół lekarze, przedsiębiorcy, dyrektorzy. Grosza nie poskompiliśmy do kopert.

 

Przejdźmy dalej... tydzień po zaślubinach:

 

Ewa oświadczyła że złożyła wypowiedzenie z pracy, przecież "nie wypada żeby pani doktorowa pracowała jako kucharka". Przemek machną ręką zaproponował nawet że opłaci jej studia , żeby się dokształciła, no ale kochanie kręciło noskiem że nauka też be. Żoncia szybko pociągnęła za kilka sznureczków i urobiła chłopaka, zrobił stałe zlecenie na swoim rachunku, żeby co miesiąc na jej rachunek płynęło 4,5 tysiąca, tak żeby Ewcia miała na swoje kobiece potrzeby.

 

Jeszcze przed ślubem Przemek miał działkę budowlaną, świetna lokalizacja, sam grunt warty ponad 400 tysięcy, szykował się do budowy domu, fundamenty były gotowe rok wcześniej, media doprowadzone.

Zaczęło się wałkowanie (przy aktywnym wsparciu teściów) o zrobienie współwłasności owej działki i parcie na jak najszybszą budowę domu. Ponieważ działka była darowizną od rodziców, a oni już zaczęli ogarniać w co syn się wpakował to kategorycznie stwierdzili że jeśli będzie chciał przepisać to odwołają darowiznę. Po tym zajściu nastąpiła zaciekła wojna między rodzicami Przemka i teściami. Oczywiście żona dawała wyraźnie do zrozumienia że nie są mile widziani u niej w domu (w sumie to mieszkaniu Przemka).............

 

Przejdźmy jeszcze dalej... miesiąc po zaślubinach:

 

Zaczęło się kupczenie dupą, ograniczanie seksu, coraz to nowe wymagania. Ewa stwierdziła że nie będzie więcej robić laski bo "po pierwsze to niezgodne z religią katolicką , a po drugie upokarzające dla kobiety" - taka sytuacja ^^ - wiem to wszystko z późniejszych relacji.

Równolegle zaczęła się eliminacja przyjaciół z otoczenia Przemka podaję przykład co mnie spotkało.

Dzwoni do mnie Przemek że w stolicy miał stłuczkę, auto zostaje w warsztacie , i czy mógłbym podjechać bo ma kilka kartonów różnego sprzętu i nie zabierze się z tym pociągiem. Mówię ok , jadę akurat była sobota, miałem czas. Zajechałem pod wskazany adres, widzę Przemka z małżonką. Macha rękę mówi żebym otworzył bagażnik. Ewa pakuje się na siedzenie obok kierowcy, on ładuje już kartony. Mówię cześć Ewa, coś tam odburknęła. Wsiadł do auta z tyłu, pojechaliśmy do rodzinnego miasteczka, pogadaliśmy po drodze, tyle że małżonka była markotna. Dwie godziny po powrocie wyskoczyłem z kumplami na bilard i piwko, dzwoni kom., widzę Przemek, wychodzę z lokalu odbieram. "Stary Ewa powiedziała mi że nie powiedziałeś jej dzień dobry jak wsiadła, a jak ona się przywitała to powiedziałeś że z wieśniaczkami nie rozmawiasz, to prawda"? Normalnie aż się we mnie zagotowało. Mówię "chłopie nie powiedziałem dzień dobry tylko cześć Ewa, głośno i wyraźnie, ledwo odburknęła i jakiekolwiek inne rozmowy były już przy tobie" objaśniliśmy obustronnie sprawę, wróciłem do lokalu.

Takich akcji i podobnych było kilkanaście (na zasadzie twoi przyjaciele mnie nienawidzą) względem różnych osób na przestrzeni kolejnych 2 miesięcy.

 

ROZDZIAŁ III - cztery miesiące po ślubie, załamanie, konieczna pomoc

 

Ciągłe awantury, ograniczanie swobody, brak czasu dla siebie, prześladowanie ze strony teściów, doprowadziły do załamania nerwowego, stany depresyjne, myśli samobójcze. Przemek zgłosił się do kolegi psychologa. Zaczął regularnie 2x w tygodniu chodzić na terapię, oczywiście Ewcia stwierdziła że chodzi na dziwki....... Po kilku wizytach zdecydował się też na kontakt z adwokatem. Zaczął powoli ogarniać w co się wpakował, złożył pozew rozwodowy. Pewnego dnia wraz z kilkoma kolegami, spakowaliśmy Ewę i wystawiliśmy jej rzeczy za drzwi pod jej nieobecność. Przemek zmienił zamki. Rozpętało się piekło, przyszła z policją, Ewa próbowała wejść do mieszkania siłą (przy asyście braciszków), przyjechał adwokat Przemka, wyjaśnił policjantom iż pani nie jest tu zameldowana, Przemek jest jedynym właścicielem nieruchomości, aktualnie leczy silną depresję, której główną przyczyną jest zachowanie małżonki, w skrócie nie ma chuja nie ma prawa wejść, policja nie ma też nic do roboty, niech wszyscy spierdalają z pod drzwi. Odcią jej też zasilanie comiesięczne rachunku, kasą.

 

Później prześladowania wszelkiego typu (jak dostała info z sądu o złożonym pozwie), telefony, smsy, pogróżki, 2x "oszklone" mieszkanie.

Ja cie puszczę z torbami, zdechniesz za to co mi zrobiłeś itp.... nie będę się rozpisywał. W każdym razie wielomiesięczne piekło.

 

ROZDZIAŁ IV - rozwód, podział majątku, pobicie

 

Rozprawa rozwodowa była długa, samo przesłuchanie wszyskich świadków odbyło się aż w 3 terminach, ze względu na ograniczony czas sądu i ilosć świadków. Na temat mojego przyjaciela powstawały niestworzone historie, nawet nie będę przytaczał. Na szczęście miał bardzo wielu świadków, którzy opisali patologiczne zachowania Ewy.

Bardzo pomogła opinia psychologa, do którego uczęszczał na terapię. Sąd orzekł rozpad małżeństwa, z który odpowiada małżonka.

Co do podziału majątku to na szczęście nic na nią nie przepisał, wszelkie nieruchomości, które posiadał  nabył przed ślubem więc nie wchodziły do majątku wspólnego małżonków, wszelkie większe wydatki miał udokumentowane iż pochodzą z jego oszczędności (lokaty założone przed ślubem). Adwokat wykazł bez większych problemów iż bezrobotna małżonka nie przyczyniła się w żaden sposób do powstania majątku wspólnego. Do podziału zostało jedynie to co nabył po ślubie za gotówkę, większa lodówka, trochę mebli, Przemek stwierdził w sądzie że nie będzie o to wojował, żeby zabrała. Sędzia stwierdził iż małżonka i tak wyszła na tym dużo lepiej niż powinna i ma szczęście iż mąż nie chce zostawić jej z niczym. Więc Ewcia została z kilkoma meblami, kupą drogiej biżuterii, markowymi ciuchami i innymi prezentami z okresu narzeczeństwa i małżeństwa.

 

Po rozwodzie odetchną, szczęście nie trwało długo, został mocno pobity przez byłego teścia i szwagrów. Gdy udał się do garażu zarzucili mu worek na głowę, obalili na glebę i został dotkliwie skopany. Pęknięte żebra, złamany nos, uszkodzony nadgarstek, kilkanaście szwów, 2 wybite zęby......... Oczywiście "za to z kurwy synu że zostawiłeś naszą siostrę".

Twarzy nie widział, świadków nie było, na szczęście policja się wykazała znaleźli w aucie "teścia" zakrwawiony worek (idiota nie wyrzucił), przyznali się do winy, szwagrowie i teść oczekują na rozprawę, mają dozór policyjny.

 

Wnioski:

 

Reasumując: poważne uszkodzenia ciała, problemy ze zdrowiem psychicznym, strata kasy na adwokata, strata kasy wydanej na dziunię, pogorszenie stosunków z rodziną i przyjaciółmi. Niech to będzie przestrogą

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

  • Like 38
  • Dzięki 3
  • Smutny 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę ekstremalna historia. I na pewno już na początku można było zobaczyć sygnały ostrzegawcze - pech faceta, że dał się ponieść pragnieniu.

Mi się zawsze zapala lampka ostrzegawcza gdy wszystko jest zbyt pięknie. Poza tym laska kucharka, to prawie ten sam sort co kasjerka z Biedronki. Typowy mezalians.

 

Druga sprawa - pobicie przez knurów - serio? Gdyby mnie to spotkało, to lepiej żeby mnie zabili, inaczej dojechałbym każdego po kolei, urwał łby i nasrał do szyi.:) 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A...i jeszcze jedno, piszesz Red, że facet sie załamał itp itd. potem go pobili. Wygląda mi to na syndrom bycia "ofiarą" , tytuł doktora o niczym nie świadczy , życiowo koleś po prostu sobie tego pecha przyciągnął. I zgodnie z myślą, masz miekkie serce, miej twardą dupę. Laska wyczuła słabość, knur wyczuł słabość, twardego gościa bał by się tknąć. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ ReddAnthony  tyle że z workiem na głowie raczej nie poszalejesz, jak nic nie widzisz i jesteś totalnie zaskoczony, a teść i szwagry rasowe knury z 1 klasy wagowej, każdy dobrą stówę waży

 

Dokładnie mezalians, dla tego trzeba celować na jakąkolwiek dłuższą relację w kobietę o podobnym statusie materialnym, chyba że panienka na noc lub dwie to wtedy obojętne.

 

Załamał się nigdy nie był jakoś wyróżniający się ani super samiec, ale i też nie pierdoła/ ofiara do bicia, normalny spokojny koleś. W szkole średniej niezły był w zapasach. Moja opinia jest taka że dojechali go grupowo, najpierw psyche, a jak się wyzwolil z toksycznego wpływu i jak przegrana w sądzie poszła, to później zemsta prostaków czyli wpierdol kilku na jednego, mentalność dresów.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ ReddAnthony  tyle że z workiem na głowie raczej nie poszalejesz, jak nic nie widzisz i jesteś totalnie zaskoczony, a teść i szwagry rasowe knury z 1 klasy wagowej, każdy dobrą stówę waży

 

 

No owszem nie poszaleje w 1 do 3 z workiem na głowie, nigdzie nie napisałem przecież, że miał to zrobić w chwili zdarzenia. Dostał wpierdol, przeżył, przyszedł czas odwetu :)

Zrobił to w sposób zgodny z prawem. Lecz mając szmal, można by tym wieśniakom dobrze życie uprzykrzyć :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak szczerze mówiąc, jest szczęściarzem. Ocalił majątek, nie ma z nią dziecka, knury dostaną w najlepszym wypadku zawiasy, a na pewno mu wybulą za dwa zęby konkretną sumkę - panna jest już rozwódką, a więc trochę trefna, nie ma hajsu, wciągnęła wszystkich w konflikt, jak opadną emocje to zaczną się jej bardziej przyglądać, zwłaszcza gdy przyjdzie do płacenia.

 

Ma teraz wiedzę, a oni olbrzymie problemy, Kogo ona teraz znajdzie, jak znana będzie historia? Chyba ze obcego, ale ludzie lubia gadać i informacje mogą zawsze do potencjalnego jelenia trafić. I nawet jak nie uwierzy w nie, to jak się zaczną jazdy będzie wiedział o co chodzi. Gdyby laska była sprytniejsza, lekarz byłby na bruku, z potężnymi alimentami.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tyle że jest zamożny ma sporo do stracenia, co wyłapie ich pojedynczo i napierdoli, nie przeczę można. Tylko po co jak już się nie wywiną, prokurator nie zgodził się na dobrowolne poddanie karze więc będzie szedł na wyrok bez warunkowego zawieszenia wykonania kary, szczególnie że jeden knurek miał już sprawę za pobicie (wyrok w zawieszeniu, wprawdzie czas sankcji już miną ale jeszcze wyrok nie uległ zatarciu).

 

Będzie dochodził zarówno odszkodowania jak i zadośćuczynienia, ale wiesz sprawę cywilną założy dopiero po wyroku w karnej, wtedy będzie łatwiej wygrać i będzie można więcej ugrać.

 

Co do innych form uprzykrzania życia, ujmę to tak nic nie wiem, nic nie powiem :ph34r:

 

Historia jest bardzo głośna w naszej okolicy, wątpię żeby znalazła amanta, chyba że jakaś klucha, która nigdy cipki nie zaznała się skusi. Ewentualnie zostaje UK, zmywak u Turka połączony ze świadczeniem innych usług. Ale jak głupi kurwiszon nie potrafił docenić co miał, tylko w dupie się poprzewracało............

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bóg zapłać za tą stronę.

W końcu widać, bez sciemy, jakie to delikatne i zmysłowe istotki.

Jak widać, po zakończeniu historii, należy postępować z głową.

Bo to jedyne rozsądne podejście:

"

  • Franz nie ma racji. Wy, kobiety, nie jesteście złe, wy jesteście po prostu bezdennie głupie.
"
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po około roku Przemek się oświadczył, oczywiście panna zdążyła sobie wyrobić w miarę dobrą markę, więc nikt z rodziny ani przyjaciół nie oponował, odradzał, w skrócie nikt się nie wpierdalał. Do tego szybkie parcie na ślub, termin ustalony za 2 miesiące od zaręczyn.

 

Pomimo mezaliansu (a znam takowych, np: On lekarz, on krawcowa, On pracuje , Ona wychowuje 3 dzieci i sobie żyją) nikt nie mógł przypuszczać że to się tak potoczy, więc to "ostrzeżenie" jest iluzoryczne.

Nie było przesłanek tak drastycznego finału sprawy. Tak serio, mimo tylu znajomych i różnych spraw w życiu, takiej ostrej jazdy osobiście nie spotkałem.

 

Ps. Korzystanie ze metod poza prawnych ma też ciemną stronę o której nikt nie mówi. Szantaż zleceniobiorców i dojenie kasy od zdesperowanych i często rozchwianych emocjonalnie ludzi. Jeżeli choć raz z tego skorzystacie, jest na Was "hak".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem to faceci z tamtej rodziny są takimi samymi ofiarami kobiecych manipulacji jak doktorek. Znieważona ich zdaniem została córka/siostra - to się białemu rycerstwu herbu słoma w butach tryb ratowania zagrożonej samicy z opresji załączył. Sami zapewne dali ponieść się emocjom, nie zdając sobie sprawy z całego kontekstu sytuacji, bo znali ją tylko z jednej strony. Prawda taka, że Przemek wstanie, pewnie wyciągnie wnioski bo raczej cepem nie jest, otrzepie się i pójdzie dalej, a manginy bardzo możlwe, że do końca życia pozostaną tam gdzie są i tym kim są, z prawomocnym wyrokiem w bonusie.

 

Panowie Bracia odpuście sobie jakieś dywagacje co Wy byscie zrobili gdyby takie pobicie Was spotkało, bo serio słabo to wygląda.  <_<

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koszmar na własne życzenie. Nauczył się czegoś ten znajomy? :) Najlepiej zmieniać tożsamość przy kobietach i niczego im nie ujawniać. To jest straszne, jak kobieta z anioła przeobraża się w demona. Życie można sobie zmarnować w kilka chwil. Szkoda, że nie poddał jej delikatnym, inteligentnym testom w trakcie związku. Rozwódki już i tak nikt normalny nie dotknie kijem, więc ma za swoje :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Quizas, pomarzyć zawsze można :D Jestem ostatnio spragniony krwi :)

 

Kobita z okresem się Tobie marzy? xD

 

 

Saint, a kto mówi o zlecaniu tego komuś ? :D

 

Ja tam wolę uprzedzić xD

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mosze Red podpiął/eła i promował(a) ten temat
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.