Skocz do zawartości

Sprzeciw przeciwko uprzywilejowaniu


Mosze Red

Rekomendowane odpowiedzi

Kolejny wspaniały kurwa dzień w biurze, a właściwie poranek.

Przywieźli kurwa nowe meble do gabinetu , więc chcąc nie chcąc muszę spędzić ten dzień w kurniku (czytaj pomieszczenie zbiorcze dla członków tak zwanego mojego zespołu).

 

Nie dość że ekipa składająca meble robi w chuj hałasu co najmniej tak jak by budowali nowy wieżowiec, a nie skręcali nowe szafki i biurka to jeszcze muszę przebywać w bliskim otoczeniu pań, z których akurat jedna się rozwodzi, a trzy doświadczone już w tej materii udzielają porad.

 

Przybliżę czytelnikom jak wyglądają moi podwładni.

 

Chłopak, sztuk jedna, wiek 23 lata, przynajmniej robi swoje, już abstrahuję że zalicza się do rodzaju anemicus suchoclatus (no ja pierdole 5 cm wyższy niż, a waży 23 kilo mniej. Prawie wszystkie panie w biurze chodzą w wyższej wadze niż on. No ale ok, pracownik umysłowy, ogarnięty.

 

Dziewczyny, sztuk dwie, wiek 22 i 23 lata, starają się, wszystko ogarniać, czasami trzeba mówić do nich dużymi literami ale ok, generalnie kompetentne. 

 

Baby, sztuk siedem, tak kurwa baby, wszystkie co do sztuki grube i jadaczki się nie zamykają. Siedzą, wpierdalają ciastka, piją kawę i pierdolą o tym rozwodzie. Zapomniał bym przedział wiekowy 26 - 47, wszystkie co do sztuki rozmnożone więc poza potomstwem i portfelem faceta świata nie widzą. Nie wnikam w kompetencje zawodowe bo jest różnie, a naprawdę nie chcę wkurwić się bardziej niż na chwilę obecną.

 

Byłem, cierpliwy, w chuj cierpliwy starając się skupić na pracy i nie słuchać tej całej toksycznej spierdoliny. Jaka to ona pokrzywdzona, jak to trzeba iść do psychologa żeby jakiś papier dał na okoliczność iż w wyniku zachowania męża ma depresję. Że trzeba dopilnować, aby były jak najwyższe alimenty.

Że jak pokombinuje dobrze to mieszkanie jej zostanie. I że w ogóle samiec chuj, degenerat ,nie interesuje się, nie zajmuje, nie spełnia oczekiwań, mało zarabia. I że trzeba go wyruchać z tego co ma i co dał. No iże auto też powinien zostawić, bo w prawdzie ona prawa jazdy nie ma ale się dołożyła i sprzedać można (chuj że się dołożyła 2 tysiące do auta kupionego za 28 tysięcy - no ale całe jej powinno być). Nie chce mi się nawet cytować tych soczystych kawałków, tych kobieco - logicznych wywodów i figur retorycznych.

 

Jak patrze na to stado krów, towarzystwo wzajemnej adoracji, te kiwające z aprobatą łby, którym do pełno krowiego uroku brakuje jedynie poroża i dzwonków na szyi to mój mózg zaczyna zbliżać się do stanu agonalnego. Staram się ignorować, już myślałem że mi się uda, ale nie musiało się stać i padło pytanie, "szefie a jak pan to widzi, no z prawnego punktu widzenia żeby jak najmniej stracić na tym rozwodzie".

 

Kurwa myślałem że wyjdę z siebie i stanę obok, ale nie jako profesjonalista postanowiłem wyjaśnić mój punkt widzenia na spokojnie.

 

Pani Danusiu po pierwsze to jakie stracić? Z tego co pamiętam 4 lata temu to pani jeszcze mieszkała w m3 z rodzicami, a mieszkanie kupił mąż po ślubie. Pani Danusia weszła mi w słowo , z koronnym argumentem ale ja muszę troszczyć się o dziecko.

 

Pani Danusiu tyle lat pani ze mną pracuje i nie wie pani że nie lubię jak mi ktoś przerywa, skończę wypowiedź będzie się pani mogła ustosunkować, ok? 

(tu kiwanie łbem z aprobatą, znów mam wizję rogów i dzwonka na szyi).

 

Kontynuuję swój wywód:

 

Wracając do tematu drogie panie, uważam że polski system prawny w tym zakresie jest chory. Macie mnóstwo przywilejów, tylko w oparciu o to że jesteście matkami. Na dodatek, prawie zawsze dostajecie prawo do opieki nad dzieckiem, mimo iż w 99% przypadków zarabiacie gorzej, jesteście słabiej wykształcone, nie spełniacie minimum merytorycznych wymogów żeby zająć się dzieckiem, często nie potraficie zająć się samą sobą o drugiej istocie ludzkiej nie wspominając.

 

Alimenty, nie oszukujmy się większość kasy z alimentów pójdzie na solarę i kosmetyczkę, a nie potrzeby dziecka. Żeby było przejrzyście i sprawiedliwie każdy wydatek powinien być dokumentowany paragonem i być do wglądu na życzenie byłego męża płacącego alimenty. W końcu to ma obowiązek utrzymywać dziecko a nie płacić dajmy na to za wasze drinki (od tego momentu zacząłem widzieć szok i zdumienie w ich ślepiach, cóż samice zazwyczaj tak reagują na prawdę przekazywaną bezpośrednio). Tylko że wtedy drogie panie miały byście konkretnie przejebane, ponieważ skala wydatków na babę przekracza kilkukrotnie skalę wydatków na dziecko, a z rachuneczkami nie było by jak ukręcić na lewo.

 

Skoro oboje rodzice są zdrowi psychicznie i nie wykazują skłonności do agresji, prawo do opieki nad dzieckiem powinno przypadać osobie mogącej zapewnić lepsze warunki (czas na męski support wprowadzam do akcji wsparcie za pomocą gry w trzy pytania).

 

Romek kto w większości przypadków zarabia więcej w małżeństwie ?

 

- faceci szefie (no mówiłem że ogarnięty :lol: )

 

Romek kto ma większe zdolności w dziedzinie nauk ścisłych i większy talent dydaktyczny?

 

- zazwyczaj faceci (normalnie kurwa geniusz trzeba szepnąć prezesowi żeby dał mu podwyżkę :lol: )

 

Romek kto zapewni potomstwu lepszą ochronę i jednocześnie nauczy samodzielności?

 

- jasne że facet (tu już krówska zaczęły lampić się nieprzyjemnie w kierunku Romka, więc postanawiam skupić ich uwagę ponownie na sobie :mellow: )

 

Podsumowując drogie panie, dostajecie prawo do opieki nad dzieckiem mimo iż druga osoba ma lepsze warunki materialne, jest lepiej wykwalifikowana w niemal każdej dziedzinie, może zapewnić dziecku wyższy poziom bezpieczeństwa pod każdym względem. Ja to nazywam pierdolonym uprzywilejowaniem, które nagminnie wykorzystujecie do rabowania mężczyzn z pieniędzy oraz dorobku życia. Polskie prawo w tym zakresie jest rażąco niesprawiedliwe ( w tym momencie były już tak skonsternowane że przestały przeżuwać ciastka, a może ja nad interpretuję? , może po prostu mózgi samic gubią się przy więcej niż jednej czynności w tym samym czasie, a skłoniłem je do myślenia więc żarcie z automatu odpadło?) .

 

Nie wspominałem jeszcze moje drogie panie, o nieczystych zagrywkach typu nakręcanie dziecka przeciwko ojcu, czego jedynym efektem jest niszczenie dziecku psychiki. W mojej opinii za takie działania powinno się iść siedzieć.

 

Nie wspomniałem również o ograniczaniu ojcu widzeń z dzieckiem, o czym nie dalej niż kwadrans temu świergoliłyście trzy po trzy. To jest kobiece skurwysyństwo level master, które robi krzywdę nie tylko ojcu ale przede wszystkim dziecku.

 

W tym momencie do pomieszczenia wparował prezes, ogarnia nas wzrokiem, zamrugał oczyma mówi do mnie. Przyjdź do mnie do gabinetu za 20 minut (po oczach widzę że ma kaca i musi wbić klina, a że sam pić nie lubi to jestem dyskretnie proszony na kielicha). Wyparował szybciej niż się pojawił, nawet nie zdążyłem odpowiedzieć.

 

Widzicie panie, że sprawy służbowe mnie wzywają więc będę się streszczał. Wracając do prośby o poradę prawną, to muszę was rozczarować nie udzielę jej z kilku powodów. Gdybym chciał udzielać porad prawnych, pokierował bym swoją karierą zawodową w taki sposób żeby tera siedzieć w kancelarii adwokackiej i opłacać swoje rachunki zajmując się tarzaniem w brudach obcych ludzi.

 

Pani Danusiu gdybym pani coś doradził, przypuszczam że rano miał bym poważny problem z patrzeniem na siebie w lustro, po tym co usłyszałem podczas pań konwersacji. Zasady moralne jakieś trzeba mieć, marne to marne ale zawsze.

 

Skoro poznały panie moje stanowisko, to teraz mogą się wypowiedzieć. Jakieś pytania? Uwagi? (30 sekund niezręcznego milczenia).

 

Widzę że nie, ale ja mam jedną, nie przypominam sobie żeby nasza firma zajmowała się sprawami rozwodowymi, ani prowadzeniem programów typu trudne sprawy czy inna patologia. Wychodzę porozmawiać z Prezesem, a jak wrócę widzę że wszyscy zajmują się swoją pracą, a nie wpierdalaniem ciasteczek i poradami z dziedziny życia w rodzinie i poza nią. Takie dyskusje proszę sobie uskuteczniać w czasie wolnym od pracy. 

 

Romek idziesz ze mną  (a co tam tez zasłużył na drinka, niech się w draża, może te jego 53 kilo męskości wytrzymają jednego shota).

 

 

P.S.

 

Po powrocie z drinka do kurnika postanowiłem spisać relacje na forum, cisza jak makiem zasiał, wszyscy pracują, lub przynajmniej sprawiają takie wrażenie. W końcu błogi spokój. 

 

Refleksja: Czemu do chuja one tyle gadają, przecież są tak monotematyczne, że wszystko o czym zazwyczaj mówią można by omówić dogłębnie w max tydzień

, a później milczeć dwadzieścia lat.

  • Like 29
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Romek mistrz :D Tak to jest.

 

Ostatnio jestem w klubie. Spotykam koleżankę. Miała chłopaka. Coś około 8 lat znajomości. Dobry chłopak. Starał się, pracował, kochał.

 

Okazało się, że tego chłopaka rzuciła i już po kilku tygodniach czy dwóch miesiącach zakochała się w innym, który się oświadczył.

 

Pochwaliła się swoim "szczęściem". Jebana hipokryzja.

 

Stwierdziłem, że instytucji małżeństwa nie popieram i nie składam gratulacji (zasady trzeba mieć:D)

 

Mam też dobrego ziomka. Coś 12 lat z dziewczyną był. Poznali się w podstawówce! :)

 

Zerwali, a ona już po tygodniu z innym gościem. Niby taka wielce zakochana wcześniej.

 

Faceci jebią motyw. Widzę tylu debili, którzy mówią - moja niunia jest wyjątkowa. Ona nie jest taka. Ona nic złego nie jest w stanie zrobić.

 

A później mówią mac miałeś rację, było trzeba słuchać głosu rozsądku.

 

To nie jest problem przywilejów (tylko częściowo moim zdaniem). Po prostu faceci to idioci i miękkie faje. Gdyby mężczyźni stawiali sprawę mega jasno od samego początku i zabezpieczali maksymalnie swoje interesy to świnie stałyby w szeregu. Ze mną od razu zrywają, kiedy słyszą "zero małżeństwa, zero dzieci, zawsze zabezpieczony, żadnego wspólnego mieszkania - swój teren szanuję i żadnej świni nie wpuszczam, spotkania na neutralnym gruncie". A na początku znajomości mało się nie zesrają opisując moje zalety. Po wyjawieniu prawdy pojawia się świński wzrok, nienawiść. Przecież JA jestem wyjątkowa ty pierdolony egoisto. Masz za mną latać psie.

 

I później słyszę o sobie gej, pojeb, ciota, smutny człowiek, chory, psychol jebany, do niczego się nie nadaje, żadna go nie chce. Bawi mnie to :)

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No super logicznie to wytłumaczyłeś Red, pewnie będziesz teraz wrogiem publicznym w biurze. ;)

 

Bałbym się teraz plucia do kawy i podgryzania nogawek heh.

 

I później słyszę o sobie gej, pojeb, ciota, smutny człowiek, chory, psychol jebany, do niczego się nie nadaje, żadna go nie chce. Bawi mnie to :)

 

Ja się muszę uodpornić na takie gadanie i skończyć ze swoim myśleniem magicznym.

 

Kiedyś jedna dziewczyna z dalszej rodziny (3 dychy na karku, brak pieniędzy, dziecka i faceta chociaż 8/10 wizualnie) zaczęła jakiś z dupy temat i chciała mi wmówić, że bym sobie nie poradził po ew. śmierci rodziców i, że nie mam rodzeństwa to nie mam na kogo liczyć.

 

Ja na to, że sobie poradzę, a jak trzeba będzie to mogę sprzedać jeden dom albo drugi ew. działki i do końca życia nie pracować, także nie musi się martwić.

 

Pierwszy raz w życiu zobaczyłem taką nienawiść i pogardę w oczach.

 

Aż się zasapała i do mnie, że nikt jej tak nie pocisnął nigdy(!), a potem usłyszałem, że nigdy nikogo nie będę miał i, że mnie koledzy pierdolą. :D I jeszcze, że siedzę jak pedał. :)

 

Oczywiście rzuciłem jej kurtkę i kazałem wypierdalać.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@mac

 

Problem w tym że cały konstrukt prawny zmierza w tą stronę iż coraz trudniej zabezpieczyć swoje interesy. W Polsce to jeszcze pół biedy ale im dalej na zachód (czytaj bliżej do multikulti i socjalizmu)  tym uwarunkowania prawne są mniej korzystne. Wyobraź sobie że we Francji sąd zgadza się na badanie dna dziecka tylko w wypadkach twardych dowodów zdrady (twardych typu nagranie audio/ video / zdjęcia)   i to mówimy o związkach poza małżeńskich typu bujałeś się z lalą 2 tygodnie teraz płać na dzieciaka. Możesz co najwyżej liczyć na farta że wyskoczy dzieciak w innym kolorze i nie ma wtedy wątpliwości że nie twój.

 

@Pogromca

 

- zawsze byłem i jestem z tego dumny

- sam robię swoją kawę

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pracowałem wiele lat w mocno sfeminizowanym środowisku. Mógłbym książkę napisać albo i dwie. Poczynając od tego, że 3/4 kobiet było non-stop na permanentnej diecie (herbaty nie poslodzi ale dwa ciastka wetnie az miło) poprzez fakt, ze pracy poświęcały max 35% czasu a kończąc na tym, że były wiecznie skrócone i skonfliktowane. A sojusze, rozbicia sojuszy i zmiany frontow odbywaly sie w niezwykłym tempie.

Mocno specyficzne środowisko, bardzo mocno.

S.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się, że prawne struktury działają maksymalnie przeciwko samcom.

 

Chodzi mi o coś innego.

 

Ty Red jesteś (założenie), np. gościem, który jasno wyraża swoje zdanie (w przyjemnie chamski sposóB). Kobiety cię lubią pomimo twoich zasad i życia w stanie kawalerskim. Masz zasady, masz swój styl życia, masz wiedzę, masz rozsądek, zasoby, pozycję.

 

I po takiej charakterystyce następuje pytanie:

 

Czy dałeś (dałbyś) się wpierdolić w manianę bez wyjścia, w której kobieta ma nad tobą całkowitą władzę?

 

I to jest właśnie cały myk.

 

 

A nie pizdeczka typu zrobię dla ciebie wszystko misiaczku, tylko daj mi dupy raz na pół roku.

 

Baby idą na łatwiznę. Gdyby miały toczyć batalię z takim agentem alfa to nawet przy złej pozycji samca zostałyby dobrze dojebane i wyniszczone na wszelkie sposoby.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Swoją droga @red stawiam 5zl, ze i tak nie ogarnęły wszystkiego co powiedziałeś. Zatrzymały się po pierwszym szoku a z reszty odebrały tylko tyle, żeś "niedobry, seksita i tyle". Taki często sootykany schemat szufladkowania.

S.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Adept - wolał bym nie być "mistrz" i żyć w świecie, w którym kobiety przypominają istoty ludzkie

 

@Subiektywny - w "życiu biurowym samic" można by się doszukać wielu tematów dobrych na doktoraty z psychologii lub socjologii, a najgorsze jest to że po tylu latach jak już myślę że niczym mnie nie zaskoczą, zawsze się mylę (i nie są to zaskoczenia pozytywne). Zdaję sobie sprawę iż wyłapały max 20% z treści, które chciałem przekazać, z czego zrozumiały 1/4 a resztę przekręciły na swoją modłę. 

 

@mac - jak byłem młody i głupi też bywałem "misiaczkiem" ale z wiekiem i doświadczeniem mi przeszło

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Red, Ty naprawdę przeklinałeś w rozmowie z tymi krowami? Nie było oburzenia? Może by prezesowi doniosły.

2. Nie obawiasz się jakichś odwetów ze strony bab? Są mściwe z natury i ich proces rozumowania tak pokrętny, że nie znasz dnia ni godziny:) Czy do kawy nie naplują hehe:)

3. Baby wygrywają w życiu po pierwsze przez bycie traktowane jako księżniczki, nie z tej ziemi, ale po drugie dzięki wielkiej babskiej solidarności. Ja na Twoim miejscu dyskretnie skontaktował się z mężem, któemu właśnie obrabia się dupę i ostrzegł przed działaniami wywłaszczeniowymi żonki. Jednocześnie polecając nasze forum i strony Marka:)

4. W jakiej branży jest Twoja firma? Czy babsztyle pełnią rolę asystentek?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Adriano 

 

1. Tak używałem obrazowych wulgaryzmów, prezes sam klnie jak szewc, znacznie bardziej dosadnie niż ja.

2. Jak wspomniałem kawę robię sam. Są tak zajęte szczuciem na siebie wzajemnie że nie mają czasu na mnie.

3. Jak facet jest miękką fają to jego problem, ja nie będę za nim biegał i go uświadamiał (nie mój kolega/ przyjaciel/ rodzina). Co innego gdyby na przykład sam przyszedł zrobić w miejscu pracy wywiad środowiskowy o połowicy, wtedy owszem udzielił bym info.

4. Profil działalności produkcja - handel ( w sumie dość szeroki zakres wyrobów). Panie różnie, 1 sekretarka/ asystentka, 2 młode są na stażu czyli od wszystkiego, stare babsztyle różnie, fakturowanie, obsługa klienta indywidualnego, obsługa klienta biznesowego, nadzór nad projektami i takie tam pierdoły, jedna jest tłumaczem języka rosyjskiego. W rzeczywistości można je w sumie dość płynnie rolami zamieniać i trzeba pilnować, kurwa chwila nieuwagi i coś jest spierdolone. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No super logicznie to wytłumaczyłeś Red, pewnie będziesz teraz wrogiem publicznym w biurze. ;)

 

Bałbym się teraz plucia do kawy i podgryzania nogawek heh.

 

I później słyszę o sobie gej, pojeb, ciota, smutny człowiek, chory, psychol jebany, do niczego się nie nadaje, żadna go nie chce. Bawi mnie to :)

 

Ja się muszę uodpornić na takie gadanie i skończyć ze swoim myśleniem magicznym.

 

Kiedyś jedna dziewczyna z dalszej rodziny (3 dychy na karku, brak pieniędzy, dziecka i faceta chociaż 8/10 wizualnie) zaczęła jakiś z dupy temat i chciała mi wmówić, że bym sobie nie poradził po ew. śmierci rodziców i, że nie mam rodzeństwa to nie mam na kogo liczyć.

 

Ja na to, że sobie poradzę, a jak trzeba będzie to mogę sprzedać jeden dom albo drugi ew. działki i do końca życia nie pracować, także nie musi się martwić.

 

Pierwszy raz w życiu zobaczyłem taką nienawiść i pogardę w oczach.

 

Aż się zasapała i do mnie, że nikt jej tak nie pocisnął nigdy(!), a potem usłyszałem, że nigdy nikogo nie będę miał i, że mnie koledzy pierdolą. :D I jeszcze, że siedzę jak pedał. :)

 

Oczywiście rzuciłem jej kurtkę i kazałem wypierdalać.

 

Też mnie takie coś kiedyś bolało. Teraz przyznaję babom rację.

 

Mówi nie poradzisz sobie w życiu. Ty odpowiadasz - masz rację.

 

Nie ma sensu wchodzić w dyskusję z człowiekiem, który już na starcie wykazuje cechy debila. Wiele lat trwało zanim doszedłem do tych wniosków. Niestety wcześniej mocno walczyłem o swoje zdanie w różnych sytuacjach. Teraz nawet nie pamiętam o co mi chodziło.

 

Mówisz do baby - masz rację. A i tak robisz swoje za jej plecami lub bezpośrednio. Nigdy tego nie ogarnie :)

 

Tak teraz pomyślałem, że od samicy nigdy nawet logicznego argumentu nie usłyszałem. Ani razu w życiu. Zawsze coś stwierdza, a później ewentualnie beczy dla potwierdzenia lub robi krzywy ryj, fochy.

 

Przetestuj mój sposób raz. Wiesz co poczujesz? Taki dziwny spokój, pewnego rodzaju poddanie. Okaże się, że konflikt gówno znaczy, niezależnie od twojej wygranej intelektualnej czy przegranej.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, ja spokojnie i logicznie powiedziałem to co uważałem i liczyłem na spokojne przyjęcie do wiadomości.

Oczywiście, że teraz większość tego typu zachowań staram się traktować jak brzęczenie muchy.

 

Twój sposób jestem w stanie wcielać w życie w stosunku do ludzi z którymi nie mam kontaktu na co dzień,

z resztą raczej by mi to nie wyszło na dobre na dłuższą metę.

 

Dzięki tej sytuacji mam chociaż pewność co do szczerości tej osoby, dlatego uważam, że potrzebne to było.

Teraz całkowity dystans emocjonalny i zero rozmów na ważne dla mnie tematy jak już się widzimy.

 

Jestem na przejściowym etapie, żeby robić konsekwentnie to co chcę bez patrzenia na innych dlatego czasem

jeszcze ludzie są w stanie mnie wyprowadzić z równowagi i lecę w dół psychicznie, ale wszystko jest procesem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja nie mam zadnej wladzy w biurze, wiec nie wdaje sie w takie dyskusje, generalnie kolezanki wiedza ze kpie z instytucji malzenstwa, ale poniewaz mowie to pol zartem pol serio to traktuja mnie jako milego goscia. Nie widze potrzeby zmiany wizerunku, praca to nie teren lowiecki :P a jak jestes lubiany to latwiej cos zalatwic, przymyka sie oko na wybryki ... latwiej o premie itd. zawsze bylem zdania ze swoje pogladay lepiej zostawic dla siebie

 

Red

najprawdopodobniej gdyby to mi zadano takie pytanie, usmiechnalbym sie troskliwie i powiedzial, przykro mi Pani Danusiu, ale nie mam doswiadczenia w tej materii i niestety nie jestem w stanie pomoc, ale zycze Pani jak najlepiej

 

PS. Kawe tez robie sobie sam :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pracowałem w miejscu gdzie było wiele kobiet. Tego pierdolenia nie dało się słuchać. Jedna drugiej w oczy przyjaciółka, a za plecami wyzwiska.

Cały czas szumiały o takich bezsensownych głupotach, że się wnętrzności odwracały trzy razy dookoła.

 

 

Z chłopem pogadasz kilka minut konkretnie i jest cisza, później znowu o czymś konkretnym i znowu cisza, a jak się nie ma o czym rozmawiać, to się wcale nie mówi, a u nich zero treści, mnóstwo formy, ciągle, bez przerwy, pieprzenie głupot i zachowywanie się jak dzieci. Dla samego faktu, żeby zaznaczyć swoją obecność, narobić szumu dookoła siebie.

 

 

Już o kombinacjach jak zrobić kogoś (męża/chłopaka) w chuja nie wspomnę, bo to już w temacie (i nie tylko) zostało dobrze ukazane.

Zero logiki, ciągle tylko jakieś akcje na tle emocjonalnym. Jebane zwierzęta.

 

 

Sprzeciw wzorowy, oby tak dalej i częściej, a może za jakiś czas w chociaż malutkim procencie te wszystkie księżniczki noszone na rękach przez stulejarzy przestaną myśleć, że są najważniejsze na świecie i wszystko im się z urzędu należy.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akurat mam bardzo dobre doświadczenia w pracy z kobietami. Z jedną kiedyś pracowałem na fabryce w parze (jedyna taka para na zakładzie). Wyrabialiśmy normę dwie godziny wcześniej od innych, siedzieliśmy najdłużej ze wszystkich, ciekawe rozmowy, dużo żarcików, więcej kasy wpadało ze względu na wydajność. Czas mijał szybko :) Napierdalała, aż dym szedł. Duży szacun.

 

W banku pracowałem pod kierowniczką. Babka konkret większy od niektórych facetów. Żadnego opierdalania.

 

Pewnie babom w grupie wzajemnej adoracji odpierdala :D

 

W robocie jakoś kobiety lubię, rzadko mnie zawodziły. W związkach natomiast bardzo chujowo. Może mam zryty czerep :D

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niedaleko mnie w pewnym zakładzie jest dwoje kierowników, kobitka i koleś, osoby tam pracujące mówią, że jak się trafi ,,pod niego'' to jest luz, ale jak ktoś ma mniej szczęścia i niewiasta weźmie go pod swe skrzydła, tak lepiej żeby był wierzący i żeby modlitwy przynosiły efekt.

 

 

Nie ma co aż tak stuprocentowo generalizować, ale jednak 99 % są takie same. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie są dwie i ja jeden, ale na szczęście miedzy nimi panuje długoletni konflikt. Dzięki temu jest względny spokój. Jak którejś nie ma to ta co zostaje próbuje przekabacić na swoją stronę. Ja już tak długo pracuję z babkami, ze przymykam uszy, przyzwyczaiłem się i chyba do 2-3 facetów w pokoju bym się nie przyzwyczaił. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem kiedyś znajomą z pracy, za którą nie przepadałem. Coś mi w niej nie pasowało, taka cicha woda. (Niby) zawsze grzeczna, kulturalna, obyta, dyplomatyczna, pracowita...

Pojechaliśmy w styczniu na wyjazd na narty we 8 osób, ona też. Popiliśmy sobie trochę (tzn. wszyscy oprócz mnie, bo nie lubię alkoholu) i Panowie...takie zwierze i bydle z niej wyszło po 6 browarach...co ona wyrabiała...szok.  ^_^

 

Wlazła do fontanny w zimę i zaczęła się rozbierać, bo chciała się kąpać. Wszystkich bluzgała, nawet szefa, wyciągała brudy z pracy, upominała, strofowała, przeklinała, tańczyła na stole...

 

Następnego dnia cicha jak mysz pod miotłą i wystraszona, spokorniała.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mosze Red podpiął/eła i promował(a) ten temat
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.