Skocz do zawartości

Bioły rycerz


Brzygot

Rekomendowane odpowiedzi

  • 5 miesięcy temu...

Pierwsza klasa szkoły średniej. Zauroczyłem się w koleżance z klasy. Pewnego dnia, po lekcjach przychodzę do domu, wybieram jej numer z telefonu stacjonarnego, ona odbiera, a ja mówię takim spanikowanym nieśmiałym głosem: "Kocham cię!" i odkładam słuchawkę. Następnego dnia rano, przed pierwszą lekcją, gdy wszyscy wykładają podręczniki na stół, pyta mnie, czy to byłem ja (bo sprawdziła wykaz, kto do niej telefonował, o czym ja nawet nie wiedziałem, że takie coś istnieje i można to zrobić). Nie pamiętam, co dokładnie odpowiedziałem, ale raczej zaprzeczyłem, że to nie ja (oczywiście spanikowany), na co ona przed koleżankami: "Tak, to był on!". No wstyd jak cholera. Myślałem sobie: "Ty debilu!". :-)

 

 

Druga lub pierwsza klasa gimnazjalna (byłem pierwszym rocznikiem, który rozpoczynał gimnazjum). Kolega z klasy namówił mnie, żebyśmy podeszli do pewnych dziewczyn w naszym wieku, które siedziały na ławce na przerwie. Dziewczyny te były popularne w całej szkole i były jednymi z najładniejszych. Rozmowa trwała krótko. On tam coś gadał, ja tylko przytakiwałem. Normalnie, to niby wielki twardziel byłem (bo byłem dosyć silny i dobry w sporcie), a gdy doszło do spotkania z tymi dziewczynami, to stałem, jak ostatnia pizda ze spuszczonym wzrokiem w piasek i szurałem po nim butem. Później kolega mi to wypominał nierzadko przy innych kolegach. :-)

 

 

Oczywiście nie chcę się rozpisywać, jak to śledziłem swoje gówniarskie miłości, gdy spotkałem je przypadkowo na mieście albo pisałem ich imiona na piasku przed ich domem.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Oczywiście nie chcę się rozpisywać, jak to śledziłem swoje gówniarskie miłości, gdy spotkałem je przypadkowo na mieście

 

Ja potrafiłem w podstawówce pojechać rowerem w okolice domu ''wybranki'' i jeździć w tą i z powrotem ze dwie godziny po drodze z nadzieją, że dostrzeże mnie i wyjdzie pogadać, a w trakcie rozmowy dostrzeże mój urok i związek ciałem się stanie. :P 

Oczywiście wszystko niby przypadkiem, tak kombinowałem, żeby nie było widać, po co to robię. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 godziny temu, Vercetti napisał:

Ja potrafiłem w podstawówce pojechać rowerem w okolice domu ''wybranki'' i jeździć w tą i z powrotem ze dwie godziny po drodze z nadzieją, że dostrzeże mnie i wyjdzie pogadać

Przypomina mi to nieco jak w podstawówce z kumplem chodziliśmy na tą samą mszę w niedzielę co obiekt naszych westchnień, który to chodził zawsze na tą samą godzinę razem ze swoją siostrą i rodzicami, a my skitrani z 30 metrów za nią w którejś z ławek wgapialiśmy się w jej nadobny tył ciała, a idąc do komuni staraliśmy się jednocześnie udawać, że nie przyszliśmy tam tylko dlatego, że ona tam przyszła, a z drugiej strony dając jej ukradkowymi spojrzeniami delikatnie do zrozumienia, że tu jesteśmy (dodam, że to nie była moja parafia, jedynie kumpla i jej, tak więc ja byłem tym bardziej "podejrzany" w tym duecie stalkerów) :P 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przywołaliście wspomnienie mojego "syndromu akwarelek". Otóż w podstawówce byłem zauroczony pewną Ewą z klasy. Nawet sprytnie zakręciłem się tak, żeby na plastyce siedzieć z nią w ławce. Kompletnie mi przeszło w dwie sekundy, kiedy zobaczyłem, że ona moczy pędzel w wodzie, nabiera farbkę i... wkłada sobie pędzel w usta oblizując go. Wydało mi się to skrajnie odstręczające i obrzydliwe. Dziewczynki przecież co najwyżej sikają. ;)

 

Potem przerzuciłem się na jej najbliższą koleżankę, i lofciałem do czasu kiedy zobaczyłem jakie ma czopy z "miodu" w uszach. Bleeee.

I tym sposobem, prędzej czy później, większość dziewczyn wywoływała we mnie "syndrom akwarelek". Tyle że z czasem przeniosło mi się z brudnych uszu na przywary behawioralne i intelektualne, że tak to szeroko ujmę.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W ósmej klasie (kiedyś takie były) ostro podbijałem do koleżanki z klasy i dostałem po ryju od jej starszych kolegów bodyguardów liczących na jej cipkę i wtedy romantiko mi się wyłączyło. 

Potem w średniej gdy już całkowicie olałem temat zaczęły się mną interesować koleżanki. Chodziłem z jedną 4 miesiące (ach pierwszy sex... niewypał totalny) aż do momentu "zlikwidowania" jej przez moją obecną jeszcze żonę.

A potem żyłem długo i szczęśliwie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W pierwszej gimnazjum byłem zafixowany na punkcie koleżanki mieszkającej w bloku za moim. Zabierałem się do tego jak pies do jeża, aż do momentu, gdy z powodów "rodzinnych" wiedziałem, że następnego dnia wyjeżdżam i trafię prawdopodobnie na drugi koniec Polski. Wobec tego kupiłem czekoladę (taką z całymi orzechami) i napisałem list, że ją kocham ale już nigdy więcej się nie zobaczymy... zostawiłem je na wycieraczce, zadzwoniłem i uciekłem...

Edytowane przez Nomorepanic
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 11 miesięcy temu...

Zaprosiłem dziewczynę, która mi się podobała na koncert świąteczny, przyjechałem samochodzem, zawiozłem, opłaciłem bilety, parking podziemny. Potem odwiozłem i usłyszałem, że jeżdżenie starym samochodem to nieudacznictwo, "zmień samochód, bo dziewczyny nie znajdziesz" i że "teraz prawdziwych facetów już nie ma". Zamiast kopnąć w tyłek panienkę, dalej się starałem, ale bez efektów, białorycerstwo nie popłaca.

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ech wszystko byłoby łatwiej gdybyśmy słuchali tych osób których trzeba i mieli zdrowe wzorce.  Tatuowałbym 10-cio latkom na ręce: " skończyłeś 10 lat, przestajesz słuchać bab ( for ever) a od dziś słuchasz facetów" 

 

 

 

Jakbym widział siebie w młodości, z resztą z tego powodu bardzo lubiłem ten serial

Edytowane przez jaro670
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
Dnia 20.01.2017 o 20:10, Norweg_gorszego_sortu napisał:

Zaprosiłem dziewczynę, która mi się podobała na koncert świąteczny, przyjechałem samochodzem, zawiozłem, opłaciłem bilety, parking podziemny. Potem odwiozłem i usłyszałem, że jeżdżenie starym samochodem to nieudacznictwo, "zmień samochód, bo dziewczyny nie znajdziesz"

 

Ja p... :huh::lol::lol::lol: Nie no jakby mi tak jakaś powiedziała, to byłoby Arrivederci i płać mi za parking, bilety i paliwo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moje biało rycerstwo miało miejsce w dzień kobiet. Oczywiście omamiony przez wszystkie media wokół i opinie innych kupiłem kwiaty mojej lubie.

Chcąc jej zrobić niespodziankę schowałem je pod kurtę w taki sposób aby ich nie pognieść. Chciałem wręczyć kwiatki przed jej blokiem ale ich nie przyjęła.

Prosiłem ją żeby je przyjęła i się zgodziła pod warunkiem, że będę z nimi spacerował 2h po jej mieście.  Powiedziałem jej żeby zaniosła je do domu bo nie będę z nimi chodzić (nigdy u niej nie byłem) jak kretyn. Nie zaniosła chociaż miała dwa kroki do domu. Przez całą drogę nosiłem kwiatki pod kurtką, żeby nikt ich nie widział. Nie wiedziałem jak postąpić i w zasadzie do tej pory bym nie wiedział -  ewentualnie wyjebać je do śmieci bo nikt inny by nie przyjął ich od obcej osoby :D.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 20.01.2017 o 20:10, Norweg_gorszego_sortu napisał:

Zaprosiłem dziewczynę, która mi się podobała na koncert świąteczny, przyjechałem samochodzem, zawiozłem, opłaciłem bilety, parking podziemny. Potem odwiozłem i usłyszałem, że jeżdżenie starym samochodem to nieudacznictwo, "zmień samochód, bo dziewczyny nie znajdziesz" i że "teraz prawdziwych facetów już nie ma". Zamiast kopnąć w tyłek panienkę, dalej się starałem, ale bez efektów, białorycerstwo nie popłaca.

Ciekawe co miała  na myśli twierdząc, że prawdziwych facetów już nie ma?

To, że prawdziwi faceci jeżdżą lepszymi samochodami?

Sukowatość kobiet polega właśnie na tym, że przyjmie zaproszenie na randkę, skorzysta z darmowego żarcia itd, a potem na koniec jebnie morałem o zmianie samochodu.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, TPakal1 napisał:

Ciekawe co miała  na myśli twierdząc, że prawdziwych facetów już nie ma?

 

Bylo miło i bez emocji. Nikt nie bluzgał i za kudły nie ciągnął. Klapsa nie dostała, nie miała związanych rąk, banana w dupie nie było, nie mówiąc już o jego wcześniejszym podgrzaniu w cieplej wodzie z oliwką... nikt się nią nie zajął stanowczo lecz z szacunkiem... Energia poszła w organizowanie eventu zamiast w demonstrację siły i dominacji nad samiczką. To miała biedulka na myśli mówiąc to co powiedziała, choć sama tego nie rozumie.

 

?

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.