Skocz do zawartości

Straszna racjonalizacja kobiet: historia zdrady pewnej mężatki


Rekomendowane odpowiedzi

Pokorna, chcę zaznaczyć, że nie usprawiedliwiam zdrady i puszczania się. Gardzę hipokryzją i kłamstwem. Wybielanie niczego nie usprawiedliwia. Masz absolutną rację.

 

Kiedy rozmawiałem ze wskazaną mężatką ona nie rozumiała powyższych pojęć - hipokryzja, kłamstwo, zdrada. Ona nadawała na innej fali po prostu. Według niej "nic złego się nie stało". I ona wcale się nie wybielała. Po prostu tak rozumowała. Nie było w tym hipokryzji. Takie zachowanie to część jej osobowości.

 

Wiem, co chcesz powiedzieć. Zwróć natomiast uwagę na sytuację, w której człowiek nie wie nawet, że jakieś zło popełnił (ona przecież bez żadnych podejrzeń, miło sobie funkcjonuje z tym zdradzonym mężem, żadnych wyniszczających wyrzutów sumienia, NIC!!!). W swoich oczach ta kobieta jest czysta, albo nie tak brudna, jak być powinna. I w tym widzę największy problem (prawdziwą degradację człowieka). Osobiście nawet bym o czymś takim nie pomyślał - zdradzić, żeby nabrać doświadczenia i być lepszym od partnera (bo według niej taka kobieta być powinna) (ja pierdolę). To po prostu absurd.

 

Czy teraz się zgadzamy?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@mac bo zawsze trzeba sięgać motorów ludzkiego postępowania a w opisywanym wypadku to laska ma wyraźny problem z tym, że nie dorównuje facetowi, dlatego puszcza się z innym dla podbicia poczucia własnej wartości nie rezygnując jednocześnie ze spokojnej przystani. Ona prawdopodobnie na poziomie podświadomym nienawidzi męża. Ty robiłeś też za narzędzie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To prawda Rysiek. Budowanie poczucia własnej wartości przez potwierdzenie zewnętrzne atrakcyjności.

 

Zostałem na chwilę tamponem emocjonalnym, ale się czegoś dowiedziałem :) Przynajmniej rozróżniam role (funkcje), jakie odgrywam, co też jest pewną sztuką.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mac zgadzam się z Tobą. Najgorsze jest brak uświadomienia sobie tego. I Rysiek (dobrze nam tu tłumaczy co i jak)  ma rację też.

 

Problem polega na tym, że ja kiedyś słyszałam i tłumaczono mi to jako szambo, a dzisiaj to szambo próbuje się na różne sposoby tłumaczyć, że ono nie jest szambem tylko czymś innym.

 

Następuje degradacja danego słowa (jestem z Toba i tylko z Tobą),  nie przywiązywanie do związku trwałych wartości, a traktowanie wierności w związku jako przeżytek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wracamy tak naprawdę w sferze relacji międzyludzkich do epoki pierwotnej, gdzie każdy z każdym rżnie się bez opamiętania. Ja osobiście nie mam z tym problemów, z tym że ja się już nie dostosuje, ale to też tylko dlatego, ze tak mnie zaprogramowano. Jak odrzucisz ego to dojdziesz do wniosku, że co się takiego stało, że ktoś posunął jakąś tam panią? Jutro Ty posuniesz jego - jesteśmy zwierzętami w pewnym stopniu. Problemem jest formalizacja i umowy, które zostały stworzone jako odpowiedź na konieczność wprowadzenia pewnego rodzaju sankcji wobec osoby silniejszej w układzie. Nie ważne czy papier czy na gębę, zobowiązanie w wypadku niedotrzymania słowa powoduje dysonans, spadek poczucia wartości i często równię pochyłą dla delikwentki/delikwenta. Prymitywizm naszego gatunku przeraża mnie a im głębiej brnę w zakątki psychiki ludzkiej tym bardziej zaczynam rozumieć Tomka Beksińskiego i to co nim kierowało. Po prostu niektórzy, tacy jak ja i pewnie wielu innych tu, nie nadają się do życia w tym czymś.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pokorna, sztuka rozróżniania dobrego od złego, dla własnego spokoju ducha jest warta poznania. Trzeba wiedzieć, kiedy jest szambo, a kiedy można człowieka usprawiedliwić lub po ludzku zrozumieć.

 

Dochodzimy tutaj do sedna problemów. Nazwy zatem mają marginalne znaczenie. Chodzi o fundamentalną walkę dobra ze złem i wszelkie przejścia poziomów.

 

Jeżeli doznałaś krzywdy zdrady i teraz czytasz o tym z drugiej strony na pewno dostrzegasz mechanizm totalnego braku świadomości i zakłamania (poza tym dochodzi kompletne tchórzostwo przyznania się, niemożliwość wyznania grzechów, brak skruchy, chęć powrotu do bezpiecznej przystani - nikt się nie dowie). To boli. Prawda boli. Dzięki niej jednak dojdziesz do wyzwolenia.

 

Człowiek, który zdradza musi być strasznie nieszczęśliwy i ze sobą i ze wszystkim (prawdopodobnie żyje w ciągłym poczuciu braku). Współczuj, wybacz, poddaj się, zaakceptuj, ale nie zapominaj i nie usprawiedliwiaj prawdziwego zła. Walcz z nim, jak my tu zebrani :)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@mac dobro i zło to też kwestia programowania i oceny. Dla Ciebie coś nagannego może być zupełnie bez znaczenia dla innej osoby. Ktoś pamięta hitlerowskie szkoły dla dzieci, gdzie przyszli adepci sztuki wojennej mieli zajęcia z wyrywania zwierzętom języków czy łamania łap kombinerkami? Taki człowiek zostaje okaleczony na całe życie. Tak naprawdę to do końca nie wiemy czy to czego nas nauczono jest najlepszą wersją świata jaką mogliśmy przyjąć. Zgadzam się z jednym - trzeba dotrzymywać słowa, umów i obietnic bo bez tego wracamy do epoki kamienia łupanego i bez noża nie ma sensu na miasto wychodzić, ale tu znów dochodzimy do konfliktu świadomości z podświadomością, czyli świadomość mówi nam, że wylizanie cipki tej zgrabnej blondynce w pończoszkach ze szwem jest naganne, bo dziewczyna czeka w domu ale fiut stoi w dupę lepszy i co mu zrobisz? Biorąc to na logikę należałoby sobie odpowiedzieć, że coś jest nie tak z procesem, skoro powstaje dysonans. A co? A umowa, bo fiut jest elementem natury i tak został skonstruowany, podobnie jak łechtaczka :D Prawda jest taka, że jakaś qrwa celem najprawdopodobniej przekazania albo zachowania pewnych danych w postaci tego co ludzie zwą DNA mutowała z jakimś zwierzęciem tworząc hybrydę w postaci ludzi i skazując nas na ciągłe dramaty. Ja osobiście nie miałbym z tym problemu, gdyby ten kolo przyszedł do mnie i powiedział -Rysiek, nie spinaj się bo robisz za nośnik,pendrive vel jesteś uczestnikiem ważnego eksperymentu naukowego, który ma uchronić naszych praprzodków przed totalną zagładą :D Poczucie misji jest cholernie ważne dla spełnienia, ale tu znów dochodzimy do programowanie i ...jebać to :D Zapętliłem się:

repeat   if <fuck, fuck, fuck> then break;until false;
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mac nie każdy zdradzający czuje się z tym nieszczęśliwie, są tacy, którzy ewidentnie nie czują w tym niż złego tak jak w tym przypadku który opisałeś, są zdrady która ja rozumiem, dlaczego stały się. W tym temacie generalizować też nie można, bo to za duże uproszczenie, a temat ciężki. 

 

Ale nie popieram i nie będę puszczania się i hipokryzji. To co  nam opisał red jest tego przykładem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rysiek, nie pozjadałem wszystkich rozumów :) Problem dobra i zła, powstania ludzkości, mutacji genetycznych z małpami, zrozumienia kobiet jest poza moim zasięgiem. Chcę jednak wiedzieć więcej i pewne elementy w świadomości rozróżniać. Muszę to robić dla własnego dobra i zdrowia psychicznego :D

 

Nie jestem zbawcą światów, lecz zwykłym bolcem, który chce po prostu lepiej żyć i dzielić się wiedzą i skromnymi doświadczeniami zgodnie z zasadą wzajemności :) Tylko tyle :) To wystarczy na co dzień :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Problem dobra i zła, powstania ludzkości, mutacji genetycznych z małpami, zrozumienia kobiet jest poza moim zasięgiem.

 

@mac - nawet ci , którzy rozumieją podkreślone, nadal nie rozumieją kobiet, ponieważ one nie są do rozumienia tylko pierdolenia  ;)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale brnąc w głąb procesu i rozumiejąc coraz więcej jego składników dojdziesz do miejsca, gdzie zostają tylko logiczne dywagacje. Nie ma siły, żebyś tam nie doszedł bo bez tego, Twój rozwój stanie w miejscu i wyrzuci Cię dokładnie tam, gdzie zaczynałeś :) Na mnie to już chyba serio czas, Marek to się jeszcze jara popularnością, tworzy forum, krucjatę - to mu daje napęd i bardzo dobrze. Ja chciałem zacząć wszystko od zera po bożemu :D tak jak mnie zaprogramowano, ale do tego potrzeba kobiety a to co spotykam od czasu jak się rozwiodłem (poza LTRką, która mnie słabo pociąga seksualnie) to zwykłe gówna zrobione na kacu opakowane w złote papierki od Venieros!!! Sorki za ten krzyk rozpaczy, ale taka jest moja rzeczywistość.

 

@red - nie wiem czy są tylko do pierdolenia (LTRka moja jest tego przykładem, bo właśnie nadaje się do wszystkiego, tylko nie do pierdolenia) ale fakt faktem, że one same nie rozumieją motorów własnego postępowania co słyszałem nie raz z płaczem i był to płacz autentyczny, nie nad tym co się stało, tylko nad faktem, że ona nie panuje nad sobą :D

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Świetna dyskusja, tylko trochę taka negatywna, więc i ja będę dziś negatywny - sam często łapię się na myśli, jaki to ma wszystko tak naprawdę sens? Zaruchać, zjeść, kupić coś sobie, walczyć o babę, bać się, zazdrościć, sapać żądzą zemsty na kimś tam za coś tam, a za jakiś czas śmierć i następni frajerzy wchodzą na sinusoidalną huśtawkę, miotającą ich od braku i cierpienia do satysfakcji i poczucia przyjemności. Jaki to kurwa ma wszystko sens? Dlatego wierzę w reinkarnację - chociaż może to być wizja obronna, broniąca mnie przed lękiem śmierci, czyli utraty tożsamości.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma zadnego sensu - liczy sie tylko dzien codzienny i to ile dobra sobie i innym 'wyrzadzimy'.

 

Skok w bok w przypadku mezczyzny to nie zdrada - konsekwencje dla jego LTR sa minimalne (szczegolnie gdy partner ma duze zasoby) - skok w bok w przypadku kobiety to zdrada - konsekwencje wychowywania 'kukulczego jaja' sa potezne.

 

PS. Czy po przeczytaniu tego watku zaczelo juz do Panow docierac ze nalezy jeleniom dorabiac rogi dla ich wlasnego dobra? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Świetna dyskusja, tylko trochę taka negatywna, więc i ja będę dziś negatywny - sam często łapię się na myśli, jaki to ma wszystko tak naprawdę sens? Zaruchać, zjeść, kupić coś sobie, walczyć o babę, bać się, zazdrościć, sapać żądzą zemsty na kimś tam za coś tam, a za jakiś czas śmierć i następni frajerzy wchodzą na sinusoidalną huśtawkę, miotającą ich od braku i cierpienia do satysfakcji i poczucia przyjemności. Jaki to kurwa ma wszystko sens? Dlatego wierzę w reinkarnację - chociaż może to być wizja obronna, broniąca mnie przed lękiem śmierci, czyli utraty tożsamości.

 

Zacytuję małą książeczkę związaną z filozofią hermetyzmu Kybalion "wszystko jest we wszystkim". Jesteśmy całością w całości.

 

Człowiek jest istotą ograniczoną. Nie widzimy, np. promieniowana UV, lecz je odczuwamy. Podobnie jest z sensem życia. To, że nie widzimy ogólnego sensu naszego życia wcale nie oznacza, że go nie ma. Życie to cud, totalna magia.

 

Sam fakt, że mogę świadomie spojrzeć na swoją twarz w lustrze to tak wielka magia, że wręcz nie ogarniam tego umysłem. Spójrz na rzeczywistość, na zdolność wyboru, na głębię świata i wypal negatywne podejście :) Tak po prostu.

 

Eckhart Tolle ma rację. Trzeba wyjść poza umysł, aby naprawdę zobaczyć. Na mnie takie podejście działa. Jestem skupiony na sprawach bieżących. Wszystkie myśli złe możesz świadomie odrzucić, spuścić do kibla :) Ćwiczę się w tym dość mocno od wielu miesięcy. Polecam :D

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim skromnym zdaniem te wszystkie rzeczy głoszone przez Tolle, Osho i tak dalej to zwykła próba racjonalizacji czegoś co jest nie do ogarnięcia. Be water my friend, przywołując Bruca Lee. I co z tego? To jasne, że płynąc z prądem jest łatwiej, kwestia tego czy to jest właśnie to? Moim zdaniem nie. Wymienieni panowie, zapewne mądrzejsi ode mnie o kilka długości doszli do wniosku, że wszelka szarpanina nie ma sensu i trzeba się dostosować możliwie najlepiej w pewnym sensie geometrycznie do tego co nas spotyka, bo to daje komfort życiowy.

 

Przemawia do mnie natomiast to, co napisałeś odnośnie tego,że jesteśmy ograniczeni i nie dostrzegamy zmysłami, pewnych rzeczy które istnieją. To zupełnie zrozumiałe, tak jak mrówka nie zdaje sobie sprawy z istnienia miast cywilizacji, samochodów itp, tak my możemy być formą baterii w odniesieniu do skali wszechświata i tak pewnie jest, tylko wówczas jakie ma znaczenie dla procesu to jak żyjesz i po co?  Nawet w naszej ułomnej cywilizacji nie karze się ludzi o ograniczonej percepcji za ich czyny (np chorych psychicznie) a niemal w każdej religii występuje kara za grzechy. Jakie grzechy? Kto ustalił kodeks? Ludzie? No bo chyba nie jakiś tam bóg?

 

Chwytać dzień to dość prosta filozofia ale moim zdaniem skończy się to identycznie jak u Buddy ;) Obserwowałem przez pewien czas na FB profil laski, która mieni się pozytywną egoistką. Stada kobiet zachwyconych jej energią życiową, dziesiątki lajków, pytań i dyskusji na które ona z werwą odpowiada, tylko że w tym wszystkim jest jedno ale. Ją stworzyły one same - te kobiety. Babka po przejściach bo zmarł jej na raka partner życiowy, z którym dość dobrze klikali a ona teraz wyznaje filozofię, że trzeba cieszyć się życiem bo jest piękne i nie patrzeć wstecz. OK, do mnie to przemawia, nie chcę być złym prorokiem, ale kiedy sława minie, książka się wyprzeda nastąpi u niej to co Marek często opisuje, czyli potężne jebnięcie o glebę, które może skończyć się moim zdaniem nawet samobójstwem. Budowanie czegokolwiek na świecie zewnętrznym jest wciągające i daje duży power ale niemal zawsze kończy się tak samo...tragedią, kiedy sinusoida energii płynącej z otoczenia, czy jak to nazwiemy (może być i popularność) zacznie wysychać.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.