Skocz do zawartości

Dotyczy: "Czego szukają mężatki w klubach dyskotekowych?"


Rekomendowane odpowiedzi

Stronka,

 

Jako mąż własnej żony i przyjaciel wielu żonatych mężczyzn muszę przyznać dużo racji temu, co napisali powyżej Red i Rnext. Akurat moja małżonka jest mało 'tańcząca' ale w opowieściach przyjaciół wielokrotnie przewijał się motyw żon, które szykują się na 'tańce' dwie godziny w łazience - później idą z koleżankami i niezwykle cieszy je zainteresowanie, które budzą w facetach. Nawet jak świadomie tłumaczą sobie, że idą z koleżankami wyłącznie potańczyć - to podświadomość cały czas każe im łowić choć cień męskiego zainteresowania. Praktycznie nigdy 'idę potańczyć z koleżankami do klubu' nie znaczy 'idę potańczyć z koleżankami do klubu'.

 

Gdy my - mężczyźni - umawiamy się na strzelnicę czy nawet na przysłowiową butelkę w klubie - idziemy postrzelać czy się napić i porozmawiać, nie ma u nas tej specyficznej 'dwoistości' - będę strzelał czy pił ale jednocześnie rozglądał się dookoła czy wrażenia ja jakiejś pannie nie robię - bo kto wie, co może się zdarzyć ...

 

S.

 

PS. Przeczytaj podstawy regulaminu.

Kiedyś w jednym z felietonów Volanta przeczytałam, że jakby był kobietą nie podniecałby się tak zainteresowaniem mężczyzn, bo wcale nie tak trudno je wzbudzić (mam nadzieje że nic nie przekręciłam). W pełni się z nim zgadzam, zwłaszcza że na imprezie wiadomo % % % i nawet najgorszy pasztet może wydać się top modelką, więc jak tu się dowartościować :D Oczywiście miłe jest to, że komuś się podobam, z reszta podejrzewam że mężczyźni też lubią jak kobiety zwracają na nich uwagę, ale nie stanowi to celu moich wyjść.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stronka,

 

Podkreślmy - nie stanowi to Twojego celu (owe wzbudzanie zainteresowania), oczywiście bazując wyłącznie na Twoich słowach. Strzelę co prawda, ale przypuszczam że miażdżąca większość kobiet pojawiając się na parkiecie solo nie kieruje się chęcią wymęczenia organizmu i rozruszania, tudzież spaleniu kilku zbędnych kalorii ale ma na celu bądź bezpośrednie wabienie samców bądź poprawienie sobie fejmu i samooceny (och, jak oni podbijają do mnie, jak oni na mnie patrzą).

 

Parkiet to w naszej cywilizacji odpowiednik tokowiska cietrzewi, miejsce godowe. Tam się nie chodzi ot tak pobujać dla pobujania. Nawet jeśli TY o tym tak nie myślisz - większość tam chodzących kobiet i mężczyzn - tak właśnie to odbiera. Poza tym w powietrzu cały czas wisi 'a kto wie co może się wydarzyć...'.

 

Więc nie dziw się proszę, że większość mężczyzn reaguje tak a nie inaczej na kwestie samotnych mężatek na muzyczno-wygibalnym tokowisku. My nie potrzebujemy pięciu osłon i sześciu wytłumaczeń czyli klasycznego 'odwrócenia kota ogonem' - upraszczamy to do sedna. Nie idzie się by pobrylować nową sukienką czy koktajlową torebką - idzie się by szukać przygody wprost lub podbić sobie ego/samoocenę.

 

A Volant ma rację. Generalnie by coś zwojować w 'tym' temacie, nie trzeba być superpięknością, ba - nie trzeba być nawet przeciętną! Wystarczy wykazać chęć na małe co nieco - a jakiś samiec się zakręci. Mężczyzna odwrotnie - musi mocno i pozytywnie różnić się od otoczenia, by wzbudzić podobne zainteresowanie płci tzw. pięknej.

 

S.

Edytowane przez Subiektywny
  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  Czego jako mężatka szukam w klubie ? 

A ja spytam inaczej-czego, jako samica, szukasz na forum dla samców? Skoro masz męża, to odpada powód, że chcesz poznać Jego sposób myślenia-strzelam, że skoro nie narzekasz na męża, nie chcesz rozwodu, więc nie jest u Was źle, więc po co poznawać sposób myślenia samców?

 

Subiektywny-z tymi cietrzewiami super:)

 

Rnext-właśnie, dla mnie taniec to też dziwna sprawa, takie machanie kończynami jako pretekst do zwabienia samicy/samca.

 

Może i bym dobrze wyglądał tańcząc walca, ale jako poważny i postawny facet jakoś nie widzę siebie wykonującego obroty w rytm ''umpa umpa''. Owszem, nie mam do siebie dystansu w tej kwestii-jeśli mam być w takich okolicznościach, to jako dostojnik, który wchodzi na parkiet i zaprasza jedną czy drugą do wyjścia na chatę, bez wygibasów:)

 

Tu pytanie do samic, czy traktują faceta, który nie umie/nie chce tańczyć-jako ciotę czy tchórza-ja z reguły siadam w kącie i popijam whisky, rozparty na siedzeniu, oglądam dupy i tyle. Poza tym dla mnie jest za głośno w klubach-ciężko coś powiedzieć, czy pogadać z dupeczkami, więc wolę komendę ''wychodzimy''.

 

 

Oczywiście, że baby chcą być podziwiane-w końcu wygląd to często ich jedyny atut-z wiekiem malejący-więc nie dziwota, że gdy trafi się rodzynek, co na nie nie zwraca w ogóle uwagi, czy to na ulicy, czy jeśli idzie o kasjerki, to robią wielkie oczy, że nie podziwia. Piszę tu o sobie.

 

Zresztą jak powiedział rabin ''wszystko już było''i baby mnie nudzą-poza chwilowym rozerwaniem w celach seksualnych nie widzę sensu podniecać się nimi-a dupy i cycki każda ma, tylko trochę inne, co tu ciekawego?

Edytowane przez AdrianoPeruggio
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja spytam inaczej-czego, jako samica, szukasz na forum dla samców? Skoro masz męża, to odpada powód, że chcesz poznać Jego sposób myślenia-strzelam, że skoro nie narzekasz na męża, nie chcesz rozwodu, więc nie jest u Was źle, więc po co poznawać sposób myślenia samców?

 

Subiektywny-z tymi cietrzewiami super:)

 

Rnext-właśnie, dla mnie taniec to też dziwna sprawa, takie machanie kończynami jako pretekst do zwabienia samicy/samca.

 

Może i bym dobrze wyglądał tańcząc walca, ale jako poważny i postawny facet jakoś nie widzę siebie wykonującego obroty w rytm ''umpa umpa''. Owszem, nie mam do siebie dystansu w tej kwestii-jeśli mam być w takich okolicznościach, to jako dostojnik, który wchodzi na parkiet i zaprasza jedną czy drugą do wyjścia na chatę, bez wygibasów:)

 

Tu pytanie do samic, czy traktują faceta, który nie umie/nie chce tańczyć-jako ciotę czy tchórza-ja z reguły siadam w kącie i popijam whisky, rozparty na siedzeniu, oglądam dupy i tyle. Poza tym dla mnie jest za głośno w klubach-ciężko coś powiedzieć, czy pogadać z dupeczkami, więc wolę komendę ''wychodzimy''.

 

 

Oczywiście, że baby chcą być podziwiane-w końcu wygląd to często ich jedyny atut-z wiekiem malejący-więc nie dziwota, że gdy trafi się rodzynek, co na nie nie zwraca w ogóle uwagi, czy to na ulicy, czy jeśli idzie o kasjerki, to robią wielkie oczy, że nie podziwia. Piszę tu o sobie.

 

Zresztą jak powiedział rabin ''wszystko już było''i baby mnie nudzą-poza chwilowym rozerwaniem w celach seksualnych nie widzę sensu podniecać się nimi-a dupy i cycki każda ma, tylko trochę inne, co tu ciekawego?

Na to pytanie odpowiedziałam już w poście "Siema"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak jestem na imprezie z mężem żaden mężczyzna nie podchodzi, więc nie wzbudzam zazdrości. W naszym związku emocje już dawno opadły, jesteśmy razem 8 lat.

Właśnie o tym napisałam, na przykładzie koleżanki, że laski się dowartościowują zainteresowaniem mężczyzn. Kiedyś też mi to imponowało, teraz już nie.

Żaden nie musi podchodzić, by nasycić Twoją podskórną potrzebę. Być może wystarcza Ci oblizanie wzrokiem? Oczywiście Twój facet nigdy nie zauważy że poślizgnął się na ślinie jakiegoś napalonego na Ciebie kolesia. Yhyyyy. Więc oczywiście - zazdrość nie wchodzi w rachubę.

 

No i oczywiście chciałbym Ci wierzyć, że "teraz już nie" imponuje to Tobie - ale skoro nie imponuje, to znaczy że jednak owo zainteresowanie jest i je dostrzegasz, tylko na poziomie świadomym udajesz ignorancję bądź automanipulujesz sobą w innym celu.

 

Czyniąc długą sprawę krótką: gdyby chodziło o sam taniec z partnerem, można by to robić na domowym parkiecie/deskach/dywanie, zwłaszcza że na pewno każdy ma w domu ulubioną muzykę i nie musi narzekać na klubową. Wyjście wypacykowaną "do ludzi", na deski "teatru" (czyt: tokowisko cietrzewi {THX Sub!}) jest jednoznaczne z "idę się pokazać, może coś lepszego się trafi, jestem otwarta". Pitolicie panienki kładąc na prosty błotnik tonę szpachli.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Tu pytanie do samic, czy traktują faceta, który nie umie/nie chce tańczyć-jako ciotę czy tchórza-ja z reguły siadam w kącie i popijam whisky, rozparty na siedzeniu, oglądam dupy i tyle. Poza tym dla mnie jest za głośno w klubach-ciężko coś powiedzieć, czy pogadać z dupeczkami, więc wolę komendę ''wychodzimy''.

 

 

 

Ani ciotę ani tchórza. Nie sądzę aby przeciętna kobieta w klubie zwracała na to uwagę czy facet umie/chce tańczyć. Ona zwraca uwagę tylko na siebie i "przeglada się" w oczach innych - i mężczyzn i kobiet - jak w lustrze.

 

A poza tym co oznaczają te babskie "kółeczkowe" pląsy - bo z tańcem to raczej nie ma nic wspólnego?

 

 

Czyniąc długą sprawę krótką: gdyby chodziło o sam taniec z partnerem, można by to robić na domowym parkiecie/deskach/dywanie, zwłaszcza że na pewno każdy ma w domu ulubioną muzykę i nie musi narzekać na klubową.

 

Tak jest najprzyjemniej :)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tego co zauważam na imprezach na których bywalem( teraz chodze bardzo rzadko, nie chce sie) bardzo rzadko która kobieta potrafi tanczyc, wiekszosc probuje cos tam pokazac, ale to nie taniec, raczej imitacja...

No ale taniec jest tu rzecza drugiej kategorii, chodzi o zainteresowanie męzczyzn...

Stad obserwuje coraz wiecej szminki, brokatu, i bardzo wyrazistych kolorow, panie swieca sie jak łancuch na choince...

Co do wypadow na imprezy kobiet w cztery badz piecia osobowej grupie, to szukanie bolca, skorzystanie z paru darmowych drinkow stawianych przez liczacych na sex Panów i tak dalej...

Oczywiscie zachowane sa zasady wiernosci, co mnie najbardziej rozpierdala...

" Kochanie, baeie sie dobrze, a Ty juz pewnie spisz, nie bawem wracam, buzka"

To tak jakbym dostal sms...Assasyn, jestes chory na aids, zostal Ci jeden dzien zycia, ale nie martw sie podobno po drugiej stronie jest lepiej :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rnext być może po części masz rację, aż tak głęboko w siebie tzn. w sferę swojej podświadomości nie jestem w stanie sięgnąć, nie zapominajcie że piszę o swoich świadomych odczuciach. Co do szukania lepszej partii to gdybym chciała to zrobić nie czekałabym z tym aż 8 lat :) Zaznaczyłam też, że na imprezach bywam rzadko, zazwyczaj jak do miasta przyjeżdża godny uwagi Dj, raczej w domu mnie nie odwiedzi. Nic nowego nie wniosę do tego tematu, a nie chcę nabijać niepotrzebnie postów bo zrobi się z tego dyskusja w stylu „moja racja jest bardziej mojsza” :). Nie wypieram się faktu, że kobiety lubią łechtać swoje ego zainteresowaniem mężczyzn, kiedyś też tak miałam świadomie, być może podświadomie został mi taki wzorzec.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stronka,

 

Napiszę Ci coś, co być może Cię zaskoczy - ale mam nadzieję że w żaden sposób nie urazi. Potraktuj to jako jeden z kamieni węgielnych w procesie poznawania samej siebie (jeśli faktycznie będziesz chciała ten proces przeprowadzić solidnie). Sądzę, że każdy doświadczony w tematyce kobiet samiec zgodzi się ze mną.

Z kobietami zachodzi zasadnicza kwestia pomiędzy rozbieżnością w tym co mówią, tym co myślą i tym co czują - a na sam koniec - jak w końcu się zachowają. Taki wasz urok wynikający prawdopodobnie z gospodarki hormonalnej. Zachowujecie się w sposób którego same nie jesteście do końca świadome, czasami miewacie przebłyski, że 'dzielicie włos na czworo' bądź popadacie w przesadne analizowanie sytuacji/zagadnienia.

 

Baczny obserwator, szczególnie obserwator który jest już obarczony niejakim doświadczeniem z Wami dostrzeże charakterystyczne zagadnienie. A opisać można je tak:

 

Kobieta mówi jedną rzecz (ponieważ tak mówić wypada, ponieważ nie chce urazić rozmówcy, bo przynależy do pewnej grupy gdzie panuje taka opinia - i nie chcąc nadwyrężyć tej przynależności - mówi tak jak mówi grupa; bo dba o swoją 'opinię i reputację' - bo co ludzie powiedzą), jednocześnie myśli o wielu aspektach tej rzeczy - a właściwie ma gonitwę myślową gdzie jak slajdy w PRLowskim aparacie Ania przeskakują klisze z kolejnymi ewentualnościami a kobieta kalkuluje - co to będzie dla mnie oznaczać, jak to wpłynie na moje postrzeganie wśród ludzi, czy będzie to coś przyjemnego czy grozi uszczerbkiem dla mnie. Generalnie - stawia się w centrum. Każde wydarzenie/kwestia/zagadnienie jest rozpatrywane podmiotowo - co to znaczy dla mnie oraz podlega kalkulacji - zysk, strata. Świadomie więc odrażającym będzie dla niej np. brutalny stosunek z poznanym 3 minuty temu badboyem (że podam tak brutalny przykład) ale jednocześnie jedna z klisz przewijających się w głowie podpowie jej, że to mogło by być ekscytujące przeżycie. I następuje coś, co my tu na forum nazywamy iskrzeniem styków.

Świadomie - zakazane i obrzydliwe. Gdzieś podświadome - wywołujące uczucie ekscytacji od której wargi stają się pełniejsze a gdzieś w dole brzucha czuć to charakterystyczne łaskotanie. Wystarczy wtedy dodatkowy 'zapalnik' czyli wytłumaczenie np. charakterystyczne 'mój chłopak/maż nie dba już o mnie' - i diabli wiedzą co może się zdarzyć. A wytłumaczeń na każdą okazję statystyczna kobieta ma w sobie sześćset pięćdziesiąt osiem milionów, czterysta dziewięćdziesiąt trzy tysiące osiemset sześćdziesiąt dwa.

 

Dlatego gdy przeczytasz już większość forum znajdziesz tu maksymę 'nie patrz na to co kobieta mówi - patrz na to jak się zachowuje'. Bo to co mówi, to taki konglomerat propagandy, aktualnie modnych haseł i sloganów związanych z przynależnością do danej grupy oraz zasłona dymna celem świadomego kreowania i podtrzymywania wymarzonego wizerunku na zewnątrz itp. Napisze więcej - kobieta generalnie głęboko wierzy w to co mówi! I co najzabawniejsze - to co mówi nie przeszkodzi jej zrobić czegoś absolutnie odwrotnego - bo akurat wypadkowa jej ocen rzeczywistości, pragnień, chciejstw, zahamować i popędów oraz aktualnie używanych wytłumaczeń (miś kupił mi futro - miś musi mnie kochać / miś siedzi przed komputerem i się nie odzywa - miś musi mieć kochankę, już ja mu pokażę!).

 

Przestudiuj to - jeśli będziesz chciała, na przykładzie swoim - a jeszcze lepiej - na przykładzie koleżanek. Bo już tak jakoś jest, że lepiej widać nieścisłości w zachowaniu osób trzecich niż dostrzec je samemu u siebie (ale to już dotyczy obu płci).

 

Owocnych studiów,

 

S.

  • Like 15
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do szukania lepszej partii to gdybym chciała to zrobić nie czekałabym z tym aż 8 lat :)

"miłość trzymana jest węzłem zobowiązań, który kobiety, ponieważ są nikczemne, zrywają, skoro tylko nadarzy się sposobność osobistej korzyści, natomiast strach jest oparty na obawie kary, ten więc nie zawiedzie nigdy."

Sorry Machiavelli za parafrazę cytatu, ale ten jakoś bardziej pasuje do opisu rzeczywistości.

 

Niewiele się da dodać do posta Subiektywnego, zwłaszcza, że to nie jest żadna prawda mojsza ani twojsza. Może jedynie w charakterze łakocia:

"Ko­bieta pat­rzy na jed­ne­go mężczyznę, roz­ma­wia z dru­gim, a myśli o trzecim", co z pewnością spostrzeżono znacznie wcześniej, niż zręcznie ujął to Shaw.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję wszystkim za szczere odpowiedzi. Subiektywny pojawiłam się tutaj aby poznać własną naturę i pracować nad sobą, więc konstruktywna krytyka jak najbardziej wskazana :)

 

Zgadnij, z jakiego powodu również tu jestem...

Cognosce te ipsum

 

S.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozwolę sobie maksymalnie uprościć to co napisał Subiektywny. Myślenie i działanie kobiety wygląda tak:

 

 

Sytuacja - kobieta spotyka bad boya.

 

mówi: wszystkie kobiety, które są w związku i zdradzają to podłe kurwy

 

myśli: czemu jestem mokra na sam widok

 

myśli dalej: mój Janusz nie pamiętał o naszej rocznicy w zeszłym miesiącu

 

myśli jeszcze dalej: on mnie nie kocha i zaniedbuje

 

To jest moment kiedy wszystkie powyższe myśli zderzają się ze sobą i zaczyna się przeciążenie systemu, 15 minut później następuje, w/w brutalny seks z nieznajomym.

 

myśli: ale było zajebiście, nie to co z moim Januszem, to było coś wyjątkowego

 

myśli dalej: to jego wina bo mnie zaniedbywał

 

myśli jeszcze dalej: Ja miałam powód, żeby to zrobić, nie to co te kurwy co zdradzają mężczyzn bez powodu, ja taka nie jestem < - nastąpiło samorozgrzeszenie

 

 

Oczywiście to tylko przykład, chodzi o sam schemat, bo sytuacji i usprawiedliwień może być więcej niż gwiazd na niebie.

 

Należy jeszcze dodać, kiedy występuje poczucie winy u niewiast. Tylko i wyłącznie gdy partner się dowie i nie chcą zostać z niczym, boja się utraty pozycji, poziomu życia itp.

 

Zasadniczo to jest strach przed tym "co ludzie powiedzą", a nie autentyczny żal za popełniony czyn.

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W klubach na przestrzeni życia poznałem 60% "zajętych"/40% wolnych Pań.

 

Za każdym razem zajęte były łatwiejsze od wolnych. U mnie wynik 100%. Jedna mężatka nawet stawiała mi drinki cały czas i jeszcze na obiad zaprosiła. Oczywiście nie wiedziałem, że to mężatka do ostatniej chwili :)

 

Mniej więcej 5 dziewczyn stwierdziło po dyskotekowym obściskiwaniu i całowaniu, że wolałyby mnie zamiast swojego chłopaka. Oczywiście przed obściskiwaniem nie wiedziałem, że mają chłopaka :)

 

Dwie koleżanki, które były w związkach przychodziły się do mnie często wyżalić, a przy okazji całymi nocami się całowaliśmy. Nie przychodziły razem, tylko każda oddzielnie.

 

Wejście do klubu to wejście do innego świata. To taka rzeczywistość w pół jawie i pół śnie. Trochę alkoholu, dobry humor, trafienie w muzykę, trafienie w towarzystwo i już masz bardzo duże szanse na oddanie się w ręce losu. Ja bym chciał naprawdę wierzyć w bajki :) Rzeczywistość klubowa pokazała mi wyraźnie jedno. Zajęta kobieta w klubie, bez faceta, a nawet często z facetem jest łatwiejsza, skłonna do różnych zabaw niż wolna.

 

Twój mąż to widać mądry człowiek, bo nawet jak mu się nie chce to idzie z tobą. On doskonale rozumie wskazany przeze mnie trend.

 

Może sobie nie zdajesz z tego sprawy, ale wyjście do klubu to zawsze kuszenie losu. Odpowiedni mężczyzna + odpowiednia kobieta, niezależnie od sytuacji życiowej nie powstrzymają się przed bliskością. Chemia międzyludzka jest często tak silna (powiedziałbym magnetyczna, bez możliwości odcięcia), że ci ryje beret momentalnie i zapominasz o wszystkim (skoro ja jako mężczyzna czegoś takiego doznałem to wolę nie myśleć, jak to wygląda u kobiety). Taka dzika namiętność z nieznanym człowiekiem, praktycznie bez słów - bliskość, taniec, pocałunek, seks.

 

Bardzo szczerze bawią mnie Pani posty :)

Edytowane przez mac
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krótko:

NIE WIERZĘ i nikt mi nie wmówi że faceci chodzą do klubów w jakimkolwiek innym celu niż poobczajać wysuczone laski/wyrwać/zaruchać.

Jaki normalny facet ładowałby się do zatłoczonych, w chuj głośnych (w jakim klubie można normalnie porozmawiać? Przecież zawsze trzeba drzeć pizdę) lokali gdzie alkohol jest zazwyczaj dużo droższy niż w pubie i do tego rozwodniony? Do tego dochodzi zazwyczaj brak miejsc siedzących, kolejki do szatni, kolejki po alkohol, kolejki do wyjścia, kolejki do kibla (zazwyczaj ohydnego) i dodatkowo gówniana muzyka typu "hity z satelity", w 95% przypadków. Czasami się zdarzy, że puszczą coś w porządku, albo coś, co w domu nie byłoby w porządku, ale można do tego "potańczyć", ew. można pójśc na bardziej niszową impreze, ale wszystkie powyższe wymienione warunki i tak się zgadzają.

 

To że jakieś 90% nie umie zagadać i podpiera ściany, broniąc piwa, to inny temat. Ale zawsze znajdzie się jakiś odsetek dobrze ubranych, pachnących, przystojnych i mających dobrą gadkę/doświadczenie w podrywaniu facetów którzy wiedzą jak lekko napitą kobietę albo nawet trzeźwą "zajętą" po prostu zbałamucić.

 

Moja nigdy nie chodzi do klubów (mimo że poznaliśmy się w czymś co podchodzi pod klub) i chwała jej za to. Kobiety mówią że idą tylko potańczyć - to dlatego przed wyjściem do klubów spędzają po 2 godziny przed lustrem na makijażu, zmienianiu wdzianek co 5 minut, układaniem fryzury itd.?

 

To dlatego ubierają wyzywające stroje i wiją się oraz merdają dupkami w centralnym, najbardziej oświetlonym miejscu na parkiecie?
Ja sobie zdaje sprawę, że wiele kobiet faktycznie nie chce tam żadnych kontaktów z facetami (albo jeszcze nie wie, że chce) i idzie tam napawać się "swojo władzo nad ciachami" i tym że "ale tamta ruda suka mi zazdrości sylwetki i butów, co za szmata!", ale często te które nie chcą i tak zostaną wyruchane. Matko, ile razy ja słyszałem od lasek że jestem "za chudy", że zaraz się połamie, że jestem chamski, że im się nie podobam, a później oczywiście kończyło się na seksie.

Tak jak ktoś napisał, chemia to potężna rzecz, kobiety mają słabe głowy do alko, to jest niebezpieczna jazda dla małżeństw. 

 

W ogóle, wydaje mi się że kobiety po 25 roku życia odczuwające jeszcze potrzebę chodzenia do przybytków zwanych klubami mają jakiś poważny wewnętrzny problem, zwłaszcza zajęte. Ale nie jestem psychoterapeutą, więc może się mylę, w każdym razie bez obrazy dla forumowych samic.

Edytowane przez Tamten Pan
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

NIE WIERZĘ i nikt mi nie wmówi że faceci chodzą do klubów w jakimkolwiek innym celu niż poobczajać wysuczone laski/wyrwać/zaruchać.

 

To się grubo mylisz, można iść w różnym celu. Jak id do klubu w celach wiadomych, to idę sam. 

 

Czasem wybieram się najzwyczajniej zrobić flaszkę z kumplami i wtedy nie lalki mi w głowie. Jasne popatrzy się normalny odruch tyle że będzie wódeczka i tematy do rozmowy.

 

Kluby nie są głośne, może inaczej wiele klubów ma wydzielone, wyciszone boxy dla vipów, żeby można było spokojnie rozmawiać lub kilka sal, jedne typowo taneczne inne do posiadówki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tamten Pan pozwól, że zacytuję „W ogóle, wydaje mi się że kobiety po 25 roku życia odczuwające jeszcze potrzebę chodzenia do przybytków zwanych klubami mają jakiś poważny wewnętrzny problem, zwłaszcza zajęte. Ale nie jestem psychoterapeutą, więc może się mylę, w każdym razie bez obrazy dla forumowych samic.”
 

A mężczyźni ? skoro według Twojego toku rozumowania idą tylko żeby zaliczyć ;) Nie sądzę żeby mój mąż wychodząc z kolegami do klubu miał taki cel, akurat o to jestem spokojna. Tutaj zgodzę się z Redem idzie by „zrobić flaszkę z kumplami”.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Raczej liczy się żeby porozmawiać z kumplami, o rzeczach, z którymi nie da się rozmawiać z kobietami.

 

Flaszka to tylko taki dodatek rozluźniający.

 

Bo jak facet ma chęć się "napierdolić" zazwyczaj robi to w takim miejscu i takim towarzystwie, aby nie zrobić z siebie publicznego pośmiewiska.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.