Skocz do zawartości

Płacz kobiety


mac

Rekomendowane odpowiedzi

Jan Serce to akurat świetny serial. Dobrze pokazuje jak kobiety gardzą słabeuszami, spolegliwymi usługusami co to chcą być dobrzy i oddani, ponadto trafnie punktuje minusy i wady wychowania przez nadopiekuńczą i zaborczą matkę. A żniwo takiego wychowania w dorosłym życiu może być tragiczne i wywoływać katastrofalne skutki, szczególnie na polu relacji z białogłowami.

 

https://www.youtube.com/watch?v=QcoO-RG4inY

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak już kiedyś pisałem, kobiecy manipulacyjny płacz mający jej ułatwić (a mi utrudnić) życie zawsze wywoływał u mnie atawistyczną agresję.
Gdyby nie konsekwencje prawne, to lałbym bez grama litości. A tak to niestety trzeba unikać i skrzętnie lawirować. W ostateczności jeżeli płacz u baby pojawia się po tym jak ja spokojnie argumentuje w dyskusji w konsekwencji czego świnia już wie, że wygrałem, to czasami pomaga nagłe podniesienie głosu i osobaczenie takiej 'Pani' od stóp do głów.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najgorszy błąd to pocieszanie płaczącej niewiasty.

 

To jest gorsze niż dziecko. Wrzeszczy, wyje i leje te łzy bez opamiętania, zamykając się na świat zewnętrzny. Tłumaczysz, próbujesz pomóc - żeby chociaż doceniła chęci. Gdzie tam!

Wyje dalej i sypie roszczeniami do całego świata, który jest taki straszny, a ona pokrzywdzona.

 

Olać albo opierdolić i tyle.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja technika to zachowywać się jakby łez nie było i kontynuować rozmowę. Jeśli spazmy nie pozwalają mi zrozumiec co mówi wtedy zapodaje neutralne "slucham?". Czemu tak? Bo jeśli poplyne we wspolczucie to generuje to wyrzuty sumienia i niesmak (sprawca łez). A ewentualny atak (np. W postaci kpiny) pozwala jej zrobić z siebie jeszcze większą ofiarę. Obie sytuacje może wykorzystać do kontrataku lub odwrócenia kota ogonem. Podstawa to trzymać się meritum aż do końca rozmowy.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawidłowo, bo to nie jest tak, że one płaczą, bo im się świat wali i w ogóle od tej pory będą spały pod mostem albo umrą za tydzień. Płaczą, bo coś chcą, a to ich metoda na wywołanie określonych emocji (współczucia, poczucia winy itp.)

 

Jakie to wszystko staje się nagle proste jak się człowiek ocknie z pseudoromantycznego letargu.

 

 

Kiedyś naprawdę wierzyłem, że

 

604-dla_prawdziwego_mezczyzny_lzy_kobiet

 

 

a teraz wiem, że porażką jest, gdy tych łez się wywołać nie da.

 

Może niedosłownie, nie mówię tutaj, żeby doprowadzać wszystkich do płaczu codziennie, ale... Ujmę to tak: jak byłem rycerzykiem, to nie było szans, żeby którakolwiek płakała. Spolegliwy piesek merda ogonkiem, przytakuje i poklaskuje na każde działanie panny, nieważne czy racjonalne czy nie - byle by nadskakiwać (nadzieja na miłość lub kiszenie ogóra).

Człowiek pewny siebie pozbawiony mentalnej stulejki nie będzie podskakiwał wkoło panny jak trefniś - > panna nie będzie się czuła jak księżniczka, której wszyscy liżą dupę - > spadnie jej pewność siebie - > nie dostanie tego, co chce (tego, co dostawała zawsze i wszędzie od rycerzyków) - > zaczyna płakać.

Czy to porażka? To bycie sobą, bycie konkretnym gościem i nieuleganie temu, o czym tu nieustannie na forum mówimy. Porażką jest zatem odwrotność takiego zachowania.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nigdy nie dać jej przejąć kontroli nad sytuacją. Zaczyna płakać z byle powodu, znaczy manipuluje = MUSI koniecznie wyjść na Twoje. Bez względu na koszta. Niech się nauczy, że jakakolwiek próba manipulacji = porażka. Albo stawia sprawę uczciwie, albo ma 0% szans na uzyskanie tego co chce.

 

Raz dasz sobie wejść na głowę, to następnym razem będzie jej tylko łatwiej. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Płacz "podgatunku" ma jeden istotny cel, (to ze to manipulacja nie ulega zadnym watpliwoscią) - to osiagniecie zamierzonego celu. Przerabiałem to tysiące razy :angry: .

To jazda na "poczuciu krzywdy" - masz sie brachu nad nia zlitować, albo kupic itd. jej to co chcę. Są w tym bezwzględnę - ma być tak jak one chcą. I tyle. Jak nie znasz mechanizmów jak Ja teraz, to się nad nia litujesz i osiaga swój cel. A litujesz się bo sąsiedzi widzą ja ciągle zapłakaną, dzieci to samo - jeszcze gorsza wersja :( . I tak przez np. 15 lat jedzie na "fałszywym poczuciu krzywdy" i ma zawsze to co zamierza. I tyle.

Mi dopiero otworzyło gały kilka lat temu to, że cos nie tak z tym płaczem - powodów brak. Jeszcze doszło to, ze mało nie zapłaciłem za litowanie sie nad atrapą żony, "załamaniem nerwowym" i na szczęście wylądowałem u psychologa i to on mi nakreslił temat. Chwała mu za to, KU.........A :D .

Teraz wiem, że nie ulegać nigdy, jak ryczy to za drzwi, jak się uspokoi i zacznie ze mną normalnie gadać to moze coś osiągnie.

O dziwo z reguły szybko się uspokaja i zaczyna gadać, ale wtedy to Ja stawiam warunki. ;)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś wieczorem słuchałem w radiu wywiad z autorką książki "Ku Klux Klan. Tu mieszka miłość" panią  Katarzyną Surmiak-Domańską. Pozycja opisuje jej wrażenia z bytności w USA, gdzie miała okazje poznać jeden ze współczesnych odłamów KKK. Bez wgłębiania w szczegóły opiszę tylko motyw, który bardzo uderzył mnie w głowę. Pani pisarka pojechała do panów z KKK z listą zarzutów i kontrowersji jakimi mogłaby zawstydzić białosukienkowych i podczas wywiadu z ichnim bossem próbowała uderzać w te tony na co otrzymała taką odpowiedź: "Człowiek nie może sobie dać wmówić poczucia winy. Poczucie winy jest jak rak: pozbawia osobę wszelkiego zainteresowania własnymi sprawami, własnym życiem i realnymi problemami. Jedynym marzeniem takiej osoby osoby jest zadośćuczynić temu poczuciu, przez co zaniedbuje własne życie."

 

Także panowie: nie jesteśmy winni to nie możemy się tym przejmować. Dla naszego własnego dobra.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Lupele" - cytat absolutnie prawdziwy, otóz jazda na "poczuciu winy jest nawet gorsza niz rak", zeżre twoją psychę szybciej aniżeli niejedna odmiana złosliwego ;) . A płeć niedorobiona ,jest akurat mistrzem aby w takie poczucie winy faceta wpędzić. Piszę tylko o własnych doświadczeniach. U mnie zaczynało sie małymi kroczkami, niezauwazyłem nawet jak mnie oplotła. To tak jak z alkoholizmem , czy narkomanią - nie zauważasz kiedy przekroczyłeś granicę :D . Tu działa podobny mechanizm.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Płacz jest jedną z form szantażu najpowszechniej stosowaną przez kobiety. Jeśli jestem w związku i niewiasta stara się coś wymusić płaczem to dostaje paczkę chusteczek i mówię z drwiącym uśmiechem "porozmawiamy jak zakończysz to żenujące przedstawienie lub nie porozmawiamy jeśli będzie trwało zbyt długo".

 

Kobieta ma prawo płakać gdy:

 

1) coś ją boli

2) ktoś w rodzinie jest ciężko chory/ miał wypadek/ zmarł/ ewentualnie inne poważne życiowe nieszczęście (pod warunkiem że płacz nie ma na celu wymuszenia mojej pomocy)

3) boi się o dziecko

4) ze wzruszenia/ szczęścia

 

Wszelkie inne "okazje" do płaczu są przejawem babskiej kombinatoryki i manipulacji.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Płacz jest jedną z form szantażu najpowszechniej stosowaną przez kobiety. Jeśli jestem w związku i niewiasta stara się coś wymusić płaczem to dostaje paczkę chusteczek i mówię z drwiącym uśmiechem "porozmawiamy jak zakończysz to żenujące przedstawienie lub nie porozmawiamy jeśli będzie trwało zbyt długo".

 

Kobieta ma prawo płakać gdy:

 

1) coś ją boli

2) ktoś w rodzinie jest ciężko chory/ miał wypadek/ zmarł/ ewentualnie inne poważne życiowe nieszczęście (pod warunkiem że płacz nie ma na celu wymuszenia mojej pomocy)

3) boi się o dziecko

4) ze wzruszenia/ szczęścia

 

Wszelkie inne "okazje" do płaczu są przejawem babskiej kombinatoryki i manipulacji.

Zajebiście trafne, ale się usmiałem, zapisuje w komórę i przy najbliższej okazji zacytuję :D .

Choć Ja osobiście to nawet punkt 4 bym skreślił. No chyba, że płakała by ze szczęścia męza ;) .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 lat później...

Ja ze związku z moją ostatnią partnerką, jedyne co pamiętam to jej notoryczny płacz. Robiła to nagminnie. Nie powiem, dwa razy na ten płacz mnie złapała, jednak potem zrozumiałem, że mam doczynienia z innym rodzajem płaczu niż tym, który znałem dotychczas(mam 3 siostry), który to był wyrazem głębokiego cierpienia. W końcu przestała płakać na zawołanie, ale zanim do tego doszło to po drodze tych prób czy płacz napewno nie działa było i tak dużo.  

 

Przypomniała mi się nawet jedna taka dla mnie śmieszna historia, gdy o coś tam się sprzeczaliśmy i ja się nie zgadzałem z nią, więc zaczęła płakać, wtedy ja sięgnąłem po krzyżówke i zacząłem ją rozwiązywać, pani w sekunde przestała płakać, zapowietrzyła się i zaczęła się pytać: 

P(ani) : Co Ty robisz? 

J(a) : Rozwiązuję krzyżówkę. Nie widać? xD

Tu nastąpiło ostre przepalenie się styków u pani. I to takie, że zapomniała nawet o co się przed chwilą sprzeczaliśmy. 

 

A ja złapałem za tę krzyżówkę, bo mnie ostro wkurwiła jak zaczęła płakać i musiałem się na czymś wyżyć a krzyżówka była pod ręką. xD I od tamtego czasu ogólnie mnie płacz wkurwia, choć nie każdy, bo teraz potrafie prawidłowo odróżnić prawdziwy od udawanego. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat odświeżony po 6 latach, a dla mnie jest mega aktualny. Na mnie nie działa, w ogóle go ignoruję, ale chodzimy z synem do psycholog, bo sobie nie radzi z emocjami podczas rozwodu (jak ma, jeśli matka sobie nie radzi i ciągle się po nim drze gdy nie robi tego czego ona oczekuje?) i na koniec wizyty, dowiadujemy się co przerabiał, a później możemy zadawać pytania. Za każdym razem dochodzi do sprzeczki między nami i następuje wymiana argumentów. Oczywiście nie ma szans bym to przegrał, więc żona wybucha płaczem. O jakości psycholog świadczy to, że się na to łapie. Niestety w małym mieście nie mamy wyboru zbyt dużego. 

 

Gdy na sprawie rozwodowej, podczas przerwy prowadziłem burzliwe negocjacje z jej mecenas (mój nawet nie reagował, bo widział, że sobie świetnie radzę) i szala przechylała się na moją stronę - płacz żony i negocjacje przerwane, bo biedna pańcia się zdenerwowała i trzeba ją przytulić. 

 

Jest to tak słabe, że już mnie to nawet nie śmieszy. Jest żałosne. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Płacz to najwcześniejsza odkryta przeze mnie manipulacja. Otóż gdy matka coś chciała wymusić albo wpędzić mnie w poczucie winy często się do tego uciekała.

Działało znakomicie.

Lecz gdy mi się działa krzywda i ja płakałem przez nią bo mnie tłukła albo dała niewspółmierną karę do przewinienia, to mój płacz - nieudawany i szczery - był zlewany ciepłym moczem.

Zapewne była przekonana że skoro ona stosuje płacz w celu manipulacji to kilkuletni syn robi dokładnie to samo.

Ech...

  • Smutny 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.