Skocz do zawartości

Mistrzynie obłudnej propagandy


Rekomendowane odpowiedzi

Dwie koleżanki wychodzą za mąż.

Pamiętam jak jeszcze rok czy półtora temu wręcz wyły wyrywając sobie włosy z głów, że nikt ich nie chce, że wszystkie dookoła już albo mężatodzieciate albo co najmniej zaręczone a one - nic! Łojezu, łojezu! Poduszki pewnie można było wyżymać bo tak było mokre od łez. Ryjki smutne a oczy skrzywdzonej sarny - tragedia życiowa że ho, ho. Jedna wówczas była bez partnera, druga z partnerem ale bez sprecyzowanych planów co do zamążpójścia. Kolega opowiadał nam jak wywiera panna na niego wpływ na oświadczyny a później - na szybki ślub i wesele, wręcz domagała się.

Obie panny, nomen-omen, na początku spadku krzywej SMV czyli tuż przed magiczną trzydziestką ;)

Matkę oszukasz, ojca oszukasz ale biologi i upływu czasu, psia jego mać, nie oszukasz ! :D

Minął rok. Obie panny już szczęśliwie dla siebie zaręczone, jedna bierze ślub w listopadzie, druga - z nowopoznanym partnerem (prawie z łapanki ale najważniejsze że facet i nosi spodnie) - w lutym.

 

I teraz najzabawniejsza część opowieści.

 

OBECNIE (będąc zaręczone i mając już terminu ślubów) obie panny publicznie twierdzą, że to one robią swoistą łaskę swoim wybrankom wychodząc za nich. Ba! Właściwie to mogą się nawet rozmyśleć i wycofać !!! (SIC !!!). Jedna napisała o tym w półżartobliwym tonie na pejsbuku, zamieściła dodatkowo grafikę z wizerunkiem 'silnej i samodzielnej kobiety, której mężczyźni do szczęścia nie są potrzebni'. Wręcz biłem się z samym sobą, by jej po złości nie napisać paru zdań pod tym wpisem i nie przypomnieć co mówiła rok temu. Odpuściłem - miałbym wroga do końca życia - ale przyznaję że aż mnie skręcało w środku bo publicznie manifestowanej obłudy nienawidzę.

 

I piękny, wręcz podręcznikowy schemat. Dokąd niepewne swojej przyszłości i swojej pozycji - obie zatroskane, obie zapłakane, smutne i skrzywdzone przez życie/los. No nic tylko przytulić, pogłaskać i pocieszać. Jak tylko obie nabrały pewności siebie (zaręczyny plus zaawansowane opłacenie ślubów i wesel - więc cofnąć tego za bardzo się nie da) od razu obrastają w piórka i zmieniają ton o 180 stopni. A publicznie rozgłaszane jest, że to one są tymi które 'łaskawie' na małżeństwo zezwalają, ba, wręcz tracą bo wybrankowie to nie szejcy naftowi ani potentaci prasowi tylko normalni, przeciętni w pozytywnym znaczeniu tego słowa polscy faceci. Przekaz w przestrzeń publiczną leci - zmanipulowany.

 

A jeszcze rok temu wyły i były gotowe cyrograf diabłu własną krwią podpisać, byle tylko wyjść za mąż !

 

O kurna hipokryzja setnego poziomu !

 

S.

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podobna sprawa jak w znanym mi przypadku: panienka z biednej, wiejskiej chałupy i pijackiej rodziny. Pojawia się jeleń, który się zakochał i uważa ją za ósmy cud świata.

Ślub, zabiera ją do siebie.

 

Po pewnym czasie panienka z cichej i pokornej stała się cwaniarą, która nie szanuje swojego męża i uważa się za wielką damę. Jeleń nawet jednego słowa jej nie powie, daje się poniewierać, bo ma swoją wymarzoną księżniczkę, a ona po wydostaniu się z patologii nabrała tyle nadmiernej i głupiej pewności siebie, że się mało nie zesra.

 

 

Plaga naszych czasów - białe rycerstwo. Kolesie im włażą do dupy tak głęboko, że już łatwiej jest zejść do piekła ;), a one się rozbestwiają.

Za dużo im się pozwoliło i mają się za nie wiadomo kogo.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy się ze mną zgodzicie, ale ostatnio zauważyłam, że lepiej brzmi rozwódka niż stara panna, tak z obserwacji otoczenia taki wniosek wyciągnęłam.

 

Subiektywny jak opisałeś te 2 swoje znajome to ja uważam, że one już nie szanują swoich partnerów. Takie udawanie, że łaskę robię to też objaw braku szacunku wobec partnera, w normalnym związku nie ma gierek z żadnej ze stron.

 

Zakochana kobieta w partnerze tak nie postępuję.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I niewiele się mylisz Quizas. Może jeszcze nie rozwód - ale totalne wejście na głowę - 100%.

 

Próbowałem rozmawiać z jednym z tych gości, stary kolega od wielu lat. Tłumaczę pewne zależności i pytam się go, czy wie jaki ma jedyny

atut w oczach swojej przyszłej żony? Gość nie klei. Tłumaczę, że jego jedynym atutem jest ukojenie jej strachu przed staropanieństwem i

opinią społeczną jako 'niechcianej'. I że tak naprawdę to nic innego nie ma jej do zaoferowania realnie. Facet raz że nada nie skumał

za grosz to na dodatek się z lekka obraził i nadął jak żaba. ZERO ZROZUMIENIA MECHANIZMÓW. ZERO ZROZUMIENIA INTENCJI. ZERO ZROZUMIENIA DLACZEGO, JAK I PO CO. Bóg mi świadkiem - próbowałem.

 

Panna już teraz mówi o nim w prywatnych rozmowach, oczywiście między zdaniami, 'że jest jaki jest ale inny już się nie trafi'. Panna to moja znajoma

adwokatka - pisałem już z resztą o niej (pozdrowienia Małgosiu!). Nigdy nie wypowiedziała się o swoim wybranku w pozytywnym wydźwięku, zawsze

z lekkim uśmiechem 'a Grzesiek to taka łamaga, taki nieogar, wszystko za niego trzeba pilnować'. Teraz jeszcze się trochę hamuje dziewczyna

ale, jak znam życie, zaraz po ślubie - jak tylko zejdzie z niej ulga związana z pozbycie się łatki 'starej panny' - już ona mu pokaże gdzie raki zimują.

 

Ale przekaz w przestrzeń publiczną musi iść - to ja, kobieta, wyświadczam łaskę! To ja do tego interesu dokładam! Jak u nieśmiertelnego Orwella - wojna do pokój,

fałsz to prawda !

 

S.

 

PS. Tak @Pokorna, masz rację - mi też się widzi że nie szanują. Wypowiadają się o nich z żartobliwym lekceważeniem. Żartobliwym na razie, jakiś czas po ślubie ten element żartobliwości zmieni się w 'serio'. Szkoda - cała czwórka to inteligentni ludzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i co z tego ze inteligentni ludzie. Ta adwokat nie posiada umiejętności budowy normalnego związku opartego na zdrowych relacjach. Jej partner już po roku będzie psychicznym wrakiem, na razie to on jest w oparach hormonów zakochania, czuję się też poprzez zawarcie związku dowartościowany że jakaś Go kobieta chce.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy się ze mną zgodzicie, ale ostatnio zauważyłam, że lepiej brzmi rozwódka niż stara panna, tak z obserwacji otoczenia taki wniosek wyciągnęłam.

 

Bo stara panna oznacza ni mniej ni więcej, ze "element wybrakowany" drugiej kategorii, więc poza zdesperowanymi nie bedzie brał jej pod uwagę. Poza tym koleżanki/ psiapsióły/ rodzinka. Wiercenie w brzuchu...

Rozwódka to u Was kobiet nic innego jak "męczennica". Nie ważne, że spierdoliła życie mężowi, dziecku, bliskiej rodzinie. U Was jest to kobieta mocno doświadczona przez życie. Poza tym, ten tytuł nobilituje do otwartej lodówki, obżarstwa słodkim, nabrania kilogramów, przestania dbania o siebie itd.

 

Subiektywny jak opisałeś te 2 swoje znajome to ja uważam, że one już nie szanują swoich partnerów. Takie udawanie, że łaskę robię to też objaw braku szacunku wobec partnera, w normalnym związku nie ma gierek z żadnej ze stron.

 

Jakieś 80% populacji kobiecej w naszym grajdole tak postępuje. To jest tak oczywiste, że nie ma nawet co wspominać. I wcale nie trzeba na ślub się szykować. Wystarczy spojrzeć na szary obraz szarych polskich ulic.

 

Zakochana kobieta w partnerze tak nie postępuję.

 

Miłość? Zakochanie? Khłe... Khłe... Toż to równie dobrze można rozmawiać o jednorożcach i dziewicach powyżej 16 roku życia...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy się ze mną zgodzicie, ale ostatnio zauważyłam, że lepiej brzmi rozwódka niż stara panna, tak z obserwacji otoczenia taki wniosek wyciągnęłam.

 

 

Dawno to zauważyłem, próbując zrozumieć dlaczego parcie na ślub i kobiet jest aż tak duże. No i wysłuchałem argumenty od różnych kobiet, a w nich mityczne "poczucie bezpieczeństwa", strach że partner odejdzie jak mu się znudzi, strach przed samotnym macierzyństwem itd. Pytanie zatem, a czy ślub cokolwiek gwarantuje? A czy lwią część samotnych matek nie stanowią rozwódki? A rozwody nie są teraz powszechne? W Polsce tak kończy 35% małżeństw, na zachodzie 50%, a w niektórych krajach nawet 70% (np. Belgia). Jaki z tego wniosek? Ano rozwódka brzmi lepiej, bo zawsze można zgonić na to że "mąż mnie zostawił", a stara panna = nikt mnie nie chciał. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Bo stara panna oznacza ni mniej ni więcej, ze "element wybrakowany" drugiej kategorii, więc poza zdesperowanymi nie bedzie brał jej pod uwagę. Poza tym koleżanki/ psiapsióły/ rodzinka. Wiercenie w brzuchu...

Rozwódka to u Was kobiet nic innego jak "męczennica". Nie ważne, że spierdoliła życie mężowi, dziecku, bliskiej rodzinie. U Was jest to kobieta mocno doświadczona przez życie. Poza tym, ten tytuł nobilituje do otwartej lodówki, obżarstwa słodkim, nabrania kilogramów, przestania dbania o siebie itd.

 

.

 

 

100% Arox, 100% prawdy z tą męczennicą :D

 

@EnemyofTheState

 

'Poczucie bezpieczeństwa' u 99% kobiet = uff, już nareszcie nie muszę się spinać i starać !!!

 

S/

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawa historia. Dziękuję za wrzutkę. 

 

Naprawdę nie rozumiem, co nam samcom odpierdala (totalna nieświadomka).

 

Znam kolesia, który poruchał pierwszy raz i od razu wszedł pod pantofel małżeństwa (typek policjant, zero wiary w siebie).

 

Zrobi wszystko, aby poruchać od czasu do czasu (nawet raz na pół roku). Żonka malutka, a nim zarządza, że ja pierdolę. Idealny przykład lokaja Jana.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I brzmi niemal jak z bajki o jednorożcu i dziewicy? :D

 

Nie neguję Twojej postawy, o nie!

 

Ale czy w takim razie zechciałabyś opisać mniej więcej, jak wygląda życie z Twojej pozycji? Jak z programowaniem społecznym (założenie rodziny) poradziłaś sobie? Jak odnosisz się do presji innych wywieranych na Ciebie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I fajnie. Ale pewnie masz świadomość, że to rzadko spotykana sytuacja.

 

S.

Oczywiście, że mam świadomość. Gdybym nie miała to by mnie tutaj nie było. Jeszcze kilka lat temu myślałam dokładnie tak samo jak Twoje koleżanki :(  Tylko nie mogłam się przełamać aby związać się z byle misiem. Naciski rodziny, drwiny i ostracyzm społeczny o mało mnie nie zniszczyły. Dopiero ewakuacja na drugi koniec Polski pozwoliła mi być soba.

 

ED.

@Arox, łatwo nie było. Teraz już nie czuję presji, bo wiem, że to wina programowania.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, że mam świadomość. Gdybym nie miała to by mnie tutaj nie było. Jeszcze kilka lat temu myślałam dokładnie tak samo jak Twoje koleżanki :(  Tylko nie mogłam się przełamać aby związać się z byle misiem. Naciski rodziny, drwiny i ostracyzm społeczny o mało mnie nie zniszczyły. Dopiero ewakuacja na drugi koniec Polski pozwoliła mi być soba.

 

 

Szczerze? Współczuję. Momentami uważam, że tkwicie jako kobiety w gorszym bagnie społeczno-biologicznych przymusów niż my. Nam się tylko dostaje rykoszetami tego bagna. Po trzydziestce zdecydowanie łatwiej jest być mężczyzną...

 

S.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, że mam świadomość. Gdybym nie miała to by mnie tutaj nie było. Jeszcze kilka lat temu myślałam dokładnie tak samo jak Twoje koleżanki :(  Tylko nie mogłam się przełamać aby związać się z byle misiem. Naciski rodziny, drwiny i ostracyzm społeczny o mało mnie nie zniszczyły. Dopiero ewakuacja na drugi koniec Polski pozwoliła mi być soba.

 

ED.

@Arox, łatwo nie było. Teraz już nie czuję presji, bo wiem, że to wina programowania.

 

 

MiJa, a czy byłabyś tak miła i napisała o tym ostracyźmie? Jeśli oczywiście możesz i chcesz. I czy mógłbym to wykorzystać w tekście na samczym, oczywiście mogę zmienić wszystkie dane.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczerze? Współczuję. Momentami uważam, że tkwicie jako kobiety w gorszym bagnie społeczno-biologicznych przymusów niż my. Nam się tylko dostaje rykoszetami tego bagna. Po trzydziestce zdecydowanie łatwiej jest być mężczyzną...

 

S.

 

To prawda. Określenie "społeczno - biologiczne bagno" to jest właśnie miejsce w jakim żyję ale udało mi się w nim stworzyć własną wyspę i jakoś daję radę :)

MiJa, a czy byłabyś tak miła i napisała o tym ostracyźmie? Jeśli oczywiście możesz i chcesz. I czy mógłbym to wykorzystać w tekście na samczym, oczywiście mogę zmienić wszystkie dane.

Spróbuję.Część przeżyć, sytuacji i odczuć już się zatarło, muszę więc wrócić do "starych dobrych czasów" ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawa historia. Dziękuję za wrzutkę. 

 

Naprawdę nie rozumiem, co nam samcom odpierdala (totalna nieświadomka).

 

Znam kolesia, który poruchał pierwszy raz i od razu wszedł pod pantofel małżeństwa (typek policjant, zero wiary w siebie).

 

Zrobi wszystko, aby poruchać od czasu do czasu (nawet raz na pół roku). Żonka malutka, a nim zarządza, że ja pierdolę. Idealny przykład lokaja Jana.

 

Za mundurem, panny sznurem, haha!

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podobna sprawa jak w znanym mi przypadku: panienka z biednej, wiejskiej chałupy i pijackiej rodziny. Pojawia się jeleń, który się zakochał i uważa ją za ósmy cud świata.

Ślub, zabiera ją do siebie.

 

Po pewnym czasie panienka z cichej i pokornej stała się cwaniarą, która nie szanuje swojego męża i uważa się za wielką damę. Jeleń nawet jednego słowa jej nie powie, daje się poniewierać, bo ma swoją wymarzoną księżniczkę, a ona po wydostaniu się z patologii nabrała tyle nadmiernej i głupiej pewności siebie, że się mało nie zesra.

 

 

Plaga naszych czasów - białe rycerstwo. Kolesie im włażą do dupy tak głęboko, że już łatwiej jest zejść do piekła ;), a one się rozbestwiają.

Za dużo im się pozwoliło i mają się za nie wiadomo kogo.

ale przecież pomaganie wyjścia komuś z patologii nie musi się kończyć tym, że on/ona powielą to, co w domu. nikt nie wybiera sobie rodziny, w której żyje i ocenianie na takiej podstawie i przypisanie mu/jej takiej samej ścieżki życia jest niesprawiedliwe. jeśli ktoś nie chce powielać wzorców i pracuje nad sobą to są ogromne szanse, że będzie inaczej. 

docenienie pomocy pewnie po pewnym czasie się zaciera, ale nie oznacza, że ten ktoś nie będzie tego pamiętał.

 

co do plagi tych czasów, to raczej bardziej można przypisać znieczulicę i kierowanie sie jednak zyskiem + przewrażliwienie, że każdy chce nas obedrzeć z pieniędzy, dobytku i doszukujemy się samych złych intencji w każdym czynie drugiego człoweika, a już szczególnie tym dobrym, uwazanym jako podstęp do osiągnięcia niecnych celów, a nie za zwykłą, ludzką życzliwość.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

czyli każdego, kto wychował się w biednej, pijackiej rodzinie to od razu won? dziecko nie ma wyboru, kto je wychowuje, ale konsekwencje ma ponosić przez całe życie w postaci uprzedzeń i tego,że jest gorszy i jego życie będzie takie samo jak rodzicow? to, że ktoś nie dostał szansy w dzieciństwie na te lepsze życie, nie oznacza, że będzie miał źle i że powieli to, co miał w domu rodzinnym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.