Skocz do zawartości

Nareszcie i moja dołączyła do schematu


Rekomendowane odpowiedzi

Bracie Janie,

Powiem Ci, jak Cię czytam, to jesteś dobrym materiałem na kumpla. Sęk w tym, że do kobiet podchodzisz w podobny sposób - jesteś z natury dobrym człowiekiem. Nie wiem, jak wyglądały Twoje zjeby żony ale powiem Ci, że ja potrafię pierdolnąć talerzem o ścianę i drzeć mordę tak, że moja aż się kuli ze strachu, by po chwili przejść do spokojnego tonu.

Robiłeś tak?

Bycie skurwielem z natury jest opłacalne.

 

Nawet jak znikasz z domu to ona wie, że jesteś u rodziców i może mieć z tego ubaw. Właśnie dlatego podchodzi do Ciebie w lekceważący sposób. Przykład z pączkiem.

 

Moim skromnym zdaniem- rozwiedź się. Po prostu to zrób, bo to walka z wiatrakami. Ona ma już ugruntowaną Twoją ocenę i ciężko będzie, jeśli w ogóle to zmienić.

Zauważ, jakie szpilki Ci wbija - siada obok szwagra. Ona to zrobiła celowo i z pełną świadomością, z dwóch powodów:

1) wie, że Cię to wkurwi;

2) chciała pokazać, że pomimo wszystko do niej należy ostatnie słowo;

3) <w promocji;)> chciała Cię upokorzyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 29.03.2016 o 21:37, Brat Jan napisał:

moja żona siada obok tego szwagra opisanego w tym wątku (z tamtego miejsca miała najbliżej do kuchni) , chwilę potem poszła do kuchni po żarcie

przy następnym podejściu do stołu usiadła przy mnie  (prawdopodobnie przypuszczam, że teściówka zwróciła jej uwagę )

 

Przez te kilka m-cy sytuacja była ok, ciągłe zapewnienia o miłości, propozycje łóżkowe z jej strony, lody na żądanie, zachowanie 100% poprawne.

a tu taki mały "nie smaczek",  

 

 

Doświadczonyś życiowo Bracie Janie więc nie moją rolą jest to pisać pewne rzeczy - bo stawiam piątaka, że sam jesteś ich występowania świadomy.

Coś mi się wydaje, że jednak neurony małżonki cały czas, gdzieś tam w środku, kręcą się wokół pewnego zagadnienia. Drugoplanowo - ale jednak.

 

S.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Brat Jan,

 

Zastanawia mnie jeszcze jedna kwestia. Dzielimy ją identycznie - bo i Ty i ja jesteśmy zaobrączkowani i mamy wieloletnie partnerki.

Już zmierzam do meritum. Chodzi o 'proces psucia się' żon. To ten moment, w którym zauważamy że małżonka zaczyna powoli 'robić zakusami'.

To jeszcze nie memento mori dla związku małżeńskiego, zdrada i finito dla nas - mężczyzn/małżonków, ale takie pierwsze dostrzegalne pomarańczowe światło. Czyli 'wiedz że coś się dzieje'.

Nie jakiś tam jednorazowy wybryk kobiety ale ciąg zachowań, nawet dość odległych od siebie w czasie, które jednak w sposób nie podlegający większej dyskusji sugeruję że coś

się zaczyna psuć w głowie kobiety, gdzieś tam fermentują coraz mocniej kobiece myśli i wnioski - dla nas mężczyzn/mężów zgoła niekorzystne.

 

I właśnie pytanie - na ile jest to proces odwracalny? Do teraz nie potrafię zająć jednoznacznej postawy czy da się takie coś sanować czy nie. Szczególnie z kobietą, która nie jest od nas zależna bytowo / materialnie / finansowo. Czyli odpada bat nad głową w postaci wywalenia z mieszkania/domu i późniejszej konieczności utrzymania się przez delikwentkę za 2200zł miesięcznie.

 

Pytanie do Was - bardziej doświadczeni Bracia w Wierze, którzy przechodziliście przez podobny stan w swoich małżeństwach czy związkach LTR - da się to naprawić? Jakoś mądrze sanować? Pewnie doświadczyliście w swoim życiu podobnych zachowań od partnerki i macie sporą wiedzę, którą możecie się podzielić. Moje własne doświadczenie jest to zbyt nikłe a wyciągane 'na chłopski rozum' wnioski - niejednoznaczne (choć raczej skłaniające się ku 'nie').

Będę dźwięczny za odpowiedzi z uzasadnieniem, myślę że Brat Jan też.

 

S.

 

Edytowane przez Subiektywny
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Subiektywny myśle że to proces nieodwracalny a w waszej sytuacji następuje

 

1. Poznanie ciebie na wylot, niczym jej nie zaskoczysz

2. Jest niezależna od ciebie, zna słabe strony i sam zaoferowałeś zależność od niej ślubnym kobiercem

3. Nie ma już celów do uzyskania, bo ma wszystko zapewnione, to i po co się starać

4. Wie że nie odejdziesz, a nawet jakbyś odszedł to pytanie czy by uznała że traci kogoś ważnego

 

4 pytanie może być bolesne do przetrawienia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Robson napisał:

Moim skromnym zdaniem- rozwiedź się.

i co mi to da ?

wy młodzi jak coś nie teges to od razu rozstanie, dlatego tyle małżeństw się rozpada

 

8 godzin temu, Subiektywny napisał:

Doświadczonyś życiowo Bracie Janie więc nie moją rolą jest to pisać pewne rzeczy - bo stawiam piątaka, że sam jesteś ich występowania świadomy.

Coś mi się wydaje, że jednak neurony małżonki cały czas, gdzieś tam w środku, kręcą się wokół pewnego zagadnienia. Drugoplanowo - ale jednak.

 

Cóż na łańcuchu jej trzymał nie będę, opierdalać za niestosowne zachowanie też nie zamierzam, następnym razem grzecznie zwrócę jej uwagę na głos przy gościach gdzie usiadła.

A jak się puści to będzie okazja do rozwodu, bo specjalnie nakręcać rozstania nie będę, w zasadzie mam wszystko czego od baby można oczekiwać, sex, lody, uprane, ugotowane, posprzątane, spokój, nawet auto umyje i poodkurza, dzieci ogarnięte, kasy nie trwoni.

 

3 godziny temu, Subiektywny napisał:

Chodzi o 'proces psucia się' żon. To ten moment, w którym zauważamy że małżonka zaczyna powoli 'robić zakusami'.

To jeszcze nie memento mori dla związku małżeńskiego, zdrada i finito dla nas - mężczyzn/małżonków, ale takie pierwsze dostrzegalne pomarańczowe światło. Czyli 'wiedz że coś się dzieje'.

Nie jakiś tam jednorazowy wybryk kobiety ale ciąg zachowań, nawet dość odległych od siebie w czasie, które jednak w sposób nie podlegający większej dyskusji sugeruję że coś

się zaczyna psuć w głowie kobiety, gdzieś tam fermentują coraz mocniej kobiece myśli i wnioski - dla nas mężczyzn/mężów zgoła niekorzystne.

 

I właśnie pytanie - na ile jest to proces odwracalny?

Nie wiem na jak długo, ale u mnie na kilka m-cy odwracalny, stałem się miły, życzliwy, zaakceptowałem, że baba jest jaka jest tzn że mają wgrany zjebany program :)

Gram w grę bycia nad wyraz miłym i ona również się dostosowała, jest przyjemnie. Kurwa gruchamy sobie jak 2 gołąbki. Chociaż czasem jestem stanowczy i wymagający 

 

2 godziny temu, M.Dabrowski napisał:

1. Poznanie ciebie na wylot, niczym jej nie zaskoczysz

jeżeli się dałeś poznać to trzeba się zmienić, życie to aktorstwo

2. Jest niezależna od ciebie, zna słabe strony i sam zaoferowałeś zależność od niej ślubnym kobiercem

i wzajemnie, ja znam jej słabe strony, zależność małżeńską można obrócić w niepewność

 3. Nie ma już celów do uzyskania, bo ma wszystko zapewnione, to i po co się starać

to zależy jakie miała cele i co udało jej się ugrać,

4. Wie że nie odejdziesz, a nawet jakbyś odszedł to pytanie czy by uznała że traci kogoś ważnego

 i wzajemnie, wszystkie dziury spenetrowane, ciało już nie takie jak u młodej laski więc przy ewentualnym rozstaniu też nie traci się zbyt wiele.

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

35 minut temu, Brat Jan napisał:

i co mi to da ?

wy młodzi jak coś nie teges to od razu rozstanie, dlatego tyle małżeństw się rozpada

 

Nie będziesz obmyślał strategii w związku z tą i masz możliwość ustalenia nowych granic. Od początku.

Młodzi? Ja wiem... mam 33 lata. Ile Ty masz?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Brat Jan napisał:

co mi to da ?

wy młodzi jak coś nie teges to od razu rozstanie, dlatego tyle małżeństw się rozpada

 

Brat-   racja

Wg. mnie nic nie rób jesli jest ok, jedynie ja uswiadom ,jak trzeba wbij młotem do łba .... "Jak fikniesz, to znikniesz"

Jak bedzie chciała dac na boku to nawet pod stołem przy ktorym bedziecie razem ze szwagrem siedzieć opierdoli mu gałe i sie nadzieje....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Brat Jan napisał:

i co mi to da ?

wy młodzi jak coś nie teges to od razu rozstanie, dlatego tyle małżeństw się rozpada

 

Będziesz mógł w legalny sposób przygarnąć nową, młodszą dupę. Tylko tym razem bez żadnych umów małżeńskich. Jak Ci przestanie pasować to wypierdalasz staruchę i powtarzasz cykl od początku. Można tak robić do usranej śmierci.

Metoda dobra dla tych, którzy czują potrzebę bycia w związku.

Warunkiem koniecznym jest posiadanie stosunkowo wysokich zasobów.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 28.06.2016 o 09:08, Robson napisał:

powiem Ci, że ja potrafię pierdolnąć talerzem o ścianę i drzeć mordę tak, że moja aż się kuli ze strachu, by po chwili przejść do spokojnego tonu.

raczej to nie wpłynie pozytywnie na rozwój dzieci...

 

lat 45 mam

 

Dnia 28.06.2016 o 22:53, von.hayek napisał:

 

Będziesz mógł w legalny sposób przygarnąć nową, młodszą dupę. Tylko tym razem bez żadnych umów małżeńskich. Jak Ci przestanie pasować to wypierdalasz staruchę i powtarzasz cykl od początku. Można tak robić do usranej śmierci.

Metoda dobra dla tych, którzy czują potrzebę bycia w związku.

Warunkiem koniecznym jest posiadanie stosunkowo wysokich zasobów.

 

ja nie red, że mnie same dupy zaczepiają, a tracić czas i energię i latać za dupami bez gwarancji, że będę miał to co lubię... trochę mi się nie chce

widzę chłopaki na jakie popieprzone  baby trafiacie, wolałbym waszych doświadczeń  nie powielać,

ale jak moja przekroczy pewną granicę będę zmuszony się z nią pożegnać

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Brat Jan napisał:

...

ja nie red, że mnie same dupy zaczepiają, a tracić czas i energię i latać za dupami bez gwarancji, że będę miał to co lubię... trochę mi się nie chce

widzę chłopaki na jakie popieprzone  baby trafiacie, wolałbym waszych doświadczeń  nie powielać,

ale jak moja przekroczy pewną granicę będę zmuszony się z nią pożegnać

 

Nie wiem czy tak zaraz "zmuszony". Czytając cię poprzez pryzmat własnych doświadczeń (jestem w tym samym wieku) odnoszę wrażenie że wyraźnie szukasz pretekstu aby się jej pozbyć. Problemem jak widzę jest wyjście z własnej strefy komfortu bo masz "dupę z gwarancją", lecz czy oby na pewno? ;)

Chcesz żyć inaczej ale się boisz, bo to krok w nieznane.

Ja tak przeciągałem 5 lat. Nadzieję, rozmowy, pokazywanie jak należy żyć, małżeńskie terapie i walka o 'dobro rodziny' która przez tą moją byłą Karmę nie funkcjonowała jak należy.

W końcu powiedziałem dość i pozamiatałem wszystko, ją, dom itd. Ogarnąłem dzieci tak że kurator z urzędu gębę rozdziawił, że tak je można do rozwodu przygotować.

Od dwóch lat na nowej drodze i szkoda że nie wcześniej.

Po jej pierwszym wyskoku wybaczyłem jej właśnie dla dobra dzieci, rodziny itd. Serdeczna moja przyjaciółka powiedziała mi kiedyś, na wieści o tym że wracam do żony: "gdy już raz ci to zrobiła to i zrobi kolejny", miała rację a ja byłem głuchy jak pień.

 

Życzę ci wiary w siebie, jasności i niepodważalności własnych pragnień.

Pozdrawiam :)

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Brat Jan napisał:

lat 45 mam

 

To Janie, zmienia trochę postać rzeczy...

Ile lat ma małżonka?

 

Może po prostu czuje się, że "więdnie" i przeżywa tzw. drugą młodość, menopauzę. Jeśli ona zawsze taka była, jak tu opisujesz to trzeba było spierdalać, jeśli jej się coś takiego zrobiło od jakiegoś czasu to może być to. Może po prostu chce sprawdzić swoją atrakcyjność. Zauważyłem, że kobiety w pewnym wieku wracają do zachowań z liceum na jakiś czas, żeby później przejść w status tzw. babci.

 

 

 

Zastanawiam się właśnie czemu tutaj, w tego typu poradach nie pada pierwsze pytnie o wiek uczestników. Moim zdaniem to jest podstawa! Bo inaczej przecież będziemy doradzać 20 latkowi, a inaczej Janowi... Ot inne priorytety, stan majątkowy i poziom doświadczenia życiowego.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, Robson napisał:

 

To Janie, zmienia trochę postać rzeczy...

Ile lat ma małżonka?

37

 

Może po prostu czuje się, że "więdnie" i przeżywa tzw. drugą młodość, menopauzę.

Jeśli ona zawsze taka była,

Nie to pierwsze jej "'wybryki" na naście lat razem!!!

jak tu opisujesz to trzeba było spierdalać, jeśli jej się coś takiego zrobiło od jakiegoś czasu to może być to. Może po prostu chce sprawdzić swoją atrakcyjność.

Chyba chce, z tym że chce również tego ode mnie :)

Zauważyłem, że kobiety w pewnym wieku wracają do zachowań z liceum na jakiś czas, żeby później przejść w status tzw. babci.

Ja jej dam babcię !!! Jeżeli z nią będę to suczka ma być nie babcia, no ale gdy będą wnuki to się zaoferujemy oboje do pomocy...

 

 

 

Zastanawiam się właśnie czemu tutaj, w tego typu poradach nie pada pierwsze pytnie o wiek uczestników. Moim zdaniem to jest podstawa! Bo inaczej przecież będziemy doradzać 20 latkowi, a inaczej Janowi... Ot inne priorytety, stan majątkowy i poziom doświadczenia życiowego.

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 30.06.2016 o 13:36, wwojtas napisał:

 

Nie wiem czy tak zaraz "zmuszony". Czytając cię poprzez pryzmat własnych doświadczeń (jestem w tym samym wieku) odnoszę wrażenie że wyraźnie szukasz pretekstu aby się jej pozbyć. Problemem jak widzę jest wyjście z własnej strefy komfortu bo masz "dupę z gwarancją", lecz czy oby na pewno? ;)

Chcesz żyć inaczej ale się boisz, bo to krok w nieznane.

Ja tak przeciągałem 5 lat. Nadzieję, rozmowy, pokazywanie jak należy żyć, małżeńskie terapie i walka o 'dobro rodziny' która przez tą moją byłą Karmę nie funkcjonowała jak należy.

W końcu powiedziałem dość i pozamiatałem wszystko, ją, dom itd. Ogarnąłem dzieci tak że kurator z urzędu gębę rozdziawił, że tak je można do rozwodu przygotować.

Od dwóch lat na nowej drodze i szkoda że nie wcześniej.

Po jej pierwszym wyskoku wybaczyłem jej właśnie dla dobra dzieci, rodziny itd. Serdeczna moja przyjaciółka powiedziała mi kiedyś, na wieści o tym że wracam do żony: "gdy już raz ci to zrobiła to i zrobi kolejny", miała rację a ja byłem głuchy jak pień.

 

Życzę ci wiary w siebie, jasności i niepodważalności własnych pragnień.

Pozdrawiam :)

 

 

Napisz cos wiecej o przygotowaniu dzieci do rozwodu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A widzisz, Janie 8 lat różnicy. Sporo.

Ja mógłbym u Ciebie doszukiwać się spadku wartości. W podświadomości może masz, że się starzejesz i spadła trochę Twoja samoocena. Żona ma 37, więc jest, mówiąc kolokwialnie "rębna". Ja bym szukał w tym miejscu, bo moim zdaniem to jest kluczowe.

 

CYTAT: " Nie to pierwsze jej "'wybryki" na naście lat razem!!! "

Coś mi mówi, że jestem blisko sedna... Jeśli to pierwsze wybryki to może być sytuacja, o której piszę. Często kobiety mówią "mój stary" to ma odpowiednie oddziaływania u kobiet i mężczyzna. W tą stronę szukaj.

 

CYTAT: " Chyba chce, z tym że chce również tego ode mnie :) "

Facet zawsze może znaleźć sobie pannę to leży na ulicy, a godzina na odlotach kosztuje 100 zł :)

Jeśli tak zrobisz to możesz rozpętać wojnę na atrakcyjność i robienie sobie na złość. Upierdol łeb sprawie przy samej dupie. Nie ma wojen podjazdowych, bo to prowadzi do eskalacji. Na Twoją dużą korzyść przemawia fakt, że jesteś dojrzalszy i mądrzejszy życiowo od niej. Wykorzystaj to. Masz jakieś spotkania biznesowe z atrakcyjnymi kobietami? Zaproś na podpisanie umowy na kwadrat ale taką, której się podobasz, niech żona to widzi. Jako młodsza od Ciebie poczuje się zagrożona, a to przecież spotkanie biznesowe, nie ;) Ona to zobaczy, nie musisz nic praktycznie robić.

 

CYTAT: " Ja jej dam babcię !!! Jeżeli z nią będę to suczka ma być nie babcia, no ale gdy będą wnuki to się zaoferujemy oboje do pomocy... "

Ja Ci nic nie imputuję ale nie jest czasem tak, że chcesz sobie coś udowodnić?

Różnice temperamentów istnieją i jak ona ma mniejsze potrzeby niż Ty (są takie) to najwyżej nabawi się nadżerki i wcale nie poruchasz :P

Ostanie stwierdzenie trochę żartobliwe ale weź to pod uwagę. Jak Ci mało to zwyczajnie idź na dziwki. Dobrą strategią jest to, że w miarę równomiernie inicjujecie zbliżenia - nic odkrywczego ale czasem zapomina się o oczywistościach.

 

 

Moja rada:

Janie zrób introspekcję - białe i czarne tzw. zwierciadło magiczne. Pozytywne strony i negatywne wypisz i na innych kartkach, przypisz co ma na Ciebie największy wpływ, pojawia się przy najdrobniejszej nawet sposobności, co pojawia się rzadziej i ma mniejszy wpływ i co pojawia się od czasu do czasu.

Nikomu tego nie pokazuj i dobrze schowaj, jak skończysz. To ma być tylko Twoje, nikt pod żadnym pozorem nie ma prawa tego oglądać! Jak coś znajdziesz jeszcze to dopisuj na bierząco. W ten sposób można sporo rzeczy znaleźć, które wbijają szpilkę gdzieś w tył głowy.

 

Podejrzewam, że jak zrobisz to sumiennie to znajdziesz u siebie to co mogło spowodować taką sytuację. Podświadomość z punktu widzenia hermetyzmu to nasz wróg, którego trzeba dobrze prowadzić, aby działał na naszą korzyć. I pilnować, bo zawsze może coś odjebać.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 1.07.2016 o 16:05, XYZ napisał:

Napisz cos wiecej o przygotowaniu dzieci do rozwodu.

 

Rozmawiać, rozmawiać, rozmawiać. Prowokować wręcz do tego aby zadawały pytania. Odpowiadać na absolutnie wszystkie pytania, tak jak z dorosłymi tylko delikatniejszym językiem dzieci. Żadnych kłamstw, żadnej ściemy! 100% szczerości, tylko delikatnie podanej.

Pokazać im wyraźnie, że są Najważniejsze! Muszą jasno widzieć jak będzie wyglądała ich przyszłość, że nie ma żadnych zagrożeń, że tata dalej był jest i będzie.

Angażować ich w swoje nowe życie, to je ciekawi, urządzać z nimi nowy dom, znaleźć w nim dla nich miejsce, kupić nowe rzeczy takie tylko dla nich.

Spędzać z nimi zajebiście czas w 100% skoncentrowany na nich. Muszą widzieć, że to nic złego że rodzice są osobną i że im się to wyraźnie opłaca :)

Dzieci rozumieją duuuużo więcej jak dorośli, mają prosty system oceny, nie wnikają w presje społeczne i inne gówniane naleciałości środowiska, do tego jakieś ~50% ich kolegów i koleżanek ze szkoły to dzieci z rozwiedzionych rodzin, gdzie widzą, że nic złego (poza wyjątkami) się nie dzieje.

Dobrze jest też rozciągnąć przygotowania na jak najdłuższy czas i dawkować im na spokojnie informacje dając czas na ocenę, weryfikację i akceptację.

 

Nie bójcie się o sławetne 'dobro dzieci' przy rozwodach. Macie mądre dzieciaki i sami będziecie zaskoczeni jak pięknie rozumieją ten dziwny świat.

 

Pozdrawiam wszystkich Ojców :)

Edytowane przez wwojtas
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 28.06.2016 o 13:45, Subiektywny napisał:

I właśnie pytanie - na ile jest to proces odwracalny? Do teraz nie potrafię zająć jednoznacznej postawy czy da się takie coś sanować czy nie. Szczególnie z kobietą, która nie jest od nas zależna bytowo / materialnie / finansowo. Czyli odpada bat nad głową w postaci wywalenia z mieszkania/domu i późniejszej konieczności utrzymania się przez delikwentkę za 2200zł miesięcznie.

 

Pamiętasz ze szkoły podstawowej zadania z częścią wspólną zbiorów? Jasne, że pamiętasz - tak tylko zagajam :)

Młodzi ludzie w pachnącym świeżością związku tę część wspólną mają olbrzymią, zbiory niemal zachodzą na siebie całkowicie. Ale wraz z upływem czasu zachodzą w nas pewne zmiany, zupełnie typowe, potocznie nazywamy to doświadczeniem. Chcesz czy nie chcesz, a z reguły chcesz, rozwijasz się i Twoja partnerka rozwija się również, najczęściej ten rozwój odbywa się w różnych kierunkach. To też naturalne, bo Ciebie kręci Krav-Maga a ją poezja śpiewana. Nadal nic w tym dziwnego, prawda? Tyle, że po latach z nieukrywanym zdziwieniem stwierdzasz, że o ile materialnie ta część wspólna znacznie wzrosła (mieliście kawalerkę i rower, teraz dom na modnych przedmieściach i dwie fury w modnym białym kolorze) o tyle w warstwie mentalnej w rzeczonej części wspólnej  jest niemal pusto. Ciebie nużą kolejne jej wzruszenia z wieczorków literackich, ona ma gdzieś Twój ostatni sparing, o ile nie musi Cię po nim odbierać ze szpitala.

 

W tej części wspólnej zawiera się istota związku. To tam, przynajmniej teoretycznie, powinno się znajdować to wszystko czego oczekujemy od bliskiej relacji z drugim człowiekiem. I tutaj dochodzę do sedna mojej wypowiedzi. To sedno jest moją subiektywną opinią, ale osadzoną na twardych podstawach. A podstawy są kurewsko twarde, waliłem w nie własnym łbem. Myślę, że wszyscy czytający wiedzą z jakim skutkiem :P

 

Nie mamy wpływu na innego człowieka!!! Ja to wiem i z całą pewnością wiesz to również Ty. Co w żaden sposób nie oznacza, że nie próbujemy tego wpływu przejąć. To forum przepełnione jest komentarzami do rozmaitych shit-testów. I to jest to głębsze sedno.

Po trzech latach życia razem znasz wszystkie wady!!! i większość zalet partnera. Tak, dobrze czytasz, dokładnie w tej kolejności. Każdy z nas posiada wrażliwe punkty, takie guziki, po których naciśnięciu reaguje w określony sposób. Dowcip polega na tym, że zazwyczaj Twoja partnerka ma dokładniejszą mapę owych czułych miejsc. To zrozumiałe, sam z siebie nigdy nie miałeś powodu żeby się nad nimi zastanawiać. Od rozmaitych brzydkich miejsc w nas samych też często odwracamy wzrok.

 

Kilka lat temu na tyle pojebało mi się w głowie, że trafiłem do psychiatry, a ten skierował mnie na terapię. Były jedne zajęcia, które szczególnie zapadły mi w pamięć. Nie jestem w stanie potwierdzić skuteczności "metody pomiarowej", ale w moim przypadku pomiar okazał się trafny. Chodziło o wykonanie pewnego prostego rysunku, z którego prowadzący zajęcia wnioskował jaki dostęp do mnie mają moi bliscy. Mój wynik był taki jakbyś dzisiaj posługiwał się Internet Explorerem 4 :P:P:P

 

Jak to działa w praktyce? Służę przykładem z własnego poletka.

Tradycyjna wymiana zdań małżonków dotycząca spędzenia kanikuły. Ja wolę morze*, ona góry* (w miejsce * proszę wstawić dowolne preferencje). Im bliżej do podjęcia konkretnych decyzji tym mniej subtelne stawały się naciski. Od prezentacji urokliwych miejsc, poprzez wyszukanie ofert noclegów (kuszenie, uśmiech i głos jak hostessa) aż po ten ostatni poranek.... Zbierasz się do pracy, prysznic, golenie, te sprawy, jesz ze smakiem i książką w ręku śniadanie i dosłownie czujesz jak nadchodzi burza. Zaczyna się w niskich rejestrach emocji, od opisu medialnego jakiegoś wydarzenia z ostatnich dni, które generalnie drogi czytelniku miałeś w dupie, coś powiedzmy jak obecny brexit w oczach mieszkańca Białegostoku. Ale okazuje się, że jesteś nieczułym bydlakiem, ponieważ w ogóle nie masz pojęcia jak rzeczony brexit wpłynie na sytuację kobiet w Kambodży. Bo przecież to ja od 2000 lat przyczyniam się do ucisku kobiet, ostatnia myśl ratująca od obłędu, to że jak na tyle lat wyglądam wręcz zajedwabiście :P Efekty dwa: pól dnia mam zjebane na roztrząsaniu jak w ogóle doszło do niemal karczemnej awantury przed 9 rano? A tydzień później plując krwią przeklinałem głośno: Jebane góry! Zasłaniają cały widok!

 

Tak na poważniej: również skłaniam się na NIE. Ale pewności nie mam. Małżeństwo to trochę jak bieganie w strefie zdemilitaryzowanej. Czasem snajper śpi, czasem spudłuje, czasem odstrzeli ci łeb. Czasem zgubi karabin albo amunicję i wtedy... spędzisz wakacje nad morzem ;)

 

Ps.

@Subiektywny nie miej mi za złe użycia Cię w poście jako odbiorcę bezpośredniego, ogólny zamysł był "drogi czytelniku"

Edytowane przez Mnemonic
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Mnemonic napisał:

 

Pamiętasz ze szkoły podstawowej zadania z częścią wspólną zbiorów? Jasne, że pamiętasz - tak tylko zagajam :)

(ciach)

@Subiektywny nie miej mi za złe użycia Cię w poście jako odbiorcę bezpośredniego, ogólny zamysł był "drogi czytelniku"

 

Dobry wpis. Jego lektura skłania ku głębszemu zastanowieniu się nad pewnymi rzeczami.

 

S.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...
Dnia 23.11.2015 o 19:13, kic-anty napisał:

                                 Czyli kolego jesteś cały czas na polu bitwy. Męczące. Gdzie tu radość z bycia razem? Cieszenie się sobą ? Wspólne zmagania z przeciwnościami losu ?

A' propos podziału majątku. Warto zrobić rozdzielność majątkową. Dotyczy to przyszłych " wartości dodanych", a nie majątku wcześniejszego. Kwit u notariusza 400PLN . Serce boli, gdy np. połowę oszczędności trzeba oddać eks. Bezwzględnie trzeba mieć odrębne konta.  To takie moje refleksje praktyka, starego frontowca. 

 

Można chyba zrobić rozdzielność majątkową z datą wsteczną. Mam rację?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 miesięcy temu...
On 9/28/2015 at 10:14 AM, Brat Jan said:

Problem w tym, że spokojne normalne życie już miałem naście lat,

teraz nie wiem czy chcę go dalej prowadzić

mam już 44 lat może i chciałbym jak ta żona z Twojego przykładu, teraz przynajmniej nie miałbym wyrzutów sumienia...

 

@Brat Jan Mam wiec pytanie do Ciebie. Po tylu latach zwiazku i majac tyle lat, chcesz teraz panny? Mam kumpla 55 lat, on po 2 malzenstwach, bzyka na lewo prawo.

Ja tez dlugie malzenstwo, spokoj, dzieci mialem. I z jednej strony chcialbym kolejny zwiazek, ale z drugiej czytam, ze co by mi to dalo... tylko problemy.. stad twoje zdanie jest dla mnie wazne, mimo ze jestesmy innymi ludzmi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 7.10.2015 o 04:02, Grzesiek napisał:

 

Red, opowiedz. Lubię słuchać jak psychologowie i psycholoszki dostają po dupie :)

Większość psychologów wychodzi na rynek pracy tylko z wiedzą którą wykuli z podręczników polecanych przez uczelnie. Mało który szuka wiedzy w innych książkach i w rozmowach z ludźmi w ramach praktyki. Dobrze kiedyś stwierdziła to jedna z lepszych psycholog w Polsce 45% studentów psychologii przychodzi na studia zamiast na terapię, 45% ma misję zbawiania świat, a tylko 10 % chce mieć zawód i dobrze zarabiać 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@JaP

To co ja chcę lub chciałem nie ma już tak dużego znaczenia.

Syn mi powiedział podczas "kryzysu małżeńskiego" nie miał ojca, dał do zrozumienia, że czuł się półsierotą. Zabolało.

 

Mam uprane, posprzątane, ugotowane i podstawione pod nos, lody na pstryknięcie palcami, sex gdybym chciał i zapodawał emocje ze 2 x tydzień.

Na moje polecenia zamiast "zaraz" jest już biegnę. Moje zaangażowanie spadło do minimum. Stabilna nuda. Biorę co życie daje, nic na siłę nie chcę zmieniać.

 

Dużo łatwiej jest zniszczyć niż zbudować. Może staram się jak baba racjonalizować sytuację, ale co ja biedny mogę zrobić...

Jakoś życie nie stawia mi na drodze napalonych atrakcyjnych lalek, żeby "posmakować" i mieć porównanie jak ewentualnie może wyglądać życie wolnego 40-latka.

 

Spasowałem na całej linii, prawdopodobnie tak zostanie dopóki baba nie da mi następnego powodu.

Kryzys małżeński zakończony.

 

Ale stałem się innym człowiekiem, zmieniam swoje życie małymi kroczkami.

W sezonie letnim ruszyłem dupę na rower, w święta wyłamałem się z tradycyjnego pijaństwa co skończyło się awanturą(nie z żoną) i odmiennym spędzeniem Wigilii niż było planowane.

Może w tym roku uda się złapać kondycję na chodzenie po górach.

Cholernie dużo dało mi to forum i obserwowanie siebie i otoczenia.

 

 

 

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Brat Jan Chcesz powiedzieć że zostałeś z żoną? 

Jeśli spasowałeś i zmniejszyłeś zaangażowanie, dlaczego ona tak teraz się stara? I ile to może u niej trwać?

 

Mój związek jest już 'po', choć jesteśmy tylko w trakcie rozwodu. Moja ex (choć formalnie cały czas żona) miała już 2 facetów, którzy regularnie u niej spali / mieszkali w jej mieszkaniu, z moimi dziećmi, itp. Nie widzę się w żaden sposób by do tego wrócić, nie mówiąc że ona też nie chce. Liczę że 2-gi partner też ją puści, gdy minie 6-9 miesięcy początkowego zauroczenia. Do tego czasu chce się definitywnie rozwieść, by potem nie było problemu jak jej odbije..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.