Skocz do zawartości

Nareszcie i moja dołączyła do schematu


Rekomendowane odpowiedzi

Jeżeli pod wspólnym życiem rozumiesz mieszkanie pod jednym dachem, wspólne plany, śluby, wakacje razem i podobne klimaty to zdecydowanie nie.

A jeżeli masz na myśli sex bez zobowiązań niekoniecznie z jedną partnerką to jak najbardziej tak.

Sex to nie jest chyba wspólne życie :P Miałem na myśli to co zawarłes w pierwszym zdaniu. Myślę podobnie jak Ty. A co do odpowiedzi Pika to raczej nie na tym świecie. Tak jak pisał Marek kobiety od małego bawią sie i ustawiają lalki kreują im świat tworzą sytuację i jak dana lalka ma się zachować. I nie wydaje mi się żeby miały się godzić na męskie zasady. Więc takiej nadzieje jakie masz Pika można porównać do moich, bo ja z kolei mam nadzieję, że wszystkie kobiety w Polsce będą zielonookimi blondynkami (co tam w Polsce mam nadzieję że na świecie tak będzie)

Edytowane przez Jacek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jacek, u mnie nierealna sprawa, żebym zamieszkał z kobietą (3 miesiące u mnie z samicą to jest maks, z seksem uważam też mocno, bo dziecko mi się nie uśmiecha). Nie chcę nawet myśleć o dalszych kwestiach :D

 

Mam dość walki w życiu, żeby jeszcze sobie do domu wariata sprowadzać.

 

Czy jestem niezadowolony z tego powodu?

 

Już nie. Wiele lat spotykałem się z kobietami, jakieś chujowe randki, przypadkowe bzykanka, wysłuchiwanie bzdur, jeden poważniejszy związek, z którego wyszedłem cudem bez dalszych zobowiązań, później kilka mniejszych. Teraz niczego nie oczekuję od kobiet. Nie szukam aktywnie nikogo. Pozrywałem kontakty z "przyjaciółkami".

 

Najlepsze jest to, że pozbyłem się myśli typu "muszę znaleźć kobietę, bo tak trzeba".

 

Nie unikam kontaktów skrajnie, ale żadnej samicy nigdy nie dopuszczę do poznania mojego głębszego ja. To wyklucza "poważne" związki.

 

Skupiłem się maksymalnie na własnych interesach i to mnie ciągle odmienia na lepsze.

 

Kobietom obecnie bardziej współczuję. Wcześniej czułem dużą nienawiść :)

 

Długo bałem się postawić kobiecie. Ona coś chce, dostanie, a ja sobie odbiorę. Teraz przede wszystkim ja, ona ochłapy pod warunkiem, że coś zostanie. I żyje mi się lepiej :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jan, idź na całość - chce rozwodu? To powiedz ok. A wiedz dlaczego? Bo jak się raz nauczy że boisz się słowa rozwód (bo to na razie tylko słowa), to już wie gdzie Cię boli, gdzie masz słaby punkt. I ma przewagę - a jak ma przewagę, to ma władzę, przestaje Cię szanować i może znowu wykręcić jakiś numer. Jeśli pójdziesz na całość, prawdopodobnie nie będzie rozwodu, ale skuma że jesteś silniejszy, bardziej zdeterminowany. Będzie seks i mizianie, czułości i miłe słówka, oczywiście do jakiegoś czasu.

 

Jak pękniesz teraz przed groźbami, kiepsko to widzę. Chcesz tak żyć dalej, ze świadomością że Cię zastraszyła? Z pogardą do siebie że w imię zupy popołudniu i ogniska domowego tak się dałeś załatwić? Zrobiła źle, musi ponieść karę bo będzie powtórka.

 

A jeśli dojdzie do rozwodu? To oznacza że była totalnie zdecydowana żeby Ciebie wyruchać, oszukać. Byłbyś pogardzanym bankomatem a dzieci by okropne wzorce nabyły. Lepiej samemu po rozwodzie, niż w takiej matni.

 

Ale jak pisałem, wątpię by doszło do rozwodu. Weź pompkę i porządnie nadmuchaj jaja - i do dzieła!

  • Like 10
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak jak pisze Marek i obrazu pakuj walizy i kita z domu jesli masz sie gdzie podziac

Totalna zagrywka prawdopodobnie skuma że to już nie przelewki i jak wcześniej pisalem bez zbednej nawijki nawet strasząc to tak jakbys prosil

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brachu Janie  ;) 

Co Ja tu moge jeszcze dodać, dostałes juz tyle rad i sugestii od Braci, że zastanawiam sie czy jeszcze coś mozna poradzić, czy zasugerować ?????
A ku......a mozna i zaraz ci krótko napiszę, dzis nie mam zbytnio czasu, to postaram sie wyrobic na formacie A4. :D
Miałes rację w którymś poscie, że mamy podobne sytuacje w małżenstwie - jest tylko jedna róznica moja nie chce sie "ruchać" z innymi - ale to tylko dlatego że nie ma popędu seksualnego, w każdym razie ma bardzo mocno ograniczony.
Jest jeszcze jedna kwestia !!! Myślę że Ty juz dawno podjąłes decyzję, że się z nią nie da żyć, tylko odwlekasz to co nieuniknione - pewnie w nadziei na uratowanie małzeństwa ze wzgledu na dzieci.
Tak wiec moja pierwsza rada (bardziej sugestia), rada od zakutego technicznie inżynierskiego łba. ;)
1.Ruchaj Brachu ile mozesz i wykorzystuj wszystkie okazję, tylko rób to dyskretnie - aby nie miała dowodów przed sądem. Jak - moge ci poźniej nakreslić.
2. Jak juz będziesz zaliczał, to mimo dyskrecji (to podstawa) ma czuć perfumy innych kobiet. Niech poczuję, że inne baby takze cos w tobie widzą. Niech wzbudzi to w niej naturalny zakodowany instynk - utraty samca przez inna zołzę.
3. Zawsze, nawet jak bedzie miała pośrednie dowody, na twoje zdrady - ZAPRZECZAJ. Jednoczesnie zachowaj zimną asertywność. Daj jej wyczuć, że w każdym momencie może cie zabrać jakaś inna zołza.
To działa na "podgatunek" bardziej porażająco niż gazy bojowe.
Moja "wspołmażonka" wpędziła mnie w takie "poczucie winy" że jeszcze kilka lat temu jak Dupy się do mnie kleiły za granicą, to dostawały kosza od ręki. Moja to naprawdę mistrzyni manipulatorswa, pokręci nawet innymi babami. Jednak Ja sie "obudziłem z Matrixa" - miałem to szczęście i zmieniłem swoje postepowanie.
W ciagu ostatnich kilku lat "przeleciałem około 20 -30 "podgatunków" i jest mi z tym zajebiście dobrze - nie czuję kompletnie wyrzutów sumienia. Nawet wiecej, osiagnałem taki etap swiadomości, że wiem że to JEJ WINA." Bo gdyby odpowiednio dbała o swojego faceta  - to uwierz mi, nawet nie miałbym siły na inne.
I jeszcze krótko o rozwodzie, mamy podobny wiek - tak więc wyczuwam twoje obawy.
Jak moja "atrapa" zaczęła mnie straszyc rozwodem kilka miesiecy temu , to tylko sie smiałem i zadawałem jaj pytania - A gdzie bedziesz mieszkać kochanie? :)
Jakis tydzien temu powiedziałem Jej, że jednak wygrała !!!! i ten rozwód to bardzo dobry pomysł - bo rozjechaliśmy sie juz dawno i czuje ze muszę zadbac o siebię. To nie zagrywka z mojej strony  - taką już podjałem decyzję. :rolleyes:
Jaki był SZOK  :o  na jej twarzy, jak zobaczyła ze nie żartuje. Powiedziałem jej równiez ze wszystko jej zostawiam i biore tylko to co mi niezbedne. Argument - niech dzieci nie czują się dziwnie w domu bez połowy mebli. Dodałem że jednak jest "mądrą kobietą" i wyłapała to szybciej ode mnie. Z racji tego ze jest" kobieta wykształconą i na poziomie", to proponuje rozwód bez orzekania o winie i bez prania brudów.
Wszystko proponuje załatwic na chłodno, bez emocji, może po nowym roku - nie mogła chyba uwierzyć, że mówie PRAWDĘ.
Kurwa - żebyś (cie) widzieli wyraz Jej twarzy - bezcenne. Do tej pory chodzi jakby Ja ktoś młotem gumowym zdzielił po tej durnej łepetynie.
No i jakas milsza jest dla mnie, haha -mimo to powiedziałem Jej że jak sie rozwiedziemy bez orzekania o winie i to rozwód kosztuje tylko 600 stów z czego po wyroku połowę oddacą -czyli prawie nic. :D
I znowu Ta bezcenna "głupia mina" na tej zrytej zakłamanej twarzytcę.
P.S. Ona cały czas chyba mysli,że sie z tego wycofam - ale klamka juz zapadła. Odwrotu nie ma.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sledge, a to przypadkiem nie jest tak, że w przypadku rozwodu bez orzekania o winie mogą Ci dojebać alimenty na byłą?
Z tego co piszesz to jakieś tam niby podstawy do wniesienia o winie masz - w sensie, że brak pożycia ze strony małżonki. Tyle że to chyba musi być jakoś potwierdzone czy nie?
Jak to jej wina to jeszcze byś od niej alimenty mógł dostać :D, bo przecież się nie wywiązała z umowy skoro jest zimna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I teraz mam pytanie do braci z forum czy, mając swiadomość nieuchronności takich schematów w życiu z kobietą macie jeszcze jakieś nadzieje na wspólne życie (związki z kobietami) :lol::lol:

 

Definitywnie NIE.

 

Mam ciekawe życie i swoje zainteresowania, to jest dla mnie najważniejsze (nie licząc rodziny), każda chwila i każdy grosz jest dla mnie na wagę złota. Jeśli ja sam się nie uszczęśliwię to nikt inny tego nie zrobi. Poza tym uwielbiam i bardzo cenię spokój, czasami po prostu chce się odpocząć, wyciszyć, pójść spać... Nie wyobrażam sobie trzymać w domu kogoś, kto wiecznie wymaga zabawiania i służenia za prywatnego <tu wpisać wszystko, czego oczekują>.

 

Dla seksu (który po pewnym czasie stanie się towarem deficytowym) i jakichś pseudo-czułostek rodem z romantycznej komedii nie warto się pchać w takie bagno.

Ugotować i uprać sobie mogę sam, a od seksu są prostytutki, nie ma ryzyka wpadki i wiecznego teatrzyku.

 

 

Żeby nie odbiegać całkowicie od tematu:

Bądź twardy, jak straszy rozwodami to pokaż, że ty sobie bez niej poradzisz - w drugą stronę już niekoniecznie. Zmięknie.

Bacznie obserwuj co się dzieje, w niespodziewanym ''niewinnym'' z pozoru wydarzeniu przypadkiem ujawniła ci rąbek tajemnicy odnośnie swojej natury. Nawet najlepszy kamuflaż kiedyś ich zawodzi. Bądź snajperem o sokolim wzroku, a jednocześnie twardym jak skała i wyposażonym w ciężką artylerię, przed którą nie będzie miała innej obrony jak tylko przemyśleć swoje zachowanie i wyciągnąć wnioski (ta...).

 

Jedna z najważniejszych rzeczy, których się tutaj nauczyłem: sentyment można mieć do dziadkowej Wueski wyciągniętej po wielu latach z szopy, do złocistych pól zboża i kwitnących sadów w maju, do miejsca, gdzie się spędziło zeszłe wakacje, ale NIGDY do kobiet, inaczej przepadniesz.

 

Powodzenia i relacjonuj na bieżąco.

Edytowane przez Vercetti
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jacek, u mnie nierealna sprawa, żebym zamieszkał z kobietą (3 miesiące u mnie z samicą to jest maks, z seksem uważam też mocno, bo dziecko mi się nie uśmiecha). Nie chcę nawet myśleć o dalszych kwestiach :D

 

Mam dość walki w życiu, żeby jeszcze sobie do domu wariata sprowadzać.

 

Czy jestem niezadowolony z tego powodu?

 

Już nie. Wiele lat spotykałem się z kobietami, jakieś chujowe randki, przypadkowe bzykanka, wysłuchiwanie bzdur, jeden poważniejszy związek, z którego wyszedłem cudem bez dalszych zobowiązań, później kilka mniejszych. Teraz niczego nie oczekuję od kobiet. Nie szukam aktywnie nikogo. Pozrywałem kontakty z "przyjaciółkami".

 

Najlepsze jest to, że pozbyłem się myśli typu "muszę znaleźć kobietę, bo tak trzeba".

 

Nie unikam kontaktów skrajnie, ale żadnej samicy nigdy nie dopuszczę do poznania mojego głębszego ja. To wyklucza "poważne" związki.

 

Skupiłem się maksymalnie na własnych interesach i to mnie ciągle odmienia na lepsze.

 

Kobietom obecnie bardziej współczuję. Wcześniej czułem dużą nienawiść :)

 

Długo bałem się postawić kobiecie. Ona coś chce, dostanie, a ja sobie odbiorę. Teraz przede wszystkim ja, ona ochłapy pod warunkiem, że coś zostanie. I żyje mi się lepiej :)

 

 

------> baaardzo, bardo slusznie! Widze ze nauka nie idzie w las!!!

 

Sex to nie jest chyba wspólne życie :P Miałem na myśli to co zawarłes w pierwszym zdaniu. Myślę podobnie jak Ty. A co do odpowiedzi Pika to raczej nie na tym świecie. Tak jak pisał Marek kobiety od małego bawią sie i ustawiają lalki kreują im świat tworzą sytuację i jak dana lalka ma się zachować. I nie wydaje mi się żeby miały się godzić na męskie zasady. Więc takiej nadzieje jakie masz Pika można porównać do moich, bo ja z kolei mam nadzieję, że wszystkie kobiety w Polsce będą zielonookimi blondynkami (co tam w Polsce mam nadzieję że na świecie tak będzie)

 

 

----> Diana bardzo dobrze pokazuje to jak  kobiety kreca szmacianymi laleczkami (manginami) - 

 - szczegolnie polecam koncowke video z prezentacja szmacianej laleczki.

 

 

Co do meritum i autora watku. Masz przerabane - zaczelo siejuz dawno, dawno temu - a wskazuje na to fakt iz twoja zonka nie chciala nigdy pracowac. Wyjasnienie tego masz juz na pierwszej stronie strony shrink4men na ktora czesto sie tutaj powolujemy (a wlasciwie na jej polskie tlumaczenie) - prosze http://shrink4men.com/2009/01/16/the-real-reason-your-wife-doesnt-want-to-work/

 

 

Gotowy do ewakuacji?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brachu Janie  ;)

Co Ja tu moge jeszcze dodać, dostałes juz tyle rad i sugestii od Braci, że zastanawiam sie czy jeszcze coś mozna poradzić, czy zasugerować ?????

A ku......a mozna i zaraz ci krótko napiszę, dzis nie mam zbytnio czasu, to postaram sie wyrobic na formacie A4. :D

Miałes rację w którymś poscie, że mamy podobne sytuacje w małżenstwie - jest tylko jedna róznica moja nie chce sie "ruchać" z innymi - ale to tylko dlatego że nie ma popędu seksualnego, w każdym razie ma bardzo mocno ograniczony.

Jest jeszcze jedna kwestia !!! Myślę że Ty juz dawno podjąłes decyzję, że się z nią nie da żyć, tylko odwlekasz to co nieuniknione - pewnie w nadziei na uratowanie małzeństwa ze wzgledu na dzieci.

Tak wiec moja pierwsza rada (bardziej sugestia), rada od zakutego technicznie inżynierskiego łba. ;)

1.Ruchaj Brachu ile mozesz i wykorzystuj wszystkie okazję, tylko rób to dyskretnie - aby nie miała dowodów przed sądem. Jak - moge ci poźniej nakreslić.

2. Jak juz będziesz zaliczał, to mimo dyskrecji (to podstawa) ma czuć perfumy innych kobiet. Niech poczuję, że inne baby takze cos w tobie widzą. Niech wzbudzi to w niej naturalny zakodowany instynk - utraty samca przez inna zołzę.

3. Zawsze, nawet jak bedzie miała pośrednie dowody, na twoje zdrady - ZAPRZECZAJ. Jednoczesnie zachowaj zimną asertywność. Daj jej wyczuć, że w każdym momencie może cie zabrać jakaś inna zołza.

To działa na "podgatunek" bardziej porażająco niż gazy bojowe.

Moja "wspołmażonka" wpędziła mnie w takie "poczucie winy" że jeszcze kilka lat temu jak Dupy się do mnie kleiły za granicą, to dostawały kosza od ręki. Moja to naprawdę mistrzyni manipulatorswa, pokręci nawet innymi babami. Jednak Ja sie "obudziłem z Matrixa" - miałem to szczęście i zmieniłem swoje postepowanie.

W ciagu ostatnich kilku lat "przeleciałem około 20 -30 "podgatunków" i jest mi z tym zajebiście dobrze - nie czuję kompletnie wyrzutów sumienia. Nawet wiecej, osiagnałem taki etap swiadomości, że wiem że to JEJ WINA." Bo gdyby odpowiednio dbała o swojego faceta  - to uwierz mi, nawet nie miałbym siły na inne.

I jeszcze krótko o rozwodzie, mamy podobny wiek - tak więc wyczuwam twoje obawy.

Jak moja "atrapa" zaczęła mnie straszyc rozwodem kilka miesiecy temu , to tylko sie smiałem i zadawałem jaj pytania - A gdzie bedziesz mieszkać kochanie? :)

Jakis tydzien temu powiedziałem Jej, że jednak wygrała !!!! i ten rozwód to bardzo dobry pomysł - bo rozjechaliśmy sie juz dawno i czuje ze muszę zadbac o siebię. To nie zagrywka z mojej strony  - taką już podjałem decyzję. :rolleyes:

Jaki był SZOK  :o  na jej twarzy, jak zobaczyła ze nie żartuje. Powiedziałem jej równiez ze wszystko jej zostawiam i biore tylko to co mi niezbedne. Argument - niech dzieci nie czują się dziwnie w domu bez połowy mebli. Dodałem że jednak jest "mądrą kobietą" i wyłapała to szybciej ode mnie. Z racji tego ze jest" kobieta wykształconą i na poziomie", to proponuje rozwód bez orzekania o winie i bez prania brudów.

Wszystko proponuje załatwic na chłodno, bez emocji, może po nowym roku - nie mogła chyba uwierzyć, że mówie PRAWDĘ.

Kurwa - żebyś (cie) widzieli wyraz Jej twarzy - bezcenne. Do tej pory chodzi jakby Ja ktoś młotem gumowym zdzielił po tej durnej łepetynie.

No i jakas milsza jest dla mnie, haha -mimo to powiedziałem Jej że jak sie rozwiedziemy bez orzekania o winie i to rozwód kosztuje tylko 600 stów z czego po wyroku połowę oddacą -czyli prawie nic. :D

I znowu Ta bezcenna "głupia mina" na tej zrytej zakłamanej twarzytcę.

P.S. Ona cały czas chyba mysli,że sie z tego wycofam - ale klamka juz zapadła. Odwrotu nie ma.

Chyba po części tak, od zawsze były między nami zgrzyty, tak jakby nie pasowała do mojej wizji małżeństwa, stawiałem jej wymagania bo sama z siebie nie wiele wnosiła, ale nie dawała jednoznacznych powodów, do tego sex był ok, dzieci jeszcze małe,

 

w wolnej chwili opiszę jej bardziej subtelne "kwiatki" które sobie przypomniałem 

Edytowane przez Brat Jan
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja bym jednak zdrady nie polecał, w razie czego przegrasz wszystko. Perfumy tak, ale nie zdrada. Poza tym sam możesz dostać wyrzutów sumienia i jakiejś psychozy po alkoholu, coś chlapnąć a żonka już z dyktafonem pod kapotą czeka i koniec zabawy. Raczej Ty Janku musisz nagrywać wszystko co się da, musisz mieć każdą możliwą przewagę.

 

Koniecznie rób z siebie ofiarę przed rodziną, zaatakuj w jaki chcesz sposób szwagra. Zrób jej piekło, pokaż że źle zrobiła.

 

Nawet jak nie dojdzie do rozwodu, pójdzie po rodzinie że jesteś koleś który się nie pierdoli w tańcu.

 

Kurwa, jakie to wszystko jest ohydne...

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brzytwa - wiem o tym wszystkim i sie próbuje (V.) troche zabezpieczyć, jednak najbardziej sie obawiam , że nie zgodzi sie na rozwód i zaczną się prania po "pysku"   :D .

Bi Jej  :D  - mam jeszcze troche do dodania, tak wiec trochu poczkaj ;) .

Musze wracac do roboty, elektromechanika czeka - no juz bardziej mechanika na dziś :D .

Do wieczora.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brzytwa - wiem o tym wszystkim i sie próbuje (V.)

Dzięki Vincent za zwrócenie uwagi, nastepnym razem możesz pisac w nawiasie nawet (DUMB). Zawsze mi cos niepasiło z tym próbuję. Zamiętaj jednak, proszę, że ja mam czerep zaj.......ny "paramertami" technicznymi. Dla mnie gadka o całkach podwójnych , zorientowantch, niezorientowanych i tych popierd......ch to żaden problem. Bułka z masłem . Sam się dziwię, że nie robie więcej błedów.

To tak na usprawiedliwienie. ;)

 

Chyba po części tak, od zawsze były między nami zgrzyty, tak jakby nie pasowała do mojej wizji małżeństwa, stawiałem jej wymagania bo sama z siebie nie wiele wnosiła

 

Brachu Janie, troche mnie zbiłeś z pantałyku, zaczynam sie lekko gubic - to Ty jej stawiałeś wymagania, jesli tak to może ona nie daje rady ich spełnić, lub spełniając je potulnie , zaczyna się dusic w waszym związku i "ciśnienie schodzi" w sytuacjach do tego sprzyjających. ?????

Może byc jeszcze inna opcja. Wybrała opcję "wygodną" , jak sam napisales " nie wiele wnosiła sama z siebie "- to bardzo wygodna dla małżonki pozycja. To ty jestes obarczany większosią spraw, a ona tylko spija nektar. To bardzo wygodne dla baby. Na tobie spoczywa odpowiedzialność, za wszystkie niemal sprawy - napisz czy się mylę.

Otóz u mnie było własnie tak - jedna z jednej opcji  w którą mnie wkręciła moja "przyszłabyła" - to danie mi wolnej reki (pozornie) nad domowymi sprawami. A "przyszłabyła"  tylko informowała mnie, ze musi miec to, to, to ,to to ,to , i niedługo tamto. Mało brakowało a kupowałbym jej nawet tampony.

Jak stawałem "okoniem" - to był tekst, "TY jesteś głową rodziny i coś wymyśl - dla niej pieniądze na jej potrzeby spadały z nieba".

Nie zapomne tekstów typu: Ja musze to mieć, Ja tego kategorycznie potrzebuje,  a Ja stawałem na łbie zeby na to zarobić i uszczęsliwic na 5 sekund lafiryndę.

Teraz jest tak, że jak potrzebuje  - to niech se policzy ile zarabia, opłaci rachunki i jak jej zostanie coś  - to może "Maximus łaskawy" coś doda. Tyle - krótka piłka. :D

Przeswietliłem Jej wszystkie możliwe "metody manipulowania mną" i widze jak sie KLACZ wiję, jak chcę coś miec i musi sie mnie zapytać - czy dołożę, haha.

Nie wiem jak jest u ciebie dokładnie, może byś sprawę od srodka bardziej nakreslił. To by wiele rozjasniło.

 

 

Sledge, a to przypadkiem nie jest tak, że w przypadku rozwodu bez orzekania o winie mogą Ci dojebać alimenty na byłą świnię?

Z tego co piszesz to jakieś tam niby podstawy do wniesienia o winie masz - w sensie, że brak pożycia ze strony świni. Tyle że to chyba musi być jakoś potwierdzone czy nie?

Jak to jej wina to jeszcze byś od niej alimenty mógł dostać :D, bo przecież się nie wywiązała z umowy skoro jest zimna.

Brzytwa - wiem doskonale o alimentach na nią , dlatego przygotowuję sobie przedpole, gromadze na nia jakieś "kwity" - już od dłuższego czasu. Np. zdjecia z telefonu, z danymi typu: data godzina itd. jak np. śpi w innym pokoju juz od kilku lat - mam ich chyba tysiące. Mam jeszcze inne rzeczy, jest tego wiele.

Jak nie zgodzi sie na rozwód po ludzku, i/oraz wystapi o alimenty na nią, to się zmieni "kwalifikacje czynu" i jej reputracja podupadnie - A tego sie boi najbardziej. !!!!

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Baby chyba boją się rozwodu-w końcu widmo samotności albo utrudnionego z powodu wieku szukania niewolnika w postaci męża nie jest miłe.

Nie chyba - teraz jestem pewien, że tak. Boją sie jak chuj. Jesli jeszcze szczególnie chodzi o faceta  "normalnego". ;)

A propo Chuja. To własnie w moim przypadku dobre obrobienie chuja , może odwlec pozew rozwodowy.

Napisałem nawet o tym w dziale seks.

Mojej w żartach powiedziałem, kiedyś że jak sie porzadnie przyłoży i zrobi MI "loda z połykiem" :D , tak jak moje wcześniejsze dziewczyny - to wszystko będzie jak dawniej.

Starała sie nawet - ale nie zdała egzaminu :) .

To tak na rozśmieszenie :D

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Brachu Janie, troche mnie zbiłeś z pantałyku, zaczynam sie lekko gubic - to Ty jej stawiałeś wymagania, jesli tak to może ona nie daje rady ich spełnić, lub spełniając je potulnie , zaczyna się dusic w waszym związku i "ciśnienie schodzi" w sytuacjach do tego sprzyjających. ?????

Może byc jeszcze inna opcja. Wybrała opcję "wygodną" , jak sam napisales " nie wiele wnosiła sama z siebie "- to bardzo wygodna dla małżonki pozycja. To ty jestes obarczany większosią spraw, a ona tylko spija nektar. To bardzo wygodne dla baby. Na tobie spoczywa odpowiedzialność, za wszystkie niemal sprawy - napisz czy się mylę.

Otóz u mnie było własnie tak - jedna z jednej opcji  w którą mnie wkręciła moja "przyszłabyła" - to danie mi wolnej reki (pozornie) nad domowymi sprawami. A "przyszłabyła"  tylko informowała mnie, ze musi miec to, to, to ,to to ,to , i niedługo tamto. Mało brakowało a kupowałbym jej nawet tampony.

Jak stawałem "okoniem" - to był tekst, "TY jesteś głową rodziny i coś wymyśl - dla niej pieniądze na jej potrzeby spadały z nieba".

Nie zapomne tekstów typu: Ja musze to mieć, Ja tego kategorycznie potrzebuje,  a Ja stawałem na łbie zeby na to zarobić i uszczęsliwic na 5 sekund lafiryndę.

Teraz jest tak, że jak potrzebuje  - to niech se policzy ile zarabia, opłaci rachunki i jak jej zostanie coś  - to może "Maximus łaskawy" coś doda. Tyle - krótka piłka. :D

Przeswietliłem Jej wszystkie możliwe "metody manipulowania mną" i widze jak sie KLACZ wiję, jak chcę coś miec i musi sie mnie zapytać - czy dołożę, haha.

Nie wiem jak jest u ciebie dokładnie, może byś sprawę od srodka bardziej nakreslił. To by wiele rozjasniło.

 

 

 

Stawiałem wymagania bo dla mnie małżeństwo to było partnerstwo (widzę jednak, że błędnie myślałem) ja coś daję i ona. Po części może nie których wymagań nie daje rady spełnić, ale też widzę, że nawet nie chce spróbować czy da radę, np prawko powiedziała że nie da rady i koniec! A przecież nawet nie była na żadnym kursie nie mówiąc już o egzaminie.

 

Opcja "wygodna" po części na pewno, ale nie dałem się całkowicie :) ja wożę, ale ona lata załatwiać sprawy, do sklepu po zakupy. Faktem jest, że miga się od nauki czegokolwiek pożytecznego, np nawet w piecu c. o. nie rozpali, mieszkamy z teściami  (oboje już nie pracują) i to na teścia spadł ten obowiązek, obiady częściej gotuje teściowa niż żona. Przetworów też żadnych nie robi, a jest spory ogródek, las blisko, przywożę je od swoich rodziców.

 

"Tampony" : preferuje podpaski, są "pod ręką", ale to ja dbam, żeby były na zapas, nie lubię biegać nagle do sklepu, a przecież ona "w takim stanie" nie pójdzie, a przewidzieć miesiąc na przód to dla niej za dużo :). Rozrzutna nie jest, może dlatego, że główną kasę ja trzymam, chociaż dostęp jest ogólny. Może też dlatego, że zawsze kładłem nacisk na skromne życie (czy. "nie kupowanie pierdół i stosów garderoby")

 

Zapierdalaliśmy razem w " skromnej działalności gosp" ale źle się z tym czuła, zawsze po pracy zmęczona i niezadowolona, a przecież kasa nie leci z nieba. Od pewnego czasu tylko ja się tym zajmuję, ona "szuka pracy", czasem udaje się jej popracować dorywczo m-c do 3m-cy i albo praca się kończy, albo jej nie odpowiada. Kiedyś przy znajomych w gościach powiedziała, że dla niej kasa się nie liczy, nie chce być bogata, aby wystarczyło na bieżące potrzeby. A przecież wiadomo, że wszystko się zużywa i kiedyś trzeba będzie zakupić nowsze auto, pralkę, zrobić remont domu itp

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie no z tymi "tamponami" to żartowałem, w życiu bym jej nie kupił. Jesli już to tylko jakby była mocno chora i napisała mi na kartce - jakies tam ludzkie odruchy mam.   ;)
No to żeś sie chłopie wpierdolił po uszy. Klasyczny przykład "jazdy na jeleniu".
Jeszcze to, że mieszkacie razem z "teściami", kurwa przerabiałem to kilka lat, to coś wiem.

Po jakiego grzyba twoja ma gotowac jak zawsze mamusia to robiła, napalic w piecu ? a po chuj - tatuś umie.
A że seks dobry - a skad wiesz, czy nie udaje. Moze to jeden z elementów wychowania, aby cie nim ugłaskać. Zresztą mamusia jest na miejscu, ma większe doswiadczenie życiowe i wie jak pokierować córeczką.
To dla mnie nic innego jak "dorosłe dziecko" które nie ma zamiaru dorosnąć.
Nie wiem jeszcze jaki jest twój status w tym domu, jakie masz relacje z teściami i czy to twój dom - choc w części, czy tylko tesciów. ?
Jedno jest pewne - na dłuższą metę masz przejebane, kiedyś tesiowie moga odejść i zostaniesz sam z "niedojrzałym podgatunkiem".
Na 99% jeśli w życiu co pojdzie nie tak - to ty będziesz zawsze winny. Wiem cos o tym - byłem kiedys winny nawet temu ze "mojej zołzie sie okres spóźniał, choć nie spałem z nia rok czasu".
Cóż jednym zdaniem mogę tobie zasugerować to co mi kiedys doradził kolega, jak wracałem z charówy z zagranicy,

zjebany fhooj  z niezłą kasą - aby zyło sie lepiej. :D
Znajdź se stancję i to szybko, zanim cię nie wyciśnie do końca. ;)
P.S. Kolega ten nazywał mnie przekornie "KLUCZ" - tak mu się miło skojarzyło od "Narzędzia do osiągnięcia celu" - mądrzejszy był wtedy ode mnie doświadczeniem życiowym. Teraz się cieszy, że się wybudziłem. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie no z tymi "tamponami" to żartowałem, w życiu bym jej nie kupił. Jesli już to tylko jakby była mocno chora i napisała mi na kartce - jakies tam ludzkie odruchy mam.   ;)

No to żeś sie chłopie wpierdolił po uszy. Klasyczny przykład "jazdy na jeleniu".

Jeszcze to, że mieszkacie razem z "teściami", kurwa przerabiałem to kilka lat, to coś wiem.

Po jakiego grzyba twoja ma gotowac jak zawsze mamusia to robiła, napalic w piecu ? a po chuj - tatuś umie.

A że seks dobry - a skad wiesz, czy nie udaje. Moze to jeden z elementów wychowania, aby cie nim ugłaskać. Zresztą mamusia jest na miejscu, ma większe doswiadczenie życiowe i wie jak pokierować córeczką.

To dla mnie nic innego jak "dorosłe dziecko" które nie ma zamiaru dorosnąć.

Nie wiem jeszcze jaki jest twój status w tym domu, jakie masz relacje z teściami i czy to twój dom - choc w części, czy tylko tesciów. ?

Jedno jest pewne - na dłuższą metę masz przejebane, kiedyś tesiowie moga odejść i zostaniesz sam z "niedojrzałym podgatunkiem".

Na 99% jeśli w życiu co pojdzie nie tak - to ty będziesz zawsze winny. Wiem cos o tym - byłem kiedys winny nawet temu ze "mojej zołzie sie okres spóźniał, choć nie spałem z nia rok czasu".

Cóż jednym zdaniem mogę tobie zasugerować to co mi kiedys doradził kolega, jak wracałem z charówy z zagranicy,

zjebany fhooj  z niezłą kasą - aby zyło sie lepiej. :D

Znajdź se stancję i to szybko, zanim cię nie wyciśnie do końca. ;)

P.S. Kolega ten nazywał mnie przekornie "KLUCZ" - tak mu się miło skojarzyło od "Narzędzia do osiągnięcia celu" - mądrzejszy był wtedy ode mnie doświadczeniem życiowym. Teraz się cieszy, że się wybudziłem. :)

Tampony: Wkurwiało mnie jej wieczne zapominanie i czerwone plamy tu i tam, więc biorę z hurtowni karton podpasek i mam czysto na dłużej :)

 

Dom:  W 1/4 mój, 

 

Relacje : z teściową jak najlepsze, z teściem poprawne. Widzą, że coś z ich córką nie tak, ale to ich dziecko i będą w razie ostrego konfliktu po jej stronie.

 

Stancji nie muszę bo mam od rodziców skromny dom (zapisany w trakcie małżeństwa, ale wyłącznie na mnie) ale zacząłem remont i rozbudowę już w trakcie małżeństwa. Obecnie najpierw zechcę się uporać z podziałem majątku, a dopiero później dokończyć inwestycję, żeby ona nie miała do niego praw (moi rodzice znacznie sponsorują tą rozbudowę)

Edytowane przez Brat Jan
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.