Skocz do zawartości

Męski punkt widzenia - pomocy!


Rekomendowane odpowiedzi

Witam.

 

Czuję się jakbym naruszyła sferę nietykalną dla kobiet rejestrując się na tym forum. Na wstępnie wybaczcie. Nie zaglądam w Wasze męskie działy (których tytuły przykuwają wzrok) i nie naruszam Waszej samczej prywatności. Potrzebuję zasięgnąć Waszej męskiej opinii..

 

Zdarzyła się w moim życiu bardzo nietypowa sytuacja. 

Byłam z chłopakiem w związku. Wydawało mi się - poważnym. Z pewnością konsumowanym. Wyszło - dzień po ostatnim zbliżeniu - że sprzedawał mi kłamstwo za kłamstwem i cały związek się na tym opierał. Rozstaliśmy się. Po rozstaniu mój znajomy obrósł w piórka - zakochany po uszy zaczął mnie pocieszać wspólnymi wyjściami. Pełna kultura. Po krótkim czasie wylądowaliśmy w łóżku. Jakie podsumowanie? Jestem w ciąży. Nie żałuję, że w niej jestem. Czas najwyższy, warunki są, ogólnie nie narzekam. Problem - nie jestem pewna który z nich to tatuś. Panu numer 1 nawet nie mówiłam i nie mam zamiaru mówić o ciąży - w ostateczności wolę wychowywać dziecko sama niż z debilem i kłamcą. Nie rozdmuchujmy tego bo to nie jest główny temat rozprawki. Prawdziwy dylemat tkwi w innej kwestii.. 

 

Pan numer 2 choć wie o sytuacji, niezależnie od tego czy to jego czy nie - chce się żenić i wychowywać "jak swoje". Każda kobieta mi powie "Ciesz się! Okazja jakich mało! Nie zostaniesz z dzieckiem sama! Ble ble ble". Ale tak naprawdę.. czy mężczyzna z pełną świadomością jest w stanie czuwać przy ciąży której nie jest sprawcą? Być przy porodzie wiedząc, że "a nuż nie moje"? Czy kiedy dziecko się urodzi i będzie miało inny kolor oczu niż ja i on to go nie ukłuje w piersi? Czy pewnego pięknego dnia - choćby nie wiem jak dobrym człowiekiem był - nie obudzi się z myślą "Ku*wa, marnuje sobie życie przy obcym bachorze"? Czy nawet jeżeli będziemy mieli razem kolejne, 100% nasze dzieci to czy tego pierwszego nie będzie traktował gorzej? Czy jeżeli zostaniemy małżeństwem a ja go poproszę "zmień małemu pieluchę" to zmęczony pracą, życiem i obowiązkami nie burknie mi "sama zmień, to Twoje dziecko"?

 

Wypowiedź pewnie uderza założeniem TO NIE JEGO ale to wciąż tylko założenie.. Nie ma sensu bym się rozwodziła nad tematem "a co jeśli jego" bo wtedy sielanka.. Nie ma o czym dyskutować. Jednak obawiam się tej drugiej opcji.. Zastanawiam się, czy nie zmarnuje chłopak życia mnie i sobie na własne życzenie tylko dlatego, że teraz jest we mnie zapatrzony i chce być bohaterem.. Pomóżcie mi, bo nie wiem co w Waszych męskich głowach siedzi, nie znam męskiego punktu widzenia na ten temat.. 

 

Wybaczcie wylewność. Kobieta pisała..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zwyczajowo, totalnie egoistyczny punkt widzenia kobiety. Przede wszystkim warto zrobić badania, aby potwierdzić, kto jest ojcem dziecka. To po pierwsze. Dlaczego takie  badania? Nie dla ciebie. Nie dla partnera. Dziecku się robi takie badania, aby dziecko wiedziało, skąd pochodzi i kim jest. Kim naprawdę jest. Bez stwierdzenia ojcostwa jesteś patologiczną matką moim skromnym zdaniem.

 

Dziecko to nie jest twoja własność i dziecko ma prawo wiedzieć o prawdziwym ojcu. Jeżeli się teraz nie dowiesz. Nie dowiesz się nigdy.

 

Pan numer 2 zostanie przez ciebie i siebie zniszczony. Trafi na forum (prawdopodobieństwo 70/30).

 

Oczywiście, że mężczyzna marnuje sobie życie, jeżeli jest w tobie zapatrzony i zamierza wychować cudze dziecko (jeżeli cudze).

 

Trzeba jasno potwierdzić, czyje dziecko i podejmować uczciwe decyzje życiowe, a nie patologiczne.

 

Chłopak numer 2, który chce wychować cudze dziecko to nie żaden bohater, tylko naiwny desperat, który gówno wie o naturze kobiet (zakochany idiota, których od zajebania w naturze). 

 

Nie rób DZIECKU krzywdy swoim popierdoleniem.

 

Określ się kurwa uczciwie w stosunku do ojca i do pana numer 2. Uczciwie, rozumiesz?

 

1. poznaj, kto jest ojcem dziecka (faktycznie),

2. zwiąż się na UCZCIWYCH zasadach z wybranym mężczyzną (ojcem lub nie, w zależności od ich decyzji, trzeba zaakceptować konsekwencje),

3. nie kłam dziecku i nie bądź patologiczną matką, która oszukuje wszystkich, czyli dziecko, partnera, rodzinę,

4. zaakceptuj sytuację i weź odpowiedzialność za życie kolejnej świadomej istoty.

 

Tyle ode mnie na szybko. Bracia na pewno pomogą. Przede wszystkim nie bądź egoistyczną kurwą, rozumiesz?

 

Obecnie nie znasz FAKTÓW.

 

Pewnie i tak walczę z wiatrakami. Co na to inni bracia, nie wiem. Ja chciałbym wiedzieć, kto jest moim prawdziwym ojcem. To jest tożsamość kluczowa do akceptacji tej popierdolonej rzeczywistości.

 

Podsumowanie ogólnie: kolejna życiowa spierdolina i nieszczęśliwe dziecko.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zwyczajowo, totalnie egoistyczny punkt widzenia kobiety. Przede wszystkim warto zrobić badania, aby potwierdzić, kto jest ojcem dziecka. To po pierwsze. Dlaczego takie  badania? Nie dla ciebie. Nie dla partnera. Dziecku się robi takie badania, aby dziecko wiedziało, skąd pochodzi i kim jest. Kim naprawdę jest. Bez stwierdzenia ojcostwa jesteś patologiczną matką moim skromnym zdaniem.

 

Bierzemy pod uwagę badania DNA jeszcze w ciąży bo takie są możliwe. Pisząc o kolorze oczu np. nie miałam na myśli "domysłów" a faktów. 

 

Dziecko to nie jest twoja własność i dziecko ma prawo wiedzieć o prawdziwym ojcu. Jeżeli się teraz nie dowiesz. Nie dowiesz się nigdy.

 

 

Nigdzie nie napisałam, ze nie powiem dziecku o jego biologicznym ojcu. Gdyby się okazało, że ten popierdol jest ojcem to jemu bym nie powiedziała. I chocbyś nie wiem jak próbował mi wmówić, że zła kobieta jestem bo chłopu o dziecku nie mówię to mnie nie przekonasz. Jest to człowiek z chorobą psychiczną który groził dzieciom moich braci (1,5 roku i 5 lat). Ktoś taki powinien być zamknięty w psychiatryku a nie wychowywać dzieci albo domagać się "bycia ojcem'.

 

Pan numer 2 zostanie przez ciebie i siebie zniszczony. Trafi na forum (prawdopodobieństwo 70/30).

 

 

Właśnie dlatego napisałam tutaj.. Nie mam zamiaru go niszczyć. To jest jego decyzja którą kwestionuję ja a nie on. To ja tu jestem trzeźwo myśląca. Nikomu nie mam ochoty marnować życia. Nikogo nie chcę niszczyć. Dlatego pytam Was.

 

Chłopak numer 2, który chce wychować cudze dziecko to nie żaden bohater, tylko naiwny desperat, który gówno wie o naturze kobiet (zakochany idiota, których od zajebania w naturze). 

 

Czy tak jak y kobiety wrzucasz do jednego wora, tak ja powinnam mężczyzn? ze wszyscy to pojeby z nałogiem alkoholowym, chorobami psychicznymi ukrytymi, cichaczem biegający na dziwki i ruchający wszystko co się rusza i na drzewo nie spier...? Ja pisząc ten post uszanowałam Was jako mężczyzn wyrażając chęć wysłuchania Waszej opinii, która uważam za bardzo, BARDZO godną uwagi, a spotykam się z insynuacjami o tym jaka to ze mnie popierdolona, egoistyczna kurwa..

 

Pewnie i tak walczę z wiatrakami. Co na to inni bracia, nie wiem. Ja chciałbym wiedzieć, kto jest moim prawdziwym ojcem. To jest tożsamość kluczowa do akceptacji tej popierdolonej rzeczywistości.

 

Podsumowanie ogólnie: kolejna życiowa spierdolina i nieszczęśliwe dziecko.

 
Nigdzie nie wspominałam o moim podejściu do dziecka w kwestii ojcostwa. Moja matka rozmawiała ze mną zawsze szczerze i tak samo ja będę rozmawiać z moim dzieckiem. 
Dziękuję za podsumowanie.. Tracę wiarę w to forum..
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam.

 

Czuję się jakbym naruszyła sferę nietykalną dla kobiet rejestrując się na tym forum. Na wstępnie wybaczcie. Nie zaglądam w Wasze męskie działy (których tytuły przykuwają wzrok) i nie naruszam Waszej samczej prywatności. Potrzebuję zasięgnąć Waszej męskiej opinii..

 

Zdarzyła się w moim życiu bardzo nietypowa sytuacja. 

Byłam z chłopakiem w związku. Wydawało mi się - poważnym. Z pewnością konsumowanym. Wyszło - dzień po ostatnim zbliżeniu - że sprzedawał mi kłamstwo za kłamstwem i cały związek się na tym opierał. Rozstaliśmy się. Po rozstaniu mój znajomy obrósł w piórka - zakochany po uszy zaczął mnie pocieszać wspólnymi wyjściami. Pełna kultura. Po krótkim czasie wylądowaliśmy w łóżku. Jakie podsumowanie? Jestem w ciąży. Nie żałuję, że w niej jestem. Czas najwyższy, warunki są, ogólnie nie narzekam. Problem - nie jestem pewna który z nich to tatuś. Panu numer 1 nawet nie mówiłam i nie mam zamiaru mówić o ciąży - w ostateczności wolę wychowywać dziecko sama niż z debilem i kłamcą. Nie rozdmuchujmy tego bo to nie jest główny temat rozprawki. Prawdziwy dylemat tkwi w innej kwestii.. 

 

Pan numer 2 choć wie o sytuacji, niezależnie od tego czy to jego czy nie - chce się żenić i wychowywać "jak swoje". Każda kobieta mi powie "Ciesz się! Okazja jakich mało! Nie zostaniesz z dzieckiem sama! Ble ble ble". Ale tak naprawdę.. czy mężczyzna z pełną świadomością jest w stanie czuwać przy ciąży której nie jest sprawcą? Być przy porodzie wiedząc, że "a nuż nie moje"? Czy kiedy dziecko się urodzi i będzie miało inny kolor oczu niż ja i on to go nie ukłuje w piersi? Czy pewnego pięknego dnia - choćby nie wiem jak dobrym człowiekiem był - nie obudzi się z myślą "Ku*wa, marnuje sobie życie przy obcym bachorze"? Czy nawet jeżeli będziemy mieli razem kolejne, 100% nasze dzieci to czy tego pierwszego nie będzie traktował gorzej? Czy jeżeli zostaniemy małżeństwem a ja go poproszę "zmień małemu pieluchę" to zmęczony pracą, życiem i obowiązkami nie burknie mi "sama zmień, to Twoje dziecko"?

 

Wypowiedź pewnie uderza założeniem TO NIE JEGO ale to wciąż tylko założenie.. Nie ma sensu bym się rozwodziła nad tematem "a co jeśli jego" bo wtedy sielanka.. Nie ma o czym dyskutować. Jednak obawiam się tej drugiej opcji.. Zastanawiam się, czy nie zmarnuje chłopak życia mnie i sobie na własne życzenie tylko dlatego, że teraz jest we mnie zapatrzony i chce być bohaterem.. Pomóżcie mi, bo nie wiem co w Waszych męskich głowach siedzi, nie znam męskiego punktu widzenia na ten temat.. 

 

Wybaczcie wylewność. Kobieta pisała..

 

 

 

"Zdarzyła się w moim życiu bardzo nietypowa sytuacja."

 

Sytuacja niestety jest typowa. Ponad 5% dzieci ma ojców innych niż ci nominalni. Facet ma nieżle zryte pod beretem. To chyba rekord świata taki klimat. Straszliwy desperat. Ile niektórzy faceci muszą się namęczyć, żeby zaruchać? Ten " drugi"- zakochany , jest przystojniakiem ? Latają za nim kobiety? Duży ma wybór? Czy jedyne na co go stać to laska zapłodniona przez innego?

                            A co przez ciebie przemawia, tzw. wielka miłość? Bardzo jesteś zakochana? Najgorsze świństwo jakie moim zdaniem może zrobić kobieta facetowi, to wyjść za niego za mąż, gdy go nie kocha. A w nieuniknionych w każdym związku kryzysach będzie " zabawnie".  Na moje oko chcesz się związać z tym drugim, bo ci z ukochanym nie wyszło, ot co.

             

Edytowane przez kic-anty
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ona28 - odniosę się do meritum sprawy, czyli 3-go akapitu pierwszego posta.

 

Jedyną osobą, która jest w stanie zniszczyć życie Pana nr 2, jest on sam. Ty możesz mu w tym jedynie "pomóc" w dalszej fazie. To, że jest na emocjonalno-hormonalnym haju nie ulega wątpliwości. Pewne jest również to, że kiedy się "obudzi", będzie miał kaca jak stąd do Świnoujścia. Jednak to jego - mniej lub bardziej przemyślana - decyzja. I jego konsekwencje.

 

+ można się jedynie domyślać, jak to wszystko odbije się na dziecku.

 

Nie ulega również wątpliwości fakt, że własne dzieci kocha się bardziej. To kwestia natury/biologii, wryta w podświadomość. Tego się nie przeskoczy. Co nie znaczy, że nie będzie dobrym, kochającym ojcem. Dopóki jednak nie spłodzi własnego potomstwa, na 100% nie będzie spełniony jako ojciec. 

 

Z resztą rzeczy zgadzam się z tym, co napisał @mac. Obowiązkowe badania DNA. 

 

Tematy poboczne oraz szczegóły pomijam milczeniem...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ona28 - odniosę się do meritum sprawy, czyli 3-go akapitu pierwszego posta.

 

Jedyną osobą, która jest w stanie zniszczyć życie Pana nr 2, jest on sam. Ty możesz mu w tym jedynie "pomóc" w dalszej fazie. To, że jest na emocjonalno-hormonalnym haju nie ulega wątpliwości. Pewne jest również to, że kiedy się "obudzi", będzie miał kaca jak stąd do Świnoujścia. Jednak to jego - mniej lub bardziej przemyślana - decyzja. I jego konsekwencje.

 

+ można się jedynie domyślać, jak to wszystko odbije się na dziecku.

 

Nie ulega również wątpliwości fakt, że własne dzieci kocha się bardziej. To kwestia natury/biologii, wryta w podświadomość. Tego się nie przeskoczy. Co nie znaczy, że nie będzie dobrym, kochającym ojcem. Dopóki jednak nie spłodzi własnego potomstwa, na 100% nie będzie spełniony jako ojciec. 

 

Z resztą rzeczy zgadzam się z tym, co napisał @mac. Obowiązkowe badania DNA. 

 

Tematy poboczne oraz szczegóły pomijam milczeniem...

 

 

Pan No2 jest prawie że niepoczytalny, tak jest wyposzczony, ale to ZAWSZE kobieta dokonuje wyboru. Czy pan No 2 ma świadomość, że jest przedmiotem kalkulacji,

jak w księgowości. Ponoć kobiety kierują się emocjami. To ja się pytam gdzie tu jest tzw. miłość? Co rodzina pana No2 na to, a jego kumple? Ja pierdolę, muszę się napić!

Jaki fajny, burdelowy klimat.

@ona28- bardzo kochasz pana No2? Czy jesteś z nim, bo z panem No1 nie wyszło? Czy nie jest to przypadkiem tzw. "syndrom zamykanych drzwi"?

Edytowane przez Brzytwa
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam.

 

Czuję się jakbym naruszyła sferę nietykalną dla kobiet rejestrując się na tym forum. Na wstępnie wybaczcie. Nie zaglądam w Wasze męskie działy (których tytuły przykuwają wzrok) i nie naruszam Waszej samczej prywatności. Potrzebuję zasięgnąć Waszej męskiej opinii..

 

Zdarzyła się w moim życiu bardzo nietypowa sytuacja. 

Byłam z chłopakiem w związku. Wydawało mi się - poważnym. Z pewnością konsumowanym. Wyszło - dzień po ostatnim zbliżeniu - że sprzedawał mi kłamstwo za kłamstwem i cały związek się na tym opierał. Rozstaliśmy się. Po rozstaniu mój znajomy obrósł w piórka - zakochany po uszy zaczął mnie pocieszać wspólnymi wyjściami. Pełna kultura. Po krótkim czasie wylądowaliśmy w łóżku. Jakie podsumowanie? Jestem w ciąży. Nie żałuję, że w niej jestem. Czas najwyższy, warunki są, ogólnie nie narzekam. Problem - nie jestem pewna który z nich to tatuś. Panu numer 1 nawet nie mówiłam i nie mam zamiaru mówić o ciąży - w ostateczności wolę wychowywać dziecko sama niż z debilem i kłamcą. Nie rozdmuchujmy tego bo to nie jest główny temat rozprawki. Prawdziwy dylemat tkwi w innej kwestii.. 

 

Pan numer 2 choć wie o sytuacji, niezależnie od tego czy to jego czy nie - chce się żenić i wychowywać "jak swoje". Każda kobieta mi powie "Ciesz się! Okazja jakich mało! Nie zostaniesz z dzieckiem sama! Ble ble ble". Ale tak naprawdę.. czy mężczyzna z pełną świadomością jest w stanie czuwać przy ciąży której nie jest sprawcą? Być przy porodzie wiedząc, że "a nuż nie moje"? Czy kiedy dziecko się urodzi i będzie miało inny kolor oczu niż ja i on to go nie ukłuje w piersi? Czy pewnego pięknego dnia - choćby nie wiem jak dobrym człowiekiem był - nie obudzi się z myślą "Ku*wa, marnuje sobie życie przy obcym bachorze"? Czy nawet jeżeli będziemy mieli razem kolejne, 100% nasze dzieci to czy tego pierwszego nie będzie traktował gorzej? Czy jeżeli zostaniemy małżeństwem a ja go poproszę "zmień małemu pieluchę" to zmęczony pracą, życiem i obowiązkami nie burknie mi "sama zmień, to Twoje dziecko"?

 

Wypowiedź pewnie uderza założeniem TO NIE JEGO ale to wciąż tylko założenie.. Nie ma sensu bym się rozwodziła nad tematem "a co jeśli jego" bo wtedy sielanka.. Nie ma o czym dyskutować. Jednak obawiam się tej drugiej opcji.. Zastanawiam się, czy nie zmarnuje chłopak życia mnie i sobie na własne życzenie tylko dlatego, że teraz jest we mnie zapatrzony i chce być bohaterem.. Pomóżcie mi, bo nie wiem co w Waszych męskich głowach siedzi, nie znam męskiego punktu widzenia na ten temat.. 

 

Wybaczcie wylewność. Kobieta pisała..

 

jeżeli chcesz dobra tego 2 faceta to

żyjcie bez ślubu

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ona28,

 

Po pierwsze - podziękowania za to co napisałaś. Świetnie w kilkunastu zdaniach nakreśliłaś postawę, procesy decyzyjne i nastawianie

statystycznej przedstwicielki płci żeńskiej.

Po drugie - myślałaś o pracy w jakimś dziale oceny ryzyka? Bo kalkulujesz przednio. Firma ubezpieczeniowa byłaby z Ciebie dumna.

Po trzecie, choć srodze w to wątpię że wykonasz - testy DNA. Ja wiem, że 'ciało moje to i dziecko moje' - jak myśli większość kobiet ale muszę Cię

nieco skorygować - dziecko jest i Twoje i 'jego'. Ale którego - to diabli wiedzą, ot stricte sucze podejście ... (no offence ale ... w sumie to niech

i nawet bedzie 100% offence - ktoś musi Ci to napisać wprost).

 

Z panem nr 2 nie wróżę długiej, świetlanej i mlekiem z miodem płynącej przyszłości. Jak się ogarnie z haju hormonalnego to będziecie mieli

we troje piekło na ziemi. Dziecku oczywiście wmówisz pewnie 'że tatuś jest zły i nas nie kocha...'. Racjonalizacja, hipokryzja i 100 gotowych

recept na usprawiedliwianie sie w każdej sytuacji - uber alles, jak to u babeczek ...

 

I ostatnie - napiszę Ci od serca, tak emocjonalnie - że aż przykro mi się czytało Twój post. Od zawsze mam dżentelmeński stosunek do kobiet,

uprzejmy i grzeczny - nawet jak na to nie zasługują do końca, ot taki mój lajfstajl. A historia napisana przez Ciebie tylko utwierdza wszystkich

dookoła, że jesteście w miażdżącej większości biologicznymi robotami bezwolnie sterowanymi przez podświadomy pęd do rozmnażania i

aplikację do chronienia za wszelką ceną socjalno-bytowego bezpieczeństwa. Żal.

 

PS. A odnoszę wrażenie, że niegłupią osobą jesteś - zdania składasz zgrabnie, podobnie się wypowiadasz na piśmie. Mam na to oko,

w 'internetach' pozwala na pierwszy rzut oka dokonać wstępnej selekcji kto zacz - półgłówek czy w miarę ogarnięta osoba. Tym większe

moje rozczarowanie Twoją postawą.

 

S.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro kobita nie jest pewna z kim jest w ciąży to znaczy, że w obu przypadkach się nie zabezpieczała. Więc może jest tak, że w ciąży jest z pierwszym złym chłopcem ale doszła do wniosku że nie jest dobrym materiałem na ojca albo on ma to w dupie i przeskoczyła na dobrego ślepo zapatrzonego. Teraz ruszyło sumienie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ona28, mac napisał: DNA. Nie ma dyskusji. Sprawdź może grupa krwi wystarczy.

 

Nawet jak nr 2 nie będzie ojcem to zapewne będzie chciał się żenić. I rozumiem, że z tym głównie masz problem. 7even odpowiedział Ci precyzyjnie. A ja dodam:

 

Żeby mieć fajny związek z nr 2 odpowiedz sobie na pytania:

- dałam raz ale czy będę mu dawać 3 razy dziennie codziennie bez oporów i z nutką zaangażowania? Nawet gdy głowa boli... aż do emerytury?

- czy nie będzie mi przeszkadzać, że chłop nic innego nie robi tylko mnie adoruje i w każdej sekundzie życie chce mi je ułatwiać?

- czy chcę żyć z kimś kto poświęca wszystko dla mnie?

- czy jak będzie lordem koksem w biznesie to docenię, że robi to dla mnie i nie swojej córki?

- czy jak będzie wazeliną w domu, a poza nim etatową ciapą to uznam to jako szczyt jego możliwości i mimo wszystko jego osobisty sukces, z którego wspólnie z nim będę się cieszyć?

- czy pogodzę się z życiem i będę się cieszyć z małych rzeczy a nie maltretować nimi Samca?

- czy obowiązki domowe są moimi obowiązkami czy może mają być nowym hobby nr 2?

- czy dam opór otoczeniu (przyjaciółki) w podważaniu mego związku?

I wiele innych...

 

Przed ślubem każda Samica bierze to w ciemno... a po ślubie... pozycja na wilka - Samiec leży przy jamie i wyje...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czerwone wino się wylało na dywan, można posprzątać ale ślady zostaną. Tak serio, jesteś kandydatką na matkę trójki dzieci z czego każde będzie miało innego ojca. Czy Ty masz w ogóle jakieś standardy? Rozumiesz determinizm swojej biologii? Wymagasz czegoś od siebie w ogóle? A słyszałaś o antykoncepcji? Nie, to nie jest przeciwieństwo koncepcji. Gdyby Cię jeszcze ze trzech w tym czasie "adorowało" kolacjami, kinem i spacerkami, to dopiero byś miała rozkmninę w kwestii ojcostwa. Ciesz się że było tylko dwóch. Jak widać, jesteś skrajnie nieodpowiedzialna (mimo dobrego o sobie mniemania) a w dodatku niespecjalnie potrafisz pokierować swoim życiem. Dobra, zjeba Ci się należy i przynajmniej poczytanie tego forum ze zrozumieniem w ramach częściowej pokuty. Inaczej jak każda kobieta, będziesz szukała takich facetów, którzy Ci o tym wszystkim nie powiedzą i pozwolą robić co chcesz. Ale może taka Twoja rola - rodzić.

 

Twój Nr2 jest na etapie rozwojowym głąba kapuścianego (a to symptomatyczne "numerowanie" pozostawiam bez komentarza). Na razie w oślim pędzie w kierunku ściany. Możesz tą ścianę przesunąć bliżej lub dalej. Twoja decyzja, bo paradoksalnie - jesteś bliżej zrozumienia niż on. Ale z tego co opisujesz, pozornie obawiasz i wykazujesz troskę o niego, ale to jest obawa wyłącznie o samą siebie i dziecko. Spójrz jak utylitarnie go traktujesz w swoich kalkulacjach! I to jeszcze, o ironio, w otaczającym nas klimacie przedmiotowego traktowania kobiet przez mężczyzn.

 

Na zakończenie. Zrób testy DNA ze wszystkich możliwych powodów, włącznie z tym, żeby wiedzieć czy dziecko (nie)jest po chorym psychicznie ojcu, jak się domyślam - schizofreniku. Choćby z tej przyczyny ich niezrobienie będzie niewybaczalnym błędem.

Jak powiedział O. Wilde - "miłość, to przecenianie różnic między jedną kobietą a drugą". I Mr2 tego nie rozumie a całkiem możliwe że myśli, iż najwyżej dorobicie jeszcze jedno i będzie na pewno jego. Bo co? Bo on nie widzi dla siebie szans na zapłodnienie innej kobiety? Bo czuje że musi poświęcenie wnieść do relacji, żeby zasłużyć na "miłość" i dostęp do jakiejś cipki? Ponadto, jestem pewien, że prędzej niż później podświadomie nim zaczniesz gardzić. Bo wygląda na to, że on już sobą pogardza od dawna.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie burz sie że wylewa ci sie wiadro pomyj bo ci sie to należy . Jak spierdoliłaś sprawe to nie oczwkuj że będziemy ci ciotuniami dobra rada. Powedz wszystko nr 2 bo na kłamstwie daleko nie zajedziesz, chcoćby to bolało to zasługuje na całą prawde. Jeżeli sie zastanawiasz to tak zniszczysz życie po pierwsze jemu po drugie dziecku a dopiero po trzecie sobie chyba że będziesz fair i skorzystasz z tego co napisał XYZ.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć,

 

proszę Cię przeczytaj całe forum. Zrozumiesz dlaczego Panowie tak odpowiadają a nie inaczej.

 

Wiele tu założonych tematów przez Samców jest skarbnicą wskazówek dla kobiet dlaczego nie powinny zachowywać się w pewien sposób. Bardzo dokładnie tłumaczą, wręcz na atomy rozbijają, wiele naszych babskich grzechów, nie raz to filozoficzne rozprawki. Przede wszystkim odpowiedzi na pytania, które nawet nie zdajesz sobie sprawy, że powinnaś jako kobieta sobie je zadać. 

 

Oprócz testów DNA na ojcostwo, zrób testy na HIV, wirus C, nie zwlekaj z tym, bo w ciąży jesteś. Życzę Ci aby były ujemne.

 

Poza tym jak okaże się, że to nie jego dziecko i ożeni się z Tobą, to pamiętaj, tak się zachowuj aby nigdy nie żałował podjętej decyzji. Mam nadzieję, że rozumiesz co mam na myśli. Na wszelki wypadek proszę Cię jeszcze raz: przeczytaj całe forum.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A pomagać nie zamierzam bo jesteś jak to ktoś pisał - zajebana dechami że aż piszczy - i sama jesteś sobie winna. I to Ty poniesiesz konsekwencje swojego zjebania a przy okazji skrzywdzisz małą istotę która dopiero co przyszła na świat.

Zrobiłaś SOBIE dziecko przez 'pszypadeg' i przez 'pszypadeg' dziecko będzie wychowywane w patologicznym układzie. Pod słowo 'pszypadeg' wstaw zwrot 'zjebana mamusia'.

Na Was nic nie podziała poza zakuciem w dyby, laniem po piętach, stosowaniem kańczuga, kłonicy i elektrowstrząsów.

Rzekłem.

 

I ustaw sobie awatar.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Bierzemy pod uwagę badania DNA jeszcze w ciąży bo takie są możliwe. Pisząc o kolorze oczu np. nie miałam na myśli "domysłów" a faktów. 

 

Dziecko to nie jest twoja własność i dziecko ma prawo wiedzieć o prawdziwym ojcu. Jeżeli się teraz nie dowiesz. Nie dowiesz się nigdy.

 

 

Nigdzie nie napisałam, ze nie powiem dziecku o jego biologicznym ojcu. Gdyby się okazało, że ten popierdol jest ojcem to jemu bym nie powiedziała. I chocbyś nie wiem jak próbował mi wmówić, że zła kobieta jestem bo chłopu o dziecku nie mówię to mnie nie przekonasz. Jest to człowiek z chorobą psychiczną który groził dzieciom moich braci (1,5 roku i 5 lat). Ktoś taki powinien być zamknięty w psychiatryku a nie wychowywać dzieci albo domagać się "bycia ojcem'.

 

Pan numer 2 zostanie przez ciebie i siebie zniszczony. Trafi na forum (prawdopodobieństwo 70/30).

 

 

Właśnie dlatego napisałam tutaj.. Nie mam zamiaru go niszczyć. To jest jego decyzja którą kwestionuję ja a nie on. To ja tu jestem trzeźwo myśląca. Nikomu nie mam ochoty marnować życia. Nikogo nie chcę niszczyć. Dlatego pytam Was.

 

Chłopak numer 2, który chce wychować cudze dziecko to nie żaden bohater, tylko naiwny desperat, który gówno wie o naturze kobiet (zakochany idiota, których od zajebania w naturze). 

 

Czy tak jak y kobiety wrzucasz do jednego wora, tak ja powinnam mężczyzn? ze wszyscy to pojeby z nałogiem alkoholowym, chorobami psychicznymi ukrytymi, cichaczem biegający na dziwki i ruchający wszystko co się rusza i na drzewo nie spier...? Ja pisząc ten post uszanowałam Was jako mężczyzn wyrażając chęć wysłuchania Waszej opinii, która uważam za bardzo, BARDZO godną uwagi, a spotykam się z insynuacjami o tym jaka to ze mnie popierdolona, egoistyczna kurwa..

 

Pewnie i tak walczę z wiatrakami. Co na to inni bracia, nie wiem. Ja chciałbym wiedzieć, kto jest moim prawdziwym ojcem. To jest tożsamość kluczowa do akceptacji tej popierdolonej rzeczywistości.

 

Podsumowanie ogólnie: kolejna życiowa spierdolina i nieszczęśliwe dziecko.

 
Nigdzie nie wspominałam o moim podejściu do dziecka w kwestii ojcostwa. Moja matka rozmawiała ze mną zawsze szczerze i tak samo ja będę rozmawiać z moim dzieckiem. 
Dziękuję za podsumowanie.. Tracę wiarę w to forum..

 

 

Jeżeli nie podoba ci się moje zdanie to strać wiarę we mnie. Nie w całe forum. Dziwne podejście :)

 

Wrzucam kobiety do jednego wora, bo nie mam innego wyjścia :)

 

Za bardzo się na mnie obraziłaś. Poczytaj między wierszami.

 

Nigdzie cię nie nazwałem popierdoloną egoistyczną kurwą. Za dużo sobie wyobrażasz. Ja kobiet nie obrażam :)

 

Zasugerowałem wręcz, abyś taką egoistyczną kurwą nie była :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Pan numer 2 choć wie o sytuacji, niezależnie od tego czy to jego czy nie - chce się żenić i wychowywać "jak swoje". Każda kobieta mi powie "Ciesz się! Okazja jakich mało! Nie zostaniesz z dzieckiem sama! Ble ble ble". Ale tak naprawdę.. czy mężczyzna z pełną świadomością jest w stanie czuwać przy ciąży której nie jest sprawcą? Być przy porodzie wiedząc, że "a nuż nie moje"? Czy kiedy dziecko się urodzi i będzie miało inny kolor oczu niż ja i on to go nie ukłuje w piersi? Czy pewnego pięknego dnia - choćby nie wiem jak dobrym człowiekiem był - nie obudzi się z myślą "Ku*wa, marnuje sobie życie przy obcym bachorze"? Czy nawet jeżeli będziemy mieli razem kolejne, 100% nasze dzieci to czy tego pierwszego nie będzie traktował gorzej? Czy jeżeli zostaniemy małżeństwem a ja go poproszę "zmień małemu pieluchę" to zmęczony pracą, życiem i obowiązkami nie burknie mi "sama zmień, to Twoje dziecko"?

 

Jest takie cos jak testy na ojcostwo.jezeli jest na tyle przyjebany jak decha do mostu zeby z toba być to spokojnie.pokocha jak swoje

Fajnie ze jednego albo drugiego jebnełasna dziecko%-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mimo wszytko odpowiem na Twoje pytanie.

 

ŻADEN wartościowy mężczyzna nie będzie tak na 100% ojcował nie swojemu dziecku. Może je polubić, może się nim opiekować itd. Ale

świadomość, że nie jest jego - będzie w nim zawsze. Czy w którymś momencie nie przeleje w nim czary goryczy? Nie wiem.

 

Sprzedawać ciepłe kluchy i usługiwać - tak robi tylko facet, który ma świadomość swojej niskiej wartości, więc próbuje tą niewysoką

jakość zrekompensować służalczością wobec kobiety. Ot, po prostu zasłużyć i wkraść się w jej łaski tylnymi drzwiami. Pytanie

czy chcesz takiego partnera - bo kolektywne doświadczenie wskazuje, że nie są oni cenieni przez kobiety. Wy cenicie wyłącznie

to co jest od was lepsze i cenniejsze. To co uważacie za gorsze od siebie - gardzicie i poniżacie, świadomie i podświadomie.

Jesteś pewna, że on wychowa to dziecko (gdy okaże się że nie jest jego) czy też jest to raczej strategia by zbliżyć się do Ciebie?

 

S.

Edytowane przez Subiektywny
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisać, że jestem zaskoczona Waszymi odpowiedziami to mało..

Ze wszystkich osób które mi odpowiedziały tylko jedna zrozumiała moje wątpliwości..

 

Ja nie pytam Was Panowie o to kto jest ojcem mojego dziecka. Czy mam robić testy DNA? Czy macie mnie za tanią szmatę która daje bez gumy? Czy to jego dziecko? Czy uważacie, że kogoś chce na dzieciaka złapać? Czy uważacie, że to dobry czas na zajście w ciążę? Czy uważacie to, tamto, sramto czy owamto na temat mój,dziecka lub mojego postępowania? Czy zapytałam o to jakim debilem jest chłopak, który mnie kocha w skali od 1 do 10? Nie. Nie interesuje mnie Wasza opinia na mój temat. Nie interesuje mnie Wasze zdanie o mnie jako o kobiecie/dziwce/szmacie/dodaj co chcesz..

 

Zapytałam o POGLĄD MĘŻCZYZNY NA EWENTUALNOŚĆ WYCHOWYWANIA NIE SWOJEGO DZIECKA. Koniec kropka. Czytanie ze zrozumieniem? To nie ja mam z nim problem Panowie.. 

 

Dziękuję chociaż za próbę udawania, żeście mężczyźni a nie gimbaza..

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy macie mnie za tanią szmatę która daje bez gumy? 

Jeżeli wynalazłaś metodę zajścia w ciążę przez prezerwatywę to zgłoś się do Szwedzkiej Akademii Królewskiej po Nobla z fizyki a konkretnie z teleportacji. Ewentualnie załóż wokół siebie kult religijny czczący partenogenezę.

Może i kończyłem gimnazjum, ale ja przynajmniej jestem na tyle ogarnięty żeby nie robić dziecka z jedną babą a potem podrzucać go innej i jeszcze szukać usprawiedliwienia dla własnej głupoty wylewając gorzkie żale przez internet.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drobny wtręt w kwestii zaistniałego wg mnie błędu formalnego: kierując się jedynie nazwą forum użytkowniczka wlazła tu po poradę samców, nie zadając sobie zupełnie trudu by forum przeczytać, rozejrzeć się, by zaznajomić się z zasadami tu panującymi jak i tematyką. Weszła ad hoc, na własną odpowiedzialność, zebrała za to (uwaga: będzie sarkazm tera) owacje na stojąco, a teraz zaskoczenie i szok że tak ją potraktowano.

Drobna rada zatem: gdziekolwiek się pakujesz, sprawdź najpierw czy odpowiada Ci lokalny mikroklimat, by nie nabawić się potem sraczki, niestrawności lub ewentualnego bólu gluteus maximus.

Samej sprawy, z którą pani przyszła, komentować nie będę, dyć panowie już to zrobili w sposób wyczerpujący.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisać, że jestem zaskoczona Waszymi odpowiedziami to mało..

Ze wszystkich osób które mi odpowiedziały tylko jedna zrozumiała moje wątpliwości..

 

Ja nie pytam Was Panowie o to kto jest ojcem mojego dziecka. Czy mam robić testy DNA? Czy macie mnie za tanią szmatę która daje bez gumy? Czy to jego dziecko? Czy uważacie, że kogoś chce na dzieciaka złapać? Czy uważacie, że to dobry czas na zajście w ciążę? Czy uważacie to, tamto, sramto czy owamto na temat mój,dziecka lub mojego postępowania? Czy zapytałam o to jakim debilem jest chłopak, który mnie kocha w skali od 1 do 10? Nie. Nie interesuje mnie Wasza opinia na mój temat. Nie interesuje mnie Wasze zdanie o mnie jako o kobiecie/dziwce/szmacie/dodaj co chcesz..

 

Zapytałam o POGLĄD MĘŻCZYZNY NA EWENTUALNOŚĆ WYCHOWYWANIA NIE SWOJEGO DZIECKA. Koniec kropka. Czytanie ze zrozumieniem? To nie ja mam z nim problem Panowie.. 

 

Dziękuję chociaż za próbę udawania, żeście mężczyźni a nie gimbaza..

Pozdrawiam.

 

Dziękuję :) Cały temat potwierdza jedno. Z kobietami (przepraszam, z tobą) nie można normalnie dyskutować :)

Edytowane przez mac
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.