Skocz do zawartości

Fucktycznie?


Rekomendowane odpowiedzi

Jak to jest z tymi dzieciakami? Czy faktycznie dają tyle szczęścia, jak to można usłyszeć od niektórych ojców? Jeden to się nawet zaklinał, że to najlepsza rzecz jaka go w życiu do tej pory spotkała (wiecie - przy okazji tych rozmów typu 'ożeń się') i nie wiem czy to przypadkiem nie jest argumentacja w stylu 'szklanka wody'.

W głowie mam masę argumentów na nie, ale z racji tego, że nie nigdy nie byłem żonaty, a o ewentualnych potomkach nic mi nie wiadomo, to chciałbym się dowiedzieć co na ten temat mają do powiedzenia dumni ojcowie (niekoniecznie założyciele).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jeśli kiedykolwiek chciałbym mieć dziecko (nie chcę), to z ciekawości, jak wyglądało by moje 'odbicie', moje geny w drugiej osobie. Potem obserwować jak dorasta, wychowywać po swojemu i dostrzegać podobieństwa. Pamięć mam bardzo dobrą, dlatego pamiętałbym, że robiłem podobnie itp. 

 

Ale dziecko to nie zabawa, więc to żaden powód, aby je płodzić. No i nie było by z kim. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Są różni ludzie i są różne opinie, to zależy jakie masz podejście do rodzicelstwa.
Osobiście uważam żeby było dziecko to trzeba mieć dobre przygotowanie mentalne i pięniądze.

Załóżmy że Twój syn/córka okaże się bardzo inteligentą osobą i będzie chciało się dalej kształcić na Sorbonie czy Harvardzie przyjdzie do Ciebie i zapyta.

Tato potrzebuję ok 100k chcę spełnić swoje marzenia... wyłożył byś kasę ?

Dziś dziecko kosztuję min 900k żeby mogło się zrealizować.

Warto czasami poczekać i dojrzeć do tej roli i świadomie wszystko zaplanować, pamietaj że nie którzy po libacji alko i 9 miesiącach obudzili się z ręką w nocniku i do tej pory kurwa nie wiedzą po chuj i dlaczego ....

Pozdro
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Są różni ludzie i są różne opinie, to zależy jakie masz podejście do rodzicelstwa.

Osobiście uważam żeby było dziecko to trzeba mieć dobre przygotowanie mentalne i pięniądze.

Załóżmy że Twój syn/córka okaże się bardzo inteligentą osobą i będzie chciało się dalej kształcić na Sorbonie czy Harvardzie przyjdzie do Ciebie i zapyta.

Tato potrzebuję ok 100k chcę spełnić swoje marzenia... wyłożył byś kasę ?

Dziś dziecko kosztuję min 900k żeby mogło się zrealizować.

Warto czasami poczekać i dojrzeć do tej roli i świadomie wszystko zaplanować, pamietaj że nie którzy po libacji alko i 9 miesiącach obudzili się z ręką w nocniku i do tej pory kurwa nie wiedzą po chuj i dlaczego ....

Pozdro

Na bank jestes kobietą...:)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Tato potrzebuję ok 100k chcę spełnić swoje marzenia... wyłożył byś kasę ?

 

Nim moje dziecko potrzebowało by 100k na swoje marzenia zostało by nauczone jak zarobić te 100k samodzielnie...........

 

 

Dziś dziecko kosztuję min 900k żeby mogło się zrealizować.

 

Ja się zrealizowałem i nikt nie wyłożył na mnie 900k ;) za to nauczył mnie jak konsekwentnie i uczciwie zarabiać.

 

Widzę że Szejka to socjalistka, tylko wyłóż, daj, zapewnij a nie naucz i daj wędkę niech samo łowi.........

 

Nie znoszę roszczeniowych osób.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak to jest z tymi dzieciakami? Czy faktycznie dają tyle szczęścia, jak to można usłyszeć od niektórych ojców? 

Jako nie-ojciec mam pewne przemyślenie na temat szczęścia, które można zastosować z powodzeniem w kwestii ew. radości w zostaniu rodzicem, czy czymkolwiek innym.

 

Nasz mózg ma oczywiste ograniczenia, takie jak np. ilość rzeczy, które jesteśmy w stanie zapamiętać. Coś jak dysk twardy. Powyżej pewnego limitu nie przeskoczysz - nowe dane zastępują stare. Ze starych czasem coś zostanie. Przeważnie strzępy. 

 

Ze szczęściem jest podobnie.

Jeżeli ktoś ma jedną, życiową pasję/misję lub wiele różnych zainteresowań, który wypełniają większość czasu + żyje w zgodzie z sobą samym + potrafi cieszyć się małymi rzeczami + nie musi martwić się o to, czy będzie miał co do gara włożyć = jest szczęśliwym, spełniającym się człowiekiem -> dziecko może być (jedynie) wisienką na torcie. Będzie radość, będzie duma, może być miłość i wsparcie. Tyle. I aż tyle. Na więcej po prostu nie ma już miejsca.

 

W przypadku ludzi, którzy nie doświadczają zbyt wielu radości + tkwią w społecznym schemacie = są mniej szczęśliwi -> dziecko może wypełnić o wiele więcej miejsca, dając zarazem więcej radochy. Wychowanie dziecka może stać się sposobem na nudę/pustkę. 

 

Tak to widzę.

 

Edit: Oczywiście te 2 przykłady diametralnie się od siebie różnią. Istnieją też stany pośrednie i jeszcze bardziej skrajne.  :P

Edytowane przez 7even
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bracia, dzieci mam i nie żałuję. Wręcz przeciwnie zrobiłbym raz jeszcze gdybym mógł cofnąć czas.

Zrozumiecie jak usłyszycie pierwszy płacz własnego bachora tuż po urodzeniu  :huh:

 

Jedynie ślubu bym nie brał :)

A Samice jak się oglądają jak tatuś dzieci ogarnia :)

 

Znam pary które nie mogły mieć... na stare lata żyją ze stadem psów w domu, bo kogoś kochać trzeba....

 

I na koniec: w wieku 18-20 lat dać kopa w dupę i w świat wygonić a Samicę zamknąć w piwnicy zęby pępowina uschła!

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam dwóch i nie żałuje. To dzięki nim wytrwałem w małżeństwie. Chłopaki były dla mnie energią której potrzebowałem by przetrwać.

 

Kosztowali co prawda sporo, bo jak obliczyłem po łebkach, to wyszło mi od 200 do 250k na głowę. Ale teraz patrzę na swe dzieło życia i jestem dumny.

 

Tylko szkoda że nagadałem im tyle na temat kobiet i związków że chyba nie prędko wnuków zobaczę. :D

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale Adolf to ty wyrodny rodzic jesteś przecież nasza nowa socjalistyczna koleżanka Szejka stwierdziła że :

 

 

Tato potrzebuję ok 100k chcę spełnić swoje marzenia... wyłożył byś kasę ?

Dziś dziecko kosztuję min 900k żeby mogło się zrealizować.

 

Powinieneś na potomstwo wydać +/- 2 000 000 pln ;) , aż dziw bierze że przy tak niskich nakładach "państwo" nie odebrało ci dzieci :lol:

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam małego synka i nie żałuję. Na pewno będę chciał mieć drugie. Ale dopiero przy lepszej sytuacji finansowej, bo to jest sfera która mocno komplikuje sprawy. Nie mówię tu o żadnej kasie typu 900k na rozwój, bo uważam że Red ma 100 % racji. Mam na myśli sytuację w której, kiedy trzeba dziecku kupić buty, to się nie zastanawiasz, tylko idziesz i kupujesz. Dziecku potrzeba miłości, zainteresowania, dobrej wiedzy od rodziców i zapewnienia podstawowych potrzeb (jedzenie, picie, ubranie, itp.). Nic więcej. Do majątku jak będzie chciało samo dojdzie i jeszcze będzie Ci wdzięczne (jak Red;), że nie dostało wszystkiego za free, tylko go nauczono jak.

 

W tym wszystkim są dwa haczyki:

1/ dziecka trzeba chcieć samemu, tj. zdecydować się na nie świadomie. Tak żeby nikt nie miał pretensji do całego świata, że ktoś go w to wepchnął;

2/ to nie z dziećmi jest problem, tylko z małżeństwami, bo dziecko nie interesuje czy rodzice są po ślubie czy nie, tylko jakimi są ludźmi, jak funkcjonują razem, czy sobie pomagają, zastępują, co o sobie mówią itd. Oczywiście samo małżeństwo nie jest takie straszne (intercyza, odrębne konta) Straszne jest to co kobiety potrafią wyczyniać po zawarciu związku małżeńskiego.

 

ps. jak dzidziuś się urodzi jest pięknie, potem przez ok. 1 rok przejeb..., a potem z każdym miesiącem wracamy do uczucia z narodzin (przynajmniej tak było u mnie, ale byłem na to przygotowany psychicznie).

ps2. no chyba że dziecko jest do Ciebie niepodobne....

Edytowane przez Miner
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ją mam i nie żałuje choć na szklankę wody nie liczę i tu należało by zadać pytanie czy kobiety też tak do tego podchodzą bo odnosze inne wrażenie że nie.Ich materializm przenosi się z czasem na dziecko tam bezinteresownej miłości nie widzę przy czym matki córek są w lepszej sytuacji

I znów wychodzi że najbardziej kochają faceci z tym że rozsądniej

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Są różni ludzie i są różne opinie, to zależy jakie masz podejście do rodzicelstwa.

Osobiście uważam żeby było dziecko to trzeba mieć dobre przygotowanie mentalne i pięniądze.

Załóżmy że Twój syn/córka okaże się bardzo inteligentą osobą i będzie chciało się dalej kształcić na Sorbonie czy Harvardzie przyjdzie do Ciebie i zapyta.

Tato potrzebuję ok 100k chcę spełnić swoje marzenia... wyłożył byś kasę ?

Dziś dziecko kosztuję min 900k żeby mogło się zrealizować.

Warto czasami poczekać i dojrzeć do tej roli i świadomie wszystko zaplanować, pamietaj że nie którzy po libacji alko i 9 miesiącach obudzili się z ręką w nocniku i do tej pory kurwa nie wiedzą po chuj i dlaczego ....

Pozdro

 

 

Ojjjj czy my się koleżanko przypadkiem nie znamy ??? Bo właśnie to przeczytałem i jakaś lampka mi się zapaliła :)

A BTW to skąd takie informacje, że 900k dziecko kosztuje ? a czemu nie 250k czy 2 mln ??? Jakieś doświadczenia w tym zakresie ?

Fakt, że z alimentów to trudno taką kasę wyrwać i w tym sensie, to rzeczywiście trzeba być rozważnym ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiecie bo dziecko musi mieć  śpioszki, ubranka i kosmetyki od małego tylko od markowych projektantów żeby mama mogła się pochwalić przed innymi mamami że w wózeczku jest kocyk za 400 pln, śpioszki za 500, a sam wózek to taki zajebisty że 5k kosztował.....

 

Jak podrośnie to zawsze najnowsze ajfony, konsole, komputery, dalej markowe ciuchy, każda zachcianka z kasy tatusia, zrobi prawko to nowe auto średniej klasy (minimum).

 

Studia na zagranicznej uczelni na koszt tatusia oczywiście, żeby jeszcze jakiś konkretny kierunek no ale będzie np. literatura angielska, albo jakieś malarstwo :lol:

 

Panowie ja kiedyś pisałem jak dwie panie rozmawiały w kolekturze na co wydały by 15kk pln..........

 

Ponadto nie wiem czy znacie taki przypadek , jeden z menadżerów zespołów formuły jeden dał swym córkom 5 miliardów dolarów (tak miliardów) , przejebały do zera w ciągu 3 lat.

 

Więc nie dziwcie się Szejce, bo odpowiedź na pytanie ile kobieta jest w stanie wydać pieniędzy (cudzych) i na co jest oczywista a brzmi WSZYSTKIE i na WSZYSTKO.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A tak mały offtop. Myśląc o dzieciach i ich podobieństwie, to kiedyś czytałem, w ramach przygotowań do ojcostwa (poradnik dla rodziców), że dzieci w pierwszych latach życia są podobne do swoich ojców. Potem zaczynają uwidaczniać cechy fizyczne matki. To taki myk genetyczny żeby w ubiegłych wiekach ojcowie nie mieli podejrzeń i nie chcieli zabić swoich potomków. Jednakże przy tej informacji znalazła się adnotacja, że jeżeli dziecko nie jest podobne do ojca to nie należy się przejmować ponieważ dotyczy to 30-40 % populacji. Hm... ok. Przeczytałem, przyjąłem do wiadomości.

 

Następnie trafiłem na felietony Marka, gdzie podaje on, jeśli dobrze pamiętam, że wg oficjalnych statystyk 30 % ojców wychowuje nieswoje dzieci i o tym nie wie (czyli dotyczy to ok. 40 % populacji dzieci). I mnie olśniło:

czy to przypadek, że 30-40 % dzieci jest niepodobna do swoich ojców i 30 % z nich wychowuje nieświadomie nieswoje dzieci?  :ph34r:

Tak, sprawdziłem ... poradnik napisała kobieta....

Nigdy nie mówiłem tego żonie, ale gdy syn się urodził pilnie mu się przyglądałem, tak ciopka, w ciopkę Ja :rolleyes:

 

ps. A wiecie jak sobie tłumaczono na Dworach w ubiegłych wiekach, że dzieci są podobne do służących? ZAPATRZENIEM. Dlatego młodym Pannom nie wolno było patrzeć na innych mężczyzn.

Edytowane przez Miner
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A tak mały offtop. Myśląc o dzieciach i ich podobieństwie, to kiedyś czytałem, w ramach przygotowań do ojcostwa (poradnik dla rodziców), że dzieci w pierwszych latach życia są podobne do swoich ojców. Potem zaczynają uwidaczniać cechy fizyczne matki. To taki myk genetyczny żeby w ubiegłych wiekach ojcowie nie mieli podejrzeń i nie chcieli zabić swoich potomków. Jednakże przy tej informacji znalazła się adnotacja, że jeżeli dziecko nie jest podobne do ojca to nie należy się przejmować ponieważ dotyczy to 30-40 % populacji. Hm... ok. Przeczytałem, przyjąłem do wiadomości.

 

Następnie trafiłem na felietony Marka, gdzie podaje on, jeśli dobrze pamiętam, że wg oficjalnych statystyk 30 % ojców wychowuje nieswoje dzieci i o tym nie wie (czyli dotyczy to ok. 40 % populacji dzieci). I mnie olśniło:

czy to przypadek, że 30-40 % dzieci jest niepodobna do swoich ojców i 30 % z nich wychowuje nieświadomie nieswoje dzieci?  :ph34r:

Tak, sprawdziłem ... poradnik napisała kobieta....

Nigdy nie mówiłem tego żonie, ale gdy syn się urodził pilnie mu się przyglądałem, tak ciopka, w ciopkę Ja :rolleyes:

 

ps. A wiecie jak sobie tłumaczono na Dworach w ubiegłych wiekach, że dzieci są podobne do służących? ZAPATRZENIEM. Dlatego młodym Pannom nie wolno było patrzeć na innych mężczyzn.

Moi są podobni do dziadków, starszy do mojego ojca młodszy do ojca żony, również podobieństwo charakterów

obaj włosy mają jaśniejsze niż my z małżonką

może są blondyna sąsiada ? :)

Edytowane przez Brat Jan
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako że temat zszedł nieco w strone pewnosci pochodzenia potomstwa taka przypowieśc

W zamierzchłych czasach kiedy to jeszcze białorycerstwo niepodważalnie panowało w czelusciach mej świadomości a było to w szkole średniej,zorganizowano nam spotkanie uswiadamiające z młodymi studentami.

Przytoczyli oni pewne opowiadanie ponoc autentyczne może dydaktyczne któż to może wiedzieć a mianowicie:

Na pewnej uczelni w domu akademickim żyła sobie para kochali sie ponoć na zabój.Po jakimś czasie dziewczyna zaszła w ciąże ,oboje zaakceptowali ten fakt i z utensknieniem czekali na narodziny potomka.

I sie doczekali z jednym małym powiedzmy małym problemikiem,otoż nowonarodzone dziecko było rasy czarnej.

Jak do tego doszło napisze poźniej .

Może sami wydedukujecie;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Toż to pewno dziecko złapało mutacje . Sami wiecie to dzisiejsze jedzienie , sama chemia a maluszek przez to złapał melanizm

Albo może tatuś miał melanizm naturalnie? Eee niemożliwe przecież on jest biały a ona go tak koffa więc go napewno nie zdradziła. A nawet jeśli to ważne kto wychowa, spłodzić może każdy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako że temat zszedł nieco w strone pewnosci pochodzenia potomstwa taka przypowieśc

W zamierzchłych czasach kiedy to jeszcze białorycerstwo niepodważalnie panowało w czelusciach mej świadomości a było to w szkole średniej,zorganizowano nam spotkanie uswiadamiające z młodymi studentami.

Przytoczyli oni pewne opowiadanie ponoc autentyczne może dydaktyczne któż to może wiedzieć a mianowicie:

Na pewnej uczelni w domu akademickim żyła sobie para kochali sie ponoć na zabój.Po jakimś czasie dziewczyna zaszła w ciąże ,oboje zaakceptowali ten fakt i z utensknieniem czekali na narodziny potomka.

I sie doczekali z jednym małym powiedzmy małym problemikiem,otoż nowonarodzone dziecko było rasy czarnej.

Jak do tego doszło napisze poźniej .

Może sami wydedukujecie;)

 

oprócz zwykłej zdrady słyszałem historię, że ten kolor objawił się dopiero w 2 pokoleniu, tzn dopiero wnuczek kobiety która zdradziła był czarny :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.