Skocz do zawartości

Bycie seksistą przy kobiecie z dzieckiem ...?


The Saint

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

Przekopywałem sobie dziś rano ogródek :) w toku pracy jak zawsze pojawiły mnie się przeróżne rozmyślenia.
Uświadomiłem sobie, że w ostatnim tygodniu nadmiernie często, bo aż 3 razy trafiałem na kobiety z wózkiem dziecięcym: *kobieta z wózkiem szamocząca się z drzwiami na poczcie, *kobieta z wózkiem przy wejściu do windy, *kobieta z wózkiem przed przychodnią (tu najwięcej pracy, bo pomogłem wnieść wózek po schodach). Dodam dla jasności, że w każdej sytuacji była sytuacja 1:1, tzn nie było nigdzie obok żadnych osób do pomocy.

No i teraz finał, bo cholernie gryzie mnie ta kwestia.
Mimo, że jestem seksistą i gardzę pomaganiem wszelakim roszczeniowym świńkom, za każdym z tych 3 przypadków, bez namysłu rzucałem się do pomocy. Nawet się kurwa nie zastanowiłem. Nawet nie spojrzałem na miny tych bab. Nawet kurwa nie wiem czy to były baby, bo z automatu schylałem się do wózka. Wstyd.
Fakt, że za każdym razem po akcji słyszałem "dziękuję bardzo", no ale dopiero dziś gdy miałem chwile czasu dla siebie dotarły do mnie myśli o tych sytuacjach.

Jak Wy, drodzy forumowicze zachowujecie się w takich akcjach. Podpada to pod zachowanie białego rycerzyka, czy jednak mieści się w granicach "normy"?
Jako umiarkowany cham, powinienem dumnie wyprężyć pierś i udać, że niczego nie widzę czy jednak sprawę pozostawić naturalnym odruchom?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tu wypadałoby spojrzeć na temat od strony biologii.

O tysiącleci mężczyźni byli odpowiedzialni za bezpieczeństwo dzieci. To nie tyle podświadomy schemat a bardziej instynkt samozachowawczy który posiadamy jako gatunek. W tej samej kategorii mieści się min: popęd seksualny.

 

Jeżeli jako człowiek zaczynamy dojrzewać mentalnie to zaczynamy widzieć że taka pani sobie sama da radę z tym wózkiem i to jest jej problem. To co może pomóc od wyzwolenia się z tych instynktownych automatyzmów to uważna obserwacja samego siebie podczas takich zdarzeń. Następnym razem będziesz bardziej wyczulony i może zaczniesz mieć kontrolę nad tą sferą siebie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja bym na to popatrzył w ten sposób - w dupie miej pod jakie zachowanie to podpada, bo to trochę jak z tymi PUA-alfa-udawaniem chuj-wie-kogo i ciągłym analizowaniem czy "podobam się dupom", tylko w trochę inną stronę.

Jakby np. mały chłopiec szedł z wózkiem i miał problem na schodach, to byś mu nie pomógł? Czy pomógł?

 

Jak czujesz że chcesz pomagać, pomagaj. A jak masz to w dupie, to pierdol normy społeczne i niech sobie same mamuśki radzą.

Ja tam nie widzę w pomaganiu kobiecie z wózkiem żadnego powodu do wstydu (tak jak w pomaganiu komukolwiek innemu kto nie ogarnia), chyba że się nie chciało, a uległo jakiejś presji wewnętrznej/zewnętrznej.

Edytowane przez Tamten Pan
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Można raczej rozpatrywać to w kategorii karmy czy powracającej fali. Ty pomożesz w takim drobiazgu jak przeniesienie wózka ktoś inny pomoże tobie jak się zakopiesz samochodem w zaspie śniegu. Poza tym jak pomożesz szarpiącej się osobie przejść przez drzwi to sam szybciej przez te drzwi przejdziesz. Może też być, że z ta pomocą uszczęśliwisz kogoś na siłę.

Kiedyś czekaliśmy z kumplami na autobus. Ten podjeżdża wysypuje się gromada ludzi i ze środka w kierunku drzwi przesuwa się staruszka z dużymi siatami. Kolega wchodzi zabiera staruszce torby i wynosi przed autobus. Staruszka wychodzi z autobusu i z powrotem z siatami do autobusu. :). Wszystkim w autobusie szarpało kącikami a kolega przez całą drogę patrzył się ze wstydu w okno. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja osobiście pomaganie komukolwiek kto tego potrzebuje zawsze traktuje bardzo pozytywnie. I nie ważne czy ta osoba jest kobietą z dzieckiem, czy kulawym staruszkiem. Co innego dawanie się dymać. Tego trzeba po prostu unikać. Ale sytuacja którą opisałeś na pewno nie podchodzi po te negatywne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Normalna sprawa.

 

Jeżeli mam przyzwoity nastrój to też pomagam w drobnych kwestiach.

 

Np. jakiś czas temu na poczcie wysyłałem radio lampowe, 

od drzwi którymi podaje się większe przedmioty do wagi trzeba przejść ~10 metrów.

 

Powiedziałem babce, że zaniosę, bo ciężkie.

 

Albo jak listonosz się pytał czy mam coś do picia, bo go suszy to nalałem mu muszynianki.

Ale wózka nigdy nie proponowałem wytargać czy wnieść do autobusu.

 

Lubię kiedy ludzie robią takie drobne rzeczy ułatwiające mi życie, dlatego w obie strony to działa.

A proszenie z pozycji roszczeniowej wywołuje u mnie wkurwienie i najczęściej kończy się zignorowaniem albo opierdolem.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kobietom z wózkami pomagam wyłącznie wtedy, gdy mnie o to poproszą w uzasadnionej sytuacji. Ponieważ - jak wspomniał Eryk - narzucanie się i uszczęśliwianie innych na siłę przynosi często więcej szkody, niż pożytku. Jako ten "dobrze" wychowany przerabiałem to w różnych sytuacjach. Tak więc - zalecam zdrowy egoizm. A sytuacja musi być uzasadniona, bo chodzi o pomoc potrzebującej, a nie o rozkładanie czerwonego dywanu. 

 

Niemniej cenię sobie "ludzkie" gesty na co dzień, szczególnie te błahe, bezinteresowne. Dodają koloryty codzienności. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...
Dnia 5.12.2015 at 12:47, The Saint napisał:

Witam,

Przekopywałem sobie dziś rano ogródek :) w toku pracy jak zawsze pojawiły mnie się przeróżne rozmyślenia.
Uświadomiłem sobie, że w ostatnim tygodniu nadmiernie często, bo aż 3 razy trafiałem na kobiety z wózkiem dziecięcym: *kobieta z wózkiem szamocząca się z drzwiami na poczcie, *kobieta z wózkiem przy wejściu do windy, *kobieta z wózkiem przed przychodnią (tu najwięcej pracy, bo pomogłem wnieść wózek po schodach). Dodam dla jasności, że w każdej sytuacji była sytuacja 1:1, tzn nie było nigdzie obok żadnych osób do pomocy.

No i teraz finał, bo cholernie gryzie mnie ta kwestia.
Mimo, że jestem seksistą i gardzę pomaganiem wszelakim roszczeniowym świńkom, za każdym z tych 3 przypadków, bez namysłu rzucałem się do pomocy. Nawet się kurwa nie zastanowiłem. Nawet nie spojrzałem na miny tych bab. Nawet kurwa nie wiem czy to były baby, bo z automatu schylałem się do wózka. Wstyd.
Fakt, że za każdym razem po akcji słyszałem "dziękuję bardzo", no ale dopiero dziś gdy miałem chwile czasu dla siebie dotarły do mnie myśli o tych sytuacjach.

Jak Wy, drodzy forumowicze zachowujecie się w takich akcjach. Podpada to pod zachowanie białego rycerzyka, czy jednak mieści się w granicach "normy"?
Jako umiarkowany cham, powinienem dumnie wyprężyć pierś i udać, że niczego nie widzę czy jednak sprawę pozostawić naturalnym odruchom?

Ja roznie. Jak widze murzynke niewazne w jakim wieku to nie pomagam. Jest ich od cholery niech sobie sami pomagaja. Jak dziewczyna jest sympatyczna, zazwyczaj pomoge. Jak z twarzy widac, ze jest lodowata to chociazby zdychala na schodach i sie wyjebala to nie spojrze nawet. Ot taki kaprys.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chętnie pomagam, bo sam się wtedy przyjemniej czuję. Kobieta, facet - jak widzę problem, odruchowo pomagam, uśmiecham się, jest miło i fajnie. Ważne jest by rozumieć, że tak naprawdę robi się to dla siebie, dla własnej przyjemności.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.