Skocz do zawartości

Pogarda starszych Pań, czyli jak kobiety walczą z męską mądrością.


Rekomendowane odpowiedzi

ja ilekrość założe konto na jakimś portal randkowym, to nawet nie mam problem żeby się z jakąś zmatchować, raczej nie mam o czym gadać ... nosz kurwa te laski nic same z siebie nigdy nie wymysla, tylko odpisuja na pytania, szczytem jest "a ty?" jak mam je traktować poważnie przy takim podejsciu.

 

Jeszcze slysze od znajomych "nie wszystkie sa takie" ale jakos takich nie widze -_-

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Definiuje to tak, że nie można być mądrzejszym niż kobieta, bo i tak będzie spychać cię w dół. Jesteś wtedy wolny od jej manipulacji.

Pytam daną kobietę tak. Jakimi czynami pokazujesz mężczyźnie że go kochasz, jak mu to okazujesz?
Zaczyna się litania truizmów: wiernością, zaangażowaniem, dbaniem, staraniem się, opieką. Pytam o konkretne czyny, a dostaję taką odpowiedź. Pytam co to jest np staranie się według kobiety, to ona mi odpisze kolejnym truizmem, że jest to "walka o mężczyzne". To pytam, na pięści? Jak pytam o opiekę, to pytam czy ma małe dziecko, lub chorego faceta że nim się opiekuje? Cisza. Zaczynają się wtrącać koledzy, że kobiety takich nie chcą, o których trzeba dbać, opiekować się, więc niech nie chrzanią.

Mówimy więc, że to wszystko co mówią to nie są czyny, tylko puste słowa nie podparte danymi zachowaniami. Dostaję odpowiedź, że pewnie sam nie umiem kochać i to dlatego pytam o takie rzeczy i zaczyna się pouczanie, że mam się zastanowić nad sobą, bo mam jakiś ze sobą problem. Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina.

Ja tu widzę jakąś manipulacje i przerzucenie uwagi na mnie. Jakby winy na mnie, że samo pytanie o jej zaangażowanie jest już atakiem w stronę kobiety. Albo że jestem głupi, że nie rozumiem. Nie moge wymagać od kobiety konkretnych odpowiedzi, a co dopiero czynów. Taka kobieta mimo, że nie daje żadnych zachowań swojego uczucia, uważa się za taką która robi dobrze. Nie ma jednak żadnego dowodu tego, oprócz swojego jestestwa i słów.

To ze mną jest coś nie tak, czy rzeczywiście nie rozumiem tego sposobu rozmowy? Po co ona wszem i wobec krzyczy, że o związek trzeba się starać w równym stopniu, wydaje swoje opinie, w których kreuje się na super kobietę, a gdy zapyta się głębiej jak to robi, to nagle zaczyna się że ona nic nie musi udowadniać bo powinienem sam to wiedzieć?

Zawsze mnie to ciekawi. Dla mnie to takie słowa pod publiczkę. Ładnie brzmią, że "trzeba sie starać i walczyć", "miłość po grób", a jak przychodzi co do czego to nawet nie umie odpowiedzieć jak to robi. Czyny zawsze są odwrotne do słów kobiety. Jedno mówi, drugie robi.

Klepią słowa wyuczone na pamięć, które zapewniają im przychylność innych, a nawet nie rozumieją same co mówią.

I to nie jest tak, że jedna, dwie tak mówią. Każda którą spytasz tak reaguje. To że nie są wyjątkowe, tylko takie same to widać. Jest udowodnione to czynem - bo ich sposób rozmowy i reakcji jest tego dowodem.

Jednak udowodnić niczego dobrego o czym tak ładnie piszą nie potrafią.

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W moim wieloletnim życiu nie spotkałem się z tym, by takie istniały, a przynajmniej nie dopóki zacząłem rozmawiać z nimi na takie tematy. Próbując sprawdzać ich słowa i konfrontując z czynami. Wcześniej to było życie iluzją, bo się nie wchodziło w takie rozmowy i postępowanie. Wierzyło się z góry, szczególnie tym ładnym i umiejącym się zachować w towarzystwie. Dobra maska ;-)

To też są rozmowy internetowe z kobietami z poza towarzystwa. Wszystkie klepią na jedno kopyto, a potem się dziwią, że nie uważam je za cud świata, któremu trzeba prawić komplementy za nic. Zacząłem być obiektywnym wobec tego co prezentują, a nie jak koledzy ślinić się i mówić same dobre rzeczy o nich, pobłażać, komplementować charakter i inteligencje, nawet jak palną banialuk. Koledze powiedzą "jesteś idiotą, nie pierdol", a kobiecie "oh oh oh to nie tak, ale dobrze myślisz, bystra jesteś dziewulka". Oni sami nie widzą jak są sztuczni.

Czemu mam nie lubić narcyzów w wersji męskiej, a kobiety narcyzki tak? Czemu mam stosować podwójne standardy i być hipokrytą krytykując podwójne standardy które stosują kobiety? Taka cena, gdy jesteś prawdziwy, szczery i toteż antypatyczny.

Dziwnym trafem to właśnie stare i brzydkie kobiety są oceniane obiektywnie, dlatego zieją taką pogardą i frustracją. Bo nikt ich nie chce. Czynów nie dają, wyglądu nie mają, seks nie jest motywatorem, a dodatkowo są zarozumiałe bo "dojrzałe". Dziwnym trafem to ładnym i młodym kobietom jest wybaczane wszystko, nawet brak mądrości i inteligencji, zero konfrontacji z prawdą. Nie muszą robić nic, bo się niczego nie wymaga. A jak wymaga to próbują zakrzyczeć i tutaj jako grupa sprawują się bardzo efektywnie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, parafianin napisał:

To ze mną jest coś nie tak, czy rzeczywiście nie rozumiem tego sposobu rozmowy? Po co ona wszem i wobec krzyczy, że o związek trzeba się starać w równym stopniu, wydaje swoje opinie, w których kreuje się na super kobietę, a gdy zapyta się głębiej jak to robi, to nagle zaczyna się że ona nic nie musi udowadniać bo powinienem sam to wiedzieć?

Zawsze mnie to ciekawi.

 

Mi bardzo dużo wyjaśnił ten tekst (niestety w języku angielskim, a długi, więc nie przetłumaczę):

 

http://illimitablemen.com/2015/02/08/machiavellian-thinking-vs-conventional-logic/

 

Wyjaśnił mi nie tylko sposób rozmowy kobiet, ale pozwolił także zrozumieć np. dlaczego jeden jest w towarzystwie bardzo wygadany, a drugi - skryty (ten pierwszy umie się odnaleźć w grupie, bo jest lepszy w tzw. powertalk-u).

Z ciekawości wspomniałem o tym tekście mojej matce - wyglądała na nieco zaskoczoną, że idei tego machiavellizmu nie czuję instynktownie i że aż musiałem o tym przeczytać aby zacząć go wokół siebie dostrzegać. Wcześniej dostrzegałem tylko że coś jest nie tak, ale nie wiedziałem co...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, parafianin napisał:



Ja tu widzę jakąś manipulacje i przerzucenie uwagi na mnie. Jakby winy na mnie, że samo pytanie o jej zaangażowanie jest już atakiem w stronę kobiety. Albo że jestem głupi, że nie rozumiem. Nie moge wymagać od kobiety konkretnych odpowiedzi, a co dopiero czynów. Taka kobieta mimo, że nie daje żadnych zachowań swojego uczucia, uważa się za taką która robi dobrze. Nie ma jednak żadnego dowodu tego, oprócz swojego jestestwa i słów.

To ze mną jest coś nie tak, czy rzeczywiście nie rozumiem tego sposobu rozmowy? Po co ona wszem i wobec krzyczy, że o związek trzeba się starać w równym stopniu, wydaje swoje opinie, w których kreuje się na super kobietę, a gdy zapyta się głębiej jak to robi, to nagle zaczyna się że ona nic nie musi udowadniać bo powinienem sam to wiedzieć?
Zawsze mnie to ciekawi. Dla mnie to takie słowa pod publiczkę. Ładnie brzmią, że "trzeba sie starać i walczyć", "miłość po grób", a jak przychodzi co do czego to nawet nie umie odpowiedzieć jak to robi. Czyny zawsze są odwrotne do słów kobiety. Jedno mówi, drugie robi.
Klepią słowa wyuczone na pamięć, które zapewniają im przychylność innych, a nawet nie rozumieją same co mówią.
Jednak udowodnić niczego dobrego o czym tak ładnie piszą nie potrafią.

Czego ty wymagasz od kobiet? Doskonale zapewne wiesz ,że taka statystyczna ko itka nie ma pojęcia co mówi co to znaczy. Jeżeli czuje się zagrożona to się broni tym co matulka naturka nauczyła(Ciekawa rzecz wogóle, że jest matka natuea a nie ojciec natura..)  Nie wojuj z tymi oczywistymi rzeczami bo nic nie zmienisz. To co mówisz to też w pewnym sensie są truizmy. To wszystko już zostało powiedziane i wyjaśnione.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, parafianin napisał:

(...)
Mówimy więc, że to wszystko co mówią to nie są czyny, tylko puste słowa nie podparte danymi zachowaniami. Dostaję odpowiedź, że pewnie sam nie umiem kochać i to dlatego pytam o takie rzeczy i zaczyna się pouczanie, że mam się zastanowić nad sobą, bo mam jakiś ze sobą problem. Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina.
(...)

Spychologia.

 

Człowiek nie ma prawa wymagać od kobiety czegokolwiek. To ty jesteś od spełniania wymagań. To ty musisz ją czymś zająć (bajerować), zainteresować, zabiegać o nią, etc.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To co w końcu można wymagać od kobiety na tym samym poziomie, ale tak realnie, a nie słuchając ich samych? Równorzędny wkład nie, równorzędna dyskusja nie, słuchanie o równości i partnerstwie tak. Jak to pogodzić jak to sprzeczne ze sobą? Chorym można się stać od uczestniczenia w tym. Nie dziwie się, że tylu kolegów "po fachu" nienawidzi swojego wyboru, czyli bycia w rodzinie i posiadania coś takiego jak żona. Sądzili, że będzie inaczej, bo tak jak słyszeli, a tu jednak kobitka to tylko do dymania jej i zapewniania jej wszystkiego. Jak w takim układzie nie czuć się frajerem?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 czy to wszystko nie wygląda trochę tak;

widzimy gdzies swiatelko    /związek ,cieplo,seks pod reka itd./ jesteśmy ta wizja kuszeni...

jeśli jest ok,  to  zaczynamy podazac w tym kierunku.....

jesteśmy bliżej tego wyobrażenia,celu/ swiatelko jest coraz jaśniejsze,przyjemniejsze .......

zbliżamy się do upragnionego celu

i coz....

 często bywa ze swiatelko i ta cala wizja to tylko wabik a blask miał maskować to co w cieniu....

 

 

rybka-fb.jpg

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

39 minut temu, parafianin napisał:

To co w końcu można wymagać od kobiety na tym samym poziomie, ale tak realnie, a nie słuchając ich samych?

 

Wszystko można wymagać, pod warunkiem, że twardo się to egzekwuje, tak samo jak w relacji szef - podwładna.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie do końca, chyba że chodzi o jakąś magiczną cechę zawartą w SMV o którą nie jestem w stanie teraz wyszukać.

Powiedzmy, że mamy analogie jak z szukaniem pracy.

Pracodawca A oferuje zarobki na poziomie 3k, wymaga mniejszych umiejętności, wykształcenia, jest bardziej przychylny, kompromisowy, pobłażający.

Pracodawca B oferuje zarobki na poziomie 3k, wymaga więcej, jest bardziej surowy, wymaga, nie pobłaża.

Wybór więc idzie w kierunku tej samej oferty, a mniejszych wymagań.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ok, prosta sprawa, kobieta idzie tam gdzie zostaną zaspokojone jej potrzeby wszelakie, przy mniejszym nakładzie "pracy" z jej strony.

 

Wszystko się zgadza, nie zaprzeczam.

 

Kasa, status społeczny, atrakcyjność fizyczna itd.. Można mieć to wszystko i dalej być miękką fają.

 

Tyle że jedną z potrzeb kobiecych jest aby facet miał odpowiedni zestaw cech, odpowiednią osobowość, jak zwał, tak zwał. To też się wlicza do istotnych kobiecych potrzeb.

 

Kobieta pójdzie do miękkiej fajki dopiero jak zrozumie, że termin przydatności jej się kończy i zacznie mieć parcie na rozmnożenie.

 

Przykład z własnego podwórka. Mam kolegę, który jest ode mnie niezaprzeczalnie przystojniejszy, jest około 2x bardziej zamożny, również jest w dobrej kondycji fizycznej. Mimo tego ilość jego partnerek seksualnych jest drastycznie mniejsza niż moja/ był w mniejszej ilości związków. Mimo iż ma niższe wymagania co do ewentualnych partnerek.

 

Kobiety traktuje miękko, jak go w domu mamusia uczyła. Niezmiennie od dekady irytuje się, że ma wszystko co potrzeba i mało rucha. Sam rozumie o co chodzi, bo rozmawialiśmy nie raz. Tyle, że cytuję "ale ja tak nie potrafię względem kobiety postępować", "nie potrafię się tak odezwać".

 

 

 

 

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jednak Bracia myślę, że kobiety są mocno wyrachowane.

 

Do związku będzie szukać takiego beta providera. Ustawionego, dobrze zarabiającego, dobrze traktującego kobiety, którego można manipulować, trzymać w miare krótko i całkowicie od siebie uzależnić (emocjonalnie). Bezpieczeństwo.

Do sexu natura pcha w kierunku Alfy. Ale to facet zbyt pewny siebie. nie do ujarzmienia dla takiej samiczki to kreci ale nie da jej tego poczucia bezpieczeństwa i pewnoci co wyżej. Zawsze będzie żyć w poczuciu zagrozenia innych samic. Z takim przezyje przygode chetnie ale chyba tylko tyle.

Nawet jak zdradza jest kalkulacja zysków i strat.

 

Owszem można kobiecie zrobić taką burze emocjonalną w mózgu, że straci poczuice rzeczywistosci, poleci wtedy ona za emocjami  jak sęp za zgnitym miesem. Ale to zawsze trwa do czasu.

 

Wiem, że bardzo generalizuje, rozgraniczam.

Jednak uwazam, że obok emocjonalności u kobiet stoi na tym samym wysokim poziomie ich wyrachowanie i zimna kalkulacja. Taka mieszanka sprzeczności. TAki kobiecy koktail.

 

Edytowane przez SennaRot
bledy ort
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Brzytwa napisał:

Tell me something I don't know.

Chłopie, przecież w obojętnie jakiej książce Marka masz to podane kawa na ławę?

Źle to ująłem. Chodziło mi o to, że wyrachowanie zawsze u kobiet wygra wcześniej czy później nad emocjami czy inymi czynnikami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, bo nie każda z nich lubi emocjonalną sraczkę, która może być wiele lat, a może być tylko na początku kiedy chemia działa. Po zniknięciu chemii i tak zostaje to co zostało wykalkulowane z wyrachowania, więc wiedzą że nie ma sensu porywać sie na uczucia, które przeminą, tylko zaplanować dobre życie z jak najbardziej majętnym samcem. Najwyżej go zdradzi, jak będzie potrzebowała emocji, bo przecież mięczak, więc jego wina.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.