Skocz do zawartości

Przypadek czy przeznaczenie?


Doug

Rekomendowane odpowiedzi

Bracia,

 

podziele sie z wami "ciekawym" (lub dziwnym) zbiegiem okolicznosci. Czysty przypadek. A moze znak od Pana Boga? Jak sobie to przypomne, to ciagle sie usmiecham z niedowierzaniem.

 

Sytuacja wyjsciowa: pochodze z wiekszego miasta A (pol miliona mieszkancow), mieszkam w miescinie B (50 tys.), jakies 70 km od mojego rodzinnego miasta i poznalem kobiete w miescie C (150 tys) , 70 km od mojego miesca zamieszkania i 170 od mojego rodzinnego miasta. Spytykalismy sie tak 6-8 razy na weekend. Potem jak coraz bardziej zauwazylem, ze jest powierzchowna i zaczalem tracic zainteresowanie. Spotkalismy sie jeszcze raz: pocalunek i przestalismy jakos ze soba komunikowac.

 

Niedziela, ladna pogoda, bylem w moim rodzinnym miescie i proponuje kolezance spacer. Nie ma czasu. Odmawia. No to innej sie zapytalem i zapropnowala abym wpadl. OK, zajechalem do niej, a ona ze na spacer chce jechac, nad takie jeziorko w centrum (dlugie przynajmniej na 3 km). Pojechalismy, parkuje, idziemy. I doslownie 30 sekund pozniej - moze minute - widze ta laske z miasta C, jak idzie objeta z innym facetem!

 

I teraz pytam sie Was: jakie jest prawdopodobienstwo, ze takie cos moze sie zdazyc?! (jest tu jakis matematyk?) 

1. nie jej miasto, ani ja czesto tam nie bywam

2. jedna kolezanka odmawia, a druga wybiera akurat to miejsce

3. kolezanka wybiera spacer nad jeziorem (aczkolwiek jest to punkt centralny do spacerow)

4. moglismy isc w druga strone (przeciwna z ktorej tamta szla)

5. ja moglem zaparkowac 100-200 metrow dalej, jakbym wyszedl z samochodu to ona by w tym momencie juz przeszla

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klasyka :). Masz przynajmniej klarowną sytuację.

Co do przypadku to najlepsze numery są to jak spotykasz kogoś znajomego na drugim końcu świata.

Przypomniała mi się jedna historia. Lata temu podczas wypadu w góry spotkałem dziewczynę. Taką, przy której zaczął mi układ hormonalny świrować. No to gadka, szmatka, jednak widzę z rozmowy że traktuje mnie jako zbyt młodego(po wyglądzie) no to skierowałem dyskusję na ten tor, aby przekonać ją że się myli i tak od słowa do słowa okazało się, że urodziliśmy się w ten sam rok, miesiąc, dzień i dodatkowo w tym samym szpitalu :). Jakie jest prawdopodobieństwo spotkać taką osobę po dwudziestu paru latach? Dodatkowo podobnie, ja byłem z jednego miasta, ona z drugiego a szpital był w trzecim mieście.

Niewiele niestety to jednak nie dało, pierwsze wrażenie ma jednak ogromne znaczenie. Wyszła za mąż za kolegę. Nie na długo, rozwiedli się niestety dosyć szybko. Tylko kredyt hipoteczny im został...

Edytowane przez VascoDaGama
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Spytykalismy sie tak 6-8 razy na weekend"

 

czy u niej czy u Ciebie ?

 

jeżeli u Ciebie to być może nie byłeś jedynym z którym się w Twojej miejscowości kontaktowała być może nawet tego samego dnia

Edytowane przez Brat Jan
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdarzają się takie sytuacje w życiu, które ze względu na logiczne prawdopodobieństwo zajścia - dziwią do szpiku kości.

Przeżyłem kilka takich i za każdym razem gdy uświadamiałem sobie prawdopodobieństwo zajścia to czułem ciarki na krzyżu.

To prawie jak trafić szóstkę w Lotto na dodatek nie wysyłając zakładu :)

 

I miewam chwile, gdy dochodzę do mglistego przeświadczenia, bardziej nawet przeczucia niż wniosku, że jest coś 'więcej' niż

mędrca szkiełko i oko. Ale to jakby dotknięcie, wręcz muśnięcie czegoś co wykracza poza pojęcie czasu, przestrzeni, wielkości,

wagi, wzorów chemiczno-matematyczno-fizycznych i logiki opartej na związku przyczynowo-skutkowym.

 

S.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli nie chcesz wchodzić na pole ezoteryki to obecnie jedyny model jaki w tej kwestii ma do zaoferowania metodologia naukowa (przyklepana i zmanipulowana przez koncerny i korpo) to mechanika kwantowa, a konkretnie kwestie splątania.
Jeżeli jednak nie przejmujesz się dogmatem współczesnej 'naukowości' to zacznij od tego: https://pl.wikipedia.org/wiki/Synchroniczno%C5%9B%C4%87

i drąż temat dalej.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzieki za link, Brzytwa. No ja chcialbym to sobie wytlumaczyc naukowo, tylko cholera prawdopodobienstwo jest takie male, ze ciezko to zaakceptowac. Z drugiej strony, tak jak pisze o Synchronicznosci to rozumiem tak, ze jak nam sie cos takiego przydazy, to probujemy to jakos sobie wytlumaczyc... i dac temu jakies znaczenie.

A tak na marginesie, przed paroma dniami wyslala mi zaproszenie na Fejsie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każde znaczenie jest ważne i potrzebne dla rozwoju. (BTW - Także to zdarzenie o którym pisze Tobie admin i moderacja na PW, więc lepiej to załatw od razu i nie uciekaj)

To jakimi słowami będziesz zdarzenia określał nie ma większego znaczenia o ile nie wkładasz w te pojęcia emocji i nie wierzysz że pojęcie/określenie/słowo to rzecz sama w sobie. Słowa to tylko opis rzeczywistości.

To takie żółte karteczki które sobie przylepiamy na przedmioty i zdarzenia po to żeby o nich nie zapomnieć i nawzajem móc o nich dyskutować.

 

Zdarzenie się wydarzyło. Obserwuj siebie i swoją reakcją emocjonalną na to zdarzenie. Co Ci to zdarzenie dało? Jakie wyciągnąłeś z niego wnioski dla siebie, nie dla 'nauki', nie dla pojęcia jako takiego ale dla siebie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdarzenie się wydarzyło. Obserwuj siebie i swoją reakcją emocjonalną na to zdarzenie. Co Ci to zdarzenie dało? Jakie wyciągnąłeś z niego wnioski dla siebie, nie dla 'nauki', nie dla pojęcia jako takiego ale dla siebie.

 

To zdecydowanie lepsze podejście.

Podejście naukowe, splątania jakoś mnie nie przekonuje. Brak jakiegoś przełożenia mikro na makro i z wiedza jest tak, że im się więcej wie tym pojawia się więcej niewiadomych i pytań. "Synchroniczność" natomiast to nic innego jak inne ujęcie podejścia religijnego i powrót do niej na inny sposób bo zniechęceniu brakiem "naukowego" wyjaśnienia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

I teraz pytam sie Was: jakie jest prawdopodobienstwo, ze takie cos moze sie zdazyc?! (jest tu jakis matematyk?) 

1. nie jej miasto, ani ja czesto tam nie bywam

2. jedna kolezanka odmawia, a druga wybiera akurat to miejsce

3. kolezanka wybiera spacer nad jeziorem (aczkolwiek jest to punkt centralny do spacerow)

4. moglismy isc w druga strone (przeciwna z ktorej tamta szla)

5. ja moglem zaparkowac 100-200 metrow dalej, jakbym wyszedl z samochodu to ona by w tym momencie juz przeszla

klasyka gatunku

1.neutralne miejsce na spotkania.jezeli kiedys z nia tam byłeś to zakodowała to miejsce.jedna z moich byłych tez zakodowała pewne miejsce i smigała tam czesto.zwykły schemat zachowań i przeniesienia

2.widocznie to miejsce jest popularne

3.odpowiedz wyzej

4.pszypadeg?nie somdze

5.po co parkowac dalej jak mozna blizej

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdarza się, zwykłe prawdopodobieństwo, dużo prób. Nie zastanawiamy się, ile razy się nie spotkaliśmy, tylko dziwimy, gdy się spotkamy. Mnie też się trafiło spotkać z Byłą, gdzieś w Polsce i zupełnie bez planowania.

Polska to mały kraj, a jak się dołoży do tego, że niektórzy ludzie mają podobny sposób spędzania czasu i lubią podobne  miejsca, to raz na jakiś czas takie rzeczy się trafiają. Ile jest takich historii, gdy ktoś spotyka się swojego szefa z kochanką gdzieś na końcu świata.

Czasami widuję kogoś w telewizji i potem kojarzę, że z nim rozmawiałem. Bywa.

Był robiony eksperyment w Stanach przekazania listu przez znajomych zupełnie obcej osobie, wystarczyło 6 osób, żeby list dotarł.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja na swoją pierwszą szaloną miłość sie nadziałem jak z wysp wylatywałem na lotnisku razem samolotem lecielismy a ze mną do tego wszystkiego calineczka była ,na odprawie w kraju stałem za nią w kolejce a calineczka głupie teksty waliła odnośnie naszego slubu tak żeby tamta słyszała to jest kurwa przypadek :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trudno niekiedy wytłumaczyć pewne zdarzenia racjonalnie badź wyjaśnić zbiegiem okoliczności.

Podam jeden przykład z własnego życia - pierwsze trzy spotkania z moją byłą i w pobliżu ta sama akcja, a mianowicie młoda para robiąca pamiątkowe zdjęcia...przez następne trzy lata nigdy się to nie powtórzyło...zadziwiające jest nasze życie, a wnim wiele dziwnych niewytłumaczalnych racjonalnie sytuacji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie oddzielaj współczesnej 'nauki' od religii bo to jeden i ten sam mechanizm. Tylko etykietki inne.

 

Nie wiem czy piszemy o tym samym. Dla mnie podstawową różnicą, w kontekście tematu wątku, między nauką i religią jest taka, że według nauki mamy wpływ na swoje życie i to my wybieramy drogę swoim działaniem i podejmując decyzje a według religii to jest przeznaczenie i jak bóg da to będzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...

Temat stary i już mocno zakurzony, ale pozwolę go sobie odgrzebać, gdyż żadna z wcześniejszych wypowiedzi nawet nie zbliża się do rozwiązania przedstawionego problemu (bez urazy, Panowie).

 

@Doug Doświadczyłem podobnej sytuacji. Pochodzę z małej wioski (ok. 500 mieszkańców) położonej jakieś 120 km od Warszawy. Chodziłem do ogólniaka znajdującego się w mieście położonym jakieś 30 km od mojej wsi, dojeżdżałem tam pociągiem. W klasie miałem dziewczynę, która mieszkała jeszcze dalej niż ja i wsiadała na wcześniejszej stacji, więc zawsze jechaliśmy do szkoły tym samym pociągiem. Byliśmy po prostu znajomymi z klasy, więc nie umawialiśmy się na wspólną podróż. Niemniej jednak statystycznie powinniśmy na siebie często wpadać podczas wspólnych podróży, w końcu jeździliśmy tym pociągiem 5 razy w tygodniu przez większą część roku (powrotów nie liczę, bo tu już siłą rzeczy razem wracaliśmy). To były pociągi regio, więc nie były jakieś olbrzymie, nie wiem ile tam mogło być miejsc siedzących, ale obecnie eksploatowane przez Koleje Mazowieckie elfy mają poniżej 200, tamte pewnie miały podobną liczbę. Przez 3 lata ogólniaka spotkałem ją w pociągu nie więcej niż kilkanaście razy, możliwe nawet, że było to poniżej 10. Nigdy jej nie szukałem, ale czasem przechodziłem sporą część pociągu w poszukiwaniu wolnego miejsca. Kilkanaście razy na 3 lata wspólnego podróżowania to trochę mało.

W ostatniej klasie zaczęliśmy z kolegami z wioski podróżować do Warszawy. Wiecie, stolica, żarcie w McDonald's, splendor i bogactwo. Mieliśmy tych wypraw dokładnie 6 i za każdym razem kierowaliśmy się do Arkadii (centrum handlowe). W ciągu tych 6-u podróży nie spotkaliśmy mojej koleżanki tylko raz.

 

I teraz o co mi chodzi. Powiedzmy, że prawdopodobieństwo spotkania jej w pociągu wynosiło 1:80 (przyjmuję, że miejsc siedzących było 160 i wszystkie były podwójne). Zatem pierwszy dzień szkoły, wsiadam do pociągu i mam szansę jedną na 80, że ją spotkam. Nie spotykam, idziemy dalej. Kolejny dzień. Ile wynoszą szanse na jej spotkanie? Znów 1:80. Poprzednia wyprawa pociągiem nie wpływa na kolejne, nie zmienia prawdopodobieństwa w żaden sposób. Na chłopski rozum powinienem ją spotykać bardzo często, w końcu wiele podróży to wiele okazji do spotkania, ale to zupełnie błędne myślenie, które pokazuje jak bardzo nasz mózg nie radzi sobie w dzisiejszych czasach. Homo sapiens istnieje na tej planecie jakieś 100.000 lat i dopiero od jakichś 100 lat żyjemy w olbrzymiej skali (brak mi lepszego określenia) - przykładowo za cholerę nie jesteśmy w stanie wyobrazić sobie 1000 osób, bo przytłaczającą większość czasu żyliśmy w społecznościach liczących kilkadziesiąt osób (pewnie wiele osób twierdzi, że jest w stanie sobie wyobrazić 1000 osób, ale wyobrazić sobie możemy tylko liczbę). Wszystkie mechanizmy mózgu ewoluowały w warunkach, gdzie człowiek znał swoją rodzinę i sąsiadów, a najdłuższą wyprawę odbył do sąsiedniej wsi na jarmark. W takich warunkach te mechanizmy się sprawdzały, w dzisiejszych łatwo je oszukać, czego przykładem jest właśnie chłopska logika i przeświadczenie, że wielość moich podróży zwiększa prawdopodobieństwo na spotkanie koleżanki.

 

Weźmy teraz moje podróże do stolicy. Byłem tam z kumplami 6 razy i spotkaliśmy moją koleżankę 5. Powiedzmy, że szanse na jednokrotne jej spotkanie to 1:80.000 (przyjmijmy, że w w ciągu godziny przed i po spotkaniu przewinęło się przez Arkadię 80.000 osób). Małe szanse. A jakie były statystycznie szanse, że spotkam Ciebie, @Doug? Otóż 1:80.000. Podobnie jak w przypadku każdej innej osoby. Zaraz mi ktoś wyskoczy, że np. szanse na spotkanie biedaka z Brazylii były zerowe, ale ja tutaj podaję prawdopodobieństwo i nie poruszam kwestii determinizmu, bo jasnym jest, że demon Laplace'a określiłby prawdopodobieństwo każdego zdarzenia jako 1:1 lub jako zerowe i innych możliwości nie mogłoby być. Determinizm na tę chwilę ignorujemy, zajmujemy się prawdopodobieństwem. Wróćmy do rzeczy. Na jedno spotkanie mam szansę jedną na 80.000. Jakie są szanse, że spotkam ją jeszcze cztery razy? Dla utrudnienia przyjmijmy, że spotkałem ją 5 razy z rzędu i dopiero przy ostatniej podróży jej nie spotkałem. Przecież to musi być jak szóstka w totka. Otóż nie. Szansa na każde kolejne spotkanie pozostaje dokładnie taka sama. Poprzednie spotkanie nie wpływa na kolejne. Okej, ale i tak jesteśmy nieco w dupie. W końcu 1:80.000 to wciąż cholernie małe prawdopodobieństwo. I po to były nam rozważania o spotkaniu w pociągu. Tam były szanse o wiele większe, ale jednak spotkałem ją nie więcej niż kilkanaście razy w ciągu kilkuset podróży. W Arkadii spotkałem ją 5 razy w ciągu 6 podróży. Nie jest to nieprawdopodobne. Nieprawdopodobne byłoby, gdybym na spotkanie z nią miał prawdopodobieństwo 1:1 i jej nie spotkał. Albo gdybym ją spotkał przy prawdopodobieństwie równym 0 (np. gdybym dzień wcześniej poderżnął jej gardło i spalił jej zwłoki, a następnego dnia spotkał ją w spożywczaku).

 

To, że coś jest mało prawdopodobne wcale nie oznacza, że jest niemożliwe. Weźmy szóstkę w totka. Prawdopodobieństwo jej trafienia to 1:13.983.816. Powiedzmy, że grających jest dokładnie 13.983.816. Teraz uruchamia się chłopski rozum i tłumaczy, że w takim układzie z pewnością ta szóstka padnie. Otóż nie. Jeśli ja wybiorę na swoim kuponie liczby 1,2,3,4,5,6, to wcale nie znaczy, że @Doug wybierze zupełnie inne. Jakie są szanse na to, że każdy z 13.983.816 grających w lotto wybierze zupełnie inne niż reszta liczby? Dokładnie takie same jak na to, że każdy z 13.983.816 grających wybierze te same liczby. Szanse 1:13.983.816 wcale nie oznaczają, że w 13.983.816 kuponach musi się trafić zwycięski kupon (byłoby tak, gdyby jedna osoba/grupa osób puściła tyle kuponów i każdy byłby inny, słowem prawdopodobieństwo wskazuje liczbę istniejących możliwości).

 

Weźmy teraz rzut monetą. Mamy do wyboru orła i reszkę. Rzucamy 10 monet. Przyjmijmy, że trafiła nam się następująca kombinacja (r-reszka, o-orzeł):

o,r,r,o,r,o,o,r,o,r

Myślicie, że jak bardzo jest prawdopodobna taka kombinacja? Chłopski rozum podpowiada, że o wiele bardziej niż taka:

o,o,o,o,o,o,o,o,o,o

I znów chłopski rozum się myli. Przy każdym rzucie masz prawdopodobieństwo 1:2, że wyrzucisz orła. Przy każdym kolejnym to prawdopodobieństwo się nie zmienia i wynosi 1:2. Owszem, prawdopodobieństwo, że wyrzucisz 10 razy pod rząd orła wynosi 10 do potęgi 10. W cholerę małe. Ale jest identyczne jak prawdopodobieństwo wyrzucenia każdej innej kombinacji. Rzuć 10 monet i być może trafisz orła 10 razy pod rząd. Jedź do Warszawy z kumplami i być może spotkasz 5 razy z rzędu tę samą koleżankę. Prawdopodobieństwo tego spotkania jest identyczne jak spotkania każdej innej znajomej osoby, albo nie spotkanie nikogo.

 

Mam nadzieję, że w miarę zrozumiale to wytłumaczyłem, jeśli ktoś ma jakieś wątpliwości, postaram się je wyjaśnić.

 

Cytuj

Trudno niekiedy wytłumaczyć pewne zdarzenia racjonalnie badź wyjaśnić zbiegiem okoliczności.

Podam jeden przykład z własnego życia - pierwsze trzy spotkania z moją byłą i w pobliżu ta sama akcja, a mianowicie młoda para robiąca pamiątkowe zdjęcia...przez następne trzy lata nigdy się to nie powtórzyło...zadziwiające jest nasze życie, a wnim wiele dziwnych niewytłumaczalnych racjonalnie sytuacji.

 

Chodziłem kiedyś do pewnej knajpy. Bywałem tam co czwartek, bo mieli dobrą promocję dla studentów. Zawsze zamawiałem to samo danie. Rozpoczął się trzeci rok studiów, wakacje spędziłem w rodzinnej wiosce, więc przez trzy miesiące nie byłem w tej knajpie. Okazało się, że nie serwują już mojej ulubionej szamy. Zamówiłem jakiegoś burgera, był naprawdę kozacki, a tu nagle przy moim stoliku po podłodze popierdala prusak. Jakby u siebie był. Szybko dziada załatwiłem butem i idę na skargę do obsługi za ladą. Generalnie zrobił się szum, przeproszono mnie i dostałem dwa kupony na darmowe danie. Poszedłem tam w następny czwartek i zamówiłem najdroższe żarcie (w końcu miałem kupony). Wcinam spokojnie, a tu nagle wrzask, panna wskakuje na stół (skoczna bestia, była w budach na obcasie). Zobaczyła prusaka popierdalającego po sali. W następny czwartek już tam nie jadłem, bo sanepid dobrał im się do dupy (niewykorzystany kupon długi czas służył jako zakładka do książki). Ta historia jest tak samo nadprzyrodzona i niewytłumaczalna racjonalnie jak ta, którą napisał @Romek. Jeśli dla kogoś trzykrotne trafienie na młodą parę podczas trzech pierwszych randek jest zjawiskiem niewytłumaczalnym i nieprawdopodobnym, to chyba nie ma sensu, żebym cokolwiek tłumaczył, bo to walka z wiatrakami.

Edytowane przez Babinicz
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Babinicz Bardzo dobra analiza. Tak jak piszesz "chlopski rozum" ma problemy z wyobrazeniem sobie duzych/malych liczb (czas, odleglosc, itd), bo sa po prostu dla nas niewyobrazalne.

 

Moj ulubiony przyklad: porownanie jednego miliona do jednego miliarda. (Gdzie popatrzymy, miliardy sa rzucane na lewo i prawo - czy to dotyczy budowy autostrady, czy tez majateku Bill Gates... 

A teraz pytanie: ile trwa jeden milion sekund i ile trwa jeden miliard sekund? (Oczywiscie odopowiedz jako jednostka czasu). Prosze pomyslec, a potem sprawdzic na kalkulatorze :-)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 miesięcy temu...
W dniu 23.06.2017 o 12:26, Babinicz napisał:

Weźmy teraz rzut monetą. Mamy do wyboru orła i reszkę. Rzucamy 10 monet. Przyjmijmy, że trafiła nam się następująca kombinacja (r-reszka, o-orzeł):

o,r,r,o,r,o,o,r,o,r

Myślicie, że jak bardzo jest prawdopodobna taka kombinacja? Chłopski rozum podpowiada, że o wiele bardziej niż taka:

o,o,o,o,o,o,o,o,o

 

Odgrzeję.

 

Chłopski rozum podpowiada rózne rzeczy.

 

Ludzie nie znają matematyki. Jesli powiesz komuś, że szansa na sukces w zdarzeniu, ktore możesz powtarzać dowolną ilosć razy wynosi 50% (1/2) to przeciętnemu człowiekowi wydaje się, że wystarczy spróbować najwyżej dwa razy by uzyskać pewność.

A tak nie jest.

 

Bierzesz monetę. Rzucasz. Wypaśc może orzeł albo reszka. Szansa 50% na orła, 50% na reszkę.

Ile razy trzeba rzucic by mieć pewność że wypadkie orzeł ?

Nieskończenie wiele :)

 

Rzucasz i wypadła reszka.  Czy masz pewnosc, że za drugim razem będzie orzeł ?

Oczywiście nie.

 

Od tego jest Schemat Bernoulli'ego.

 

P = 1 - (1-S)^q gdzie:

 

S - prawdopodobienstwo sukcesu w jednej próbie

q - ilość prób

 

Orzeł/reszka:

 

S = 1/2

 

Jedna próba:

P = 1 - (1-1/2)^1 = 1-0.5 = 0.5

 

Dwie próby:

P = 1 - (1-0.5)^2 = 1-0.25 = 0.75

 

Pięć prób:

P = 1 - (1-0.5)^5 = 0.969

 

I tak dalej. Im więcej prób tym bliżej jedności. Ale nigdy pewność.

 

Bo gdyby wystarczyć miały tylko dwie próby przy prawdopodobieństwie 50% - to przy trzech próbach prawdopodobienstwo byłoby wyższe niż jeden :)

 

A teraz wstaw do wzoru za S jakieś bardzo małe prawdopodobieństwo. Typu na przykład szansę na wygraną szóstki w totka. Okaże się, że musisz wykonać niesamowicie wiele prób by "ruszyć" prawdopodobieństwo z miejsca w okolicę na przykład prawdopodobieństw wartych uwagi (np 25% że wygram)

 

Zawsze się też warto zastanowić nad czymś szalenie prymitywnym, niby oczywistym ale nie zawsze od razu jasnym.

Mianowicie - to, że ktoś Ci mówi, że masz aż 25% że wygrasz - oznacza, że masz 75% szansy na to że przegrasz.

 

I dlatego nie gram w totolotka.

 

Wniosek:

Aby nie utracić majątku na grach losowych lub hazardzie - zawsze trzeba na gry patrzeć poprzez pryzmat szklanki do połowy pustej.

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.