Skocz do zawartości

babsztyl na forum


MagMu

Rekomendowane odpowiedzi

Hello wszystkim,

jestem kobitą, a jak mam na imię można się domyślić po nicku. 

Nie, nie Magnolia. Próbuj dalej.

 

Co ja tu robię?

Po prostu lubię felietony Marka, szczególnie te z ecoego, chociaż i tymi z samczego nie pogardzę.

 

Tak poza tym, to wkurwia mnie wszystko wokół, ale usilnie pracuję nad tym, by szczęście i radość płynęło z mego wnętrza i przysłoniło udrękę chujowej codzienności.

Co do niej, to prowadzę swoją firmę. W jakiej branży? W najgorszej.

Robię to czego nie cierpię, (a myślałam, że lubię) czyli jestem narzędziem w czyichś rękach.

I bynajmniej nie jest to dwuznaczne. Po prostu jestem typowym ździchem: zajmuję się projektowaniem graficznym.

Specjalizacja: komercyjne książeczki dla dzieci. Disney, mattel i inne kolorowe, doprowadzające do epilepsji, ścierwa.

 

Jestem w takim momencie życia, że pragnę je odmienić. Chcę rozwinąć skrzydła. Chcę robić coś co da mi kupę kasy i mega satysfakcję.

 

Nie do końca niestety jeszcze wiem co to będzie, ale działam w kilku kierunkach. Założyłam, że ten, któremu najbardziej się poświęcę, to będzie to.

Powoli i mozolnie odkrywam swoją nową drogę.

Niestety z natury jestem połączeniem flegmatyka z cholerykiem, więc łatwo nie jest, ale totalnie i dogłębnie wierzę w swoje marzenia. I w sukces.

I to daje mi niezmożoną siłę.

 

Na razie to tyle mamrotu z mej strony, niebawem pewnie napiszę coś nie coś więcej.

 

Miłego samczyki ;),

MagMu

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Chcę robić coś co da mi kupę kasy i mega satysfakcję.

Z tą kasą to jest jedno wielkie ogólnoświatowe oszustwo. Ludzie mamieni przez media myślą, że kasa da im szczeście. Zobacz ilu milionerów - gwiazdy tv, komicy leczy sie na depresję. Najważniejsza jest satysfakcja z tego co robisz, poczucie sensu tego co robisz. Tego nie da praca w banku, czy spekulującego na ludzkim życiu przedstawiciela medycznego.

Kasa jest potrzebna do życia. Tak niestety urządzony jest świat. Tyle, że "nie musisz kupować rzeczy, których nie potrzebujesz, za pieniądze, których nie masz, żeby zaimponować ludziom, których nie lubisz". Tak to chyba leciało w "Podziemnym kręgu".

Prawie zawsze jesteś narzędziem w rękach innych, najczęściej głupszych, perfidnych ludzi.

Dlatego zacząłem pracować na własną rękę. Niezależnie od tego, jak dużo pracuję, czy zarabiam, nie jestem tak zależny od innych. Może z wyjątkiem tępych i wkurw....cych pań urzędniczek z wydziału budownictwa w starostwie, które w gruncie rzeczy zazdroszczą mi a uprzykrzając mi życie, w prymitywny sposób dowartościowują się.

Polecam Tobie mimo wszystko bycie wolnym strzelcem. Mimo, że działam w innej branży, wiem, że wielu grafików tak działa.

 

Wracając do pędu za kasą. Zobacz ilu jest fałszywych guru, którzy napędzają w istocie pogoń za pieniędzmi. Taki np. film "Sekret". Niby wszystko ok, ale tam ciągle mowa o pieniądzach - wizualizuj, że jesteś bogaty. Dlaczego to "prawo przyciągania" zostało spłycone do pieniędzy? Książki o rozwoju osobistym również koncentrują się na temacie pieniędzy. W istocie oni wszyscy są po jednej stronie z reklamującymi srajfony i podobne gó..o.

 

Swoją drogą zazdroszcze Ci uzdolnień plastycznych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 przysłoniło udrękę chujowej codzienności.

Codzienność nie jest chujowa. To Twój i tylko Twój wzorzec codzienności.

Jeżeli szukasz czegoś co 'przysłania', to szukasz iluzji, maski, kłamstwa.

 

Chcę robić coś co da mi kupę kasy i mega satysfakcję.

Jeżeli realizujesz swoja pasję, myśląc jednocześnie o rachunku zysków i strat, to przegrałaś na starcie.

Przyjmijmy na chwilę, że interesujesz się driftem. Wiadomo, że nie kupujesz samochodu driftingowego za kupę szmalu kiedy masz pusta lodówkę (bo to czyste szaleństwo). Mi chodzi o to, że jeżeli kupujesz takie auto i Cie na nie stać, to nie ma się po co zastanawiać czy przyniesie Ci ono jakiś zysk. Może ale wcale nie musi. Satysfakcji z jazdy to nie zmniejszy. Zysk z pasji to opcjonalny bonus, wisienka na torcie a nie jej bezwzględny warunek.

 

Pozdrawiam samiczkę po fachu.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Codzienność nie jest chujowa. To Twój i tylko Twój wzorzec codzienności.

Jeżeli szukasz czegoś co 'przysłania', to szukasz iluzji, maski, kłamstwa.

 

Jeżeli realizujesz swoja pasję, myśląc jednocześnie o rachunku zysków i strat, to przegrałaś na starcie.

Przyjmijmy na chwilę, że interesujesz się driftem. Wiadomo, że nie kupujesz samochodu driftingowego za kupę szmalu kiedy masz pusta lodówkę (bo to czyste szaleństwo). Mi chodzi o to, że jeżeli kupujesz takie auto i Cie na nie stać, to nie ma się po co zastanawiać czy przyniesie Ci ono jakiś zysk. Może ale wcale nie musi. Satysfakcji z jazdy to nie zmniejszy. Zysk z pasji to opcjonalny bonus, wisienka na torcie a nie jej bezwzględny warunek.

 

Pozdrawiam samiczkę po fachu.

Lol, ale trafiłeś. Interesowałam się driftem, Polody był moim idolem, a Polska drift Queen niedoścignionym wzorcem. Niestety nigdy nie było mnie stać nawet na starą betę z klatką, nie mówiąc o wynajęciu lawety, kosztach treningów, wyjazdów na zawody i tak dalej. Dlatego porzuciłam zainteresowania motoryzacją. Właśnie z powodu braku kasy.

 

Mnie ogólnie fascynuje wiele rzeczy. Teraz mam zajawkę na bieganie - w planach mam przebiegnięcie maratonu. Uwielbiam góry, wspinaczkę. Do tego nurkuję. To wszystko kosztuje, choć bieganie akurat na szczęście najmniej. Uwielbiam sport. On daje mi niesamowitą siłę i radość. Dlatego gdy muszę siedzieć przy kompie niezliczoną liczbę godzin, po prostu cierpię.

Poza tym dla mnie kasa nie jest czymś złym. To nie jest cel sam w sobie, tylko narzędzie do realizacji marzeń. Świat jest tak skonstruowany, że bez kasy nie da się tu egzystować. Ok, można, ale życie włóczęgi mnie nie interesuje. 

A co do pieniędzy z pasji, to odkryłam coś, co uwielbiam robić i mogłoby przynieść niezłe zyski. Teraz czytam sobie "4godzinny tydzień pracy" Ferrisa i mam wrażenie, że autor tej książki spełnił moje marzenia. 

 

Grafiką, którą obecnie się zajmuję zafascynowałam się jako mały szczoch. Miałam 15 lat, nauczyłam się trochę PS i Flasha, wygrałam jakiś konkurs na kartkę internetową i stwierdziłam, że właśnie to chcę w życiu robić. Tak usilnie tego pragnęłam, że po skończeniu technikum, w wieku 20 lat już pracowałam w gazecie przy składaniu ogłoszeń drobnych. Dziś robię książki dla dzieci, ale ta praca mnie rujnuje. Jestem narzędziem w rękach tzw. "kreatywnych", którzy stoją nade mną i każą przesuwać pixele to w lewo to w prawo. Dziś wiem, że nie chcę tego robić przez kolejne lata. Nie mam zamiaru ciągle być czyimś narzędziem. Niby mam własną firmę, a muszę spełniać widzimisię średnio rozgarniętych bab po polonistyce, albo pedagogice. Ja skończyłam ASP i jestem ich popychadłem. I to mnie wkurwia. Dlatego to zmienię.

 

 

A jeszcze co do codzienności to jest chujowa. Być może świat jest taki jaki powinien być, ale mnie wkurwia. Jestem wege, bo zauważam cierpienie zwierząt hodowlanych. Widzę też ogrom cierpienia innych chorych ludzi, cierpiących dzieci na wojnach, czy tuż obok w Polsce, szykanowanych przez innych z różnych powodow i strasznie wkurwia mnie moja bezradność. Cały czas sobie tłumaczę, żeby nie brać tego do siebie, bo nie mam na to wpływu, wizualizuję swój wewnętrzny spokój, ale niestety to wraca. Choć już dużo rzadziej niż kiedyś. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tą kasą to jest jedno wielkie ogólnoświatowe oszustwo. Ludzie mamieni przez media myślą, że kasa da im szczeście. Zobacz ilu milionerów - gwiazdy tv, komicy leczy sie na depresję. Najważniejsza jest satysfakcja z tego co robisz, poczucie sensu tego co robisz. Tego nie da praca w banku, czy spekulującego na ludzkim życiu przedstawiciela medycznego.

Kasa jest potrzebna do życia. Tak niestety urządzony jest świat. Tyle, że "nie musisz kupować rzeczy, których nie potrzebujesz, za pieniądze, których nie masz, żeby zaimponować ludziom, których nie lubisz". Tak to chyba leciało w "Podziemnym kręgu".

Prawie zawsze jesteś narzędziem w rękach innych, najczęściej głupszych, perfidnych ludzi.

Dlatego zacząłem pracować na własną rękę. Niezależnie od tego, jak dużo pracuję, czy zarabiam, nie jestem tak zależny od innych. Może z wyjątkiem tępych i wkurw....cych pań urzędniczek z wydziału budownictwa w starostwie, które w gruncie rzeczy zazdroszczą mi a uprzykrzając mi życie, w prymitywny sposób dowartościowują się.

Polecam Tobie mimo wszystko bycie wolnym strzelcem. Mimo, że działam w innej branży, wiem, że wielu grafików tak działa.

 

Wracając do pędu za kasą. Zobacz ilu jest fałszywych guru, którzy napędzają w istocie pogoń za pieniędzmi. Taki np. film "Sekret". Niby wszystko ok, ale tam ciągle mowa o pieniądzach - wizualizuj, że jesteś bogaty. Dlaczego to "prawo przyciągania" zostało spłycone do pieniędzy? Książki o rozwoju osobistym również koncentrują się na temacie pieniędzy. W istocie oni wszyscy są po jednej stronie z reklamującymi srajfony i podobne gó..o.

 

Swoją drogą zazdroszcze Ci uzdolnień plastycznych.

Co do milionerów znanych z TV - nie wiem jak z nimi do końca jest jest. Nie znam ich życia. Choć z pobieżnych obserwacji widzę, że mamy do czynienia z ćpunami, ludźmi, którzy nienawidzą sami siebie, żyjącymi w ciągłym strachu. Ja do ich grona nie zamierzam dołączać. 

Znam natomiast wielu zamożnych ludzi z mojego otoczenia i widzę, że są to ludzie po prostu radośni. Nie obnoszą się z bogactwem, realizują swoje plany i marzenia i są szczęśliwi.

Mam też przyjaciółkę, która od lat pracuje jako recepcjonistka, zarabia niewiele ponad tysiąc złotych i ma depresję. Jest z nią coraz gorzej, wszystkiego się boi, zmienić pracę się boi (bo wg niej będzie jeszcze gorzej), oszczędza na żarciu (więc truje swój organizm). Próbowałam jej pomóc zmienić nastawienie, ale ona sama musi chcieć. A nie chce... widzę, że po prostu się poddaje. Nie wiem co z nią dalej będzie.

Kasa jest potrzebna, ale szczęście i radość czy realizację marzeń da jedynie tym, którzy lubią i akceptują sami siebie. W innym wypadku to będzie kolejny powód do zmartwień ("a bo mnie okradną, albo zabiją, ble ble ble").

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zauważyłem u siebie mechanizmy projekcji, czasami wypowiadając jakąś opinię o kimś, zauważyłem, ze lepiej ona opisuje mnie, niż jakbym miał wypowiadać się na swój temat w pełni świadomie. I tak zwróciło moją uwagę zdanie:

 

"Próbowałam jej pomóc zmienić nastawienie, ale ona sama musi chcieć. A nie chce... widzę, że po prostu się poddaje. Nie wiem co z nią dalej będzie."

 

Mogę błędnie oczywiście interpretować Twoją wypowiedź, ale może zastanów się nad tym zdaniem. Pozdrawiam ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zauważyłem u siebie mechanizmy projekcji, czasami wypowiadając jakąś opinię o kimś, zauważyłem, ze lepiej ona opisuje mnie, niż jakbym miał wypowiadać się na swój temat w pełni świadomie. I tak zwróciło moją uwagę zdanie:

 

"Próbowałam jej pomóc zmienić nastawienie, ale ona sama musi chcieć. A nie chce... widzę, że po prostu się poddaje. Nie wiem co z nią dalej będzie."

 

Mogę błędnie oczywiście interpretować Twoją wypowiedź, ale może zastanów się nad tym zdaniem. Pozdrawiam ;)

Heh. Nie. To zdanie nie opisuje mnie. To po prostu moja bliska koleżanka, znam ją ponad 20 lat, a sama mam 28.

Nie ukrywam, że jestem teraz na etapie, że najchętniej urwałabym tę znajomość. To jest osoba, która nie cieszy się z moich sukcesów. Jest wiecznie negatywna. Pełna żalu, strachu i nienawiści. Ona widząc, że komuś powodzi się lepiej - życzy mu źle. Kiedy dostałam stypendium ministra, nie pogratulowała mi, tylko rzuciła pytanie "a za co ty to niby dostałaś? Przecież to tyle pieniędzy" - z wyraźnym żalem i wręcz wyrzutem w głosie. Nie mogła tego przeboleć. Teraz gdy coś mi się udaje ukrywam to przed nią. Myślę, że tu rację może mieć Brian Tracy, który radzi odseparować się od negatywnych, narzekających osób. Ale mimo wszystko szkoda mi tej znajomości, choć wiele razy dostałam od niej baty. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmmm...no wiesz, jeśli człowiek sam siebie źle traktuje to nie ma mowy, że dobrze potraktuje innych. W takiej sytuacji można się odseparować albo jakoś próbować do niej przemówić np. przez książki. Jest wiele takich duchowych dokładnie opisujących takie kwestie jak użalanie się, zazdrość i te wszystkie negatywne emocje, które zatruwają codzienną rozkosz. Jeśli ci szkoda to jeszcze spróbuj, a jeżeli to nie pomoże to znaczy, że jeszcze musi pocierpieć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja wyjechalem do UK na rok moze dwa ...Co z tego ze mam kase i mnostwo zainteresoiwac jak nie umiem zaczac.Tak jak to brzytwa wczesniej napisal podliczam sobie zyski i straty.Uwielbiam wrecz kocham motoryzacje ,ale co w zwiazku z tym ? Nie wiem..Nie mam tez pomyslow ...Kasa jest bo staram sobie odkladac a nie wyjebac na wode i dziwki tak jak to robi wiekszosc.Nie mam narazie celu ,szukam go w wymiarze fizycznym.Pracuje nad soba kazdego dnia,coraz lepiej idzie mi pokochanie i poprostu akceptacja siebie i to mnie cieszy ,ale nie ukrywam ze chcialbym robic cos w zyciu co jest mi pisane...Chcialem zostac detektywem miec wlasna firme albo zostac kierowca rajdowym ale nie umiem ruszyc w tym kierunku...Tu wychodzi praca nad wiara w siebie ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja wyjechalem do UK na rok moze dwa ...Co z tego ze mam kase i mnostwo zainteresoiwac jak nie umiem zaczac.Tak jak to brzytwa wczesniej napisal podliczam sobie zyski i straty.Uwielbiam wrecz kocham motoryzacje ,ale co w zwiazku z tym ? Nie wiem..Nie mam tez pomyslow ...Kasa jest bo staram sobie odkladac a nie wyjebac na wode i dziwki tak jak to robi wiekszosc.Nie mam narazie celu ,szukam go w wymiarze fizycznym.Pracuje nad soba kazdego dnia,coraz lepiej idzie mi pokochanie i poprostu akceptacja siebie i to mnie cieszy ,ale nie ukrywam ze chcialbym robic cos w zyciu co jest mi pisane...Chcialem zostac detektywem miec wlasna firme albo zostac kierowca rajdowym ale nie umiem ruszyc w tym kierunku...Tu wychodzi praca nad wiara w siebie ...

Każdy jest indywidualnością. Każdy ma indywidualne problemy. Ja nie potrafię się nudzić. Pomysłów mam mnóstwo, zainteresowań też. Mam całe mnóstwo celów do realizacji. Ale muszę pracować, by mieć kasę i to mi zajmuje sporo czasu. Cennego czasu.

Dlatego dążę do tego by pracować krótko, wydajnie i mieć z tego kupę siana, by resztę czasu poświęcić na samorealizację i marzenia. 

Jest tyle rzeczy do nauczenia się, języków, książek do przeczytania, gór do zdobycia, miejsc do zanurkowania, ludzi do poznania, miejsc do zwiedzenia i tak dalej, i tak dalej...

Trzeba mieć tylko czas i siopę. No i jeszcze zdrowie. Inaczej się nie da.

 

A jakiego typu motoryzacja Cię pasjonuje? Może na początek, jeśli masz kasę, zbuduj sobie fajny "bolid" do startów na 1/4 mili? Jakieś małe niepozorne autko, np. lupo+silnik TFSi ;) Albo terenówkę jakąś i taplaj się w blocie. Mnóstwo jest możliwości. Grunt to zrobić pierwszy krok, a później to już idzie. Jeśli kasa to nie problem, to w czym rzecz?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem wlasnie w czym rzecz...Tez chcialbym zyc z pasji ale przy kazdym pomysle analizuje zbytnio czy to mi przyniesie jakies zyski...Tu cyba jest proiblem bo zbyt duzo analizuje i zbyt malo robie ...Lubie wycieczki i fotografie dlatego nie dlugio lece na Wegry i do Rumunii zamiast wyjebac kase na jakies imprezki i drineczki ktore zadnego pozytku mi nie przyniosa :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aleście się rozpisali. :) Tak to jest, jak zaczniesz dyskutować z kobietą.

Pasję znajdziesz intuicyjnie. A jak Marek pisał, intuicja to cicho szemrzący strumyczek. Obok masz huczący wodospad negatywnego myślenia o wybitnie nieprzyjemnych rzeczach (vide - męczone zwierzęta i ludzie itp.) Z istnieniem takich bestialstw nie musisz się zgadzać, ale zaakceptować fakt ich obecnego istnienia już tak. Ja w takich chwilach zaczynam szukać przyjemniejszych bodźców (udaję się w kierunku strumyczka). To może się wydawać zimne i nieczułe, ale (prócz otwartej walki) nie widzę innej możliwości. Ciężko wymagać od stworzeń, które jeszcze niedawno tłukły się po łbach oślimi szczękami o mięsny ochłap, żeby po kilku stuleciach/tysiącleciach zanikły u nich atawistyczna brutalność i agresja, która gwarantowała przez tak długi czas przetrwanie.

Prymitywizm nas jako gatunku w tym punkcie czasowym trzeba niestety przyjąć na klatę bo jest faktem (głównie dlatego, że jest/był? zajebiście skuteczny). A na fakty nie masz co się wkurwiać, bo to szkodzi tylko Tobie dziewczyno.

PS.: Kolorowanki dla dzieci...byłem w tym miejscu. Raz.

PPS.: Nie moje słowa ale trafne: "Profesjonalizm nigdy nie jest dziełem przypadku. Pasja rodzi profesjonalizm. Profesjonalizm daje jakość. A jakość to jest luksus w życiu" Ja bym jeszcze dopisał, że luksus w dowolnym momencie można zamienić na żywą i płynna możliwość - szmalec. :)
Stop whining, start doing. (wymierza soczystego klapsa w d*pę)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 miesiące temu...
  • 2 tygodnie później...
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.