Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Co wykształcenia i profesji, to według mnie nie ma to znaczenia. Natura to natura, koniec i kropka. Znam jedną taką panią inżynier. Młoda, ambitna, co chwile jakieś kursy i szkolenia. Na pierwszy "rzut oka" miła, zaradna i rzeczowa. Co do urody to taka powiedzmy HB6, zadbana, ale prawie nigdy nie umalowana, taka normalna, naturalna. Niestety sposób w jaki traktuje osoby, z którymi zaczyna mieć jakąś więź pozostawia delikatnie mówiąc "wiele do życzenia". Szarpałem się z nią jakiś czas i gdyby nie to, że dowiedziałem się co to jest BPD, to pewnie wywieźli by mnie do Tworek. Mnie i pewnie z 10 (a może i 20) facetów z tej firmy.

Ot, taka to "uroda" szarych myszek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Vercetti napisał:

Wydaje mi się, że jeśli z kobietą nie łączy nas ''wspólny interes'' (związek itp.), to z wieloma z nich da się po ludzku pogadać (na tyle, na ile można). 

Moje znajome są wobec mnie w porządku, ale jak czasami widzę, co wyprawiają ze swoimi partnerami, to aż mi się nóż w kieszeni otwiera.

Czemu są w porządku? Bo nic nas nie łączy. Ja nie podobam się im, one nie podobają się mnie. Nie wchodzimy w głębokie relacje - nic od siebie nie chcemy. Pogadamy czasem, na tym się zaczyna i na tym się kończy.

 

@Vercetti trafił w dychę!

 

Również znam wiele kobiet, które w układach koleżeńskich są naprawdę w porządku - a jednocześnie wiem, że w kwestiach 'związkowych' jadą równo po bandzie. To część imperatywu biologicznego kobiet Panowie, i to wydaje mi się generalnie nie do przeskoczenia. Może to ograniczyć, ów imperatyw, wyłącznie sama kobieta ale tu mam wątpliwość - czy świadomie sama z własnej woli czy po prostu trzeba ją odpowiednio zastraszyć negatywnymi konsekwencjami.

Generalnie - ze strony kobiecej kwestie poważnych 'związków', rozrodu i wychowywania potomstwa generują prawie identyczne zachowanie. Owszem, Królowa Życia i Balu z HB 9/10 będzie bardziej zadzierała nosek niż przeciętna 5/10 - bo ma świadomość, że szybko znajdzie sobie kolejnego Janusza-jelenia z wywalonym jęzorem - ale obie będą poruszać się w tym samym podzbiorze zachowań, oczekiwań i wymagań.

 

Ktoś ma wątpliwości? Proszę porozmawiać z żonatymi i dzieciatymi Braćmi - opowieści będą prawie jednakowe, różnić się będą wyłącznie scenerią i szczegółami.

Przypadek? Nie sądzę ;)

 

S.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cały ten temat pokazuje jakimi jesteśmy wzrokowcami i nadal próbujemy szukać "YETI"

baba jest baba i tyle,powiem więcej nieistotne czy ma doktorat czy jest sprzątaczką jeśli jest brzydka będziecie mniej ostrozni i prędzej się wpieprzycie w emocjonalny haj bo zacznie być jej szkoda .

 

"Cicha woda brzegi rwie"

"Każda potwora znajdzie swojego amatora"

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To można wszystko logicznie posklejać. Takie kobiety nadal są kobietami, ewolucja nie mogła ich minąć, więc imperatyw biologiczny nie może ich nie dotyczyć (mężczyzn zresztą też się to tyczy, tylko w trochę inny sposób). Ale jednocześnie trzeba zauważyć, że różnią się zazwyczaj od innych kobiet lepszym wychowaniem, bo ambicja w człowieku rodzi się na skutek odpowiedniego nakierowania przez rodziców. Po drugie nie mają aż takiego stada orbiterów za sobą, więc efekt "zepsucia" jest mniejszy. Tak więc są to po prostu trochę lepsze wersje kobiet (pod względem inteligencji, moralności itd.), chociaż nie ideały.

 

Furtką natomiast może być, to że kobieta mądrzejsza, mając wyższy poziom samoświadomości, może trochę bardziej kontrolować swój biologiczny imperatyw. Tu zaraz ktoś mi wyjedzie, z "stary w cuda wierzysz?" :D. Ale pomyślcie, ilu znacie takich samoświadomych mężczyzn? No właśnie, to problem ogólnoludzki. Jedyną szansę jaką widzę to sytuacja pt. ogarnięty facet, odpowiednio ogrania swoją "w miarę ogarniętą" kobietę, żeby była bardziej ogarnięta. Nie wiem niestety na ile może to być skuteczne, bo takie coś w przyrodzie zdarza się rzadko, mało jest ogarniętych facetów i jeszcze mniej kobiet. A sam nie mam doświadczenia w jakiś specjalnie długoletnich związkach. Cóż, może jak forum zacznie się rozwijać, kiedyś pojawi się jakiś optymistyczny wpis w dziale, "jak wychowałem swoją kobietę" :).

Edytowane przez EnemyOfTheState
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Owszem, Królowa Życia i Balu z HB 9/10 będzie bardziej zadzierała nosek niż przeciętna 5/10 - bo ma świadomość, że szybko znajdzie sobie kolejnego Janusza-jelenia z wywalonym jęzorem - ale obie będą poruszać się w tym samym podzbiorze zachowań, oczekiwań i wymagań.

 

Zauważyłem też już dosyć dawno, że jeśli jest taka niezbyt urodziwa szara myszka, nikt na nią uwagi nie zwróci, a nagle znajdzie się jakiś amant, to panience zaczyna odbijać. Myśli, że boga za nogi złapała, przestaje doceniać swojego partnera i zaczyna się cyrk na kółkach, po czym ewoluuje w podobną cwaniarę do tej dziewiątki, tylko, że uroda nadal ta sama. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, Vincent napisał:

Najgorsze są Panie z psychologii i filologii polskiej, żyjące często we własnym, totalnie odrealnionym świecie. Brrrr... trzymać się z daleka od wszelkich "oczytanych" i "uduchowionych" humanistek. Zresztą, co najmniej dwie mieliśmy na forum swego czasu.


 

 

Poznałem taką jedną, fajnie się z nią gadało, 27 letnia cnotka, odpierdoliła mi najlepszego loda w życiu, w łóżku też dobra - wychowana na porno. Może to jest klucz do sukcesu laski w łóżku :D

Ogólnie marzycielka z różnymi fazami, zakochana w twórczości Burtona i sam nawet się zainteresowałem i co nieco oglądnąłem jego produkcji.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 godziny temu, red napisał:

Jak wspomniałem 90% pań się gotowało, po prostu inna kobieta, która ma konkretny zawód, zarabia konkretną kasę jest dla nich nie do zniesienia, bo wiedzą że one żyją z udostępniania dupy mężom najczęściej. No ale trzeba szukać dziury w całym, pewnie rodzinnie jest źle, jak się okazuje że jest dobrze, to już im zostaje bezsilna nienawiść.

 

Do końca owej imprezy moja ciotka rozmawiała tylko z panami, i 3 paniami, z których jedna była architektem, druga dyrektorką LO, a trzecia farmaceutą. Zwyczajnie te trzy nie czuły się gorsze bo były zrealizowane na płaszczyźnie zawodowej - nie zazdrościły.

Zauważyłem coś podobnego z opowieści mamy. Lubi ona od czasu pochwalić się mną (:D :D) w pracy, a to jak jakiś dobry wynik na turnieju zrobię, a to z innego powodu. Zawsze potem mi mówi, że jak mówiła to w pracy, to wszystkie jej koleżanki patrzyły na nią spode łba, za wyjątkiem dwóch. Syn jednej z nich osiąga jakieś tam dobre wyniki w ping pongu na szczeblach Mistrzostw Polski, a syn drugiej z nich... w wieku 22 lat się zaćpał. Czy ona nie powinna przypadkiem nienawidzić mojej mamy?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z Vercettim. Kobiety jako koleżanki grają całkiem inne role. W relacjach czysto seksualnych także są inne, mają inne wymagania, nie oczekują pełnego zaangażowania od samca czyli całkowitego poddaństwa. Często na to sie łapałem w młodości, że zdobywałem dziewczynę która jako koleżanka była niesamowita, spokojna, szara myszka, grzeczna, zero fochów i w tym momencie się zakochiwałem. Gdy jednak zdobywałem ją to ona zaczynała pogrywać, najpierw od małych szpilek, by osłabić moją pozycję i bym mocniej się starał, po coraz większe, po wzbudzanie zazdrości by tylko sobie zasłużyć na miłe słowo. Taki byłem wtedy frajer.

Dopiero w samym związku wychodzi jaka jest kobieta naprawde, a ta nie różni sie niczym od innych kobiet. Dopiero gdy dostanie tego co naprawde chce, czyli bezpieczne gniazdko i ewentualnie dzieci. Wcześniej gdy kobieta jest brana na dystans nie da się jej ocenić. Wcześniej środowisko ją kreuje.

Na tyle na ile jest inteligentna na tyle rozwinie swoje możliwości manipulatorskie oraz aktorskie. Inteligencja kobiet niczym innym się nie różni, a te bardziej męskie-logiczne kobiety są z leksza mówiąc nieatrakcyjne wizualnie.

Związek to wyłącznie walka o władzę po stronie kobiet. Im więcej seksu i im więcej masz zasobów, tym kobieta bardziej walczy o przywłaszczenie tego różnymi sztuczkami. Jedne lepiej sie kryją z tym, drugie gorzej.

Tylko nieśmiałe, nieatrakcyjne często zakompleksione kobiety boją się używać manipulacji, więc są oddanymi żonami. Tylko strach blokuje kobiete przed tym by nie używała swoich biologicznych predyspozycji.

Z kolei te atrakcyjne ekstrawertyczki są dobre tylko do seksu, łakną zainteresowania od wszystkich, bycia w centrum uwagi, więc robią wszystko by mieć dobrą opinie społeczną ale tylko powierzchownie. Prawda o kobiecie jest jednak z goła inna niż na jaką sie kreuje dla wszystkich.

Nie ma co sie nabrać na wiedze kobiet, bo najpierw trzeba ją sprawdzić w praktyce, na dłużej. Sprawdzic czy rozumie wszelakie zależności. To że kobieta wyuczyła sie coś na pamięć i wyduka, nie znaczy że jest inteligentna. Robiła to bo miała w tym interes.

I jeszcze jedna ważna kwestia. Kobiety które uczą się zwiększają swój próg hipergamiczny windując go w niebotyczne sfery. Jak dobrze wiadomo kobiety szanują mężczyzn tylko o wyższym od siebie statusie, czy ogólnej atrakcyjności, więc kobieta czując się taka mądralińska - nie szanuje juz praktycznie żadnego samca i nie może sie zakochać. Wtedy swoje niepowodzenia tłumaczy sama przed sobą że mężczyźni sie boją jej inteligencji, mądrości i oczywiście piękności.

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mam pojęcia czemu nie moge edytować postu ale dopisze coś ważnego do inteligencji kobiet. Kobiety inteligentne, samoświadome uczą się lepiej manipulować. Z jednej strony możecie liczyć, że taka kobieta będzie powstrzymywała swoj biologiczny imperatyw, ale to sie jej w zyciu nie opłaca. Dlatego zamiast blokować, to uczy sie jeszcze lepiej manipulować niż te które robią to na oślep.

Kobieta zawsze posiada jeden schemat postępowania: poczucie emocji - podjęcie decyzji - racjonalizacja byle jakim argumentem ktory wydaje sie jej logiczny - zrzucenie z siebie poczucia winy na innych - dysocjacja - zmiana osobowości i zdania - usprawiedliwienie w swoich oczach - wymyslenie planu by usprawiedliwic sie tez w oczach innych i najlepiej by wyjść na ofiarę.

Im inteligentniejsza kobieta tym robi to lepiej. Im bardziej męska, tym bardziej umie zrozumieć przyczyny swojego postępowania i wyciągać wnioski.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 8.01.2016 at 22:10, Vincent napisał:

Najgorsze są Panie z psychologii i filologii polskiej, żyjące często we własnym, totalnie odrealnionym świecie. Brrrr... trzymać się z daleka od wszelkich "oczytanych" i "uduchowionych" humanistek. Zresztą, co najmniej dwie mieliśmy na forum swego czasu.


 

Ales mi przypomnial! Bylem raz na imprezie i gadalem na papierosie z laska z psychologii. Zaczela najebana mi mowic, ze dokladnie wie kim jestem po tym jak trzymam papierosa i wypuszczam dym. Ze do gory, to pewnosc siebie, w lewo to cos tam, w dol to jestem powsciagliwy... Kurwa nie dalo sie tego sluchac.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W miarę normalnie zachowujące się kobiety zauważyłem jedynie w ramach mniejszości religijnych: wśród jehowych, adwentystów i zielonoświątkowców. Moim zdaniem religia jest bardziej prostująca i ma większy wpływ na płeć, zwłaszcza przeciwną, niż nauka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Endeg napisał:

W miarę normalnie zachowujące się kobiety zauważyłem jedynie w ramach mniejszości religijnych: wśród jehowych, adwentystów i zielonoświątkowców. Moim zdaniem religia jest bardziej prostująca i ma większy wpływ na płeć, zwłaszcza przeciwną, niż nauka.

 

Ostatnio nawet dość często się nad tym zastanawiam.

 

Doszedłem do wniosku, że bardzo ważne jest zaobserwowanie relacji matka - ojciec swojej partnerki (jeśli myślimy o jakimś dłuższym związku). Mimo wszystko to stąd Ona najprawdopodobniej zbudowała swoje wzorce relacji mężczyzna - kobieta, kiedy jeszcze była małym dzieckiem podświadomie obserwując relacje miedzy rodzicami i to głównie te emocjonalne (wiadomo jako dziecko wszystkiego nie rozumiała). O ile się nie mylę, pisał również o tym Freud tak na marginesie.

Zatem te wyjazdy do domów rodzinnych, obiadki, czy spotkania mogą być fundamentem budowania wiedzy o swojej kobiecie. Tutaj też trzeba być ostrożnym ponieważ jak wiemy kobiety doskonale potrafią się ramować i dostosowywać do standardów sytuacji ale z moich obserwacji wynika, że im relacja bardziej się zacieśnia (im bardziej już poznajesz się z jej rodzicami) tym więcej można zauważyć. Mam na myśli takie rzeczy jak: jak matka zwraca się do ojca, jak go traktuje, kto ma decydujące zdanie w domu, kto jakie funkcje spełnia, kto wykonuje podstawowe obowiązki itp itd

 

Niestety żyjemy w Polsce wśród dumnej armii białego rycerstwa i wcale bym się nie zdziwił jak wyszło by na to, że w 90% polskich domów dowództwo wiodą kobiety. Facet ma zarobić, oddać najlepiej wszystko mądrej żonce i nie spotykać się z kolegami, napić się owszem może ale tylko w jej obecności i tyle ile ona mu pozwoli, kobiety decydują o większości spraw i nawet posuwają się do tego aby narzekać na swojego białego rycerza męża, oczywiście ona go kocha ale wiadomo jest jaki jest...... to nawet nie narzekania, taka ironia z lekką pogardą bo co by było z tym chłopem jakby on się z nią nie ożenił.

 

Teraz pytanie czy ta religia ma odbicie w domu, kiedy już wychodzi się z Kościoła. Czy to jest religia która jest wyznacznikiem życia i według jej zasad priorytetowo się kieruje co wcale nie jest łatwe. Jak już gdzieś na forum pisałem religia chrześcijańska jasno określa relacje męża i żony wyraźnie wskazując, że to mąż ma być dominującym i decyzyjnym a kobieta wiernie ma być mu podporządkowana nawet w tych jego złych wyborach. Nagroda dla niej ma być jego dobre traktowanie przez męża. Ale nie będę się nad tym teraz rozwodził. Jeśli poznasz taką religijna dziewczynę warto zaobserwować czy te wzorce religijne są odzwierciedlone w ich realnym życiu.

Zyjemy w katolickim kraju, owszem w mieście coraz mniej to zauważalne ale na prowincji nadal, mimo wszystko zdecydowana większość deklaruje się jako katolicy. Gdyby Papież odwiedził teraz Polske całe tłumy blokujac miasta witałyby go owcayjnie ze łzami w oczach. W tym kraju również komoterstwo, oszustwa, kradzieże, wyzysk innych, prostytujcja, ABORCJA, kłótnie rodzinne, rozwody są na porządku dziennym. Więc coś tu nie gra. Jezus powiedział podobno, że tam jest Bóg Twój gdzie jest Twoje serce.

 

Może faktycznie mniejszości religijne bardziej serio traktują Boga niż większość katolików i kobieta w ten sposób wychowana bedzie .... hmmmm.... Mysle i mysle i dalej nie wiem co o tym mysleć.

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiara religijna to "uspokojenie ducha" - w przypadku kobiet dziala na nie "kojąco", pozwala wytłumaczyć sobie problemy rzeczywistości i liczyć na "siłę wyższą", że pozytywnie załatwi wszystko to, czego nie może załatwić sobie sama.

 

Kobiety "wyzwolone" nie potrzebują "uspokojenia duchowego", bo kręci je właśnie ciągły "niepokój" - chcą "przeżywać życie w pełni" i "czerpać z niego pełnymi garściami".

Gotowe są zatem czynnie przeciwstawiać się przeciwnościom losu - czyli:

- jeśli dany samiec nie dał się omotać, to kij mu w oko i następny do golenia

- jeśli dany samiec dał się omotac, to tym bardziej kij mu oko i następny do golenia

 

W pewnym momencie życia, już nieco znużone (albo już zmęczone) kolejnymi "rozczarowaniami facetami", wybierają sobie w miarę poukładanego "Janusza" i dość często kończą z "żywotem jawnogrzesznicy", popadają w skrajną bigoterię - ale nawet, gdy dożywają tak później starości, to do końca widać w ich oczach błysk na widok atrakcyjnego samca...

 

Czasami trafi się im rasowy "pogromca złośnicy" - wtedy zakochują się nieprzytomnie - i choć taki (zwłaszcza taki!) związek również nie przetrwa dłużej z innych nawet powodów ;-) , to wspomnienia o nim powodują, że ciągle chce im się żyć, żeby móc to wspominać... 

 

A faceci... zwykle biorą sobie za żony "poukładane i uspokojone duchowo" dewotki i dalej uganiają się za "femmes fatales"... :D

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, SennaRot napisał:

Teraz pytanie czy ta religia ma odbicie w domu, kiedy już wychodzi się z Kościoła. Czy to jest religia która jest wyznacznikiem życia i według jej zasad priorytetowo się kieruje co wcale nie jest łatwe. Jak już gdzieś na forum pisałem religia chrześcijańska jasno określa relacje męża i żony wyraźnie wskazując, że to mąż ma być dominującym i decyzyjnym a kobieta wiernie ma być mu podporządkowana nawet w tych jego złych wyborach.

 

Niestety, można być i wewnątrz kościoła i od księdza na kazaniu usłyszeć, że wprawdzie jawnie działasz wbrew Pismu Świętemu, ale to jest Ok.

Zszokowało mnie kiedyś, jak ksiądz swobodnie sobie przeszedł nad tym cytatem o posłuszeństwie. Streściłbym to mniej-więcej tak: no... czasem to kobieta jest bardziej zdecydowana od męża i ona podejmuje wszystkie decyzje - ale to nie ważne - my skupmy się na drugiej części, w której to mąż ma miłować żonę i nie być dla niej przykrym.

Edytowane przez Ambroży
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mniej więcej do lat 30-tych ubiegłego stulecia w Kościele katolickim przysięga małżeńska nie była identyczna dla obojga, kobieta dodatkowo ślubowała posłuszeństwo wobec męża. Później - jeszcze przed II Soborem - nastąpiło udemokratyzowanie związku sakramentalnego i w rezultacie mamy to co teraz. 

Kiedyś czytałem "Strażnicę'' wydawaną przez Jehowych i tam uderzyło mnie takie zdanie: "kobieta powinna uczyć i pomagać swojemu mężowi w osiągnięciu wprawy w trudnej sztuce dominacji'' . Natomiast w katolicyzmie współczesnym obowiązuje teza, że dzieci mają być posłuszne wobec rodziców (to akurat ok - pozostałość normalnych czasów), a małżonkowie posłuszni wobec siebie nawzajem.

Edytowane przez Endeg
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 8.01.2016 at 22:36, Vincent napisał:

Mnie zastanawia jeszcze jedno - czy jak już będą pokonywać kolejne szczeble kariery to nie zaczną zadzierać nosa i gardzić motłochem który nie ma nawet magistra? Znam sporo takich przypadków, wyłącznie wśród kobiet.
 

 

A ja znam kilka przypadków, gdzie to faceci zadzierali nosa, bo te kilka magicznych literek przed nazwiskiem ustawiało ich wyżej w hierarchii społecznej od plebsu bez szkoły.

 

Najlepszy był chyba typ, co przyjechał na budowę sprawdzić zbrojenie przed laniem fundamentów. Przywitał się z majstrem, a że stałem obok, to też wyciągnąłem rękę (jako pierwszy...). Spojrzenie owego inżyniera było wyjątkowo wymowne, ale z litości podał łapę. Następnym razem przyjechał na lanie stropu z ręką w gipsie (gleba na FJR 1300). Widać była to dla niego jakaś lekcja życia, bo sam podchodził do wszystkich i się witał z uśmiechem na ustach. Tak überludzie. W obliczu śmierci wszyscy jesteśmy równi.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro mówimy o nauce a nie religii w umysłach kobiet  i jej wpływie na nie. Po pierwsze co to jest nauka – jeśli tu wrzuci się psychologie itp. (bez obrazy dla przedstawicieli) to mamy galimatias.  A’propos warto spojrzeć na

http://www.sciencemag.org/content/349/6251/aac4716

a jak dojdzie religia, chuć,  manipulacja, kompleksy, kariera – ho ho – ach jo.

Skończenie szkoły, studiów w ogóle nie znaczy o zajmowaniu się nauką – sprawę może pogarszać bo jest kolejna szpileczka do wbicia – "bo ja to.." foch awaryjny dodatkowy, czy powód do wywyższania się itd.

Ale są takie panie co nauką (w sensie globalnym znaczy istnieją w środowisku światowym, europejskim nie tylko lokalnym) się zajmują, pomijając te co urokami cielesnymi działają bo są eliminowane z wiekiem dość szybko.

Jak się teraz zastanawiam – to chyba istotne jest to, że w nauce – ścisłej - trzeba włożyć trochę pracy, wysiłku być istnieć. Może tutaj leży różnica i nie ma związku z zajęciem – ale tym ile w siebie zainwestowały i jakim wysiłkiem. W naukach ścisłych to jeszcze można zweryfikować.

 Z drugiej strony znane mi panie naukowcy są absolutnie niepraktyczne w życiu, ale dają „ułożyć”, a młode doktorantki – u la la – to inwestują w siebie dosłownie i doustnie też.

Jak wyżej piszecie – wychowanie, ogłada, doświadczenia itp. reszta to dodatki. Wszystko kwestia czy da się poskromić i czy chce być poskromiona.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Religijne panny, że niby lepsze? To są największe hipokrytki. One wszystko opierają na wierzeniach, a nie faktach. Podobnie z ich zachowaniem. Wierzą, że wszystko to co robią jest słuszne i działają jak robot, wiara jest wyznacznikiem. Wiara w swoje racje najbardziej. Trzeba pamiętać że wszystko co robi kobieta w jednej dziedzinie przekłada się na cały jej system postępowania. To nie jest wybiórcze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 8.01.2016 at 22:36, Vincent napisał:

Mnie zastanawia jeszcze jedno - czy jak już będą pokonywać kolejne szczeble kariery to nie zaczną zadzierać nosa i gardzić motłochem który nie ma nawet magistra? Znam sporo takich przypadków, wyłącznie wśród kobiet.
 

A to jest już pytanie o ludzkie ego. Ja uważam że tylko bardzo mała część nie będzie zadzierała nosa i podświadomie gardzić innymi. Ponieważ NIE MA korelacji między tytułami naukowymi a oświeceniem (takim chociażby jak w rozumieniu Tolle czy De Melo). Co więcej ja zauważam że wśród kadry naukowej panuje masakryczny racjonalizm i materializm. Więc ciężko mówić o jakiejś bazie pod rozwój duchowy, który by mógł zaradzić wybujałemu ego. Poza tym niewielu doktorom by się chciało umniejszać swoje ego, skoro przy porównaniu ja vs zwykły człowiek -wypada lepiej zapewne w 99% przypadków (szczególnie w naszym kraju gdzie panuje fetysz szkolnictwa wyższego)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, parafianin napisał:

Religijne panny, że niby lepsze? To są największe hipokrytki. One wszystko opierają na wierzeniach, a nie faktach. Podobnie z ich zachowaniem. Wierzą, że wszystko to co robią jest słuszne i działają jak robot, wiara jest wyznacznikiem. Wiara w swoje racje najbardziej. Trzeba pamiętać że wszystko co robi kobieta w jednej dziedzinie przekłada się na cały jej system postępowania. To nie jest wybiórcze.

 

W sumie kobieta (żona) zyjąca mądrze według zasad religii chrześcijańskiej byłaby bliska ideału. Czy może się mylę?

Chrześcijanka - zona powinna być:

- uczciwa, wierna, nierozwiązła, czysta,

- oddana do śmierci i poddana swojemu mężowi zawsze: w biedzie, chorobie, nieszczęściu - w sumie to nawet ślubują to Bogu w Kosciele

- miłosierna względem innych (zwłaszcza swojego męża)

- nie materialistka

- uczynna, cicha i pokornego serca

- prawdomówna, nie znosząca fałszu i zakłamania

- wolna od zawiści i zazdrości zwłaszcza w kwestiach materialnych

- oszczędna w mowie, czyli nie wiedząca wszystkiego najlepiej

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Owszem tyle, że takich kobiet nie ma, bo kobieca natura jest kompletnie odwrotna. Dlatego dawno dawno temu ktoś postanowił je ograniczyć w decyzyjności. Postanowił, że mężczyzna odgórnie będzie sprawował władze nad kobietą i ona będzie mu posłuszna z przymusu. Ograniczy się ją tak, by nie miała okazji na rozwiązłość, kłamstwo, brak uczciwości, rozwydrzenie, wyniosłość ponieważ nie będzie miała pola manewru ku temu, a do czego zawsze dąży (następnie siebie usprawiedliwienia). Tak dziś działa Islam i tylko w ten sposób da się kobietę stworzyć taką jaka jest ideałem biblijnym. Kobieta gdy nie musi, nie jest przymuszona, nie będzie walczyła ze swoją niszczycielską, zakłamaną, interesowną naturą (i wszystkie przeciwieństwa kobiety dobrej i oddanej).

Już sama Ewa była kimś kogo było łatwo skusić interesem, która okazała się niemoralna, zdradliwa, chciała zataić swój grzeszek i przyniosła jedynie zgubę mężczyźnie, a on to wszystko musiał naprawiać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ich zasób inteligencji i urody nie pozwala na pokazanie własnego zdania, na górowanie nad mężem. Zasób umiejętności nie pozwalający na nic innego niż podległość, czy wykonywanie najprostszych czynności. Do tego jakby jeszcze dodać nieśmiałość, kompleksy i brak energii, ognistego temperamentu i mamy przykładną żonę, jak roślinka. Ale czy nie ma w nich grama tej ciemnej strony kobiecości, tu bym polemizował. Raczej jest, ale nie aż tak widoczna jak u tych które się potrafią obnosić i być w centrum uwagi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.