Skocz do zawartości

Zakończyłem związek...


Rekomendowane odpowiedzi

6 godzin temu, Brzytwa napisał:

Jesteś zwyczajnym idiotą/tką. Nigdzie nie pisałem o POBICIU. Jak nie rozróżniasz sprzedania słusznego strzała w obronie własnej 'za karę' od katowania i butowania leżącego na ulicy, to chyba jeszcze nigdy wpierdol nie dostałeś/aś, albo masz zwyczajnie problem z rozróżnianiem pewnych faktów.

 

Sam jesteś idiotą, skoro niewiele rozumiesz z życia. Sam zacząłeś pisać, jak cham albo prostak, który ma z tym problem i musi to odpracować. Pozwalasz mi pisać tak do siebie, chociaż zazwyczaj tak nie robię, ale skoro tak lubisz... :D

Z dzieckiem wystarczy się zderzyć, wystarczy iść szybciej i nie zauważyć, żeby zrobić mu krzywdę. Kobiecie wystarczy niewiele więcej. Dlatego ja odpuszczam, bo nie mam aż takiej subtelności, żeby wszystko kontrolować.

Odpuszczam i się rozstaję, nie chcę być treserem, ale partnerem. Miałem taką kobietę w życiu, nie jesteśmy razem.

Oczywiście, kobieta nie ma prawa bić kogokolwiek.

Facetowi bym oddał albo uciekł, gdyby było ich więcej. Raz zareagowałem, jak mnie specjalnie wkurzał mój przyjaciel, żałuję reakcji do dzisiaj, ale miałem szczęście, bo byłbym go zabił, chociaż był większy i nie uderzyłem go, nie kopałem, tylko zadziałałem impulsywnie i założyłem dźwignię. Miałem szczęście, że mi szybko przeszło.

Ty się lepiej kontrolujesz, chociaż po wypowiedzi tego nie widać, ale pewno znasz się lepiej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, Brzytwa napisał:

 

 

3 godziny temu, kwiatek napisał:

 

Sam jesteś idiotą, skoro niewiele rozumiesz z życia. Sam zacząłeś pisać, jak cham albo prostak, który ma z tym problem i musi to odpracować. Pozwalasz mi pisać tak do siebie, chociaż zazwyczaj tak nie robię, ale skoro tak lubisz... :D

Z dzieckiem wystarczy się zderzyć, wystarczy iść szybciej i nie zauważyć, żeby zrobić mu krzywdę. Kobiecie wystarczy niewiele więcej. Dlatego ja odpuszczam, bo nie mam aż takiej subtelności, żeby wszystko kontrolować.

Odpuszczam i się rozstaję, nie chcę być treserem, ale partnerem. Miałem taką kobietę w życiu, nie jesteśmy razem.

Oczywiście, kobieta nie ma prawa bić kogokolwiek.

Facetowi bym oddał albo uciekł, gdyby było ich więcej. Raz zareagowałem, jak mnie specjalnie wkurzał mój przyjaciel, żałuję reakcji do dzisiaj, ale miałem szczęście, bo byłbym go zabił, chociaż był większy i nie uderzyłem go, nie kopałem, tylko zadziałałem impulsywnie i założyłem dźwignię. Miałem szczęście, że mi szybko przeszło.

Ty się lepiej kontrolujesz, chociaż po wypowiedzi tego nie widać, ale pewno znasz się lepiej.

 

Dzieci! - do przeciwległych rogów pokoju i tak stać aż się uspokoicie :-).

 

Jak już obaj nawzajem powyzwaliście się od idiotów, to zastosujcie mądrość ludową, że z idiotami się nie dyskutuje ;-).

Edytowane przez baca
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, kwiatek napisał:

Przewaga masy i siły bywa niebezpieczna. Facet koło setki, kobieta połowę z tego, skutki mogą być opłakane. W sądzie mogą to potraktować jak napad z bronią na osobę nieuzbrojoną czy osobę trenującą sztuki walki na nie trenującą. Tak samo dzieci się bije, co najwyżej karci.

Osobiście sobie odpuszczam takie atrakcje pomagam pakować walizkę albo pakuję swoją.

 

No panowie, jeszcze jedna perła z cyklu "kwiatek pierdoli od rzeczy".

 

Nie chce mi się rozpisywać, w każdym razie w moich kręgach, temat użycia umiejętności nabytych podczas treningów jest wałkowany od lat, posłużę się cytatem artykułu kolegi trenującego Oyama Karate.

 

Cytat

Prawne aspekty obrony koniecznejst_new.php?typ=pok&id1=77007&p=0

Osu!

Zapewne każdy uprawiający sztuki i sporty walki (niekoniecznie karate), zastanawiał się nad prawnymi konsekwencjami użycia swoich umiejętności w samoobronie. Sztuki walki wpływają pozytywnie na wiele aspektów naszego życia, poprawiają nasze zdrowie, pozwalają odreagować stres, uczą samodyscypliny i dają nam cel do którego dążymy, przede wszystkim jednak służą walce. Każdy z ćwiczących, powtarzający w pocie czoła tysiące razy doskonale sobie znane techniki ma nadzieję, że w sytuacji realnego zagrożenia pozwolą mu one obronić siebie lub swoich bliskich przed atakiem. Gdy staniemy oko w oko z przeciwnikiem lub nawet wieloma przeciwnikami, błyskawicznie musimy ocenić nasze położenie i podjąć decyzję czy się bronić, atakować a może po prostu wycofać się korzystając z wypracowanych na treningu umiejętności sprinterskich. Zdarzają się oczywiście sytuacje gdy nie ma innego wyboru niż walka, nie zostawimy przecież bliskich nam osób na pastwę napastnikom, dlatego każdy z adeptów sztuk walki powinien mieć pewne rozeznanie na temat prawnych konsekwencji wykorzystania swoich umiejętności w obronie koniecznej. Na początku muszę niestety podkreślić, że problematyka obrony koniecznej wcale nie jest łatwa. Każdy przypadek jej użycia będzie badany i oceniany przez organy wymiaru sprawiedliwości indywidualnie. Większość osób, w tym również ćwiczący karate, swoją wiedzę na temat dopuszczalności i konsekwencji prawnych obrony koniecznej wywodzi z przekazów medialnych, zasadniczo sprowadza się ona do przykrej refleksji, że o ile uda nam się skutecznie obronić przed napastnikiem na ulicy o tyle walka z zarzutami w zakresie przekroczenia obrony koniecznej może być znacznie trudniejsza. Rzeczywistość nie jest jednak aż tak ponura, naprawdę WOLNO NAM SIĘ BRONIĆ !

Obrona konieczna polega na odpieraniu bezpośredniego, bezprawnego i rzeczywistego zamachu na jakiekolwiek dobro chronione prawem. Przez zamach należy rozumieć zachowanie się człowieka, godzące w dobro pozostające pod ochroną prawa. W prawie polskim obrona konieczna unormowana została w art. 25 Kodeksu Karnego (K.K.), w brzmieniu:

§1. Nie popełnia przestępstwa, kto w obronie koniecznej odpiera bezpośredni, bezprawny zamach na jakiekolwiek dobro chronione prawem.

§2. W razie przekroczenia granic obrony koniecznej, w szczególności gdy sprawca zastosował sposób obrony niewspółmierny do niebezpieczeństwa zamachu, sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary, a nawet odstąpić od jej wymierzenia.

§3. Nie podlega karze, kto przekracza granice obrony koniecznej pod wpływem strachu lub wzburzenia usprawiedliwionych okolicznościami zamachu.

Działanie w obronie koniecznej, przy spełnieniu wskazanych w art. 25 k.k. przesłanek powoduje, iż postępowanie broniącego się, nawet jeśli jego wynikiem będą ciężkie obrażenia czy nawet śmierć napastnika, nie jest bezprawne. Każdy, kto działając bezprawnie decyduje się na zaatakowanie drugiego człowieka sam wychodzi spod ochrony prawa. W teorii zapisy art. 25 są jasne i czytelne, problemy pojawiają się jednak na etapie ich interpretacji w ramach konkretnego przypadku. Dla adeptów sztuk walki szczególnie istotny jest zapis § 2, dotyczący przekroczenia granic obrony koniecznej, a którego brzmienie wskazuje, że chociaż działanie w obronie koniecznej przestępstwem nie jest, to już przekroczenie jej granic może być
za przestępstwo uznane.

W rozmowach z kolegami z sali treningowej często przejawia się wątek niezrozumienia przez sądy czym w istocie są sztuki walki. Przedstawicielom wymiaru sprawiedliwości osoby trenujące karate jawią się jako klony Chucka Norrisa, których kopnięcia czynią spustoszenie porównywalne do trąby powietrznej, przy tym bez znaczenia jest czy ktoś trenuje od 15 lat czy 15 tygodni. Takie podejście do sprawy, rzeczywiście może być bardzo krzywdzące dla „zwycięskiej ofiary” która działając w samoobronie mocno poturbowała napastników w wyniku czego wysnuwa się zarzut zastosowania sposobu obrony niewspółmiernego
do niebezpieczeństwa zamachu. Powoduje to, że osoby ćwiczące w sytuacji zagrożenia mogą mieć obawy czy i jak wolno im się bronić. Dlatego na początku chciałbym rozprawić się
z dość powszechnym wśród trenujących sztuki i sporty walki przekonaniem, iż przepisy prawa każą oceniać adeptów sztuk walki inaczej niż innych obywateli a w szczególności ręce karateki czy boksera traktują jako niebezpieczne narzędzie. Otóż b
rak jest w obowiązujących przepisach prawa zapisu mówiącego, iż ręce lub nogi karateki czy też boksera lub judoki należy traktować jako szczególnie niebezpieczne narzędzie. Oczywiście w praktyce przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości będą oceniali dane zdarzenie również przez pryzmat umiejętności „ofiary”. Jest to w pewnym aspekcie uzasadnione. Wyobraźmy sobie,
iż „czarny pas” uczestniczy w kolizji drogowej której jest sprawcą. Rozjuszony właściciel uszkodzonego pojazdu w przypływie ataku agresji (o co na drodze nietrudno) rzuca się
z pięściami na naszego mistrza. Załóżmy, iż warunki fizyczne obu są zbliżone, różnicę stanowią jednak właśnie umiejętności „ofiary”. W przedstawionej sytuacji mamy wszystkie przesłanki do zaistnienia obrony koniecznej, ale nie oznacza to przecież, że karateka powinien zmasakrować atakującego wykorzystując do tego wszelkie znane sobie techniki.
W ewentualnym postępowaniu o przekroczenie granic obrony koniecznej sąd z pewnością weźmie pod uwagę umiejętności „ofiary” i rozważy czy zastosowanie ich pełnego wachlarza było konieczne. Jednak jeszcze raz podkreślam, iż
nie ma przepisu prawnego, który kwalifikuje trenujących sztuki lub sporty walki jako osoby walczące z użyciem niebezpiecznego narzędzia.

Dość często można spotkać się z opinią, iż uderzyć napastnika wolno dopiero gdy on uderzy pierwszy. Z takim podejściem nie wolno się zgodzić, bo po pierwsze nie wiemy jakimi umiejętnościami dysponuje napastnik, więc może się okazać, iż po jego pierwszym uderzeniu nie będziemy już w stanie w ogóle się bronić, po drugie prawo wcale nie zmusza nas
do biernego oczekiwania aż zostaniemy pobici.  W wyroku Sądu Najwyższego
z dnia 4 lutego 2002 r., V KKN 507/99, OSNKW 2002, nr 5-6, poz. 38, czytamy:Bezpośredniość zamachu wchodzi w grę również wtedy gdy istnieje wysoki stopień prawdopodobieństwa, że zagrożone atakiem dobro zostanie zaatakowane w najbliższej chwili. Zamach taki rozpoczyna się już
w chwili, gdy zachowanie sprawcy ukierunkowane na naruszenie dobra prawnego jest tak zaawansowane, że brak przeciwdziałania doprowadzi do istotnego niebezpieczeństwa dla dobra prawnego.” Oznacza to, iż działanie napastnika wyraźnie wskazujące i zmierzające
do zaatakowania nas jest dla nas wystarczającą podstawą dla podjęcia obrony również przez uderzenie wyprzedzające zanim sami zostaniemy trafieni. I naprawdę nie powinniśmy
się wtedy kierować maksymą „karate ni sente nashi” (chyba że chcemy zastanawiać
się w szpitalu czy autorowi naprawdę chodziło o jej dosłowne rozumienie) a raczej słowami przysięgi Dojo OYAMA KARETE „za wyjątkiem koniecznej obrony zagrożonego życia
lub zdrowia, nie będziemy stosować sztuki karate poza Dojo”.

Kolejnym pokutującym w „środowisku” poglądem jest przekonanie o przymusie pełnej adekwatności zastosowanych narzędzi obrony do narzędzi ataku, czyli jeśli przeciwnik nie ma nic w rękach to ja również muszę walczyć gołymi rękami, nawet jeśli akurat wracam
z treningu KOBUDO i mam pod ręką cały arsenał. Również i ten pogląd nie jest prawdziwy. Jak wskazał Sąd Apelacyjny w Lublinie w wyroku z 18 sierpnia 2009 r. (II AKa 99/09) „Napadnięty ma prawo do obrony skutecznej i to napastnika obciąża ryzyko szkodliwych następstw, także gdy atakuje gołymi rękami. Nie można zaatakowanemu stawiać wymagań
co do sposobu obrony czy doboru narzędzi, o ile mieszczą się one w granicach konieczności. Kwestia, w jakim stopniu zamach był niebezpieczny, to problem współmierności podjętych działań obronnych, a zatem granic obrony koniecznej, a nie samego prawa do obrony koniecznej.”

Pozostaje jeszcze odpowiedź na pytanie czy zamiast się czynnie bronić nie lepiej jest
po prostu uciec. Na to pytanie każdy kto znalazł się w sytuacji zagrożenia musi odpowiedzieć sobie sam. Czasem może to być najlepsze rozwiązanie czasem nie, niemniej należy pamiętać że prawo nie zmusza nas do ucieczki zamiast aktywnej obrony, zgodnie z poglądem Sądu Najwyższego wyrażonym w postanowieniu z dnia 16 listopada 2009 roku,
IV KK 105/09, OSN w SK 2009, poz. 2257: „Prawo do obrony koniecznej przysługuje zaatakowanemu zawsze i niezależnie od tego, że np. mógł uniknąć niebezpieczeństwa związanego
z zamachem przez ucieczkę, ukrywanie się przed napastnikiem, wezwanie pomocy osób trzecich, czy też poprzez poszukiwanie ochrony u znajdującego się w pobliżu przedstawiciela organów porządku publicznego. Pogląd ten wynika z tego, iż ratio legis obrony koniecznej
to nie tylko wzgląd na ochronę zaatakowanego dobra, ale także respektowanie zasady,
iż prawo nie powinno ustępować przed bezprawiem. Osoba napadnięta ma prawo odpierać zamach wszelkimi dostępnymi środkami, które są konieczne do zmuszenia napastnika
do odstąpienia od kontynuowania zamachu.”

Na koniec jeszcze jedna kwestia, zrobić jeśli jesteśmy świadkami pobicia lub innego naruszenia porządku publicznego, np. dewastacji mienia. Przytoczony uprzednio art. 25 k.k. od roku 2011 został uzupełniony o zapis:

„§ 4. Osoba, która w obronie koniecznej odpiera zamach na jakiekolwiek cudze dobro chronione prawem, chroniąc bezpieczeństwo lub porządek publiczny, korzysta z ochrony prawnej przewiedzianej dla funkcjonariuszy publicznych.”

Oznacza to że osoby które zareagują na chuligańskie wybryki lub staną w obronie innego człowieka są traktowane przez prawo jak funkcjonariusze. Ma to odzwierciedlenie między innymi w wysokości kary. Zgodnie z art. 222 § 1 k.k.  „kto narusza nietykalność cielesną funkcjonariusza publicznego lub osoby do pomocy mu przybranej lub w związku
z pełnieniem obowiązków służbowych podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 3”. Nie namawiam oczywiście nikogo do podejmowania heroicznej walki z kilkoma napastnikami w obronie „zaatakowanego” przystanku autobusowego, jednak jeśli będziemy świadkami zuchwałej kradzieży torebki i zawahamy się jak postąpić pamiętajmy, interweniując podlegamy ochronie przysługującej funkcjonariuszowi publicznemu.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masz rację, red, ja znam te przepisy. Mamy też prawo obronić się przed kobietą, która nas atakuje.

Ale... jak jest w rzeczywistości sądowej, sami wiemy.

Kobieta nie musi nic udowadniać, jej wierzą we wszystko i trzeba się mocno postawić, żeby ludzie zaczęli kojarzyć, jak było naprawdę.

Znam trochę takich dziwnych przypadków.

1) Facet wezwał policję do awanturującej się żony. Policja przyjechała i od razu do baby, czy to ona wzywała na awanturującego się męża? Dostał wpis, chociaż był niewinny.

2) Była znana sytuacja, że dwóch młokosów weszło do dziadka do domu, w celu pobicia i obrabowania. Dziadek chociaż bity, dźgnął jednego nożem w nogę, trafił w tętnicę. Według sądu, użył za silnych środków. Zaszczuli dziadka, o ile pamiętam, popełnił samobójstwo.

3) Żona rzucała nożem w faceta, nie trafiła dobrze. Policja nie przyjęła zgłoszenia, wyśmiała to, facet uciekł z domu z dzieckiem na rękach.

4) Babka rzucała się z łapami na męża, mąż duży chłopak, tylko przytrzymywał ją za ręce. Pozostały ślady, żona zgłosiła przemoc, mężowi założono niebieską kartę.

 

Takich sytuacji jest bardzo dużo, to tylko przykłady.

My mówimy o sytuacji, gdy kobieta sprawdza na ile może sobie pozwolić względem faceta. Tu go szturchnie, sprzeda płaskacza, tam pociągnie za ucho. Jeśli ktoś odda tym samym, to jej się nic nie stanie, chociaż w środowisku może być traktowany jako babski bokser, a jeśli babka zrobi obdukcję, facet może być traktowany jak przemocowiec i nie da się już tego odkręcić. Kobiety mają inne tkanki, większa część z nich jest beznadziejna fizycznie, żadnych mięśni, a wszystko zostawia ślady.

Ja sobie odpuszczam takie panie, nie kręcą mnie te klimaty, wolę mieć normalną kobietę przy sobie albo być sam, niż tresować szurniętą.

Poza tym, zdaję sobie sprawę z własnej przewagi fizycznej, dlatego nie oddaję, bo się zwyczajnie boję o drugą osobę, jaka by nie była. Facet ze sztachetą miałby problem, kobiecie z nożem pewno mógłbym złamać rękę, gdyby trzeba było, ale "wiatraki" machające łapami zwyczajnie omijam.

 

I jeszcze jedno z mojego doświadczenia. Jeśli ktoś uważa, że kobieta uderzyła, bo ma okres, migrenę, gorszy dzień itd., to się totalnie myli. Uderzyła, bo się poczuła bezkarna, ma takie wzorce zachowania i uderzy znowu, bez okresu, migreny, zachęty. A po tym jeszcze powie np. "wyprowadziłeś mnie z równowagi, to twoja wina", "widzisz, do czego mnie doprowadziłeś?" To jest klasyk, więc reagować trzeba, a już każdy powinien sam ocenić, jak to bezpiecznie zrobić.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kwiatek nie przekręcaj, nie wymyślaj hipotetycznych sytuacji, aby pasowały do twoich urojeń.

 

Podkreśliłem ci w cytacie dokładnie moment gdzie pierdoliłeś od rzeczy, następnie dałem cytat z wyszczególnionymi na grubo czemu się myliłeś.

 

A ty teraz z bezpodstawnego pierdolenia o traktowaniu osoby o trenujące SW jako osoby atakujące z użyciem niebezpiecznego narzędzia i pierdolenia o różnicy w wadze napastnik - ofiara i innych głupotach do, których precyzyjnie się odniosłem , przeskakujesz na PRZEMOC DOMOWĄ.

 

Twoje wypociny zostały zmiażdżone, więc robisz przeskok na temat pokrewny.

 

To jest typowo lewacki zabieg, dam ci przykład:

 

Ronda Rousey, mistrzyni MMA (była od jakiegoś czasu), okrzyknięta najbardziej dominującym atletą świata na pytanie czemu nie walczy z mężczyznami odpowiedziała, iż mężczyźni nawet w tej samej kategorii wagowej mają przewagę fizyczną nad kobietą.

Lewackie media napisały: Ronda nie walczy z mężczyznami, mimo iż mogła by ich pokonać aby nie promować przemocy domowej.

 

Stosujesz takie same skurwiałe zabiegi w całej tej dyskusji, gdyby kiedykolwiek przyszło mi stanąć przeciwko tobie w jakiejkolwiek sprawie sądowej, rozniósł bym twoją argumentację w kilka minut.  

 

Między innymi dla tego nie chce mi się z tobą dyskutować, ponieważ ty nie dyskutujesz tylko przeskakujesz na tematy pokrewne i przeinaczasz. Dyskusja z tobą jest bezwartościowa, ponieważ nie jest to dyskusja tylko lewacka kombinatoryka.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nie wiem co żeście się na tego Kwiatka tak uwzięli. Wszyscy wiedzą o tym, że sądy skazują za obronę, są głośne sprawy, a wy dalej swoje że przylać babie. Ja stoję na stanowisku, że uderzenie mnie oznacza koniec związku, i nie chcę mieć dalej z kobietą do czynienia. Uderzenie jej sprawia, że mogę być z nią związany jeszcze kilka lat i mieć poważne problemy nie tylko prawne - np. jej rodzina może mi wpierdolić albo zatłuc. Siniak zniknie w kilka dni, zrywam znajomość i jestem wolny.

 

Teksty o napierdalaniu kobiety to S/F. Lekko trącisz 60kg samicę i już ma zmasakrowaną twarz. Oddałbym tylko wtedy, gdybym nie wytrzymał emocjonalnie albo musiałbym się bronić, albo jakieś interesy miał z kobietą i byłoby niemożliwe jej zostawienie. Ja już w sądzie byłem, i widziałem jak to wygląda w praktyce. Jest sędzina, ma w dupie co mówisz i przypierdala wyrok. Dowody się nie liczą ZUPEŁNIE. Sam to przeżyłem na sobie i wielu ludzi których znam.

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgodnie z tą logiką, to ciekawe dlaczego jeszcze nie siedzę za kratkami bo zdarzyło mi się oddać babie. Na przykład publicznie w klubie podczas tańca obca laska z którą tańczyłem ni z gruchy ni z pietruchy strzeliła mi liścia z pełną powagą na twarzy. Ot tak, dla sprawdzenia z czego mnie ulepiono. Oddałem. Żyję i jestem na wolności. Pytania?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marku, kwiatek/ ka świadomie kłamie i manipuluje. Dostał odpowiedź na konkretne posty, gdzie wykazałem że zwyczajnie nie ma pojęcie o czym pisze.

 

Następuje przeskok na inny temat, że niby ma rację jak jej nie ma.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najogólniej, i w skrócie, wg. mnie problem sprowadza się do tego czy mówimy o aspekcie prawnym czy o tym jak postępować praktyce. 

 

A teraz wersja dłuższa:

Red, w mojej ocenie, w opisanym przez Ciebie układzie odniesienia (analiza prawa do obrony koniecznej w świetle zapisów KK) Twoje wnioski to logiczna prawda, zaś wnioski Kwiatka to logiczny fałsz. I nie ma przebacz, po prostu jest tak jak opisałeś, z jednym malutkim zastrzeżeniem: pod względem prawnym.

 

Twoje ujęcie nie uwzględnia jednak wszystkich praktycznych aspektów sytuacji, w szczególności tego, że czym innym jest mieć rację a czym innym to wykazać. Jeśli ktoś nie czuje się na siłach udowodnić swojej racji w sądzie (np. finansowo, psychicznie, zdrowotnie itp), to strategia unikania konfrontacji fizycznej może być racjonalna.

 

Albo weźmy taką np. sytuację: na drodze koleś z naprzeciwka wyprzedza "na trzeciego", przekraczając podwójną ciągłą do tego. Masz prawo jechać jak dotychczas, każdy sąd Ci to przyzna, jednak w praktyce warto ustąpić debilowi, bo można mieć rację i być martwym.

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

34 minuty temu, Eldritch napisał:

Red, w mojej ocenie, w opisanym przez Ciebie układzie odniesienia

 

Układ odniesienia został wyznaczony przez kwiatka, on pisał o traktowaniu osób trenujących SW i działających w obronie koniecznej  jako osoby atakujące z użyciem niebezpiecznego narzędzia. Poruszałem się w obrębie układu odniesienia kwiatka, z którego w obliczu porażki sam chciał się

wydostać. ;)

 

Następnie jego argumentacja została obalona, więc użył prymitywnej sztuczki i zmienił układ odniesienia właśnie, przenosząc go na PRZEMOC DOMOWĄ.

Ta prymitywna sztuczka jest stosowana najczęściej przez studentów na egzaminach (profesor pyta o wronę, student nie ma o tym pojęcia, więc zaczyna mówić o jaskółce, bo to też ptak, niby podobne ale nie na temat ;)). Drugą grupą są lewacy wszelkiej maści, do których właśnie zalicza się nasz forumowy kolega kwiatek.

 

34 minuty temu, Eldritch napisał:

Jeśli ktoś nie czuje się na siłach udowodnić swojej racji w sądzie (np. finansowo, psychicznie, zdrowotnie itp), to strategia unikania konfrontacji fizycznej może być racjonalna.

 

Co to ma wspólnego z teoriami o obronie koniecznej adeptów SW traktowanymi jako atak z użyciem niebezpiecznego narzędzia?

Co to ma wspólnego z teoriami o traktowaniu ofiary jako napastnika ponieważ ofiara była cięższa?

Co to ma wspólnego z powielaniem przez kwiatka mitów, nie mających nic wspólnego z przepisami prawa, które jak sam twierdzi zna, a pisze coś co całkowicie przeczy tej znajomości?

 

Eldritch wchodzisz w dyskusję, w której strona sama wyznaczyła jej obszar, zostało wykazane iż nie ma racji, następnie zmieniła właśnie ten układ odniesienia co jest zwykłą prymitywną, sztuczką na poziomie gimnazjum. Następnie popierasz stosowanie tej sztuczki niby przyznając mi rację, a później dając przykład, który ma poprzeć w jakimś stopniu twierdzenia kwiatka.

 

Nie popiera, robisz to samo co on.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ok, podgrywam poprawkę:

1. Odnośnie podwątku "Kwiatek vs. Red" wg mnie rację ma Red. 0-1.

2. Odnośnie podwątku "jak postępować w praktyce" uważam, że "czym innym jest mieć rację a czym innym to wykazać. Jeśli ktoś nie czuje się na siłach udowodnić swojej racji w sądzie (np. finansowo, psychicznie, zdrowotnie itp), to strategia unikania konfrontacji fizycznej może być racjonalna." itd.

3. Red, dziękuję za zwrócenie uwagi na luki w moim rozumowaniu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale off topic się zrobił....:-)

Przypomnę tylko ,że w wątku chodziło o to, że zakończyłem kilkunastomiesięczny, udany związek z powodu, iż Pani przyjebała mi z łokcia w brzuch - a to było już po raz drugi ,jak mnie zaatakowała....

Czyli sprawdziło się ,że baba NIGDY niczego się nie nauczy, i NIGDY nie dotrzymuje obietnic...Poprawa jest NIEMOŻLIWA u kobiet, tylko na parę miesięcy potrafią poudawać...

 

Kolega kwiatek myli się sromotnie pisząc, że "nigdy nie oddałby kobiecie" (uderzenia)....

Tak można postępować tylko w luźnej znajomości ( i zakończyć ją) , ale np. w małżeństwie czy tzw. "konkubinacie"...???

Kto nie odda "z liścia" partnerce , ten przegrał z kretesem!

Będzie dostawał kuksańce i "liście" fizyczne i psychiczne (te nawet CZĘŚCIEJ i boleśniej !) do końca swego marnego życia...

Straci szacunek w oczach kobiety...I to nie są moje puste teorie ,tylko PRAKTYKA życiowa niestety...

Oczywiście mam na myśli oddanie TYLKO z tzw. plaskacza - nie wolno i nie ma sensu NIGDY konkretnie przypierdolić babie ...Bo będzie obdukcja, sprawa, "damski bokser", ogólnie przejebane na maksa...

Edytowane przez RedBull1973
zamiana wyrażenia
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ok kiedy panna bije a co z taką akcją?

 

Pod koniec sierpnia poszedłem z uwczesną panną na imprezę urodzinową jej kuzyna ,wyszliśmy do ogródka z moją panną ,żonką tego kuzyna i jej córą siedzimy przy stoliku gadka szmadka a ta żonka kuzyna jeb mi blachę w czoło

byłem lekko wstawiony ale wiem że niczym jej nie sprowokowałem .

Lekko się zagotowałem i nic nie mówiąc poszedłem się dojebać na sale,narobiłem ogólnej siary swoją pannę poniżyłem przy jej rodzinie (widzieli mnie pierwszy raz).

Oczywiście moja powiedziała że nic nie widziała☺ kurwa stała pół metra obok.

Przypuszczam że jak bym był na swoim terenie to laske kuzyna bym z imprezy wyprosił lub jej jebnoł.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzeba było jej z uśmiechem taką samą blachę wypierdolić na czoło..."oko za oko"

 

Jakiś powód jednak musiał być , że Ci wyhaczyła tę blaszkę...może głupoty gadałeś, albo taki jej "żart"...? W każdym razie błędem było odejście bez słowa, bo sam zobacz - odegrałeś swoją frustrację na niewinnej, swojej lasce....

 

Znajomy kiedyś wjebał żonie swojego BRATA, i to przy nim...ale kurwisko prowokowało cały wieczór - wyzwiska, obelgi, popychanie...

Potem brat z bratem się napierdalał...Czysta patologia :-) Ale inaczej nie można było...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powód był jestem kurwa zajebiście przystojny większośc lasek z tej imprezy się na mnie sliniło a jej męzulo nie choć przy kasie ,ona instruktorka fitness sraka zajebista .zwykły ból dupy .

Jebnąć nie mogłem mieli przewagę liczebną :)

A co tej mojej do dziś ma mnie jako swojego gacha na FB choć nie jesteśmy już razem ze dwa miechy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Tarnawa napisał:

Powód był jestem kurwa zajebiście przystojny większośc lasek z tej imprezy się na mnie sliniło a jej męzulo nie choć przy kasie ,ona instruktorka fitness sraka zajebista .zwykły ból dupy .

 

 

Znaki. Interpunkcyjne. Robią. Różnicę. ;)

A tak wyszło, że dostałeś w czoło bo laski śliniły się do Ciebie a jej mąż nie.Twardy ten mąż, nie poleciał na Twoją przystojność B)

 

S.

Edytowane przez Subiektywny
  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Vincent, facet na Twoim filmie zachował się jak idiota, wieśniak i burak. Jak mu coś nie pasowało, mógł odejść-zachował się o wiele za brutalnie, ale chudzinkę widać tylko na to stać. Za co taka reakcja? Słowo za słowo, a nie takie rzeczy-ona nie rzuciła się na niego z pięściami-więc czemu to lajkujecie?

 

Redbull- pytanie, dlaczego będąc gdzieś z dziewczyną tańczysz z inną, gdy ta wyszła na chwilę i sam sobie odpowiedz, jak miała zareagować.

 

Poza tym-jak widzicie realnie przełożenie przez kolano i klapsy w dupę dorosłej kobiecie? Pytam, bo rzeczywiście byłoby to dobre rozwiązanie, ale ciężkie w wykonaniu-facet klepiący dziewczynę po tyłku-dziwnie to wygląda.

Edytowane przez AdrianoPeruggio
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A mnie w dalszym ciągu zastanawia dlaczego 2 x dostał tylko w dyskotece

Pszypadek :)

 

Odnośnie uderzenia kobiety

kiedyś nie spodobało mi się zachowanie jednej takiej (ale mnie nie uderzyła)

wyszliśmy z disco, żeby nie było świadków pod pretekstem ważnej rozmowy

Pyta się mnie "Co masz mi do powiedzenia"

Ja: to i chlap z liścia

i cześć i zostawiłem ją i pojechałem w pizdu

i taki był koniec tej znajomości

Edytowane przez Brat Jan
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.