Skocz do zawartości

Jeśli możesz, Drogi Bracie, to nie pij!


Oświecony

Rekomendowane odpowiedzi

RedBull1973 - No i gitara. :) Ja też nie jestem jakimś krzyżowcem, który tłucze alkohol celem protestu itp.

I nie obchodzi mnie w ogóle, czy ktoś pije czy nie (wyjątkiem jest coś, co opiszę za chwilę). Ważne, żeby każdy czuł się ze swoimi decyzjami i założeniami dobrze. A czy z alkoholem, czy bez niego - to już indywidualna kwestia.

 

Cytat

6. U kobiet alkohol niszczy komórki jajowe. Kobieta, która pije alkohol może już nie urodzić zdrowych dzieci. Wygląda na to, że wiedzieli już o tym starożytni Rzymianie (i pewnie nie tylko oni), bo mąż, który wyczuł od swojej żony alkohol, mógł ją nawet zabić.

 

Znam grupę dziewczyn w wieku podobnym do mojego, które chlają aż dzwoni. 

Co tydzień są pijane w weekendy. Codziennie coś popijają ''delikatnie'' - piwo, jakieś wino, co weekend odcięcie zapłonu. Ile razy spały gdzieś nieprzytomne - nie sposób zliczyć.

Kiedyś spędzałem z tamtą grupą znajomych trochę czasu, ale musiałem to uciąć, bo nie wiedziałem co ja tam robię.

Zapytałem raz, czy ich bawi taka perspektywa na życie. Odpowiedź:

-a co innego można w wolnym czasie robić?

Odpuściłem sobie dalszy dialog, równie dobrze mogę z krzesłem albo firankami pogadać. 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra - porobię sobie za advocatus diaboli. Argumenty za piciem alkoholu:

 

1) Korzystny wpływ na zdrowie: Pomaga redukować stres, szczególnie długotrwaly. Dalej - udowodniono że wśród osób umiarkowanie pijących zachorowalność na choroby serca jest niższa niż wśród niepijących. 

 

2) Doskonały czynnik integrujący - szczególnie w miejscu pracy. Nic tak nie poprawia wzajemnych relacji w grupie jak wspólna libacja alkoholowa. 

 

3) Picie jako afrodyzjak - wspaniale ułatwia zbliżenie dwojga ludzi. Nnie piszę tu jednak o pierdoleniu urżniętych w trupa lasek tylko o mniejszych oporach towarzyskich - szczególnie u osób bardzo nieśmiałych. 

 

4) Picie alkoholu z odpowiednimi osobami w wydatny sposób wpływa na karierę/sytuację fianansową. Bardzo wiele rzeczy normalnie nie do przeskoczenia można załatwić przy dobrej flaszeczce. 

 

5) Magiczny charakter napojów alkoholowych sprawia, że przeżywamy po nich wiele niebanalnych przygód, doskonale się bawimy oraz spotykamy bardzo nietypowych ludzi. Takie wydarzenia mogą wywołać wiele pozytywnych zmian w życiu.

 

6) Większa kreatywność. 

 

Resztę dopiszę jak wymyślę :)

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Vercetti: Ja widziałem ostatnio dwie gimnazjalistki chowające się za murem z papierosem w ustach. Przykry widok, ale taka jest właśnie młodość. Jednak ta młodość skądś musi złe wzorce czerpać.

 

 

Lupele: Odpowiadam pokrótce! :-)

 

1) Polecam obejrzeć wykład prof. Żdanowa. On tam dużo mówi o zdrowiu. Poza tym, jaki korzystny wpływ na zdrowie? Kto to udowodnił i gdzie? Jeśli tak, to mogły w tym maczać palce koncerny alkoholowe, ale to jest moje zdanie. Polecam też "Historia spisku przemysłu tytoniowego".

 

 

2) Mógłbym się częściowo zgodzić, że nic tak nie poprawia wzajemnych relacji w grupie, jak wspólna libacja, ale zapomniałeś, że jest też druga strona medalu - nic tak nie pogarsza relacji, jak wspólna libacja.

 

 

3) Wiesz, jest dużo innych afrodyzjaków.

 

 

4) Tutaj znowu druga strona medalu. Picie z odpowiednimi jak i z nieodpowiednimi osobami może tę karierę/sytuację finansową zrujnować.

 

 

5) Wiesz, nietypowych ludzi można spotkać również bez pomocy alkoholu. Tak samo przeżywać różne przygody.

 

 

6) No, ten ostatni punkt, to chyba rzeczywiście sobie wymyśliłeś. :-)

 

 

Do punktów 2, 3 i 4 dodam jeszcze, że ludzie nieumiejący integrować się bez alkoholu, to po prostu słabi ludzie i, być może, nieciekawi, nie potrafiący prowadzić ciekawej dyskusji bez alkoholu, mający problemy z nawiązywaniem relacji. Takie jest moje zdanie. Chyba Vercetti o tym wspomniał, że nagle po wypiciu jedna z drugim staje się duszą towarzystwa, a tak, to miny mają smutne. A dla osób nieśmiałych polecam pracę nad sobą. W przypadku mężczyzn mają być mężczyznami, a nie pizdusiami, jak to ujmuje jeden z "jutuberów". Mężczyzna nie potrzebuje do tego alkoholu.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nie ALKOHOL (jako substancja sama w sobie) działa pozytywnie na zdrowie, tylko ''otoczka''.

Wino - wiadomo, z owoców. To i się krążenie może poprawić.

Piwo - przeczyszcza nerki. Bo moczopędne - wystarczy pić dużo wody, więcej niż normalnie, jeśli się ma taką potrzebę i będzie ten sam efekt.

 

Lepsze efekty zdrowotne można osiągnąć żywiąc się w odpowiedni sposób i prowadząc aktywny tryb życia.

Kilka razy spotkałem się z teorią, że te badania nie są miarodajne. Dlaczego? Ponieważ w grupie osób ''niepijących'' nie było takich ludzi jak Oświecony albo ja. Byli tam alkoholicy, którzy fizycznie NIE PIJĄ od pewnego czasu... ale dlatego, że nie mogą, ze względu na swój zgubny nałóg. No to nic dziwnego, że osoba chlająca codziennie od 25 lat (która musiała przestać pod groźbą śmierci lub innych powikłań) ma gorsze zdrowie niż ta pijąca rzadko. 

 

Alkohol nie jest zdrowy (gdyby był, najbardziej polecana była by czysta wódka albo jeszcze dalej - spirytus, a tymczasem są to dobrej jakości wina i piwa o stosunkowo niskiej zawartości etanolu). 

Zdrowe są witaminy z owoców, z jakich wytwarza się te napoje - nie znaczy to, że sam alkohol jest zdrowy. A witaminy można pozyskać inną drogą.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

54 minuty temu, lupele napisał:

Dobra - porobię sobie za advocatus diaboli. Argumenty za piciem alkoholu:

 

1) Korzystny wpływ na zdrowie: Pomaga redukować stres, szczególnie długotrwaly. Dalej - udowodniono że wśród osób umiarkowanie pijących zachorowalność na choroby serca jest niższa niż wśród niepijących. 

 

2) Doskonały czynnik integrujący - szczególnie w miejscu pracy. Nic tak nie poprawia wzajemnych relacji w grupie jak wspólna libacja alkoholowa. 

 

3) Picie jako afrodyzjak - wspaniale ułatwia zbliżenie dwojga ludzi. Nnie piszę tu jednak o pierdoleniu urżniętych w trupa lasek tylko o mniejszych oporach towarzyskich - szczególnie u osób bardzo nieśmiałych. 

 

4) Picie alkoholu z odpowiednimi osobami w wydatny sposób wpływa na karierę/sytuację fianansową. Bardzo wiele rzeczy normalnie nie do przeskoczenia można załatwić przy dobrej flaszeczce. 

 

5) Magiczny charakter napojów alkoholowych sprawia, że przeżywamy po nich wiele niebanalnych przygód, doskonale się bawimy oraz spotykamy bardzo nietypowych ludzi. Takie wydarzenia mogą wywołać wiele pozytywnych zmian w życiu.

 

6) Większa kreatywność. 

 

Resztę dopiszę jak wymyślę :)

 

lupele, przepraszam, ale czy ciebie do reszty pokręciło? :) Większa kreatywność po alko? Chyba większa głupota. Ty tak poważnie czy to jakiś żart, bo nie ogarniam? :) Z żadnym argumentem się nie zgadzam. Wybacz mi :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taka mała ciekawostka Bracia ;)

" Za wytwarzanie alkoholu w naszym ciele odpowiadają mikroorganizmy zamieszkujące jelita. Rozkładają one cukry na dwutlenek węgla i etanol. W zależności od naszej diety bakterie te mogą wyprodukować tyle „procentów”, ile znajduje się w dwóch piwach. 

Czasem jednak produkcja alkoholu jest zbyt intensywna i może zaszkodzić zdrowiu. Pewien mieszkaniec Teksasu przez pięć lat skarżył się na dolegliwości przypominające stan upojenia alkoholowego zanim stwierdzono u niego nadprodukcję etanolu. 

Problem z naturalnymi procesami podczas, których powstaje etanol pojawia się, gdy dojdzie do zakażenia drożdżami. Bakterie te mogą bardzo szybko namnażać się w ciele. Żywią się one cukrem, więc im jest ich więcej, tym więcej wytwarzają etanolu podczas procesów metabolicznych. Jeśli osoba zakażona dodatkowo będzie odżywiała się głównie produktami bogatymi w węglowodany, mogą pojawić się objawy upojenia alkoholowego – tak jak to miało miejsce w przypadku wspomnianego Teksańczyka. "

Każdy z nas "pije" codziennie...

Ja też powoli staram się ograniczyć alko do minimum . 2 piwa na tydzień to max - pisząc "PIWO" nie mam na myśli jakiejś Warki czy Tyskie tylko piwa rzemieślnicze . Takie piwa są stosunkowo drogie ale mają świetny smak . Jedno takie piwko można raz na jakiś czas wypić - dla smaku .
Jeśli wariujesz po wódzie to ją odstaw - proste. Są ludzie którym alko w ogóle nie służy - na trzeźwo są spoko a po wódzie przeistaczają się w szaleńców - furiatów . Na szczęście mnie to nie dotyczy ale przebywanie w otoczeniu takich ludzi może się skończyć tragicznie dlatego omijam takich z daleka...
Wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną . Umiar Bracia , Umiar.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alkohol, jak wszystko, jest dla ludzi z głową.

Wypicie od czasu do czasu, co tam kto lubi - nie stwarza samo w sobie zagrożenia. Problem zaczyna się, gdy sięgamy za często lub traktujemy C2H5OH jako środek do odcięcia się poprzez zalanie do utraty świadomości - i to regularnie, coweekendowo. Wtedy to już mocno nieciekawa akcja i proszenie się samemu o kłopoty.

 

S.

Edytowane przez Subiektywny
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nigdy pijąc nie robiłem tego z powodu chęci odczucia przyjemności i nigdy jej nie odczuwałem. Piłem rzadko, a jeśli tak, to jedynymi efektami było zmniejszenie się świadomości, osłabienie funkcji motorycznych itd. Równie dobrze mogę pójść spać zamiast się napić. Do tego czułem się źle już w czasie picia, coś mi się dzieje z przepływem krwi i nie jest przyjemnie. Może jestem bardzo świadomy działania swojego organizmu. Jeśli piłem to tylko ze względu na innych, bo nie byłem pewny siebie, a tak właściwie ostatecznie i tak za wiele ze zyskiwałem na tym społecznie. Właściwie nie wiem, czy mogę sobie powiedzieć, że nie będę nigdy pił, bo nie wiem jak się zachowam, jeśli ktoś wywrze na mnie większą presję. Ostatni raz piłem balsam kapucyński, przed długotrwałym wysiłkiem, podobno miał mi pomóc, ale nie mam porównania jakbym się czuł bez niego. A właśnie co z alkoholem w lekach? Powinien tam być? Można go zamienić za inny składnik?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja w dobrym towarzystwie lubię się napić; najlepsze imprezy i kupa śmiechu czy to w akademiku czy na domówkach były zawsze przy kieliszku. Mi się po prostu zwiększa dystans do mojej "ziemskiej powłoki" (tańce; hulanki, swawola).

Nie sądzę aby takie wyluzowanie mogło być osiągalne bez alko.

Na pewno macie rację, że umiar to podstawa ale nie demonizowałbym aż tak bardzo napojów wyskokowych;)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopaki, ja po prostu podzieliłem się swoimi doświadczeniami, spostrzeżeniami i poglądami na ten temat. Co wy z tym zrobicie, to już wasza sprawa. :-)

 

 

O tzw. kulturalnym piciu, piciu z umiarem czy jak tam to sobie nazwiemy, wypowiada się prof. Żdanow. Elitom tego świata nie chodzi o to, żebyśmy się upijali do nieprzytomności, tylko o to, żebyśmy w ogóle pili. Przeczytajcie dokładnie drugą część mojego wątku i obejrzyjcie, proszę, ten wykład, zamiast jakiegoś głupiego filmu.

 

 

Subiektywny: Wspominałem o tym, że to jest takie gadanie, że wszystko jest dla ludzi. Kiedyś też tak myślałem. Pozwolisz, że posłużę się nie swoimi słowami: "Jeśli uważasz, że wszystko jest dla ludzi, to odetnij sobie lewą rękę i nią pomachaj!"

 

 

Icman: Też byłem na takim etapie, jak Ty, ale wierz mi, to jest ułuda. Poza tym, zadaj sobie pytanie tak na spokojnie, czy rzeczywiście potrzebujesz tego rodzaju odreagowania, zresetowania (czy jak to chcesz nazwać)?

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

53 minuty temu, Oświecony napisał:

Icman: Też byłem na takim etapie, jak Ty, ale wierz mi, to jest ułuda. Poza tym, zadaj sobie pytanie tak na spokojnie, czy rzeczywiście potrzebujesz tego rodzaju odreagowania, zresetowania (czy jak to chcesz nazwać)?

 

Powiem Ci tak: czasami spotykam się z moją paczką i oni popijają a ja nie i tak po godzinie czy dwóch już wymiękam, nie da się tego słuchać ani z nimi gadać ale jak płynę z nimi to po prostu jest luz, śmiech, serdeczność i poczucie wspólnoty.

Mam wrażenie, że na trzeźwo każdy jest tak zaplątany w swój myślotok i ma jakieś dziwne bariery, że szczera gadka jest niemożliwa (in vino veritas) ale biorę pod uwagę fakt, że mogę być w "złym" towarzystwie lub mam spierdolone wzorce.

 Jedynym niebezpieczeństwem jakie widzę to to, że po przekroczeniu pewnej dawki człowiek robi się żałosny i obleśny, cały więc figiel polega na optymalnym wykorzystaniu "dobrych" cech alkoholu.

Oczywiste jest to, że jakakolwiek forma uzależnienia emocji od czynnika z zewnątrz (alko, dragi, kobita itp.) jest zła ale pełna kontrola siebie na dzisiaj jest poza moim zasięgiem.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Icman: Zinwigilowałem Twój profil, bo chciałem się dowiedzieć, ile masz lat, ale nic z tego. :-) Tak czy tak, doskonale rozumiem, co piszesz, jeśli chodzi o "paczkę" i o sztywność w niej bez alkoholu. Ja to przerabiałem nie raz. "Paczki" z czasem (pewnie nie wszystkie) się ulatniają, bo każdy idzie w swoją stronę. Jednak zadajcie sobie wszyscy pytania typu: Czy rzeczywiście potrzebuję alkoholu do życia, do zabawy? Czy mi to służy? Co z tego mam? Co mi to daje?

 

 

Przypomnijcie sobie, jak byliście niewinnymi dzieciakami, niepotrzebującymi alkoholu do zabawy. Byliście mimo to szczęśliwi. :-)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, Oświecony napisał:

Icman: Zinwigilowałem Twój profil, bo chciałem się dowiedzieć, ile masz lat, ale nic z tego. :-) Tak czy tak, doskonale rozumiem, co piszesz, jeśli chodzi o "paczkę" i o sztywność w niej bez alkoholu. Ja to przerabiałem nie raz. "Paczki" z czasem (pewnie nie wszystkie) się ulatniają, bo każdy idzie w swoją stronę. Jednak zadajcie sobie wszyscy pytania typu: Czy rzeczywiście potrzebuję alkoholu do życia, do zabawy? Czy mi to służy? Co z tego mam? Co mi to daje?

 

 

Przypomnijcie sobie, jak byliście niewinnymi dzieciakami, niepotrzebującymi alkoholu do zabawy. Byliście mimo to szczęśliwi. :-)

A teraz niektórzy pod wpływem jakiśch życiowych przeżyć utracili taką umiejętność. Mimo tego, że niektórzy nawet dążą do przywrócenia tego stanu, to od czasu do czasu potrzeba odskoczni od pracy ze swoim gównem i od tego właśnie jest alkohol.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brzygot, wiesz, ja też tak kiedyś miałem, że przepracowany tydzień trzeba w weekend zachlać, żeby odreagować. Gdy nie pracowałem, to trzeba było zachlać problemy i smutki. Gdy wszystko było w porządku, to ot tak trzeba było się zachlać (dla zasady, rekreacyjnie). Ja już zaczynałem i kończyłem pić o każdej godzinie doby i chyba w każdym dniu tygodnia.

 

 

Silnemu, znającemu swoją wartość, mężczyźnie, alkohol nie jest do niczego potrzebny (papierosy i inne świństwa także). Takie jest moje zdanie. Jednak, żeby do tego dojść, to swoje musiałem przejść, a w tym ogromnie się nacierpieć z powodu kobiety, o czym jeszcze napiszę.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

33 minuty temu, Oświecony napisał:

Silnemu, znającemu swoją wartość, mężczyźnie, alkohol nie jest do niczego potrzebny (papierosy i inne świństwa także). Takie jest moje zdanie. Jednak, żeby do tego dojść, to swoje musiałem przejść, a w tym ogromnie się nacierpieć z powodu kobiety, o czym jeszcze napiszę.

Niestety nie wszyscy są silni i znają swoją wartość. Co z takimi ludźmi?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, Brzygot napisał:

Niestety nie wszyscy są silni i znają swoją wartość. Co z takimi ludźmi?

 

bo są słabi. A słabi muszą upaść. Darwinizm jest. A co do chacharów - złoto się wytapia w ogniu. Jak ktoś nie ma charakteru, to niech się otacza ludźmi z charakterem. To może zacznie wtedy słabiak krakać jak silni. Chociaż... duże prawdopodobieństwo że radykalni słabego odrzucą, bo.. bo jest słaby.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Praca nad sobą. Do pomocy służy, na przykład, to forum. Praca nad sobą chyba nigdy się nie kończy.

 

Panowie, ja dokładnie rok temu (a nawet jeszcze mniej) byłem wrakiem człowieka. To z powodu kobiety. Poza tym, śmiało mogę powiedzieć, że jeszcze przed poznaniem tej kobiety, byłem zwykłym pizdusiem, który nie wychodził ze swojej strefy komfortu (ten pizduś nawet rzadko kiedy wychodził z tej strefy, gdy był pijany). To, co mnie w życiu spotkało, czyli doświadczenie z tą kobietą, widocznie musiało mnie spotkać. I to sprawiło, że zacząłem poszukiwać wiedzy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Nieugięty Absolutnie sie nie zgadzam. To wręcz przeczy ideom tego forum i tego co pokazuje Marek. Ale nawet spójrz na to forum. Czy odrzuca sie tu słabych? Zresztą sam nie jestem jakoś silną osobowością ale jednak dokonalem postępu i nie upadłem i to bez otaczania sięludźmi z charakterem.

@Oświecony Co do pracy nad sobą i alkoholu to miałem na myśli że jest on swoistą przerwa od bycia sobą co przy słabościach daje się we znaki. Niczym psychotropy dla chorych psychicznie. I może przynieść w yym dobre efekty sam na sobie próbowałem

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oświecony trzymam kciuki. Ja nie piłem 3 lata. Chciałem zwrócic uwage na taki oto fakt, ze jak moja abstynencja trwała juz jakis czas i zdarzyła sie jakas śmieszna sytuacja czy dajmy na to ktos opowiedział śmieszny kawał to reagowałem szczerym śmiechem. Taka radocha płynąca z wewnątrz, a nie wspomagana sztucznie przez jakies uzywki. Co do argumentów za piciem, to smiało mozna nad nimi pracowac bedac trzezwym.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

O tzw. kulturalnym piciu, piciu z umiarem czy jak tam to sobie nazwiemy, wypowiada się prof. Żdanow. Elitom tego świata nie chodzi o to, żebyśmy się upijali do nieprzytomności, tylko o to, żebyśmy w ogóle pili. Przeczytajcie dokładnie drugą część mojego wątku i obejrzyjcie, proszę, ten wykład, zamiast jakiegoś głupiego filmu.

 

Właśnie dlatego chyba ludziom tak ciężko zrozumieć, że ktoś nie pije. Czemu nikt nikomu nie wmusza herbaty czy ciastek? Są osoby, które nie umieją żyć bez alkoholu.

I ja nie piję tu do ludzi z forum, bo tu nie ma przygłupów rzygających pod siebie co sobotę. Tylko mówię na podstawie swoich życiowych doświadczeń. Jestem ze wschodu Polski i tu za kołnierz nie wylewają. 

 

Zrozumiałbym już, gdyby ktoś mówił ,,weź się upij z nami, będzie wesoło, powygłupiamy się'', ale nie jestem w stanie logicznie uzasadnić tego ''tylko jednego kieliszka''. Albo robię coś w pełni bo sam chcę, albo nie robię wcale, a nie ''troszkę bo tak wypada''. Wypada to fujara z gaci jak są dziurawe. Dla mnie bezsensem są wszelkie działania, które narzuca społeczeństwo, a których sam nie czuję. Przykłady: nie chodzę do kościoła, nie wchodzę w związki, nie piję alkoholu. Bo ja tego w ogóle nie potrzebuję i nie interesuje mnie, że ktoś gdzieś kiedyś wymyślił że ''tak trzeba'' - po to mam umysł, żeby przy jego użyciu wybierać samemu, to co chcę, a nie iść ślepo za tłumem i być klonem wielu innych.

 

Pamiętam kiedyś w wakacje ucieszyłem się z pewnego wydarzenia w moim życiu. Tego samego dnia wieczorem byłem na ognisku - myślałem, że jak popiję, to moja radość się pogłębi. Tymczasem (nie upiłem się - podpiłem dosyć, ale bez przesady) poczułem się tak jakoś dziwnie. Żałowałem, że w ogóle wypiłem, bo kilka godzin wstecz cieszyłem się czystą radością, a teraz jakiś chemiczny mętlik w głowie mi się zrobił.

 

Innym razem na wiosnę wziąłem rower, pojechałem do sklepu, kupiłem mirindę w puszce i pojechałem do kumpla - tam wszyscy pili browary. Było dosyć świeże powietrze, po deszczu bodajże. Napiłem się jej i ten słodki smak przypomniał mi dzieciństwo. Poczułem się jakbym miał lat 8 a nie jak wtedy 18. Wtedy zacząłem się zastanawiać - do czego miałby mi być potrzebny alkohol? On ''wypala'' we mnie to radosne poczucie życia, to dziecinne szczęście 'bez powodu'. Poczułem, że moja droga jest zupełnie inna, że nie chcę iść w stronę udawania kogoś innego i raczenia się chemią. Takich bodźców podobnych miałem jeszcze kilka. Umiem się cieszyć życiem ''uruchamiając'' w sobie radość czystą i nieskażoną niczym. Takiego poczucia szczęścia nie miałem nigdy po spożyciu - owszem, był optymizm (fałszywy), ale to nawet w połowie temu nie dorównuje. Dlatego nie potrzebuję żadnych używek - ten rodzaj relaksu mi nie odpowiada, bo mam w sobie lepsze metody na trwalsze odczucia. I prawdziwe. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie, jeszcze taka mała ciekawostka. Przez dwa lata pracy zapisywałem sobie, ile pieniędzy wydałem na alkohol. To było kilka lat temu. W przybliżeniu: 7330 zł. Do tego trzeba dodać pieniądze z długów, które też przeznaczałem na alkohol (głównie piwo), czyli dobre 500 zł. Do tego jeszcze trzeba dodać pieniądze wydane na leczenie oraz na "kacowe" zachcianki, czyli śmieciowe i słodkie jedzenie - dobre 1000 zł.

 

 

Razem wychodzi w przybliżeniu 9000 zł. Tyle kosztował mnie alkohol przez dwa lata.

 

 

Miałem okres, w którym na tzw. kacu jadłem kebaby i piłem gazowane napoje w puszce. Jedna taka zachcianka to mniej więcej 20 zł. Za to miałbym już jakąś wartościową książkę. Zapomniałem też dodać, że często, gdy wypijałem 2-4 piwa, to miałem problemy z zaśnięciem, czego nie było w przypadku wypicia 7-9 piw. Nieswojo czułem się również następnego dnia po tych 2-4 piwach.

 

 

W "kacowym" dniu niekiedy dopadały mnie jakieś chore rozmyślania (o życiu na przykład). Narkomani pewnie często to mają na głodzie.

 

 

W okresie dzieciństwa nie potrzebowaliśmy alkoholu do zabawy, byliśmy żywi (tutaj nie wnikam, kto i jakie miał dzieciństwo), ruchliwi, nie nudziliśmy się, bo zawsze były jakieś pomysły na zabawę. Przynajmniej dla moich i starszych roczników, które miały swoje dzieciństwo przed erą internetu.

 

 

Co więc, panowie, się stało, że nagle ten alkohol zaczął być potrzebny w naszym życiu (w moim przypadku tak od 18 roku życia, wcześniejszych gówniarskich popijaw nie liczę, a było ich dobre 120)? Czy to jest niezbędna rzecz tzw. życia towarzyskiego i każdej imprezy? Czy bez tego towarzystwo nie jest sobą? Czy za tym po cichu też stoi popęd seksualny?

 

 

Kto ma jakieś ciekawe rozważania na ten temat, to niech się podzieli.

 

 

Na koniec krótki filmik, szczególnie dla kobiet, bo one też tu są. Nie wiem, ile w tym prawdy, bo nie jestem lekarzem.

 

 

https://www.youtube.com/watch?v=m4G2yBxv_HI

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.