Skocz do zawartości

Jeśli możesz, Drogi Bracie, to nie pij!


Oświecony

Rekomendowane odpowiedzi

20 minut temu, RedBull1973 napisał:

Jak ktoś pije czy pali zioło w tygodniu, to ma problem...

Lubię wypić , ale tylko i wyłącznie w weekendy, picie w tygodniu (praca) świadczy, że coś jest "nie halo" z człowiekiem , np. nie radzi sobie z problemami.....

Tego nie popieram.

 

Jakby nie patrzeć to każde swoje zachowanie można jakoś usprawiedliwić :D W końcu moje picie jest mniej złe niż Twoje :D

 

20 minut temu, RedBull1973 napisał:

P.S. Gdyby mój organizm źle reagował na alkohol, to bym nie pił...

 

Organizm to taki zajebisty mechanizm, że przyzwyczai się do każdego gówna, w sumie to nie tylko w przenośni ;)

 

Edytowane przez radeq
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Jest napisane", a nie "pisze" - to po pierwsze :P

Po drugie, na większości energetyków NIE JEST JUŻ NAPISANE , żeby nie mieszać z alkoholem.

Po trzecie , 99% lokali ma takie drinki w ofercie, reklamowane nieraz wielkimi literami. Jakby to było takie niebezpieczne, to by raczej nie sprzedawali, po co im takie ryzyko (odszkodowania, procesy) ?

Po czwarte, jak ktoś pierdolnie 10 kaw w krótkim czasie, to też może się przekręcić.

Wszystko z umiarem i z głową.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 miesięcy temu...
Dnia 24.01.2016 o 14:37, lupele napisał:

 

.........

To nie to samo. Wielki praktyk Jan Himilsbach powiedział, że picie alkoholu to wprowadzanie elementu baśniowego do rzeczywistości. 

 

Odnośnie ostatniego punktu: polecam prześledzić kariery artystów którzy lubili sobie pochlać i przyćpać (tych którzy przeżyli oczywiście) Dziwnym trafem okres największej konsumpcji zbiegał się z największym nasileniem sił twórczych. Kończyli z piciem i nie tworzyli już nic ciekawego.

 

.....

No to i ja swoje 3 grosze (mam praktykę w temacie, żeby nie było ;) o czym może kiedyś zeby nie zagęszczać):

   Trzeba wiedzieć jak działają narkotyki i wtedy wszystko staje sie jasne - rozbija sie takie mity jak twórczość dzięki alko czy .. o czym tam spiewał Clapton i inni "Cocaine" taki fajny utwór.
    Na pewnym forum (podam potem link) pewien gość fajną rozkminkę marihuany zrobił. Palił 15 lat i zbadał na sobie cały proces- list bardzo wnikliwy a gość już wrócił do formy.
  Otóż w skrócie - wszelkie narkotyki uruchamiają zasoby nienaruszalne organizmu (energetyczne). Są w nas pokłady -taki awaryjny akumulator na sytuacje nagłe jak wypadek drogowy czy inny. Znam opowieści przeróżne - gdzieś tam we Francji na przykład przeciętnej budowy kobieta podniosła samochód gdy wpadł pod niego jej syn. Mnie samemu zdarzyły się różne sytuacje gdzie nagle dostałem kopa adrenaliny - potem organizm ten wydatek uzupełnia , odsypiamy po fakcie itp. No i takie alko "otwiera" tę furtkę. Każdy narkotyk od początku daje miłe wrazenia bo naprawdę czujesz doładowanie ale jeśli się to praktykuje regularnie (kawa, wszelakie herbaty to też miękkie narkotyki, yerba mate, tytoń)... jeśli regularnie pobierasz z tych rezerw to w końcu następuje apatia. Zapasy sie kończą- dochodzisz do dna.
   Ja przez kilkanaście lat prowadziłem mały zakład- rozrósł sie szybko bo były umiejętności, terminowość itp. W szczytowym momencie 12 pracowników a ja .... tyle samo pieniędzy co kilka lat wcześniej, PIP-y, Sripy, kontrole, stres , brak urlopów. Tak się długo nie da- w domu chujnia, życia rodzinnego praktycznie brak- dzieci urodziły sie późno ale to sprawa na inny wątek. W każdym razie zapracowywałem się (ucieczka z pustego domu- w sensie pustki uczuciowej). Przychodziły do firmy różne zaproszenia - degustacje sracje. Polazłem kiedyś -prezentacja win. raz, drugi- tyle kasy to miałem, na dobrą flaszkę zawsze było. Uwierzyłem w te pierdy, że czyszczenie krwi bla . bla . No w każdym razie po kilku latach (cały czas to samo tempo w pracy albo większe bo wprowadzili VAT, pewne sprawy szły ciężej) nie szło już zasnąc bez szklanki czerwonego dla zredukowania stresu. Niby nic- taka norma. Wszyscy znani wokół "walą" dużo więcej i cięższe trunki a ja w weekend flaszka czerwonego, książka na kolanach, jakieś tam tańce z 2 letnim synkiem... i tak życie mijało.

   Powoli się jednak budziłem czując, że to wszystko idzie nie wiem dokąd i nie tak jak chcę- gdzieś tam zaraz jak wyprodukowali obejrzałem sobie film "Matrix" - taaa,  kilkadziesiąt razy wieczorami -czasem ze szklaneczka a czasem bez.  Zrobiłem jakieś porównania i podsumowania i stwierdziłem, że zaczałem się robić jakiś lękliwy, mało odważny- dawniej decyzje biznesowe szybko i konkretnie. Dziś jestem pewien, że powodem było m/innymi ( w głównej mierze) to 'niewinne" popijanie. Od tamtego czasu mineło już ponad 16 lat a ja mam psyche taka jak dawniej. Tak jak tu pisze @Nieugięty i ktoś tam jeszcze - radośc małego dziecka z byle pierdoły- długo bym mógł wymieniać porównania tamtych stanów "melancholii" (znam słuchanie muzyki i te niby wzruszenia"- zresztą słuchałem podobnego sortu co założyciel tematu- dodam Black sabbath z pojebanym Ozbornem i masę innych - czarny i biały blues wszelaki - zresztą w tamtym czasie nawet własna kapele reaktywowalismy i były pewne osiągnięcia).
To może na tyle - stan trzeźwości jest zajebisty a alko to świat iluzji a nie baśni- to oszustwo, alternatywna linia Matrixa jakaś. Z tym jest jak z całowaniem lwa w dupę- przyjemność niewielka a ryzyko spore.

 

p.s. link miał być o Marii Huanie: wpis uzyszkodnika "easy russian" https://prawda2.info/viewtopic.php?t=9107

Edytowane przez michalxl600
literówki
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 12.01.2016 o 19:15, Oświecony napisał:

(...) Za rynkiem spirytusowym stoi niejaka rodzina Bronfman. Oni założyli Seagram. Są to Żydzi (albo być może raczej potomkowie Chazarów, którzy zepsuli judaizm). To był główny powód, dla którego zrobiłem sobie roczną przerwę od picia. Gdybym wcześniej zdawał sobie sprawę z tego, że ogłupianie alkoholem jest powiązane z NWO itd. (na które to tematy trafiłem pierwszy raz 7-8 lat temu), to być może już wcześniej sięgnąłbym po rozum do głowy.

 

Miejcie na uwadze to, że jesteśmy celowo truci alkoholem (jest przecież jego ogromna społeczna akceptacja).(...)

 

Zgadza się, istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo że jesteśmy podtruwani przez NWO'wców.

 

Jeżeli chodzi o piwowarstwo, to z całą pewnością powinno się unikać piw podlegających wielkim grupom/korporacjom, takim jak (Calsberg, Kampania Piwowarska[SABMiller plc], Grupa Żywiec[Heineken]). Jest to ponad 80% rynku w Polsce.

Ze swojej strony mogę polecić małe browary regionalne takie jak Artezan, Dr Brew, Birbant czy AleBrowar. Mają sporą ofertę stylów i dużo lepszą jakość od koncerniaków. Wiadomo że cena troszkę wyższa.

 

Całkowita rezygnacja z picia piwa nie jest konieczna. Degustacja stylów niesie większą satysfakcję niż upijanie się Sikaczami.

 

original.jpg

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja powiem tak, jestem przeciwnikiem alkoholu jako samego w sobie, tej substancji, jego otoczki, ''kultury'' picia, ale nie jestem przeciwnikiem ludzi. 

 

Tylko że o ile wypad ze znajomymi do jakiegoś malowniczego miejsca, gdzie siadamy w cieniu i oni sobie sączą zimne piwo nie jest niczym strasznym, tak już znoszenie nachlanego motłochu potykającego się o skrzynki po piwie z charakterem czy innym jasnym pełnym nie należy do rzeczy najprzyjemniejszych. 

 

Jeśli chodzi o to co napisał @variantb, z tym jest jak ze wszystkim. Większość rozpowszechnionych w społeczeństwie rzeczy to syf, a to, co trudniej dostępne i mniej znane, jest bardziej cenne. Jak nasze forum. ;) 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alkohol to twój wróg, więc go lej w ryj.

 

Ja też już nie mogę patrzeć na chlanie.

Nie chce  mi się - znudziło się, jest tyle lepszych rzeczy do zrobienia.

 

Jest jeszcze jeden aspekt związany z alko.

Jakość trunków jest beznadziejna.

Piwo - żółć bydlęca zamiast chmielu i syrop z kukurydzy gmo zamiast słodu.

Wino konserwowane chemią, butelki płukane siarczanami.

Wódka filtrowana za mało razy, cięcie kosztów, szybki proces produkcji.

I pewnie jeszcze wiele rzeczy o których nie wiem i nie chcę wiedzieć.

 

Alkohol przywędrował do europy wschodniej z południa - przywieźli go żydowscy kupcy - była to grappa z winogron.

Nie jest on naszym kulturowym wytworem.

Służy do obezwładnienia człowieka pracującego - ażeby tylko robił i pił.

Nie zadawał pytań, albo pracował albo kacował.

 

Dodatkowo spójrzcie jak wygląda relacja pijącej osoby z otoczeniem!

Jest uległa, wie że źle robi, wie że zrobi to ponownie.

 

Kobiety pijące to już patologia na maksa.

Też znam młode żonki co zrywają film chuj wie gdzie i z kim, szmaciska do potęgi entej!

Do monaru albo na ulice, no ale biały rycerz będzie trzymał się mocno, kurczowo...

 

Okres abstynencji wspominam jako najlepszy okres mojego życia.

Pod względem fizycznym, psychicznym i emocjonalnym.

Polecam gorąco! :D

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak to słusznie @Mosze Red kiedyś tu na forum napisał, pijana dziewczyna to generator problemów. Praktycznie 90 % o ile nie więcej awantur, walk ulicznych i innych mało przyjemnych i korzystnych dla zdrowia rzeczy, których świadkiem byłem, odbyło się pod wpływem alkoholu. Komuś się coś przyśni, komuś się coś wyda, 60 kilowy zżółknięty od papierochów menel nagle zaczyna ważyć 110 kg i ma tytuł mistrza wagi ciężkiej w boksie, jakaś panienka nakręci atmosferę, rycerze chwytają swe miecze i zaczyna się młócka większa niż w sierpniu na polach. Ja się zawsze temu przyglądałem z politowaniem i jakąś taką wewnętrzną radością, że mnie to nie dotyczy.

 

Miałem takiego kumpla kiedyś, na trzeźwo złoty człowiek, w sumie mało się odzywał, nikomu nie wadził itd. Po pijaku szukał i szukał aż znalazł, przez co potem leciał 10 km z buta w nocy z zakrwawioną twarzą i podartym ubraniem, bo mu się coś wydawało, a innym podobnie naprutym wydawało się to samo, tylko mocniej.

 

No ale tutaj akurat przyczyną nie jest sam alkohol, ale i psychika i zachowanie tego osobnika. To tak jak to porównanie z nożem, że można nim pokroić chleb albo kogoś zabić, wszystko zależy od człowieka.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Żyjemy w chorym kraju, w którym społeczeństwo kompletnie nie rozumie inności. I nie, nie mówię tutaj o byciu gejem czy transwestytą. Mając prawie trzydzieści lat i wyznając ludziom, że praktycznie nie pije (mam dwa poważne powody, ale nie mówię o nich), spotykam się z reakcjami: "O kur..., on jest chyba kosmitą!". Mam tego dosyć, naprawdę. Czy istnieje jakieś państwo lub grupa społeczna, w której niepicie alkoholu jest traktowane jako normalna, oczywista rzecz?

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, verde napisał:

Żyjemy w chorym kraju, w którym społeczeństwo kompletnie nie rozumie inności. I nie, nie mówię tutaj o byciu gejem czy transwestytą. Mając prawie trzydzieści lat i wyznając ludziom, że praktycznie nie pije (mam dwa poważne powody, ale nie mówię o nich), spotykam się z reakcjami: "O kur..., on jest chyba kosmitą!". Mam tego dosyć, naprawdę. Czy istnieje jakieś państwo lub grupa społeczna, w której niepicie alkoholu jest traktowane jako normalna, oczywista rzecz?

 

Jedyne co pozostaję to zmiana środowiska w jakim się przebywa,sam jakiś czas temu postanowiłem nie tknąć ani kropli alkoholu,z prostego powodu -przestał mi wchodzić nie ważne czy to piwo,wódka.Może to być spowodowane zmianą diety na zdrowszą .

 

Lepiej nie wychodzić z takimi  wyznaniami wśród ludzi pijących,z tego powodu co pisałeś- będziesz uważany za odludka,a nawet mogą zacząć się głupie docinki w Twoją stronę .

Podobną sytuację miałem po ogłoszeniu publicznym,że nie oglądam telewizji od roku,zaczęły się pytania co w takim razie robię wieczorem:blink:-dalsza rozmowa nie miała sensu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Inny problem, nie wiem czy kogoś z forum dotyczy i jest zdiagnozowany.

 

Podświadomie zawsze mało piłem, raz w roku upodlenie, gdzie prawie film traciłem (po wódzie, głowa słaba, więc zawsze się źle kończyło), piwa prawie w ogóle. Uprawiałem sport (biegi długodystansowe) i alkohol wyraźnie wpływał na wyniki, jakość treningów, więc ograniczałem do minimum. Z taką świadomością żyłem do tego roku, gdzie zdiagnozowano u mnie defekt genetyczny (po 3 latach badania krwi regularnie, lekarka prowadząca dostała oświecenia!), zespół Gilberta (5-7% mężczyzn to ma). Genetyczna choroba metaboliczna, związana z zaburzeniem metabolizmu bilirubiny w wątrobie. Efekt taki, że nie mogę już pić, unikać mam alkoholu, stresu, i pewnych leków (trzeba pamiętać i informować lekarzy jak coś przypisują), jak nie, to po pewnym czasie wątroba będzie do wymiany. Taki  przypadek.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przez ostatnie 6 lat, cztery razy spożyłem alkohol, w ilościach małych (dawka maksymalna 2 browary).

Za każdym razem ten sam efekt: uczucie otumanienia, ogłupienia, zero przyjemności.

Ostatni raz utwierdził mnie w przekonaniu, że nie warto i nie wnosi to nic fajnego do mojego życia.

Dodam, że miałem problem z piciem, teraz już nie ciągnie mnie wcale.

Na myśl o alko robi mi się niedobrze, a skojarzone mam picie z gównianym samopoczuciem.

 

Co do ludzi, to traktowali mnie jak dziwaka, gdy mówiłem, że nie piję,

ale odkąd przestałem sobie zawracać głowę,

tym co ktoś pomyśli na ten temat,

od momentu kiedy temat alkoholu i ostrożności żeby się nie napić, sam ode mnie odpadł,  przestali pytać

i rozmawiać ze mną na temat alko.  

 

Uważam, że przyjemność z picia, to w dużej mierze program społeczny,

że stan upojenia, robi siekę z mózgu, że przyjemność po alko jest ułudą.

Jako osoba doświadczona tym nałogiem, mogę się mylić w tej kwestii,

bo może po wyleczeniu się, człowiek postrzega to inaczej.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Nie piję od prawie roku. Przez długi okres czasu zapijałem swoje problemy nerwicowe/lękowe wódą.

 

Skreśloną linijkę napisałem jakiś czas temu i o dziwo zapisała się w pamięci przeglądarki (?)

Zdanie nieaktualne.

Dwa dni temu nie opanowałem emocji i popłynąłem z wódką... Od wczoraj myślę czy nie kołować jakichś benzodiazepin (mniejsze zło) bo mam już dość... a dzięki alkoholowi w końcu przypomniałem sobie czym jest święty spokój... Kocham tą kurwę i tej kurwy nienawidzę... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 tygodni później...

No i proszę, nasz Lewandeiro jest wzorem prawdziwego sportowca, nie pije w ogóle, chodzi grzecznie spać o 22, seks tylko z żoną Anią, wszystko ma wyliczone i wymierzone i jest rezultat - kontuzje się go nie imają.

 

http://sportowefakty.wp.pl/pilka-nozna/647645/u-innych-strzelaja-kosci-u-lewandowskiego-nogi

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Korzystając z okazji i tego, że mamy dzień jaki mamy, odświeżę trochę temat i podzielę się swoimi spostrzeżeniami i przemyśleniami.

 

Dzisiaj odbywa się narodowy festiwal w negocjacjach, kto ma większego kaca, kto w jakiej ilości i z jaką częstotliwością obrzygiwał określone elementy wystroju otoczenia. Kto się ,,lepiej trzyma'', kto miał wczoraj ,,dzień do picia''. Wyliczanki w rodzaju ,,my to wypiliśmy trzy litry wódki i po dwa piwa i o północy szampana, ale Jacek o pierwszej odpadł więc później było nas tylko czterech, ja się najmocniej trzymałem, a z Waldkiem to już krucho było". Dziś wzajemne zdawanie sobie relacji, kogo mocniej głowa boli albo o której godzinie kto się zerwał z łóżka celem wyprowadzenia treści żołądkowych na spacer.

 

I teraz moje wynurzenia: serio? Ja nie mam nic do pijących, nie jestem ich przeciwnikiem, ale co jest takiego fascynującego w zatruciu, żeby tak się tym zachwycać i uznawać to za wyznacznik dobrej zabawy? Widzicie ludzie ten bezsens? :D Nauczono społeczeństwo mieć satysfakcję z tego, że się źle czują. :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Eredin w każdej grupie ludzi pewne zachowanie jest odbierane jako sukces, wśród wynalazców jakiś porządny wynalazek np grafen, wśród filozofów jakaś nowa myśl, wśród jeszcze innych coś innego,  a wśród cebulandii sukcesem jest upicie się i zarzyganiu się mówiąc kolokwialnie wśród znajomych, jaka grupa takie priorytety...

Wczoraj miałem okazje zobaczyć dwie loszki które juz o godzinie 23, były tak narąbane że główka była spuszczona w dół i żeby nie pomoc kolegów nie dała by rady iść dalej :) Od razu przypomniał mi legendarny tekst ''Nie zasługujesz na mnie'' :)

W dodatku popis chamstwa wśród ludzi w wieku 18-25 lat (na moje oko) jest ogromny, brak podstawowej kultury osobistej, bluzgi na ulicy, krzyki i porozumiewanie się przez ulicę, śmieciowisko, o ile Polacy nie dorównują w tym przypadku mistrzom bałaganu i brudu Anglikom to mimo to nieprzyjemnie patrzyło się jak wyrzucane z auta są puszki po piwie :)

To wszystko dało się zaobserwować w centrum miasta, w dodatku jak wracaliśmy autem już do domu ok godziny 3 mijaliśmy pewną wiejską imprezę, stała grupa ludzi na placu, od drogi do nich odgradzała nas siatka, Ci ludzie widząc że jedzie jakieś auto wrzucili nam petardę pod koło, dobrze że wybuchała trochę przed autem, hałas i zasięg był naprawdę imponujący...

 

Edytowane przez Assasyn
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, Eredin napisał:

I teraz moje wynurzenia: serio? Ja nie mam nic do pijących, nie jestem ich przeciwnikiem, ale co jest takiego fascynującego w zatruciu, żeby tak się tym zachwycać i uznawać to za wyznacznik dobrej zabawy? Widzicie ludzie ten bezsens? :D Nauczono społeczeństwo mieć satysfakcję z tego, że się źle czują. :lol:

A pamiętasz z filmów (chyba nawet Indiana Jones) jak stawali w szranki na kieliszki?

Programowanie społeczne na maksa - wysoka tolerancja na alko = jesteś gość.

Prawdziwe biznesy tylko po alko.

Odpadłeś w trakcie - słabiak.

No i nie da się ukryć, że u nas to sport narodowy a kto nie chce medalu?;)

 

Mnie tylko zastanawia dlaczego tak bardzo stłumiliśmy odgłosy z ciała, które jest katowane a my jesteśmy z tego dumni - autodestrukcja z uśmiechem na gębie.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odpuściłem sobie wyjście i picie w sylwestra, chciałem po prostu pobyć sam. Wigilia tak samo niepijąca, chyba przestaję być polakiem. :P

Ale żadne wyższe ideololo mi nie przyświeca, po prostu przez większość czasu praktykuję całkowitą abstynencję od %, a bomba rzadko ale konkretna.

 

Edytowane przez Pogromca_wdów_i_sierot
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.