Skocz do zawartości

Szukanie pracy - kilka fundamentalnych rad


Tomko

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich samców.
 

Dziś postaram się napisać wątek traktujący o jednym z najważniejszych aspektów naszego życia czyli pracy. W końcu musimy skądś mieć pieniądze na klocki LEGO, konsole, wakacje czy swoje cztery kółka.

Dlaczego jedni z nas znajdują pracę szybko a drudzy wysyłają po pięćdziesiąt CV i nie mają żadnej odpowiedzi. Dlaczego jedni idą na rozmowy i wychodzą z nich zadowoleni a nie dostają żadnego telefonu a drudzy mimo iż dali się zagiąć, dostają pracę nawet na następny dzień. Tematów o pisaniu i redagowaniu CV jest w necie mnóstwo, więc tu się nie będę rozpisywał. Podejdę do tematu szukania i samych rozmów bo miałem ich kilkanaście w życiu i większość zakończyła się sukcesem. Ostatnio bym nawet powiedział każda.
 

Na wstępie zaserwuję wam najprawdziwszą z prawd, którą ludzie uwielbiają olewać gdyż wolą uspokoić swoje sumienie podczas szukania pracy i z kolejnym otworzonym browarem wieczorem powiedzieć sobie: "no kurwa wysłałem dziesięć CV dzisiaj i nikt nie odpisał. Cóż więcej mogę zrobić" i wracają do siedzenia na necie i przeglądania demotywatorów jak to w Polsce jest chujowo z pracą. Jesteście gotowi?

Większość CV, które wy wysyłacie, ludzie którzy odbierają mają głęboko w dupie i co najwyżej jakieś CV ładnej dupencji ląduje na biurku wydrukowane (zasłyszane od znajomego z HR w korpo).

W UK naprzykład tak nie ma i wręcz niemile widziane jest zdjęcie w CV. Z jednej strony to dobrze, bo zapobiega właśnie takiej selekcji z drugiej niedobrze, bo czasami przez aparycje już można zainteresować kogoś w HR. Im szybciej zrozumiecie, że wysyłanie CV to jak trzepanie konia tym lepiej. W Polsce jest jednak jedna rzecz, która daje gigantyczną przewagę w szukaniu pracy w stosunku do np. UK. Pomijając wielkie korpo z jakimiś popierdolonymi etapami rekrutacji, żeby zarabiać 2tyś na rękę, do większości firm możemy udać się osobiście! W UK w zdecydowanej większości przypadków odbijemy się od recepcji już po pierwszym pytaniu: czy był pan umówiony?. Wiem, bo chodziłem po budowach i biurach kiedy szukałem pracy i zawsze odchodziłem z kwitkiem. W Polsce jest duże prawdopodobieństwo, że możemy bezpośrednio się dostać do szefa, managera, HR. Jak większość kiedyś wysyłałem CV (nawet po kilkadziesiąt), ale po którejś ciszy z kolei wkurwiłem się i pomyślałem sobie: wysłanie CV jest jak ulotka z pizzeri, którą wypierdalam do kosza. Jeśli ktoś na ulicy wręcza mi ulotkę, to z zaciekawienia spojrzę. Proste! Zaplanowałem mój wyjazd do Krakowa, przemyślałem gdzie chcę pracować, ubrałem ładną marynareczkę i wyruszyłem. Znalazłem robotę w jeden dzień! Jak? Pozwólcie, że wypunktuję:

 

1. Pierdolimy wysyłanie CV. Wysyłanie CV jest dla ciot, które potrzebują samousprawiedliwienia, że przecież oni szukają i wysyłają.

2. Do firm chodzimy/jeździmy osobiście! Dlaczego daje nam to gigantyczną przewagę?

  • dostajemy duży plus za fatygę,
  • to, że pokazujemy się osobiście dowodzi, że zależy nam na pracy,
  • pokazuje, że nie boimy się konfrontacji już teraz zaraz,
  • choćby nie wiem jak zajebiste CV były na biurku, fizyczne pojawienie się, pewny uścisk dłoni, aparycja i uśmiech ma pierwszeństwo,
  • sami jesteśmy w stanie wyczaić czy firma nam się podoba, pouśmiechać się do załogi, przedstawić się i jeśli nawet zostaniemy umówieni na rozmowę na inny termin, mniej więcej wiemy z jakim człowiekiem mamy do czynienia,
  • nawet jeżeli firma w danym momencie nie rekrutuje, to często jest tak, że mogą nas dopasować do jakiegoś stanowiska bo np. się spodobamy. Wysyłając CV nie ma takiej opcji.

3. Planujemy naszą podróż. Obczajamy firmy, które nas interesują, jakąś logiczną kolejność gdzie jedziemy i co najważniejsze - o każdej firmie coś notujemy. Staramy się dowiedzieć czym się ona zajmuje.

4. Drukujemy wiele kopii naszego CV i wkładamy w koszulki.
5. Uderzamy bezpośrednio do biur. Jeżeli nie uda nam się zobaczyć z osobą decyzyjną czy jakąś inną ważną, prosimy cipunie-sekretarunie o zostawienie na jej/jego biurku naszego CV
6. Z uśmiechem Bonda dziękujemy za czas i wychodzimy. Wrażenie, które zostawiamy może zdziałać więcej niż myślicie!
7. Jeżeli zastaliśmy kogoś to przechodzimy do drugiego akapitu, czyli...

 

Sama rozmowa.
 

Wczoraj w metrze jechałem do pracy i siedziała koło mnie fajna mulateczka, łladnie ubrana. Czytała coś w notesie. Rzuciłem okiem odruchowo co to a tam: "dlaczego mamy zatrudnić właśnie ciebie?". I odpowiedź drobnym maczkiem: bo szybko się uczę, jestem ambitna blebleble. "Dlaczego akurat nasza firma?" - "Bo daje mi szansę rozwoju osobistego, wiążę z nią ścieżkę kariery itp gówno. Pomyślałęm: dziewczyno uczysz się na pamięć co masz powiedzieć więc już przegrałaś. To raz. Dwa, takie frazesy to rekruterzy słyszą w 3/5 rozmów kwalifikacyjnych do porzygu. Należy się wyzbyć takiego myślenia. Dlaczego pójście osobiście jest lepsze niż wysyłanie CV? Bo zazwyczaj przejdziemy od razu do rozmowy i nasz mózg nie wpadnie na pomysł, żeby się uczyć takich gównianych odpowiedzi, które i tak z nerwów zapomnimy.

Jeżeli już trafimy na kogoś w biurze i przechodzimy do dyskusji to kluczowe zasady wg mnie:

1. Rozmawiacie z człowiekiem. Wyluzujcie, starajcie się rozładować żeby bardziej otworzyć umysł. Czasami szczera odpowiedź jest najlepsza. Po co pan przyszedł do mojej firmy? "Pana firma zajmuje się tym, w czym jestem dobry. A ponieważ lubimy robić te same rzeczy, chciałbym tutaj pracować". Proste.
2. Nie kłamcie na rozmowie. Można polec bardzo łatwo, wręcz od strzała. Znam gości, którzy przeszli na interview bo się ponoć znali na czymś a wylecieli z firmy na zbity łeb tydzień później. Szkoda czasu, szkoda sobie psuć referencji. Kłamstwo można wyczuć bardzo łatwo i sprawdzić bardzo łatwo.

 

Dygresja. Do miejsca gdzie teraz pracuję wysłała mnie agencja. Poszedłem na rozmowę, byłem bardzo pewny siebie. Zaczeliśmy rozmowę, pogadaliśmy o moim CV, powypytywał mnie co robiłem, skąd przerwy itp. Po czym gość wyciągnął stos rysunków i mówi: "no tym się będziesz tutaj zajmował jeśli cię weźmiemy". I zaczyna mnie pytac czy umiem czytac rysunki zbrojarskie, czy mialem z czyms takim do czynienia, czy potrafie pisac plan prac itp. Jaja mi się schowały do podbrzusza, ale... No właśnie ALE. Na każde pytanie odpowiadałęm szczerze - "nie potrafię, ale miałem do czynienia z rysunkami konstrukcyjnymi. Skoro ktoś to umie, znaczy że da się nauczyć:)". Gadaliśmy chyba godzinę, dużo rzeczy po prostu nie robiłem nigdy w życiu co też powiedziałem, ale JUŻ na rozmowie pytałem o to, czego nie umiałem. Dzięki temu rekruter widzi, że ktoś jest zainteresowany. Robotę dostałem i odpowiedź w ten sam wieczór. Zauważyłem, że na rozmowach szczerość zawsze popłaca. O ile  jeśli mamy jakieś przerwy w CV to dogadajmy się z byłym pracodawcą i możemy okresy sobie wydlużyć, żeby pozamykać luki, ale o umiejętnościach nigdy nie kłamcie!


3. Sami czasami przejmujcie inicjatywe. Czasami lepiej jest po prostu zacząć opowiadać co się robiło, niż czekać aż ktoś jak żółw się będzie pytał o każdą pierdołę.

4. Pewność siebie. To jest najważniejsza rzecz. Żaden łeb pochylony, jakiś śledź na przywitanie. Ogolić ryj, jakaś marynareczka (warto zawsze zainwestować w ciuch), przyjść z pojęciem czym się firma zajmuje i co chcecie tutaj robić.

 

Zachęcam do dyskusji, dawajcie swoje rady, swoje spostrzeżenia. Jeśli o czymś napisałem co jest głupie, piszcie. Choć może tekst nie jest wielce odkrywczy, ale zawarłęm w nim to, co zawsze u mnie działało a troche rozmów miałem i sukcesów też. Było sporo niezręcznych rozmów, była też kupa śmiechu, były totalne niewypały i były instant sukcesy. Dyskutujmy!:)

 

  • Like 11
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czas na wypowiedź z cyklu "Red - pogromca mitów" ;)

 

5 minut temu, greturt napisał:

1. Pierdolimy wysyłanie CV. Wysyłanie CV jest dla ciot, które potrzebują samousprawiedliwienia, że przecież oni szukają i wysyłają.

2. Do firm chodzimy/jeździmy osobiście! Dlaczego daje nam to gigantyczną przewagę?

  • dostajemy duży plus za fatygę,
  • to, że pokazujemy się osobiście dowodzi, że zależy nam na pracy,
  • pokazuje, że nie boimy się konfrontacji już teraz zaraz,
  • choćby nie wiem jak zajebiste CV były na biurku, fizyczne pojawienie się, pewny uścisk dłoni, aparycja i uśmiech ma pierwszeństwo,
  • sami jesteśmy w stanie wyczaić czy firma nam się podoba, pouśmiechać się do załogi, przedstawić się i jeśli nawet zostaniemy umówieni na rozmowę na inny termin, mniej więcej wiemy z jakim człowiekiem mamy do czynienia,
  • nawet jeżeli firma w danym momencie nie rekrutuje, to często jest tak, że mogą nas dopasować do jakiegoś stanowiska bo np. się spodobamy. Wysyłając CV nie ma takiej opcji.

 

1. My pracodawcy, chcemy CV pożądamy go, najlepiej ze zdjęciem. Czemu? Żeby mieć wszystko na papierze, usiąść przed komputerem i prześwietlić kandydata, sprawdzić czy podane dane w CV są zgodne rzeczywistością, kwalifikacje, uczelnie, kursy itp. Lubimy sobie wyszperać czy w internetach nie trafimy na jakieś kompromitujący gówno dotyczące potencjalnego kandydata. Sprawdzimy sobie nawet jego poglądy polityczne, czy np. nie jest lewakiem który chadza na protesty typu pizdylion złotych zasiłku dla nierobów, bo z takim są problemy. "Między bajki można włożyć że to nie ma znaczenia". Jak już prześwietlimy, decydujemy z kim chcemy się spotkać, a z kim nie.

 

2. Jak pojawia się delikwent osobiście nie umówiony i chce rozmawiać z prezesem/ wiceprezesem/ dyrektorem/ człowiekiem odpowiedzialnym za zatrudnienie itp. to zostanie poproszony o wysłanie CV jak nie zrozumie to każe mu się wypierdalać. Cały punkt 2 i podpunkty, wywal do śmietnika.

 

18 minut temu, greturt napisał:

Większość CV, które wy wysyłacie, ludzie którzy odbierają mają głęboko w dupie i co najwyżej jakieś CV ładnej dupencji ląduje na biurku wydrukowane (zasłyszane od znajomego z HR w korpo).

 

Dokładnie tak, ale nie dla tego że nie przyszliście osobiście tylko dla tego że nie spełniacie warunków/ macie nasrane w życiorysie/ twarz lub postura niereprezentacyjna do funkcji.

 

Tak kurwa możecie się nadymać że ze względu na poglądy, niewyjściową buzię, głupoty życiowe, grubą dupę ktoś was nie chce zatrudnić. Uświadamiam was, że tak jest, są to standardowe powody. Nikt tego nie powie oficjalnie, ale tak jest. Jako względnie anonimowa osoba, piszę to otwarcie. 

 

No chyba, że jesteście wysokopłatnym, wysoko kwalifikowanym, doświadczonym specem w swojej dziedzinie, to wtedy pracodawcę będzie wszystko inne pierdolić, jak nie jesteście, a 99% starających się o pracę nie jest to jest tak jak napisałem wyżej. Zresztą o prawdziwych specjalistów pracodawca sam się ubiega, a nie oni szukają pracy.

 

25 minut temu, greturt napisał:

5. Uderzamy bezpośrednio do biur. Jeżeli nie uda nam się zobaczyć z osobą decyzyjną czy jakąś inną ważną, prosimy cipunie-sekretarunie o zostawienie na jej/jego biurku naszego CV

 

Ty naprawdę chcesz, żeby jakaś miła, młoda pani sekretarka straciła pracę? W firmach są wytyczne co sekretarka ma przynieść szefowi, a co nie, miejsce makulatury to jest w śmietniku chyba, że sam o nią poproszę.

 

27 minut temu, greturt napisał:

"dlaczego mamy zatrudnić właśnie ciebie?". I odpowiedź drobnym maczkiem: bo szybko się uczę, jestem ambitna blebleble. "Dlaczego akurat nasza firma?"

 

Serio ktoś zadaje takie debilne pytania? Chyba mentalnie staną na latach 90 tych, jeśli nie to ja współczuje firmie z takimi specami od HR.

 

29 minut temu, greturt napisał:

4. Pewność siebie. To jest najważniejsza rzecz. Żaden łeb pochylony, jakiś śledź na przywitanie. Ogolić ryj, jakaś marynareczka (warto zawsze zainwestować w ciuch), przyjść z pojęciem czym się firma zajmuje i co chcecie tutaj robić.

 

Zależy o jaką posadę się ubiegasz, na niektórych stanowiskach jest wręcz nie wskazana.

 

 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Wy pracodawcy chcecie CV to je dostaniecie na papierku. Jezeli ktos przychodzi do firmy osobiscie i zostaje poproszony o wyslanie CV to chyba logiczne, ze sie wysyla.
2. 3x wysylalem do jednej firmy CV i nie dostalem ZADNEJ odpowiedzi. Poszedlem osobiscie i dostalem robote od sztycha. Kwalifikacje mi sie zmienily podczas jazdy metrem?
3. Co to za eurokolchoz z tymi sekretarkami?
4. Bardzo duzo firm ma idiotow rekruterow, ktorzy takie pytania zadaja.

Jak juz mowilem. Wszystko co napisalem w tekscie zadzialalo u mnie. I tyczy sie to wszystko malych/srednich firm. W korpo pewnie maja wytyczne co do majtek, nie wiem, nie pracuje w korpo. Pozdr!

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, greturt napisał:

3. Co to za eurokolchoz z tymi sekretarkami?

 

Podstawową funkcją sekretarki jest obrona zwierzchnika przed natrętami i donosicielstwo na współpracowników.

 

Odbieranie telefonów w 3 językach, robienie kawy to są przydatne acz drugoplanowe funkcje.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

39 minut temu, red napisał:

Dokładnie tak, ale nie dla tego że nie przyszliście osobiście tylko dla tego że nie spełniacie warunków/ macie nasrane w życiorysie/ twarz lub postura niereprezentacyjna do funkcji.

 

kurwa a więc dlatego nie chcieli mnie na kursie na dewelopera.a szef mnie trzymał w ekipie 2 lata bo jestem brzydki i strasze ludzi i wzrokiem zabijam.ale wazne ze mam na twarzy kamień z napisem lof%-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gretrut, jeśli piszesz o budowlance, to masz pełną rację. Dobrze jest zobaczyć człowieka, czy nie ma niebieskiego nosa od denaturatu, czy fizycznie jest sprawny, potrafi się ubrać, pogadać i czy wódka mu mózgu nie zniszczyła, więc potrafi się wysłowić, rozumie, co do niego mówi, kojarzy, ma doświadczenia, a nie kłamie itd.

Znaleźć w tej branży sensownego człowieka nie jest prosto, a ludzie wysyłają CV w dużej ilości, potem nie przyjeżdżają do pracy. Tutaj jest rynek pracownika i można faktycznie zapunktować i szybko znaleźć robotę.

 

Red ma inne doświadczenia, wszyscy go męczą, więc się zabunkrował za sekretarkami. :D

Ma inne doświadczenia, inną prawdę, wcale nie gorszą.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@red czy z punktu widzenia pracodawcy, ganiasz kadrowe/hr za bzdurne pytania/ogłoszenia podczas rekrutacji, przytoczę klika  klasyków:

- jak pan się widzi za 5 lat ? (kur$#$e zajmę się hodowlą kóz) skoro aplikuje na stanowisko specjalisty mam X lat doświadczenia w różnych projektach to chyba logiczne, że będę dalej w danych zawodzie i rozwijał się,

- młody zgrany/energiczny zespół - bez komentarza

- chęć samorozwoju - w stanowiskach specjalisty w IT to codzienność i nie utrzymasz się zbyt długo nie inwestując w siebie,

- firma oferuje bogaty pakiet socjalny - benefit plus pseudo prywatna przychodnia za 100zł, ostatnio słyszałem że ktoś podczas rekrutacji zgasił panienke z hr - w biedronce też mają taki pakiet, 

- proszę opisać swoje mocne i słabe strony - wtf? jak kandydat ma na to odpowiedzieć, logiczne jest że staje się przedstawić w jak najlepszym świetle,

- proszę powiedzieć skąd zainteresowanie naszą firmą - wtf? przyszedłem zarabiać i rozwijać się to chyba logiczne,

- dziwni goście z działów technicznych, często zadający zbyt specjalistyczne pytania (najczęściej w tym czym są najmocniejsi), starający pokazać Ci że nic nie umiesz - podejście jaki ja jestem zajebisty patrz i ucz się, nawet nie chce mi się komentować.

 

Ogólnie to kilka standardowych, które przyszły mi do głowy jeszcze kwestia wynagrodzenia czyli częste ukrywanie to do ostatniej chwili (czyli może znajdzie się frajer za niższą stawke) temat rzeka w IT "mniej więc" można określić widełki rynkowe i raczej ktoś kto szuka nowej pracy chce zmienić na lepszą lub w aktualnej przestał się rozwijać (albo atmosfera i kiepskie kierownictwo).

 

Trochę zmienia się na lepsze, bo zdarzały się konkretne rektutacje, testy z wiedzy specjalistycznej odsiew a następnie rozmowa z kierownikiem, a potem z zespołem.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tam nie wiem skąd przekonanie, że "jak się chce to się da znaleźć robotę". Taką samą albo gorszą jasne, ale lepszą to już trzeba mieć wtyki.

A co do rozmów kwalifikacyjnych...

 

- Jakie jest pana doświadczenie?

- A CV czytałaś gupia cipo/tępy chuju?

 

-Dlaczego nasza firma?

- Bo daliście ogłoszenie, no ja pierdolę.

 

- Jakie są pana oczekiwania finansowe?

- Więcej niż chcecie dać więc może do rzeczy.

 

-Jakie są pana słabe strony?

- Łatwo mnie wkurwić gupimi pytaniami.

 

Interwju, temat rzeka :D

 

 

Edytowane przez wroński
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, RedBull1973 napisał:

W korporacjach jest DOKŁADNIE tak jak pisze Red, w małych firmach nie wiem, może i tak jak pisze Greturt...

 

Nie tylko w korpo, w firmach średniej wielkości też, jeśli są odpowiednio zorganizowane.

 

2 godziny temu, Mordimer napisał:

@red czy z punktu widzenia pracodawcy, ganiasz kadrowe/hr za bzdurne pytania/ogłoszenia podczas rekrutacji, przytoczę klika  klasyków:

 

Nikt takich bzdurnych pytań nie zadaje. Jak robimy selekcje na podstawie cv / internetu/ facebooka już pisałem.

 

Jak już dochodzi do spotkania to wszystko polega na sprawdzeniu umiejętności. Pani chce być sekretarką w CV stwierdziła że mówi płynnie w dwóch językach obcych to się z nią gada najpierw o pogodzie i robieniu zakupów w tych językach (żeby ją stres nie zjadł, bo to może wpłynąć na wynik testu :lol:), a później typowe rozmowy jakie będzie wykonywać jako sekretarka, umówić spotkanie, złożyć reklamację i inne bzdury.

 

A do oceniania fachowców prosi się o pomoc innych fachowców. Np. firma chce zatrudnić inżyniera, woła się innego inżyniera, mówi się że z wstępnego odsiewu zostało np. 3. On patrzy w CV mówi o co trzeba dopytać, ewentualnie daje mu się kandydata do przetestowania. Już wiadomo co umie, czego nie umie, na jakie szkolenie trzeba go ewentualnie wysłać, ile to będzie kosztowało i ile czasu zajmie.

 

Bo, żeby zatrudnić gościa do taśmy, załadunku czyli fizycznego. To po odsianiu kandydatów kadrowa wysyła kandydata do pana "Henia", który króluje na hali produkcyjnej i on sobie wybierze takich którzy będą mu odpowiadać.  

 

Ludzi, którzy przeszli wstępny odsiew zatrudnia się na podstawie posiadanych umiejętności, a nie planów na przyszłość i tego co sami myślą o sobie, czy jakie ma słabe strony :lol:. To wyjdzie, to się oceni podczas pierwszej umowy o pracę, którą dostanie na czas określony, jak się sprawdzi dostanie stałą, jak nie, do widzenia.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wytłumaczcie mi jedną rzecz. Po chuj pytać: "Ile chciałby Pan zarabiać?" Czy to służy czemuś oprócz tego, że pracodawca bierze względnie najtańszego, który coś tam umie? Trochę to jest jak licytacja, tylko w drugą stronę. Raz mi powiedzieli po rozmowie wprost: "Wzięliśmy innego kandydata, jego projekty są tylko trochę gorsze od Pańskich a zażądał mniejszą stawkę." Debile nawet nie negocjowali... Potem zacząłem na rozmowach mówić jeszcze więcej i w końcu tyle dostałem. Tu moja rada taka, mówcie wyższą stawkę niż Wam się wydaje. Od małej decyzji zależy potem każda kolejna wypłata. Jak dla pracodawcy jest za dużo to zazwyczaj będzie po prostu negocjował. A jak nie to znaczy, że i tak mu się nie spodobaliście :)

 

Latanie po firmach nie zawsze ma sens. Zależy od branży. U mnie np. liczą się wykonane projekty/zlecenia. Trzeba to na spokojnie przejrzeć w internecie, żeby móc ocenić. Nikt na szybko na kolanie nie stwierdzi od razu, że "bierzemy go!"

 

Co do samego CV. Ja radzę trochę je zrobić niekonwencjonalnie. W sensie, no nie musi to wyglądać jak to, które robiliście na zajęciach w szkole. Times New Roman i w Wordzie złożone linijka pod linijką. Dajcie komuś do zrobienia za flachę w Photoshopie. Na prawdę można to fajnie zrobić, nawet w formie takiej mini historii o sobie, coś na wzór inteligentnych stron www. Wcale nie trzeba trzymać się sztywno schematu. Nie piszcie na początku do jakiej szkoły chodziliście. Trzeba wybrać te najbardziej przydatne wydarzenia/umiejętności do danego stanowiska. Jak pracodawca bierze Twoje CV to od razu ma widzieć to co dla niego ważne, a nie gdzieś kurwa szukać pomiędzy szkołami, chuja wartymi kursami czy jesteś kawalerem, ile masz dzieci czy znakiem zodiaku.

 

Wysyłanie CV. Ma to być .pdf. Żadne Wordy. Nie wszyscy pracują na PC, nie wszyscy mają Worda czy czcionki, jakie użyłeś. PDF jest najbezpieczniejszy.

 

Pozdro,

.d

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, greturt napisał:


 


 

 


 


 

  O ile  jeśli mamy jakieś przerwy w CV to dogadajmy się z byłym pracodawcą i możemy okresy sobie wydlużyć, żeby pozamykać luki, ale o umiejętnościach nigdy nie kłamcie!

 


 

Jakie przerwy i wydłużanie masz na myśli?


 

I mam pytanie do CV-skończyłem studia kilka lat temu i od tamtej pory nie pracowałem w zawodzie, a jedynie dorywczo fizycznie-pisać o tym w CV, czy przemilczeć?


 

I jak odpowiedzieć na pytanie, czemu taka przerwa? Osobiście po skończeniu studiów długo się zastanawiałem, jaki zawód wybrać i do teraz nie jestem pewien.


 

A teraz ogólnie.

2 godziny temu, Mordimer napisał:

z tym pdf to różnie, często mam odzew od pań z hr o podesłanie w doc,

Hahahaha! Jeśli ktoś nie ma pdf-to mam to w dupie i szukam innej firmy-lenistwo nie popłaca w obie strony. Jakim cudem można być tak leniwym? PDF jest bardziej popularny-co za głupota! A zdanie nt. haeru i innych pierdutów określiłem w temacie osobnym.


 

Red-po pierwsze greturt ma rację-lepiej iść osobiście i mieć ze sobą CV jeśli poproszą zostawić, a jaką gwarancję tego, że ktoś to przeczyta daje samo wysłanie? A tak przynajmniej wiesz, że oni wiedzą.


 

Jak ubiegający się o pracę jest nieumówiony, to co stoi na przeszkodzie, by go umówić? I nie mówcie mi, że nikt nigdy nie ma czasu-czas się zawsze znajdzie.


 

Ponadto-po co Ci zdjęcie, skoro jak pisał greturt w UK nie wymagają-liczą się kompetencje, czy facjata? Czemu w UK na to nie patrzą?


 

Jeśli proszę o coś sekretarkę prezia, to jej psim obowiązkiem jest to zrobić-a więc jeśli proszę zostawić CV na biurku, to tak powinno być-zauważyłem że w korporacjach panuje syndrom nowobogackich cebulaków- robimy z siebie wielkich panów, sekretarka może to i tamto, nie wiadomo, czy szef otrzyma CV....Ludzie, czy tak ciężko nagrodzić osobiste stawiennictwo przekazaniem CV komu trzeba, że robi się z tego jakieś wielkie halo? A jeśli już prezio kazał jej wyrzucać do kosza-niech powie tak od razu, o jedną firmę do szukania mniej (stosunek do człowieka z zewnątrz to namiastka tego, jak będą traktować pracownika).


 

Poza tym bywa, że rozmowa z wielce ważnym kierownikiem jest konieczna, bo czy uwierzyłbyś sekretarce na słowo, że ''nie szukamy nikogo do pracy''? A może ona chroni własną dupę przed konkurencją?


 

Piszesz, że w firmach są wytyczne...ale jaką mam gwarancję, że ktoś przeczyta wysłany przez pocztę email CV?


 

Na koniec-osobiście nie chciałbym pracować w molochu korporacyjnym-gdyż moje zdanie nt. korporacji jest takie, jak nt. haeru, pijaru i innych bzdur-w skrócie ludzie sami utrudniają sobie życie, tworząc sztuczne problemy i rytuały.


 

I jeśli sekretarka czy prezesik kogoś olewa, to nie ma co na siłę z takimi pracować-dlatego zachęcam każdego do założenia własnej firmy, a nie żeby jakiś burek stawiał sobie wymagania z księżyca.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, AdrianoPeruggio napisał:

Red-po pierwsze greturt ma rację-lepiej iść osobiście i mieć ze sobą CV jeśli poproszą zostawić, a jaką gwarancję tego, że ktoś to przeczyta daje samo wysłanie? A tak przynajmniej wiesz, że oni wiedzą.

 

Wszystko się czyta co przychodzi do firmy, pracownik robi wstępną selekcję cv zazwyczaj na trzy grupy: kandydat na teraz, kandydat może się kiedyś przydać, śmietnik.

 

Później cv: kandydat na teraz idą do kogoś kto zajmuje się rekrutacją i rozmowami. Przychodzi chętnych na stanowisku 100-200-300 CV - czy myślisz że ktoś się spotka z tyloma osobami? Nie, pani Jadzia wybierze 20 osób, pani Zosia z tych dwudziestu 3-4 które zostaną zaproszone na rozmowę np. z dyrektorem działu.  

 

 

11 minut temu, AdrianoPeruggio napisał:

Ponadto-po co Ci zdjęcie, skoro jak pisał greturt w UK nie wymagają-liczą się kompetencje, czy facjata? Czemu w UK na to nie patrzą?

 

Zdjęcie to element wstępnej selekcji, chcesz np. na asystentkę prezesa czy sekretarkę 100 kilową lochę? albo młodzieńca, u który oczy widać ledwo z między pryszczy?  W UK to jest multikulti i chuj wie co, niech sobie u siebie robią co chcą.

 

 

19 minut temu, AdrianoPeruggio napisał:

Poza tym bywa, że rozmowa z wielce ważnym kierownikiem jest konieczna, bo czy uwierzyłbyś sekretarce na słowo, że ''nie szukamy nikogo do pracy''? A może ona chroni własną dupę przed konkurencją?

 

Jak firma szuka pracownika to robi nabór. Jak sekretarka się nie sprawdza to się ją zwalnia, chronienie własnej dupy nic tu nie daje. Jest to funkcja wymagająca małych kwalifikacji i chętnych w każdej chwili można mieć 50 osób. To samo tyczy się każdego stanowiska, gdzie kwalifikacje wymagane są niskie. Tacy ludzie są łatwi do zastąpienia.  

 

Ja wam tłumaczę jak to wygląda od środka, a wy się pytacie czemu. Może się wam to nie podobać, bo wszyscy uważacie że jesteście zajebiści i wyjątkowi, z punktu widzenia pracodawcy nie jesteście.

 

Jak ktoś jest super w swoim fachu to pracodawcy sami do niego przychodzą, a nie on biega po firmach czy składa CV. Wyjątkiem jest praca na jakimś super elitarnym stanowisku w dużej firmie lub instytucji.

 

Ludzie, którzy muszą chodzić za pracą, wysyłać 100 CV do różnych firm są najzwyczajniej nisko kwalifikowani lub przeciętnie kwalifikowani. Ewentualnie mają wysokie kwalifikacje ale w ich zawodzie jest nadmiar ludzi z wysokimi kwalifikacjami, no ale dla zdolnego człowieka nie problem się przebranżowić.

 

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Ok, ale sam słyszałem, że w wielu firmach CV wysyłane pocztą elektroniczną często nie są czytane albo olewane, a kto mi da gwarancję, że email firmowy obsługuje osoba decyzyjna, a nie sekretarka czy potencjalny konkurent? A idąc osobiście mogę albo umówić się z szefem, albo dopilnować, że CV do niego na biurko przyjdzie.

Nie mam racji?

 

2. A czy sądzisz, że moja prośba o spotkanie z szefem to coś niestosownego, czy sam byś tak zrobił? Jak znam ludzi chodzących po kancelariach, to najlepiej osobiście-i nie ma, że ''wysyłać mejlowo CV'', jak u Ciebie, tylko-sekretarka/pracownik prowadzi od razu do szefa, a jak szefa nie ma, odbiera CV i OBIECUJE (tu też nie ma pewności, że położy szefowi na biurko), że przekaże lub mówi, kiedy będzie, żeby wtedy przyjść.

 

3. Jak byś robił, szukając pracy w zwykłej kancelarii? Może napisałbyś, jak sam znalazłeś pracę bez znajomości dzięki CV, może masz jakieś wskazówki.

 

Bo ja nie słyszałem, by będąc w siedzibie firmy i mając w ręku CV, kazali  wysyłać bez prawa rozmowy z szefem.

 

4.  I na koniec-szukający pracy lubi konkrety-lepiej przejść się do firmy i od razu dowiedzieć, jaka jest sytuacja z popytem na pracowników. Przez mejla czy telefon to mogę się nie doczekać-a wysyłających są setki.

 

5. Poza tym piszesz-jak firma szuka, to robi nabór-ale przecież wiele osób dostaje pracę po rozmowie zainicjowanej przez siebie, bez ogłoszenia (nie wiem, czy piszesz tylko o korporacjach, czy ogólnie).

Edytowane przez AdrianoPeruggio
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Adriano vel Silvio, myślałem, że jesteś starszy, sądząc po zdjęciu. ;-)

Jeśli masz pracę fizyczną, zawsze to możesz pod coś podpiąć sprytnie, a sama obsługa magazynu czy praca w grupie montażowej też jest sensownym doświadczeniem, więc nie ma się czego wstydzić. Zresztą, jak sam widzę po sobie, nawet najgłupsze prace, kiedyś się przydają.

 

Coś w tym jest, że obecni przedsiębiorcy to w dużej części buraki, którym się wydaje, że są zajebiści.

Ja jednego ostatni ustawiłem w porządku, bardzo się zdziwił, że on też ma obowiązki i ma się zachowywać jak facet albo nie robić zamieszania. Ale ja się nie boję  pracę, nie mam ciśnienia, żeby tutaj zostać, gdzie jestem obecnie. Nie ten pracodawca, to za tydzień czy dwa będzie nowa robota.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 22.01.2016 o 15:47, AdrianoPeruggio napisał:

1. Ok, ale sam słyszałem, że w wielu firmach CV wysyłane pocztą elektroniczną często nie są czytane albo olewane, a kto mi da gwarancję, że email firmowy obsługuje osoba decyzyjna, a nie sekretarka czy potencjalny konkurent? A idąc osobiście mogę albo umówić się z szefem, albo dopilnować, że CV do niego na biurko przyjdzie.

Nie mam racji?

 

1 Zazwyczaj jest specjalny email do celów rekrutacji, nikt nie podaje emaila dla kontrahentów żeby ktoś na nim robił śmietnik CV, no jak geniusz znajdzie na stronie firmy mail do takich celów i wyśle tam CV to najpewniej wyląduje w spamie - czytanie ze zrozumieniem się kłania u potencjalnych kandydatów

 

2 Gdyby był potencjalnym konkurentem na jakieś stanowisko w firmie to by firma nie szukała pracownika poza firmą tylko zmieniła mu zakres obowiązków i dała podwyżkę.... nie szuka się kogoś kto się nadaje do roboty jak się ma kogoś takiego pod ręką.

 

3 Idąc osobiście nie będziesz rozmawiał z szefem, nikłe szanse że porozmawiasz z jego sekretarką nawet, zatrzymasz się na recepcji.

 

Dnia 22.01.2016 o 15:47, AdrianoPeruggio napisał:

2. A czy sądzisz, że moja prośba o spotkanie z szefem to coś niestosownego, czy sam byś tak zrobił? Jak znam ludzi chodzących po kancelariach, to najlepiej osobiście-i nie ma, że ''wysyłać mejlowo CV'', jak u Ciebie, tylko-sekretarka/pracownik prowadzi od razu do szefa, a jak szefa nie ma, odbiera CV i OBIECUJE (tu też nie ma pewności, że położy szefowi na biurko), że przekaże lub mówi, kiedy będzie, żeby wtedy przyjść.

 

Nie wiem gdzie ty chodziłeś, dam przykład mojej firmy, takich ludzi o pracę (w okresie gdy nie robimy naboru) jest kilkunastu dziennie, myślisz, że się ktoś z nimi spotyka? Słyszą na recepcji, kilka pytań, instrukcję - proszę wysłać CV mailem i do widzenia.

W okresie gdy jest nabór na jakiekolwiek stanowisko takich Jasiów mamy 50-60 dziennie. Nikt z nimi nie rozmawia to gigantyczna strata CZASU I PIENIĘDZY.

 

Dnia 22.01.2016 o 15:47, AdrianoPeruggio napisał:

3. Jak byś robił, szukając pracy w zwykłej kancelarii? Może napisałbyś, jak sam znalazłeś pracę bez znajomości dzięki CV, może masz jakieś wskazówki.

 

Bo ja nie słyszałem, by będąc w siedzibie firmy i mając w ręku CV, kazali  wysyłać bez prawa rozmowy z szefem.

 

Nie mam pojęcia jak bym zrobił, etap szukania pracy jest za mną już dawno. teraz daję pracę i wypowiadać się mogę dać wskazówki czego nie robić.

Odpowiedzią na pytanie jak znaleźć dobrą pracę w sektorze prywatnym jest KWALIFIKACJE, im wyższe i bardziej niszowe tym więcej pieniędzy i łatwiej o pracę.

 

Dnia 22.01.2016 o 15:47, AdrianoPeruggio napisał:

4.  I na koniec-szukający pracy lubi konkrety-lepiej przejść się do firmy i od razu dowiedzieć, jaka jest sytuacja z popytem na pracowników. Przez mejla czy telefon to mogę się nie doczekać-a wysyłających są setki.

 

Mamy XXI wiek, jak firma szuka pracowników daje ogłoszenia i określa wymagania. Ciągle mentalnie tkwicie w PRL, po rodzinie, po znajomych, i pójdź pan zapytaj się. Tracicie czas swój i innych.

  • Like 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znam wiele przykładów, że po osobistej wizycie w kancelarii bez problemu można było spytać się szefa, czy potrzebuje pytającego do pracy-krótka piłka i tyle.

 

Red, Twoje tematy to najwyższa półka wielkich firm-i tam rzeczywiście, odbywa się to ''hurtowo'' (ale z drugiej strony pisałeś, że mieszkasz w małym mieście, więc myślałem, że tam nie dotarł korporacjonizm-chyba, że to np. oddział dużej firmy albo po prostu DUŻA firma).

 

Tak więc Twoje rady są adekwatne do korporacji i dużych firm, a greturta- do małych i średnich. Tak to widzę.

 

Dochodzi kwestia powszechnego zaniku indywidualizmu i ujednolicenia wszystkiego w korporacjach-mała rodzinna firma nie ma tylu chętnych do pracy, więc najlepiej ''face to face''.

 

Krótka rozmowa w cztery oczy to oszczędność czasu-na miejscu wszystko jest wiadome, oczywiście nie w molochu, gdzie trzeba marnować kasę i zatrudniać do tego haery, lub powierzać to własnym pracownikom, z racji wielu osób ubiegających się-stwarza się specjalne stanowiska do rekrutacji. Można też zlecić to agencji pośrednictwa pracy, ale pamiętajmy, że ta zabiera część dochodu pracownikowi.

Edytowane przez AdrianoPeruggio
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie kiedyś dostawałem wszystkie CV na maila, bo dopisałem się do listy. Faktycznie przeglądałem każde CV jakie trafiało.

Teraz jest osobny dział rekrutacji i Oni robią wstępną selekcję, a potem część CV trafia do nas.

Co do głupich pytań na i/v ... to ja mam kilka takich, które lubię zadawać i dużo mi daje odpowiedź kandydata, bo mam określony cel w zadaniu takiego pytania.

Moje ulubione pytania, które pewnie uznałbyś za głupie - to właśnie pytanie o wady. Cenię szczerość i cisnę tutaj często aż ktoś nie powie prawdziwej wady, a nie jakiś durny pracoholizm.

Innym pytaniem, którym sprawdzam reakcję i osoby to:

"Jak Pan/Pani myśli co by się Pani najbardziej podobało gdybyśmy Panią przyjęli do pracy" lub "nie podobało".

Plus szereg różnch pytań podczas rozmowy ... mniej lub bardziej głupich.

W zależności od doświadczenia różne odpowiedzi padają.

Zwykle jednak prowadzę rozmowy na luzie i nie staram się zaginać z braku wiedzy osób ... no raz mi się zdarzyło, bo gość strasznie gwiazdorzył na początku.

A pytanie o zarobki jest istotne, bo firma chce wiedzieć czy stać ją na zatrudnienie danego kandydata.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczerze mówiąc, dla mnie red jest niewiarygodny, nie wiem czy nie koloruje trochę? :-)

Widziałem gdzieś wyniki naboru na głupawe stanowisko, przyszło ofert coś około 3 setek w krótkim czasie.

No, chyba że tu jakieś bardzo specjalistyczna branża. ;)

 

U nas też pomagałem znaleźć pracowników z rok temu. Ofert ze 150, większość to odrzuty. I nawet nie chodzi o wiedzę i doświadczenie, tylko o chęć pracy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@AdrianoPeruggio

Okienka - mialem na mysli, ze masz w CV np ze skonczyles prace w jednej firmie w czerwcu a zaczales w nastepnej we wrzesniu. Dogadujesz sie z pracodawcami w razie W i rozciagasz sobie ktorakolwiek zeby domknac np czerwiec/lipiec albo sierpien/wrzesien. W sensie, ze z jednej do drugiej od razu poszedles. Jezeli chodzi o prace w zawodzie. Zrob kontrole strat. Zastanow sie czy ci sie oplaca pracowac teraz w zawodzie czy w tym co robiles przez te pare lat. Bo chyba cos robiles. Takiej luki nie ukryjesz. Zawsze cos mozesz nasciemniac, ale chyba bym powiedzial po prostu, ze imales sie roznych robot, bo wszystkiego w zyciu trzeba sprobowac, ale zdecydowales kontynuowac ta. Kazda (no prawie kazda) robota daje jakies doswiadczenie.

@Drizzt Dobre rady! Ja bym dorzucil jeszcze odsiew zbednych frazesow typu "szybko sie ucze, jestem pracowity" itp. gowno. Kazdy to ma w CV. I nie omijajcie sekcji zainteresowania. Na moim ostatnim interview okazalo sie, ze gosc tez lubi ta sama muzyke i od razu inna atmosfera:)

Generalnie w Polsce niestety szerzy sie jebane buractwo i cebulactwo. Nowobogaccy szefowie, ktorzy gdzies tam sie dostali zerujac na innych i ciagnac druta pod stolem i naogladali sie za duzo filmow z lat 90 gdzie biura byly na najwyzszych pietrach o powieszchni 200m2 i sekretarka otwierala 2tonowe szklane drzwi. A prezio siedzial za biurkiem naturalnie odwrocony tylem do drzwi. Kurwa. To co pisze red to jest dla mnie wlasnie typ korpo-buraka XXI wieku. Chuj mnie ich wytyczne obchodza co do sekretarek.

Ktos tez pytal czy pisac w CV jak sie robilo rozne rzeczy. Pisac!!! Tylko staraj sie przedstawic to z perspektywy umiejetnosci, ktore moga ci sie przydac w nowej pracy.

Co do przedstawiania projektow na rozmowy. Chlopaki - wszystko w miare logiki. Mowie tylko, ze chodzenie osobiscie jest duzo lepsze niz wysylanie. Jak warunkiem jest portfolio to wiadomo, ze trzeba przedstawic.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kwiatek przepraszam, że uraziłem twoją lewacką wrażliwość, swoim racjonalnym, logicznym i wolnorynkowym doborem pracowników.

 

Jest mi niezmiernie przykro, obiecuję że w ramach pokuty przeczytam 3x dzieła Lenina, pójdę na manifestację kodu i podpiszę petycję o karaniu ludzi działających w obronie koniecznej gdy napastnik był lżejszy lub był samiczką. ;)

 

 

 

 

 

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, red napisał:

Kwiatek przepraszam, że uraziłem twoją lewacką wrażliwość, swoim racjonalnym, logicznym i wolnorynkowym doborem pracowników.

 

Jest mi niezmiernie przykro, obiecuję że w ramach pokuty przeczytam 3x dzieła Lenina, pójdę na manifestację kodu i podpiszę petycję o karaniu ludzi działających w obronie koniecznej gdy napastnik był lżejszy lub był samiczką. ;)

Nie mam do czynienia z takimi ludzmi i miec nie bede, wiec mnie nic nie uraza. Po prostu wydaje mi sie, ze od przesytu rynku pracownikami co wezma co popadnie, szefciom sie w glowkach troche pojebalo. A dzialy HR w polsce sa na badzo slabym poziomie wiec z posrod kilkudziesieciu pracownikow prawdopodobienstwo, ze wybierze sie najlepszego jest bardzo niezadowalajace. Ot tak chcemy poscigac troche zachod, ha'ery, menedzmenty, wyzsze szkoly szefowania...

Edytowane przez greturt
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.