Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Mosze Red Opublikowano 26 Stycznia 2016 Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Udostępnij Opublikowano 26 Stycznia 2016 Dziś kolejny wykład z cyklu red bawi i uczy. Wielu z was zetknęło się z takimi stwierdzeniami "my kupiliśmy", "my zrobiliśmy" itp. Generalnie my (coś tam) razem (w domyśle przy takim samym nakładzie pracy/ środków/ czasu). Jest to prosty mechanizm, za pomocą, którego samiczka będąca z wami w związku, buduje w otoczeniu obraz własnej użyteczności oraz obraz równych wkładów, kreuje wizerunek związku partnerskiego. Mechanizm ten kiedyś opisał mi dawno temu dziadek, zauważył też przesunięcie granicy jego występowania. Mówił, że w jego czasach młodości słynne kobiece "my coś tam, razem" występowało jedynie po zawarciu związku małżeńskiego lub w sytuacjach gdy faktycznie było to "coś, razem" na równych prawach. Następnie zaobserwował, że w kolejnym pokoleniu zaczęło się to przesuwać na okres narzeczeństwa. stwierdził,ze teraz już wiele mniej lub bardziej zaawansowanych narzeczonych mówi wszystkim w koło, "my coś tam razem". Ja widzę w młodszym pokoleniu to pucowanie się samic na cudze zasługi już nie tylko u żon czy narzeczonych, teraz już bardzo często wystarczy mieszkać razem lub nawet być tylko w związku. Podkreślam jeszcze raz, nie ma nic złego w tym gdy było to faktycznie razem. Czas na przykłady z życia wzięte: 1 ) Narzeczona kumpla - sytuacja w restauracji, w szerszym gronie - 6 osób. ona: "Wiesz kupiliśmy nowy telewizor 3d i laptopa" ja: "kupiliście czyli zapłaciliście po połowie?" Konsternacja na twarzy, zwarcie styków i odpowiedź z dużym ociąganiem: ona:"Sebastian zapłacił ale ja pomagałam wybrać". ja: "Znaczy znasz się na nowych telewizorach i na komputerach, dla tego pomagałaś wybrać?" Złość na twarzy, zmiany kolorów cery ona: "Nie, ale z nim byłam w sklepie" ja: "To czemu oszukujesz? nie kupiliście tylko kupił, a ty tylko poszłaś z nim do sklepu" ona: "Oj wiesz, tak się tylko mówi" (próba zbagatelizowania sytuacji) ja: "Tak się nie powinno mówić, przypisujesz sobie cudze zasługi i sprawiasz wrażenie, że ponosisz koszty, których nie ponosisz, lansujesz się cudzym kosztem" Kobieta wkurw, foch i się już nie odezwała do końca spotkania. Kumpel kilka dni później stwierdził, że dobrze iż mu zwróciłem na to uwagę, wcześniej nie zauważał takich akcji, a mają one daleko idące konsekwencje - o czym napiszę na zakończenie. 2 ) Kumpel się pobudował, wykończył dom. Kupił nowe meble, rozpakował i zaczął składać (chciał oszczędzić trochę kasy bo za składanie liczyli ekstra). Instrukcja średnio pomocna, no ale dał radę. Szacowna małżonka wpadała co chwilę do pokoju i truła nad głową rozważaniami typu, w którym rogu biurko wstawić jak już złoży, albo że komoda będzie lepiej wyglądać tu niż tam itp. Akcja na parapetówce, kolejnego dnia po meblowaniu i wprowadzeniu się. małża: "wczoraj złożyliśmy meble i rozstawiliśmy" - z wielką dumą kumpel: "ja złożyłem i ja rozstawiałem" małża :"no wiesz co!, nie rób scen przy gościach" kumpel: "nie robię scen tylko mówię jak było" małża: "przykręciłeś parę śrubek, a się zachowujesz jak byś sam te meble wyprodukował" - jak już nie mogła przypisać sobie części zasługi, to chciała umniejszyć pracę męża, w oczach gości, kumpel: "przykręcił bym szybciej, ale jak pierdolisz nad głową to śrubki kręcą się w drugą stronę" - piękna kontra Takich przykładów mógł bym przytoczyć jeszcze 30-40, ale mi się nie chce, dwa wystarczą aby ukazać mechanizm. Możecie powiedzieć, ale to takie nic, to w sumie nieistotne, niech sobie baba gada itp. Oświecę was to jest GÓWNO PRAWDA, może to mieć bardzo poważne reperkusje w przyszłości. Całe to babskie pierdolenie powoduje iż otoczenie, odbiera was jako równorzędnych partnerów. Równy nakład finansowy na realizację wspólnych potrzeb, równy nakład pracy w obrębie gospodarstwa domowego, równy nakład w budowanie relacji itp. Ten mechanizm działa na wielu płaszczyznach nie tylko finansowej czy prac domowych. Prowadzi to do tego: Wszytko co zrobicie, lub na co wydacie to zasługa WAS JAKO PARY. Wszystko co zrobi pani, BĘDZIE TYLKO JEJ ZASŁUGĄ, będzie o tym wspominać pizdylion razy. Jednocześnie jak coś się pani nie podoba w związku (najczęściej jest to brak kontroli nad wami i/lub waszymi zasobami), następuje WYŻALANIE SIĘ KOLEŻANKOM jacy to źli, nie czuli, nie dojrzali, chamscy itp. jesteście. Że jest z wami nieszczęśliwa. Znacie to? Wizerunek kreowany społecznie waszego związku wygląda w wyniku tego odwrotnie niż jest w rzeczywistości: - kobieta robi więcej niż wy (bo albo robi coś sama, albo robicie razem - nie ma twoich zasług) i wygląda na to że 3/4 WASZEJ RELACJI OPIERA SIĘ NA JEJ PRACY, a jest dokładnie odwrotnie - kobieta stwarza wrażenie równych nakładów finansowych, świetna podkładka na wypadek rozwodu, przecież WSZYSCY WIEDZĄ ŻE ZA WSZYSTKO PŁACILIŚCIE WSPÓLNIE - podbudowuje własne ego ponad miarę, co nie jest zdrowe dla relacji partnerskich Cały mechanizm tworzenia obrazu mitycznego związku partnerskiego i przypisywaniu sobie udziału w cudzej pracy/ wydatkach/ pomysłach/ zasługach stanowi zabezpieczenie na wypadek rozwodu/ rozstania. W przypadku kłopotów w związku dzięki temu kobieta może: 1 wiktymizować się 2 ma gotowych świadków potwierdzających udział w zakupie określonych rzeczy (nakłady finansowe) 3 ma gotowych świadków na okoliczność tego jak się poświęcała dla ciebie/ rodziny 4 przy połączeniu tego z praktyką "skarżenia się koleżance" uzyskuje wizerunek niewiasty robiącej wszystko dla utrzymania związku z facetem, który się nie stara i generalnie jest fhooj fuj 5 tworzy fałszywy, lecz przydatny obraz, kochającej, pracowitej, zawsze pomocnej myszki Porada dnia: Nie dajcie się rolować w ten sposób, budowanie tego mechanizmu trwa latami, a efektem jest to że ona wygląda super, a wy w najlepszym razie nieszczególnie. Nie pozwalajcie na to, za każdym razem jak kobieta próbuje się pucować się w towarzystwie na wasze zasługi lub waszą kasę, mówcie jak jest, otwarcie i przy świadkach, nie pozwalajcie tego bagatelizować. Nie pozwalajcie aby środowisko, w którym się obracacie wytworzyło sobie fałszywy obraz waszego wspólnego życia, to się może na was srogo zemścić. 82 5 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
SennaRot Opublikowano 26 Stycznia 2016 Udostępnij Opublikowano 26 Stycznia 2016 Z mojej prywatnej praktyki dodałbym tylko, że w przypadku rozstania Pani będzie uważać, że to jej wszystko się należy. Mechanizm doskonale opisany jest wyżej. I tak jeszcze dodam (powiedziała to matka mojej eks całkiem serio)....... ale napisze w formie żartu: " Jezeli facet zostawia kobietę to jak ma klasę to powinien zostawić jej wszystko" Bez komantarza. 5 5 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wroński Opublikowano 26 Stycznia 2016 Udostępnij Opublikowano 26 Stycznia 2016 11 minut temu, SennaRot napisał: Z mojej prywatnej praktyki dodałbym tylko, że w przypadku rozstania Pani będzie uważać, że to jej wszystko się należy. Mechanizm doskonale opisany jest wyżej. I tak jeszcze dodam (powiedziała to matka mojej eks całkiem serio)....... ale napisze w formie żartu: " Jezeli facet zostawia kobietę to jak ma klasę to powinien zostawić jej wszystko" Bez komantarza. A uzasadniło może z jakiej to kurwa racji? Nie no, żartuję sobie. To przecież oczywiste 3 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Mosze Red Opublikowano 26 Stycznia 2016 Autor Udostępnij Opublikowano 26 Stycznia 2016 3 minuty temu, SennaRot napisał: " Jezeli facet zostawia kobietę to jak ma klasę to powinien zostawić jej wszystko" Trzeba było powiedzieć "nie ma problemu, poślubię, narobię parę milionów długów i zostawię ja z tym wszystkim" 9 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
overkill Opublikowano 26 Stycznia 2016 Udostępnij Opublikowano 26 Stycznia 2016 10 minut temu, SennaRot napisał: " Jezeli facet zostawia kobietę to jak ma klasę to powinien zostawić jej wszystko" Totalny Max. Po prostu ręce opadają, a później pójdzie z tą klasą żebrać. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Marek Kotoński Opublikowano 26 Stycznia 2016 Udostępnij Opublikowano 26 Stycznia 2016 Faktycznie, to bardzo ważna wiedza o której warto wiedzieć. Sam znam kilka takich sytuacji, zawsze mnie to wkurwiało. Np. pewna Pani już troszkę starsza, oprowadza po domu, faktycznie bardzo ładnym i mówi co zrobiła. A przecież cały dzień maseczki, pedicure, zakupy, a mąż może nie zapierdalał bo zamożny i robotnicy robili, no ale był z nimi, nadzorował, jeździł coś kupować, nawet czasem coś pomógł. No ale uwagi zwrócić nie mogłem, za "mały" byłem w tym towarzystwie, chociaż język świerzbiał strasznie. 2 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
parafianin Opublikowano 26 Stycznia 2016 Udostępnij Opublikowano 26 Stycznia 2016 Mechanizm prosty. One dowolnym sposobem wytłumaczą sobie wszystko na swoją korzyść, a ewentualnie na niekorzyść mężczyzny. Przypiszą zasługi, zdewaluują zasługi innych. A tu dobrze opisałeś to na przykładach. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Arox z lasu Opublikowano 26 Stycznia 2016 Udostępnij Opublikowano 26 Stycznia 2016 Tak samo, pozwolę podpiąć się pod wpis Reda, jest jedna rzecz, która mnie ostatnio uczuliła. Coś na zasadzie: "Mieliśmy jechać w góry na weekend we dwoje, ale jemu jak zwykle coś w pracy wypadło!" "Mieliśmy wyremontować mieszkanie (zakup nowych zasłon, zbędne malowanie czy kupno nowego telewizora), ale on te pieniądze wydał na głupoty (zainwestował)" Też niby błahostka, ale jak forma wypowiedzi rzutuje na stworzenie wrażenia, tego że to MY, Faceci jesteśmy tymi najgorszymi. Nie przyzna się, że nie chciała się dorzucić, albo były to t.zw. "wolne plany". Liczy się sam fakt złego, że to my rozpieprzamy związek swoim postępowaniem. Najczęściej, gdy to kobieta rzuca taką propozycję wyjazdu/ zakupu/ inwestycji, to wybiera mało sprzyjający czas. I znów budowanie wizerunku związku i płacz koleżankom. 11 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
parafianin Opublikowano 26 Stycznia 2016 Udostępnij Opublikowano 26 Stycznia 2016 Zapomniałem dopisać. Kobiety jak opisują swój związek (lub były już), to piszą wyłącznie o sobie dobrze. Powiedzmy z 3 lat wspólnego życia wybiorą 2-3 sytuacje w których zachowały się dobrze i opiszą to jako "ZAWSZE SIĘ STARAŁAM". Jeśli niedobrze napiszą coś o sobie to tylko ogólnie by zbagatelizować swój udział "wiadomo nie wszyscy są idealni, więc ja też popełniałam błędy, mam wady ALE..." i tu się zaczyna jazda po mężczyźnie. Wyrzuca mu, że się kłóci, zabrania jej czegoś. Pokazuje go jako despotę, tyrana, drania, egoistę. A swój udział w tym wszystkim totalnie eliminuje. Gdy dopiero spytasz o co są te kłótnie, co zabrania i jakie są tego przyczyny, to najczęściej dopiero wtedy wychodzi że te kłótnie to tak naprawdę racja tego mężczyzny. Ona zawiniła. I już w tym momencie następuje foch, przekalibrowanie, zmiana argumentacji, by nadal grać cierpiętnicę która ma despotę. Kobiety nie dopuszczają własnej winy do swojego umysłu, a zasługi zawsze. Grunt to się dowartościować. W końcu to wg niej to ona zdobyła tego mężczyznę, który jest jej sługą. Ona. Ona nim rządzi. Razem podbijają świat, a że ona po prostu tylko w tym wszystkim co mężczyzna robi uczestniczy, to się nie liczy. Wymaże ze sprawozdania. Dla kobiet wystarczy jedna sytuacja w której rozumiały co mężczyzna przekazał, by uznać że "rozumiałam go". Uargumentować własną świetną oczywiście postawę. Z kolei jeśli mężczyzna choć raz nie zrozumiał, to foch jest przepotężny - NIGDY MNIE NIE ROZUMIAŁ!!! I płacz. 10 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Adrian Opublikowano 26 Stycznia 2016 Udostępnij Opublikowano 26 Stycznia 2016 Dobry temat @red Znana i skuteczna taktyka kobiet. Stad tez pewnie powiedzenie: "behind every successful man there is a woman"-czyli "za kazdym osiagajacym sukces mezczyzna, stoi kobieta" ? 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
parafianin Opublikowano 26 Stycznia 2016 Udostępnij Opublikowano 26 Stycznia 2016 Kobieta przyzna sobie zasługi, ale tylko wtedy gdy coś będzie zrobione dobrze. My zrobiliśmy, ja zrobiłam, ja pomogłam, ja wybrałam, ja podpowiedziałam, ja zmotywowałam. Gdy źle - winny będzie mężczyzna i tylko on. Niedorajda. Jak ją posłucha, a źle zrobi to powie - że nie trzeba było jej słuchać. Od tego ma własny mózg. Z kolei kobiety tak kręcą, że wychodzi na to że w wielu przypadkach trzeba je słuchać, bo wcześniej się "nasłuchasz" jej jazgotu, czyli w sumie manipulacji w różnych formach. Tresura, tresura i jeszcze raz tresura. Ale to też dowodzi jak bardzo liczy się status społeczny i sukcesy dla kobiet, byś miał dowód na to że jednak jesteś lepszy. Nie ma wad do których mogłaby się przyczepić, a że sama stoi niżej statusem to aż tak wielu przytyków nie ma. Czuje sie głupsza więc głupio jej wytykać. Zasługi jednak zawsze sobie przywłaszczy i tu jak red pisze. Nad tym trzeba mieć kontrole, w razie czego. Jedno tylko mnie zastanawia i mam nadzieje, ze ktos odpowie. Jeśli kontrujesz prawdą jej kłamstwa na temat jej zasług np w towarzystwie w ten wspomniany sposob. Nic nie zrobiłaś, wcale się nie dokładasz, ja zrobiłem to sam, ty tylko próbujesz rządzić - jeśli w takiej formie odpowiadam to ona i tak zaczyna się użalać, że jej nie jest kochana, że po co z nią jestem jest mu tak źle, że nie doceniam jej, nie widze jej zasług. Odpowiadanie "bo ich nie ma" nie wchodzi w gre. Zawsze cos powie, ze chociaz czuwała nad tym projektem, myślała o nim, dawała całe serce w to. Jakies takie bzdury - same puste słowa. Multum manipulacji i każda dostosowana do sytuacji tak by kobieta wyszła z niej i tak zwycięsko i tak. 3 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Enemy Opublikowano 26 Stycznia 2016 Udostępnij Opublikowano 26 Stycznia 2016 Mnie od zawsze wkurza powiedzenie: "w małżeństwie wszystko jest wspólne". Cisną mi się na usta dwie odpowiedzi do wyboru: -majtki też? -wszystko wspólne to było w komunizmie, dlatego upadł 5 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Mosze Red Opublikowano 26 Stycznia 2016 Autor Udostępnij Opublikowano 26 Stycznia 2016 29 minut temu, parafianin napisał: Odpowiadanie "bo ich nie ma" nie wchodzi w gre. Oczywiście, że nie ma i trzeba o tym powiedzieć, tyle że nie suche "bo ich nie ma" - bo właśnie zacznie przekręcać i wpędzać w poczucie winy na zasadzie "nigdy mnie nie doceniasz" , "co ja nigdy nic nie zrobiłam?" itp. Mówisz z lekką wyższością w głosie (żeby zaznaczyć swoją pozycję wobec niej) "W tym przypadku, nie ma żadnych twoich zasług". Zaznaczasz "w tym przypadku", żeby móc szybko ukrócić próby rozciągnięcia zagadnienia na pizdylion innych problemów z przeszłości . 29 minut temu, parafianin napisał: Zawsze cos powie, ze chociaz czuwała nad tym projektem, myślała o nim, dawała całe serce w to. Jakies takie bzdury - same puste słowa. Wtedy trzeba drążyć, krótkie rzeczowe pytania i cisnąć. - jak wyglądało wkładanie serca? - jakie to dało wymierne rezultaty? - ile razy robiłaś coś takiego samodzielnie, że uważasz iż twoje "czuwanie" coś wniosło? Na tej zasadzie, przecież one zawsze siebie same zapędzają w kozi róg. Oczywiście skończy się fochem, że księżniczki nie doceniasz itp. Nie należy się tym przejmować, a wręcz wyśmiać lub opierdolić za całą sytuację. Efektem będą ciche godziny, może dni, a finałem zajścia będzie, przepraszanie i finał w jej ustach Bo jak nic nie zadziała, ani awantura, ani foch, ani przekręcanie, ani wpędzanie w poczucie winy to już zostaje tylko argument dupy. 4 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Eldritch Opublikowano 26 Stycznia 2016 Udostępnij Opublikowano 26 Stycznia 2016 Chodzi mi po głowie takie pytanie, w zasadzie to pomysł na sondę: "Jak często to Ty masz ostatnie słowo w przypadku konfliktu w Twoim związku?" Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
kic-anty Opublikowano 26 Stycznia 2016 Udostępnij Opublikowano 26 Stycznia 2016 (edytowane) 26 minut temu, EnemyOfTheState napisał: Mnie od zawsze wkurza powiedzenie: "w małżeństwie wszystko jest wspólne". Cisną mi się na usta dwie odpowiedzi do wyboru: -majtki też? -wszystko wspólne to było w komunizmie, dlatego upadł A mnie to nie wkurza. Co to za problem pójść do notariusza, wywalić 400 PLN i postarać się o rozdzielność majątkową. Inna sprawa po jaką cholerę się żenić ? Wszyscy moi rozwiedzeni kumple są w związkach tzw. nieformalnych, przeważnie z rozwódkami. Nie można było tak od razu? @red ma 110% racji, niestety. Ja miałem prostą metodę na swojego kwiatuszka w sytuacjach " konfliktowych "- pytanie " Do czego mi jesteś właściwie potrzebna ? " Zwykle był mega foch itd. Finał jw. Czy to nie jest tak, że kobiety produkują tą mitologię równego wkładu w związku głęboko przy tym wierząc w to co mówią ? @Eldritch W " normalnym " związku, to mężczyzna powinien mieć ostatnie słowo w przypadku wszystkich konfliktów. Edytowane 26 Stycznia 2016 przez kic-anty 2 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
SennaRot Opublikowano 26 Stycznia 2016 Udostępnij Opublikowano 26 Stycznia 2016 Bracia ile razy wchodzę na forum i czytam zawsze mnie czymś zaskakujecie. Temat drążę już od lat i myślałem, że dużo wiem. Myślałem: jestem kumaty. Teraz widzę jak dużo muszę się jeszcze nauczyć, zrozumieć, przemyśleć. Dobrze, że tutaj trafiłem. To tak na marginesie taka refleksja mnie właśnie ogarneła. 2 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
parafianin Opublikowano 26 Stycznia 2016 Udostępnij Opublikowano 26 Stycznia 2016 Red chyba zauważyłem błąd w moim rozumowaniu gdy to wyjaśniłeś. Nie pytałem kobiety, tylko stwierdzałem. Gdy mówiła, że wkładała serce w to, to nie pytałem co to daje, tylko odpowiadałem sam sobie i - że to nic nie daje, to tylko słowa. I odwracała kota ogonem, że to dla mnie te słowa nic nie znaczą, że ja jestem ten pusty, że dla mnie to nic nie daje, że nie umiem kochać. Cała litania ataków w moją stronę. Czyli tłumaczyłem się! Miała rację. A można było zapędzić ją w kozi róg jej własnym tłumaczeniem. 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Mosze Red Opublikowano 26 Stycznia 2016 Autor Udostępnij Opublikowano 26 Stycznia 2016 1 minutę temu, kic-anty napisał: @red ma 110% racji, niestety. Ja miałem prostą metodę na swojego kwiatuszka w sytuacjach " konfliktowych "- pytanie " Do czego mi jesteś właściwie potrzebna ? " Zwykle był mega foch itd. Finał jw. Bo one doskonale wiedzą do czego są tak naprawdę potrzebne, tylko nie lubią jak się o tym wprost mówi. Ukazanie im nieprzydatności w sprawach życiowych/ finansowych itp. sprowadza je finalnie do roli pierwotnie naturalnej. 7 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Eldritch Opublikowano 26 Stycznia 2016 Udostępnij Opublikowano 26 Stycznia 2016 @kic-anty: odpowiedź na tak postawione pytanie może być np. pomocna w diagnozie czy nie jest się ofiarą (lub kandydatem na ofiarę) w związku. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Tarnawa vel Lancelot Opublikowano 26 Stycznia 2016 Udostępnij Opublikowano 26 Stycznia 2016 2 godziny temu, EnemyOfTheState napisał: Mnie od zawsze wkurza powiedzenie: "w małżeństwie wszystko jest wspólne". Cisną mi się na usta dwie odpowiedzi do wyboru: -majtki też? -wszystko wspólne to było w komunizmie, dlatego upadł Byś sie zdziwił mi może majtki nie gineły ale skarpetki to nagminnie nawet teść i teściowa w moich pomykali. I granica też już się dalej przesunela w moim przypadku to teście mi dom postawili( coś tam na początku sie pokręcili na budowie )tyle że odnosze wrażenie że tu chodziło bardziej o "wdzięczność" i wieczne wypominanie. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
deleteduser48 Opublikowano 27 Stycznia 2016 Udostępnij Opublikowano 27 Stycznia 2016 Klasyczny przykład mam pod nosem Kolega prowadzi dużą firmę transportową, ponad 130 pojazdów. Przy całym szacunku dla niego jako kolegi, jest totalnym ciemniakiem w kwestiach kobiet, albo zwyczajnie nie ma czasu na pierdolety, bo go na to stać. Tak czy owak, jego żona pracuje w lokalnym urzędzie państwowym, narzekając na szefa palanta, koleżanki, system i ...odpowiedzialną pracę , polegającą na przerzucaniu papierów, którą jej załatwił kumpel w ramach barteru (przy okazji, jak ktoś sądzi, że w urzędzie dostaje się pracę bez pleców to jest frajerem - tak dostaje się może 5% zatrudnionych, reszta w teczkach). Oczywiście ma poczucie misji i cały czas opowiada o swojej roli w tym związku i wkładzie we wszystko. Na szczęście kumpel trzyma ją krótko, bo to typowa pasztetówka, więc układ jest oparty o barter. Ona pierze, sprząta, gotuje i udaje żołnierza rodziny na wewnętrznym froncie walki, a on ma porządek w domu i dupy na boku. Taka klasyczna kloaka z obrączką w tle. Minus jest taki, że nie ma intercyzy, więc lala mu się stawia Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Tamten Pan Opublikowano 27 Stycznia 2016 Udostępnij Opublikowano 27 Stycznia 2016 Duza firma transportowa + brak intercyzy + zdradzanie = uuuuu! Moze mieć kiedyś chłopak problem. 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Subiektywny Opublikowano 27 Stycznia 2016 Udostępnij Opublikowano 27 Stycznia 2016 Ej tam Panowie, to nie tak do końca. Kobiety mają istotny wkład, bardzo istotny! A więc ... One zawsze mają wyczulone radary na fakt, jak żyją ich psiapsiółki. Oraz ręczną wagę dwuszalkową, na której szybciutko odważą zalety bycia z Wami i hipotetyczne zalety koleżanek za bycie z ich partnerami. I ważą non stop. To takie dla kobiety męczące... One zawsze chcą mieć lepiej niż miały. Nawet jeśli dwa tygodnie temu pani osiągnęła Olimp swych marzeń - dziś już Olimp traktuje jako coś oczywistego, jako podstawę jej należną a od teraz ma być jeszcze lepiej. Znaczy się Olimp do kwadratu albo Olimp do sześcianu. Wyznaczanie nowych, coraz wyżej usytuowanych poprzeczek to ciężkie zajęcie. To takie dla kobiety męczące ... One cały czas 'zarządzają' przestrzenią i osobami wokół siebie. Wynieś, przynieś, zanieś, załatw, zrób, napraw, posprzątaj. Plus wskazanie wypielęgnowanym paluszkiem co, gdzie i jak. Do tego klasyczny full nujazz New Orlean Jazgot Band - czyli werbalne dziamgotanie. One cały czas myślą. Że same łapek nie ubrudzą? To nie szkodzi, one myślą i się martwią. To takie dla kobiety męczące ... Kupno auto za Twoje pieniądze? Czy innej droższej ruchomości? Tak jak wspomniał red - za fakt, że ona poszła z Tobą i niemo asystowała (albo dokonała heroicznego czynu wyboru koloru lakieru) - już jest sławetne "MY". My kupiliśmy, my wybraliśmy. Znaczy się 'nasze'. Wkład istotny kobiety - ćwierć procenta, pozostałe 99,75% Twoje - ale to już jej pozwala używać 'my!', 'związek', 'partnerstwo', 'wspieranie', 'ja dbam!', 'ja się staram' ! Tak, tak - to takie dla kobiety męczące ... Jest to nic innego jak propagandowe bombardowanie. Propaganda dla męskiego mózgu po linii 'my, związek, dbaMY, załatawiMY, robiMY' oraz dla osób trzecich - patrzcie jak ja się poświęcam, jak dbam, jak się staram ... Spróbuj zanegować, spróbuj wyłuszczyć nagą prawdę jak wygląda to 'MY' - dostaniesz w sprzężeniu zwrotnym najnowszy choć oklepany na jedno kopyto utwór jazz bandu Jazgot pt. "TY MNIE JUŻ NIE KOCHASZ !!!". Bo w klasycznym rozumieniu kobiety owo chytre 'kochasz' = jesteś zaślepiony, robisz dla mnie wszystko, skaczesz wokół mnie i nie myślisz ! Jak widzicie, dla statystycznej pani ogół tych czynności jest niezwykle męcząca, więc jak możecie pisać, że ona nic nie wnosi do związku... S. d 11 1 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Eredin Opublikowano 27 Stycznia 2016 Udostępnij Opublikowano 27 Stycznia 2016 11 godzin temu, EnemyOfTheState napisał: Mnie od zawsze wkurza powiedzenie: "w małżeństwie wszystko jest wspólne". Cisną mi się na usta dwie odpowiedzi do wyboru: -majtki też? -wszystko wspólne to było w komunizmie, dlatego upadł To jest pewna wygoda. Weźmy ''typowe'' małżeństwo pod uwagę. Co jest mężczyzny? -dom -samochód -WSZYSTKIE pieniądze / GŁÓWNY dochód -jakaś firma czy inny biznes Fajnie położyć łapę na tym, nie? Co należy do kobiety? -firanki -kosmetyki -pościel -meblościanka do salonu z przeceny A i tak często gęsto ten babski wkład jest ufundowany pieniędzmi mężczyzny. A nawet jeśli nie, to po cholerę chłopu kiecki, jakieś wymyślne zasłonki do sypialni czy inne cuda na kiju? On tego nie potrzebuje i łapy na tym nie położy. Za to babeczka i mieszkanie, pieniądze, samochód (mieliśmy żywy przykład na forum o ile nie był prowokacją w co wątpię) - chętnie przygarnie jak swoje. Łatwo w takim przypadku mówić o ''wspólnocie'', jeśli będzie się mogło tylko brać bez dawania. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
qwerty79 Opublikowano 27 Stycznia 2016 Udostępnij Opublikowano 27 Stycznia 2016 13 godzin temu, SennaRot napisał: Z mojej prywatnej praktyki dodałbym tylko, że w przypadku rozstania Pani będzie uważać, że to jej wszystko się należy. Mechanizm doskonale opisany jest wyżej. I tak jeszcze dodam (powiedziała to matka mojej eks całkiem serio)....... ale napisze w formie żartu: " Jezeli facet zostawia kobietę to jak ma klasę to powinien zostawić jej wszystko" Bez komantarza. Czasami lepiej niech zabiera graty jakie chce i wypieprza .... Przynajmniej spokój będzie, a tego nic nie zastąpi Najważniejsze, to mieć osobne konto. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi