Skocz do zawartości

Przyjaźn samiczek - starcie


Rekomendowane odpowiedzi

Ostatnio odnoszę wrażenie, że ta cała manipulacja zakodowana w samiczkowym genomie znajduje swoje wykorzystanie nie tylko wobec samców. Po drobnej kalibracji one potrafią walić z tych armat do siebie nawzajem.

Moja samica ma przyjaciółkę. Znają się od ponad 2 lat. Wspólne zainteresowania, wspólna szkoła, trzymają się razem. Istotne jest to, że przyjaciółka ma sporo wyższe SMV, za to jest tą mniej inteligentną (w moim przekonaniu). Co istotne przyjaciółka się już rozmnożyła, no i ma gorszą sytuację materialną aktualnie.  O co poszło?

 

Jakieś 2 miesiące temu umówiły się, że samiczka coś tam zamówi przyjaciółce po znajomości. No i teraz doszło do realizacji zamówienia, więc trzeba zapłacić (coś koło 100), no ale... przyjaciółka teraz ciężko z kasą ma, i wogóle, że się dogadały że moja samiczka jej za to zapłaci za coś tam w przeszłości. No i zaczęła się tragedia.

 

Takiego festiwalu wypomnień, to nigdy nie widziałem. Przyjaciółka poleciała grubo, że zapłacą mojej samiczce za pomoc przy dziecku (ciekawe z czego :P), że żałuje że się zaprzyjaźniła i że to był błąd.

Moja się rozryczała. Po prostu jak dziecko, leżała na łóżku z twarzą w poduszce i ryczała. Oczywiście poprosiła mnie o pomoc, słowami "no zrób coś" (eee.... nie? twoja przyjaciółka - twój problem)
.

Zadzwonił facet przyjaciółki, do mnie. Ze tamta leży i ryczy, moja też leży i ryczy. Ryczą. Zaczęły ze sobą rozmawiać przez telefon łkając na zmianę. Przeprosiły się. Pożeganie słowami "Kocham cię" (:P - moja chyba cierpi na syndrom jedynej).

 

Następnego dnia wszystko dobrze, jakby się nic nie stało.

 

Podsumowanie:

 

- moja samiczka chyba cierpi na zmodyfikowany syndrom jedynej (przyjaciółki). Boi się ją stracić, co niestety dała w jasny sposób do zrozumienia przyjaciółce. (teksty w stylu "przepraszam, źle mnie zrozumiałaś", "nie to miałam na myśli").

- przyjaciółka też się boi straty, ale jest twardsza, nie werbalizuje tego (no chyba że rycząc)

- manipulują sobą w podobny sposób co nami, aczkolwiek nie wszystkie mechanizmy są odpalane, część zwyczajnie nie jest odpowiednia (próba nadawania znaczenia wcześniejszym wypowiedziom np. "wtedy miałam na myśli to, że ...", płacz, wciąganie osób postronnych - w tym przypadku swoich facetów)

- ogólnie najlepsze co można zrobić w takiej sytuacji to się nie mieszać, nigdy nie wiadomo kiedy ich kłótnia przerodzi się w wojnę totalną

 

Macie może podobne doświadczenia?

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ale się uśmiałem - historia pierwsza klasa!

Miałem kiedyś podobnie - moja rzuciła się do mnie z festiwalem pretensji o gówno... a okazało się, że jej "psiapsiółka" ją olała :) 

H.j z samiczkami - wiadomo, że kobiety nie wiedzą co to: honor, odpowiedzialność, zobowiązania, obietnica etc. A to elementy niezbędne w przyjaźni.

 

Ty olałeś - i słusznie. Mnie ciekawi co Ci ten samiec gadał jak zadzwonił.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakbym miał opisać te wszystkie mechanizmy... ich całe życie to manipulacja i pogrywanie sobie z innymi, z ich psychiką, z wykorzystywaniem, z podbudowaniem własnego ego kosztem innych, fałsz, kłamstwo, mataczenie. Wszystkiemu winny jest ten zasrany egocentryzm. Każda z nich uważa się za idealne bóstwo któremu trzeba służyć i nie ma sprzeciwu. Każda jednak nie ma takiego pojęcia jak honor i odpowiedzialność, dlatego zawsze jest niewinna, gdy jest. O to się kłócą. Nie dostrzegają własnych błędów i tak rozpierdalają otoczenie, nawet najlepsze przyjaznie i miłości.

Jedyne ostatnie sytuacje które pamiętam doskonale (bo grzebanie w głowie o negatywnych rzeczach mnie gnębi później) to takie, w których najlepsze zdawało się przyjaciółki odbijały sobie faceta.
Też 2 razy byłem w takiej sytuacji. Jedna jechała po mnie, mówiła drugiej że po co z nim jesteś, jest do niczego, znajdziesz lepszego, a później ta sama dostawiała się do mnie i krok uchylony byłby szybko. A wcześniej ta sama bardzo radziła jej jako ta "dobra", bo one zawsze chcą na takie wypaść.

Fałszywość, a tak naprawde walka tylko o interes JEDNOSTKI. Kobieta w swoim pojęciu jest jedna jedyna i świat ma jej klękać do stóp. Każde in plus od kobiety dla kogokolwiek, to może być jedynie zaspokojenie własnego ego. Jak np urządzi przyjęcie dla innych - ok, ale tak naprawdę po to by sobie powiedzieć "patrzcie jaka jestem zajebista".

Ty coś dla niej zrobisz czy ktokolwiek, to doceni na moment, dosłownie n amoment bo emocja pozytywna. A za sekundę zapomni. I każda ma do siebie o to pretensje później.
Mataczą, mataczą, kłamią, podpierdalają się, grają w te gierki psychiczne, a później wzajemnie się obwiniają.

Choćby z pod ziemi znajdą powód by np się zemścić na kimś. Chociażby jak nie usłuży w czymś czym sie nie domyślił. I tu jak nie piszemy o chłopach to to samo jest u kobiet.
Bo teraz jak piszę przypomniało mi się: kilka lat koleżanka nie kontaktuje się z drugą i ta pierwsza narzeka na nią. Czemu ona nawet nie zadzwoni? BO MA ZADZWONIĆ! Ona oczekuje.
Wyzywa ją od najgorszych, mówi że nigdy sie nie odezwie do niej sama. Sama nakręca spiralę zamiast wyciągnąć ręke. Zaczęło się wtedy ocenianie całej absolutnie, całej osobowości tej koleżanki z góry na dół. A ja tak słucham i mówię: przecież ty babo mówisz o sobie samej...

bo są takie same, a mają pretensje do innych że też takie są.
One chcą być czczone i to niezależnie przez kogo. Dzieci, starszych, młodszych, koleżanki, nas. Coś nie pomyśli danej kobiety będzie to się zaczyna festiwal manipulacji. Tak różnych i o takiej sile, że wychodzi z tego jatka taka, że tak jak mowisz, nie nalezy sie wpieprzać bo dostanie się tobie też (twoja wina).

Ich samouwielbienie jako jednostki codziennie musi przekraczać 100%, bo jak nie to już wynajdą problem.
Ale na swoje działania nie spojrzą nigdy. Bo one jak coś złego zrobią to winni są inni. I to działa do każdego człowieka.
W relacjach damsko-męskich mają trudniej tylko wtedy gdy facet za nimi nie biega (zakochany, uległy) i ma o wiele więcej zasobów niż ona.

A relacji kobieta-kobieta? One nic sobie tak in plus nie dają. Wygadują wszystko co się im powie, zaufanie zerowe do nich, a wcześniej grają "nic nie powiem, ja taka nie jestem".
Fałsz , fałsz, fałsz.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejny dobry przykład ;)

 

"Historia niczym z filmu.
Mam 18 lat pochodzę z małej miejscowości, ale uczę się w większym mieście oddalonym o ponad 100 km i dlatego mieszkam w internacie. Jestem w drugiej klasie i mam najwyższą średnią w szkole, lecz jest jeszcze Magda, która ma troszkę niższą średnią ode mnie i zawsze zajmuje miejsce za mną w różnego rodzaju konkursach.

W szkole, do której uczęszczam, jeden najlepszy uczeń ma szanse na praktykę w Londynie, oczywiście byłam pierwsza brana pod uwagę, a druga była Magda, która zazdrościła mi tego wyjazdu i była bardzo zła. Zrobiłaby wszystko by pojechać.

Jak już wspomniałam, mieszkam w internacie i mieszka tam też mój chłopak i wspomniana Magda. Jak to bywa w internatach gdy się wychodzi z pokoi np. do kuchni czy gdzie indziej na terenie internatu, swojego pokoju się nie zamyka. Przez dwa tygodnie byłam sama w pokoju, ponieważ moja lokatorka była w szpitalu i wiadomo korzystaliśmy z sytuacji wraz z chłopakiem.

Tydzień temu dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Ale jak to się stało? Przecież się zabezpieczaliśmy.
Wczoraj koleżanka Magdy przyszła do mnie i wytłumaczyła mi jak to się stało. Podczas mojej nieobecności w pokoju, Magdalena weszła do mojego pokoju przeszukała go i znalazła prezerwatywy, które poprzekłuwała szpilką, a my nieświadomi ich "używaliśmy" jako środek bezpieczeństwa.

Teraz moja rywalka wreszcie osiągnęła swój cel i wygrała ze mną walkę o praktykę. A ja boję się przyszłości i nie wiem jak sobie poradzę w roli matki, zwłaszcza że miałam wiele planów związanych m.in ze studiami, ale mam wspaniałego chłopaka, który mnie wspiera, a także rodziców i przyjaciół."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, Samiec Alfa napisał:

Kolejny dobry przykład ;)

 

"Historia niczym z filmu.
Mam 18 lat pochodzę z małej miejscowości, ale uczę się w większym mieście oddalonym o ponad 100 km i dlatego mieszkam w internacie. Jestem w drugiej klasie i mam najwyższą średnią w szkole, lecz jest jeszcze Magda, która ma troszkę niższą średnią ode mnie i zawsze zajmuje miejsce za mną w różnego rodzaju konkursach.

W szkole, do której uczęszczam, jeden najlepszy uczeń ma szanse na praktykę w Londynie, oczywiście byłam pierwsza brana pod uwagę, a druga była Magda, która zazdrościła mi tego wyjazdu i była bardzo zła. Zrobiłaby wszystko by pojechać.

Jak już wspomniałam, mieszkam w internacie i mieszka tam też mój chłopak i wspomniana Magda. Jak to bywa w internatach gdy się wychodzi z pokoi np. do kuchni czy gdzie indziej na terenie internatu, swojego pokoju się nie zamyka. Przez dwa tygodnie byłam sama w pokoju, ponieważ moja lokatorka była w szpitalu i wiadomo korzystaliśmy z sytuacji wraz z chłopakiem.

Tydzień temu dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Ale jak to się stało? Przecież się zabezpieczaliśmy.
Wczoraj koleżanka Magdy przyszła do mnie i wytłumaczyła mi jak to się stało. Podczas mojej nieobecności w pokoju, Magdalena weszła do mojego pokoju przeszukała go i znalazła prezerwatywy, które poprzekłuwała szpilką, a my nieświadomi ich "używaliśmy" jako środek bezpieczeństwa.

Teraz moja rywalka wreszcie osiągnęła swój cel i wygrała ze mną walkę o praktykę. A ja boję się przyszłości i nie wiem jak sobie poradzę w roli matki, zwłaszcza że miałam wiele planów związanych m.in ze studiami, ale mam wspaniałego chłopaka, który mnie wspiera, a także rodziców i przyjaciół."

te pierdolniete stworzenia powinny w klatkach siedzieć,i to z kratami pod pradem

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

moja była też miała taki wianuszek psiapsiółek wokół siebie. Generalnie non stop mówiła, że są jak rodzina, jeżdżą razem na wakacje, wiedzą o sobie wszystko, mieszkają ze sobą (studia), imprezują itd. 

 

Pewnego razu doszło do sytuacji gdzie moja pokłóciła się jedną z nich, nazwijmy ją Beatka. Nie pamiętam już o co, pewnie o jakąś pierdołę, bo o co innego mogą sie posprzeczac dziewuszki.  Oczywiście jak to w kobiecym świecie bywa, każda jest pokrzywdzona najbardziej na świecie, nieistotne co by zrobiła, to ona jest najbiedniejsza, to jej się stała krzywda i chuj. 

 

No i zaczęło sie obsmarowywanie dupska tej złej Beci. Moją wsparła jedna z psiapsiół. Dajmy jej- Ola.  Zaczęły sie zbliżać do siebie, no bo wiadomo, napierdalanie za plecami na inna suke, zbliża bardziej niż cokolwiek innego. Przyjaźń kwitła i kwitła, oczywiście Becia nie wiedziałą, że Olcia i moja napierdalaja na nia za plecami, nadal były "najlepsimi" kolezaneczkami. Do momentu aż moja pokłóciła sie z Olcia. Wtedy to suczka Olunia, pobiegła jak struś do złej Beci i wszystko jej powiedziała, jaka to moja jest chujowa, bo na nia gada. Oczywiście nie poowiedzła o tym, ze ona również brała w tym czynny udział. 

 

Wielka awantura, jedna napierdala na druga, a druga napierdala na trzecia, trzecia na pierwsza, i tak do okoła, zabawa trwała. 

Jednakże jak to u kobitek bywa, znudziło im sie ciągłe nasrywanie na siebie ,postanowiły wiec sie pogodzić, strzeliły sobie selfie, napisały best friend forever i wsioo

Honor ponad wszystko !

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak, historia jakich wiele, kolezanki, psiapsiółki, przyjaciolki od chodzenia razem do kibla...

Zazwyczaj jedna brzydsza, druga fajniejsza, brzydka dodaje sobie "fejmu" ze ma zajebiscie piekna kolezanke, a ta druga na tle tej brzydkiej wyglada jeszcze ładniej...

Do tego wszechobecna zazdrosc, szczegolnie jesli chodzi o rzeczy materialne; buty, róznego rodzaju bluzki, ubrania..

 

Taka historia; kiedys moja znajoma miala problemy z waga, po prostu za duzo wpierdalala, miala kokezanki, dziewczyny na dobre i złe. Gdy znajoma zaczela tyc(twarz ma piękna) kolezanki delikatnie i subtelnie utrzymywaly ja w tym przekonaniu ze te pare kilo to nie robi róznicy, doskonale wiedzac ze im grubsza kolezanka, tym mniejsza konkurecja jesli chodzi o powodzenie wśród rycerzów wielkiego zakonu z Cipolandii

..

Te ich trywialne sojusze, sztamy to pic na wode, wszystkie sa takie same, wszystkie podswiadomie sie wzajemnie zwalczaja...

 

Teraz taki żart na koniec

Jak męzczyzna przyjdzie na przyjecie, zobaczy innego faceta w identycznej koszuli to co? To po paru głębszych sa najlepszymi "fuflami" do końca imprezy

Natomiast jak kobieta zobaczy tak sama ubrana inna kobiete, na tym samym przyjeciu, serdecznie sie nienawidza...?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.