Skocz do zawartości

Cel życia jako ucieczka przed rzeczywistością


self

Rekomendowane odpowiedzi

W tym temacie chciałbym napisać  nie na temat moich celów życiowych ale na temat moich przemyśleń w tym temacie. Zacznę temat od mojej osoby.W młodości miałem wiele celów życiowych i oczywiście jak to w życiu mało które z nich się spełniły.Natomiast gdy teraz pomyśle na ich temat to zawsze były one ucieczką od teraźniejszości,cierpienia.Zdobycie pieniędzy,statusu,kobiety,akceptacji-jeśli myślisz,że dzięki temu wyzwolisz się od cierpienia to jesteś w błędzie.Posiadanie celu jest gonieniem tęczy.Człowiek inteligentny w pewnym momencie zrozumie,że życie od uciechy do uciechy i ciągłe cierpienie z tym związane jest nie do zniesienia.Kiedyś wyjściem z tego tragicznego położenia była religia,człowiek który się znudził życiem światowym oddawał się Bogu(św.Aleksy).Cierpienie jakie przeżywał asceta było przepustką  do raju.W dzisiejszych czasach autorytet kościelny ma już za małą moc ,ciężko jest nam uwierzyć w cokolwiek dlatego wiara się nie sprawdza.Można zatem wyciągnąć wniosek że życie jest cierpieniem ponieważ jest ono ciągłym wysiłkiem w celu zaspokojenia poczucia bezpieczeństwa które nigdy nie może być zaspokojone w pełni.Zatem jeżeli poszukiwanie jest cierpieniem to czym jest szczęście?Szczęście jest zaprzestaniem szukania .Jest to całkowita wrażliwość i bycie w chwili obecnej.

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, self napisał:

Można zatem wyciągnąć wniosek że życie jest cierpieniem ponieważ jest ono ciągłym wysiłkiem w celu zaspokojenia poczucia bezpieczeństwa które nigdy nie może być zaspokojone w pełni.Zatem jeżeli poszukiwanie jest cierpieniem to czym jest szczęście?Szczęście jest zaprzestaniem szukania .Jest to całkowita wrażliwość i bycie w chwili obecnej.

 

spongebob-made-my-day.jpg?w=300&h=235

 

chłopie czy ty czytasz co ty piszesz?

 

ciągły wysiłek aby zapewnić poczucie bezpieczeństwa i nie może być one zaspokojone w pełni <  racja

 

przestajemy dbać o poczucie bezpieczeństwa i żyjemy tu i teraz < jesteśmy szczęśliwi < ZJEBAŁEŚ 

 

skutkami twojego postępowania będzie:

 

- brak poczucia bezpieczeństwa

- gigantyczna podatność na wszelkie życiowe nieszczęścia

- ciągłe odczuwanie i kontemplowanie owych nieszczęść, które ci się przydarzą w życiu, wszak jesteś "tu i teraz" :D

- poczucie bezsilności, niemożność przeciwdziałania tym nieszczęściom

- niski poziom zaspokojenia potrzeb własnych

 

No i mogę tak jeszcze przez pół dnia, tylko w jakim celu?

 

Chłopie tak zwane "wyjebane na wszystko" czyli postawa jaką promujesz to nie jest godzenie się z rzeczywistością i szczęście, to jest życie w STRACHU, przed podejmowaniem decyzji i wzięciem odpowiedzialności za własny los. Nikt kto żyje w strachu nie jest wolny, ani szczęśliwy.

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A czym jest ta rzeczywistość, jeśli nie tym, co sobie sami wykreujemy? Każdy ma swój świat. Nie ma wspólnego mianownika. A ja - mając swoje cele - od niczego nie uciekam ani niczego nie gonię. Jest mi dobrze w życiu, ale to nie znaczy, że będę jeździł trabantem i mieszkał w lesie. 

 

Szczęściem dla siebie jestem ja sam + to, co sobie wypracuję. Fizycznie (wygląd, kondycja), materialnie (samochód, motocykl, dom i inne) i duchowo/psychicznie (poszerzanie świadomości, przybycie na niniejsze forum, dążenie do własnych celów, a nie wymyślonych przez kogoś innego).

 

Owszem, tak jak Marek w swoich tekstach pisze - szczęścia należy szukać w sobie, a nie pokładać je w nadziei zrobienia wielkich mięśni na siłowni czy w kupieniu mercedesa z salonu. W ten sposób zawsze będzie czegoś brakowało. Zgadzam się z tym, ale nie znaczy to, że porzucę swoje cele i będę żył dla samego życia, oddychania, jedzenia, srania i spania. Życie to dar - chcę go wykorzystać najlepiej jak mogę. Nie dla mnie nadmiar filozofowania. 

 

Trzeba się umieć cieszyć życiem, swoimi osiągnięciami i zdobyczami. Bez tego zawsze będzie źle i za mało, choćby się posiadło całą planetę na własność. Dlaczego jeden cieszy się starą Vectrą na gaz, a drugi kupuje Audi Q7 i za pół roku mu się nudzi? W tym tkwi klucz do tematu. 

 

W skrócie: jeśli ktoś nie umie się cieszyć życiem, to nic mu nie dadzą zdobycze - najwyżej chwilową ulgę. Jeśli ktoś kocha życie i siebie, niech podbija świat i pomnaża zasoby oraz dba o wybrane przez siebie sfery egzystencji.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Akceptacja rzeczywistości to podstawa do wniknięcia w głebsze pojmowanie świata. Jeśli jesteś w stanie zaakceptować chwilę obecną taką jaką jest to jesteś świadomy i otwarty na rzeczy wokół Ciebie. Nic Cię wtedy nie ogranicza, a nawet irracjonalny strach, bo on zaczyna znikać kiedy przestaniesz poświęcać mu swoją uwagę. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Generalnie ogrom ludzi żyje w prostym schemacie - od problemu do problemu, a w chwili gdy takowego nie ma, poddają się zapychaczom czasu takim jak np. TV. Wyznaczają sobie cele w życiu, które nie dają im szczęścia, a służą tylko temu, by oni mogli poczuć, że przez to co posiadają, są w społeczeństwie akceptowalni. Absurd totalny, a jeszcze gorsze jest to, jak wielu ludzi nie zdaje sobie z tego sprawy, że tak działają. I to jest cierpienie, uśpienie. Życie niewarte przeżycia. Jeśli chodzi o szczęście, to warto pamiętać o jednej ważnej rzeczy, że życie to sinusoida i raz jest dobrze, a raz wszystko jakby przeciwko Tobie. Akceptacja i zrozumienie(!) tego jest kluczowe, pozwoli to również na efektywną walkę ze złymi emocjami co w konsekwencji powoduje szybszy powrót do radości. Szczęście pochodzi z wewnątrz nas, tak jak każda inna (zła lub dobra) myśl i emocja. Jak się zdarza szczęście? Świadomość i samoobserwacja - to klucz, którym każdy otworzy drzwi do swego jak najczęstszego szczęścia w życiu, ale najpierw musi znaleźć drzwi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 miesiące temu...

Pomyśl przez chwilę, kim byś był  bez tych wszystkich celów, spełnionych czy nie, po drodze na pewno zebrałeś sporo doświadczenia i zdobyłeś jakąś wiedzę.

Moim zdaniem człowiek bez celów po prostu stacza się po linii pochyłej  w kurwidołek i kończy marnie.

Celom należy nadać wartość,zdefiniowaną przez siebie, same w sobie nie mają wartości.

No i trzeba się zastanowić, czy przypadkiem dane cele są MOIMI celami, a nie narzuconymi przez środowisko, w którym żyjesz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Samiec Alfa może moje przypuszczenie jest błędne, ale mam wrażenie że właśnie Ci, którzy w każdy weekend szpikują się alkoholem na imprezach robią to, ponieważ nie potrafią zaakceptować rzeczywistości i zamiast tego wolą od niej uciec chociaż na chwilę. Powiązałbym to po prostu z obawą wzięcia odpowiedzialności za swoje życie. Tak samo ma się sytuacja z osobami, które uważają że wszystko samo się stanie w swoim czasie i nie mają zamiaru nic w danej kwestii zrobić.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cele są imaginacją umysłu, który nie potrafi zaakceptować teraźniejszości, bo jej nie rozumie. W wyniku ewolucji człowiek utożsamił się bowiem z procesem myślowym, który zachodzi w jego głowie. A to jest tylko program, swego rodzaju gra, której nie można wygrać. Człowiek żyjący w tym matrixie nigdy nie zazna spełnienia, zawsze będzie trawiony przez tęsknotę za tym co utracił w dzieciństwie, czyli za jednością z wszechświatem.

 

Dlatego droga do raju jest tak prosta, a zarazem tak trudna i niemożliwa do osiągnięcia. Po prostu być obecnym w tej chwili, bez myślenia, bez ego, doświadczać istnienia wszystkiego co istnieje... ehh :)

Po niektórych specyfikach można zaznać przebłysków tego stanu, prowadzi doń również głęboka medytacja... prawdopodobnie także śmierć.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja wam napiszę tak:

Ludzie wcale nie dążą do szczęścia - sami usuwają je ze swojego życia. 

Ludzie wyznaczają sobie cele i aby je osiągnąć motywują się nieszczęściem.

Znacie to na pewno "nie będę szczęśliwy do póki nie kupie sobie dobrego auta", "nie będę szczęśliwy dopóki nie zalicze 100 kobiet" itp.

Ludzie mają szczęście w sobie - ale używają go jako metody kija i marchewki - jako motywacji do działania. 

Im bardziej taka motywacja działa - tym częściej człowiek taką stosuje. Dlatego wielu ludzi z sukcesami tkwi w nieszczęściu - bo to ich system operacyjny.

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Jednonogi Kapelusz napisał:

Pingwin a Ty w czym obecnie tkwisz, by czuć się szczęśliwym ?

Nie za bardzo rozumiem. Pisałem żeby swojego szczęścia nie warunkowac od wykonania celu. 

Myślę że ustawiłem sobie odczuwanie szczęścia z samego dążenia do celu. 

Sami decydujemy o własnym szczęściu i jego dawkowaniu. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie to dopadło dopiero przed czterdziestką, jako skutek zapewnienia sobie odpowiedniego poziomu w piramidzie potrzeb, ale widzę, że coraz młodsi ludzi zaczynają się zastanawiać nad głębszym sensem tego wszystkiego. Ja na tę chwilę, staram się walczyć o jak najlepsze warunki do startu dla swoich genów, to chyba jedyne co w skali globalnej ma jakikolwiek sens, wszystko inne rozsypie się wcześniej czy później w jakiejś nadbiegającej z nicości godzinie. Tu masz sposób na nieśmiertelność :D choć wiem, że to też wyłącznie racjonalizacja, niczym od strony logicznej nie różniąca się od pasji, robienia pieniędzy itp, mimo to jest to ziarno wieczności, które gdzieś tam siedzi (w perspektywie wszechświata i tak nie mamy żadnych szans, jak tysiące nam podobnych przed nami i pewnie po nas - skala tego co nas otacza jest dla większości abstrakcyjna). Pewnej odpowiedzi na to co się tu dzieje w skali globalnej, szukam w determinizmie, który dla wielu jednak w początku poznawania mechanizmów jest dołujący. Co nas czeka, jako gatunek? U siebie na blogu prowadzę takie rozważania w dziale 2x+y=10, są tam zaledwie dwa wpisy, bo póki co mimo, że sporo osób to czyta, nikt tego nie obalił na bazie logicznej dyskusji, bądź dowodów. Myślę, że w związku z wrastającą globalną świadomością, potrzebujemy rozpaczliwie jako ludzie nowego kodeksu moralnego, nowego sensu, nowych kanonów wyznaczających jak żyć? Ja póki co stosuje jak protezę 10 własnych przykazań:

 

Dziesięć przykazań Kątnego.

1)Nie będziesz miał żadnych bogów.
2)Będziesz wzywał prawo naturalne, jako wyznacznik Twoich wartości tak często jak trzeba.
3)Pamiętaj abyś choć jeden dzień w tygodniu poświęcił sobie i ludziom, których kochasz.
4)Czcij ludzi, przy których czujesz się dobrze.
5)Nie pozwól się zabić.
6)Gdy kogoś kochasz, nie zdradzaj go.
7)Nie pozwól się okradać.
8)Nie pozwól by Cię pomawiano.
9)Nie pożądaj kobiety bliźniego swego, znajdź swoją.
10)Nie pożądaj rzeczy bliźniego swego, spraw by świat dawał Ci to czego chcesz.

Ver 3.q2 by Michał Kątny

 

http://www.physicsoflife.pl/dict/eksperyment_calhouna.html

Dużą dyskusję na te tematy toczy mój ulubiony myśliciel (tak, a nie malarz), Zdzisław Beksiński, ale z góry informuję, że jego przemyślenia są dla wielu destrukcyjne.

 

Trzeba starać się nie myśleć niestety, siłownia, boks, bieganie, wysoki poziom testosteronu, życie jak najbliżej natury + pasja, bardzo silna pasja, wówczas przynajmniej do czasu, kiedy nie dopadnie nas jakaś choroba, bądź starość możemy cieszyć się życiem, bo gdy uświadomimy sobie, że WSZYSTKO co mamy to te "5 minut" percepcji najpiękniejszego ze światów, to wówczas zdamy sobie sprawę, że po pierwsze mamy mało czasu, a po drugie to logicznie...powinniśmy z tego skorzystać na tyle na ile się da, ale przy uwzględnieniu innych. Porównam to do sytuacji, kiedy wygrywasz w totka, możesz tę kasę spalić, rozdać, a możesz się zabawić, poznać świat i cieszyć się życiem, tak długo jak starczy pieniędzy, a później. Akceptacja = klucz.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, HORACIOU5 napisał:

@Samiec Alfa może moje przypuszczenie jest błędne, ale mam wrażenie że właśnie Ci, którzy w każdy weekend szpikują się alkoholem na imprezach robią to, ponieważ nie potrafią zaakceptować rzeczywistości i zamiast tego wolą od niej uciec chociaż na chwilę. Powiązałbym to po prostu z obawą wzięcia odpowiedzialności za swoje życie. Tak samo ma się sytuacja z osobami, które uważają że wszystko samo się stanie w swoim czasie i nie mają zamiaru nic w danej kwestii zrobić.

 

W pełni się z Tobą zgadzam. Nadmierne alkoholizowanie ma głównie na celu ucieczkę od swoich problemów, kompleksów itp. A potem wydaje się, że są nieśmiertelni i mogą wszystko, a na drugi dzień mają potężny zjazd psychiczny.

 

A co zrobić, żeby go nie było? Pić więcej. A wtedy błędne koło zaczyna się toczyć.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy bez zdefiniowania czym jest dla każdego z nas "rzeczywistość" możemy się dobrze zrozumieć?

Należałoby stwierdzić na początku dyskusji, że rzeczywistość jest niepoznawalna a my jedynie ślizgamy się po niej zmysłami, resztę dopisujemy sobie wg wyuczonych skrótów i nawyków.

 

Z moich obserwacji ludzie chcą uciec, owszem ale głównie od tego co mają w głowach i co dla większości jest jedyną istniejącą rzeczywistością.

Mało kto zainteresowany jest poznaniem świata jako takiego, ludzie chcą zaistnieć w świecie ludzi czyli manipulować innymi dla własnych celów, które i tak nie dają spełnienia bo karmią tylko ego, które jest nienasycone.

 

Dla mnie jedyną drogą jest uwolnić się od społecznych i kulturalnych uwarunkowań i przekierować energię na poznawanie świata i jego mechanizmów czyli trzeba pokochać wiedzę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rzeczywistość, to coś, co każdy z nas tworzy na bazie genów i programowania w dzieciństwie. Później już w większości odtwarzamy tylko rolę. Rzeczywistość każdego z nas jest nałożona na fizyczno-matematyczny konstrukt, który rządzi się zdefiniowanymi prawami. W pewnym kontekście to nas po prostu nie ma w takiej postaci, jak nam się wydaje, że jesteśmy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Rysiek Judasz napisał:

Rzeczywistość każdego z nas jest nałożona na fizyczno-matematyczny konstrukt, który rządzi się zdefiniowanymi prawami

Dlatego warto poznać te prawa. Jednakże ich poznanie dla mnie nie jest możliwe bez przemeblowania swego wnętrza tak by uzyskać przestrzeń i energię aby zrozumieć co trafia poprzez zmysły.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poprzez zmysły trafia zaprogramowana treść, która ma wywołać pożądaną reakcję. Widzisz piękno twarzy kobiety, a to zwykła geometria. Zwróć uwagę, że dla nas np każdy kot jest do siebie podobny, pies też, nie rozważamy zwierząt w kategorii pociągu seksualnego tak jak ludzi, a tymczasem to tylko kwestia percepcji. Gdybyś został zaprogramowany na dostrzeganie piękna prowadzącego do prokreacji np w zwierzętach określonego gatunku, to zacząłbyś rozróżniać Alfa, Beta, Gamma itp. Jest to zresztą jedna z przesłanek ku temu, by sądzić, że to co nas otacza to dość zaawansowana (z naszego punktu widzenia) symulacja.

 

Wróć - trafia ZDEFINIOWANA treść, której MY dokonujemy INTERPRETACJI, dopiero ona ma wywołać reakcję.

Edytowane przez Rysiek Judasz
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.