Skocz do zawartości

Historia mojego małżeństwa -Horacy


Rekomendowane odpowiedzi

20 godzin temu, Tarnawa napisał:

Jato kiedys myślałem że jak wsadzi palca w dupe to jest fajnie ale nie jest

 

bo może nie doszła do prostaty?

są filmiki z instrukcjami jak taki masaż zrobić

podobno wytrysk bez ruszania członkiem...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 6.04.2016 at 19:39, Endeg napisał:

 

Czyli Horacy nie potrzebuje tutaj porady,jak prawie wszyscy przed nim, gdyż zaradził już sam. I dlatego temat poszedł w strefy bardziej frywolne.

To teraz ja się przyznam, że swoją laskę kiedyś tez lizałem w rowie, tfu! w Rowach nad morzem.:ph34r:


E tam, wiadomo, ze po dniu w pracy na szybko do drugiej dziurki z jezykiem sie dobierac to samobojstwo, ale po prysznicu kapieli dlugiej... Ja tam lubie zapuscic sie jezykiem troche dalej hehe.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Brat Jan napisał:

 

bo może nie doszła do prostaty?

są filmiki z instrukcjami jak taki masaż zrobić

podobno wytrysk bez ruszania członkiem...

Stary, nie wiem o co chodzi z tą prostatą, ale jakiś czas temu miałem jej badanie i kurwa nigdy więcej. Mnie to osobiście bolało jak skurwysyn.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, ReddAnthony napisał:

Stary, nie wiem o co chodzi z tą prostatą, ale jakiś czas temu miałem jej badanie i kurwa nigdy więcej. Mnie to osobiście bolało jak skurwysyn.

 

Nie praktykowałem tego masażu więc się nie wypowiem

badanie i zabieg miał ojciec, ale wolę go nie pytać o szczegóły

teść badania i leki

ich okoliczni sąsiedzi i sporo znajomych również chorują na prostatę

jakaś epidemia czy co

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie, nie epidemia, tylko zaniedbanie. Stres, alkohol, faje, brak sportu itd.

 

Co do badania prostaty. Mało przyjemne- najczęściej facet wkłada Ci dwa palce w dupę i maca nimi prostatę. Ale za to skuteczne i pozwala wyeliminować pewne kwestie zdrowotne na samy początku pojawienia się.

 

Tak samo warto do Urologa. Raz na 2-3 lata. Zwłaszcza po 45-50 roku życia. Cóż Panowie, Panie mają ginekologa, my urologa.

 

Fajnie byłoby, gdyby nastąpiła moda na wizyty u tego specjalisty. W sumie prawdziwy mężczyzna nie wstydzi się swojego ciała i woli przejść nieprzyjemne badanie raz na 2-3 lata niż później cierpieć przez bolesne leczenie i nie móc korzystać z wdzięków Pań!

 

Tak, ja chodzę do Urologa. Nie wstydzę się tego i wiem, że wszystko u mnie w porządku.

 

@Horacy

 

Twoja historia jest tak nieprawdopodobna, że aż ciężka do uwierzenia. Wybacz, ale na początku myślałem, że jesteś Trollem. Tyś powinien w totka grać. Bo wygrałeś w życiu więcej niż najwyższa wygrana w totka :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak widać zdarzają się takie sytuacje , są tez bardziej skrajne gdzie np mojego kumpla przez większość roku utrzymuje kobieta a ten od czasu do czasu jej jeszcze przypierdoli , wiadomo , że w myśl zasady " łobuz kocha najmocniej "  ona nie odejdzie od niego , realizuje pewnie w ten sposób swoje poczucie winy wcielając się w rolę ofiary . Zrobił jej trójkę dzieci i tak żyją z dnia na dzień , jednak to już patologia itp , ale ich wybór . W totka może dziś zagram , zmotywowałeś mnie :).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

Masz szczęście ale jednak trochę przeszedłeś cięższych batów w czasie tych 10 lat, plus zdradę, szlabany, teściową.


Ciesz się że się tak dobrze skończyło i żona zachowała się na końcu choć minimalnie honorowo. Mimo sprzeciwu kobiet, że to Ty masz kochankę i naganania winy na Ciebie czy alimentów złożyła protest i przyznała się do tego co zrobiła. Cud. Ja mam takie szczęście, że i za kraty by mnie wepchała jakby tylko mogła i to mimo tego, że wcale nie byłem agresywny, nie było tak kłótni, chyba że to ona je prowokowała i po czasie suszenia głowy w końcu uruchamiałem się, albo też szedłem się najebać i był dowód że jestem złym chamem. Przemocy psychicznej nie widać, ale fizyczną i danie w palnik widać. Modliszka za pięć złoty.

 

Opłaca się wiązać z babami w dzisiejszych czasach? Coraz więcej mam objekcji i dochodze do wniosku że tylko okazjonalnie dymać kilka na raz, żeby się nie uzależnić od jednej.

O zakładaniu rodziny to nie ma co nawet strzępić zębów, bo nie nie mamy nic do gadania. Walka z teściami, otoczeniem, sfeminizowanym sądem. Jakbyśmy byli na łasce kobiet. Jak niby ćwiczyć męskość, jak jestem świadomym niewolnikiem?

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem Marek ma bardzo dużo racji w swoich felietonach aczkolwiek przekonuję się powoli , że świat nie jest tylko czarno biały i chyba największy wpływ mamy na to MY, swoich zachowaniem i podejściem. To , że pewne schematy rządzą naszą psychiką i psychiką kobiet nie znaczy , że każda sytuacja jest taka sama.  Ja pomimo kilku dłuższych związków i kilku krótszych najwięcej uczę sie od swojej matki. W sensie takim ,że obserwuję jej zachowania i swoje i co działa.  Jeśli relacja z matką jest na dobrym poziomie to możesz mieć dobry związek , bo inaczej nie trafisz jak na kobietę która była podobna do twojej matki chyba ,że pozmieniasz wzorce. To jest moje zdanie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
  • 4 miesiące temu...

Grzebałem trochę w kompie i natknąłem się na kopię wiadomości , którą moja była żona wysłała do Marka na fejsie  i potem się niby przypadkowo nie wylogowała a ja sobie skopiowałem ten tekst . To ok półtora roku temu jak jeszcze mieszkałem z nia po rozstaniu .

Postanowiłem ją tu wstawić abyscie docenili talent pisarski mojej byłej i szukanie akceptacji , oraz poparcia dla swojej decyzji u naszego guru :) .

 

 

 

 

"Witam panie Marku.Już od dawna chodziła mi po głowie myśl,by do Pana napisac.Nie wiem,czy dobrze robię ,ponieważ jest Pan sceptycznie nastawiony do kobiet,jednak cholernie interesuje mnie Pana zdanie na temat,na który zaraz się wypowiem.Sama się dziwię,że to robię,bo ogromnie ryzykuję,jeśli np Pan mnie ostro skrytykuje,moje poczucie własnej wartości może drastycznie się obniżyc z tego względu,iż jest Pan jakimś tam autorytetem ,a dla mojego męża to Guru.

 

Ale do rzeczy:Oto moja historia: Od urodzenia byłam wielką idealistką,romantyczką,marzycielką wychowaną pod kloszem,nigdy nie jeździłam na dyskoteki,nie uległam trendowi utraty dziewictwa w ogólniaku,wieczne zakuwanie,chodzenie do kościoła i modlitwy do Sw.Tadeusza Judy (patrona spraw beznadziejnych) o mojego wymarzonego księcia z bajki,z którym połączy mnie bezgraniczna wieczna miłośc(wiem,zajeżdża telenowelą).Modlitwy się spełniły.Bóg najwidoczniej nie mógł juz wysłuchac tego mojego skamlania o tego akurat faceta i sprawił,że w końcu go zdobyłam(w sensie rozkochałam w sobie).Zgodnie z moją romantyczną ideologią,normalny,acz diabelsko inteligenty chłopak z patologicznej rodziny,biedny,uczęszczający do zaocznego studium tylko po to,aby miec rentę po ojcu alkoholiku.Żadne niskie pobudki typu kasa,samochód,prestiż społeczny nie wchodziły w grę.

 

Wielka miłośc,fascynacja,potem dziecko,ślub i tak upłynęło nam 12 lat małżeństwa.Wiadomo,haj emocjonalny w końcu opadł,zaczęła się ostra walka z szarą codziennością i problemami.Mój mąż od kiedy dowiedział się,że jestem w ciąży i zostanie ojcem(był moim pierwszym mężczyzną , a ja jego pierwszą kobietą  ) momentalnie przetransformował swoją osobowośc z beztroskiego ,żyjącego dniem dzisiejszym lejbusa na odpowiedzialnego i zaradnego mężczyznę ,który zostal w pewnym momencie mianowany przez los głową rodziny odpowiedzialną za los mój i dziecka.

 

Zawsze się sprawdzał w tej roli i nie można mu pod tym kątem nic zarzucic.Ale jak wiadomo,człowiek oprócz szlachetnego "sacrum" ma też w sobie ździebko "dziegciu",tak mężczyźni jak i kobiety.Naturalnym następstwem takiej mieszanki stawały się kłótnie,coraz mocniejsze słowa,które zapadały głęboko w podświadomośc każdego z nas,osłabiając idealny dotąd związek.My byliśmy idealni dla siebie,dla świata,stanowiliśmy wzór,inni nam zazdrościli tego dopasowania,jednak stało się coś ,czego nigdy bym nie przewidziała,a co byc może miało byc dla mnie nauczką i swoistym"prztyczkiem w nos" za moje dotychczasowe święte pojęcie"moralności w kwestii miłości wierności.

 

To doświadczenie pokazało mi,jak ślepa byłam,nie dostrzegając odcieni barw czarnej tylko i białej.Co takiego zrobiłam? Zaangażowałam się emocjonalnie w innym mężczyźnie z pracy(do tej pory z nim nie spałam) ,czyt.zdradziłam uczuciowo męża.Ja!!!! Brzydząca się zdradą,bez wybaczenia dla kobiet ,które dopuściły się tego rodzaju występku.Jak myślisz Panie Marku,co czuje wtedy człowiek ,kiedy odczuwa i zdaje sobie sprawę z czegoś ,czym gardzi i czego się brzydzi? Czuję nienawiśc,pogardę do siebie i to tak wielką,że zaczyna myślec o samobójstwie,bo ta świadomośc i ból jest nie do wytrzymania.Ale coż,trzeba podsumowac fakty.Zdrada to zdrada,jakąkolwiek formę by ona nie przybrała,jest zerwaniem boskiej lojalności z drugą osobą.

 

I z takim jarzmem żyję(a raczej dryfuję) do dziś.Nieważne dla mojego męża i otoczenia jest ,że nie kierowały mną żadne niskie pobudki,bo facet ,w którym się zakochałam,nie jest od mojego męża ani piękniejszy,ani bogatszy ani też zaradniejszy czy bardziej elokwentny,ale ma jedną podstawową zaletę:ciepło,które rozsypuje moje serce w pył.Naprawdę nie chciałabym czuc się przy nim tak dobrze,nie chciałabym czuc się tak wartościowa,piękna w swojej niedoskonałości,akceptowana i kochana-nie chciałabym,ale co poradzę na to,że czuję to? Czuję się przy nim szczęśliwa,czuję,że krew mi krąży w żyłach,chce mi się rano wstawac i chce mi się życ Około trzech lat to uczucie się rozwijało,na początku wypierałam je wszystkimi swoimi siłami, ale ta walka od początku była przegrana.

 

Dodatkowo proza życia spychała mojego męża na przegrana pozycję.Niech Pan sobie wyobrazi: w jednym narożniku ROZSĄDEK,logiczne rozumowanie("świętośc rodziny,kredyt na 20 lat,stabilizacja,dylematy"a co ludzie powiedzą") a w drugim-głodny oksytocyny mózg kobiety zaniedbywanej emocjonalnie,fala zalewającej rozkoszy uczuciowej podczas przytulania się).Pierwszy zawodnik powinien na starcie oddac laur zwycięstwa walkowerem,ale ciężko jest wyprzec się samej siebie.Stawka była wysoka,ale wyniszczona ciągłymi konfliktami wewnętrznymi,zrujnowana sromotną tesknotą za tym nowym,zdobyłam się na powiedzenie prawdy mężowi.

 

Wiem,że Pan w tym momencie uśmiecha się cynicznie,bo łechcę Pańskie ego swoją opowieścią,utwierdzając Pana w przekonaniu o tym ,że kobiety to twory sterowane hormonami,ale wierzy mi Pan ,że nie jest mi lekko w tej sytuacji.Widzę,że mój mąż cierpi,choc się zapiera,że już mu przechodzi,,ale tak sobie myślę,że gdybym dalej tlumiła w sobie tę prawdę(a prawda jest taka,że czuję się cudownie przy innym) to byłoby to równie nieuczciwie wobec męża.Moje poczucie winy towarzyszyc mi będzie już pewnie zawsze.To potężne brzemię,bo wydaje mi się,że łatwiej jest wejśc w nowe życie z pozycji osoby zdradzonej ,bo wtedy podświadomie oczekujesz na rekompensatę cierpienia,które Cię spotkało,a w moim przypadku każde złe wydarzenie w życiu będę odbierac podświadomie jako karę za zniszczenie czyjegoś zycia.

 

Prawda jest taka ,że nie buduje się szczęścia na cudzym nieszczęściu,ale w tym dotychczasowym związku żadne z nas nie było szczęśliwe.Mi brakowało czułości,przytulenia,wsparcia emocjonalnego a mężowi seksu przynajmniej 2 razy w tygodniu(standard).Obiektywnie tak to wygląda,że ja jestem ta zła,bo poczułam coś,czego nie powinnam,tylko ,że to nie jest kwestia rozumu(a hormonów-zapewne przyzna Pan).Jednak i ja potrzebuję wsparcia i pocieszenia.Przeczytałam już książki Ekharta Tolla,,"Kody uzdrawiania",czytam ile wlezie artykuły o tematyce rozwoju osobistego ,ratuję się czym mogę,ale nie doznaję ulgi na dłuższy czas.Modlę się ,nie wiem co robic ,abyśmy oboje wrócili do normy.Targają mną tak skrajne emocje,że teraz to moje życie dopiero jest "ciekawe"(sarkazm of course).Nie wiem,czego się uczepic,jaką filozofię życia przyjąc ,aby pomogła mi to przetrwac,ale czuję ,że to poczucie winy niszczy mnie jak rak.

 

Są momenty,ze jestem happy(gdy siedzę z nowym facetem ,wtedy czuję,ze postąpiłam właściwie,ale są i momenty,kiedy nie chce mi się życ,bo nie wierzę,w to,ze kiedykolwiek się ogarnę po tym co zrobiłam. Jaki paradoks"nikogo nie zabiłam tylko się zakochałam a wyrzuty mam jak seryjny morderca i gwałciciel.".

 

Mam wrażenie,ze realizuje się we mnie program autodestrukcyjny,a moje położenie jest iście werterowskie,tzn że jakiejkolwiek decyzji bym nie podjęła będzie ona zła i dla mnie i dla moich Panów.Szczerze,to nie wiem na co liczę pisząc do Pana,nie musi mi Pan odpowiadac,zwłaszcza,że piszę z marszu nieskładnie,ale szczerze,bo już nie wiem,co mam robic.

 

Zapewne Pan mną gardzi ale powiem Panu,że mi to już obojętne. Mój mąż gardzi mną o wiele bardziej.Tylko fakt,że mamy syna,którego bardzo kocham a on mnie,odciąga mnie od samobójstwa.Chciałabym,aby ktoś wskazał mi drogę jak mam dalej życ,fajnie byłoby miec taki żeński Pana odpowiednik,który postawiłby mnie na nogi.

 

Faceci to jednak mają z Panem dobrze.Przyznam,ze i ja czytam te Pana felietony bo interesują mnie sprawy rozwoju osobistego,jednak wieje mi trochę seksizmem(bez urazy),w pewnych momentach rani pan kobiety "zbudowane z innej gliny "(takich nie ma-już. Pana słyszę).Ok,jakkolwiek beznadziejne było to "wysprzęglenie się" Panu,mam to za sobą,przepraszam za chaotycznośc wypowiedzi,ale ciężko jest mi streścic wszystko,co przeżyłam w ostatnim czasie.Zgodnie z moim programem autodestrukcyjnym,zwierzam się Panu(znawcy słabości kobiet),podaję się jak na talerzu ,po to żeby Pan mnie pożarł ze smakiem.Ciekawi mnie Pana reakcja .Pozdrawiam Pana Marka

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Horacy napisał:

Mi brakowało czułości,przytulenia,wsparcia emocjonalnego a mężowi seksu przynajmniej 2 razy w tygodniu(standard).Obiektywnie tak to wygląda,że ja jestem ta zła,bo poczułam coś,czego nie powinnam,tylko ,że to nie jest kwestia rozumu(a hormonów-zapewne przyzna Pan).Jednak i ja potrzebuję wsparcia i pocieszenia.


@Horacy - Że jak?! To nie mogła po prostu z Tobą porozmawiać o tym szczerze prosto w oczy? Tylko szukać tego u kogoś innego? Dla mnie ten jej liścik nie jest do końca szczery. Aby było uczciwie, to należy rozmawiać w związku. Tyle ile trzeba by rozwiązać niesnaski, oznaki niezadowolenia, poznać ich źródło/powód.

 

Cytat

ale w tym dotychczasowym związku żadne z nas nie było szczęśliwe.


Nie powiedziała Tobie wprost o co jej chodzi, czego jej brakuje. Ale i tak to nie ma znaczenia skoro wybrała drogę na skróty czyli inny facet. 

Moim zdaniem ona po prostu szukała innego bolca by znów poczuć haj emocjonalny, który znów wygaśnie za jakiś czas. 

 

Cytat

Mam wrażenie,ze realizuje się we mnie program autodestrukcyjny,a moje położenie jest iście werterowskie,tzn że jakiejkolwiek decyzji bym nie podjęła będzie ona zła i dla mnie i dla moich Panów


Po co takie bzdury pieprzyć? Oczywiste jest, że gdyby zamiast zakochać się w innym facecie, znaleźć w nim to czego jej brakowało w związku z Tobą, wybrałaby Ciebie, rozmowy z Tobą, próbowała naprawić relacje między Wami razem z Tobą, to byłoby lepsze dla Ciebie, dla Twojego syna, dla niej. 

Także pieprzenie o tym, że nieważne jaką decyzję by podjęła i tak by była zła, jest nieprawdą. Wystarczyło być szczerą w związku, pogadać o problemach, a nie ukrywać i szukać wrażeń u innego samca. Takie żałosne usprawiedliwianie się, że ona tego nie chciała, ale i tak to zrobiła ;). 
 

Cytat

My byliśmy idealni dla siebie,dla świata,stanowiliśmy wzór


Chyba raczej nie byliście tacy idealni. Zresztą nie ma IDEALNYCH ludzi na świecie. Każdy z nas ma swoje wady jak i zalety. Każdy może zniwelować, zmniejszyć ilość wad w sobie przez pracę nad sobą. Nie ma osób bez wad i nie będzie. 

 

Cytat

Czuję nienawiść, pogardę do siebie i to tak wielką, że zaczyna myślec o samobójstwie,bo ta świadomośc i ból jest nie do wytrzymania.Ale coż,trzeba podsumowac fakty.Zdrada to zdrada,jakąkolwiek formę by ona nie przybrała,jest zerwaniem boskiej lojalności z drugą osobą.


Ciekawe, ciekawe. A co pisze niżej?
 

Cytat

Są momenty,ze jestem happy(gdy siedzę z nowym facetem ,wtedy czuję,ze postąpiłam właściwie,


Jak widzisz, ma jakieś rozdwojenie jaźni. Typowe zachowanie dla większości kobiet. 

Dobrze, że uwolniłeś się od niej i tak trzymaj.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytam i czytam ten wątek od początku i muszę powiedzieć, że ta cała historia brzmi nie wiarygodnie jak jakiś melodramat. Hmm życie to jednak jest przewrotne. Bardzo ciekawa historia. Ale @Horacy te 3 lata bez zdrady fizycznej to niech kobiecina opowiada dzieciom a nie nam:D. Uważaj bo uwierzę. Jest to praktycznie nie możliwe. Chciałbym jeszcze zapytać czy wiesz co unie teraz słychać? Masz jakiś kontakt z nią teraz ? Dalej jest z tym gachem ? Ale mimo, że jak widać kobieta jest oczytana to jednak typowe zachowanie. Starała się wzbudzić poczucie winy i litości. Starała się zgrywać ofiarę poprzez manipulację ( wybielanie) bo nie miała czułości i przytulania i dlatego poleciała do gacha. A gdzie rozmowa z mężem ? Języka w buzi zapomniała ? Oj miałeś @Horacy poroże przyprawiane i to nie raz. Wyczuwam tutaj w tym wpisie zrzucanie winy i odpowiedzialności. Niby czuje, że źle postąpiła ale i tak podświadomie wini Horacego bo nie przytulał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To że miałem poroże to doskonale sobie zdaje z tego sprawę , nie jestem dzieckiem i wiem jak to działa :) . Co do rozmowy to była nieraz ale jak ona chciała  się przytulać jak ja tydzien nie dymałem  mnie cholernie nosiło to odruchowo za dupsko i łapska w majtki pcham normalka .A ona tylko przytulać jak mi fiut mało zębów nie wybije . To i przytulać nie chciałem bo przez to że za rzadko mogłem pobzykać to byłem sfrustrowany , przytulasz , chcesz zamoczyźć a tu szlaban . Gdybym spuścił z kija to mogę poprzytulać , bo tez lubie , ale w małżeństwie jest niestety walka każdy przeciąga linę w swoja stronę .A kontakt mamy regularny ale tylko w sprawie dziecka rozmawiam z nią , siedzi dalej  z tym samym gachem , ale jak mój 11 - letni syn zawsze spał oddzielnie to teraz jak nocuje co 2 noc mniej więcej u nich to ona śpi z synym , bo nagle taka tęsknota ją bierze a gach na materacu wnioskuje że ma szlaban na dupe też . Poza tym on jest białym rycerzem więc pewnie szybko się znudził , doszło do tego że jak dziecko śpi u mnie to tez chce z mna w jednym łózku przez to że ona go tak przyzwyczaiła . Jak przyjezdza do mnie panna i chcę z nią spac to każe mu iśc do swojego pokoju spać i jest problem . Gdy z nią o tym rozmawiałem że nie powinna tak robić itp , to rozpętała burze że ona już wie na czym mój związek polega że tylko bym posuwał itp a jej związek to wielka miłośc natomiast ja tylko dymam itp , wynikła z tego niezła awantura która skończyła się tym że obgadałą mnie do matki mojej obecnej ( znają się ) że opowiadam wszystkim że służy mi tylko do dymania i że oprócz niej posuwam jeszcze masę innych dup .

 

Skomplikowane to jak w telenoweli ogólnie jest zazdrosna i żałuje ale wie że nie ma powrotu juz do mnie i chuj ją strzela - tak ja to widze .

A biały rycerz się szybko znudził , bo ma go w pracy i poi pracy więc nim rzyga kilkokro moich znajomych wdziało ich jak szli ona przodem , on 5 metrów za nią , to o czymś świadczy .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może pisząc, że było to tylko przytulanie, miała na myśli przytulanie... do kutasa. Ot, taki drobny szczegół :D

 

Z drugiej strony jej zachowanie przy rozwodzie jest tak nieprawdopodobne, że gdyby faktycznie to były tylko przytulaski, mielibyśmy do czynienia z jednoczesnym spotkaniem Jeti i białego jednorożca  na ulicy Częstochowy :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, żniwiarz napisał:

Z drugiej strony jej zachowanie przy rozwodzie jest tak nieprawdopodobne, że gdyby faktycznie to były tylko przytulaski, mielibyśmy do czynienia z jednoczesnym spotkaniem Jeti i białego jednorożca  na ulicy Częstochowy

 

No właśnie dziwne te zachowanie podczas rozprawy. Dlatego ta historia brzmi bardzo nieprawdopodobnie, że ona być może sobie uzmysłowia powrót w dalszej przyszłości do rodziny. Trzymała się starej gałęzi po prostu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słuchajcie dziwne to mało powiedziane ona jest w ogóle dziwna ( moja myszka inna niż wszystkie :) ) , nawet jakby jakimś cudem się tylko przytulali w co wątpię , to i tak mi powiedziała że kocha innego wiec koniec z tym . Jaszybko złożyłem papiery i raz dwa załatwiłem sprawę więc jakby nie było to i tak zrobiłem co musiałem . Nie było innej opcji , czasem to się zxastanawiam czy nie chciala mną troszkę pomanipulować żebym "o nia zawalczył " , ale znała mnie dośc długo i wiedziała że się nie znam na "żartach "

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Horacy napisał:

nawet jakby jakimś cudem się tylko przytulali w co wątpię , to i tak mi powiedziała że kocha innego wiec koniec z tym

Skąd wiesz przecież jest dziwna. Skoro czytała Tolle to może faktycznie jest inna :P. Dzisiaj ezoteryka jest bardzo popularna. Taka tam moda. A jak jej reakcje ? Były jakieś wybuchy złości i wulgaryzmów gdy dowiedziała się, że będzie rozwód ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.