Skocz do zawartości

Kiedy kierowniczka się do Ciebie dobiera...


Rekomendowane odpowiedzi

Witam, miałem raz sytuację w pracy, że dobierała się do mnie i to dosyć nachalnie kierowniczka. Ona starsza o jakieś 8 lat, jedno dziecko, po ślubie - mieszka z mężem.

Jej facet to taki grubasek - miś, a ona miała chyba także jakiś kryzys wiary w małżeństwo.

 

Zaczynało się niewinnie z cyklu "co tam?" itp później się przystawianie. Np. ja sobie stoję i patrzę na ścianę z informacjami, a ona staje obok mnie w taki sposób, że nasze uda się dotykają.

Wszystko znosiłem bardzo chłodno, testowała mnie bardzo długo. Pisała smsy do mnie. Jako że jestem gościem pewnym siebie, bezczelnym i bezpośrednim - odpisałem pannie, gdy powiedziała: " należy jej się trochę szacunku "

,że "nie zależy mi na relacji z Tobą".

 

Z babą jak to z babą, na początku wykorzystywała swoją pozycję i dawała mi najgorsze roboty do zrobienia - zwykła zemsta. Jako, że traktowałem siebie jako etatowca w tym korpo, to robisz 8h i do domu - więc nie robiło mi to różnicy i tak muszę być 8h w danym miejscu i tyle. Po 2 tygodniach, totalnie udawała, że mnie nie ma - tak, dobrze przez 6 miesięcy. Gadaliśmy tylko, jak musieliśmy coś załatwić.

 

Po tych 6 miesiącach, jej coś przeszło i było normalnie.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, Vercetti napisał:

Dlatego baby nie nadają się na takie stanowiska, bo myślą cipskiem i emocjami. I nawet stare baby zachowują się jak rozwydrzone 16-latki, pokazując humorki różnorakie. 

Coraz częściej spotykam równiesz kierowniczków którzy nie panują nad emocjami może sie nie drą ale często klina w gardle mają albo gadają jak zacięta płyta w koło to samo i nic do nich nie dociera

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, Vercetti napisał:

Dlatego baby nie nadają się na takie stanowiska, bo myślą cipskiem i emocjami. I nawet stare baby zachowują się jak rozwydrzone 16-latki, pokazując humorki różnorakie. 

ja przez taka mende nie doruchana wyleciałem z roboty.bo swirowałem sie z najlepszą niunia a nie z nia%-)no i chuj no i czesc

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W swoim życiu może miałem z 5 koordynatorek nad sobą i zawsze to była porażka. Zawsze nie lubiłem wtedy swojej pracy. Pamiętam jak moim przełożonym był nareszcie mężczyzna, bo użyłem kontaktów aby się przenieść do jego grupy - wygrałem życie. Prosty przekaz, żadnych fochów, żadnego ukrywania, wzajemnego podsrywania, tłumaczenia się dlaczego biorę wolne, żadnego wywyższania się, że ja tu jestem kierownik a ty śmieć... Niebo a ziemia. Nie wiem dlaczego, ale kobiety zawsze oczekują tłumaczenia się. "Dlaczego bierzesz wolne? A co będziesz wtedy robił? A to nie dasz rady jakoś tego pogodzić? Może jakoś z rana to jednak załatwisz, albo w weekend i jednak przyjdziesz? " Po co to wszystko? Co Cię obchodzi moje życie prywatne? 

Tyle miałem akcji z koordynatorkami... Ile razy musiałem się rzekomo tłumaczyć z ich wyimaginowanych osądów, że coś robię źle, gdzie na szkoleniu tłumaczyłem jej, że robię to dobrze. Czyli dostawałem opieprz za coś co robię dobrze, bo ona sama tego nie rozumiała, a była przecież moją przełożoną.... parodia. Szkoda nerwów. Nawet najgorszy facet jest lepszy jako przełożony, bo faceci są prości. Jak Cię nie lubi, to wiesz, że Cię nie lubi i przynajmniej wiesz na czym stoisz. A nie z rana uśmiechy, żarty, dwie godziny później jakiś foch(?!), później spóźnia się okres to się wyżywa, a na końcu sypie frazesy, że kocha nas i jesteśmy najlepszą grupą, bo właśnie jej. Facet to jednak facet, bez całej tej gówno burzy. Nikomu nie polecam kobiet kierowniczek, szkoda nerwów, obrzydzają pracę.

Taki przykład jak dzwoniłem i prosiłem o wolne. A ja prawie nigdy nie brałem wolnego. I to jeszcze na umowie zlecenie wówczas, gdzie mam płacone za tyle ile byłem.
Z kobietą. Dzwonię specjalnie kilka dni wcześniej, a ona mi pyra w moim życiu osobistym, co ja będę robił, co się dzieje, dlaczego, czy to takie konieczne, bla bla bla... żeby w końcu z łaską powiedzieć "no dobrze, jak już tak musisz, to ja rozumiem, ale wiesz dużo pracy jest, no ale dobra..."

 

Z facetem dialog wyglądał tak. Dzwonię dzień wcześniej około 20 i mówię
- Siemano, mogę na jutro wolne, albo przyjść na drugą zmianę
- Siemano, spoko :)
Po chwili dodaje z humorem do mnie
- Mateusz.... nie pij tyle xD (zart sytuacyjny)

I tyle rozmowy. Tyle. Koniec. Krótki przekaz, z humorem, żadnego tłumaczenia się. Od razu było mi lżej na duszy. Żadnego strachu przed zagadaniem, zadzwonieniem. I tak było zawsze. To nie jest przypadek. Z facetami po prostu jest lepiej.

Inny przykład - target, normy do wyrobienia.

 

Koordynatorki nawet jak skończyłeś target 8 godzinny w 4 godziny i to z premią i bez żadnego błędu - kazały udawać, ze pracujesz. Chore, absurdalne. Zamiast docenić, że mają kozaka w grupie, który z palcem w dupie robi to co trzeba, plus z nadwyżką i mieści się premiowanym targecie, to w nagrodę każą mu udawać, że pracuje i klikać myszką w pulpit. Po co? Od razu się odechciewa. Zero docenienia. Trzeba nawet informować uprzejmie, że do kibla się idzie odsadzić kartofelki po ostrym kebabie.

 

Facet - pamiętam do dzisiaj. "Słuchajcie, mało mnie to obchodzi kiedy chodzicie do kibla, kiedy robicie sobie kawę, czy palicie papierosy. Jeżeli robicie premiowany target, zero błędów, to róbcie sobie co chcecie, tylko wszystko ma się zgadzać. Przecież nie będę wam kazał udawać, że pracujecie jak robicie coś szybciej i lepiej od pozostałych".

Mniej więcej tak to wszystko wyglądało. Schemat zawsze ten sam. Z facetem nie dość, że zasady są zawsze konkretne ustalone w obrębie których masz się poruszać, to jest jeszcze dużo luźniej. Z kobietami jak zwykle - shitstorm. Praca w korpo nie byłaby taka zła, gdyby nie było tak tyle kobiet, serio. Kierowniczki obrzydzają życie.

Ostatnio jak dostałem pewną pracę i dowiedziałem się, że moją przełożoną będzie kobieta(przed 30), z wyglądu taka dewotka, ale w oczach frustracja, że nie ma księcia z bajki itd. Widać, że była niewychłostana w łóżku,miała chcice, to było czuć na kilometr.  Wiedząc,  że nie mogę przenieść się do faceta, zrezygnowałem z tej pracy po dwóch dniach. Sorry, ale ja już dosyć miałem w życiu kierowniczek i wiem czym to pachnie.

  • Like 14
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja już w życiu nie mam zamiaru pracować pod kobietą ;p to jest kurwa koszmar po prostu, jednakże chwilowo nie mogę tej pracy zmienić to nim spłacę długi muszę się przemęczyć... Mam nadzieję, że mnie tu nie wyśledzą jakoś :D a firma gdzie są sami faceci - marzenie po prostu, bez tego całego emocjonalnego spierdolenia ;>

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, GluX napisał:

Chciałbym założyć firmę, gdzie pracują tylko faceci.

 

Też tak kiedyś myślałem, ale są prace, przy których faceta rozpierdoli, a laski mogą robić non stop to samo :D Tylko nie wolno im pozwolić myśleć i powierzać im odpowiedzialności, bo spierdolą coś na 99%. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, radeq napisał:

a laski mogą robić non stop to samo :D

No, zwłaszcza jak powierzy im się jakieś dość ważne stanowisko kierownicze. Wtedy mogą robić robić i robić, im to na rękę bo mają poczucie władzy i ważności. I przez taką korpokurewkę wyleciałem z pracy, z dyscyplinarką. Jestem w 100% pewien że wpierw w pewien sposób zdobyła stanowisko, a potem chciała się wielce wykazać czymś innym niż stukanie w klawiaturkę i siorbanie kawki. Krew się we mnie gotowała tak, że miałem ochotę jej solidnie przypierdolić, ale musiałem się wstrzymać wiedząc, że kurwiszcze zasłoni się ochroniarzami i innymi białodebilami.

 

Ja pierdolę...

Edytowane przez Phantom Slasher
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wyobrażem sobie w ogóle pracować z babami. Dziękuje że mam taką a nie inną pracę gdzie same chłopy choć z różnych stron świata.

 

7 minut temu, Phantom Slasher napisał:

No, zwłaszcza jak powierzy im się jakieś dość ważne stanowisko kierownicze. Wtedy mogą robić robić i robić, im to na rękę bo mają poczucie władzy i ważności. I przez taką korpokurewkę wyleciałem z pracy, z dyscyplinarką. Jestem w 100% pewien że wpierw w pewien sposób zdobyła stanowisko, a potem chciała się wielce wykazać czymś innym niż stukanie w klawiaturkę i siorbanie kawki. Krew się we mnie gotowała tak, że miałem ochotę jej solidnie przypierdolić, ale musiałem się wstrzymać wiedząc, że kurwiszcze zasłoni się ochroniarzami i innymi białodebilami.

 

Ja pierdolę...

 

Trzeba było w czapę w ciemnym zaułku.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obecna kierowniczka jest spoko, przynajmniej dla mnie, ale wywalczyłem ten stan względnej równowagi bazując na poprzednich doświadczeniach.

Niemile tylko wspominam jedną taką sprzed wielu lat co mnie szczuła na laski, obmawiała za plecami, nawet zrobiła zdjęcia dziecku w kąpieli i pokazywała je w robocie patrząc jaka jest reakcja z mojej strony (było wzruszenie ramion i puknięcie w czoło). Wyjątkowo wszawa menda, karierowiczka dzięki pozycji swego facia i kuzynka celebryty z tiwizora. Przed takimi przestrzegam. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...
Cytat

"Słuchajcie, mało mnie to obchodzi kiedy chodzicie do kibla, kiedy robicie sobie kawę, czy palicie papierosy. Jeżeli robicie premiowany target, zero błędów, to róbcie sobie co chcecie, tylko wszystko ma się zgadzać. Przecież nie będę wam kazał udawać, że pracujecie jak robicie coś szybciej i lepiej od pozostałych"

I to jest dokładnie moje podejście do moich podwładnych. Jak robota zrobiona to spać mogą, albo się po dupach drapać. Takie udawanie że ktoś pracuje to śmieszne jest.

Natomiast zapanować nad taką gromadką bab nie jest ławo, bo jakieś niesnaski w życiu przenoszą zawsze na pracę. 

Edytowane przez Marcelo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kobieta - szef to jeszcze nic. O wiele gorsze są kobiety szefów. Jak widzę w firmach niektórych znajomych, te to dopiero potrafią wspiąć się na wyżyny maestrii skurwienia, knucia, jątrzenia, skłócania (nawet wspólników) i manipulacji. A ci biedacy, dzięki swoim bezmózgim i niewidomym penisom, nawet dobrze nie kojarzą co jest grane, co więcej, mają 1001 (binarnie wychodzi że 9) wymówek, żeby tego nie widzieć lub jakoś z pozornym sensem uzasadnić. 

 

Kobiety są od bzykania, rodzenia, przytulania, chaty ogarniania a nie od rządzenia. Dziś mają takie zdanie a jutro z pełnym przekonaniem i bez racjonalnego powodu - inne. Co gorsza, zwykle nawet tego nie są w stanie dostrzec a nawet jak dostrzegą, to nie dają rady przeciwdziałać. Normalnie małpy z brzytwą. Również dlatego śmieszy mnie bezgranicznie wypychanie samic na premierzyce,  kanclerki czy ministry. Śmieszy i smuci, bo robią to albo skończeni debile, albo mega-cwaniaki. A w ich debilizm chyba nikt nie wierzy. Więc społeczna dupa musi boleć.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

No cóż, uroki pracy z kobietami. Jak jeszcze jako dwudziestoparolatek zarabiałem na tzw. etacie to miałem kilka takich ,,kierowniczek''. Jedna, 25 lat starsza ode mnie, bardzo często mnie (szeregowego pracownika) zapraszała do swojego pokoju. Chyba chciała być cool bo zaczynała od ,,zapalisz?'' po czym kopciliśmy fajki jedną za drugą podczas gdy ona prezentowała swoje nowoczesne poglądy na związki, filmy z lesbijkami, które ogląda w necie. Raz się nawet zdarzyło, że poruszyła temat rozmiaru kutasów (ależ musiała być po moim wyjściu zadowolona, że tak udanie sprowadziła rzeczywisty sens pytania do nieczytelnej dla mnie aluzji ;)). Przy tym wszystkim od czasu do czasu zerkała na mój rozporek, podczas gdy ja myślałem tylko o tym żeby wrócić do pracy. :) 

Druga z kolei starucha była otumaniona przez jogę. Potrafiła na korytarzu, w godzinach pracy, wykonywać jakieś ćwiczenia (sic!). Czterdzieści pięć lat a uważała się za wyjątkowo powabną i inteligentną kobietę. Cały tydzień spędziłem na nadgodzinach poprawiając popełnione przez nią szkolne babole.

Wówczas może mnie to nawet trochę bawiło, ale dzisiaj kiedy sam zarabiam na siebie zwyczajnie mnie to wkurwia. W 95% przypadków jak wysłano nie to co było zamówione albo nie pod wskazany wyraźnie w korespondencji mailowej adres, wystawiono błędnie fakturę etc, odpowiedzialną za ten stan rzeczy osobą okazuje się kobieta. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam podobne doświadczenia. Albo próbowały się ze mną zaprzyjaźnić wyciągając na papieroska albo kawkę (chciały, żebym się zwierzał, wywnętrzał i przy okazji kapował na współpracowników) lub też próbowały totalnie podporządkować. W każdym przypadku ciężko się było porozumieć nie mówiąc już o wykonywaniu sprzecznych poleceń. Najgorsza była 40 tka bez faceta z jakimiś hormonalnymi problemami. Jednego dnia mówiła jedno, drugiego co innego. Na początku myślałem, że to ja może źle coś zapamiętuję, bo rozliczała mnie z tego, czego nie kazała lub kazała robić inaczej. Później nauczyłem się zaraz po rozmowie notować jej słowa i w przypadku rozbieżności wersji z poniedziałku z tą z wtorku, odczytywałem jej to co powiedziała wcześniej. Skończyło się przeniesieniem do innego zespołu. Ale podsumowując mam dziwne wrażenie, że gdyby kobiety rządziły światem to mielibyśmy tutaj jedną wielką rzeźnię.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

W pracy mam dwie kobiety.
Jedna - fajna dziewczyna, normalna.
Druga - rasowa feministka, walcząca o wolność czegoś tam i równouprawnienie kogoś.

Normalna zawsze mówiła, że nie chce mieć kobiety - kierownika, bo one są nienormalne. Feministka - ale nie każda kobieta taka jest, ale równouprawnienie ble ble ble.

Póki co, kierownik się nie zmienił - mężczyzna. Dyrektorem od kilku lat  jest kobieta, ale nie mam z nią bezpośredniego kontaktu, więc mało mnie to obchodzi.


Co do rozmów z kierownikiem...
Potrzebny jest mi urlop. Nagła sprawa. Niekoniecznie pilna, ale można sporo załatwić. Dzwonię pół godziny przed rozpoczęciem pracy. "Czy może mnie dzisiaj nie być? Jak trzeba, to przyjdę, ale mam ważną sprawę." 
Odpowiedź kierownika:
"Skoro do mnie dzwonisz, to musi być pilna sprawa" :)
Normalny urlop, nie na żądanie, bo przecież niczego nie żądałem ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 8 miesięcy temu...

Z tego co zauważyłem ja i moi kumple to kobiety nie nadają się do pracy zwłaszcza na kierownicze stanowiska z prostego względu- nie potrafią myśleć logicznie. Widziałem tego typu sytuacje i w Polsce i w Anglii- kobiety są wszędzie takie same- 100 pociech i 2000 utrapień.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja miałem bliskie kontakty z jedną panią kierownik. Na szczęście nie była to moja przełożona. Na początku jak zawsze fajnie, lecz po roku zaczęła pokazywać swoje prawdziwe oblicze drapieżnika. Przez to z "bulem" serca rozluźniłem znajomości. Osobiście nie polecam takich znajomości na dłuższą metę., gdyż wydaje się takie , że może rządzić tak samo jak w pracy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.